Żywoty Świętych Pańskich. Tom Dziewiąty. Wrzesień - Władysław Hozakowski - ebook

Żywoty Świętych Pańskich. Tom Dziewiąty. Wrzesień ebook

Władysław Hozakowski

0,0

Opis

Tom zawiera życiorysy osób świętych i błogosławionych, których Kościół katolicki wspomina w miesiącu wrześniu

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 206

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH

WRZESIEŃ

Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył: Ks. Władysław Hozakowski

Armoryka

Projekt okładki: Juliusz Susak 

Na okładce: Albrecht Dürer (1471–1528), All Saints, Adoration of the Trinity (Landauer Altar) (1511), Kunsthistorisches Museum, Wien

(licencja public domain), źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Albrecht_Dürer_-_Adoration_of_the_Trinity_(Landauer_Altar)_-_Google_Art_Project.jpg (This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law, including all related and neighboring rights). 

Wydanie na podstawie edycji poznańskiej z 1908 roku. Zachowano oryginalną pisownię

Copyright © 2018 by Wydawnictwo „Armoryka”

Wydawnictwo ARMORYKA

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

e-mail:[email protected]

WRZESIEŃ

Dnia 1. września

Święty Idzi, pustelnik i opat. (640 - 720.)

Ateny w Grecyi były podobno ojczyzną św. Idziego; przyszedł na świat około r. 640 z zamożnych i krwią wybitnych rodziców, z ojca Teodora i z matki Pelagii. Młody Idzi odebrał staranne pod każdym względem wychowanie. Serce jego kształcili rodzice sami, zaprawiając syna do cnoty i wpajając mu uczucie litości serdecznej dla ubogich; umysł zaś kształcili najzawołańsi mistrzowie wiedzy, a wrodzone zdolności pozwoliły młodzieńcowi przyswoić sobie wielki zasób wiadomości naukowych. 

Licząc lat 24. wieku utracił w krótkim czasie tak ojca ukochanego jak miłowaną matkę. Cios ten ciężkim Idziego napełnił smutkiem, a zarazem przekonał go, jak mało ufać można obliczeniom ludzkim; zdawało mu się, że przynajmniej rodziców Bóg zachowa przy czerstwem zdrowiu aż do późnej starości; inaczej przecież postanowiły niezgłębione i niezbadane wyroki niebios. Stąd to poszło, że Idzi uznał całą marność dóbr ziemskich, znikomość sławy i zaszczytów, które mu się w ojczyźnie na przyszłość uśmiechały. Porzucił wszystko, nawet kraj rodzinny, aby dla nieba tylko żyć, działać i umierać. Sprzedał cały swój majątek, rozdał zasoby swoje ubogim, aby bez troski spełniać wytknięte sobie zadanie. Powiadają, że już w Grecyi Bóg uzacnił świątobliwość Idziego kilku cudami, bo uzdrowić miał chorego żebraka, oddając mu swą własna suknię, uleczył człowieka pokąsanego przez jadowitą żmiję, uwolnił innego od opętania przez złego ducha. 

Uchodząc z ojczyzny drogą morska, uspokoił w drodze modlitwą swą rozszalałą burzę. Cud ten takie mu zjednał uwielbienie u podróżnych, że otaczali go wszelaką czcią. W pokorze swej św, Idzi prosił, aby go uwolnili od objawów niezasłużonej chwały; aby ich uniknąć, wysiadł że statku przy nadarzonej sposobności na nieznanej mu wysepce. Tutaj spotkał starca pustelnika, który go w krótkim czasie wprowadził w tajniki życia odosobnionego i umartwionego. Bliskość wszakże ojczyzny niepokoiła stale młodzieńca; z żalem pożegnał po krótkim czasie swego mistrza, aby na innym statku przybić do wybrzeży francuskich pod Marseille. Stąd o głodzie i chłodzie, bo o żebraczym chlebie ruszył potomek senatorów do Arles; osiadł w zaciszu pod miastem, zdala od ludzi. Cudowne uzdrowienie chorego wkrótce zwróciły na niego uwagę mieszkańców; wzywali go, aby powiedział, kimby był i skądby był przyszedł; ofiarowali mu w dowód szczególniejszego uznania prawo obywatelstwa miejscowego. Przerażony natręctwem mieszkańców, którzy mącili mu upragniony sposób i odwodzili go od pokory, ruszył św. Idzi dalej; przeprawił się przez rzekę Rodanu, aż dotarł do skalistych wzgórz nad rzeczka Gardon. Opatrzność Boża zaprowadziła go do pieczary, w której napotkał swego współziomka z Grecyi, pustelnika Ferodema. Pod jego to doświadczoną opiekę oddał się św. Idzi. Wspólnemi żyli umartwieniami, postami, modlitwami. Dwa lata już minęły na odludnej pustelni, kiedy ciekawość przybywających tłumów z okolicy nowym napełniła św. Idziego niepokojem; czuł, że zbyt częste obcowanie z ludźmi w życiu duchownem niedoświadczonymi naraża go na rozproszenia, utrudnia mu skupienie, potrzebne do doskonałości. Za zgodą więc Ferodema, swego ojca duchownego, opuścił pustelnię, aby nowego szukać sobie przytułku, zdala od zgiełku świata. 

Krocząc mniej uczęszczanemi drogami, doszedł do nieznanego mu lasu dziewiczego. Gęste zarośla, ręką ludzką nie dotknięte, wabiły go, bo przyrzekać mu się zdawały upragnione zacisze. Przebijał się więc śmiało przez gąszcz lasu; nagle uderzył go widok jaskini, ocienionej czterema dębami; obok szemrało źródełko, przepływające zieloną polaną. Pod wpływem woli Bożej, postanowił św. Idzi znalezioną pieczarę obrać sobie za mieszkanie; miejscowość owa należała do biskupstwa w Nimes. 

Życie pokutnicze, jakie już przedtem był wiódł św. Idzi, rozwinął tutaj do najwyższej doskonałości; modlitwa, rozważania, praca zajmowały cały jego czas; żywił się korzonkami zbieranymi w lasie, krzepił się wodą czystą z bliskiej krynicy. Powiadają, że sarna mlekiem swem go zasilała, a wesołymi skokami i swą potulnością rozpraszała smutne myśli, jakie w pokusach nasuwały się pustelnikowi. 

A właśne owa sarna miała się przyczynić do odkrycia pieczary św. Idziego. Okolice owe, w których przebywał pustelnik, podlegały od r. 672 królowi Wisygotów, imieniem Wamba. Opór hrabiego Chylderyka, który miasto Nimes wzbraniał się wydać prawowitemu władzcy, sprowadził króla do południowej Francyi. Po krótkiej walce poddali się powstańcy, a Wamba z rycerzami używał wczasów na częstych polowaniach. Psy dworzan natrafiły na ślad sarny św. Idziego; myśliwi puścili się za nimi; już sarna miała padnąć ofiarą zabawy dworskiej, kiedy nagle jakby czarami zniknęła w ciemnej pieczarze; świsnęła strzała; struchlałym dworzanom ukazał się pustelnik z skrwawioną od strzały dłonią; przy nim tuliła się drżąca zwierzyna ścigana. Błagali św. Idziego myśliwi o przebaczenie za popełnioną nieświadomie nieostrożność; on zaś napominał ich, aby zabawy lekkomyślnie nie nadużywali, bo tylko drogą umartwienia dopełnia się zadanie życia ludzkiego. 

Król Wamba, wzruszony opowiadaniem powracających dworzan, zapragnął poznać osobiście tajemniczego pustelnika; udał się wiec do niego w towarzystwie biskupa Aregiusza. Podziwiał hart duszy w osobie św. Idziego, zdumiał nad jego cnotami; ofiarował mu wkońcu na własne życzenie ową miejscowość, gdzie dotąd przebywał, aby mógł zbudować klasztor i wychowywać w doskonałości chrześcijańskiej nowe pokolenia. W nagrodę za hojny dar król niczego nie żądał jak modlitwy za siebie i za swych poddanych. 

Stanął więc klasztor wielki w dolinie Flawiusza, tak zazwanej od imienia króla Wamba; pustelnik po długim oporze przyjął święcenia kapłańskie, aby jako opat objąć kierownictwo nad licznymi wkrótce zakonnikami. Stanął i nowy kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. Drużynę sobie poddaną w kilkunastu latach doprowadził Idzi do niezwykłego stopnia cnoty i umartwienia. Wszystkim świecił najwznioślejszym przykładem; słabszym na duchu wypraszał modlitwą zamiłowanie jak najgorliwsze służby Bożej; modlitwą też wyprosił dla króla dar pokuty serdecznej za popełnione w życiu występki. 

Nie chcąc brać odpowiedziałności za przyszłe losy klasztoru, udał się św. Idzi r. 685 do Rzymu, aby przekazać go Stolicy apostolskiej. Benedykt II. przyjął ofiarę, a zarazem uwolnił klasztor od wszelkiego nadzoru biskupiego, polecając dotychczasowemu opatowi sprawowanie obowiązków i nadal. Poraz drugi musiał św. Idzi opuścić klasztor i wyprowadzić zeń zakonników. Nawała bowiem saraceńska pożogą napełniła kraje hiszpańskie i francuskie. Pobożni słudzy udali się do Orleanu pod opiekę Karola Młota. Dopiero zwycięskie walki Odona, księcia Akwitanii, usunęły grozę ciągłych napadów a zakonnikom pozwoliły wrócić z wymuszonego wygnania do opustoszałego dotąd klasztoru. Przywrócił św. Idzi budynki do dawniejszej wspaniałości; było to niejako ostatnie wielkie jego dzieło na ziemi. Wiek bowiem zbyt już wyczerpał siły świętego opata; przeczuwał bliski koniec; pragnął go też, aby połączyć się w chwale niebieskiej ze Zbawicielem. Umarł dnia 1. września r. 720, licząc około 80 lat wieku. Liczne cuda nad grobem spotęgowały cześć oddawaną św. Idziemu. Pod jego wezwaniem powstało miasto Saint-Gilles. 

Nauka 

Św. Idzi uchodził z miejsca na miejsca, z pustelni na pustelnię, aby uniknąć chwały ludzkiej, bo pragnął jedynie nagrody od Boga. Wielu inaczej czyni i działa. Dobrymi uczynkami pragną niejedni zdobyć sobie przedewszystkiem uznanie, poklask, aby dogodzić swej próżności i miłości własnej. Podobnie postępowali faryzeusze, którzy modlitwami, postami, jałmużnami pragnęli zwrócić na siebie uwagę i zdobyć pochwałę. Pan Jezus potępił ich, kiedy mówił; Zaprawdę powiadam wam, wzięli zapłatę swoją (Mat. 6, 5). Zapłatą była marna chwała ludzka. Uczynkami swemi mogliby byli sobie zdobyć nagrodę w niebie, gdyby kierowali się czystą miłością Boga; ponieważ zaś celem ich było uznanie przez ludzi, dlatego stracili prawo do nagrody niebieskiej. Strzeż się naśladować faryzeuszy; idź za wzorem św. Idziego. Wszystko, co czynisz, czyń tylko dla Boga i przez Boga. 

Życie umartwione, jakie św. Idzi w zaciszu pustelni prowadził, w liczne obfitowało owoce. Modlitwami zdobywał łaski coraz większego uświęcenia dla siebie, łaski pokuty dla drugich. Świat nie zdoła nigdy ocenić dostatecznie wartości życia klasztornego; a przecież życie zakonne tak wielką dla nas nauką, ile dla zbawienia duszy potrzeba wysiłków; porzucenie świata przez śluby zakonne wskazówką jasną, jak marne są dobra doczesne, jak mało do nich lgnąć mamy, jak słusznem napomnienie św. Pawła: A którzy używają świata tego, jakoby nie używali, bo przemija kształt świata tego (I. Kor. 7, 31). 

Inni święci z dnia 1. września: 

Św. Anna, wdowa, współczesna Symeonowi prorokowi w czasach narodzenia Pana Jezusa. - Św. Konstancyusz, biskup z Akwino.. - Św. Firmin, biskup z Amiens. - Św. Flawit, biskup z Chalons. - ŚŚw. Jozue i Gedeon, sędziowie Starego Zakonu. - Św. Izabela, dziewica, siostra św. Ludwika IX. - Św. Lupus, biskup z Sens. - Św. Nirward, arcybiskup z Rheims. - Św. Werena, dziewica i pustelniczka. - Św. Wiktoryusz, biskup z Mans. - Św. Amon, dyakon i męczennik. 

Dnia 2. września 

Święty Stefan, król węgierski. (979 - 1038.) 

Naród węgierski osiadł po gminoruchach stale w kraju nad Dunajem, gdzie dotąd mieszka. Lud to był bitny, ale także dziki i okrutny, to też niepokoił przez kilka wieków spokojnych chrześcijańskich swych sąsiadów ogniem i mieczem. Dopiero za rządów księcia Gejzy nastały lepsze czasy. Gejza poznał przez chrześcijańską swą małżonkę Sarltotę wiarę Chrystusową; począł ją cenić i nietylko nie zabraniał wstępu do kraju misyonarzom katolickim, ale sam słuchał chętnie słowa Bożego, a w roku 977 wraz z kilku dworzanami przyjął chrzest święty. Zapałał teraz gorącem pragnieniem, by wszystkich poddanych zjednać dla Kościoła Chrystusowego. Zbyt gwałtownie chciał jednak wytępić pogaństwo; zraził więc sobie naród i jeszcze bardziej w dawnych przesądach go utwierdził. Wtenczas objawia Pan Bóg we śnie zniechęconemu księciu, że czego on nie dopiął, dokaże jego syn, którego niebawem otrzyma. Podobne widzenie miała także jego małżonka: ukazał jej się pierwszy męczennik, św. Szczepan dyakon, oznajmując, iż porodzi syna, który wsławi naród węgierski. 

Zapowiedziany dwukrotnem widzeniem potomek przyszedł na świat w Ostrzyhoniu (Granie) w r. 979. Na chrzcie św., którego podobno udzielił nawracający podówczas Węgrów wielki nasz patron, św. Wojciech, biskup pragski, dano mu imię Stefana. Pod czujnem i troskliwem okiem rodziców wzrastał chłopiec w łasce u Boga i ludzi, a że był umysłu bystrego, więc zdobył sobie głęboką wiedzę w naukach świeckich i boskich. Gdy w r. 997 odumarł go ojciec, objął rządy całego państwa. Jako główny cel panowania swego wytknął sobie Stefan zaraz na początku pozyskanie Węgrów dla wiary Chrystusowej. Do celu tego zmierzały wszystkie jego czynności. Pojął tedy najpierw za małżonkę księżniczkę bawarską Gizelę, siostrę późniejszego cesarza świętego Henryka II. Skutkiem tego sprowadził na dwór swój cały szereg świeckich i duchownych dostojników, którzy dopomagali mu w dziele nawrócenia kraju. By zabezpieczyć sobie spokój ze strony państw ościennych i zapewnić sobie ich pomoc w razie buntów w kraju własnym, pozatwierdzał przymierza zawarte przez ojca i pozawierał nowe. Potem ogłosił, że należy nareszcie zerwać z staremi wierzeniami pogańskiemi i za przykładem innych narodów przyjąć wiarę w jednego prawdziwego Boga. Odezwa młodego księcia wywołała u kilku możnych zwolenników bałwochwalstwa wielkie oburzenie. Zamiast słuchać spokojnie misyonarzy katolickich, wzniecili otwarty bunt przeciwko prawowitemu swemu monarsze i na czele zbrojnego ludu oblegli Weszprym (Weissbrunn), gdzie Stefan stale przebywał. Książę zebrał garstkę oddanych mu wojowników, wezwał opieki Pana Boga, Chrystusa Ukrzyżowanego i przyczyny Matki Boskiej oraz patronów węgierskich, św. Marcina i Jerzego; sam poprowadził wiernych do walki. Wojsko nieprzyjaciół było znacznie liczniejsze; Bóg przecież Stefanowi pobłogosławił; pobił przeciwników na głowę. Obfity łup wojenny obrócił na budowę klasztoru na cześć św. Marcina, którego przyczynie zwycięstwo przypisywał. Klasztor ten dzisiaj jest arcyopactwem, i podlega wprost Stolicy apostolskiej. 

Złamawszy w ten sposób opór dumnych możnowładzców, oddał się teraz Stefan z całą swobodą dziełu apostolskiemu. Sprowadził z Włoch i Niemiec licznych kapłanów i zakonników, którzy osiadłszy w Węgrzech uczyli nietylko prawd wiary, ale także uprawy ziemi, rzemiosła i sztuki, a w ten sposób dziki naród do siebie i wiary chrześcijańskiej przywięzywali. Między innymi był tam opat Astryk, który założył klasztor św, Benedykta pod Górą Żelazną, hojnie wyposażony przez Stefana. Przyszli Itakże dwaj pustelnicy z naszej Polski: Jędrzej, którego Pan Bóg wsławił różnymi cudami, i Benedykt, który dla Chrystusa krew przelał. Święty Stefan brał w tej ciężkiej pracy najwyższy udział. Budował klasztory i kościoły po różnych wsiach i miastach i wyposażał je dla służby Bożej, przebiegał sam bezustannie kraj, by utrzymać pokój i porządek; przykładem swoim zachęcał wszystkich do zamiłowania cnoty. Pan Bóg szczęścił świętym jego zabiegom; nie trwało długo, a wykorzenił bałwochwalstwo w całem państwie. Gdy już wszyscy poddani przyjęli chrzest święty, podzielił Węgry na dziesięć biskupstw i założył arcybiskupstwo w Ostrzyhoniu (Granie). Potem wyprawił opata Astryka, zwanego także Anastazym, z poselstwem do Rzymu, by Ojcu św. Sylwestrowi II. zdał sprawę z wszystkiego, co uczyniono dla wiary św. na Węgrzech, a zarazem uprosił jego błogosławieństwo i zatwierdzenie dla nowo wytworzonych stosunków kościelnych. Równocześnie polecił Astrykowi wnieść do Stolicy apostolskiej prośbę o nadanie władzcy węgierskiemu godności królewskiej, by mając za sobą większą powagę tem rychlej dzieło nawrócenia kraju do końca doprowadził. 

Papież Sylwester II. ucieszony pozyskaniem potężnego narodu węgierskiego dla Chrystusa, przyzwolił na wszystko. Zatwierdził, co Stefan dotąd dla religii chrześcijańskiej uczynił i pozwolił mu nadal zarządzać wszystkiem wedle swego i biskupów swoich uznania. Potem posłał Stefanowi koronę królewską wraz z złotym krzyżem, który miał się nosić przed królem po koronacyi. Po powrocie Anastazego kazał się św. Stefan zaraz namaścić na króla i przyjął uroczyście koronę królewską jako pierwszy król węgierski w r. 1000. Razem z godnością królewską udzielił był Ojciec św, Stefanowi i następcom jego tytuł legata apostolskiego. Stąd pochodzi zwyczaj, że wszyscy królowie węgierscy, a później cesarzowie austryaccy mają tytuł: majestat apostolski. 

Obok gorących pragnień krzewienia wiary Chrystusowej ożywiała św. Stefana wielka miłość dla ubogich, wdów i sierót. Dla biednych tak był łaskawym i szczodrobliwym, że nie szczędził własnego odzienia i klejnotów królewskich, by ich tylko nakarmić, odziać i opatrzyć. Własną ręką królewską umywał im nieraz nogi, zwiedzał wśród nocy szpitale i usługiwał chorym. Często chodził przebrany, ażeby nieść jałmużnę w dom tym ubogim, którzy wstydzili się żebrać. Razu pewnego, gdy tak przebrany rozdzielał pieniądze, napadła nań gromada żebraków, rzuciła go na ziemię, okradła i srodze pobiła. Osłabiony ledwie mógł powstać ze ziemi; w pobożności swej zawołał przecież do Matki Zbawiciela, którą czcił gorąco: ˝Królowo niebieska, oto widzisz, co mi uczynili ci, którzy mają być żołnierzami twoimi, ale ja chętnie zniosę cierpienia, bo wiem, iż wynagrodzi mi to Syn twój, który powiedział, że bez Jego woli włos z głowy naszej nie spadnie.˝ I mimo takich krzywd i niewdzięczności ludzkiej król nie opuszczał ubogich; owszem coraz hojniejsze rozdawał jałmużny. 

Mając szczególniejsze nabożeństwo do Najśw. Panny Maryi, oddał siebie i królestwo swoje pod jej opiekę; na cześć Matki Bożej zbudował wspaniałą świątynię w stolicy swojej Białogrodzie. Kto widział ołtarze, skarby, ornaty, kielichy, krzyże i naczynia kościelne w tej świątyni, miał już dostateczne wyobrażenie o przedziwnem nabożeństwie tego króla do Boga i Matki Jego. Stefan św. takiem pałał pragnieniem rozmnożenia chwały Chrystusowej, że nie poprzestając na królestwie swojem budował i wyposażał kościoły w krajach obcych i dalekich. I tak postawił wielki klasztor w Jerozolimie, założył w Rzymie domy i szpitale dla pielgrzymów węgierskich i wybudował obszerny kościół w Konstantynopolu. Nie dziw tedy, że Matka Boska wspierała nieraz gorliwego sługę cudowną swą przyczyną. Po śmierci cesarza Henryka wypowiedział jego następca Konrad II. Stefanowi wojnę. Bogobojny król brzydził się przelewem krwi chrześcijańskiej, ale na obronę ojczyzny zebrał wojska swoje. Potem zarządził we wszystkich kościołach modlitwy o pokój i sam gorąco błagał Najśw. Patronkę, by strzegła kraju świeżo nawróconego od zagłady. I cóż się stało? Do hetmanów cesarskich nadeszły podobno listy, żeby nie wkraczali do Węgier. Król uradowany odwrotem wojsk cesarskich dziękował Bogu i Przeczystej Dziewicy, a cesarz dowiedziawszy się o listach, których wcale nie wysłał, uznał cud Boży i zawarł ugodę. 

Złota korona Stefana zawierała wszakże i kolce. By króla zupełnie oświecić i uświęcić, nawiedzał go Pan Bóg ku schyłkowi życia ciężkiemi chorobami i cierpieniami. Zaprowadziwszy z największym trudem ład w państwie, zamierzał świątobliwy monarcha powierzyć rządy jedynemu synowi swemu Emerykowi, aby w zaciszu i spokoju przygotować się na drogę wieczności. Emeryk był to młodzieniec nieskalanej czystości i cnót tak wysokich, że nazywano go aniołem w ciele ludzkiem. W uroczystość Narodzenia Matki Boskiej 1031. roku miało nastąpić oddanie rządów, lecz sześć dni przedtem zabrał Pan Wszechmocny świętego księcia do chwały Swojej. (Kościół czci jego pamięć na dniu 4. listopada.) Okrutny to był cios dla króla, nękanego nadto przewlekła chorobą. Atoli Stefan; nie upadł na duchu; z niezachwianą ufnością w dobroć Bożą oczekiwał śmierci, która miała go przenieść do lepszej krainy, gdzie już nic nie zamąca spokoju duszy. Gdy długo chorował, zmówili się czterej wojewodowie na śmierć świętego króla; Pan Bóg ochronił go jednakże od ręki morderców. Widząc bliski swój koniec, uprosił sobie u Boga śmierć na dzień Wniebowzięcia Najśw. Panny. Potem przyjął ostatnie Sakramenta, zgromadził około swego łoża panów i biskupów państwa węgierskiego, upominał ich do miłości i jedności między sobą, do sprawiedliwości wobec poddanych i posłuszeństwa dla Ojca św. Ostatnie słowa poświęcił Najśw. swej Patronce: ˝Tobie, Królowo niebios, i opiece Twojej oddaję Kościół św. wraz z wszystkimi biskupami i całem duchowieństwem i całe państwo wraz z wszystkimi panami i poddanymi. Przedewszystkiem zaś polecam Tobie swoją własną duszę.˝ Umarł dnia 15. sierpnia 1038. r. Przy grobie św. Stefana doznało wielu chorych cudownego uzdrowienia, a po 50 latach prawa jego ręka, którą tyle dobrego za życia był czynił, zupełnie była jeszcze nietknięta. Grzegorz VII. policzył go r. 1083 w poczet Świętych Pańskich. Uroczystość św. Stefana przypada na dzień 2. września. 

Nauka 

Św. Stefan głosił zasadę: ˝Nauce Jezusa, króla królów, powinni poddać się wszyscy, którzy pragną śmierci szczęśliwej˝, a stwierdził to życiem swojem, bo we wszystkiem, co poczynał, przyświecał mu niezrównany przykład Tego, który powiedział: ˝Jam jest prawdą, drogą i światłością, kto idzie za mną, nie błądzi w ciemnościach.˝ I my chcąc ustrzedz się wszelkiego zbłąkania w drodze do wieczności powinniśmy zawsze postępować śladem Jezusa Chrystusa; powinniśmy przyglądać się często życiu i działaniu Boskiego Mistrza, wnikać w Jego naukę, i zanim cośkolwiek rozpoczniemy, pytać się, czy to się zgadza z nauką Chrystusową, czy Pan Jezus tak samoby sobie postąpił. Życie bowiem Syna Bożego jest niewyczerpanem źródłem nauki i światła w każdej chwili życia naszego. Zbawiciel uczy nas posłuszeństwa i uległości względem rodziców, czci i szacunku względem starszych od nas wiekiem i dostojniejszych stanowiskiem; uczy nas wyrozumiałości i dobroci względem przyjaciół, sprawiedliwości i poszanowania dla ubogich, sierót, niewiast, a nawet drobnej dzieciny, bo stawiał ją przecież jako wzór prostoty i prawdy uczniom Swoim. Syn Boży wskazuje nam przykładem Swoim, że nie należy gardzić nikim, choćby najbardziej biednym i opuszczonym, że nawet największego grzesznika nie trzeba bezwzględnie potępiać, jeno dobrocią i miłością starać go się pozyskać i nawrócić. Chrystus, który przebacza Magdalenie, Judaszowi, Chrystus, który się modli jeszcze z krzyża za oprawców Swoich, jakiż to wzniosły wzór do naśladowania dla nas, którzy za lada drobną urazę gotowiśmy mścić się do upadłego! Chrześcijanie jesteśmy z imienia, bądźmy chrześcijanami w życiu i czynach swych, idźmy za Chrystusem! 

Inni święci z dnia 2. września: 

Św. Agrykolus, biskup z Awignon. - Św. Elpidyusz, biskup z Lyonu. - Św. Justus, biskup z Lyon. - Św. Maksyma, męczenniczka. - Św. Nonnozus, opat. - Św. Oktawian, pustelnik. - Św. Zenon, wraz z synami Konkordyuszem i Teodorem, męczennicy. 

Dnia 3. września 

Święta Serafia i Sabina, męczenniczki. (+ r. 122.) 

Z Antyochyi, stolicy Syryi, pochodziła Serafia; rodzice jej chrześcijańscy przenieśli się do Rzymu z powodu prześladowań, na jakie dla swej wiary byli wśród licznych pogan narażani. Niedługo potem Serafia została sierotą. Śmierć rodziców rozbudziła w niej jeszcze większą żądzę cnoty; uznała znikomość świata i rzeczy ludzkich; to też myślała jedynie nad tem, jakby Bogu najlepiej służyć. Uśmiechała się jej świetna przyszłość; dla urody i cnotliwości niejeden Rzymianin zapragnął jej ręki. Serafia odmawiała, bo postanowiła pozostać wierną Oblubieńcowi niebieskiemu. Natomiast przy nadarzającej się sposobności przyjęła służbę u szlachetnej matrony rzymskiej, imieniem Sabina. Pani ta była wprawdzie jeszcze poganką, ale jaśniała dziełami dobremi oraz poważnem pojmowaniem życia ludzkiego; była wdową po dworzaninie cesarskim. 

Serafia zdołała przez kilkuletnią wierną służbę pozyskać całe zaufanie Sabiny. Przebywając ciągle przy jej boku jako służebna - a raczej przyjaciółka - mówiła często o prawdach Chrystusowych; wywody jej tak były dosadne, że Sabina uległa łasce Bożej, porzuciła swe wierzenia pogańskie, aby się duchowo odrodzić w sakramencie chrztu św. Z namowy Serafii opuściła Sabina Rzym i przeniosła się na swe dobra; odtąd z kilka dziewicami prowadziła życie prawdziwie święte; mistrzynią i przewodniczką w cnotach była dla wszystkich skromna, a chętna Serafia. 

Wieść o nawróceniu Sabiny wielkie wywarła wrażenie pomiędzy rodzinami rzymskiemi. Gdy nastało prześladowanie za cesarza Hadryana, namiestnik Beryllus zażądał od Sabiny wydania dziewic swego otoczenia; chciał je zmusić do ofiar pogańskich a zarazem zapobiedz grozą dalszym wpływom Sabiny na córki pogańskie najdostojniejszych rodów. Przedewszystkiem domagał się wydaniu Serafii, którą słusznie zresztą uważał za duszę chrześcijańskich praktyk w domu Sabiny. 

Stanęła dziewica razem z Sabiną przed namiestnikiem; wzgląd na Sabinę nie pozwolił mu zbyt ostrych podnosić zarzutów; stąd też wezwał po kilku dniach Serafię samą przed swój trybunał. Zagroził śmiercią, jeśliby się opierała woli cesarskiej i nie uczciła ofiarami bogów pogańskich. Jestem chrześcijanka, odrzekła dziewica, wielbię jedynego Boga prawdziwego, który mnie stwiorzył, odkupił i uświęcił. Jemu składam ofiary z ciała swego, z duszy i życia. Poświęciłam Mu czystość swą, aby z siebie prawdziwą stworzyć świątynię, godną Boga prawdziwego. Beryllus w szatańskiej złości nad oporem Serafii, kazał ją wtrącić do więzienia; dwóch rozpustników miało ją pohańbić. Ledwie dotarli do kaźni, aby zbeszcześcić dziewicę, śmiercią nagłą zginęli na modlitwę gorącą, zasyłaną przez Serafią do Boga. Powiadają, że na dowód prawdy chrześcijańskiej dziewica owych napastników znowu przywołała do życia. Pomimo naocznych cudów Beryllus nie zmienił swego usposobienia. Kazał obnażyć dziewicę, biczować ją aż do krwi, przypalać jej ciało gorejącemi pochodniami, a wkońcu życie jej odebrać; pod mieczem kata przeniosła się do wiecznej chwały roku 122. Pamięć jej obchodzi się dnia 3. września. 

Męczeństwo swej służebnicy niezwykłym hartem napełniło Sabinę; żyła odtąd pragnieniem takiej samej śmierci chwalebnej. Pragnienie niedługo miało się spełnić. Następca bowiem Berylla w urzędzie namiestnika powołał bowiem i Sabinę przed sąd swój. Zażądał, aby zaparła się Jezusa, uznała bogów pogańskich. Odrzuciła z oburzeniem matrona rozkazy sędzi rzymskiego. Oświadczyła, że nigdy się nie sprzeniewierzy raz uznanej prawdzie, że raczej śmierć poniesie, niż Bogu zostanie niewierną. Skazana na śmierć, dziękowała Bogu za łaskę męczeństwa. Oddała swe życie pod mieczem kata. Uroczystość św. Sabiny przypada na dzień 29. sierpnia. Na pamiątkę świątyni, jaka powstała w piątym wieku w Rzymie na cześć obydwóch męczenniczek, św. Serafia i ŚW. Sabina wspólną odbierają chwałę dnia 3. września. 

Nauka 

Czyste ciało i czysta dusza są świątynią Boga, mówiła św. Serafia. Natomiast ciało nieczyste, dusza zbrukana zmysłowością jest rozsadnikiem potęgi złego ducha. Bóg zachowuje dusze czyste od upadku, aby zachować Sobie mieszkanie w sercach sług Swych. Nieczystych zaś moce piekielne do coraz cięższych i groźniejszych prowadzą zbrodni, aby ich zdobyć sobie na całą wieczność. Jeśli więc chcesz doznać opieki Bożej, dojść kiedyś do mieszkania wiecznego w niebiesiech, to staraj się zawczasu Boga sobie jednać cnotami, a mianowicie cnota czystości. Nieskalanością życia, szczerą pokutą nie chybisz celu swego wiecznego. 

Św. Sabina dobrymi uczynkami stała się godną łaski wiary. Prawda, że uczynki dobre, pełnione bez stanu łaski uświęcającej nie są zasługami na żywot wieczny; nie są przecież zupełnie bez wartości; pokazują, że człowiek przynajmniej jest godnym szczególniejszego miłosierdzia Bożego. Stwórca więc i grzesznikowi nie odmówi Swej łaski, skoro dążeniem do cnoty i ćwiczeniem się w dobrych uczynkach dobrą swą stwierdza wolę. Daje więc mu i dobre natchnienie, oszczędza mu kar zasłużonych. W ten sposób prowadzi Bóg niewiernych lub grzeszników do siebie. W ten sposób nawrócił się i Korneliusz poganin; dla cnotliwego życia i dobrych uczynków Bóg go powołał przez Piotra św. do prawdy Chrystusowej. Król Jozafat w Starym Zakonie ściągnął na siebie gniew Boży; prorok Jehu zapowiedział mu miłosierdzie Pańskie przez wzgląd na dobre uczynki. Daniel prorok radził królowi Nabuchodonozorowi, aby jałmużnami zrywał pęta grzechów t. j. godnym stał się łaski pokuty. Jeśli więc upadłeś, nie rozpaczaj; spełniaj dalej to, co sumienie każe, oddawaj się umartwieniom, jałmużnom, modlitwom, abyś jak najrychlej znowu się z Bogiem połączył przez uczciwą i serdeczną pokutę. 

Tego samego dnia. 

Błogosławiona Bronisława, Norbertanka. (1203 - 1259.) 

Z