Uciekła mi przepióreczka - Stefan Żeromski - ebook

Uciekła mi przepióreczka ebook

Stefan Żeromski

0,0

Opis

Uciekła mi przepióreczka” to dramat Stefana Żeromskiego, polskiego prozaika, publicysty i dramaturga. Żeromski był czterokrotnie nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.

Utwór opowiada historię Edwarda Przełęckiego, naukowca i działacza społecznego, który we współpracy z nauczycielami zamierza powołać w Porębianach uniwersytet ludowy. W Edwardzie zakochuje się jednak nauczycielka Dorota Smugoniowa. Edward, mimo uczucia, którym również darzy Dorotę, świadomie wywołuje skandal, by skompromitować się w jej oczach. Robi to, aby ratować małżeństwo Smugoniów oraz ideę uniwersytetu ludowego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 83

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-661-0
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby dramatu

SMUGOŃ, nauczyciel wiejski. DOROTA, jego żona. KSIĘŻNICZKA CELINA SIENIAWIANKA. BĘCZKOWSKI, administrator. PRZEŁĘCKI, docent fizyki. WILKOSZ, historyk. CIEKOCKI, lingwista. RADOSTOWIEC, geolog. MAŁOWIESKI, botanik. KLENIEWICZ, antropolog. BUKAŃSKI, geograf. ZABRZEZIŃSKI, historyk sztuki.

Akt I

(Duża izba szkoły wiejskiej. Z prawej strony sceny szereg prostych, długich ławek, uchodzący w kulisę. Z lewej strony na małem podwyższeniu stolik i krzesło, stanowiące »katedrę« szkoły).

ciekocki, kleniewicz i smugoń.

(Smugoń raz wraz wygląda przez okno)

ciekocki

 A jest i »dziatwa«.. Specyalnie sprowadzona, nieprawdaż? Pewnie będą śpiewać...

smugoń

(z ukłonem)

 Tylko jednę piosenkę... Bo tylko tę jednę naprawdę dobrze umieją.

kleniewicz

 Hymn na cześć księżniczki... Co? Pan pewnie mówi do niej — »wasza książęca mość«. Przyznaj no się pan, panie Smugoń...

smugoń

 Panowie profesorowie pozwolą mi odejść.

kleniewicz

 Zaraz... Chcieliśmy zapytać pana o tę waszą księżniczkę... (Do Ciekockiego:) Ale — ale, znawco mowy ludzkiej, jak mam mówić: panie Smugoń, czy, panie Smugoniu?

ciekocki

 Mów, jak ci serce dyktuje. Najlepiej, żebyś mocniej trzymał język za zębami. (Zcicha) Zadużo mówisz (wskazuje oczyma na Smugonia) — przy tym...

smugoń

(z przejęciem)

 Księżniczka nasza nigdy, przenigdy nie pozwoliłaby mówić do siebie w taki sposób.

kleniewicz

 Demokratka — co? A może boi się jakiej srogiej kary, bo przecie nasze... (złośliwie)... demokratyczne prawa zabroniły tytułów?

ciekocki

(niecierpliwie)

 Dowcipki!

kleniewicz

 Mówię co złego? Pytam się pana Smugonia. Mam czas, więc się chcę oświecić. Gdybym nie miał czasu, tobym pana Smugonia nie nagabywał.

smugoń

 Panowie profesorowie pozwolą... Właśnie słyszę... Dzieci się gromadzą...

(Słychać za sceną gwar dziecięcy. Smugoń wychodzi)

ciekocki

(do Kleniewicza)

 Gdzież są koledzy?

kleniewicz

 Radostowiec, Małowieski, Wilkosz i tamci byli przed szkołą.

ciekocki

(ziewając)

 Wilkosz grupuje fakty w cykle, Zabrzeziński przestępuje z nogi na nogę, czekając na doniosłość wydarzeń.

kleniewicz

 Każą mi czekać na przyjazd okolicznej potentatki. Nie potom tu ściągnął, żeby czynić honory takiej damie. Nie mam na to ani czasu, ani ochoty.

ciekocki

 Przełęcki kazał, mój drogi. — Przełęcki!

kleniewicz

 No, tak, Przełęcki. — Przełęcki!

ciekocki

 I cóż? Siedziałbyś teraz w izbie i wciągał nozdrzami zapach najbardziej rodzimy domowego ogniska, albo huśtałbyś się kędyś na żerdzi, pod cudzem żytem, a może nawet pod jęczmieniem. Siedzisz tutaj (uszczypliwie)... w mojem towarzystwie. Nie udawaj, nie udawaj, proszę cię, notoryczny chłopie z chłopów, że nie jesteś ciekawy tej tam księżniczki.

kleniewicz

 O mały włos drgawek nie dostanę z ciekawości. Ale... Ta nasza Smugoniowa dała mi od niechcenia do zrozumienia, że przyjaźni się z ową księżniczką.

ciekocki

 Przyjaźni się z księżniczką... tiens. A ona tam jest przed szkolą?

kleniewicz

 Kto?

ciekocki

 Ta, mówię, Smugoniowa...

kleniewicz

 Jest, Jasieniu, jest. Ale ty sobie po próżnicy złotej główki Smugoniową nie zaprzątaj. Najprzód — to nie pasuje, żeby tu oczy przewracać. To sobie wyperswaduj. W mieście możesz, a tu, uważasz, panie profesorze, — nie. Zrozumiano?

ciekocki

 Te piękne, łagodne, powabne, pociągające oczy, rzeczywiście smugoniowate, umieszczasz w budżecie swoich wakacyjnych przyjemności? To należy do dziedziny twej antropologii?... Powiedz no mi, Antoś.

kleniewicz

 Mój kochany... Oczy ma ładne i cała jest śliczności... Ale co z tego? Żebyś ty był, albo żebym ja był podobny do tego Przełęckiego, toby tam może i spojrzała w naszą stronę. Teraz to patrzy na mnie, a widzi Przełęckiego, żeby stał za nią z tyłu, z boku, a nawet za drzwiami.

ciekocki

 Robicie z Przełęckiego jakiegoś bożka, Apollina.

kleniewicz

 Ty Apollina, bracie, nie przypominasz, ani en face ani z profilu.

ciekocki

 Nie mam pretensyi.

kleniewicz

 Słusznie... Nie koniecznie znowu trzeba być Apollinem, żeby mieć jakie takie powodzenie...

ciekocki

 Chcesz się czemś pochwalić?

kleniewicz

 Pochwalić, nie pochwalić, ale mogę ci opowiedzieć, jeżeliś ciekawy.

ciekocki

 No?

kleniewicz

 Jakeśmy byli, w Krasnojarsku i powstawało z nas, austryackich poddanych i z Polaków rozpadającej się armii rosyjskiej wojsko polskie, zdarzyło mi się, wiesz, mieszkać u jednej rodziny...

ciekocki

 Spiesz się, uważasz, z wyłuszczeniem perypetyj romansu, bo... (wygląda oknem)... wszyscy tutaj idą.

kleniewicz

(ze złością)

 Zawsze, skoro tylko zacznę co ciekawego opowiadać, ktoś idzie, wchodzi, przyjeżdża, odjeżdża, wychodzi... Do dyabła! Nie będę gadał!

ciekocki

 Ależ mów, tylko że idą. To tylko chciałem...

kleniewicz

(urażony)

 Mogę nie mówić. Nic mi na tem nie zależy...

ciekocki

 Złą chwilę zawsze wybierasz, Kleniewicz. Wybieraj dobre chwile do swych przechwałek.

kleniewicz

 Nie puszczam się na przechwałki. Zresztą nic ci nie mam do powiedzenia.

ciekocki

 To masz coś do powiedzenia, to nie masz...

kleniewicz

(zirytowany)

 Daj mi święty pokój!

ciekocki

 Ano — trudno, zmuszać cię przecie nie będę do opowieści... (Wygląda oknem) Księżniczka, księżniczka... Wielkie słowo, a to jest poprostu, mój antropologu, podstarzałe pudełeczko... Idą tutaj... Przełęcki peroruje...

(Dzieci ze szkoły wiejskiej śpiewają zgodnym chórem pierwszą strofkę piosenki: »Uciekła mi przepióreczka w proso«...)

(Wchodzą — Wilkosz, Radostowiec i Małowieski).

kleniewicz

(z ironią)

 Panowie profesorowie przyjęli już jaśnie pannę?..

radostowiec

 Komedya! Słowo daję, że komedja...

zabrzeziński

 Każą nam, profesorom uniwersytetu, ludziom poważnym witać jakąś tutejszą arystokratyczną znakomitość, jak gumiennym, ekonomom i fornalom z jej majątku.

wilkosz

 Mogliście koledzy oprzeć się, nie pójść. Dla czegóżeście poszli?

radostowiec

 Dla czegośmy poszli? Przełęcki kazał, więc poszliśmy.

ciekocki

 »Przełęcki kazał«... Nie rozumiem! My z Kleniewiczem nie poszliśmy tam wcale i kwita! Cóż mnie mogą obchodzić życzenia, albo rozkazy Przełęckiego.

(Smugoń wszedł, czegoś szuka na sali i znowu wyszedł).

kleniewicz

 Wogóle nie podoba mi się to burmistrzowanie Przełęckiego. Przybiera tony jakiegoś nad nami rektora, czy dziekana.

ciekocki

 Nie chciałem mówić przy tym nauczycielu, Smugoniu. Trzeba rozmówić się otwarcie, szczerze z Przełęckim.

kleniewicz

 Niech sobie sam skacze koło tej panny. A my co?

wilkosz

 Ależ koledzy zapominają, dla czego on skacze...

radostowiec

 Nie zapominamy o niczem, ale niech też i Przełęcki raczy pamiętać, kim jesteśmy.

zabrzeziński

 I kim sam jest.

wilkosz

 Nie robi przecie tych prysiudów dla osobistego, ani poziomego celu.

radostowiec

 Niech sobie sam robi!

zabrzeziński

 Tymczasem on najwyraźniej »rozkazał«, powtarzam »rozkazał« i mnie i Radostowcowi i naszemu historykowi, no i wam... (Do Kleniewicza i Cichockiego) że mamy tę pannę poprostu emablować, puścić w ruch najordynarniejszą karotę...

wilkosz

 Koledzy raczą zwrócić uwagę... Cel jest niemały!...

(Wchodzi księżniczka Celina Sieniawianka, panna w pewnym wieku. Za nią idzie Smugoń i Przełęcki).

księżniczka

(spostrzega profesorów)

 Ach, może przeszkadzamy!... Przepraszam.

przełęcki

 Pozwoli pani przestawić sobie nasze »ciało«.

(Daje znaki profesorom, żeby podeszli bliżej. Ci podchodzą, ociągając się). Oto nasz geolog, doktór Radostowiec, o którym tyle...

radostowiec

(Do Przełęckiego)

 Co »tyle«?

(Kłania się księżniczce, ona uprzejmie podaje mu rękę).

przełęcki

 Przewraca kamienie, pastwiska, podorywki, a szczególniej wzgórza całej okolicy. Przynajmniej chce przewrócić wszystkie ustalone o niej pojęcia tutejsze.

księżniczka

 Niestety, jesteśmy tutaj tak zacofani, że nawet ustalonych pojęć w tej dziedzinie wcale nie posiadamy.

smugoń

(zcicha)

 Sami nie wiemy, co posiadamy.

księżniczka

 Właśnie, właśnie!

radostowiec

 Nie sądzę, łaskawa pani, żeby tak źle było z tą okolicą. Co do moich przewrotów, to mieszkańcy mogą być spokojni. Wszystko zostanie na miejscu, kamienie, pastwiska, podorywki.

księżniczka

 A gdzież jest nasza kochana gospodyni, pani Smugoniowa? Bez niej, jak bez słońca.

smugoń

 Zajęta jest jeszcze wyprawianiem dziatwy. Zaraz tu będzie.

przełęcki

(pociąga Małowieskiego)

 Doktór Józef Małowieski, botanik. (Księżniczka wita się z Małowieskim) Doktór Kleniewicz, antropolog. (Ciekocki podchodzi do księżniczki i przedstawia się).

ciekocki

 Jestem doktór filozofii Ciekocki, nauczyciel gramatyki.

księżniczka

(uprzejmie)

 Jakże jestem szczęśliwa, poznając panów, witając panów w tej szkole...

(Wchodzi profesor Bukański)

przełęcki

 Jeszcze tylko trzech z seryi najciężej uczonych. (Wskazuje) Doktór Wilkosz, nasz sławny historyk...

księżniczka

(zcicha)

 Aa...

przełęcki

 ...który tyle narobił rumoru swemi odkryciami. Doktór Wilkosz, wróg osobisty Czarnka z Jankowa, czy Janka z Czarnkowa... Czy to nie jest, zaprawdę, szczyt, zenit nauki, wykazać takiemu z Czarnkowa, który już ze czterysta lat leży sobie na cmentarzu, w którem miejscu skłamał, a nawet dla czego? Tamten w grobie przewraca się ze wstydu, ale za to prawda triumfuje.

wilkosz

(wita się z księżniczką)

 Ostrożnie, ostrożnie, hołdowniku Einsteina.

przełęcki

 Proszę pani, ci panowie rozpuszczający plotki o przeszłości, albo demaskujący plotki plotkarzy z przed stu i dwustu lat, radziby coś złośliwego powiedzieć także o Einsteinie. Ale — przykrótki języczek! Pozwoli pani... właśnie... geograf Bukański. (Bukański kłania się) A to doktór Zabrzeziński... niestety... historyk sztuki.

zabrzeziński

(z uśmiechem)

 Do usług.

przełęcki

 On to właśnie »odkrył« Porębiany.

księżniczka

 Ach, więc to panu profesorowi zawdzięczamy te szczegóły o naszej kochanej ruinie, te prawdziwe rewelacye, które mi w krótkości powtórzył właśnie profesor Edward.

zabrzeziński

 Pewnie wszystko poprzekręcał według swej zasady względności. Porębiany same mówią za siebie każdym złomem ciosu, każdą skarpą, sklepieniem, kształtem okna. Przepyszny zamek!

przełęcki

 I taki oto zamek — w ruinie. O, losy, losy!

(Wchodzi Smugoniowa)

księżniczka

 A jest nasza pani Dorotka.

smugoniowa

(wesoło)

 Jestem.

przełęcki

 No, to możebyśmy usiedli. Wprawdzie niema na czem...

smugoń

 Zaraz, zaraz! Przyniosę krzesła od siebie. (Wybiega. Profesorowie Wilkosz, Zabrzeziński, Radostowiec jeden przez drugiego, zdejmują krzesło z katedry. Wilkosz podaje krzesło księżniczce.

księżniczka

(najuprzejmiej)

 Dziękuję. Moglibyśmy tutaj w ławkach usiąść. Doprawdy wstydzę się zabierać tego miejsca.

wilkosz

 W ławkach... A tak, że to w szkole. Przed chwilą siedzieli tutaj nauczyciele ludowi, nasi słuchacze...

księżniczka

 Właśnie to pragnęłam zobaczyć i usłyszeć, choćby przez szparkę we drzwiach.

smugoniowa

 Czemuż to przez szparkę? Nasza droga księżniczka tyle opieki roztacza nad tą szkołą, że jako honorowej opiekunce, należy jej się honorowy udział w kursach.

księżniczka

 Pani Smugoniowa po przyjacielsku wywyższa moje zasługi wobec panów profesorów — i to tak szczodrze, że gotowi pomyśleć...

smugoniowa

 Wywyższam? Broń Boże! Rząd ani w części nie może łożyć na to wszystko, co w szkole posiadamy. Wszystko to mamy od księżniczki. Przecież to prawda.

(Smugoń przynosi trzy krzesła. Zebrani siadają na krzesłach i na ławkach szkolnych).

smugoń

 Śmiało można powiedzieć, że drugiej takiej szkoły w Polsce niema. A wszystko to dzięki naszej księżniczce. Sprzęty, pomoce szkolne, bibljoteka, opał, remont budynku, nie mówiąc już...

smugoniowa

 Każda choinka, każde święta...

księżniczka

 Chciałam dowiedzieć się czegoś nowego, a państwo obydwoje częstują mnie dawno znanemi szczegółami...

przełęcki

 Nowego! Oczywiście! Nowego! »Dalej z posad, bryło świata, nowemi cię pchniemy tory«!

radostowiec

(Do Zabrzezińskiego)

 Zaczyna się robota.

zabrzeziński

(do Radostowca)

 A niech odstawia swoją sztukę. Mogę posłuchać.

księżniczka

 Więc w tym roku kurs wykładów dla nauczycieli ludowych trwać będzie taksamo, jak w zeszłym, — pięć tygodni?

przełęcki

 Pięć tygodni i oha! — jak tutaj mówi się o długich drogach. Prawda, Ciekocki, że tak się mówi?

ciekocki

 Mów, jak ci serce dyktuje.

księżniczka

 Ciekawa jestem, czy też w tym roku ilość słuchaczów powiększyła się?

przełęcki

 Bardzo. Musieliśmy ograniczyć ilość przyjętych.

smugoniowa

 Zgłoszeń mieliśmy ogrom.

smugoń

 Z całej naszej prowincyi koledzy pospieszyli ze zgłoszeniami.

przełęcki

 Gdzieżbyśmy mogli pomieścić tylu ludzi?

smugoniowa

 Teraz mieszczą się w chłopskich izbach, jak mogą. Ale wieś jest literalnie przepełniona.

księżniczka

 Jakie to jest doniosłe zjawisko! Jakie to piękne dzieło!

przełęcki

 Tak...

księżniczka

 Mój Boże! Ileż można zrobić, — poprostu, — ot, z niczego! Rzecz znakomita, utkana z zapału. Już zeszłoroczne rezultaty kursu były olśniewające, a oto w tym roku sprawa tak się rozwija.

przełęcki

(cicho, ale tak, że wszyscy słyszą)

 Mamy takich