Transfer. Teksty dla teatru. Antologia - Opracowanie zbiorowe - ebook

Transfer. Teksty dla teatru. Antologia ebook

0,0

Opis

Teksty zebrane w antologii są świadectwem głębokiej i bezprecedensowej przemiany, jaka zaszła w polskim teatrze publicznym w ciągu ostatniej dekady. Przemiana ta dotyczy zarówno tematów podejmowanych na scenie, jak i strategii ich przedstawiania; zarówno relacji z widownią przez odnoszenie się do jej doświadczeń społecznych i kulturowych, jak i struktury wewnątrz teatralnej – relacji w zespole twórców, podziału ról i zadań podczas tworzenia spektakli. 

W tekstach dla teatru – pisanych dla konkretnych twórców, teatrów, widowni – widać wszystkie te kwestie i ich reformatorski potencjał. Odbija się w nich żywa historia teatru publicznego XXI wieku.


Teksty  te rewolucjonizują nie tylko myślenie o teatrze jako miejscu debaty, ale także myślenie o dramacie. Wprowadzają do literatury nowy gatunek, który wykracza poza zwyczajowe ramy sztuk teatralnych. Wiele z nich funkcjonowało dotąd jedynie na scenie, a niekiedy w krążących prywatnymi kanałami maszynopisach. Dzięki publikacji zyskują szansę na drugie życie – nie tylko jako teksty literackie, dokumentalne i polityczne, ale również jako teksty, które znowu kiedyś mogą trafić na scenę.


Wśród autorów między innymi: Marcin CeckoPaweł DemirskiAgnieszka JakimiakJolanta JaniczakJan KlataSebastian MajewskiWeronika Szczawińska.


Joanna Krakowska — historyczka teatru współczesnego, eseistka, tłumaczka, redaktorka. Pracuje w Instytucie Sztuki PAN i w redakcji „Dialogu”. Wydała między innymi monografię Mikołajska. Teatr i PRL (2011), nominowaną do nagród Nike, Gryfia i Nagrody Historycznej im. Moczarskiego. Jest także współautorką dwóch książek o teatrze na tle przemian obyczajowych i sporów społecznych ostatnich dekad: Soc i sex (2009) oraz Soc, sex i historia, która ukazała się w 2014 w Wydawnictwie Krytyki Politycznej.


Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 529

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Joanna KrakowskaPRZESIEDLENI. WSTĘP

Transfer się udał. Choć początkowo z poczuciem tymczasowości i z perspektywą powrotu. Szybko jednak miało się okazać, że nie ma po co wracać. Tu jest życie.

Wprawdzie premiera Transferu! 18 listopada 2006 roku była jeszcze wyprawą raczej niż przesiedleniem, poszukiwaniem drogi a nie ustawianiem drogowskazu, ale dziś, patrząc z perspektywy czasu i wszystkiego, co w teatrze zdarzyło się w ostatniej dekadzie, widać wyraźnie, że pod wieloma względami był to przełom. Nadchodził oto czas przepływu znaczeń, przemieszczeń ciężaru, przeniesień uwagi i przekazywania pełnomocnictw, które w sposób istotny wpłynąć miały na teatr. Ten transfer nie był przypadkiem, lecz skutkiem przemian dokonujących się w teatrze od końca lat dziewięćdziesiątych. I polegał na definitywnym opuszczeniu bezpiecznej przestrzeni teatru inscenizującego sztuki na rzecz teatru wytwarzającego na własne ryzyko teksty dramatyczne.

Teatr wytwarzał je przy tym niezmiernie ekologicznie – z wykorzystaniem surowców wtórnych. Teksty dla teatru to bowiem nieraz adaptacje i kompilacje wielu literackich źródeł; to parafrazy, przeróbki, pastisze znanych tekstów kultury, śmiałe kompilacje cytatów albo docu-dramy oparte na archiwaliach i relacjach świadków. Niezależnie jednak od tego, czy są centonami jak Komornicka czy dokumentalnymi scenariuszami jak Transfer! czy parafrazami jak Casablanca, to zawsze pozostają oryginalnymi wypowiedziami z wyrazistym przekazem, który pozostaje autonomiczny wobec przetworzonych źródeł.

Transfer oznaczał więc przesiedlenie twórców i widzów na terytorium, gdzie z całej zwyczajowej teatralnej infrastruktury literackiej, konwencyjnej i komunikacyjnej pozostały jedynie powidoki, szczątki, skojarzenia i wspomnienia. Z jednej strony trzeba było tę sytuację sproblematyzować i dać jej świadectwo, a z drugiej, stworzyć nowe struktury i odnaleźć lub wyznaczyć nowe punkty orientacyjne i miejsca wspólne. Przesiedleńcy nie byli tym razem biernymi ofiarami procesów historycznoteatralnych, lecz świadomymi ich kreatorami, którzy nie tylko potrafili odsłonić mechanizmy i kulisy tych procesów, ale także wykorzystać je w imię własnych celów artystycznych i ideowych.

Tytułowy Transfer! jest dla tych procesów teatralnych przesiedleń, przemieszczeń i przesunięć tekstem emblematycznym, nie tylko na skutek arbitralnej decyzji na użytek tej antologii, ale ze względu na szereg swoich właściwości. Zwraca w nim uwagę historyczna przewrotność pomysłu, by na równych prawach oddać głos Polakom wysiedlonym zza Buga i Niemcom zmuszonym po wojnie do opuszczenia Ziem Zachodnich. Zwraca uwagę heterogeniczność samego tekstu, na który składają się opracowane przez dramaturgów wypowiedzi wysiedlonych oraz sceny stanowiące autorską wizję konferencji jałtańskiej, komentowane piosenkami zespołu Joy Division. Dramaturgiczne przestosowanie i remiks, zatarcie granicy między uprawianiem teatru a pracą dokumentacyjną, wytworzenie własnego archiwum, zainicjowanie historycznej dyskusji, odrzucenie podziału na amatorów i zawodowców na scenie, przezwyciężenie bariery językowej (spektakl grany był po polsku i po niemiecku) oraz włączenie się i zaangażowanie na własnych prawach w debatę polityczną to właśnie ów transfer – z biblioteki sztuk dramatycznych w domenę tekstów dla teatru.

Ta zmiana nie nastąpiła jednak ani jednorazowo ani gwałtownie, a wprost przeciwnie – była wynikiem trwającego co najmniej od końca lat dziewięćdziesiątych procesu modernizacji teatralnego języka i przekierowywania uwagi teatru z tematów odwiecznych na tematy współczesne. Nowy teatr w połowie pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku zdążył już przekonać do siebie, a przynajmniej oswoić z tematami i estetyką odbiegającą od salonowej rozrywki. Śmiałość obyczajowa i krytyka społeczna zagospodarowały scenę do tego stopnia, że zmiany trzeba było uznać za nieodwracalne. Trwał przy tym w najlepsze dramaturgiczny boom. Antologie nowych sztuk ukazywały się jedna po drugiej – Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne (2003), Echa, repliki, fantazmaty (2005), TR/PL (2005), Made in Poland (2006). Wydawało się, że dramaturgia jest w rozkwicie i nie było wyraźnego powodu, by ją rewolucjonizować… A jednak.

Teksty dla teatru powstawały oczywiście już w dawniejszej przeszłości, z reguły w teatrach alternatywnych i studenckich, ale i repertuarowych, gdzie zajmowały poczesne choć specyficzne miejsce jak choćby Sen o Bezgrzesznej Jerzego Jarockiego czy Z biegiem lat, z biegiem dni Joanny Ronikier i Andrzeja Wajdy w latach siedemdziesiątych albo teatralne scenariusze Jerzego Grzegorzewskiego w latach osiemdziesiątych i później. W tę tradycję wpisywała się też jak najbardziej współczesna Ballada o Zakaczawiu Jacka Głomba, Krzysztofa Kopki i Macieja Kowalewskiego wystawiona w 2000 roku w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy. Dodatkowa trudność z wytłumaczeniem rewolucyjności transferu polega i na tym, że granica między tekstami dla teatru a dramatami drukowanymi w antologiach nie zawsze jest ostra, jak w przypadku Made in Poland Przemysława Wojcieszka, dramatu, który dał tytuł antologii Romana Pawłowskiego, a napisany został specjalnie dla teatru w Legnicy w 2004 roku… A jednak.

W tekstach dla teatru chodzi właśnie o ten aspekt – „dla teatru”, o pisanie ze świadomością medium, z trójwymiarowym wyobrażeniem zawartym nie w pisarskich didaskaliach, ale w zintegrowanej wizji scenicznej. Teksty dla teatru mają z reguły ten intermedialny, domagający się scenicznej aktualizacji aspekt, mogą być zatem w lekturze bardziej wymagające niż regularne dramaty. Nie trafiały zresztą nigdy na łamy „Dialogu”, miesięcznika poświeconego dramaturgii współczesnej, który miał zasadę, że nie drukuje sztuk po premierze – teksty dla teatru powstawały zaś nieraz do samego końca, zyskując ostateczny kształt dopiero na scenie.

Tymczasem rozkwit nowej dramaturgii – zarówno polskiej jak i zagranicznej – w pierwszej dekadzie nowego wieku szybko wyczerpał swój reformatorski potencjał. Otworzył teatr na współczesność, ale wzbudził niedosyt – aktualności, żywości, synergii. Reżyserzy przenosząc dawne i nowe dramaty na scenę, ingerowali w nie coraz mocniej i do tych ingerencji, skrótów i dopisków potrzebowali partnera – dramaturga. Dramatopisarze chcący pisać prosto na scenę, potrzebowali reżyserów. Niektórzy łączyli obie te role, inni tworzyli tandemy: Jan Klata i Sebastian Majewski, Monika Strzępka i Paweł Demirski, Krzysztof Garbaczewski i Marcin Cecko, Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak, Weronika Szczawińska i Bartek Frąckowiak, a potem Agnieszka Jakimiak. Tak naprawdę jednak inspiracja do zmiany status quo tekstu teatralnego wyszła z teatrów, które miały wyraziste i społecznie zaangażowane programy artystyczne. Jak stawiający na lokalność teatr w Legnicy, jak szukający aktualności Teatr Wybrzeże ze swoim programem Szybkiego Teatru Miejskiego, czy jak programujący swoje sezony pod kątem nowych tekstów Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu z cyklami „Znamy, Znamy” i „Wolimy, Wolimy”. Dlatego właśnie tak trudno oderwać teksty dla teatru od ich pierwotnych scenicznych realizacji… A jednak.

Co zatem w praktyce oznaczał transfer? Nowe sposoby pracy – nieczęste dotąd w teatrze repertuarowym – jak „pisanie na scenie”. Nowy zawód – dotąd sporadycznie tylko uprawiany – „dramaturg”, który tym się różni od dramatopisarza, że jego praca kończy się nie przed rozpoczęciem prób, ale trwa aż do premiery. Nowe tematy – historyczne, archiwalne, rozliczeniowe, biograficzne, które wymagały nowych źródeł, nowych metod, nowego podejścia do pisania. Nowe strategie autorskie – kolaże, remiksy i parafrazy, recykling i kłusownictwo. Nowe zaangażowanie – ujawnienie i otwarte praktykowanie na scenie własnego światopoglądu. Nową relację z publicznością – opartą na oczekiwaniu nie tyle akceptacji, ile krytycznego myślenia. Transfer oznaczał też odstąpienie od kreowania na scenie światów na rzecz kwestionowania tych istniejących, zarówno realnych jak fantazmatycznych. Odkąd reżyserzy zamiast sięgać po sztuki dramatyczne, zaczęli zamawiać lub współtworzyć scenariusze przedstawień zaczęło się przesiedlanie twórców z teatru interpretacji do teatru rewindykacji, a widzów – z przestrzeni przyjemności w przestrzeń konfrontacji.

Teksty zamieszczone w tym tomie nie zawsze zawierają wszystkie te wymienione wyżej nowości, albo zawierają je w różnym zakresie, wszystkie jednak powstały jako teksty dla teatru konkretnego, w konkretnym czasie, dla konkretnego reżysera lub zgoła z nim albo przez niego. Fakt, że powstawały niemal zawsze w ramach autorskiego projektu teatralnego, nie powinien przesądzać o ich efemerycznym charakterze i jednorazowym wykorzystaniu. Mają bowiem potencjał literacki, dokumentalny, polityczny i prowokują do dyskusji także w oderwaniu od swej pierwotnej teatralnej ramy, nawet jeśli ta w sposób widoczny została wpisana w tekst.

Wszystkie stawiają też na porządku dziennym kwestię cytatów, które najczęściej stanowią integralną część autorskiego przekazu. Teksty dla teatru nie mogą się niemal obyć bez zapożyczeń, nawiązań, przywołań, cudzych zdań, fragmentów innych utworów w zaskakujących zestawieniach. Z jednej strony to konwencja kultury recyklingu, poetyka remiksu, świadectwo wyzbycia się złudzeń, że istnieje jeszcze jakaś oryginalna idea, którą można wyartykułować własnymi słowami, przekonanie, że świat stał się pudłem rozsypanych puzzli, które można zestawiać według własnych potrzeb. Z drugiej strony, to sposób ustanawiania porządku dialogu, wyznaczania ramy komunikacyjnej, odwoływanie się do jakiejś wspólnoty kompetencyjnej z widownią, wobec której coraz trudniej zakładać a priori wspólną płaszczyznę porozumienia. Teksty dla teatru określają tę płaszczyznę wyraźnie, ale nie zawsze inkluzywnie, żądając od widzów partnerstwa, ale stawiając im niemałe wymagania. Każdy z tekstów wyraźnie określa pole semantyczne, kulturowe, polityczne, w jakim operuje, przy czym na ogół to pola żywe, zintegrowane z tym, co w debacie publicznej, środowiskowej, akademickiej, popkulturowej. Teksty dla teatru nie konstruują światów od nowa, lecz dekonstruują te istniejące – więc by w pełni uczestniczyć w tym procesie, trzeba je rozpoznawać. To proste w wypadku Casablanki czyŁyska z pokładu Idy, odwołujących się do kultowego filmu i szkolnej lektury. A trudniejsze w przypadku rozbijania zastanych historycznych narracji w III Furiach czy w Bitwie Warszawskiej 1920; kobiecych rewindykacji kombatanckich mitów w Zrozumieć H. czy w Jak nie teraz, to kiedy, jak nie my to kto?; rozliczeń postransformacyjnych w Być jak Steve Jobs czy antropologicznego fantazjowania w Życiu seksualnym dzikich.

Przy czym antologia wychodzi naprzeciw także sceptykom i ich teoretycznym zwątpieniom, odnosząc się wprost do metodologicznych problemów z konstruowaniem i dekonstruowaniem światów, a tu konkretnie – indywidualnych biografii. Komornicka, Gorgonowa i Geniusz w golfie to teksty, które dotykają sedna kreacyjnej niemocy, ułomności źródeł, przewrotności świadectw. Ich gra z archiwum prowadzić musi wprost do kompromitacji „faktów” i blamażu „prawdy”. Mała narracjałączy te kwestie dodatkowo z użyciem politycznym i porządkiem osobistym wyższego rzędu.

Teksty dla teatru mają zatem moc krytyczną na każdym poziomie dyskursu, co sprawia, że teatr bardziej niż kiedykolwiek – za sprawą orientacji światopoglądowych, rozbijania zastanych struktur narracyjnych albo wręcz kwestionowania możliwości ich tworzenia – staje się przestrzenią kontrowersji, konfliktu, antagonizmu. Łączy się to bezpośrednio z tematyką historyczną i tożsamościową, która w antologii dominuje. Teksty tu zamieszczone są w pewnym sensie świadectwem i pokłosiem zwrotu historycznego, który w ostatniej dekadzie przeorał – także, a może zwłaszcza, w teatrze – polską debatę publiczną. Są też przykładem wielkiej pracy – archiwalnej, metodologicznej, pamięciowej, mentalnej i afektywnej – jaka została podjęta i solidnie wykonana po to, by przemyśleć na nowo kwestie tożsamościowe, zbiorowe fantazmaty i ich polityczność. Dziś zasadne wydaje się pytanie, czy ta praca nie pójdzie na marne? I czy jedynym jej realnym skutkiem nie jest przypadkiem nieprzezwyciężalny konflikt polityczny i kulturowy?

W antologii znalazło się trzynaście tekstów bardzo różnych, które powstały w różny sposób, w różnych konwencjach, w różnych teatrach. Mimo tych różnic, podkreślonych także w druku rozmaitymi konwencjami zapisu, teksty te układają się w cztery sekwencje: rozrachunkową – Transfer!, III Furie, Bitwa warszawska 1920; antropologiczną – Komornicka, Życie seksualne dzikich, Casablanca; pracowniczą – Łysek z pokładu Idy, Zrozumieć H., Jak nie teraz to kiedy, jak nie my, to kto?, Być jak Steve Jobs; epistemologiczną – Mała narracja, Gorgonowa, Geniusz w golfie. Taka klasyfikacja to oczywiście pewne uproszczenie, tym niemniej to właśnie w ramach tych czterech nurtów teatr wypowiadał się chętnie i z krytycznym zaangażowaniem jako pełnoprawny uczestnik zarówno debaty społecznej, jak i refleksji teoretycznej.

Transfer! jest zatem świadectwem realnej zmiany, jaka zaszła w teatrze. Zmiany odnoszącej się tak do tematów podejmowanych na scenie, jak i do sposobów ich przedstawiania, do relacji z widownią i do zadań w obrębie zespołu artystycznego. Teksty dla teatru – pisane dla konkretnych twórców, teatrów i widowni, a w antologii wydobyte z pierwotnych kontekstów – unaoczniają skalę tej zmiany. Rewolucjonizują bowiem nie tylko myślenie o teatrze jako miejscu debaty społecznej, ale także myślenie o dramacie jako rodzaju literackim. Wprowadzamy oto do literatury nowy gatunek, który nie mieścił się dotąd w jej zwyczajowych ramach. Dotąd teksty dla teatru funkcjonowały jedynie na scenie, a niekiedy w krążących prywatnymi kanałami maszynopisach, teraz zostają utrwalone drukiem nie tyle jako archiwalne zapisy historycznych artefaktów, ile jako teksty przesiedlone – do ponownego zagospodarowania w teatrze, w literaturze, w refleksji teoretycznej, w polityce.

TRANSFER!Dunja Funke, Jan Klata, Sebastian Majewski

OSOBY:

JAN KRUCZKOWSKI

JAN CHAREWICZ

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

KAROLINA KOZAK

HANNE-LORE PRETZSCH

ILSE BODE

ANGELA HUBRICH

DIETRICH GARBRECHT

MATTHIAS GÖRITZ

orazWIELKA TRÓJKA:

STA

CHU

ROO

WIELKA TRÓJKA1

Day of the Lords

This is the room, the start of it all

No portrait so fine, only sheets on the wall

I’ve seen the nights, filled with bloodsport and pain

And the bodies obtained, the bodies obtained

Where will it end? Where will it end?

Where will it end? Where will it end?

These are your friends from childhood, through youth

Who goaded you on, demanded your proof

Withdrawal pain is hard, you can do you right in

So distorted and thin, distorted and thin

Where will it end? Where will it end?

Where will it end? Where will it end?

This is the car at the edge of the road

There’s nothing disturbed, all the windows are closed

I guess you were right when we talked in the heat

There’s no room for the weak, no room for the weak

Where will it end? Where will it end?

Where will it end? Where will it end?

This is the room, the start of it all

No portrait so fine, only sheets on the wall

I’ve seen the nights, filled with bloodsport and pain

And the bodies obtained, the bodies obtained

Where will it end? Where will it end?

Where will it end? Where will it end?

STA Cisza! Won!

CHU Jałta. Riwiera Hadesu. W koktajlach brakuje cytryn.

ROO Zauważyłem brak rybek w akwarium.

CHU Przybyło nas trzech: ja i moi Sikhowie, prezydent Roosevelt i jego filipińscy kucharze, i Stalin. Pokój konferencyjny był przestronny i bardzo ładny.

Zgromadziliśmy się. Ja, prezydent Roosevelt, i Stalin.

Stalin. Skromny ubiór podkreśla jego wrodzony majestat.

ROO Twarz Stalina,

CHU Wyrazista i zmienna.

ROO Kocie ruchy,

CHU Prężne i pełne wdzięku.

ROO Kipiał.

CHU Zmysłową energią.

ROO Każdy.

CHU Każdy,

ROO Kto go zobaczył,

CHU Pragnął ujrzeć go znowu.

ROO Cicha skromność,

CHU Pykanie fajki,

ROO Spokój.

STA Kiedy Żukow spotkał mnie pierwszy raz, nie mógł zasnąć.

ROO I CHU Trudno sobie wyobrazić, żeby taki człowiek mógł kogoś oszukać!

CHU A później… Stalin otworzył obrady udaną przemową.

STA Wiem, jak bardzo naród niemiecki kocha swojego Führera.

To wielki człowiek. Nic dziwnego, że uzyskał tak ogromne poparcie.

Panie Ribbentrop, chciałbym wypić za zdrowie Führera…

Kurwa mać! Ooops! Sorry! Kurwa mać!

Kelnerzy ci sami. Z hotelu Metropol w Moskwie. Ubrani na biało.

Kto tutaj wpuścił tych samych kelnerów, kurwa ich mać!

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

mój ród

przybył

z Pomorza na Litwę

w XV wieku

36 pokoleń

ja jestem 37 pokoleniem

JAN CHAREWICZ

1 września 1939 roku

to początek mojej tułaczki

ile razy przeprowadzaliśmy się

Wilno

Niemenczyn

las

Punżanki

Podbrodzie

Powiewiórka

Czarnoliszki

Preny

Balingródek

kilkanaście razy

na koniec

Wrocław

MATTHIAS GÖRITZ

Hamburg

Moskwa

Paryż

Marsylia

Chicago

Hamburg

Szanghaj

Nowy Jork

Berlin

Iowa City

Frankfurt

New York

Seul

Los Angeles

Rabat

Reykjavik

Rzym

Los Angeles

Como

Breslau

teraz Wrocław

Berlin

Wrocław

teraz

DIETRICH GARBRECHT

Mój ojciec był Prusakiem i wierzącym protestantem. Czcił Bismarcka i Fryderyka II Wielkiego.

Był nacjonalistą, patriotą i na początku 3. Rzeszy uważał, ze to dobra cecha.

W roku 1940 mój Ojciec został przeniesiony na uniwersytet w Poznaniu, aby pomóc w aryzacji i wywłaszczaniu Żydów.

Miał 1,96 wzrostu i był znacznej postury. Swego czasu górował nad wszystkimi, także nad swoimi synami, którzy nigdy nie przewyższyli go wzrostem.

Ojciec był szeroki w ramionach i zawsze nosił głowę wysoko. To budziło respekt.

Krytykował nas w szczególny sposób:

CZY OPUŚCIŁ CIĘ WSZELKI DOBRY DUCH? Długo byłem przekonany, że zwariowałem.

Ojciec dążył do życia wedle pruskich zasad:

Obowiązkowość

Posłuszeństwo, być może do granic ślepego posłuszeństwa i aż do śmierci

Uczciwość

Dobroć

Skromność

Pracowitość

Miłość do ojczyzny

Dyscyplina

Ona była bardzo ważna: dyscyplina

Nieomal łatwiej opisać Prusaka niż Niemca.

Ojciec był milczący

Ojciec był milczący

Ojciec był bardzo milczący

HANNE-LORE PRETZSCH

Po wojnie nic o tym nie opowiadano.

Próbowałam się czegoś dowiedzieć.

Nikt mi nigdy o niczym nie opowiadał.

Pytałam, dlaczego się nie broniliście,

czy nie mogliście…

Nie, Nie, Nie.

A potem nadeszła rewolta studencka.

Wówczas bardzo się utożsamiałam z Ulrike Meinhof, bo

też była dzieckiem wojny,

też wyszła dobrze za mąż i miała dwoje dzieci.

Nie byłam jedną z nich, ale rozumiałam, że ona się wścieka i że chce się z tego wyrwać.

W domu włączaliśmy z mężem wiadomości i od razu się na siebie rzucaliśmy.

On mówił tak, ja tak.

Później nadszedł punkt zwrotny, kiedy Ulrike Meinhof popełniła samobójstwo. Było o tym w wiadomościach i jak mąż wszedł do sypialni, to akurat beczałam, on pyta, co ty wyprawiasz,

a ja mówię, że Meinhof popełniła samobójstwo.

Jakaś terrorystka popełnia samobójstwo a moja żona leży i beczy.

Wtedy to był naprawdę koniec…

Potem zrobiłam maturę i zaczęłam studiować.

Koledzy z uniwersytetu byli wszyscy około 20 lat młodsi ode mnie i wtedy pierwszy raz o tym mówiłam, o czasach wojennych – a oni słuchali. To był początek.

Wtedy też spakowałam plecak i wyjechałem do Indii, gdzie zetknęłam się z jogą, szakrą i mutrą. Zaczęłam medytować.

To pomogło mojej zranionej duszy.

Chciałabym Państwu pokazać ćwiczenie, tak zwane napinanie łuku. Można do tego dodać też ognisty oddech.

Jest to ćwiczenie Sikhów. To ich nazywa się Prusami Indii.

JAN KRUCZKOWSKI

mam sześć różnych świadectw

w różnych językach

przed wojną skończyłem trzy klasy szkoły powszechnej

świadectwo po polsku / raz

wchodzą Rosjanie

świadectwa po ukraińsku i po polsku / dwa

wchodzą Niemcy

świadectwo po niemiecku i po polsku / trzy

po szóstej klasie

zapisałem się do tajnego gimnazjum

świadectwo tajnego nauczania / cztery

wchodzą Rosjanie

świadectwo po ukraińsku i po polsku / pięć

do ósmej klasy nie idę

w 46 roku wyjeżdżam i zatrzymuje się w Kluczborku

świadectwo maturalne / sześć

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

matka pochodziła ze zubożałej szlachty

jakiś dworek

na ścianie zardzewiała dwururka

i szabla na konopnych rapciach

ojciec był niezamożny

uczył się u kowala

był na kursie kierowców we Lwowie

chciał mieć fach, inaczej byłby nikim

za wszystkie zarobione pieniądze

kupował ziemie

i stawał się kimś

gdzieś wypatrzył matkę

ona była od niego wyższa

dziadek śmiał się

i nazywał ojca kurduplem

ale matka zawzięła się

jak bohaterka jakiejś telenoweli:

ten albo żaden

wzięli ślub

dziadek uważał ojca za gorszego

a ojciec chciał udowodnić, że jest coś wart

sami z matką zbudowali dom

prowizoryczny, ale ich własny

tak byli zapracowani

że ja urodziłem się dopiero po pięciu latach

babcia już się martwiła

wtedy dziadek zmienił stosunek do ojca

zaczął go uważać, mimo że nadal był kurdupel

a ojciec dokupywał ziemię

gromadził materiał na prawdziwy dom

dla całej rodziny, taki na całe lata

cegły, dachówki

zgromadził całość latem 1939 roku

ale we wrześniu wszystko się skończyło

plany, marzenia

dobre sąsiedztwo

moje dzieciństwo

HANNE-LORE PRETZSCH

Byłam wysoka, szczupła, blond, opalona – przyszłość Hitlera, mówili mi.

„Kraft durch Freude” – „Siła przez radość” a jeszcze się nazywałam Krafft przez dwa F.

Idealnie, jak na BDM – Związek Dziewcząt Niemieckich. Bardzo do nich chciałam się dostać. Skończyłam 10 lat i na wiosnę by mnie przyjęli.

Chciałam do nich należeć – ze względu na białe podkolanówki, spódniczkę, brunatną kurteczkę, chusteczkę wiązaną na szyi i długie warkocze.

Na pewno bym tam zaraz została jakąś drużynową, albo wylądowałabym w Lebensborn.

ILSE BODE

Dobry wieczór.

Dlaczego Hitler stawał zawsze tak?

Ukrywał ostatniego bezrobotnego.

Do widzenia.

KAROLINA KOZAK

ojciec co wieczór chodził

czytać do świetlicy Trylogię

była jedna książka

i nie chcieli wypożyczać

bo ktoś mógłby nie oddać

mama czekała w domu

i jak ojciec wracał

opowiadał jej

ja podsłuchiwałam

a Trylogia przecież

jest ciekawa

romans i miłość

który ojciec

teraz by tak robił

ROO Kontroluję i łagodzę. Nie zadrażniam. Nie rozdrażniam.

CHU Chwytam się różnych metod.

STA Stalin.

CHU Wielka Trójka: tak nas nazwano.

ROO Brakuje nam tylko papieża do kompletu.

STA Świetny pomysł!

CHU Zawołajmy papieża i uczyńmy go naszym sojusznikiem.

STA Dobrze, ale ile on ma dywizji? Jeśli nam powie, pozwolimy mu zostać sojusznikiem.

ROO Nasza Wielka Trójka jest jak Trójca Święta.

STA To Churchill musi być Duchem Świętym. Tak dużo lata.

CHU Nie znoszę latania. Nie znoszę samolotów. W samolotach zawsze przeciągi. Zakrywam dziury kocem. Nie pomaga. Wieje. A ja nie noszę piżamy.

ROO A co nosisz?

STA (do Chu) Mogę mu powiedzieć? Mogę?

(do Roo) Churchill do snu wkłada zawsze tylko podkoszulek.

CHU Jedwabny!

ROO Raz, dwa, trzy. Trójca Święta.

CHU Teheran.

STA Jałta.

ROO Poczdam.

CHU Gra w piczki, daje wyniczki.

STA No to spod dużego palca.

ROO Karta lubi dym i fru, fru…

STA Karta nie kobyła, żeby w jednym miejscu była.

ROO Karta nie świnia, co w grze się zmienia.

CHU Bawiliśmy się wesoło, ale z wewnętrznym napięciem.

JAN KRUCZKOWSKI

byłem chłopakiem z fantazją

razem z bratem zbudowaliśmy sobie czołg

brat był stolarzem

ja byłem gówniarzem

czołg był na sankach z długą lufą

jeden siedział w środku

a drugi pchał

bawiliśmy się w wojnę

JAN CHAREWICZ

Jerzy obserwował mnie

przyszedł i powiedział:

– słuchaj Janku, chcesz walczyć za Polskę?

– tak.

– złożysz przysięgę.

jakiś chłopak poleciał po krucyfiks

zacząłem powtarzać po Jerzym

kładąc rękę na ten krzyż, przysięgam, że będę walczył o Polskę wolną i niepodległą, dochowam tajemnicy wojskowej i będę wypełniać wszystkie polecenia dowództwa

tak mi dopomóż Bóg

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

moja przysięga

to była prosta uroczystość

na strychu

mój dowódca

podał mi drewniany krzyż

a ja powtarzałem za nim słowa

o tajemnicy wojskowej

o posłuszeństwie

o zdradzie

i na koniec:

tak mi dopomóż Bóg

JAN CHAREWICZ

Jerzy odebrał przysięgę

a ja musiałem wybrać sobie pseudonim

jaki pseudonim (?)

opiekowałem się sierżantem z Wilna, który chował się w lasach

miał pseudonim Konar

konar, gałązka

Jerzy zaskoczył mnie

gałązka – nie

sęk – za poważne na moje lata

niech będzie Sęczek

Sęczek

miałem 17 lat bez miesiąca

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

miałem wtedy 16 lat

DIETRICH GARBRECHT

Mieliśmy wówczas po 7-8 lat.

W szkole musieliśmy się uczyć niemieckiego pozdrowienia.

Z jakiegoś powodu – jako dzieci – nie chcieliśmy tego.

Powiedziałem wówczas, że będziemy po prostu mówić: Trzymaj się.

I wtedy nauczycielka powiedziała, że przecież i tak źle to robimy, więc lepiej żebyśmy zaraz mówili Heil Hitler.

Nie przypominam sobie z dzieciństwa, żebym choć raz wykonał to pozdrowienie.

Dziś to był pierwszy raz.

HANNE-LORE PRETZSCH

Pamiętam, jak przyjechał wujek Erich, był wtedy na froncie wschodnim. Dużo się wtedy mówiło szeptem.

Na froncie wschodnim miał rozstrzeliwać cywili, a on powiedział że nie może, że tego nie zrobi.

Wtedy – pod warunkiem, że nie wolno mu o tym mówić – odesłali go z powrotem, ale on opowiedział o tym dorosłym.

Dobrze, była wojna, wiedzieliśmy, że żołnierze do siebie strzelają,

ale że rozstrzeliwani byli cywile, o tym dowiedzieliśmy się od wujka Ericha.

Wujka wysłali potem gdzie indziej.

Jak widać, można więc było powiedzieć nie.

Żołnierze mówią dziś: przecież był rozkaz i wykonaliśmy go.

To nie było tak.

Mogę teraz opowiadać tylko z własnej perspektywy. Co słyszałam.

Czy zawsze tak było – nie wiem.

Na pewno zależało to też od oddziału.

ILSE BODE

Mój ojciec tak to sobie zawsze wyobrażał: zestarzeć się z matką i siedzieć z nią na kanapie, trzymając się w ramionach.

A przed nimi na stole babka piaskowa. Nie udało się… niestety.

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

jedzie gestapo z Czortkowa!

słyszę syreny

a w Borszczowie na placu przy szpitalu

zbiera się ukraińska policja

wjechały cztery budy, jakiś samochód terenowy

i osobowy z oficerem

byłem daleko

wszystko widziałem

ale nic nie słyszałem

jak w teatrze pantomimy

na rozkaz oficera niemieckiego

policjanci rozbiegają się

do domów za szpitalem

tam, gdzie mieszkają Żydzi

wywarzają drzwi

wdzierają się do domów

wypędzają Żydów i prowadzą na plac

Niemcy stoją z boku

patrzą i nadzorują

wszystko robią Ukraińcy

często sąsiedzi

inni sąsiedzi zaczynają wchodzić do tych domów

wynoszą meble, pościel, garnki

Żydzi widzą jak sąsiedzi biorą ich dobytek

jak rabują

a ja widzę jak dwie kobiety

wyrywają sobie jakąś pierzynę

szarpią się, coś krzyczą, klną

jedna to chyba była Ukrainka

druga Polka, wiedziałem na pewno

bo to była matka mojego kolegi z klasy

KAROLINA KOZAK

jak przyszli Niemcy

to Ukraińcy zaczęli mordować

nie wiem dlaczego

w okropny sposób

w dzień był spokój

ale nocą

wszystko palili

całe wioski

tylko łuny było widać

a przecież przed wojną było dobrze

coś jakby z polityką zaszło

dwa kilometry od nas

Ukraińcy zabili księdza

przyszli w nocy

zmasakrowali

poucinali uszy, nos

krwią na ścianie w kościele

napisali: marsz na zachód

zaczęliśmy się bać

CHU Przez te cygara każdego ranka kaszlę godzinę. I mam ochrypły głos. A dla polityka głos jest podstawowym narzędziem pracy.

STA Jesteście zmęczeni, Churchill?

CHU Troszkę.

STA Parlament powinien zadbać o wasze zdrowie. Kiedy Lenin był ciężko chory, uchwaliliśmy rezolucję, że może pracować tylko 10 min dziennie.

CHU Pomogło?

STA Troszkę pomogło.

CHU Następnie poruszyłem kwestię kołchozów i walki z kułakami.

Stalin zrobił się bardzo poważny.

STA Dekret o ochronie socjalistycznej własności: trzy kłosy zboża – śmierć. To było trudniejsze niż wojna. Dużo trudniejsze. Trwało latami. Straszna walka. Zlikwidowano 10 milionów. Ale musieliśmy to zrobić, żeby zmechanizować nasze rolnictwo. Ostatecznie, produkcja rolna zwiększyła się dwukrotnie. Czym jest jedno pokolenie?

ROO Czym jest jedno pokolenie?

CHU Bogactwo, dobry smak, dobrobyt, mogą wiele dokonać, ale nie przynoszą szczęścia. Winston Churchill.

STA Śmierć rozwiązuje wszystkie problemy. Nie ma człowieka – nie ma problema.

CHU Problemu.

STA Problemu też nie ma.

JAN CHAREWICZ

Jerzy przyniósł pistolet

piękną, nową parabelkę

w futerale

pokazał mi jak wygląda

jaki jest nabój

a teraz będziemy strzelać

postawił pudełko papierosów

w odległości jakiś pięciu kroków

strzelił

dobrze

ja też strzeliłem

trafiłem

to był mój strzał

jedyny w konspiracji

CHU Jesteśmy razem, a dla wielu ludzi oznacza to życie lub śmierć…

STA Jedzcie, jedzcie. Dajcie Rooseveltowi kurczaka. Lubię kurczaki. Jedzcie i pijcie. Upijemy was i zobaczymy, co z was za ludzie. Lewicowo-prawicowe-centrum planowało na mnie wiele zamachów. No, ale później musieli przeprosić. „Nie byłem torturowany podczas śledztwa, wręcz przeciwnie, to ja torturowałem śledczych, odmawiając współpracy”.

Kto dzisiaj pamięta imiona bojarów, których pozbył się Iwan Groźny? Mam takiego specjalistę. Jeżow się nazywa. Malutki. Kiedyś dobrze powiedział: „Może jestem mizernej postawy, ale ręce mam silne – to ręce Stalina”. Jeżow nie wstając zza biurka, rozplątuje i przecina nici faszystowskiego spisku… Dobrze pracuje, ale nie wie, kiedy przestać.

CHU Co się stało z polskimi oficerami wziętymi do niewoli przez Armię Czerwoną?

STA Jak chodzi o przyrodę, to ze mnie romantyk. Weźmy taką mimozę: dotkniesz jej, to się zamknie. Jak usta… Mimoza jest metaforą mojej skrywanej wrażliwości.

CHU Co się stało z polskimi oficerami?

STA Nie wiem. Porozjeżdżali się gdzieś. Daję słowo.

CHU Uścisnąłem mu rękę. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Nagle wydał mi się głęboko poruszony. Spod maski wyłonił się człowiek. Stalin.

STA Jest taki zuch. Błochin się nazywa. Zastrzelił 7000 jeńców w 28 nocy. Własnoręcznie. Z pistoletu. Zuch.

KAROLINA KOZAK

mieliśmy psa

nazywał się Stalin

nie wiem dlaczego

jak weszli Ruscy

co było z psem zrobić

tata nazwał go Bosy

kto wiedział

że Ruscy przyjdą do nas

JAN KRUCZKOWSKI

żołnierze uciekają

zostawiają broń

o, pistolet

trochę uszkodzony

odciągam wichajster

idę do piwnicy

sprawdzę go

byłem chłopakiem z fantazją

można też od pocisku nadsypać prochu

zakopać w ziemię

i uderzać kamieniem

o, ładny lej

ILSE BODE

Moja matka była taka mała, zaledwie metr 1,45, ale dawała nam tyle siły i czuliśmy się przy niej tak pewnie, jakby miała 1,80 m.

I mieliśmy naprawdę bardzo kochanego ojca. Tylko że niestety musiał iść na wojnę. Wtedy skończyło się wszystko co dobre.

Matka bardzo cierpiała, że ojca nie ma. Tak była przyzwyczajona do bycia blisko niego. Ojciec przyjeżdżał na urlop – co roku na trzy tygodnie i jak był ostatni raz na urlopie, to się tak przydarzyło, że matka zaszła w ciążę. Dzięki temu mogłyśmy wyjechać z miasta, zostałyśmy ewakuowane. O tyle miałyśmy szczęście.

HANNE-LORE PRETZSCH

Odbiornik radiowy każdy musiał mieć i każdy miał. Volksempfänger. Codziennie się słuchało wiadomości i bez przerwy były komunikaty specjalne.

Dziadek pędził z pola do domu, żeby słuchać komunikatów i wściekać się na to szaleństwo, tego Hitlera.

Synowa wchodziła z miotłą i mówiła, cicho bądź, to nasz Führer. Tych dwoje się ciągle żarło.

No i jeszcze każdy miał mieć zdjęcie Hitlera.

– Masz pani zdjęcia Hitlera…

– Nie kochana, jeszcze nie mam…

– Pojutrze się zamówi.

I oczywiście „Mein Kampf” każdy miał, tylko nikt nie czytał. I w tym tkwił problem.

Przeczytałam to dopiero niedawno. Tam wszystko jest napisane. A jaki był sprytny.

Pierwsze wiece robił przed południem i nikt na to nie przychodził, wtedy pomyślał: teatr!

Do teatru chodzi się wieczorem!

Wieczorem ludzie są bardziej uważni.

Ale wszyscy to mieliśmy, ale nikt tego nie czytał.

ILSE BODE

Ten odbiornik nazywało się też pyskiem Goebbelsa.

GŁOS Z RADIA

Czy – nie bacząc na okoliczności i najwyższy osobisty trud – jesteście gotowi pójść za führerem w walce o końcowe zwycięstwo?

Nie mogę tego już słuchać, nie chcę tego słuchać. Wina czy nie-wina. Ani mój ojciec, ani moja matka nie ponoszą winy. Nie są winni i dziś wieczorem, też tego nie powiem. Żyli w tym systemie i nic na to nie poradzą. Nie chcę słuchać, że moi rodzice byli nazistami.

WIELKA TRÓJKA

Radio, live transmission

Radio, live transmission

Listen to the silence, let it ring on

Eyes, dark grey lenses frightened of the sun

We would have a fine time living in the night

Left to blind destruction

Waiting for our sight

And we would go on as though nothing was wrong

And hide from these days we remained all alone

Staying in the same place, just staying out the time

Touching from a distance

Further all the time

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

DIETRICH GARBRECHT

Cisza w domu.

Posiłki trwały 15 minut.

Kiedy był ojciec, nie zamienialiśmy ani słowa

Tak było zawsze

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

miałem sąsiada Żyda

on bywał u moich rodziców

a oni bywali u niego

dla mnie to był

Pan Inżynier

kiedy hitlerowcy wydali rozkaz

że Żydzi mają chodzić

z gwiazdami

rynsztokiem

i mają witać się z aryjczykami

ściągając czapkę

spotkałem

Pana Inżyniera

szedł tym rynsztokiem

i ściągnął przede mną czapkę

to było okropne

tak upodlono tego człowieka

że musiał zdjąć czapkę

przede mną

przed chłopcem

on, który był dla mnie

Panem Inżynierem

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

idziemy do kościoła w Borszczowie

skrótem

dołem stromego jaru

gdzie w skałach wapiennych

chowały się lisy

my często je wykurzaliśmy

wrzucając tam zapalone szmaty

wtedy lisy wychodziły

i kichały

jest niedziela

Ukraińcy zrobili sobie obławę

wrzucali świece dymne

a z pieczar w skałach

zaczęli wychodzić Żydzi

nie kichali

my z dołu widzimy

tylko sylwetki ludzi

jak ktoś celuje

i ktoś pada

wszystko w ciszy

jak w teatrze cieni

potem z góry dobiega huk strzału

Ukraińcy zabijali Żyda

na naszych oczach

chcieli nas zastraszyć

bo najpierw Żydzi potem my

ILSE BODE

Dobry wieczór!

Z ogrodu zoologicznego uciekł lew.

Wszyscy uciekają, tylko młody chłopak wyskakuje do przodu i poskramia lwa.

Wszyscy biją brawo i mówią: jesteś bohaterem

Pojawia się też dziennikarz, który pyta: Jak się nazywasz, chłopcze?

Itzig Morgenstern.

Itzig Morgenstern? A więc tak?

Następnego dnia czytam w gazecie: Bezczelny żydowski wyrostek udusił bezbronnego lwa.

Do widzenia.

KAROLINA KOZAK

Żydzi uciekali do Rosji

nie lubili się z Niemcami

w naszej stajni ukrył się Żyd Jankiel

i prosił ojca, żeby go przechował

ale ojciec nie mógł ryzykować

miał przecież nas rodzinę

dał Jankielowi jakieś jedzenie

i prosił, żeby nie szedł za dnia

ale Jankiel poszedł

jakieś półtora kilometra od nas

zabili go

ale nie wiem kto

HANNE-LORE PRETZSCH

Ciotka Dita mówiła, że przez Stargard przejeżdżają zaplombowane pociągi towarowe z kobietami i dziećmi.

Ja też je widziałam, w Schlawe.

Później pytałam o to matkę, a ona mówiła, że nie widziała.

Wtedy się już zaczęło to wszystko z Żydami.

Nasi sąsiedzi otruli się gazem.

Żydom nie wolno też było robić zakupów przed 18, a potem nie było już warzyw. Matka im coś tam kupowała, ale to było surowo zabronione.

Widziałam dzieci, które nosiły tornistry na piersi żeby nie było widać gwiazdy Dawida, którą musieli mieć na ubraniu.

W jaki sposób może zniknąć tak wielu ludzi?

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

w Borszczowie było getto

wracałem ze szkoły, z kolegami

i usłyszeliśmy strzały

idzie kolumna ludzi z walizkami

jakby nie wiedzieli, co ich czeka

od czasu do czasu jakieś strzały w powietrze

żeby wzbudzić strach

ale Żydzi są spokojni

jacyś tacy otępiali

a chodnikiem idzie oficer niemiecki z wilczurem

szpicrutą uderza miarowo w cholewę

pies szczeka

i widzę

pamiętam dokładnie

kobietę w spódnicy

w kratę rudą i popielatą

z chłopcem na ręku

a obok biegnie dwójka dzieci

jak wilczur szczekał

dzieci chowają się za matkę

a ona trochę niecierpliwie

je odsuwała

jakby nie chciała

żeby przeszkadzały jej swobodnie iść

i pamiętam

siwego mężczyznę

szła cała grupa

a ja widziałem tylko ich

tę kobietę z dziećmi i tego mężczyznę

wiedziałem co się z nimi stanie

i nie rozumiałem dlaczego

do dziś nie rozumiem

później ojciec powiedział

że to byli ostatni z getta

i kazał, żebym od razu wracał do domu

a oni

zostali rozstrzelani w okolicach kirkutu

tam były wykopane doły

i było przygotowane wapno

żeby zasypać ciała

zabijali ich strzałem z pistoletu albo karabinu

tak po prostu

podchodzili pod strzał

poszedłem tam później

wszystko było zarośnięte

ale ziemia była trochę zapadnięta

widać było prostokąty

a na nich

łopiany, lebiody i burzany

wyrosłe na Żydach

STA O ludzi trzeba się troszczyć do końca. Kiedyś wchodzę do domu wielkiego Maxima Gorkiego. Wielki Maxim dogorywa, a ja pytam: Dlaczego panuje tu taki pogrzebowy nastrój? Zdrowy człowiek nie może umrzeć w takiej atmosferze. Zrobiłem porządek i umarł szczęśliwy.

ILSE BODE

1 marca 1944

Kochana Käthe,

wczoraj wieczorem długo nie mogłem zasnąć, męczyły mnie mroczne myśli. Bez Ciebie życie straciłoby dla mnie sens. Proszę Boga, żeby oszczędził nam tej próby. To straszne, być tu i tylko czekać. Jeżeli modlitwy i marzenia mają siłę sprawczą, to wszystko się dobrze ułoży. Żyj spokojnie, kocham Cię bardzo,

Twój Eberhard

KAROLINA KOZAK

ojciec strasznie się bał

przed wojną dużo jeździł

był na targach poznańskich

wszędzie nos wtykał

a w czasie wojny

myślał

że go coś za to spotka

któregoś dnia

trochę sobie wypił

wrócił wieczorem

mama zdenerwowana

że tutaj trzeba się chować

a on pijany

położył się na kanapie

i usnął

my z matką

ręczniki z płótna podłożyliśmy pod niego

że jakby Ukraińcy podpalili

ojca wyciągniemy do sadu

i tak cała noc czuwałyśmy

a ojciec rano się obudził

przeżegnał się i powiedział

że wreszcie się wyspał

strasznie się bał

od tego strachu

rozchorował się na cukrzycę

i zmarł

JAN CHAREWICZ

Jerzy przyniósł maszynę do pisania

z długim wałkiem

wanderer

tak zaczęła się moja praca

w konspiracji

pisałem meldunki

w czterech egzemplarzach

Jerzy dyktuje

ja piszę

z lewej strony: okręg wir, inspektorat lin

taki był kryptonim naszej komórki AK

data

i meldunek:

punkt strzeżenia mostu

czterech żołnierzy, dobrze uzbrojonych

u dołu podpis Jerzy

Jerzy podpisywał się pseudonimem

wszystko

o choroba

źle założyłem kalkę, odwrotnie

zawsze muszę coś spieprzyć

ILSE BODE

3 marca 1944

Kochana Käthe,

Wczoraj nadszedł Twój list, który mnie wybawił od wszelkich trosk.

A zatem mamy jeszcze jednego chłopca.

Cieszę się, że wszystko przetrwałaś w dobrym zdrowiu.

Może wystarczy, jeżeli powiem Ci, że płakałem ze szczęścia.

Pozdrawiam Cię z całego serca,

Twój szczęśliwy Eberhard.

CHU Chciałbym wyjść z propozycją przedyskutowania kwestii polskiej bla bla bla.

STA Dawajtie.

CHU Wypowiedzieliśmy wojnę Niemcom ze względu na Polskę i z tego choćby powodu Polska jest dla nas ważna bla bla bla.

STA Tak.

CHU Kwestia najistotniejsza to sprawa zachodniej granicy rosyjskiej. Może marszałek Stalin podzieliłby się swymi przemyśleniami na ten temat.

STA Tak. Mówcie.

CHU Mamy więc spróbować wyznaczyć granicę?

STA Tak.

CHU Moglibyśmy uzgodnić pewną linię postępowania, którą następnie przedstawimy Polakom, sugerując, że mają to zaakceptować.

STA Polaków tutaj nie ma?

ROO Czy Polska jest mocarstwem, ha, ha?

STA Czyli bez udziału strony polskiej?

CHU Bez udziału strony polskiej.

ROO Poinformujemy ich o rezultatach naszych ustaleń.

CHU Osobiście uważam, że Polska mogłaby się przesunąć nieco na zachód. Jak żołnierz robiący dwa kroki na komendę: „Równaj w lewo!”.

STA Czy sądzicie, że zamierzam całkowicie wchłonąć Polskę?

CHU Nie wiem, ile Rosja zamierza zjeść i ile jest w stanie strawić.

STA Rosja nie chce niczego, co należy do innych narodów, chociaż niewykluczone, że odgryzie kawałek Niemiec.

CHU Co Polska straci na wschodzie, może odzyskać na zachodzie.

STA Może tak, może nie. Niczego nie wiadomo na pewno. Macie mapę?

CHU Nie.

ROO Nie.

CHU Wtedy za pomocą trzech zapałek przedstawiłem mój plan przesunięcia Polski na zachód. To spodobało się Stalinowi.

Przemawiałem długo. Gdy skończyłem, zapadła cisza.

WIELKA TRÓJKA

Radio, live transmission

Radio, live transmission

Listen to the silence, let it ring on

Eyes, dark grey lenses frightened of the sun

We would have a fine time living in the night

Left to blind destruction

Waiting for our sight

And we would go on as though nothing was wrong

And hide from these days we remained all alone

Staying in the same place, just staying out the time

Touching from a distance

Further all the time

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

ANGELA HUBRICH – PIOSENKA

Wszystko przeminie, wszystko odejdzie

Po zimie znów przyjdzie maj

Wszystko przeminie, wszystko odejdzie

Gdy dwoje się kocha, to pozostają sobie wierni…

ILSE BODE – PIOSENKA

W nocy człowiek niechętnie jest sam

Blask księżyca i miłość są najpiękniejsze

Wiecie państwo o czym mówię

Z jednej strony, z drugiej i w ogóle…

Każdy człowiek pragnie miłości

Szczególnie w wielkich trybach świata tego

Najsilniejszą żądzą jest każdego…

Wiecie państwo o czym mówię

Z jednej strony, z drugiej i w ogóle…

ANGELA HUBRICH – PIOSENKA

Toż to nie wstrząśnie marynarzem

Nie obawiaj się, nie obawiaj się, Rosmarie

Nie damy sobie zepsuć życia

Nie obawiaj się, nie obawiaj się, Rosmarie

Nawet gdy zadrży ziemia i niebo…

JAN CHAREWICZ

komunikat radiowy

zdobyliśmy Pastę

melduję Jerzemu

ciężkie walki na Woli

melduję Jerzemu

wycofujemy się ze Starówki

kanałem do Śródmieścia

melduję Jerzemu

oddaliśmy Czerniaków

melduję Jerzemu

coraz gorzej

po jakimś czasie Jerzy powiedział:

przyjdzie do ciebie ktoś

przekaż mu radio, nie będziesz prowadził nasłuchu

zrozumiałem – że nie mamy już o co walczyć

MATTHIAS GÖERITZ

Staying in the same place, just staying out the time

Touching from a distance

Further all the time

Dance, dance, dance, dance, dance to the radio

STA Przyjaciel czy wróg?

ROO Przyjaciel.

STA Przekażcie mojemu białemu bratu pozdrowienia od wodza czerwonoskórych.

ROO Wie pan, jak na pana mówimy? Tak, po cichu? Wujaszek Joe.

STA Jak?

ROO I CHU Wujaszek Joe.

STA Ja – wujaszek? Ja – Joe? Jak długo mam siedzieć przy tym stole i słuchać obelg? Tracę dziesięć tysięcy ludzi dziennie. Mam prawo być gospodarzem tej konferencji. Mam prawo, żeby mnie nie obrażano.

KAROLINA KOZAK

nie wiem

czy ja widziałam Niemców

no, może jednego

bo pamiętam

że był ładnie ubrany

pas z napisem: Bóg z Nami

i miał eleganckie buty

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

Niemcy jak wracali z frontu wschodniego

nie byli już tak eleganccy

przychodzili do nas do domu

brali siano

ściągali buty

wtedy było widać rany, pęcherze, odciski, odmrożenia

i spali cały dzień

strasznie śmierdzieli

raz do kuchni wszedł żołnierz

i prosi: matka essen

był tak wycieńczony

że ledwo stał na nogach

matka dała mu mleko

i ugotowała dwa jajka

na twardo

był bardzo zdziwiony

ręce mu się tak trzęsły

że nie mógł jeść

matka jakoś mu pomogła

zjadł

i usnął przy stole

kiedy się obudził

zaczął dziękować

tak trochę po naszemu

chciał przytulić matkę

ale ona się odsuwała

trochę niezgrabnie wyglądali

w końcu wstał i wyszedł

jak przechodził przez drogę

która była strasznie rozjeżdżona

upadł twarzą w popielate błoto

żołnierze niemieccy

szli bez przerwy

ale nikt go nie podniósł

leżał tak jakieś pięć godzin

potem go zabrali

nie żył

ILSE BODE

Dobry wieczór

Hitler, Goebbels i Goering płyną statkiem. Wzmaga się sztorm. Statek tonie wraz z całą trójką. Kto zostanie uratowany?

Niemcy oczywiście. Do widzenia.

HANNE-LORE PRETZSCH

Pierwsi Rosjanie bardzo się śpieszyli.

Wpadali do domu i tylko krzyczeli: Uri! Uri! Uri!

Mieli już całe przedramiona pełne zegarków, ale dalej je zbierali.

A więc Uri to było coś szczególnego.

Matka zachowała zegarek ojca.

Nie dała go pierwszemu Rosjaninowi, tylko od razu powiedziała:

Kamrat już wziął.

Nie ma Uri!

Pierwsi Rosjanie nie mieli czasu na kobiety.

Zabierali Uri i od razu z powrotem do czołgu i dalej na Berlin – dzień i noc.

STA Nie tańczę, ponieważ na zesłaniu doznałem urazu ręki i nie mogę objąć kobiety w talii. Ale śpiewam.

ROO Stalin to tenor. Niezwykły, słodki głos.

CHU Repertuar Stalina:

ROO Arie operowe

CHU Chłopskie

ROO Gruzińskie

CHU Kozackie

CHU I ROO Cerkiewne.

CHU Top five:

ROO Aria Leńskiego

CHU Dwie arie z „Rigoletta”

ROO Dwie melodie gruzińskie

CHU Prawosławny hymn

ROO I CHU „Mnogaja leta”.

STA Muzyka to wspaniała rzecz. Ujarzmia w człowieku zwierzę.

DIETRICH GARBRECHT

Te głosy

Te głosy

Z przyjemnością przypominam sobie, jak matka reagowała, kiedy słyszała tę piękną operę.

KAROLINA KOZAK – PIOSENKA

za górami w ojczystej stronie

poznałem dziewczę jak Anioł Stróż

miło i błogo wciąż na jej łonie

kochać do śmierci myślałem ją

chciałem odwiedzić raz miłej progi

gdy ona z innym pieściła się

zdradzasz mnie miła krzyknąłem z żalu

gdy od swej lubej doznałem zdrad

więc na te słowa ją pożegnałem

żal i tęsknota wiodła mnie w dal

w cichym klasztorze mnichem zostałem

gdy od swej lubej doznałem zła

po wielu latach kochanka moja

po innej stronie doznała zdrad

dowiedziała się, że ja w klasztorze

do bram klasztornych zapukała

a ja wyszedłem w wieczornej porze

w zakonnej szacie stałem przed nią

dziewicy pytam: kogo tu szukasz

i czego żądasz, ach powiedz mi

ty jesteś mnichem zakonu tego

powiedz, ach powiedz ja błagam cię

czy nie ma tutaj mnicha takiego

co Anazorym nazywał się

jego tu nie ma, on już nie żyje

a choćby nawet i jeszcze żył

twoim nie będzie, ślub złożył Bogu

i zakonu nigdy nie opuści, nie

więc na te słowa dziewica zbladła

żal i tęsknota wiodła ją w dal

czym dla niej była ta tajemnica

a w moim sercu panował żal

jeszcze ja za nią raz wyleciałem

już jej nie było, znikła mi z ócz

a ja wróciłem znów do swej sali

i przeżyłem wśród cierpień łez

piosenki pamiętam

polskie, ruskie

wszystkie

CHU Co z tą Polską? Kwestia polskiej niepodległości jest kwestią honoru Wielkiej Brytanii bla bla bla.

STA Dla Rosjan kwestia Polski jest nie tylko sprawą honoru, ale i sprawą bezpieczeństwa. Sprawą bezpieczeństwa, bo Polacy nie mogą nas więcej atakować. W siedemnastym wieku nas zaatakowali, na przykład. A sprawą honoru dlatego, że Rosjanie popełnili wiele grzechów wobec Polski. Rząd sowiecki dąży do odkupienia tych grzechów.

ROO Polska była źródłem kłopotów od przeszło 500 lat.

CHU Tym bardziej musimy zrobić wszystko, żeby się pozbyć tych kłopotów. Granica: Szczecin-Odra-Nysa Łużycka.

ROO Szczecin-Odra-Nysa Łużycka.

STA Szczecin-Odra-Nysa Łużycka. Przeniesiemy ich. A jak Polacy się obrażą?

CHU Niech się obrażają. Coś sobie o nich zapisałem.

„Niewdzięczność okazywana w przeszłości skazała ich na nieludzkie cierpienia.” Winston Churchill.

STA Kiedyś, jeszcze przed rewolucją, ukrywałem się u pewnej mieszczańskiej rodziny. Była tam miła córeczka. Zrobiłem eksperyment. Codziennie dawałem dziewczynce torebkę cukierków. A później do kogo córeczka przybiegła? Nie do mamy. Do Stalina.

Damy Polakom cukierka.

JAN CHAREWICZ

Jerzy wydał mi rozkaz

idź do leśniczówki

tam będą na ciebie czekali mężczyźni

i maszyna do pisania

przyszedłem

pisałem to, co mi dyktowali

potem dali mi zalakowaną kopertę

włożyłem ją za koszulę na piersi

opatuliłem kożuszkiem ojca

i wracam do Jerzego

przechodzę drogę

wchodzę na łąkę

potem kładką nad strumykiem

i ścieżką pod górkę

w pewnym momencie słyszę: STOJ

sowieci, zastanawiam się: uciekać czy zatrzymać się

myślę: zdążę skoczyć na tę górkę

wtedy nic mi nie zrobią

ale jak z erkaemu pociągnie

wobec tego idę do nich

beztrosko

prawie, że uśmiechnięty

zaczynają mnie obszukiwać

nie znaleźli

– idź do komendanta

idę, co mi tam

komendanta będę się bał

podchodzę

a komendant: kto ty?

tłumaczę, że byłem u kolegi i wracam

o on: bumagi majesz?

bumagi to mogą być papiery, gazeta, dokumenty

więc ja wyciągam metrykę

podaję mu

on ogląda, odwraca, popatrzy,

złożył i oddał

– idź do domu

ja z powrotem pod górkę

podskakuję

i dopiero na szczycie

gdzieś za olchowym krzakiem

strach opadł ze mnie

ILSE BODE

5 kwietnia 1944

Kochana Käthe,

Ile listów napisałem do Ciebie w ciągu tych trzech lat? Czy można jeszcze znaleźć słowa, których nie użyłem? Wiem tylko, że Ciebie i dzieci kocham z całego serca. Byłaś moją pierwszą miłością i pozostaniesz nią tak długo, jak tylko będę żył.

Do zobaczenia, Twój Eberhard

JAN KRUCZKOWSKI

w 1944 roku Rosjanie zrobili pokaz

na rynek wjeżdża samochód ciężarowy

prosto pod szubienicę

na pace skazany Ukrainiec

i czterech żołnierzy

wszyscy czterej zakładają stryczek

żeby nie było jednego winnego

i samochód rusza

skazany zawisł

tak wisiał trzy dni

przechodząc tknąłem go

dla zabawy

zaczął się obracać

byłem chłopakiem z fantazją

STA Wiecie, co sobie rysuję?

ROO Kwiaty?

CHU Motylki?

STA Paszcze wilków. To pomaga myśleć. One się szczerzą, a ja myślę. Coś chyba tutaj wspólnie wymyślimy.

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

Sowieci ogłosili pobór

trzeba było się stawić

czekam, jakiś oficer

podchodzi, patrzy na moją nogę i pyta:

– tobie Niemcy to zrobili?

– tak

– to idź do wojska

– posadzimy cię w czołgu

– będziesz strzelał

– zabijesz Niemców

– zemścisz się

mnie było wszystko jedno

siedzę dalej

przychodzi inny oficer

starszy rangą

lekarz, chyba

i pyta:

– co tu robisz?

– powiedzieli, że mam zostać czołgistą

a on:

– co ty, durny, uciekaj

wziął moje wezwanie, napisał: aswabażdion

poszedłem, było mi wszystko jedno

DIETRICH GARBRECHT

Najważniejszym kryterium dla tego, czy ktoś był dobrym człowiekiem, czy nie, było to jakim był żołnierzem.

Anglicy – źli żołnierze

Włosi – źli żołnierze

Francuzi też – tylko miłosne igraszki, żarcie i picie

Amerykanie – źli żołnierze, nawet nie mieli porządnych butów

Polacy – oczywiście też nie byli dobrymi żołnierzami; Polaczki, leniwi i brudni.

Ojciec był zdania, że Polacy nie są narodem będącym w stanie tworzyć państwowość.

Teoria mojego ojca brzmiała następująco: to że Polska tak często było podzielona rozbiorami, nie było ani winą Niemców, ani Rosjan, lecz samych Polaków, ponieważ nie byli w stanie stworzyć własnego państwa i to dlatego Rosja i Niemcy mogły Polskę podzielić.

Zresztą nigdy nie mówiliśmy o Polakach, tylko o Polaczkach.

Tak było.

Żyd brzmi dla mnie inaczej niż Islandczyk,

A Polak inaczej niż Duńczyk

Wciąż noszę w sobie cząstkę ówczesnych nastrojów

Nawet dziś

ILSE BODE

Tak, cześć, tak, co słychać? Tak. Posłuchaj, jestem akurat we Wrocławiu, szkoda że ciebie nie ma,…

To Eva-Maria z Berlina…

…chciałem opowiedzieć ten kawał o Hitlerze, pamiętasz, jak to leci, ten o Goebbelsie… Tak… Tak… Aha… przy… stole i kolacja… tak…

Dobry wieczór,

Goebbels siedzi z rodziną przy stole – jedno z dzieci pyta się – Tato kto podpalił Reichstag. Goebbels niedbale macha ręką i mówi: jedz, jedz, SS, moje dziecko.

Do widzenia

HANNE-LORE PRETZSCH

Każdy miał też flagę ze swastyką.

Trzeba było ją spalić,

bo Rosjanie byliby wściekli.

Od razu mówili SS, czy coś w tym stylu

Flaga była z dobrego materiału i było go nam szkoda – więc wycinaliśmy swastykę i ją paliliśmy, a materiał można było jeszcze wykorzystać.

CHU Podobno Armia Czerwona jest niezwykle okrutna dla ludności cywilnej na zajmowanych ziemiach?

STA Jak to, okrutna?

CHU Zbiorowe gwałty.

STA Mówiono o was, że jesteście dobrym mówcą, a jesteście po prostu dobrym gawędziarzem. Bajki opowiadacie. Skąd macie te informacje?

ROO Skąd masz te informacje, Winston?

CHU Hmm… od ludności.

STA Czytaliście Dostojewskiego? Czytaliście. Wiecie, jak skomplikowana jest rosyjska dusza. Nasz rosyjski żołnierz heroicznie walczył z hitlerowcami od Stalingradu aż do linii Odry. Jak popatrzycie na mapę, to zobaczycie, jaki to szlak bojowy. A wy macie do rosyjskiego żołnierza pretensje? Co z tego, że po tym wszystkim zabawi się z kobietą.

ROO Wiadomo, co Niemcy robili z ludnością cywilną. Wojna jest straszna.

ILSE BODE

Ojciec troszczył się o nas nawet na odległość – z frontu, jako żołnierz. Z Wilna, gdzie stacjonował, przysłał mi na przykład lalkę.

To była taka mała szmaciana laleczka z gałganków, mniejsza niż ta.

Tak się cieszyłam, że ojciec przysłał mi tę lalkę.

To była jedyna lalka, którą później zabrałam ze sobą, kiedy uciekałyśmy. Inne lalki wsadziłam pod łóżko – żeby Rosjanie ich nie znaleźli.

I tę ulubioną lalkę zgubiłam w czasie ucieczki. Tak mi było smutno. To była ostatnia pamiątka po ojcu. I przepadła.

Aha, a na urodziny przysłał mi raz nawet konserwę rybną.

HANNE-LORE PRETZSCH

Dopóki było widno, wszystko było w porządku.

Rosjanie jedli, pili – dziwne jakimś sposobem WÓDKĘ zawsze mieli.

W dzień pokazywali nam zdjęcia i mówili, że też mają rodzinę, pokazywali zdjęcia swoich żon i dzieci

Trochę się też nauczyliśmy rosyjskiego (cytuje rosyjskie słowa).

Myślałam, że przecież to właściwie miłe chłopaki.

Ale wieczorem wszystko było inaczej.

Nagle ważne były już tylko kobiety.

My dzieci już się nie liczyłyśmy.

Wyłącznie kobiety.

Frau komm, z przystawionym rewolwerem

Szło to szybko – raz, dwa

Stali porządnie w szeregu.

Nie było przepychanek.

Tylko gdy ktoś był za wolny, to go zrzucali, żeby kolejny już mógł.

Moja ciotka tak po prostu leżała, przy nas.

Matka szła do innego pokoju, nie chciała, żebyśmy to widziały.

Kobiety próbowały też smarować się sadzą, nakładać długie brudne sukienki, ale to wszystko na nic się nie zdawało.

Rosjanom było to obojętne.

ILSE BODE

17 września 1944

Kochana Käthe!

Wojna jest podobna do utworu na orkiestrę symfoniczną. Muzyka staje się coraz głośniejsza i kończy głośnym uderzeniem w bębny.

Potem nastaje cisza i nikt nie wie o co tyle hałasu.

W każdym bądź razie człowiek z bębnem wziął już zamach. Bóg jest kapelmistrzem, który da sygnał. Mam nadzieję, że jak najszybciej.

Tysiące całusów, Twój Eberhard

Następnego dnia mój ojciec zginął.

ANGELA HUBRICH

Twierdza Breslau. Jesteśmy w bunkrze.

1000 ludzi

Ciemno.

Ciasno.

Jęki.

Ranni żołnierze jęczą.

Nie ma prądu.

Nie ma wody.

Bez okien.

Karbidówki

Duchota.

35 stopni.

Okropny smród.

Ale nie nudziliśmy się.

Żołnierze pokazywali nam sztuczki i opowiadali różne historie.

Trzy miesiące byliśmy w bunkrze.

ANDRZEJ URSYN SZANTYR

wojna była dla mnie czymś pięknym

czymś ważnym

tak wychował mnie ojciec

a potem wojna wybuchła

i już nie było tak pięknie

było tragiczne

wojna zmieniła mi życie

nie lubię o niej opowiadać

nie chcę

ROO Ale na tych terenach mieszkają ludzie.

STA Mieszkali. Niemcy.

ROO Co się stało z ludnością? Było tam jej kilka milionów.

STA Ludność odeszła.

ROO Wszyscy?

STA Niemcy będą repatriowani.

ROO A Polacy? Przecież są na wschodzie?

STA Polacy też będę repatriowani. A w nowej Polsce zrobimy wybory. Ludność zadecyduje.

CHU Nie jestem zbyt dobrego mniemania o Polakach.

STA Są wśród nich dobrzy ludzie.

CHU No tak.

ROO Chcę, aby nie było wątpliwości co do wyborów w Polsce. Powinny być jak żona Cezara. Nie znałem jej, lecz mówiono o niej, że była czysta.

STA Tak o niej mówiono, lecz w rzeczywistości i ona miała swoje grzechy.

ROO Nie mogę powiedzieć, co tu ustaliliśmy, bo stracę 7 milionów głosów Amerykanów polskiego pochodzenia.

CHU Ja też im nie mogę powiedzieć, bo stracę kilkaset tysięcy bitnych żołnierzy.

ROO Polakom powiem: Zapewniam, że nie zgodziłem się na przeniesienie granic Polski. Tak im powiem.

CHU Ja też im coś takiego powiem.

STA Słusznie.

CHU Nigdy nie skłonimy Polaków do powiedzenia, że są zadowoleni.

ROO A jak im powiemy:

Władzom polskiego państwa podziemnego chcieliśmy obiecać, że ich nieugięta postawa została właściwie oceniona.

CHU Z całą pewnością nie będą mieli nigdy powodu żałować swojej śmiałej decyzji o odrzuceniu jakiejkolwiek współpracy z wrogiem.

ROO Polska zbierze plon swego heroizmu i poświęcenia.

CHU Nawet jak im tak powiemy, i tak będą niezadowoleni. Nic nie jest w stanie zadowolić Polaków.

JAN CHAREWICZ

Sowieci wchodzą

my się ukrywamy w ziemiance

Jerzy mówi: siedź i czekaj na rozkazy

Jerzy gdzieś znika, wraca

pytam: co mam robić?

– siedź i czekaj na rozkazy

znika, wraca

ja znów pytam: co mam robić?

– siedź i czekaj na rozkazy

rozkazy nie przychodzą

Jerzy też nie

tak skończyła się moja konspiracja

KAROLINA KOZAK

Zaczęliśmy się pakować

nie braliśmy wszystkiego

nie można było zabierać psów

Stalin – Bosy został

ani obrazów

bo było tam szkło

mieliśmy takie dwa duże obrazy:

Matka Boska Ostrobramska

Pan Jezus W Koronie Cierniowej

a mogliśmy papier zwinąć

ale zostawiliśmy

myśleliśmy, że będziemy wracać

dostaliśmy dobry wagon

i wyjechaliśmy z Czortkowa

cała rodzina: my, wujek – krawiec, ciocia

łóżko, krowa

mąka, kasza, smalec, kiełbasa, masło i ser

ciotka spała na krowie

bo nie było, gdzie spać

a krowa nic nie mówiła

za tydzień byliśmy w Brochowie

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

przyjechaliśmy do Wrocławia

na stację Brochów

pociągiem

a potem już furmankami

dalej

ulicą Opolską, Krakowską, Kościuszki

jak wjeżdżaliśmy do centrum

czułem zapach

coraz silniejszy

ruiny, stary tynk, wapno, gruz

jechaliśmy Gartenstrasse czyli Piłsudskiego

i Powstańców

zdechłe zwierzęta i trupy pod gruzami

znałem ten zapach

czułem go w Tarnopolu

który był bardzo zniszczony

a teraz we Wrocławiu

nazwałem to zapachem umarłego miasta

swąd skończył się

gdzieś koło rozgłośni radiowej na Krzykach

potem poczułem świeże powietrze

jakbym przekroczył próg

innego pokoju

jechaliśmy dalej

przy węźle bielańskim

zobaczyliśmy plątaninę drutów elektrycznych

nasz sąsiad, taki prosty człowiek

nie mógł się napatrzeć i powiedział

że dobrze mówili że Niemcy pokryte są drutami

a ja zobaczyłem drogowskaz

Berlin 360

byliśmy 360 kilometrów od Berlina

tylko

wtedy zrozumiałem

jak daleko wyjechaliśmy

HANNE-LORE PRETZSCH

Tego widoku nigdy nie zapomnę:

Jakiś żołnierz leży martwy na szosie, a czołgi – jeden po drugim – przejeżdżają po nim.

Przyglądałam się i dziwiłam, ile człowiek ma wnętrzności. Był całkowicie spłaszczony.

A my musieliśmy iść dalej przez las, musieliśmy być cicho. Dziecko, które krzyczało zostało uduszone i porzucone.

Bagaż robił się cięższy i cięższy.

Porzucaliśmy jego części. Najpierw srebro, potem bieliznę.

W końcu wszystko.

Był głęboki śnieg i było lodowato.

STA Wysłuchałem wczoraj prognozy. Okazała się całkowicie błędna. Wśród meteorologów znajdują się sabotażyści. Tak, mówcie dalej.

CHU Najwyżej skończy się na tym, że Polska wejdzie nieznacznie na terytorium Niemiec.

STA Nieznacznie.

CHU Lecz mimo wszystko musi być silna bla bla bla. Stanowi ważny instrument w europejskiej orkiestrze bla bla bla.

ROO Bla bla bla.

CHU Mamy spróbować wyznaczyć granice?

STA Tak. Macie mapę?

CHU Nie, ale mam zapałki.

ROO Mogę podzielić się refleksją?

STA Tak.

ROO Fascynuje mnie duchowy wyraz pana oczu. Oczu gruzińskiego górala.

CHU Mnie też. Szczerość i zdecydowanie.

STA Nocny ocean, dziki sztorm…

Zmęczona postać na mostku okrętu.

To kapitan. Kim jest?

Człowiekiem z krwi i kości

A może z żelaza i stali?

ZYGMUNT SOBOLEWSKI

mijaliśmy kolejne wsie

a domu dalej nie było

matka już się denerwowała

kręci się na wozie

wreszcie jest wieś

i jest podwórko

nasz nowy dom

a na progu

stoi gospodarz, jego żona i syn

matka nie mogła uwierzyć

ojciec coś tam tłumaczył matce

że przecież my tutaj tylko na pół roku

że będzie III wojna światowa i takie tam

jakoś się przywitaliśmy

to był Joseph Teisler-Meisterpumpe, jego żona i syn Werner

zamieszkaliśmy w pokoju na poddaszu

JAN KRUCZKOWSKI

było coraz mniej Polaków

wszyscy wyjeżdżali na zachód

nie było kolegów

nie było co robić

chodziłem do kina

oglądałem filmy

o zwycięskiej Armii Czerwonej

pamiętam: „Tęczę”