Ślubny kontrakt - Cat Schield - ebook

Ślubny kontrakt ebook

Schield Cat

4,1

Opis

Biznesmen Nathan Case chce połączyć swoją rodzinną firmę z firmą potentata naftowego Silasa Montgomery’ego. Montgomery dla przypieczętowania tej wielomilionowej transakcji stawia warunek, by Nathan poślubił jego córkę Emmę. Mężczyźni dobijają targu. Nie przewidzieli jednak, że Emma nie zamierza być pionkiem w ich grze…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 143

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (94 oceny)
45
24
12
11
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Cat ‌Schield

Ślubny kontrakt

Tłumaczenie:Janusz ‌Maćczak

ROZDZIAŁ ‌PIERWSZY

Nathan Case dostrzegł w końcu ‌swoją zdobycz. ‌Minął kelnera ‌roznoszącego szampana i lawirując pośród ‌śmietanki towarzyskiej Dallas ‌zebranej ‌na ‌tym ‌sylwestrowym przyjęciu, ‌ruszył ‌w kierunku ‌Emmy Montgomery. Odkąd przed ‌godziną zjawił się ‌w domu jej ‌ojca, ‌szukał tej dziewczyny, zastanawiając ‌się, ‌co właściwie zrobi, ‌kiedy ją ‌odnajdzie.

Pocałuje ‌ją ‌czy ‌udusi?

Zerknęła ‌przez ramię, jakby ‌wyczuła jego ‌wzrok, i rozejrzała ‌się po tłumie gości. ‌Smukłymi palcami odgarnęła z czoła ‌czarną grzywkę. ‌Wyglądała jak ‌dzikie ‌zwierzątko ‌schwytane w pułapkę, które ‌nie wie, ‌dokąd ‌uciec. W końcu spojrzenie ‌jej czekoladowych oczu ‌zatrzymało ‌się ‌na nim.

Zwinnie jak królik ‌uskoczyła ‌za palmę w donicy.

Serce zabiło ‌mu mocniej i przyspieszył kroku. ‌Miewał już w przeszłości kobiety ‌udające obojętność, ‌co ‌tylko potęgowało jego satysfakcję, ‌gdy ‌ostatecznie mu ulegały, ale ‌Emma rozgrywała tę grę ‌całkiem inaczej. ‌Gdyby nie to, czego ‌się dziś ‌dowiedział, ‌mógłby pomyśleć, że naprawdę ‌go ‌unika.

Zobaczył, ‌że umknęła do biblioteki, ‌w której kilkanaście rozbawionych ‌osób ‌zgromadzonych wokół fortepianu ‌wyśpiewywało ‌na ‌całe gardło ‌piosenki Franka Sinatry. ‌Wszedł za ‌nią, zadowolony, ‌że opuścił tłum ‌gości raczących się ‌alkoholem ‌Silasa Montgomery’ego ‌i podziwiających okazałą rezydencję, ‌którą ten potentat naftowy ‌wybudował jako świadectwo ‌swego bogactwa i potęgi.

W dwupiętrowej bibliotece o ścianach zastawionych regałami było przytulniej niż w olbrzymim holu, lecz wciąż zbyt ludnie dla Nathana. Zamierzał z wybiciem północy zostać z Emmą sam na sam i całować jej zmysłowe usta.

Przystanęła teraz między blondynką w czerwonej sukience bez pleców i niskim, łysym mężczyzną, który zerkał tej kobiecie w dekolt.

Nathan obojętnie przyjrzał się blondynce. Była ładna, ale nie przepadał za sztucznie powiększonym biustem. Wolał naturalne piersi – takie jak ma Emma.

Nucąc cicho romantyczną piosenkę Sinatry, podszedł do Emmy i oparł dłonie na lśniącym czarnym fortepianie po obu jej bokach, aby mu się nie wymknęła. Na wspomnienie tego, jak obejmował kuszące kształty tej kobiety, przeniknęło go pożądanie, a pulsowanie krwi w uszach zagłuszyło dźwięki muzyki. Pochylił głowę i wdychał podniecający zapach jej perfum, który sprowadził na niego chwilową amnezję. Zastanawiał się, dlaczego właściwie jest zły na Emmę.

A potem sobie przypomniał.

W przerwie między piosenkami szepnął jej do ucha:

– Dziś po południu odbyłem interesującą pogawędkę z twoim ojcem.

– Cody wspomniał mi, że złożyłeś tacie jakąś biznesową propozycję – odrzekła.

Nathan dla niej też miał propozycję – jakkolwiek całkiem odmienną od tej, którą omawiał z Silasem Montgomerym.

– Czy brat powiedział ci, o czym rozmawiałem?

– Nie.

– I nie byłaś tego ciekawa?

– A powinnam?

Pochylił się jeszcze niżej i musnął wargami jej skroń.

– Mówiliśmy między innymi o tobie.

Odsunęła się gwałtownie i przeszyła go wzrokiem. Lecz zanim zdążyła odpowiedzieć, mężczyzna przy fortepianie zagrał pierwsze takty piosenki ComeFly WithMe i dalsza rozmowa stała się niemożliwa.

Nathana zdziwiła jej reakcja. Emma niewątpliwie nie zachowywała się wobec niego jak szczęśliwa narzeczona. Był jednak pewien, że to ona wymogła na ojcu warunki, które Silas przedstawił mu dzisiejszego popołudnia. Kochający tatuś nie odmówiłby niczego swojej córeczce, a Nathan wiedział, że Emma go pragnie. Dowiodła tego, kiedy przed trzema tygodniami porwał ją z gwiazdkowego przyjęcia. Dlaczego więc teraz uciekła, gdy tylko go zobaczyła?

Stojąca po drugiej stronie fortepianu pulchna kobieta w średnim wieku popatrzyła chmurnie na Nathana. Odpowiedział spojrzeniem oznaczającym, żeby pilnowała swojego nosa. Przeniosła wzrok na łysego mężczyznę, który teraz zapuszczał żurawia w dekolt Emmy. Nathan głośno wciągnął powietrze i policzył do ośmiu, żeby się opanować i nie warknąć gniewnie na tego faceta. Wsłuchał się w znajomą melodię piosenki Sinatry i popatrzył na tę piękność, którą musi poślubić, jeśli chce robić interesy z jej ojcem.

Brat Emmy, Cody, był jego najlepszym przyjacielem od czasów college’u. Obaj często rozważali wspólne biznesowe projekty, lecz dopiero niedawno wpadli na pomysł utworzenia spółki joint venture z udziałem ich rodzinnych firm Montgomery Oil i Case Consolidated Holdings. Nathana niezbyt zaskoczyło to, że Silas Montgomery podczas wstępnych negocjacji przedstawił mu jako kluczowy warunek realizacji projektu poślubienie jego córki. Chodziło o poważne długoterminowe przedsięwzięcie wymagające olbrzymich nakładów finansowych, więc pomysł scementowania powiązań między obiema firmami poprzez małżeństwo wydawał się całkiem rozsądny.

Emma najwidoczniej wykorzystała tę okoliczność dla własnych celów. Nathanowi pochlebiało, że pragnęła go tak bardzo, że obmyśliła ten plan i przekonała do niego ojca. A Silas niewątpliwie chętnie nań przystał, gdyż po ślubie niesfornej córki odpowiedzialność za nią spadnie na męża.

– Ma pan piękny głos – zwróciła się do Nathana blondynka po lewej. Oparła dłoń na błyszczącej powierzchni fortepianu, demonstrując brak ślubnej obrączki. – I zna pan słowa tej piosenki.

– Moja matka uwielbiała Sinatrę – wyjaśnił. – Kiedy dorastałem, puszczała mi jego płyty i mawiała, że jestem do niego podobny. Choć prawdopodobnie miała na myśli nie tyle mój talent do śpiewu, co raczej do pakowania się w kłopoty.

Blondynka zaśmiała się kokieteryjnie.

– Zapewne się nie myliła – wymamrotała Emma.

Uśmiechnął się do niej. Lubił jej poczucie humoru, a do tego podobał mu się jej seksowny wygląd. Była zabawna i piękna – świetne połączenie.

Blondynka, sądząc, że Nathan jest zainteresowany dalszą rozmową, wyciągnęła do niego rękę.

– Jestem Bridget.

– A ja Nathan – odrzekł, ściskając jej dłoń. Irytacja bijąca od Emmy uderzyła w niego jak promieniowanie po eksplozji nuklearnej. – Skąd znasz Silasa?

Nie zwrócił uwagi na odpowiedź Bridget, gdyż podając jej rękę, mimo woli umożliwił Emmie ucieczkę. Kiedy się wymknęła, podążył za nią, rzuciwszy wcześniej zrezygnowane spojrzenie blondynce, której uśmiech zmienił się w nadąsany grymas.

Dogonił Emmę na korytarzu tuż za drzwiami biblioteki. Objął ją w talii i poprowadził w kierunku jedynego pomieszczenia na parterze, w którym nikt im nie przeszkodzi.

– Kiedy poprzednio się widzieliśmy, odniosłem wrażenie, że masz ochotę na małą przygodę – rzekł cicho.

Zerknęła na niego jak spłoszona łania.

– Być może – odrzekła. – Ale to było wtedy.

– A teraz? – zapytał.

Wprowadził ją do olbrzymiego gabinetu na końcu korytarza. Ciemna boazeria pochłaniała światło jedynej lampy na wielkim biurku. Przed rzeźbionym marmurowym kominkiem stały dwa fotele i skórzana sofa. Na ścianach wisiały teksańskie pejzaże pędzla jednego z ulubionych malarzy Nathana z początku dwudziestego wieku.

Zamknął drzwi. Dobiegające z biblioteki dźwięki muzyki i gwar rozmów ścichły do niewyraźnego szmeru. Nathan ujął Emmę za ramię i zanim zdążyła zaprotestować, odwrócił ją ku sobie. Nareszcie byli sami.

– Nie jesteś ciekawa, dlaczego rozmawiałem z twoim ojcem o tobie?

– Ani trochę.

– Wydaje się, że on szuka dla ciebie męża.

– Do diabła! – rzuciła porywczo. – Próbuje wydać mnie za mąż, odkąd skończyłam college.

– Dlaczego?

– Ponieważ stale sprawiam mu kłopoty i chętnie przerzuciłby to brzemię na czyjeś inne barki – wyjaśniła z urazą. – Wbił sobie do głowy, że ktoś powinien się o mnie troszczyć.

Nathan chętnie przyjąłby tę rolę.

– Co w tym złego? – spytał.

– Całkowicie mylnie sądzi, że sama nie potrafię o siebie zadbać – odpowiedziała, dumnie zadzierając głowę.

Nathan z uprzejmości nie zaprzeczył, chociaż słyszał od Cody’ego o ekscesach Emmy. Omal nie zaręczyła się z łowcą posagów. Została skazana na prace społeczne po tym jak przyłapano ją z torebką przyjaciółki, w której były narkotyki. I skasowała mercedesa, kiedy podczas śnieżnej zamieci wracała z imprezy.

Owszem, ponoć w ciągu ostatnich kilku lat się ustatkowała, jednak jej impulsywne zachowanie przed trzema tygodniami wzbudziło w nim wątpliwość, czy naprawdę dorosła, czy tylko nauczyła się lepiej ukrywać przed rodziną swoje wybryki.

– Powiedziałaś to ojcu? – zapytał.

– Tak. – Westchnęła ciężko. – Ale kiedy on się przy czymś uprze, nie da się go przekonać. Chce, żebym do dnia walentynek się zaręczyła, bez względu na to, czy mi się to podoba, czy nie.

I czy podoba się to Nathanowi.

Nathan potrzebował tej spółki joint venture z Montgomery Oil, żeby przejąć kontrolę nad rodzinną firmą od swoich przyrodnich braci. Sebastian i Max sprzeciwiali się jego koncepcji prowadzenia interesów. Jeśli jednak nawiąże współpracę z Silasem Montgomerym, nie tylko uzyska dostęp do najnowocześniejszej technologii, lecz także zdobędzie wiodącą pozycję w Case Consolidated Holdings.

Najpierw jednak musiał sfinalizować tę umowę.

Pod wpływem nagłego impulsu wyjął z uszu Emmy kolczyki z diamentami i szafirami i schował do kieszeni.

– Oddaj mi je – zażądała.

Kiedy poprzednio uprowadził ją z przyjęcia, opierała mu się, zanim w końcu całkowicie uległa. Potem uciekła szybko, nie zostawiając mu nic prócz podniecającego zapachu swych perfum na jego skórze. Tym razem zamierzał zatrzymać coś, co będzie chciała odzyskać.

Dziś upięła czarne włosy wysoko, odsłaniając smukłą szyję. Chociaż podobała mu się w tej fryzurze, wolał ją z rozpuszczonymi włosami, okalającymi pociągłą twarz o wysokich kościach policzkowych i kształtnym nosie.

Wyjął spinki i włosy Emmy spłynęły kaskadą na jej nagie ramiona.

– Co ty robisz? – zawołała.

– To chyba oczywiste – odrzekł i delikatnie powiódł czubkami palców po jej skórze nad dekoltem sukienki.

– Nie możemy po prostu porozmawiać? – spytała bez tchu i położyła mu dłoń na piersi, aby go powstrzymać.

Jej dotyk rozniecił w nim zmysłowy płomień. Szaleńczo pożądał tej kobiety. Żadna inna nie działała na niego z taką nieodpartą siłą, by tracił kontrolę nad sobą.

Zanurzył palce w jej jedwabistych czarnych splotach.

– Gdybyś w ciągu minionych kilku tygodni raczyła do mnie oddzwonić, mielibyśmy wiele okazji do rozmów. Teraz chcę robić coś zupełnie innego.

– Tutaj? W gabinecie mojego ojca? Zwariowałeś?

Zapragnął przyprzeć ją do drzwi i posiąść natychmiast, tak jak poprzednio, lecz zwalczył tę pokusę.

Trzy tygodnie temu na przyjęciu urodzinowym Granta Castle’a ujrzał Emmę po raz pierwszy od kilkunastu lat. Zjawił się tam, aby się rozerwać, odnowić znajomość z kumplem swoim i Cody’ego z college’u i poflirtować z pięknymi kobietami. I rzeczywiście, otaczało go aż pięć rywalizujących o jego względy, gdy do sali weszła Emma w mini, odsłaniającej długie, zgrabne nogi.

Popatrzyła na niego i natychmiast zapomniał o wszystkich innych kobietach. Gdy ich spojrzenia się spotkały, ogarnęło go gwałtowne podniecenie. Musiał zdobyć tę dziewczynę. Już po niespełna godzinie wyprowadził ją do samochodu i zawiózł do swojego apartamentu.

Kiedy się tam znaleźli, zaczął ją całować, a jej zachowanie go urzekło. Zamiast spodziewanego wyrachowania, Emma zareagowała z nieśmiałym entuzjazmem, jakby od dawna nie całowała się z mężczyzną.

Wówczas stracił opanowanie. Niecierpliwie porwał ją na ręce i zaniósł do sypialni. Już po chwili oboje byli nadzy w łóżku i kochali się ze sobą, a namiętność Emmy dorównywała jego własnej.

To naprawdę niezwykła kobieta!

– Chcesz usłyszeć, co zamierzam z tobą zrobić? – spytał teraz.

– Nie – odparła, lecz nie odepchnęła go, więc zignorował jej zaprzeczenie i mówił dalej, traktując słowa jako preludium do czynów:

– Najpierw rozbiorę cię z tej seksownej sukienki. – Odszukał zamek błyskawiczny, a jej próba powstrzymania go była nieprzekonująca. – Potem będę powoli całował i pieścił całe twoje ciało. – Przyciągnął ją do siebie bliżej. – Masz na sobie takie same czarne figi i biustonosz bez ramiączek, jak wtedy? Zobaczmy.

– Nie – jęknęła i zabrzmiał w tym protest, ale i namiętne błaganie.

Zadrżała, gdy ujął jej twarz w dłonie.

– Chodźmy gdzieś, gdzie nikt nam nie przeszkodzi – powiedział, muskając wargami policzek Emmy.

– Nigdzie z tobą nie pójdę – odparła, lecz zakończyła to oświadczenie pomrukiem rozkoszy.

Przysunął wargi tuż do jej warg.

– Dlaczego? Wiem, że pragniesz mnie równie mocno, jak ja ciebie.

Zacisnęła dłoń na jego piersi w pięść.

– Wiele kobiet cię pragnie – rzekła.

Czy dlatego nie odbierała jego telefonów?

Uśmiechnął się pobłażliwie.

– Ale ja chcę tylko ciebie.

Emmie zaparło dech w piersi. Te słowa jeszcze wzmogły jej podniecenie. I kusiły… och, jak bardzo kusiły!

Flirtowanie z Nathanem przed trzema tygodniami na przyjęciu urodzinowym Granta Castle’a potraktowała jak niewinną rozrywkę. Ostatecznie przecież dziesięć lat temu z łatwością się jej oparł. Miał wtedy dwadzieścia lat, był barczysty i czarująco pewny siebie.

Użyła wówczas wszystkich tricków szesnastolatki, by zwrócić na siebie jego uwagę. Znowu zaczerwieniła się na wspomnienie dnia, gdy dopadła go w kuchni – ubrana w króciutką spódniczkę, wysokie szpilki i wyzywający biustonosz matki – i niemal błagała, aby ujrzał w niej kobietę.

Z nieprzeniknioną miną odsunął ją i powiedział, żeby zmyła makijaż i przestała udawać dorosłą, po czym wyszedł, pozostawiając ją zdruzgotaną i upokorzoną. Następnego dnia wyjechał do Las Vegas i dopiero kilka miesięcy temu wrócił do Teksasu.

– Pragniesz mnie tylko chwilowo – odparowała.

– Skąd wiesz? – mruknął, całując jej powieki.

Zawahała się, lecz w końcu uznała, że zadowoli się wspomnieniem tamtej ich jedynej nocy. Tak będzie lepiej dla nich obojga.

– Pojedźmy do mnie do hotelu – nalegał. – Obiecuję, że nie pożałujesz.

Ogarnęło ją podniecenie, gdy przypomniała sobie ich szalony seks. Nathan zwyciężył. Wiedział o tym. I co gorsza, wiedział, że ona też to wie. Mimo to wyjąkała:

– Nie prześpię się z tobą.

Pieszczotliwie pogładził jej plecy, a gdy musnął wargami usta, poczuła, jakby w jej żyły wlano złociste światło. Gdyby wiedział, jak bardzo go pożąda, byłaby zgubiona.

Marzyła o nim od lat, lecz rzeczywistość okazała się o wiele cudowniejsza niż wszystkie fantazje. Jednak Emma obawiała się tego, co stanie się potem, gdy już ulegnie Nathanowi.

– Nie bój się tego, co jest między nami – rzekł.

– Nie boję się. Ale mylisz się co do moich pragnień.

– A czego pragniesz?

Mężczyzny, który pokocha ją na wieczność.

– Trzy, dwie, jedna… – rozbrzmiał z oddali chór entuzjastycznych głosów. – Szczęśliwego Nowego Roku!

Przysłuchując się odgłosom sylwestrowego przyjęcia, Emma zastanawiała się, co jej przyniesie ten nadchodzący rok.

– Szczęśliwego Nowego Roku – wyszeptała.

– Szczęśliwego Nowego Roku – powtórzył jak echo Nathan z uśmiechem. – Czy podjęłaś jakieś noworoczne postanowienia?

– Jedno. Postanowiłam być mniej spontaniczna. A ty?

– Też tylko jedno – odrzekł.

Zdjął krawat. Emanował zmysłowym żarem, energią i witalnością.

– Jakie? – spytała.

Musnął jej wargi lekkim pocałunkiem.

– Zamierzam spędzić resztę życia, kochając się z tobą.

Serce zatrzepotało jej w piersi.

– To bardzo poważna deklaracja – rzekła niepewnie.

– Owszem – przyznał. – Nie mogę się już doczekać, kiedy zostaniesz moją żoną.

ROZDZIAŁ DRUGI

Na te słowa serce jej zamarło.

– Twoją żoną? – wyjąkała bez tchu. – Oszalałeś? – Ścisnęła dłońmi skronie. – Nie musisz się ze mną żenić z powodu tamtej nocy. Nie byłam dziewicą – dodała scenicznym szeptem.

– I nie zachowywałaś się jak dziewica – odrzekł z uśmiechem.

Pominęła tę uwagę. Nie potrafiła zebrać myśli, gdyż w głębi duszy ogarnęła ją radość. Opanowała się jednak i spróbowała rozumować trzeźwo.

Miałaby zostać żoną Nathana Case’a? Niemożliwe!

– Mój ojciec to zaproponował, tak?

– Rozmawialiśmy o tym dzisiejszego popołudnia. Uważa, że najwyższy czas, żebyś wyszła za mąż.

– Ale za mężczyznę, którego sama wybiorę!

Błysnął uśmiechem.

– Masz na oku kogoś innego?

Nagle zrozumiała i jęknęła ze zgrozy.

– Sądziłeś, że wybrałam ciebie? – rzekła upokorzona. – Nie chcę poślubić ciebie ani nikogo. Nie teraz.

Nie bez miłości.

– Twój ojciec wydaje się zdeterminowany.

– Nie wątpię – mruknęła. – Niemniej to wykluczone.

Pomyślała, że łatwiej przyszłoby jej wyłożyć rzeczowo wszystkie racjonalne argumenty przeciwko temu małżeństwu, gdyby nie widziała przed sobą imponującego, muskularnego ciała Nathana. Przypomniała sobie, jak trzy tygodnie temu z łatwością pokonał jej opór, wzbudził w niej pożądanie i kochał się z nią władczo i wprawnie, po czym zostawił ją pragnącą więcej.

Odepchnęła to wspomnienie i starała się odzyskać równowagę.

– Dlaczego miałbyś przystać na to małżeństwo? – spytała.

– Mojej firmie Case Consolidated Holdings zależy na prowadzeniu interesów z Montgomery Oil.

– I tata uczynił ten ślub warunkiem zawarcia umowy? – upewniła się.

Układ biznesowy. Mogła się tego domyślić. Zacisnęła zęby, by nie wrzasnąć z frustracji. Jak ojciec mógł znowu jej to zrobić? Czy nie nauczył się niczego po tym, jak poprzednio próbował wtrącać się w jej prywatne życie?

Gdy ukończyła college, zaręczono ją z obiecującym członkiem kierownictwa koncernu Montgomery Oil. Przeżyła szok, kiedy odkryła, że Jackson Orr spotykał się z nią, ponieważ obiecano mu awans w zamian za jej poślubienie. Natychmiast zerwała zaręczyny, zdecydowana nigdy więcej nie popełnić takiego błędu.

– To musi być cholernie duży projekt biznesowy – burknęła i zapaliła górne lampy.

Ich jaskrawe światło rozproszyło cienie w gabinecie. Zamrugała oślepiona.

– Największy, jaki kiedykolwiek realizowałem – przyznał Nathan.

– A zatem przypuszczam, że małżeństwo ze mną to stosunkowo niewielka cena – rzekła z goryczą.

– Co w tym złego?

– Nie chcę poślubić cię w taki sposób – oświadczyła i to ją zdradziło.

– A w jaki? – spytał z błyskiem w oczach. – Czy zgodziłabyś się na inny?

– Nie chcę nikogo poślubić – skorygowała z naciskiem. Nie zamierzała wyjść za mąż za człowieka, którym jej ojciec mógłby manipulować. Nie darzyłaby takiego mężczyzny szacunkiem i nigdy by mu nie zaufała. – Nie zaakceptuję roli karty przetargowej w waszej umowie.

– A ja nie chcę być pionkiem w grze twojego ojca o zyskanie kontroli nad tobą – zripostował Nathan. – Tak czy owak, proponuję, żebyśmy jak najlepiej wykorzystali tę sytuację.

W jego oczach płonął zmysłowy ogień, gdy rozpiął zamek błyskawiczny sukienki Emmy. Zanim zdołała zaprotestować, zsunął ramiączka. Desperacko starała się przytrzymać sukienkę… i podtrzymać swój opór. Jeśli straci to pierwsze, z drugim stanie się tak samo.

– Przypomnij sobie, jak cudownie było nam razem – kusił.

– Pamiętam – odrzekła. Przepełniał ją lęk, ale i rozkoszne oczekiwanie. Nie potrafiła pozbyć się wątpliwości co do pobudek Nathana, jednak wspomnienie ich upojnych chwil działało niczym potężny afrodyzjak. Małżeństwo z tym mężczyzną byłoby jak jazda na dzikim mustangu: niebezpieczne, podniecające i ryzykowne. Nathan mógłby złamać jej serce, a potem ją porzucić. – Ale wspaniały seks to niewystarczający fundament małżeństwa.

– Przeciwnie, całkiem wystarczający, jeśli nie żywi się nierealistycznych oczekiwań.

Omal się nie roześmiała.

W najczarniejszych chwilach, gdy rozważała wyrażenie zgody na plany ojca wobec niej, wyobrażała sobie swoje przyszłe życie na podobieństwo życia jej matki. Poślubi biznesmena, który większość czasu poświęca pracy. Każdego ranka będzie kupowała modne stroje, a potem zje lunch w klubie. Być może nawiąże namiętny romans ze swoim instruktorem golfa albo z nauczycielem francuskiego swojej córki. Ona i mąż będą wiedli zupełnie oddzielne życia, pojawiając się razem jedynie na biznesowych obiadach i na przyjęciach i jedynie sporadycznie sypiając ze sobą.