Naturalny detoks - dr Bruce Fife - ebook

Naturalny detoks ebook

dr Bruce Fife

3,8

Opis

Toksyny znajdują się w powietrzu, wodzie, żywności, a także są tworzone w każdym z nas jako naturalny produkt uboczny metabolizmu komórkowego. Musimy zatem nauczyć się radzić sobie z nimi najlepiej jak potrafimy. Możemy to zrobić poprzez przeprowadzanie detoksykacji raz na jakiś czas. Oczyści ona organizm ze szkodliwych substancji, w tym trucizn, które mogły się nagromadzić przez dziesiątki lat. Z łatwością pozbędziesz się również problemów skórnych, alergii, nadpobudliwości, miażdżycy, zawrotów głowy, zapalenia stawów, kamieni nerkowych, osteoporozy, zaparć, a nawet licznych postaci raka. Poznasz metody odtruwania takie jak: głodówki, terapia tlenowa i cieplna, oczyszczanie organów (jelita grubego, nerek, wątroby) czy odtruwanie ziołamiZdrowie poprzez detoksykację.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 680

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (8 ocen)
2
3
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




REDAKCJA: Irena Kloskowska

SKŁAD: Iga Maliszewska

PROJEKT OKŁADKI: Iga Maliszewska

TŁUMACZENIE: Anna Lewicka

KOREKTA: Urszula Wołos

Wydanie I

Białystok 2021

ISBN 978-83-8168-744-7

Tytuł oryginału: The Detox Book: How to Detoxify Your Body to Improve Your Health,

Stop Disease and Reverse Aging

Copyright © 2011, 2001, 1997, by Bruce Fife

All rights reserved. No part of this book may be reproduced in any form,

except for brief reviews, without written permission from the publisher.

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2015

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem, zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca ani autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal

strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl

ROZDZIAŁ 1TOKSYCZNA BOMBA ZEGAROWA

Żaba nie wypija

do dna jeziora,

w którym żyje.

- przysłowie buddyjskie

CHOROBA ZWYRODNIENIOWA: Epidemia współczesnego świata

Carrie1 była marzeniem każdego rodzica: w wieku 26 lat tryskała energią, inteligencją i żyła na własny rachunek. „Dopingowała mnie niczym osobista czirliderka” – opowiada jej mama, Sophie. – „Nawet nauczyła mnie pływać”.

W 1989 roku przyszłość Carrie malowała się w jasnych barwach. Pracowała jako doradca młodzieży w Denver, gdzie żyła otoczona wianuszkiem przyjaciół. Przyszedł jednak dzień, kiedy zadzwoniła do domu z paniką w głosie.

„Mamo,” – powiedziała – „mam białaczkę i lekarze nalegają, żebym natychmiast poszła do szpitala”.

„Tego dnia” – mówi Sophie – „zawalił się cały mój świat”.

Carrie dowiedziała się, że jej jedyną szansą jest poddanie się przeszczepowi szpiku kostnego. Jednak okazało się, że nie stwierdzono zgodności tkankowej u nikogo spośród jej najbliższej rodziny. Z kolei z powodu jej latynoskiego pochodzenia szanse na znalezienie dawcy wynosiły 1:20 000. Przyszłość nie wyglądała kolorowo.

Carrie została poinformowana, że może umrzeć w przeciągu kilku miesięcy, jeśli nie pojawi się dawca. Rozpoczęto gorączkowe poszukiwania. Na czas oczekiwania poddano ją standardowym procedurom leczenia białaczki, między innymi chemioterapii. Pomimo poważnych efektów ubocznych towarzyszących leczeniu, dziewczyna zachowała nadzieję, że ból i niekorzystny wygląd okażą się tylko przejściowe.

Carrie czekała na dawcę, a czas uciekał nieubłaganie. Umarła kilka miesięcy później, łysa i wzdęta od zwalczających raka leków.

„Nie byłam w stanie uratować mojej córeczki, nawet przy pomocy całego tego arsenału oferowanego przez dzisiejszą medycynę” – stwierdziła Sophie, łykając łzy.

Dwudziestojednoletnia Neva była w pierwszej ciąży, kiedy poczuła palący ból w prawej nodze. Ból pochodził z miejsca przy gumowatym guzie, który powstał z przodu kostki po tym, jak kilka lat wcześniej niefortunnie upadła w trakcie ćwiczeń gimnastycznych. Guzek nie zniknął, a teraz zaczął rosnąć i twardnieć. Neva zlekceważyła objawy.

Pewnego wieczora, niedługo po narodzinach dziecka, Neva oglądała telewizję, kiedy nagle dopadło ją przerażające uczucie. Jej dłonie i ramiona ogarnęła drętwota, która wędrowała w górę, przez szyję, aż do twarzy. Pokój zaczął wirować przed jej oczami. Kiedy chciała powiedzieć mężowi co się dzieje, nie zdołała wydobyć z siebie słów. Mąż niezwłocznie zawiózł ją do pobliskiego szpitala. Pielęgniarki od razu zaczęły podawać jej różne leki, w tym środki rozrzedzające krew, by zatrzymać to, co lekarze nazwali przemijającym atakiem niedokrwiennym, potocznie zwanym mini-udarem. W trakcie tego zdarzenia również kostka bolała Nevę bardziej niż kiedykolwiek.

Kostka okazała się tak sztywna i powodowała tak duży ból, że lekarze w końcu zlecili biopsję, która wykazała nowotwór. „Aby zatrzymać rozprzestrzenianie raka” – powiedział lekarz – „konieczna jest amputacja nogi tuż poniżej kolana”.

Zszokowana Neva spytała: „Czy da się zrobić cokolwiek innego?”.

„Niestety,” – odpowiedział doktor – „nie ma innego sposobu. Musimy to zrobić”.

Przed amputacją Neva przeszła chemioterapię mającą na celu wyeliminowanie guza. Następnie została poddana czterogodzinnej operacji, podczas której usunięto część nogi poniżej kolana. Później dostała kolejne dawki chemioterapii, aby zapobiec przedostaniu się jakichkolwiek pozostałych komórek rakowych do płuc. Patolodzy stwierdzili, że organizm Nevy jest wolny od nowotworu, ponieważ nie rozprzestrzenił się on poza kostkę, a to zwiększało jej szanse wyzdrowienia. Operacja i chemioterapia najwyraźniej okazały się skuteczne. Życie Nevy zaczęło wreszcie nabierać kolorów.

Leczenie uwzględniające chemioterapię i amputację trwało pięć miesięcy. Jednak chemioterapia okazała się mieć znaczne skutki uboczne. Włosy Nevy wypadały garściami, śluzówka w gardle kompletnie wyschła, a poranne mdłości bywały tak uciążliwe, że nie pozwalały jej w ogóle wstać z łóżka. Jednak była to niska cena za usunięcie raka, który inaczej by ją zabił.

Po operacji Neva zaczęła żyć z nadzieją na przyszłość. Minęło trochę czasu, zanim przyzwyczaiła się do protezy nogi, ale udało jej się to i nareszcie mogła zacząć cieszyć się czasem spędzanym z dzieckiem.

Od tamtej chwili zdążył minąć rok, kiedy Neva poczuła przeszywający ból pleców w okolicach klatki piersiowej. Na początku myślała, że naciągnęła mięsień. Jednak ból nie przeszedł mimo ciepłych kąpieli i leków przeciwbólowych. Zaczęła mieć trudności z oddychaniem, a kiedy zaczęła kaszleć krwią, zorientowała się, że dzieje się coś poważnego.

Okazało się, że rak powrócił i zalągł się w płucach. W ciągu kolejnych dwóch lat przeszła kolejne trzy operacje, w trakcie których usunięto jedno całe płuco i fragment drugiego. Rak często ma tendencje do nawrotów – podobnie stało się u wielu innych pacjentów, którzy wcześniej przeszli operację, naświetlanie i chemioterapię. Powtórzenie chemioterapii wyczerpało ją i sprawiło, że stała się słaba i chorowita. Zaczęła coraz bardziej podupadać na zdrowiu.

Na początku często zadawała pytanie: „Dlaczego ja?”. Jednak zmieniła swoje nastawienie i teraz już ma inne podejście. „Niech się dzieje co chce. Muszę z tym żyć” – mówi. Jaki ma wybór?

Kiedy u trzydziestoośmioletniego Ricka zdiagnozowano raka, był załamany. „Jak to się mogło przydarzyć właśnie mi?” – zastanawiał się. „Jestem o wiele za młody na coś takiego”. Takie rzeczy dzieją się innym, nie zaś młodym i, wydawałoby się, zdrowym ludziom. Rick miał żonę i trójkę zdrowych dzieci. Piął się po szczebelkach kariery i właśnie spodziewał się ważnego awansu. Razem z żoną planowali kupno nowego, większego domu. Wydawało się, że wszystkie marzenia Ricka właśnie się spełniają. Nowotwór zrujnował to wszystko.

Nie istniało nic, co można było zrobić, żeby pomóc Rickowi, jego chorobę uznano za nieuleczalną. Został powiadomiony, że został mu niecały rok życia. Stan Ricka pogarszał się sukcesywnie, więc za namową lekarzy umieszczono go w hospicjum, aby przynieść mu możliwie największą ulgę w ostatnich dniach. Pielęgniarki i lekarze w hospicjum dopilnowali, by Rick otrzymał potrzebne leki pomagające ograniczyć ból i dyskomfort związany z coraz bardziej wyniszczającą ciało chorobą. Jako że uznano go za nieuleczalnie chorego, nie robiono nic, by przedłużyć mu życie. Rick zmarł pół roku później.

Doris była sześćdziesięciosześcioletnią diabetyczką z pozapychanymi tętnicami. O tym, jak poważna to przypadłość, przekonała się, kiedy niespodziewanie dostała ataku serca. Tydzień później przewożono ją na wózku do sali operacyjnej w miejscowym szpitalu. Przez kolejne osiem godzin jej życie leżało w rękach zespołu pielęgniarek, internistów towarzyszących przy operacji, anestezjologów i chirurgów. Wycięto żyły z jej nóg, przepiłowano mostek na pół i rozszerzono żebra, po czym wszyto pochodzące z nóg żyły do serca, by obejść zatkane tętnice.

Operacja zakończyła się sukcesem i Doris niedługo potem wróciła do domu. Z pomocą rozrzedzających krew leków i innych medykamentów mogła kontynuować takie życie jakie wiodła wcześniej. Ze względu na swoją cukrzycę musiała codziennie robić sobie zastrzyki z insuliny. Jej styl życia i przyzwyczajenia żywieniowe nie uległy zmianie.

Nie minęło wiele czasu do chwili, kiedy jej nogi zaczęły okropnie puchnąć, sprawiając ból, co zaowocowało niemal zupełnym brakiem aktywności z jej strony. Powoli traciła kontrolę nad pęcherzem i jelitami. Wywołało to przymus noszenia pieluch dla dorosłych, których nie znosiła i które starała się zdjąć przy każdej możliwej okazji. Wymagała nieustannej opieki, jako że choroba Alzheimera przerodziła się u niej z niewielkiej przypadłości w bardzo poważną chorobę. Schorzenia nie ustępowały, sprawiając, że wydawała większość swojej emerytury na opiekę zdrowotną i leki, dopóki nie zmarła. Ostatnie dziewięć lat jej życia spędziła praktycznie jako inwalidka – z demencją, naszprycowana lekami i w ciągłym bólu.

Historie Carrie, Nevy, Ricka i Doris są bardziej niż typowe w dzisiejszym społeczeństwie. Wyniszczające choroby jak rak, artretyzm, osteoporoza, choroby serca, rozedma płuc i wiele innych przybierają rozmiary epidemii. Współczesna medycyna okazuje się bezsilna w ich obliczu. Ciągle słyszymy o postępach w dziedzinie medycyny, ale liczba zachorowań rośnie nieubłaganie, przybierając alarmujące rozmiary. Pomimo tych postępów liczba zachorowań jest dzisiaj większa niż sto lat temu. Choroby zakaźne, jak ospa czy gruźlica, są w większości pod kontrolą, ale choroby zwyrodnieniowe, które kiedyś były rzadkością lub nie istniały w ogóle, stały się współczesnymi epidemiami. Szacuje się, że niemal 92% populacji krajów zachodnich zapadnie przed śmiercią na przynajmniej jedną z tych chorób zwyrodnieniowych. W wielu przypadkach to właśnie one będą przyczyną śmierci. Jeśli nie, to wówczas leki, naświetlania i operacje mające je wyleczyć doprowadzą do wycieńczenia organizmu, a w końcu do śmierci.

Epidemia ta nie ma miejsca w krajach Trzeciego Świata, gdzie zachorowania na tego typu choroby są znacznie rzadsze. Cierpi się tam raczej na choroby zakaźne i niedożywienie, a nie na choroby zwyrodnieniowe. Tam, gdzie jedzenia jest aż nadto, a zjawisko niedożywienia jest nieobecne, ludzie z mniej ucywilizowanych miejsc na świecie żyją zdrowo i nie cierpią na chroniczne schorzenia spowodowane chorobami zwyrodnieniowymi lub wynikającymi ze złego żywienia. Choroby zwyrodnieniowe są w lwiej części produktem współczesnego stylu życia.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat setki badań wykazały niebezpieczeństwa niesione przez znajdujące się w środowisku toksyny. Kumulacja toksyn objawia się na wiele różnych sposobów, między innymi przez obniżoną odporność, choroby autoimmunologiczne, dysfunkcje enzymów, brak równowagi hormonalnej, kłopoty natury psychiatrycznej, zakłócony metabolizm, niedobory składników odżywczych a nawet nowotwory. Kumulacja toksyn leży u źródeł większości chorób zwyrodnieniowych. Złe geny nie są ich przyczyną, zaawansowany wiek ani mikroby też nie. Czynniki te mogą mieć jakiś udział, ale faktycznym problemem jest nadwyżka toksyn w organizmie. Toksyny gromadzą się szybciej, niż mogą być usuwane, co skutkuje chorobą.

NASZ TOKSYCZNY ŚWIAT

„Tu nie ma żadnych zdrowych dzieci!”, lamentuje Jurij, mieszkaniec miasta Karabasz w Rosji. Jurij ma dwójkę dzieci, które ciągle chorują. Społeczność Karabaszu jest zatruwana. Każdego roku lokalna fabryka wydziela 162 000 ton zanieczyszczeń – dziewięć ton na każdego mężczyznę, kobietę i dziecko, które tam mieszka.

Badanie przeprowadzone w mieście Meksyku przez dr Margaritę Castillejos wykazało, że nawet w bogatych dzielnicach miasta tamtejsze dzieci chorowały przez cztery na pięć dni. „Chorowanie jest dla nich zupełnie normalne”, zauważyła. Jednym z głównych powodów tego zjawiska jest utrzymujący się smog wytwarzany przez tysiące pojazdów nieustannie stojących w ulicznych korkach.

W wielu miastach Stanów Zjednoczonych smog jest tak gęsty, że szkoły zatrzymują dzieci wewnątrz budynków, żeby ograniczyć do minimum wystawianie dzieci na jego skutki. Jednak pozostawanie wewnątrz okazuje się równie, jeśli nie bardziej szkodliwe przez opary i cząsteczki pochodzące z farb, rozpuszczalników, środków czyszczących, azbestu, bakterii i innych zanieczyszczeń. Wszędzie gdzie się obrócisz, ludzie chorują przez wystawienie na znajdujące się w środowisku toksyny.

Można zaobserwować złowrogi wzorzec stojący za coraz powszechniejszą epidemią chorób zwyrodnieniowych na całym świecie, szczególnie w krajach uprzemysłowionych, gdzie zanieczyszczenie stało się kluczowym problemem. Wraz ze wzrostem przemysłu rośnie zachorowalność na choroby zwyrodnieniowe. Te, które kiedyś były rzadko lub nawet zupełnie niespotykane, stały się powszechne od kilku dekad. Lester Brown, prezes Worldwatch Institute, stwierdził niedawno, że „przeważającym zagrożeniem dla naszej przyszłości nie jest agresja militarna, ale degradacja środowiska naturalnego naszej planety”. Najbardziej dotknięte są obszary mogące pochwalić się najlepszą opieką medyczną i najnowocześniejszym wyposażeniem, czyli uprzemysłowione kraje Zachodu. Kraje Trzeciego Świata, szczególnie te, które mają ograniczony kontakt z zachodnimi wpływami, są stosunkowo wolne od chorób zwyrodnieniowych szalejących w całym cywilizowanym świecie. Wspólnym mianownikiem dla industrializacji i chorób jest zanieczyszczenie powietrza, wody i żywności. Powoli zatruwamy nasze środowisko za pomocą oceanu szkodliwych toksyn. W stanie Nowy Jork, w pobliżu wodospadu Niagara, znajduje się śródlądowy kanał znany jako Kanał Miłości. Teren wokół kanału był kiedyś opisywany jako „uroczy”. Teraz umieszczone są tam znaki ostrzegawcze, a teren ogrodzono płotem, za który nie przepuszcza się turystów. Pod koniec 1940 roku i na początku 1950 roku Hooker Chemical Company pozbywała się odpadów chemicznych właśnie w pobliżu Kanału Miłości. Lata później okazało się, że zapadalność na nowotwory i liczba wad wrodzonych u mieszkańców tej okolicy stała się niezwykle wysoka. Śledztwo wykazało, że obszar nadal pozostawał silnie zanieczyszczony i że tamtejsza fauna mocno ucierpiała. Na przykład małe polne myszki mieszkające przy kanale okazały się żyć o wiele krócej. Im bliżej kanału żyły, tym młodziej zdychały. Te żyjące najbliżej kanału cierpiały na nowotwory wątroby, a w ich tkankach znajdowały się bardzo wysokie poziomy substancji chemicznych, które lata wcześniej zostały wylane do kanału. Obecnie nikt nie mieszka w pobliżu Kanału Miłości.

W ostatnim czasie ludzkość drastycznie zmieniła chemiczny profil środowiska, w którym żyjemy. Od zakończenia II wojny światowej świat został zalany dziesiątkami tysięcy syntetycznych substancji chemicznych. Obecnie, w codziennym użytku znajduje się około 60 000 różnych substancji chemicznych, z czego wiele jest trujących.

Każdego roku ponad pół miliarda litrów tych chemikaliów uwalniane jest do gruntu na całym świecie, zagrażając glebie, w której rośnie nasze jedzenie i skąd wydobywamy naturalną, podziemną wodę gruntową, której używamy do nawadniania i którą pijemy. Ponad 90 000 000 litrów substancji chemicznych wylewa się do wód powierzchniowych, takich jak rzeki i jeziora. Ponad 1 200 000 000 litrów chemikaliów wydzielanych jest w postaci gazowej do powietrza, którym oddychamy. W sumie niemal 2 850 000 000 litrów chemicznych zanieczyszczeń dostaje się do naszego środowiska. Liczba ta rośnie z każdym rokiem. To tak, jakby toksyczna bomba zegarowa wybuchła, rozprzestrzeniając trujące substancje na cały świat. Wszyscy cierpimy z jej powodu.

Woda stała się niebezpiecznie zanieczyszczona. Ponad 20 substancji chemicznych – w tym chlor, fluor i glin, celowo dodaje się do naszej wody pitnej. Wody podziemne i zbiorniki zbierają jeszcze więcej trucizn z odpływów zawierających mnóstwo pestycydów, nawozów sztucznych i odpadów przemysłowych. Zanieczyszczona woda używana jest do nawadniania upraw i do hodowli zwierząt, z których z kolei pochodzi żywność. Woda może być ponadto zanieczyszczona toksycznymi metalami ciężkimi, jak kadm i ołów z rur.

Nasza atmosfera stała się oceanem zanieczyszczeń. Miliony ton toksyn uwalniane są do powietrza, którym oddychamy. Kiedy te zanieczyszczenia gromadzą się w okolicach miast, wchodzą w reakcje z tlenem i światłem słonecznym, tworząc w efekcie smog i kwaśne deszcze.

Przemysł i zawierająca ołów benzyna2 zanieczyszczają atmosferę i wodę setkami tysięcy ton ołowiu. Ołów znajduje się też w konserwach, kadm i ołów w dymie papierosowym (także tym wdychanym przez biernych palaczy), rtęć w plombach dentystycznych, a glin w lekach zobojętniających kwas żołądkowy, proszku do pieczenia i garnkach.

Żywność wypełniona jest konserwantami, sztucznymi barwnikami, cukrem oraz wzmacniaczami smaku i innymi substancjami chemicznymi. Rozpuszczalniki, bakterie, grzyby, pestycydy, herbicydy, metale ciężkie i opakowania powodują skażenie żywności sprzedawanej w sklepach spożywczych oraz w restauracjach.

Jesteśmy narażeni na nieskończoną różnorodność toksyn w powietrzu, którym oddychamy, i w żywności, którą jemy. Jesteśmy również wystawieni na działanie toksycznych substancji chemicznych w przedmiotach codziennego użytku, jak dywany syntetyczne, farby, lakier do włosów, kosmetyki, lakier do mebli, pasta do zębów, detergenty, środki czyszczące, nawozy, paliwa, itp. Lista jest długa.

Szkodliwe substancje chemiczne i mikroorganizmy chorobotwórcze roją się wokół nas 24 godziny na dobę. Nie możemy uniknąć kontaktu ze wszystkimi otaczającymi nas szkodliwymi substancjami. Nie możemy zatrzymać wszystkich toksyn przed dostaniem się do naszego organizmu. Tak naprawdę zupełnie normalne jest, że organizm zawiera pewne toksyny. Jednak nasze ciała zostały zaprojektowane tak, aby zneutralizować i wyeliminować te substancje toksyczne tak szybko, jak to możliwe, aby utrzymać dobry stan zdrowia. Układ odpornościowy, wątroba, nerki i inne narządy wspólnie zajmują się usuwaniem szkodliwych substancji z organizmu.

Toksyny są również tworzone w każdym z nas jako naturalny produkt uboczny metabolizmu komórkowego, kiedy komórki ulegają zniszczeniu lub umierają. Ich szczątki zostają szybko zebrane i usunięte z organizmu. Jeśli nie zostały usunięte, takie odpady zatruwają i zabijają inne komórki, co może prowadzić do ogromnego zwyrodnienia komórek, nadmiernego napięcia w narządach i tkankach organizmu, a w końcu do śmierci. Ciało jest w pełni zdolne do oczyszczenia i usuwania wszystkich naturalnie wytwarzanych toksyn. Ma wystarczająco dużo siły, aby odeprzeć powodowane przez mikroorganizmy infekcje bez poważnych powikłań.

Jednak gdy toksyny są przyswajane lub tworzone szybciej niż można je usuwać, nagromadzone toksyny mogą stworzyć środowisko, w którym „choroba” będzie się rozwijać. Choroba definiowana jest jako każda forma dyskomfortu spowodowanego przez niewydolność komórkową lub tkankową, schorzenie lub uczucie złego stanu zdrowia, które wprowadzają w ciele lub umyśle stan chorobowy.

ZANIECZYSZCZONA ŻYWNOŚĆ

Toksyny są tworzone w organizmie z odpadów metabolicznych i formujących się wolnych rodników. Dostają się też do organizmu przez płuca, skórę i usta. Najbardziej wyniszczające toksyny lub trucizny w naszym ciele zazwyczaj dostają się do ciała przez usta. Są one ukryte w naszej codziennej żywności i napojach. Toksyny te obejmują zanieczyszczenia biologiczne (bakterie, grzyby, wirusy, itd.) oraz zanieczyszczenia przemysłowe (środki konserwujące, rozpuszczalniki, chemiczne dodatki do żywności, metale ciężkie, itd.). Zanieczyszczenia z przemysłu są głównym problemem, ponieważ mogą dostać się do naszej żywności pochodzącej z produktów zwierzęcych, którą spożywamy, roślin, które uprawiamy, a także przez wodę, którą pijemy.

W 1953 roku wielu mieszkańców japońskiego miasta Minamata zachorowało na dotąd nieznaną chorobę. W 1960 roku zgłoszono sto dwadzieścia jeden przypadków zachorowań, w tym znalazło się dwadzieścia troje małych dzieci. Czterdzieści sześć osób zmarło. Wiele przypadków zachorowań jednak w ogóle nie zostało udokumentowanych. Objawy obejmowały postępującą ślepotę, głuchotę, brak koordynacji i problemy z psychiką. Ostatecznie okazało się, że winne chorobie było zatrucie metylortęcią pochodzącą z ryb wyłowionych w miejscowej zatoce. Niemowlęta, które zachorowały, wprawdzie nie jadły ryb, ale spożywały je ich matki. Mimo że matki nie wykazywały objawów w czasie ciąży, trucizna wywarła wpływ na ich nienarodzone dzieci. Zakłady produkcyjne w regionie pozbywały się rtęci, wylewając ją do zatoki, a ryby gromadziły tę truciznę w swoich ciałach. Niektóre z osób dotkniętych chorobą jadły ryby z zatoki prawie codziennie.

Japoński incydent był naturalną konsekwencją zanieczyszczenia przemysłowego, które ma miejsce wszędzie wokół nas. Toksyczne związki chemiczne często przez przypadek dostają się do naszej żywności, a wiele takich wypadków może pozostać niezauważonych.

Niektóre z nich są celowo utrzymywane w tajemnicy, tak żeby firmy mogły sprzedać zanieczyszczone produkty, nie ponosząc straty. Ludzie, którzy spożywają te produkty, mogą chorować i po prostu zrzucić winę na pogodę lub „krążące ostatnio paskudztwo”. Zanieczyszczenie zaczyna być badane dopiero, gdy jest wystarczająco duże, by spowodować powszechne występujące, poważne choroby i śmiertelne przypadki.

Nasza dzienna dawka ołowiu

Dziewięciomiesięczny Joey raczkował, odkrywając otaczający go świat przez dotykanie i wkładanie do buzi wszystkiego, czego dotknął, zupełnie jak każde inne dziecko w jego wieku. Kiedy miał dwa lata, jego rodzice z dumą patrzyli, jak zaczął stawiać pierwsze kroki. W wieku czterech lat bawił rodziców, próbując złapać piłkę rzuconą w jego kierunku. Jako pięciolatek wykazywał niezwykłą ostrożność, trzymając się mocno obiema rękami poręczy schodów, kiedy po nich schodził lub wchodził.

Mimo że jego rodzice tego nie zauważyli, zdrowie Joey’a powoli pogarszało się. Joey pozostawał z tyłu za rówieśnikami jeśli chodzi o chodzenie, rzadko łapał rzuconą mu piłkę, a na placu zabaw nie skakał i nie hasał jak inne dzieci w jego wieku. Kolejnym sygnałem ostrzegawczym był jego niski wzrost, podobnie jak uczepianie się poręczy przy chodzeniu po schodach. Wychowawczyni przedszkolna zwróciła rodzicom uwagę, że Joey miał problemy ze słuchem i że zbyt wolno robił postępy, ale każdy z tych sygnałów zbywany był opinią, że „dzieci rozwijają się w różnym tempie”. Nikt nie spodziewał się, że problemem było zatrucie ołowiem.

Pierwsze sygnały zatrucia ołowiem to biegunka, poirytowanie i ospałość. Przy wyższych poziomach ołowiu objawy stają się bardziej wyraźne, ale nadal trudno jest ustalić przyczynę. Dzieci tracą poczucie równowagi, pogarszają się ich ogólne zdolności poznawcze, werbalne i percepcyjne, pojawiają się problemy z nauką i zachowaniem. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że wystarczy tylko jeden rok, w trakcie którego dziecko jest wystawione na działanie ołowiu, by trwale uszkodzić mózg, układ nerwowy i psychikę. Najnowsze badania wykazały, że negatywne skutki zaczynają pojawiać się przy niższych dawkach, niż uważano w przeszłości. Public Health Service orzekło, że zatrucie ołowiem jest największym zagrożeniem środowiskowym dla dzieci.

Ołów w agresywny sposób atakuje płody, niemowlęta i dzieci, ponieważ organizm w największym stopniu wchłania ołów w okresach szybkiego wzrostu. Ołów łatwo przedostaje się przez łożysko i może poważnie uszkodzić układ nerwowy rozwijającego się płodu. Niemowlęta i małe dzieci pochłaniają pięć do dziesięciu razy tyle ołowiu, co dorośli ludzie. Jedno na sześcioro dzieci w wieku od sześciu miesięcy do pięciu lat, a także jeden z dziewięciu płodów, zostają narażone na zagrażające zdrowiu dawki ołowiu! Absorpcja ołowiu zwiększa się dodatkowo przy nieodpowiedniej diecie. Ponieważ wiele z produktów spożywanych przez dzieci zawiera niewystarczającą ilość składników odżywczych, problem absorpcji ołowiu jest poważnym zagrożeniem, któremu należy się przyjrzeć.

Wszystkie produkty spożywcze zawierają pewną ilość ołowiu. Większość, jeśli nie cała jego zawartość, pochodzi z zanieczyszczeń przemysłowych. Ludzie narażeni są na ołów znajdujący się w benzynie, farbach, tuszu gazetowym, bateriach, wodociągach, puszkach i pestycydach, a także pochodzący z zanieczyszczeń przemysłowych, które są uwalniane do naszego powietrza i wody. Ołów przedostaje się do gleby przez opady deszczu, a następnie przechodzi do roślin i zwierząt, które później zostają spożyte.

Ołów dostaje się do żywności również przez opakowania, jak puszki, których zamknięcia zostają zlutowane przy pomocy ołowiu, a także stare lub importowane ceramiczne pojemniki ozdobione szkliwem na bazie ołowiu. Farby, którymi pomalowane są stare domy i mieszkania, zawierają ołów. Wiele dzieci zatruło się śmiertelnie i zmarło, ponieważ żuły kawałki pomalowanego tynku. Ludzie, którzy kąpali się w wannach pomalowanych zawierającą ołów emalią, poważnie zachorowali z powodu zatrucia ołowiem. Mimo że obecnie komercyjne farby nie zawierają już ołowiu, przemysłowe farby używane do innych celów, takich jak malowanie drabinek na placach zabaw, czasami nie spełniają tych wymogów. Rurociągi łączone poprzez lutowanie ołowiem sprawiają, że dostaje się on do naszych kąpieli i wody pitnej. Zanieczyszczenie wody ołowiem jest najpoważniejszym zanieczyszczeniem w kraju.

- fragment pochodzi z książki dr Eleanor Noss Withney,

Understanding Normal and Clinical Nutrition

W 1973 roku pół tony polibromowanego bifenylu (PBB), toksycznego związku chemicznego, przypadkowo dostało się do paszy zwierzęcej, która została później rozprowadzona w całym stanie Michigan. Miliony skażonych zwierząt trafiło na rynek, a substancja chemiczna przedostała się do ludzi, którzy zjedli ich mięso. Powagę wypadku zrozumiano, kiedy na światło dzienne wyszły przypadki zgłaszane przez hodowców bydła, którzy zaczęli zauważać, że u krów tworzą się dziwne narośle i wyjątkowo wiele cielaków zostaje poronionych. Chociaż ponad 30 000 sztuk bydła, owiec i świń, i ponad milion kurczaków zostało ostatecznie zlikwidowanych, wielu ludzi mimo to zostało dotkniętych tym wypadkiem. Szacuje się, że do roku 1982, 97% mieszkańców Michigan zostało zanieczyszczonych PBB.

Pod koniec 1980 roku ponad 1500 osób w Stanach Zjednoczonych zachorowało na nieznaną chorobę, ostatecznie nazywaną syndromem EMS (eosinophiliamyalgia syndrome). Jedna trzecia osób musiała zostać poddana hospitalizacji, a dziesiątki osób zmarły. Choroba ta została powiązana z dostawą zanieczyszczonego tryptofanu. Tryptofan jest niezbędnym aminokwasem, który był powszechnie sprzedawany jako suplement diety.

Kolejnym zanieczyszczeniem, celowo dodawanym do naszego środowiska, są pestycydy. Pestycydy powodują wady wrodzone, bezpłodność, nowotwory, uszkodzenia narządów i zaburzenia centralnego układu nerwowego. Zazwyczaj nie jesteśmy w stanie dostrzec śladów ani poznać smaku pestycydów w naszej żywności, więc ich wykrycie jest prawie niemożliwe. Rządowe instytucje regulują dopuszczalny poziom obecności pestycydów w żywności. Przepisy różnią się w poszczególnych krajach, niektóre z nich są jednak bardzo łagodne; w związku z tym importowana żywność może nie tylko zawierać wyższe stężenie pestycydów niż żywność krajowa, ale również zawierać pestycydy, które zostały zakazane w danym kraju.

Pestycydy stwarzają zagrożenie nie tylko w przypadku produktów rolnych, ale także produktów zwierzęcych. Pozostałości pestycydów zbierają się w tłuszczu zwierząt. Tłuszcz znajduje się pomiędzy włóknami mięśni. Kiedy więc jemy mięso, nawet chude, spożywamy nie tylko cholesterol i tłuszcze nasycone, ale także pozostałości pestycydów.

Najbardziej toksyczne metale ciężkie

Metal

Źródło

Toksyczny efekt

Glin

Używany do wytwarzania lub przetwarzania żywności, kosmetyków i leków; oczyszczający wodę dodatek do żywności.

Uszkodzenia kręgosłupa i mózgu, bóle kości.

Kadm

Wykorzystywany w procesach przemysłowych, w tym galwanizacji, produkcji plastiku, baterii, lamp rtęciowych, stopów metali, pigmentów, używany jako substytut cyny w drucie lutowniczym; obecny w dymie papierosowym.

Rozedma płuc, zmęczenie, ból głowy, wymioty, niedokrwistość, utrata węchu, niewydolność nerek.

Chrom

Używany do produkcji samochodów.

Rak płuc, uszkodzenia nerek.

Ołów

Obecny w drucie lutowniczym, benzynie, tuszu drukarskim, bateriach i niektórych farbach przemysłowych.

Uszkodzenia układu nerwowego, zaburzenia emocjonalne, w tym nadpobudliwość i porywcze zachowania, brak koncentracji, utrata pamięci, depresja, zmęczenie, osłabienie, bóle głowy, żołądka i kłopoty jelitowe.

– fragmenty pochodzą z artykułu R.W. Millera, The metal in our mettle opublikowanego w czasopiśmie FDA Consumer

(Grudzień 1988 – Styczeń1989)

Toksyny są umyślnie umieszczane w żywności w postaci dodatków do niej. Sztuczne dodatki obejmują takie substancje jak syntetyczne witaminy, barwniki, substancje zapachowe, substancje wzmacniające smak, konserwanty, emulgatory, słodziki, itd. Niektóre dodatki są stosunkowo nieszkodliwe, takie jak askorbinian (witamina C); inne są bardzo niebezpieczne, jak sacharyna – znany czynnik rakotwórczy. Dodatki chemiczne, o których wiadomo, że mogą powodować problemy zdrowotne, są zwykle kontrolowane, tak aby dozwolone było dodawanie jedynie niewielkich ich ilości do żywności. Niektóre nie są określone jako szkodliwe, jak glutaminian monosodowy (MSG), środek wzmacniający smak, który może powodować problemy zdrowotne. MSG jest powszechnie stosowany w żywności, przede wszystkim w pakowanych produktach i w restauracjach, w szczególności azjatyckich. Działania niepożądane po spożyciu MSG potocznie nazywane są syndromem chińskich restauracji. Niektóre z objawów to uczucie pieczenia, zaczerwienienie lub ból w okolicy twarzy i klatki piersiowej, a także pulsujące bóle głowy.

Konserwanty są truciznami dodawanymi do żywności w celu zapobiegania utlenianiu, a także do zabijania lub hamowania wzrostu mikroorganizmów. Siarczyny są powszechnie dodawane do przetworzonej żywności, napojów i leków. Stosowanie siarczynów w barach sałatkowych, co pozwala na zachowanie świeżego wyglądu surowych owoców i warzyw, zostało zakazane w Stanach Zjednoczonych. Zakaz wprowadzono po tym, jak siarczyny spowodowały niekorzystne reakcje u niektórych osób z astmą. Reakcje te były niekiedy bardzo poważne, w kilku przypadkach doszło do śmierci. Poza tym siarczyny niszczą niektóre witaminy znajdujące się w żywności. Nadal są one dodawane do suszonych owoców i innych środków spożywczych. Oprócz nich istnieją też inne, liczne, chemiczne środki konserwujące i dodatki do żywności, które mają poważne konsekwencje dla zdrowia.

Przypadkowe zanieczyszczenia żywności to substancje, które trafiają do żywności w wyniku pomyłki w jakiejś fazie pozyskiwania, produkcji, przetwarzania, przechowywania lub pakowania. Mogą to być włosy zwierzęce, odchody szczurów, malutkie kawałki plastiku, szkła, papieru, cyny i innych substancji z opakowań, jak również środki chemiczne, takie jak rozpuszczalniki stosowane w procesach przetwarzania i podczas czyszczenia maszyn. Przedostawanie się przypadkowych substancji do żywności uważa się na ogół za niemożliwe do uniknięcia, a regulacje rządowe dopuszczają pewne mierzalne ilości tych substancji w produktach spożywczych.

Biorąc pod uwagę szereg substancji dostających się do żywności i wody, wśród których można wymienić zanieczyszczenia przemysłowe, pestycydy, dodatki chemiczne i przypadkowe zanieczyszczenia, ich uniknięcie wydaje się praktycznie niemożliwe.

Pomimo że dzienna dawka przyjmowanych zanieczyszczeń i dodatków do żywności wydaje się mikroskopijna i nie mająca znacznego wpływu na narządy wewnętrzne i ich funkcjonowanie, ich działanie jest wynikiem kumulacji. Dziesiątki lat wystawiania organizmu na działanie zawartych w żywności toksyn ma stopniowy, ale poważy wpływ na nasze zdrowie. Zaczyna się on manifestować wtedy, kiedy wkraczamy w zaawansowany wiek. Do czasu kiedy skończysz sześćdziesiąt pięć lat, spożyjesz łącznie około 45 000 kilogramów jedzenia, w tym niemal 4500 kilogramów dodatków do żywności i przypadkowych zanieczyszczeń! Z pewnością tak wysoka konsumpcja tych toksycznych substancji będzie miała widoczny wpływ na twoje zdrowie, kiedy skończysz sześćdziesiąt pięć lat, jeśli nie o wiele wcześniej.

ZANIECZYSZCZONA WODA

W 1993 roku prawie pół miliona ludzi mieszkających w okolicy Milwaukee zachorowało po wypiciu zanieczyszczonej wody komunalnej. Ponad sto osób zmarło. Winowajcą okazał się rodzaj pierwotniaka nazywany Cryptosporidium, mikroorganizm, który można znaleźć w odchodach bydła. Ten pierwotniak jest odporny na chlor. Incydent w Milwaukee był największym wybuchem choroby przeniesionej drogą wodną w historii całych Stanów Zjednoczonych. Mniejsze ogniska wybuchają cały czas. Zaledwie trzy miesiące po incydencie w Milwaukee stwierdzono, że woda w kranach dziesiątków tysięcy Nowojorczyków zawiera niedopuszczalny dla zdrowia poziom bakterii. Co najmniej sześć innych stanów również musiało zmierzyć się z poważnymi ogniskami bakterii. Niedawny raport wskazuje, że Cryptosporidium mogą być do pewnego stopnia obecne we wszystkich amerykańskich wodociągach.

W celu uzdatnienia wody pitnej, tak aby była bezpieczna, w celu zabicia mikroorganizmów miejskie wodociągi są rutynowo traktowane chlorem, aluminium i innymi środkami dezynfekującymi. Uzdatnianie wyeliminowało zagrożenie takimi chorobami jak cholera, dur brzuszny i inne śmiertelne choroby, które w przeszłości stanowiły zagrożenie. Ale czy nasza woda jest tak naprawdę zdatna do picia?

Nawet jeśli woda jest poddawana obróbce w celu usunięcia większości pasożytów i mikroorganizmów wywołujących choroby, ich całkowite wyeliminowanie jest niemożliwe. Woda do użytku domowego, w tym nasza woda pitna, dociera do nas ze zbiorników wodnych, przepływając po drodze przez oczyszczalnie. Woda ta jest uzupełniana przez strumienie, deszcze i wody gruntowe oraz poprzez odprowadzanie ścieków z gospodarstw domowych, trawników, ulic i kanalizacji. Wszystkie odpady – w tym substancje chemiczne powszechnie stosowane w całym domu, jak pestycydy, nawozy, środki do czyszczenia rur kanalizacyjnych, mydło, detergenty, amoniak – kończą w kanalizacji, skąd trafiają do wodociągów publicznych. Oczyszczalnie ścieków są przeznaczone do usuwania organicznych odpadów ludzkich, nie sztucznych pestycydów lub innych substancji chemicznych. Gdy substancje te dostają się do roślin, toksyny są później obecne w ściekach. Usunięte nie zostają także wszelkie zanieczyszczenia przemysłowe, odpady, nawozy chemiczne lub pestycydy. W ostatnim czasie Agencja Ochrony Środowiska (EPA) aż w ośmiu stanach środkowo-zachodniej Ameryki wydała ostrzeżenia dotyczące zanieczyszczenia ujęć wody ze względu na wysokie stężenia herbicydów. Sama obróbka wody przyczynia się do zanieczyszczenia przez dodanie kilkudziesięciu substancji chemicznych, z których wiele jest trujących. Kiedy pijemy wodę z kranu, w rzeczywistości serwujemy sobie chemiczną, szkodliwą dla zdrowia zupę.

Według badań przeprowadzonych przez Ralpha Nadera, woda pitna w Stanach Zjednoczonych zawiera ponad 2100 substancji toksycznych. Niektóre z nich to lotne związki organiczne, które są poddane wyraźnej regulacji przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA). Chociaż EPA opublikowała maksymalne poziomy zanieczyszczeń dla tych substancji, zaleca ona zerowy poziom zanieczyszczenia w wodzie pitnej dla siedmiu z nich, o których wiadomo, że są wyjątkowo toksyczne. Dwie z nich, benzen i chlorek winylu, są znanymi substancjami rakotwórczymi.

Czy twoja woda jest bezpieczna dla ciebie?

Woda pochodząca z opadów deszczu i śniegu w Górach Skalistych Ameryki Północnej płynie albo na wschód, albo na zachód działu wodnego. Wszystkie główne rzeki na zachodniej stronie działu wodnego spływają na zachód i ostatecznie trafiają do Oceanu Spokojnego. Rzeki na wschodzie płyną w kierunku rzeki Missisipi i Zatoki Meksykańskiej. To z tych rzek pochodzi większość wody pitnej i do celów rolniczych dla całego kontynentu.

Stan Kolorado jest podzielony w połowie przez dział wodny. Śniegi, które gromadzą się na szczytach gór w Kolorado, dostarczają wodę do znacznej części Stanów Zjednoczonych. Ostatnie badania przeprowadzone przez US Geological Survey wykazały, że w dopływach Kolorado znajduje się aż trzydzieści różnych pestycydów. Poziomy diazinonu, alachloru i cyjanazyny okazały się być wyższe, niż bezpieczne ich granice wyznaczone dla wody pitnej. Co najmniej trzy herbicydy – atrazyna, symazyna i prometon – okazały się być obecne przez cały rok, niezależnie od pory roku lub objętości strumienia przepływu. Najbardziej niepokojące jest to, że górne biegi rzek w Górach Skalistych są niebezpiecznie zanieczyszczone, zanim zostaną w ogóle użyte do picia czy nawadniania pól. To poważny problem, bo im dalej rzeka płynie w kierunku oceanu, tym więcej gromadzi zanieczyszczeń pochodzących ze spływu pestycydów, herbicydów i odpadów przemysłowych. W związku z tym reszta kraju, zależna od tej wody, otrzymuje silnie zanieczyszczoną zupę. Podobnie rzecz ma się z rybami pływającymi w tych wodach, również one są zanieczyszczone.

Niektóre osoby mogą czuć się bezpiecznie, ponieważ używają wody ze studni lub nawadniają uprawy wodą pochodzącą z podziemnych zbiorników. Jednak nie zastanawiają się, skąd ta woda pochodzi. Zbiorniki podziemne są wypełnione przez wody powierzchniowe, przenikające przez glebę do głębszych warstw – te same zanieczyszczone wody, które płyną w naszych strumieniach i rzekach.

– źródło: Environmental Science & Technology, Cz. 30, Nr. 3, 1996

EPA określa trzy główne zanieczyszczenia w wodzie pitnej: (1) drobnoustroje (bakterie, wirusy, pasożyty); (2) substancje chemiczne (nieorganiczne, takie jak ołów i azotan, oraz organiczne, takie jak benzen); oraz (3) produkty uboczne procesu dezynfekcji (na przykład to, co wytwarza chlor, gdy reaguje z pozostałościami zanieczyszczeń organicznych, takich jak liście). Najbardziej typowe zanieczyszczenia, które powodują problemy zdrowotne, to: bakterie, ołów, azotan, rad i produkty uboczne dezynfekcji. EPA nie uważa chloru i innych szkodliwych substancji, celowo dodanych do wody, za zanieczyszczenia.

Herbicydy, pestycydy i azotany (z nawozów) są toksycznymi substancjami chemicznymi, które dostają się do naszej wody, spływając z uprawianych gruntów rolnych, nawadnianych pól golfowych i parków, a także naszych własnych trawników, które polewamy chemikaliami. U dzieci, które nie ukończyły pierwszego roku życia, azotany mogą spowodować methemoglobinemię, zwaną „syndromem niebieskiego dziecka”, chorobę krwi, która bywa śmiertelna. Te substancje agrochemiczne dostają się w głąb ziemi i do znajdujących się w niej ciągów wodnych, powodując skażenie wód gruntowych, przez co zbiorniki z wodą do picia zawierają zanieczyszczoną wodę.

Toksyczne metale ciężkie, takie jak ołów, rtęć, arsen i aluminium oraz minerały radioaktywne zawierające rad i uran również osiągają niebezpiecznie wysoki poziom. Niektóre z nich są usuwane w procesie filtracji, ale mniejsze cząstki mikroskopowej wielkości nie są eliminowane. Ołów jest szczególnie istotny, ponieważ może dostać się do wody już po procesie filtracji, kiedy przepływa ona do domów przez wodociągi i domową kanalizację. Ołów może być wymywany z lutowanych spoiw znajdujących się w rurach lub w prowadzących do domu wodociągach. EPA niedawno wykryła nadmiar ołowiu w 819 systemach wodnych, które służą trzydziestu milionom ludzi. Znalezienie problemu nie jest jednak jednoznaczne z jego wyeliminowaniem. Wszyscy ci ludzie nadal piją zanieczyszczoną wodę pomimo faktu, że problem został zidentyfikowany.

Woda może także zostać zanieczyszczona mikroorganizmami już po zakończeniu procesu filtracji, pomimo tego, że dodano do niej środki chemiczne, tak jak stało się w przypadku pierwotniaka Cryptosporidium, który spowodował wybuch zakażenia w Milwaukee. Mikroorganizmy są największym problemem, gdyż mogą powodować natychmiastowe problemy zdrowotne. Z tego powodu do wody dodaje się chlor i inne środki dezynfekcyjne.

Mówi się nam, że korzyści wynikające z dodawania chloru przewyższają jego ryzyko. Chlor zabija bakterie, które kiedyś powodowały epidemie cholery, tyfusu i innych chorób. Nie zmienia to jednak faktu, że chlor jest trujący dla ludzi. Mimo że natychmiastowe zagrożenie jest niewielkie z powodu niewielkiego stężenia, jego długotrwałe spożycie na przestrzeni lat może mieć poważne skutki. Chlor wchodzi w reakcje z materią organiczną, która naturalnie znajduje się w wodzie, a produktem tych reakcji są substancje rakotwórcze. Wiele badań dotyczących długotrwałego wpływu na zdrowie sugeruje, że wśród osób pijących chlorowaną wodę wskaźnik zachorowań na raka rośnie.

Wystawienie na działanie chloru nie jest ograniczone tylko do picia wody, ale uwzględnia również absorpcję i inhalację. Chlor i inne substancje chemiczne są absorbowane przez skórę podczas pryszniców i kąpieli. W ciągu dziesięciominutowego prysznica organizm może wchłonąć taką ilość chloru, jaka odpowiada ośmiu szklankom chlorowanej wody. Dodatkowe zagrożenie, szczególnie w trakcie brania prysznica, wynika z wdychania gazowego chloroformu, toksycznego produktu ubocznego chloru.

Używanie studni do pobierania wody pozwoli uniknąć obecności chloru, ale nie zapobiega skażeniom. Bakterie są zawsze zagrożeniem, szczególnie na obszarach, gdzie hoduje się bydło. Wody gruntowe, które znajdują się w studniach, zwykle są równie skażone co każda inna woda, także powierzchniowa. Prawdopodobieństwo skażenia jest największe, jeśli studnia znajduje się na obszarze kilku kilometrów od farmy (będącej źródłem pestycydów, herbicydów, nawozów chemicznych i zwierzęcych odchodów), stacji benzynowej, rafinerii, fabryki, wysypiska lub poligonu wojskowego. Powodują one skażenie nie tylko wód powierzchniowych, ale także zbiorników wodnych. W dzisiejszych czasach żadna woda nie jest dla ciebie bezpieczna.

ZANIECZYSZCZONE POWIETRZE

„W Wielkiej Brytanii nie ma już czystego powietrza”, alarmuje Daily Telegraph. W skali roku około 11 000 Brytyjczyków umiera z powodu zanieczyszczeń powietrza spowodowanych przez spaliny samochodowe. Profesor Stuart Penkett z Uniwersytetu Wschodniej Anglii ostrzegał: „Samochody kompletnie zmieniają skład chemiczny atmosfery”. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) mówi: „Około połowa wszystkich mieszkańców miast w Europie i Ameryce Północnej jest narażona na niedopuszczalnie wysoki poziom tlenku węgla”.

Bierne palenie

Biernie wdychany dym papierosowy atakuje płuca około 88% niepalących Amerykanów, pomimo malejącej liczby palaczy i wzmożonych wysiłków mających na celu wyznaczanie obszarów w restauracjach i biurach, gdzie nie wolno palić.

Według najnowszych badań próbki krwi pobrane od 10 642 osób od lat czterech po przebadaniu wykazały, że narażenie na dym papierosowy jest powszechne nawet wśród ludzi, którzy nie mieszkają ani nie pracują z palaczami.

– serwis informacyjny UPI

Zanieczyszczenie naszego powietrza jest jednym z najpoważniejszych zagrożeń dla zdrowia, na które jesteśmy narażeni. Zanieczyszczenie powietrza może mieć wpływ na nasze zdrowie niezależnie od tego, jak bardzo staramy się go uniknąć. Fabryki wypluwają z siebie szkodliwe odpady, które roznoszą się na przestrzeni wielu kilometrów, a ty nawet nie masz pojęcia, kiedy napotkasz trujące zanieczyszczenia, które z niej wywędrowały. Wszyscy znamy zagrożenia dla zdrowia związane z paleniem. Nawet bierne palenie może mieć równie negatywne skutki dla tych, którzy nie palą. Zanieczyszczenia z fabryk samochodów, a także spaliny są stosunkowo łatwe do zauważenia, można też poczuć ich zapach, ale istnieje wiele innych, równie niebezpiecznych zanieczyszczeń powietrza, które są niewyczuwalne. Tlenek węgla jest bezwonnym gazem, emitowanym przez samochody, piece domowe, kuchenki gazowe i inne urządzenia. Gaz ten jest bardzo trujący.

Ponieważ oddychamy zanieczyszczonym powietrzem przez cały czas, doszliśmy do punktu, w którym traktujemy go jak zwykłą część życia. Zazwyczaj nie widzimy żadnych natychmiastowych efektów wynikających z wdychania tych zanieczyszczeń, innych niż niepozorny katar, kaszel lub sporadyczne bóle głowy, więc ignorujemy niebezpieczeństwo. Jednak znajdujące się w powietrzu zanieczyszczenia z przemysłu, samochodów, papierosów i chemii gospodarczej mogą mieć destrukcyjny wpływ na zdrowie. Podobnie jak w przypadku chemikaliów w naszej wodzie i dodatków do żywności, skutki nie są natychmiastowe, ale z czasem mogą mieć poważne konsekwencje.

Doktor James Fraly, dyrektor medyczny Immuno Labsw Fort Lauderdale na Florydzie, wspomina pewnego pacjenta cierpiącego na katar sienny, który czuł się, jakby był atakowany ze wszystkich stron. „Wciąż pociągał nosem – stwierdził, że to jego normalna reakcja na wciąż otaczające go pyłki, kurz, dym papierosowy i wszelkie siarczki znajdujące się w wielu produktach spożywczych. Jego ręce były pokryte ognistą wysypką, a on miał przerażające ataki zamroczenia. Był już u kilku lekarzy, i niezbyt chętnie chciał dodawać jeszcze więcej leków do listy środków, które już przyjmował”.

Dr Fraly przeprowadził dochodzenie, które doprowadziło go do wniosku, że źródłem zamroczenia u mężczyzny były środki chemiczne znajdujące się w zasłonach i dywanie w jego nowym biurze. Usunął zasłony i dywany, które zastąpił listewkowymi żaluzjami i kafelkowaną podłogą, po czym zaczął suplementację pacjenta, by wzmocnić jego odporność.

„Osiem miesięcy później stan pacjenta był lepszy na tyle, że po raz pierwszy w życiu nie musiał dla bezpieczeństwa nosić ze sobą paczki chusteczek higienicznych”.

Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczne są niektóre artykuły gospodarstwa domowego, aż do momentu wystąpienia poważnych incydentów. Pewnego ranka Al i Gail Bustaque po przebudzeniu zauważyli, że van należący do ich szesnastoletniego syna, Freddiego, nadal stoi zaparkowany na podjeździe. Freddy, inteligentny i wygadany maniak komputerowy, zwykle wyjeżdżał do swojej tymczasowej, wakacyjnej pracy jeszcze zanim obudzili się jego rodzice. Al sądził, że Freddy zwyczajnie zaspał, więc poszedł do jego pokoju obudzić go.

Al pukał do drzwi syna, wołając go kilkakrotnie. Nikt nie odpowiadał. Zawołał ponownie, po czym otworzył drzwi. Freddy leżał bezwładnie w poprzek łóżka, twarzą do sufitu, nadal ubrany w rzeczy z poprzedniego dnia. Jego ciało było zimne i bez życia.

Załamany Al zauważył puszkę odświeżacza powietrza w sprayu leżącą na łóżku syna. Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że powodem śmierci Freddiego było wdychanie oparów pochodzących z odświeżacza powietrza. Toksyczne substancje chemiczne, które powstały w procesie rozpylania gazu, zatrzymały jego serce. Takie przypadki zgonów nazywa się SDD (sudden death syndrome – nagła śmierć spowodowana wdychaniem substancji chemicznej). Wiele osób liczy na to, że odurzą się poprzez wdychanie lub wciąganie oparów pochodzących z artykułów gospodarstwa domowego. Również przypadkowe wdychanie zbyt dużej ilości oparów pochodzących ze środków chemicznych gospodarstwa domowego może prowadzić do SDD.

Zarówno chemikalia pochodzenia przemysłowego jak i domowego mogą spowodować uszkodzenie kluczowych komórek w wątrobie i nerkach, wpływając niekorzystnie na zdolność tych organów do prawidłowego funkcjonowania. Wątroba i nerki to dwa główne organy detoksykacji w organizmie. Jeśli nie działają sprawnie, nasz organizm będzie gromadził toksyny, aż nawarstwią się do poważnie wysokiego poziomu.

Uszkodzenia spowodowane chemią gospodarczą w niektórych przypadkach bywają nieodwracalne. Dr Milton Tenenbein, pediatra i toksykolog w Szpitalu Dziecięcym w Winnipeg w Kanadzie, ma niemal dwudziestoletnie doświadczenie w leczeniu osób narażonych na duże dawki chemii gospodarczej. Oprócz uszkodzeń mózgu zazwyczaj spowodowanych wdychaniem chemii, widział też inne skutki uboczne, takie jak głuchota, a także uszkodzenia płuc, nerek i wątroby. Zauważa również, że w niektórych przypadkach ramiona i nogi skażonej osoby mogą ulec paraliżowi wywołanemu obwodową neuropatią – po zaledwie sześciu miesiącach ekspozycji na duże dawki. Stan ten może być uleczalny, jak twierdzi dr Tenenbein, choć może to zająć nawet dwa lata. Osoby z uszkodzeniami mózgu nie mają tyle szczęścia. Według Tenenbeina, jeśli są narażone na te chemikalia wystarczająco długo, kwestią nie jest już czy, ale kiedy nastąpią nieodwracalne uszkodzenia mózgu. Przypadkowe narażenie na substancje chemiczne może być tak samo niebezpieczne jak celowe ich wdychanie.

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że opary z tak zwyczajnych produktów gospodarstwa domowego jak odświeżacze powietrza są trujące. W końcu odświeżacze powietrza mają na celu „oczyszczenie” powietrza i ułatwienie oddychania. Nasze domy są pełne przeróżnych toksycznych substancji chemicznych – śmiertelne mogą być opary z produktów takich jak markery, zapalniczki, kleje, korektory do tuszu, farby, rozcieńczalniki do farb, benzyna, aerozole, środki czyszczące, detergenty, środki do zmiękczania tkanin, spray na owady, itp., a także pozostałości środków chemicznych i różnego rodzaju cząsteczki w dywanach, zasłonach, ściereczkach do sprzątania, izolacji z włókna szklanego, tworzywach sztucznych, tapetach, boazerii, substancjach do lutowania oraz różnych materiałach budowlanych. Każdy z nich sam w sobie na ogół stanowi niewielkie zagrożenie jeżeli ekspozycja jest krótka, a ilość oparów – niewielka. Jeśli jednak jest się narażonym na stosunkowo dużą ich ilość, jak w przypadku Freddiego, mogą spowodować natychmiastową chorobę lub śmierć. Ekspozycja na małe ilości przez długi czas powoduje akumulację tych substancji w organizmie. W końcu objawy zaczną stawać się widoczne w miarę jak osłabiać się będzie system obronny organizmu. Pojawiające się objawy zależą od rodzaju substancji chemicznych, jak również od innych czynników, takich jak dieta i styl życia. Z tego powodu choroby środowiskowe wywołane przez zanieczyszczenie powietrza zwykle przypisywane są starzeniu się, genetyce, wirusom lub innym czynnikom pozostającym poza naszą kontrolą, a zatem takim, z którymi nic nie można zrobić oprócz próby tłumienia objawów i dalszego funkcjonowania w tych samych warunkach aż do śmierci. Przynajmniej tak nam powiedziano.

Jeśli mieszkasz lub pracujesz w budynku wykonanym ze standardowych materiałów budowlanych i używasz produktów chemii gospodarczej, jesteś narażony na zanieczyszczenia powietrza. W połączeniu ze spalinami z samochodów i fabryk, a także dymem papierosowym, jesteśmy stale wystawieni na ogromne ilości zanieczyszczeń. Uniknięcie zanieczyszczenia powietrza nie jest możliwe, jeśli nie mieszka się na wsi, wiele kilometrów od jakiejkolwiek cywilizacji, wszystko w domu nie jest wykonane jedynie z naturalnych produktów, a do tego nie używa się aerozoli ani innych chemikaliów.

KOSMETYKI I ŚRODKI CHEMICZNE GOSPODARSTWA DOMOWEGO

Jesteśmy narażeni na niebezpieczne toksyny pochodzące z typowych produktów, których używamy na co dzień. Niektóre z tych produktów umieszczamy w naszych ustach; inne nakładamy na skórę. W każdym przypadku trucizny przenikają przez naszą skórę lub błonę śluzową, dostając się do krwiobiegu.

Zagrożenia w miejscu pracy

Danish Cancer Registry po przeprowadzeniu trwającego dwadzieścia lat badania stwierdza, że kobiety, które w pracy używają bezwodnych środków czyszczących, wykazują prawie pięć razy większą zachorowalność na raka wątroby. Pielęgniarki pracujące na oddziałach onkologicznych w szpitalach wykazują prawie dziesięć razy większe ryzyko zachorowania na białaczkę. Wynika to z konieczności aplikowania leków przeciwnowotworowych, rutynowo stosowanych w przypadkach nowotworów. Palenie, jak można się spodziewać, niesie jednak zdecydowanie największe niebezpieczeństwo.

—The HealthKeepers Journal, Cz. 16, Nr. 6

Wiele kosmetyków do codziennej pielęgnacji ciała, a także artykułów gospodarstwa domowego, stanowi zagrożenie dla zdrowia. Szampon dla dzieci, na przykład, jest reklamowany jako na tyle delikatny, że można go bez obaw używać do pielęgnacji dziecka. Skoro nie szczypie w oczy, to musi być dobry, prawda? Nieprawda! To daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo szampon dla dzieci jest tak naprawdę bardzo ostry dla oczu; przyczyną tego, że nie szczypie, są dodane przez producentów środki znieczulające – przeciwbólowe substancje, które atakują nerwy i zagłuszają je w taki sposób, że komunikaty o bólu nie są przekazywane do mózgu. Takie działanie nie jest unikalne jedynie dla szamponów, ale stosuje się je też w przypadku wielu innych produktów. Odświeżacze powietrza takie jak ten, który spowodował śmierć Freddiego, nie odświeżają powietrza ani nie usuwają nieprzyjemnych zapachów. Wszystko, co robią, to maskowanie zapachu za pomocą perfum i zagłuszanie zmysłu zapachu poprzez substancje znieczulające.

Innym składnikiem, powszechnie stosowanym w produktach gospodarstwa domowego i kosmetykach, jest rtęć. Rtęć jest najbardziej toksycznym, nieorganicznym metalem ciężkim znanym człowiekowi. Jej działanie jest niezwykle szerokie i naprawdę nie pozostawia żadnej części organizmu nienaruszonej. Ekspozycja na rtęć poprzez stosowanie go w produktach przemysłowych i kosmetycznych (w tym środkach do farbowania włosów, tuszu do rzęs i kremach do ciała) powoduje, że znacząco kumuluje się on w naszych organizmach. Badania wykazały, że rtęć wpływa na nerki, mózg, serce, jelita, wątrobę, jądra, jajniki i trzustkę oraz tarczycę, nadnercza i przysadkę mózgową. Cały układ odpornościowy zostaje naruszony, co obniża zdolność organizmu do utrzymania zdrowia.

Ostatnie badania przeprowadzone przez Freda Hutchinsona w Cancer Research Center w Seattle w stanie Washington, połączyły zachorowalność na raka jajnika z używaniem kosmetyków do higieny intymnej. W badaniu porównano 735 kobiet w wieku od dwudziestu do siedemdziesięciu dziewięciu lat. Grupa obejmowała 313 kobiet z rozpoznaniem raka jajnika i 422 losowo wybrane kobiety, które nigdy nie cierpiały na raka jajnika. Badania wykazały, że u kobiet, które używają kosmetyków do higieny intymnej w aerozolu i pudrze, ryzyko zachorowania na raka jajnika okazało się aż o połowę większe.

Wymieniono tutaj jedynie kilka przykładów, ale pomyśl, jak często używasz w domu lub w pracy produktów wykonanych z tworzyw sztucznych, klejów, farb, lakierów i innych związków chemicznych? Pewnie nie wszystkie są szkodliwe, ale lwia część jest, a ich skumulowane działanie może wywołać chorobę środowiskową.

HORMONY ŚRODOWISKOWE

Hormony to substancje chemiczne wydzielane przez narządy do kontrolowania funkcji organizmu i jego rozwoju. Wydzielanie zbyt dużej lub zbyt małej ilości jakiegokolwiek hormonu może mieć poważne konsekwencje i prowadzić do różnych zaburzeń. Jako przykład można podać wydzielanie hormonu wzrostu kontrolujące tempo rośnięcia organizmu. Zbyt duża ilość hormonu wzrostu prowadzi do gigantyzmu, a zbyt mała powoduje karłowatość. Produkcja i wydzielanie odpowiedniej ilości hormonów jest niezbędna dla naszego zdrowia. Ich znaczenie jest nie do przecenienia. Hormony są głównymi regulatorami metabolizmu, wzrostu, rozwoju, rozmnażania i wielu czynności ustrojowych. Odgrywają one istotną rolę w utrzymywaniu homeostazy, czyli stanu równowagi w organizmie. Są one ważne nie tylko dla zdrowia każdego z nas, ale również dla przetrwania gatunku ludzkiego.

Histerektomia

Każdego roku 750 000 amerykańskich kobiet zostaje poddanych histerektomii. Tak naprawdę jest to najczęściej wykonywana poważna operacja w Stanach Zjednoczonych. Jeśli tendencja się utrzyma, jedna na trzy kobiety w Stanach Zjednoczonych przejdzie histerektomię do czasu skończenia sześćdziesiątych urodzin.

Powikłania zdarzają się u ponad połowy wszystkich pacjentek po histerektomii, a 600 z nich umiera każdego roku.

Współcześnie bardzo wiele stanów chorobowych jest spowodowanych zbyt wysokim lub zbyt niskim poziomem wydzielania hormonów, jak choroba Gravesa, kretynizm, przerost tarczycy, hipokalcemia, cukrzyca, choroba Addisona, zespół Cushinga, hipoglikemia, osteoporoza, niepłodność, choroby psychiczne, alergie i wiele, wiele innych. Gdy hormony płciowe: testosteron, progesteron i estrogen, są rozregulowane, w układzie rozrodczym mogą występować liczne wady. Brak równowagi w gospodarce hormonalnej rodziców może mieć również wpływ na zdrowie nienarodzonych dzieci, powodując nie tylko deformacje i dysfunkcje w życiu płodowym, ale także predestynując je do wielu chorób w późniejszym życiu.

Dlaczego gospodarka hormonalna u niektórych ludzi jest tak zaburzona? Czynniki powodujące brak równowagi hormonalnej dramatycznie zwiększyły się w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci. To oczywiste, że ten dotykający całego świata problem jest wytworem współczesnej cywilizacji.

Zanieczyszczenia obecne w naszej żywności i środowisku mają wyraźny wpływ na produkcję i wydzielanie hormonów. Substancje chemiczne, które naśladują estrogen, żeński hormon płciowy, są powszechne w naszym otoczeniu. Estrogeny środowiskowe pochodzą po części z polichlorowanych bifenylów (PCB), tworzyw sztucznych, rozpuszczalników, fungicydów i pestycydów. Są one powszechnie stosowane. Tony pestycydów są używane przy uprawie roli, a także pielęgnacji przydomowych ogródków lub trawników, a w ten sposób zanieczyszczają naszą ziemię, nasze jedzenie i nasze dostawy wody.

Tworzywa sztuczne są wszędzie. Wydają się być składnikiem prawie wszystkiego – samochodów, mebli, zabawek, ubrań, naczyń, pojemników na wodę, sprzętu elektronicznego, reklamówek, pojemników na żywność, itp. Mimo że plastik wydaje się zupełnie nieszkodliwy, malutkie cząsteczki są stale uwalniane do powietrza i przedostają się do wszystkiego, z czym mają kontakt. Jeśli czujesz zapach plastiku w jakimś przedmiocie, powinieneś wiedzieć, że to te małe cząstki są uwalniane do powietrza, w przeciwnym razie twoje zmysły nie byłyby w stanie nic zarejestrować. Napełnij plastikowy dzbanek wodą i pozostaw na kilka godzin. Kiedy wypijesz tę wodę, wyczujesz w smaku plastik, który został wymyty z pojemnika. Tworzywa sztuczne trafiają na wysypiska, do strumieni i zostają rozprowadzone po w zasadzie całych terenach wiejskich. Te toksyny środowiskowe dostają się do naszej żywności. Nadmiar imitujących estrogen związków w samym tylko środowisku przyniósł drastyczne skutki w przyrodzie i ludzkim zdrowiu.

Pierwsza wskazówka, że imitujące estrogen substancje chemiczne mogą wpływać na ludzi, pojawiła się w badaniach dzikich zwierząt. W 1947 roku ornitolodzy zauważyli, że orły na Florydzie straciły popęd seksualny i dążenie do zakładania gniazd. W 1960 roku norki, które były karmione rybami hodowlanymi z jeziora Michigan, straciły zdolność do reprodukcji. W 1977 roku samice kalifornijskiej mewy zaczęły zakładać gniazda z innymi samicami. W 1980 roku naukowiec z Uniwersytetu na Florydzie odkrył, że spływ pestycydów doprowadził do podwyższenia poziomu estrogenów u samców aligatorów, co spowodowało opóźnienie w rozwoju ich narządów płciowych. Inni naukowcy stwierdzili, że wystawienie na działanie pestycydów spowodowało zwiększoną liczebność samic mew na zachodnim wybrzeżu i wywołało bezpłodność u samców. Od czasu pojawienia się tych przypadków przeprowadzone badania laboratoryjne potwierdziły, że substancje chemiczne naśladujące estrogen powodują nasilenie żeńskich cech u zwierząt.

Efekty te nie są ograniczone tylko do zwierząt. W 1992 roku duńscy badacze ogłosili, że poziom żywych plemników w spermie od roku 1938 do roku 1990 zmalał o połowę. Badania dzieci, których matki w czasie ciąży jadły ryby skażone PCB, wykazały, że IQ tych dzieci jest niższe o około cztery punkty, a poza tym dzieci te wykazują inne zaburzenia, jak zaburzenia koncentracji. PCB, które naśladują hormony tarczycy, mają ogromny wpływ na rozwój mózgu.

Niektóre hormony naśladujące pestycydy, takie jak niewykorzystywane w rolnictwie w Stanach Zjednoczonych od 1972 roku i zakazane w wielu innych krajach zachodnich DDT, są szeroko stosowane w pozostałych częściach świata do spryskiwania roślin jadalnych, z których wiele jest importowanych do Stanów Zjednoczonych i innych krajów zachodnich, w związku z czym zakaz ich stosowania wcale nie nas chroni. DDT ma długi czas rozkładu i nawet po czterech latach jest nadal obecny jako zanieczyszczenie w wodzie i ziemi uprawnej. DDT jest tylko jedną z pozostających w użyciu dziesiątek substancji chemicznych wytworzonych ludzką ręką, które mają zdolność do naśladowania naturalnych hormonów.

Zarówno dzikie jak i udomowione zwierzęta hodowane dla mięsa i produktów mlecznych są wystawione na działanie znajdujących się w środowisku substancji chemicznych imitujących estrogeny. Poza tym zwierzętom hodowanym na mięso celowo podaje się estrogeny w paszy, co ma powodować przyrost masy ciała. Znaczne ilości tych substancji, po strawieniu przez zwierzęta, przechowywane są w ich tkankach tłuszczowych. Kiedy jemy tłuszcz zwierzęcy w mięsie i przetworach mlecznych, spożywamy te zaburzające gospodarkę hormonalną substancje.

Rak jąder, chociaż stosunkowo rzadki, jest najczęstszym rodzajem nowotworu występującego wśród mężczyzn w wieku od piętnastego do trzydziestego piątego roku życia, a na całym świecie zapadalność na tego typu raka wzrosła aż czterokrotnie od 1940 roku. W tym samym czasie – od momentu pojawienia się syntetycznego estrogenu – zachorowalność na raka jąder u młodych mężczyzn wzrosła dwukrotnie, a jakość plemników spadła o połowę. Co więcej, badacze uznają estrogeny środowiskowe za winne takim schorzeniom jak rozrost prostaty, rak prostaty i nowotwory innych narządów rozrodczych.

U kobiet substancje te mogą powodować pewien niedobór progesteronu, który również przyczynia się do coraz częstszych problemów kobiet z płodnością i narządami rodnymi, w tym do endometriozy, zespołu napięcia przedmiesiączkowego, bezpłodności, mięśniaków macicy i krwawień międzymiesiączkowych oraz problematycznej menopauzy. Ekspozycja na pochodzące z zanieczyszczeń estrogeny zwiększa także ryzyko zachorowania na raka piersi i nowotwory układu rodnego. Nie ma się więc co dziwić, że mastektomia i histerektomia są najczęściej wykonywanymi na kobietach operacjami. Z kolei kobiety w ciąży ryzykują nie tylko swoim zdrowiem, ale też zdrowiem nienarodzonego dziecka, którego rozwój może zostać poważnie narażony przez te chemikalia.

Syntetyczny estrogen jest również obecny w niektórych lekach. „Jeśli zanieczyszczenia działają jak estrogeny, ich skutki mogą być porównywalne do tych spowodowanych przez owiany złą sławą lek o nazwie dietylostilbestrol (DES)”, stwierdza John Rennie na łamach pisma Scientific American. Zapobiegający poronieniu DES, podawany kobietom w latach 1948-71, został zakazany, ponieważ okazało się, że zwiększa ryzyko raka piersi u córek tych kobiet. Zwiększył również ich predyspozycje do problemów reprodukcyjnych. Jak się okazuje, u synów kobiet, które przyjmowały DES, zapadalność na schorzenia układu rozrodczego, jak niezstąpione jądra czy deformacje prącia i jąder, jest wyższa od średniej.

Wiele syntetycznych substancji chemicznych zanieczyszczających środowisko może naśladować estrogeny, zauważa Niels E. Skakkebaek, lekarz endokrynolog z Uniwersytetu w Kopenhadze, w Danii. Jeden z tropów wiodących do skutków działania estrogenów pochodzi z obserwacji podobieństw występujących pomiędzy synami kobiet leczonych DES. Już w 1970 roku Skakkebaek zauważył, że u wielu pacjentów z wadami męskich narządów płciowych w późniejszym wieku rozwijał się rak jąder. Odkrył, że niektóre z nieprawidłowych komórek przedrakowych pobranych u dzieci były podobne do komórek płodowych, co sugeruje, że coś poszło nie tak jeszcze w łonie matki. Wiele osób, których rodzice byli narażeni na działanie przypominających estrogen substancji chemicznych, może wykazywać predyspozycje do problemów z płodnością i rozwojem. Jeśli także one są narażone na działanie hormonów środowiskowych lub innych toksyn, występuje u nich ryzyko rozwoju choroby układy rodnego oraz przekazania dzieciom wad, które predestynują je do podobnego losu.

Imitujące estrogeny substancje chemiczne występujące w żywności i środowisku mogą przyczyniać się do wielu problemów zdrowotnych związanych z układem rozrodczym u mężczyzn, kobiet i dzieci nienarodzonych. Endometrioza jest jednym z tego typu schorzeń, które są coraz częstsze wśród kobiet. Endometrioza pojawia się, gdy tkanka podobna do tej, która normalnie wyściela wnętrze macicy, rośnie w części ciała, w której nie powinna się znaleźć. Dzieje się to zazwyczaj w najniższej części miednicy, na więzadłach macicy, na zewnętrznej powierzchni jajowodów, macicy, jajników oraz w dolnej części jelita grubego i na błonach otaczających pęcherz. Jest to przewlekła, często bolesna choroba, która może prowadzić do bezpłodności. Zazwyczaj dla kobiet z tym problemem dostępne są tylko dwie metody leczenia: drogie i ostre w działaniu leki lub też skomplikowane zabiegi chirurgiczne. Leki zawierają progesteron syntetyczny (provera), syntetyczny męski hormon znany jako danazol, a także leki hormonalne nowej klasy, jak lupron i synarel. Leki te powodują zahamowanie działania pewnych obszarów w przysadce mózgowej. Efektem ubocznym tych leków nowej klasy jest poważny stan imitujący menopauzę, a także osłabienie kości.

Te leki wprawdzie uśmierzają ból, ale powodują też nagromadzenie toksyn w organizmie. Nie leczą problemu, a wręcz mogą go pogorszyć.

Hormony w żywności

Autor książki Modern Meat („Współczesne mięso”), Orville Schell, przeprowadził z dr Carmen A. Saenz, lekarką pracującą w Puerto Rico, wywiad dotyczący tematu nieprawidłowego rozwoju płciowego i chorób u dzieci:

Przez lata obserwowałam sporadyczne przypadki przedwczesnego dojrzewania – powiedziała mi dr Saenz, kiedy skończyła przyjmować swoich porannych pacjentów. – Ale w 1980 roku, kiedy jedno lub dwoje takich dzieci zaczęło codziennie zjawiać się w mojej poczekalni, zrozumiałam, że dzieje się coś bardzo poważnego. Sądząc po wykazywanych przez nie objawach, byłam pewna, że zostały skażone jakimiś estrogenami.

Poprosiłem dr Saenz, żeby opisała te objawy. Bez jednego słowa sięgnęła po leżący na biurku plik wykonanych polaroidem zdjęć i podała mi je. Każde pokazywało nagie ciało małej dziewczynki. Kiedy je powoli przeglądałem, przy każdym z nich dr Saenz opisywała mi dany przypadek, a ton jej głosu pasował do wyrazu jej twarzy, na której malowała się mieszanka oburzenia, smutku i determinacji.

Na pierwszym ze zdjęć widać było leżącą na stole do badań czteroipółletnią dziewczynkę o skórze koloru kawy, sarnich oczach i niemal w pełni wykształconych piersiach. Uśmiechała się do aparatu słodkim, niewinnym uśmiechem, jakby zupełnie nieświadoma dramatycznych zmian, jakie zaszły w jej ciele.

- Miała torbiel jajnika – krótko rzuciła dr Saenz.

Dwunastoletni chłopiec stał na tle białej ściany spoglądając w stronę kamery z dzikim, pustym spojrzeniem. Na szyi nosił srebrny krzyżyk, który zwisał pomiędzy obrzydliwie obrzmiałymi piersiami.

- Musieliśmy wykonać operację – stwierdziła oczywistym tonem dr Saenz.

Roczna dziewczynka, której jeszcze nie wyrosły wszystkie zęby, leży na stole do badań, a do jej klatki piersiowej przytknięta jest linijka, mierząca średnicę jej powiększonych piersi. W dłoni trzyma smoczek. Dr Saenz nic nie mówi, jedynie potrząsa głową.

Na stole do badań leży pięcioletnia dziewczynka, patrząc w stronę obiektywu dzikim wzrokiem, jakby w jej stronę wymierzono broń. Jej piersi są tak duże i dojrzałe jak u czternastolatki...

- U tej dziewczynki macica była już kompletnie wykształcona i zaczynało się plamienie miesiączkowe – stwierdziła dr Saenz. – Takich zmian rozwojowych nie obserwuje się wcześniej niż u ośmio- lub dziewięciolatek, a to i tak bardzo wcześnie... Widziałam setki takich dzieci, a jestem pewna, że tysiące nie są wcale diagnozowane, tym bardziej że ten problem osiągnął już tak szeroką skalę, że wielu lekarzy nawet nie widzi w tym nic niepokojącego.

Dr Saenz wyjaśniła, że powodem przedwczesnego dojrzewania są leki lub kremy zawierające estrogen, a także spożywanie mleka, drobiu i wołowiny. Zwierzętom hodowlanym rutynowo podaje się hormony aby były lepiej zbudowane, a także w celu stymulacji produkcji mleka u krów mlecznych i jajek u kur.

Imitujące estrogen substancje znajdujące się w pestycydach skażają też ich paszę. Te sztuczne estrogeny, w przeciwieństwie do naturalnych hormonów, nie podlegają szybkiemu rozkładowi, ale odkładają się w tkankach tłuszczowych zwierząt i ludzi.

Kiedy dr Saenz została zapytana o to, skąd pewność, że dzieci zostały skażone hormonami pochodzącymi z mleka i mięsa, a nie z jakiegoś innego źródła, odpowiedziała:

- Kiedy odstawiamy u pacjentów mleko i mięso, objawy zwykle ustępują.

Nikt nie jest pewien, co dokładnie powoduje endometriozę; ogólna teoria mówi, że jest to rezultat choroby autoimmunologicznej. Według nowszej teorii schorzenie to jest spowodowane przez tkanki, które pozostały z okresu rozwoju płodowego. W późniejszym życiu natomiast pewne czynniki wywołują schorzenie przez ich rozwój. Czynniki te mogą obejmować zanieczyszczenia środowiskowe, jak dioksyna i inne przemysłowe substancje chemiczne, promieniowanie, stres, dietę bogatą w mięso i nabiał, niedobory witamin i minerałów, przewlekłe drożdżyce lub brak równowagi hormonalnej.

Badania przeprowadzone przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA) i The Endometriosis Association wykazały bezpośrednią zależność pomiędzy endometriozą i dioksyną (popularny imitujący estrogen rozpuszczalnik przemysłowy). Godnym uwagi przykładem było długoterminowe badanie dotyczące skutków dodawania dioksyny do żywności małp. Okazało się, że endometrioza wykształciła się u 79% małp narażonych na działanie dioksyny. Nasilenie choroby wzrasta wprost proporcjonalnie do ekspozycji na dioksyny.

Wiele chemikaliów przemysłowych powoduje negatywne skutki przypominające niekorzystne działanie estrogenu. W ten sposób niezamierzony efekt uboczny uprzemysłowienia powoduje rozwój środowiska, którego mieszkańcy nurzają się w morzu zanieczyszczeń mogących powodować zaburzenia równowagi hormonalnej i choroby.

SPONTANICZNE UZDROWIENIE

Rebecca zasięgnęła porady trzech ginekologów po tym, jak zaczęła cierpieć na chroniczne bóle spowodowane endometriozą i złośliwym guzem jajników. Ich diagnozy jednoznacznie opowiadały się za histerektomią, chirurgicznym usunięciem macicy, jajowodów i szyjki macicy oraz obu jajników. Dzień przed pójściem do szpitala dostała od przyjaciela książkę o medycynie naturalnej. Spędziła na jej czytaniu cały wieczór.

„Tamtego wieczora podjęłam decyzję, że chcę zastosować się do metody opisanej w książce i zobaczyć, jak zadziała w moim przypadku”, mówi Rebecca. „Musiałam zebrać w sobie dużo odwagi, żeby wycofać się z operacji, ale następnego dnia powiedziałam lekarzowi, że wiem, gdzie znajduje się jego gabinet i wrócę, jeśli to nie podziała. Stwierdził, że to ja muszę żyć z tym schorzeniem i że to moje ciało. Odpowiedziałam, że właśnie o to chodzi. To moje ciało”.

Metoda, do której zastosowała się Rebecca, polegała przede wszystkim na detoksykacji organizmu, usunięciu szkodliwych toksyn i zapobieganiu dostawania się kolejnych toksyn do organizmu. Głównym elementem programu była dieta, w ramach której należało wyeliminować większość mięsa, nabiał i produkty zawierające cukier, a zamiast tego skoncentrować się na przygotowaniu posiłków bazujących na produktach pełnoziarnistych, owocach i warzywach.

„Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego posiłku”, mówi. „Przygotowałam brązowy ryż, zupę z dyni i japońską rzodkiew. Niespecjalnie wierzyłam w skuteczność metody, ale stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia. Niesamowite jest to, że już po pierwszej dobie zaczęłam czuć się lepiej, co dało mi motywację do utrzymania diety”.

Trzy miesiące później poszła na wizytę do lekarza. „Szczerze mówiąc, jestem zadziwiony. Endometrioza nie cofa się samoistnie, jednak nie widzę jej objawów w tych miejscach, w których znajdowała się przy ostatnim badaniu”, powiedział.

Rebecca kontynuowała więc program detoksykacji, który oprócz diety obejmował między innymi również kąpiele w solach mineralnych, ćwiczenia i wizualizacje. „Połączyłam wszystkie te pozytywne rzeczy, co podziałało”, mówi Rebecca. „Wyleczyłam się, odchudziłam i stałam się szczęśliwsza. To był moment, który odmienił moje życie”.

Odpowiednia dieta i zdrowy tryb życia uchroniły Rebeccę od bólu operacji i spowodowały, że zaoszczędziła ponad 40 000 dolarów na kosztach pobytu w szpitalu i nie stała się zależna od kosztownych leków hormonalnych, które musiałaby przyjmować do końca życia. Brzmi aż za prosto, ale to prawda.

Historie Carrie, Nevy, Ricka i Doris, wspomniane na początku tego rozdziału, są typowymi przykładami ludzi zderzających się z chorobami zwyrodnieniowymi i agonii, którą przeżyli oni i ich rodziny. Nowotwory, choroby serca, cukrzyca i inne choroby zwyrodnieniowe mogą dotknąć każdego, w każdym wieku. Większość ludzi na co dzień polega na lekach i chirurgii, które mają utrzymać ich przy życiu. W konsekwencji cierpią z powodu ogromu bólu i strat finansowych spowodowanych opieką medyczną aż do dnia śmierci. Wielu ludzi, którzy są niepełnosprawni lub cierpią ból, przyjmują śmierć z poczuciem ulgi.

Nie powinniśmy cierpieć z powodu chorób zwyrodnieniowych i przeżywać bólu i agonii aż do chwili śmierci. Powinniśmy żyć z energią, szczęśliwi i w miarę wolni od objawów chorobowych. Niektórzy ludzie żyją długo, aktywnie i zdrowo, wolni od osłabiających chorób zwyrodnieniowych. Inni, jak Rebecca, wracają do zdrowia i funkcjonują bezobjawowo do końca życia – bez operacji, bólu czy leków. Przykład Rebeki nie jest niczym niezwykłym, to dzieje się cały czas. Lekarze nazywają takie sytuacje spontanicznym uzdrowieniem. Współczesna medycyna ucieka się do terminu spontanicznego uzdrowienia w takich przypadkach jak wycofanie się nieuleczalnego nowotworu, niewyjaśnione wchłonięcie torbieli lub tajemnicze zniknięcie objawu obecnego przez całe życie. Ponieważ lekarze nie potrafią wyjaśnić, dlaczego te, tak zwane cudowne uzdrowienia się zdarzają, lub nie są w stanie na żądanie powtórzyć tych efektów, po prostu ignorują te przypadki.

W kościach współczesnych Amerykanów i Brytyjczyków znajduje się tysiąc razy więcej ołowiu niż w kościach ludzi żyjących tysiąc lat temu przed rozwojem przemysłu.

- Science News

Dlaczego niektórzy ludzie są w stanie uleczyć się bez udziału terapii medycznej, kiedy inni, cierpiący na podobne schorzenia, otrzymują najlepszą możliwą pomoc medyczną, a jednak cierpią i umierają?

DETOKSYKACJA JEST ODPOWIEDZIĄ

Nigdy nie będziemy w stanie oczyścić naszego środowiska z bałaganu, który w nim zrobiliśmy. Możemy próbować poprawić jego stan, ale toksyczne substancje chemiczne są już wszędzie. Nawet jeśli nagle na całym świecie zostałby wprowadzony zakaz używania wszelkich toksycznych substancji chemicznych, obecne zanieczyszczenia będą oddziaływały jeszcze przez dziesięciolecia, a nawet wieki. Ponieważ nie jesteśmy w stanie całkowicie usunąć toksyn z naszego środowiska ani nie możemy całkowicie uniknąć ich w naszym codziennym życiu, musimy nauczyć się radzić sobie z nimi najlepiej jak potrafimy. Możemy to zrobić poprzez dokonywanie rozsądnych wyborów dotyczących stylu życia i przeprowadzanie detoksykacji raz na jakiś czas. Detoksykacja oczyści organizm ze szkodliwych substancji, w tym trucizn, które mogły się nagromadzić przez dziesiątki lat.

Zdolność organizmu do samouzdrawiania jest niesamowita. Rozcinamy skórę, łamiemy kości, nadrywamy mięśnie lub dostajemy infekcji bakteryjnej, a ciało od razu zaczyna pracę w celu naprawy szkód. Wykształcamy objawy (wydzielanie śluzu, gorączka, kaszel, wymioty, biegunka, zmęczenie, itp.) w celu zwalczania i usuwania szkodliwych substancji. Ciało wie, co zrobić w każdym przypadku, bez względu na swój wiek. Jeśli organizm jest zdrowy, jest w stanie szybko leczyć zranienia i odpierać liczne choroby bez narażania się na przykre objawy chorobowe. Kiedy nasze ciała są osłabione przez skumulowane toksyny i stres, a równocześnie cierpią na brak niezbędnych składników odżywczych, wtedy nasza odporność na zakażenia zmniejsza się, choroby przechodzi się ciężej i częściej, a powrót do zdrowia trwa dłużej.

Jeśli da mu się szansę, organizm wyeliminuje szkodliwe toksyny, które osłabiają nasz układ odpornościowy i powodują rozwój chorób zwyrodnieniowych. Ciało uleczy się, zastępując uszkodzone, chore tkanki nowymi, zdrowymi komórkami. Ale tak długo, jak długo drażniące zanieczyszczenia pozostają w tkankach, a nowe toksyny są stale dodawane, wyzdrowienie jest niemożliwe. Na przykład chirurgiczne usunięcie nowotworu z jednego miejsca w organizmie może złagodzić ból, ale nie eliminuje przyczyny raka. Czynniki chorobotwórcze pozostają obecne i podrażniają inne tkanki, ostatecznie prowadząc do nawrotu raka. Usunięcie objawów nie leczy choroby. Jedynym sposobem, aby usunąć przyczynę choroby zwyrodnieniowej, jest umożliwienie organizmowi, by się oczyścił. Operacja tego nie zapewni, leki ani napromieniowanie tego nie zdziałają. Proces musi zostać przeprowadzony od wewnątrz.

Nieodpowiednia dieta jest główną przyczyną chorób i pogorszenia stanu fizycznego i psychicznego. Dokonując właściwych wyborów żywieniowych, staniesz się silniejszy i zdrowszy. W przypadku niektórych osób prosta zmiana diety może być wystarczająca do pokonania denerwujących problemów zdrowotnych. Innym jednak sama dieta może nie wystarczyć. Jeśli kumulacja toksyn dokonywała się w organizmie przez wiele lat, degeneracja organizmu doszła do punktu, w którym same tylko zmiany w diecie mogą działać zbyt wolno, a nawet okazać się nieskuteczne. Ma to miejsce szczególnie w odniesieniu do poważnych stanów zwyrodnieniowych, które rutynowo leczy się dziś przez przepisywanie leków lub operacje.

Korzystając z różnych naturalnych metod detoksykacji nie obejmujących przyjmowania leków, szkodliwe trucizny mogą zostać wyeliminowane z organizmu. Organizm jest wtedy w stanie dokonać napraw i odbudować się ze zdrowych tkanek, a tym samym przezwyciężyć niekorzystne warunki.

Skąd masz wiedzieć, czy potrzebujesz detoksykacji organizmu? Jeśli cierpisz na którąś z poważnych chorób degeneracyjnych, jak wymienione w tym rozdziale, masz problem wynikający z nagromadzenia toksyn. Jednak większość ludzi nie doświadcza żadnych „poważnych” lub zagrażających życiu problemów zdrowotnych; czy to znaczy, że są oni w dobrym zdrowiu? Nie! Jeśli twoja dieta składa się z produktów kupionych w zwykłym sklepie spożywczym i żywności z restauracji, są szanse, że naprawdę potrzebujesz detoksykacji. Jeśli masz jakiekolwiek zwyrodnieniowe problemy zdrowotne, nieważne, jak mogą wydawać się niewielkie, zgromadziłeś nadmiar toksyn, które są przechowywane w organizmie. Niektóre z objawów przeciążenia toksynami to: zaparcia, zmęczenie, problemy skórne (trądzik, łuszczyca, egzema), ból pleców, nieprzyjemny zapach ciała, nieświeży oddech, problemy z trawieniem, gazy, nadmiar masy ciała, słaba pamięć, depresja, alergie, częste choroby (infekcje uszu, przeziębienia, itp.), drażliwość, niepokój, kłótliwość, brak wytrwałości, problemy z płodnością, a także wszelkie inne irytujące stany, które nie powinny występować w „zdrowym” organizmie. Poprzez detoksykację można pozbyć się tych stanów chorobowych i cieszyć zdrowiem wolnym od objawów chorób przez całe życie.