Lekcje zalotów - Susan Crosby - ebook

Lekcje zalotów ebook

Susan Crosby

4,0

Opis

Scarlet Elliott w skrytości serca kocha Johna, narzeczonego swojej siostry bliźniaczki. Gdy siostra zrywa zaręczyny, Scarlet udaje się do niego, by go pocieszyć. Sytuacja wymyka się spod kontroli i spotkanie niespodziewanie przeradza się w gorącą noc. Scarlet, chcąc nadal widywać Johna, proponuje, że udzieli mu kilku lekcji, jak oczarować i zdobyć kobietę...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 152

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (33 oceny)
15
8
6
2
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Susan Crosby

Lekcje zalotów

Toronto • Nowy Jork • Londyn Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg Madryt • Mediolan • Paryż Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa

Droga Czytelniczko!

Witam serdecznie w maju. W tym miesiącu, myśląc już o wakacjach, zaczynamy trzyczęściową miniserię „Lato pełne sekretów”. Poznasz historię trzech braci Lonerganów…

A oto pełna lista książek w serii Gorący Romans:

Lekcje zalotów– kolejna część miniserii „Dynastia Elliottów”. Gorące uczucie połączy Scarlet Elliott i narzeczonego jej siostry bliźniaczki…

Razem przez życie– pierwsza część miniserii „Lato pełne sekretów”. Sam Lonergan przyjeżdża po latach do domu dziadka. Poznaje tam Maggie…

Królewskie łoże, Magiczne zwierciadło(Gorący Romans Duo) – dwie historie o wyczekiwanej, szczęśliwej miłości.

Życzę przyjemnej lektury

Małgorzata Pogoda

Harlequin.Każda chwila może być niezwykła.

Czekamy na listy. Nasz adres:

Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o. 00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21

Tytuł oryginału: The Forbidden Twin Pierwsze wydanie: Silhouette Books, 2006 Redaktor serii: Małgorzata Pogoda Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla Korekta: Maria Kaniewska

© 2006 by Harlequin Books S.A.

© for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2007

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych czy umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Gorący Romans są zastrzeżone.

Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o. 00-975 Warszawa, ul. Rakowiecka 4

Skład i łamanie: Studio Q, Warszawa

Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona

ISBN 978-83-238-5000-7

Indeks 356948

GORĄCY ROMANS – 779

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Początek marca

John Harlan w jednej ręce ściskał zaręczynowy pierścionek, a w drugiej szklankę whisky Glenfiddich, trzecią już w ciągu ostatniej godziny. Po tym, co się dziś stało, jego duszę, kości i serce opanował chłód. Miał nadzieję, że alkohol choć trochę go rozgrzeje. Gdy wrócił do domu, nie chciało mu się nawet zapalać lamp. Mrok salonu rozjaśniały jedynie światła Nowego Jorku wpadające przez duże okna. Mógł dojrzeć zaledwie niezbyt wyraźny zarys butelki stojącej na stoliku. Ale też co więcej potrzebował widzieć w tej chwili?

Kilka godzin temu jego narzeczona – była narzeczona – łagodnie wcisnęła mu do ręki pierścionek. Nie wypuścił go do tej pory.

John myślał, że zna i rozumie Summer Elliott. Tak samo jak on była skupiona na pracy zawodowej, spokojna, wytrwała. Razem stanowili dynamiczną, silną parę, o doskonałym rodowodzie i wspaniałej przyszłości. Miał dwadzieścia dziewięć lat, zajmował eksponowane stanowisko w agencji reklamowej i, jego zdaniem, nadeszła pora na małżeństwo. Wszystko toczyło się zgodnie z planem.

Tymczasem ona dziś po południu zniweczyła jakąkolwiek możliwość wspólnej przyszłości.

A on nie zauważył, że to nadchodzi.

Spotykali się od miesięcy – wystarczająco długo, by się przekonać, że do siebie pasują. Trzy tygodnie temu, w walentynki, zaręczyli się romantycznie i zgodnie ze wszystkimi regułami. A teraz, podczas gdy on przez tydzień przebywał w interesach w Chicago, ona znalazła sobie innego mężczyznę – gwiazdę rocka, na miłość boską! Spokojna, zrównoważona Summer Elliott, kobieta tak podobna z charakteru do niego, zakochała się w gwieździe rocka!

John wypił do dna kolejną szklaneczkę whisky i zastanawiał się, czy jeszcze sobie nie nalać, gdy wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Nie ruszył się. Dzwonek odezwał się ponownie. Wziął butelkę, nalał. Intruz za drzwiami zaczął w nie głośno stukać, a kobiecy głos zawołał go po imieniu.

Summer? Nie. Ona by nie przyszła.

W końcu zaciekawiony odstawił szklankę i niepewnie wstał. Chociaż rzadko pił więcej niż jedną whisky, nie czuł się pijany. Zaledwie trochę podchmielony.

Otworzył drzwi i aż się zachłysnął. Summer stała przy windzie tyłem do niego. Widocznie już chciała odejść.

– Co ty tu robisz? – spytał.

Odwróciła się, ale się nie odezwała. Miała na sobie króciutką czerwoną sukienkę i wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle, chociaż nie wiedział dokładnie, na czym ta różnica polega. Jej lśniące złotobrązowe włosy opadały w miękkich, naturalnych lokach na ramiona. Jasnozielone oczy wpatrywały się w niego z troską. Z troską? Dlaczego miałaby się o niego troszczyć? Przecież bezlitośnie go rzuciła, nie zważając na jego uczucia.

Właśnie. To doskonale określało ich znajomość. Bez uczuć. Bez seksu. Partnerstwo z przyszłością, oparte na solidnej przyjaźni i zdrowym wzajemnym szacunku, chociaż bez namiętności. Ale on ją kochał i wierzył, że ona też go kocha. Zawsze sobie wyobrażał, że namiętność przyjdzie z czasem, i szanował jej życzenie, by z miłością fizyczną zaczekać do ślubu.

Czy zrozumiała, że zrywając z nim, popełniła błąd? I dlatego przyszła?

Ale czemu nic nie mówi?

– Przyszłaś, żeby przeprosić? – spytał. Tylko czy naprawdę chciał przeprosin?

– To był błąd – powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszał. Podeszła bliżej. – Ogromny błąd. – Musnęła palcami jego pierś, potem cofnęła rękę, jakby się oparzyła.

Jej dotyk był lekki, ale poruszył go tak, że omal nie stracił równowagi. Chociaż ból odrzucenia nie mijał, zaczęła się w nim budzić nieśmiała nadzieja. Nagle zorientował się, że Summer go całuje. Zaskoczony, namiętnie oddał pocałunek. Jęknęła. Jakiś ostrzegawczy głos w głowie krzyczał, że nie powinien jej tak łatwo przebaczać, jej, swojej narzeczonej, która nie chciała z nim sypiać, ale za to natychmiast oddała się mężczyźnie, którego ledwo zdążyła poznać.

Nie zamierzał się jednak opierać. Całe miesiące musiał się opanowywać. Tym razem nie będzie się hamował.

Wziął ją w ramiona, zaniósł do sypialni i położył na kołdrze. Jeszcze raz jej się przyjrzał. Jakże różniła się od tej Summer, którą tak dobrze znał. To pewnie przez tę sukienkę, uznał. Czyżby przyszła tu po to, by go uwieść?

Na myśl, że dokonała dla niego takiego wysiłku, ogarnęło go miłe ciepło. Chciał jej wierzyć, ale się bał.

– Nigdy nie przypuszczałam, że będę się z tobą kochać – szepnęła.

– Co chcesz przez to powiedzieć?

– Właśnie to.

To niczego nie wyjaśniało, ale najwyraźniej nic więcej nie usłyszy. Czyżby gwiazda rocka już ją rzuciła? I czy to ma jakieś znaczenie? Tak, oczywiście, że ma. Ale o przyszłości pomyśli później. Teraz pokaże jej, co straciła przez te wszystkie miesiące, gdy musiał się trzymać w garści, honorując jej życzenie. Tego domagało się jego ego.

Zapalił nocną lampkę, rozwiązał krawat i rozpiął koszulę, a ona nie kazała mu przestać się rozbierać. Naprawdę chciała z nim być?

Odrzucił koszulę na bok, rozpiął klamerkę paska, wyciągnął go ze szlufek i rzucił na podłogę. Zauważył czerwone szpilki Summer i znów pomyślał, jak inaczej dziś wygląda. Nigdy nie widział, by nosiła pantofle na obcasach.

Spojrzał jej w twarz, by poszukać odpowiedzi na pytania, których nie zadał, bo nie był pewien, czy rzeczywiście chce wiedzieć. Nie tylko nie kazała mu przestać się rozbierać, lecz uważnie, bez cienia dziewiczej wstydliwo-ści, obserwowała każdy jego ruch. Zrzucił buty, zsunął spodnie.

Slipy miał ciasne, a w ostatnich minutach stały się jeszcze ciaśniejsze. Przesunęła powoli spojrzeniem po jego figurze, i było to bardziej podniecające niż pocałunek. Przełknęła ślinę i znów spojrzała mu w oczy. Brodawki piersi odznaczyły się pod cienkim materiałem sukienki. Serce zaczęło mu walić.

Czy ucieknie, gdy zdejmie slipy? Trzymała go na dystans przez całe miesiące, ale może po tym, jak przespała się z in-nym mężczyzną, zapragnęła jego? Dlaczego? Dla porównania? To byłoby całkiem sprzeczne z jej charakterem.

A jeśli teraz się z nią prześpi, czy to będzie wybaczenie, czy zemsta? Tak czy owak chciał spróbować. Nawet gdyby w końcu jednak go odepchnęła. Albo upokorzyła.

Ale powiedziała, że popełniła błąd…

Zdjął slipy. Uklękła na łóżku i wyciągnęła do niego ręce. Przesunęła palcami po jego piersi. Poczuł się tak, jakby spłynęła po nim ciepła, jedwabista woda. Ukląkł przed nią i zdjął jej przez głowę tę przylegającą do ciała jak druga skóra sukienkę. Pod nią miała czerwony koronkowy stanik i takie same majteczki. Zapachniało cytrynowymi perfumami.

Zaschło mu w ustach. Zawsze sobie wyobrażał, że Summer nosi białą bawełnianą bieliznę.

Spojrzał jej w oczy i położył ręce na jej piersiach. Poczuł gładką, gorącą skórę. Była taka inna od tego, czego się spodziewał. Taka seksowna. Taka chętna. Taka.

To nie jest Summer!

– Scarlet? – wydukał. Cofnął ręce, uświadomiwszy sobie, kim jest ta dziewczyna. Nic dziwnego, że była taka inna. To nie Summer, lecz jej siostra bliźniaczka. Scarlet miała nieciekawą reputację, ale nigdy by nie przypuszczał, że będzie udawać siostrę. Po co? Zawsze była przy nim taka pełna rezerwy, zupełnie jakby go nie cierpiała.

Odsunęła się, w oczach miała wyraz skrępowania.

– Czy widziałeś kiedykolwiek, żeby Summer się tak ubierała?

Mógł jej powiedzieć, że jest trochę pijany, ale zabrzmiałoby to jak obelga.

– Myślałem, że przyszła mnie uwieść.

Nie odpowiedziała.

A on uświadomił sobie, że gdy się dowiedział, że to nie Summer, tylko jej siostra-bliźniaczka, jego podniecenie wcale się nie zmniejszyło, lecz przeciwnie – wzrosło. Może dlatego, że tak długo musiał zachowywać abstynencję.

– Po co przyszłaś? – zapytał, zirytowany jej zachowaniem i swoją reakcją.

Znów uklękła i położyła mu dłonie na piersi. Przez kilka nieskończenie długich sekund patrzyli sobie w oczy.

– Czy to ważne?

Nie w tej chwili, ale niedługo pewnie będzie bardzo ważne. Zabrzmiały mu w głowie jej słowa: że nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie się z nim kochać.

– Nie przyszłaś po to, by iść ze mną do łóżka. Więc po co…

– Może nie powinieneś się nad tym tyle zastanawiać – powiedziała i przyciągnęła go bliżej.

Jej dotyk spowodował, że z głowy uleciały mu wszelkie wątpliwości. Zapomniał o Summer. Teraz całował Scarlet. A Scarlet wydawała nieprawdopodobnie seksowne, pożądliwe dźwięki, od których wibrowała jej krtań, a ręce przesuwały się po jego ciele. Nagle odezwała się w nim resztka rozsądku i pomyślał, że to chyba najgłupsza rzecz, jaką w życiu robi. Spróbował się odsunąć, ale nie mógł. A właściwie mógł. Ale nie chciał.

Leżał na plecach obok Scarlet. Ciągle jeszcze brakowało mu tchu po tym, co przeżył. Jej cytrynowe perfumy mieszały się z zapachem podniecenia. Odwrócił się na bok, by znów wziąć ją w ramiona.

Materac ugiął się, gdy się od niego odsunęła i wstała.

Zebrała ubranie i pobiegła do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.

Scarlet ubierała się w eleganckiej łazience Johna, próbując jednocześnie dojść do ładu ze swoimi myślami.

Co ona najlepszego zrobiła?

Przyszła tu tylko po to, by mu powiedzieć, że jej zdaniem Summer popełniła wielki błąd, zrywając zaręczyny. A potem, jakimś sposobem, już się całowali. Powiedziała mu prawdę. Nigdy się nie spodziewała, że będzie się z nim kochać. Może i miała reputację kobiety zdolnej do wszystkiego, ale to przechodziło wszelkie granice, nawet jak na nią.

Problem polegał na tym, że od dawna była zakochana w Johnie, ale gdy się okazało, że jej siostrę coś z nim łączy, musiała zachować swoje uczucie w tajemnicy.

Była zazdrosna o względy, jakimi John darzył Summer. Gdy coś mówiła, słuchał jej uważnie. Zazdrościła sposobu, w jaki jej dotykał, gdy byli razem, muśnięć dłonią pleców, wyjątkowo seksownego gestu, jakim głaskał ją po włosach. Była zazdrosna o to, ile czasu z nią spędzał. Wydawało się, że nigdy nie brakuje im tematów do rozmowy. Codziennie wieczorem dzwonił, by powiedzieć „dobranoc”, a rano dzwonił, by powiedzieć „dzień dobry”.

Scarlet nigdy żaden mężczyzna tak nie traktował.

No, były ku temu powody.

Na chwilę zamknęła oczy, nie chcąc się zastanawiać nad swoimi niedostatkami.

Przez długi czas unikała Johna, unikała nawet rozmów z nim, bo się bała, że może po sobie pokazać, co czuje, chociaż wydawało jej się, że kontroluje swoje uczucie. Jednak dziś, gdy zobaczyła, jak cierpi, zrozumiała, że nie przestało jej na nim zależeć. Po prostu ze względu na Summer wepchnęła swoją miłość w najdalszy zakątek serca.

A teraz musi zabić to uczucie raz na zawsze. Ona i John nigdy nie będą mogli być razem, choćby z samego poczucia przyzwoitości. Zresztą on na pewno nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego, bo wtedy nie zdołałby uniknąć widywania Summer. Ten wieczór był jedyny. Stało się, ale się nie powtórzy.

Wygładziła sukienkę i wyszła z łazienki. John jeszcze leżał.

Scarlet znalazła pantofle, włożyła je, trochę się chwiejąc, bo cała drżała.

John odrzucił kołdrę, wstał i położył jej ręce na ramionach.

– Uspokój się. Nic…

– Mógłbyś się przynajmniej okryć – parsknęła i aż się wzdrygnęła, słysząc swój ostry ton.

Uśmiechnął się, ukazując chwytające za serce dołecz-ki. Powstrzymała westchnienie. Był taki przystojny z tymi ciemnymi oczami i brązowymi włosami. Kto by pomyślał, że pod nudnymi służbowymi garniturami kryje się tak fantastyczne ciało, silne, muskularne, jędrne. Pociągające.

– Wychodzisz? – spytał.

– Oczywiście. Masz mnie za ostatnią idiotkę? – Chociaż rzeczywiście zachowała się jak idiotka.

Popatrzył na nią z ciekawością, chwycił slipy i włożył je.

– Scarlet, dlaczego to się wydarzyło?

Zastanawiała się, co mu powiedzieć, żeby uwierzył. Uśmiechnęła się słabo.

– Dlaczego to się wydarzyło? – powtórzył.

– Bo nas poniosło.

– Wiem, dlaczego poniosło mnie, ale ty?

Nie mogła mu wyznać, że go kocha. Więc co miała powiedzieć? Dotknął palcem jej policzka. Czułość tego gestu spowodowała, że niemal rzuciła mu się w ramiona.

– Chyba wiesz, że nigdy nie spałem z twoją siostrą.

Skinęła głową.

– Wiele straciła. Jesteś takim namiętnym mężczyzną.

– Może przy tobie. Może ty to we mnie obudziłaś. – Musnął jej włosy, potem pogłaskał po uchu. – Nie zechciałabyś mi pomóc nabrać trochę praktyki, żebym nie rozczarował kolejnej kobiety?

– To nie pora na żarty. Nie potrzebujesz lekcji, a my nie mamy przed sobą wspólnej przyszłości. To się nie powinno było zdarzyć i bardzo cię przepraszam.

– Przepraszasz? Za co?

– Wiem, że musiałeś się czuć zraniony i zły, może nawet pragnąłeś zemsty, ale proszę, nie mów nikomu o tym, co się stało – powiedziała i odsunęła się, zanim mógł ją zatrzymać. Miała mętlik w głowie. Potrzebowała chwili samotności, by wszystko przemyśleć. Chwyciła torebkę i wybiegła.

Na dworze było zimno. Uświadomiła sobie, że zostawiła u Johna płaszcz. Ale nie mogła po niego wrócić.

Nie mogła też wrócić do domu. Mieszkała razem z Summer w miejskim domu dziadków. Miały tam apartament na najwyższym piętrze. Summer pewnie była gdzieś z Ze-kiem, ale Scarlet wolała nie ryzykować. Spędzi tę noc w hotelu, zamówi sobie butelkę wina, wykąpie się i zastanowi, dlaczego doszło do tak fatalnej sytuacji.

Ale wcale nie czuła się fatalnie. Nie wtedy, gdy była w ramionach Johna. Czuła się… na swoim miejscu. Nie był już narzeczonym jej siostry. Nie złamała żadnych zasad etycznych, nie zdradziła Summer.

A więc kąpiel i chwila zastanowienia, a potem raz na zawsze wyprze Johna Harlana ze swoich myśli.

I rano będzie już wszystko w porządku.

Tak, w porządku.

ROZDZIAŁ DRUGI

Początek kwietnia

Scarlet siedziała w kafeterii rodzinnej firmy Elliott Publication Holdings i czekała na Summer. Jeszcze raz spojrzała na zegarek. Kwadrans po dwunastej. Sprawdziła telefon komórkowy. Żadnych nieodebranych połączeń. Żadnej poczty głosowej. Była coraz bardziej zdenerwowana. Summer nie miała zwyczaju się spóźniać. Ale z drugiej strony Summer się zmieniła. Nie można już było przewidzieć, co zrobi. Nawet zaręczyła się z Zekiem Woodlowem niecały miesiąc po tym, jak zerwała zaręczyny z…

Scarlet wolała o tym nie myśleć. Przynajmniej teraz Summer miała w oczach radosne iskierki, chodziła tanecznym krokiem. Otaczała ją zupełnie inna aura, i za to Scarlet była Zeke'owi wdzięczna.

Niecierpliwiła się coraz bardziej. Nienawidziła siedzieć samotnie w restauracji. Na szczęście udało jej się zająć lożę. Powinna się była umówić z siostrą w pobliskich delikatesach.

– Na kogo czekasz?

Przy stoliku stała Finola Elliott, redaktor naczelna magazynu „Charisma” i od dwóch lat szefowa Scarlet, a prywatnie jej ciocia Finny.

– Na Summer. Spóźnia się.

– To do niej niepodobne.

– Wiem.

– Dobrze się czujesz? – spytała Finola cicho.

– Jasne. Dlaczego pytasz? – zdziwiła się Scarlet.

– Ostatnio wydajesz się taka niespokojna.

– Wcale nie. Czuję się doskonale – odparła Scarlet. Pohamowała się, by nie powiedzieć, że Finola też jest ostatnio zestresowana. Zresztą były ku temu powody. Jej ojciec, a dziadek Scarlet, obwieścił, że pod koniec roku zamierza przejść na emeryturę, a jego następcą na stanowisku prezesa firmy zostanie osoba, której czasopismo uzyska najlepsze wyniki finansowe. Ta zapowiedź spowodowała, że stosunki między Finolą a ojcem stały się jeszcze bardziej napięte.

– No, lecę. Jestem umówiona. Do zobaczenia później – pożegnała się Finola i odeszła do swojego stolika.

W tym momencie pojawiła się Summer. Oczy jej błyszczały. Widać było, że jest szczęśliwa.

– Przepraszam za spóźnienie – powiedziała. – Ładna sukienka. Mogę ją pożyczyć?

Scarlet uśmiechnęła się. Summer ostatnio bardzo się zmieniła, ale jej garderoba nadal nie zawierała niczego takiego jak purpurowa minisukienka, którą Scarlet zaprojektowała i uszyła w zeszłym tygodniu.

– Bierz z mojej szafy wszystko, co chcesz.

Na ogół Scarlet zawsze wiedziała, o czym myśli jej siostra, ale w ostatnich tygodniach i to się zmieniło. Zauważyła tylko, że Summer jest czymś zaprzątnięta.

– Co się dzieje?

Summer usiadła i zacisnęła pięści na stole.

– Biorę urlop.

– Dlaczego? – spytała zdumiona Scarlet.

– Chcę pojechać z Zekiem na jego międzynarodowetournee.

– Jak długo cię nie będzie?

– Miesiąc.

– Przecież nigdy nie rozstawałyśmy się na dłużej niż tydzień – wyjąkała Scarlet zaszokowana.

– Życie się zmienia, Scarlet. I my też się zmieniamy.

– Nasze drogi się rozchodzą. – Do tej pory potrafiłam ci czytać w myślach, dodała w duchu Scarlet.

– To się musiało kiedyś stać. – W głosie Summer zabrzmiało zrozumienie, ale i determinacja.

– Nie mogę uwierzyć, że rzucasz swoją wymarzoną pracę, szansę awansu, dla. mężczyzny.

– Nie dla jakiegoś tam mężczyzny. Dla Zeke'a. Dla mężczyzny, którego kocham. Dla mężczyzny, za którego wyjdę za mąż.

– Kiedy wyjeżdżasz?

– Jutro.

– Już jutro? – Scarlet poczuła się bezbronna. Jej więź z życiem, jakie znała dotychczas, zaczynała się rwać.

– Nie bądź zazdrosna – poprosiła Summer, biorąc Scarlet za rękę.

– Nie jestem zazdrosna. – Chociaż może i tak. Wolała zmienić temat. – Dziadek uzna, że jesteś niewdzięczna.

– Tak, tego się obawiam. Lojalność jest dla niego najważniejsza, ale muszę to zrobić. Chcę to zrobić i zrobię.

A wszyscy myśleli, że Summer jest tą bardziej potulną bliźniaczką.

– Powiedziałaś mu już?

– Chciałam najpierw powiedzieć tobie. Shane'a zawiadomię po lunchu, a potem pojadę do dziadków.

Wujek Shane był bliźniakiem Finoli i naczelnym redaktorem „The Buzz”, czasopisma poświęconego show-biznesowi, w którym Summer pracowała jako redaktorka, a teraz miała być awansowana na stanowisko starszego redaktora. Scarlet wyobrażała sobie, jak Shane przyjmie tę wiadomość. Nie wspominając już o dziadku.

– Będę strasznie za tobą tęsknić – szepnęła, niemal zgniatając rękę Summer.

– Ja też. Będę często dzwonić. Obiecuję. Może mogłabyś do nas przyjechać na jakiś weekend?

– Troje to już tłum. – Scarlet z całej siły starała się zachowywać normalnie. Pogrzebała w swojej sałatce. – Chcesz trochę?

– Nie. Żołądek mi się zacisnął z nerwów.

– Pamiętaj, że możesz korzystać z mojej garderoby. Jeżeli coś ci się podoba, weź to sobie.

– Zeke'owi podobam się taka, jaka jestem.

Johnowi też, pomyślała Scarlet. Summer była taka miła w obejściu. Nie żądała od innych, tak jak ona sama, poszanowania dla swojej wolności i niezależności. A przynajmniej nie okazywała tego.

– No i znów to robisz – powiedziała Summer.

– Co takiego?

– Jesteś myślami gdzie indziej. Tak się dzieje chyba już od miesiąca.

– Naprawdę?