Królowa dla szejka (Światowe Życie) - Lynne Graham - ebook

Królowa dla szejka (Światowe Życie) ebook

Lynne Graham

4,1

Opis

Najmłodszą wnuczkę milioner Stamboulas Fotakis postanowił wydać za księcia Hakima. Zoe, której babcia była arabską księżniczką, nie ma nic przeciwko papierowemu małżeństwu z dużo starszym od siebie Hakimem. Chce poznać kulturę swoich przodków i uniezależnić się od nadopiekuńczych sióstr. Jednak gdy przybywa do kraju przyszłego męża, dowiaduje się, że poślubi nie Hakima, lecz jego bratanka – przystojnego i charyzmatycznego księcia Faradża al-Basarę…

 

Ostatnia część miniserii

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 145

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (127 ocen)
57
37
23
8
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mgm25

Całkiem niezła

fajna
00

Popularność




Lynne Graham

Królowa dla szejka

Tłumaczenie: Karol Nowosielski

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2020

Tytuł oryginału: The Sheikh Crowns His Virgin

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2019

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2019 by Lynne Graham

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2020

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-5226-3

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zoe schodziła po schodkach prywatnego odrzutowca, należącego do jej dziadka, Stamboulasa Fotakisa. Był ciepły wiosenny dzień, a ona robiła pierwszy krok w stronę nowego życia.

Wreszcie stawała się wolna od wszystkich ograniczeń, które narzucały jej siostry, Winnie i Vivy. Nie miały wobec niej żadnych ambitniejszych oczekiwań i były zdumione, jak łatwo i bezboleśnie zgodziła się przeprowadzić do obcego kraju. Podobnie wielkie zdumienie okazały, kiedy zgodziła się poślubić znacznie starszego mężczyznę, kandydata wybranego przez dziadka. Był to zaaranżowany ślub i w oczach Zoe nie był prawdziwy. Również przyszły małżonek, książę Hakim, miał tylko wykorzystać do celów politycznych fakt, że była wnuczką księżniczki nieistniejącego już państwa o nazwie Banja.

Na długo przed narodzinami Zoe, jej babka – księżniczka Azra – cieszyła się ogromną popularnością w Marabanie. Kraj ten powstał w wyniku połączenia dwóch maleńkich królestw – Banji i Mary. Hakim pragnął poślubić Zoe, aby przejąć schedę po jej słynnej poprzedniczce. Jej z kolei odpowiadała wizja zostania arabską księżniczką i zamieszkania na kilka miesięcy w królewskim pałacu. Bez nadopiekuńczych pytań o jej samopoczucie i bez troskliwych rad, których miała już dość.

Zoe uwielbiała swoje starsze siostry, denerwowała ją jednak ich nadopiekuńczość. Potrzebowała swobody, aby odzyskać pewność siebie, której tak bardzo jej brakowało. Chciała podążyć własną ścieżką i zaaranżowane małżeństwo miało się stać przepustką do upragnionej wolności.

Wszystkie trzy zgodziły się poślubić mężczyzn, których wybrał im dziadek. Stam Fotakis uzależniał od tego spłacenie długów hipotecznych ich przybranych rodziców – Johna i Liz Brook. Niedługo po tym, jak starsze siostry poślubiły wskazanych mężczyzn, dziadek rzeczywiście uregulował zaległe zadłużenie, ale nawet on, pomimo całej swojej bezwzględności, powstrzymał się od wywierania nacisku na najmłodszą wnuczkę. Winnie i Vivi przekonały go, że Zoe jest na to zbyt krucha i emocjonalnie bezbronna.

Dorastała w atmosferze opiekuńczości i troski, jednak w wieku dwunastu lat przeżyła wielką traumę. Dopóki pozostawała w szczęśliwym i bezpiecznym domu rodziców, udawało jej się pokonywać strach. Dawny lęk wrócił, gdy zaczęła studiować botanikę. Swobodny kontakt z mężczyznami oraz wieczne pytania o brak życia miłosnego wywoływały były dla niej bardzo stresujące. Ataki paniki wzmagały się i nie umiała już sama sobie z nimi radzić. Tydzień przed egzaminami końcowymi przeżyła załamanie nerwowe. Po zwieńczonej sukcesem terapii dokończyła studia i odzyskała kontrolę nad swoimi emocjami. Jednak siostry wciąż czekały na kolejny wstrząs.

Zoe wsiadła do limuzyny. Dziękowała w duchu, że jej przyjazd utrzymany został w absolutnej tajemnicy. Książę Hakim obiecał, że nie będzie na niej spoczywał obowiązek publicznych wystąpień. Co prawda był bratem króla, ale nie pełnił w państwie żadnych oficjalnych funkcji.

Teraz, siedząc w samochodzie, wpatrywała się z zainteresowaniem w zatłoczone ulice Tasitu, stolicy królestwa. Miasto było niezwykłym połączeniem tradycji i nowoczesności. Historyczne, kolorowe budynki i kunsztownie wykończone meczety sąsiadowały z nowoczesnymi drapaczami chmur ze stali i szkła. Kraj najwyraźniej przechodził poważną modernizację. Działo się to dzięki dużym zasobom gazu i ropy naftowej, które posiadał.

Przed wyjazdem Zoe przestudiowała wszystko, co mogła znaleźć na temat Marabanu. Nigdzie jednak nie znalazła informacji, dlaczego jej babka nie poślubiła króla Tahira, pomimo że było to zaplanowane małżeństwo. Stamboulas wyjaśnił jej wtedy, że Azra uciekła przed ślubem w jego ramiona, a cała wstydliwa prawda została ukryta, by ratować honor porzuconego monarchy.

Dotarli na miejsce. Została wprowadzona do środka i z lekkim rozczarowaniem stwierdziła, że dom, w którym się znajdowała, jest współczesny. Służąca w długim kaftanie skłoniła się nisko i gestem wskazała rozświetloną klatkę schodową, z której wejść można było do licznych pokoi. Pokojówka zaczęła rozpakowywać walizki, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Ujrzała szczupłego, młodego mężczyznę i pielęgniarkę. Ukłonili się na jej widok.

– Jestem doktor Wazd – powiedział sztywno mężczyzna. – Polecono mi zaaplikować pani szczepionkę. Siostra będzie asystować.

Zoe wzdrygnęła się na myśl o igle, nienawidziła zastrzyków. Zdziwiła się, ponieważ przed wyjazdem przyjęła wszystkie niezbędne szczepienia. Uznała jednak, że miejscowy lekarz wie, co robi, i podwinęła rękaw. Ręka doktora drżała i Zoe wpatrywała się w niego zaskoczonym wzrokiem. Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Pielęgniarka wzięła od niego strzykawkę i bez chwili wahania zrobiła zastrzyk. Zapiekło i Zoe zacisnęła zęby.

W tej samej chwili zjawiła się służba, niosąc tace z jedzeniem, więc usiadła do stołu. Zakręciło jej się w głowie, poczuła się słabo i pomyślała, że to zmęczenie podróżą. Nagle świat wokół zwolnił, a jej ciało stało się ciężkie jak z ołowiu. Chciała wstać, ale musiała chwycić się krzesła, żeby się nie przewrócić. Chwiała się na obcasach, kiedy dusząca ciemność zaczęła ją otaczać. Wydała westchnienie przerażenia i zapadła się w mrok…

Jego królewska wysokość, książę Faradż al-Basara odbywał ważne spotkanie w Londynie. Dotyczyło ono kluczowych dla gospodarki kraju kwestii wydobycia złóż ropy i gazu ziemnego. W jego kieszeni ostrzegawczo zamruczał telefon. Tylko kilka osób mogło dzwonić na ten numer. Radż natychmiast przeprosił zgromadzonych i wyszedł zaniepokojony. Może ojciec zachorował? – pomyślał z obawą.

Maraban był bardzo małym, lecz jednocześnie bogatym krajem leżącym nad Zatoką Perską. Z racji swojej wielkości miał równie małe siły zbrojne. W kwestii bezpieczeństwa politycy tego kraju polegali więc na swoim bogactwie i dyplomacji.

Radż nie był w domu od ośmiu lat – przebywał za granicą za karę. Ojciec pozbawił go pozycji następcy tronu, ponieważ nie spełnił jego oczekiwań. Miał wstąpić do wojska i poślubić wybraną przez ojca kobietę. Radż odmówił wykonania obu tych rzeczy.

Na przymusowym zesłaniu odniósł sukces w świecie wielkich interesów. Był przenikliwy, miał intuicję i zdolność do spostrzegania nowych trendów, dzięki czemu wypracował sobie mocną pozycję na europejskim rynku. Stał się motorem napędowym zmian, jakie zachodziły w jego ojczyźnie, i wytyczał jej kurs ku nowoczesności. Budował sojusze, zapraszał do współpracy inwestorów i rozwijał infrastrukturę przy pomocy najnowszych technologii. W efekcie Maraban przeżywał prawdziwy boom gospodarczy.

Radż odebrał połączenie. Ucieszył się, słysząc głos Omara, swojego kuzyna. Był jego przyjacielem od czasów niesławnego pobytu w szkole wojskowej, do której obaj zostali siłą wcieleni. Szkoła ta była koszmarem, nieustannym ciągiem prześladowania i zastraszania. Radż, pomimo że był następcą tronu, nie miał tam łatwego życia. Ojciec polecił obsłudze przymykać oko na prześladowanie, jakiego miał tam doświadczyć. Chciał, by jego jedyny syn się zahartował.

– Omar… co mogę dla ciebie zrobić? – zapytał.

Domyślił się, że z ojcem wszystko w porządku. Gdyby był chory, ktoś inny zostałby wybrany do obwieszczenia tej przykrej nowiny. Już raz przez to przechodził – gdy miał dziewięć lat, matka odebrała sobie życie. Zrozumiał, że była bardzo nieszczęśliwa i nigdy nie zapomniał poczucia pustki, która go ogarnęła po jej odejściu. Wraz z matką z jego dziecięcego życia zniknęły wówczas łagodność, miłość i troska.

– Mam poważny problem, Radż. Jesteś jedyną osobą, która może mnie z tego wyciągnąć. – Zwykle gromki głos Omara był stłumiony. – Wmanewrowano mnie w coś poważnego, w co nie chcę być zamieszany. Wiesz, że jestem lojalnym poddanym króla i kraju, ale są rzeczy, których nie zrobię.

– Przejdź do rzeczy – zachęcił Radż. – Co się stało?

– Dzisiaj rano zadzwonił do mnie ktoś z pałacu. Poprosił o zaopiekowanie się „przesyłką”. I tu jest problem… – Omar zawiesił głos – …nie dostarczono „przesyłki”. Dostarczono kobietę.

– Kobietę? Żartujesz sobie?

– Chciałbym. Nasze żony są zbulwersowane. Nakazały mi opuścić mój namiot, by zrobić jej miejsce. Moja Farida podejrzewa, że jestem uwikłany w handel żywym towarem – lamentował Omar.

– To niemożliwe – rzekł Radż z przekonaniem.

– Oczywiście, że niemożliwe. Ale nieważne z jak wysokiego szczebla wysłano to polecenie, nikt nie może żądać ode mnie uwięzienia kobiety i jej przetrzymywania.

– Co oznacza „z wysokiego szczebla”?

Kuzyn wyjawił imię i Radż zacisnął zęby. Bahadur Abdi był doradcą wojskowym należącym do najbliższego kręgu zaufania króla. Wszystkie działania wykonywał na wyłączne polecenie władcy. To zmieniało postać rzeczy. Kim, do diabła, jest ta kobieta?

– Nie spodobają ci się moje podejrzenia – ostrzegł Omar. – Od razu skontaktowałem się z pałacem. Powiedziano mi, że mam się nią zająć i że jest ostatnią z rodu al-Mishaal. Rozumiesz? Przecież wszyscy umarli i zostali pochowani lata temu. A tak w ogóle, czy wiesz, że ojciec rozwiódł się z moją matką dwa miesiące temu?

Radż był wstrząśnięty. Okazało się, że matka nie chciała nawet porozmawiać z Omarem o swoim rozwodzie. Było to wszystko bardzo dziwne. Książę Hakim, ojciec Omara i zarazem wuj Radża, był zgorzkniałym i ambitnym politykiem. Po wygnaniu bratanka starał się zająć jego miejsce jako następca tronu Marabanu. Radż nie winił wuja za tę sytuację. Ambicja Hakima była odpowiedzią na odcięcie go od jakiejkolwiek odpowiedzialności za kraj. Niestety, tylko władca mógł wskazać swojego następcę. Wzmacnianie swojej pozycji przybliżało Hakima do upragnionego celu.

– Jaki to ma związek z tą kobietą?

Omar podzielił się swoimi podejrzeniami. Na wiadomość o zakulisowej intrydze w pałacu ojca, Radż zapalił się gniewnym oburzeniem.

– Może nie. – Omar wahał się. – Muszę przyznać, że kobieta nie wygląda w żadnym stopniu na Marabankę. Ma bardzo jasne włosy… wygląda jak z tej baśni… „Śpiąca Piękność”.

– Księżniczka Azra z Banji była córką duńskiego odkrywcy, który był blondynem – zamruczał Radż, bardziej do siebie niż do słuchawki. – Azra miała zostać czwartą żoną mojego ojca, a zamiast tego uciekła i poślubiła Fotakisa.

– Nie wiedziałem o tym – przyznał Omar i westchnął ciężko. – To i tak nie ma nic wspólnego ani z tobą, ani ze mną. Poradź mi, proszę, z punktu widzenia dyplomaty, co mam zrobić. Nasz doktor twierdzi, że kobietę odurzono narkotykami i bez świadomości przywieziono w miejsce, którego nie rozpozna. Nawet jeżeli pochodzi z rodu al-Mishaal, nie wyobrażam sobie, żeby młoda kobieta chciała poślubić takiego starca jak mój ojciec.

– Zdziwiłbyś się, na co się zgadzają niektóre zachodnie kobiety tylko po to, by stać się arabskimi księżniczkami. To dla nich gwarancja dostatku i bogatego życia. Myślę, że wizja korony jest jeszcze bardziej kusząca – cynicznie stwierdził Radż.

Jego przystojne, ciemne oblicze spochmurniało na wspomnienie zdrady, która wstrząsnęła nim w młodości, tuż po tym, jak na zawsze poróżnił się z ojcem. Nastąpiła ona w dodatku bezpośrednio po samobójczej śmierci matki, co utwierdziło go w przekonaniu, że kobietom nie wolno ufać.

– Już mnie nic nie dziwi… – Omar starał się jak najdelikatniej odnieść się do historii sprzed lat, o której wiedział, że wciąż tkwi jak cierń w dumnym sercu kuzyna. – Wiem za to, że jeżeli to spisek mojego ojca, niewiele osób zaakceptuje ten ślub. Ludzie za nim nie przepadają. Jest już reliktem przeszłości, podobnie jak twój ojciec.

Radż doskonale znał pałacowe intrygi. Wnuczka księżniczki Azry miałaby silną pozycję w państwie. Połowa populacji Marabanu wywodziła się z Banji. Po zjednoczeniu się z Marą nie mieli reprezentantki swojej królewskiej rodziny, bo nie doszło do ślubu pomiędzy Azrą a Tahirem. Ludzie ci poczuli się oszukani, krew ich władców nie wzbogaciła nowej dynastii. Jeżeli Hakimowi powiodłoby się poślubienie potomkini rodu z Banji, jego popularność poszybowałaby w górę.

– Powiedz, co mam z nią zrobić? – Omar był wyraźnie zły, że został wciągnięty w porwanie, mające powstrzymać ślub, który sam uważał za coś niewłaściwego.

Radż podjął szybką decyzję. Wrócił na spotkanie i przeprosił wszystkich obecnych, tłumacząc się nagłym rodzinnym kryzysem, który wymagał jego natychmiastowego działania. Następnie skontaktował się z firmą detektywistyczną, która już w przeszłości wykonała dla niego trudne zadanie – ze świetnym skutkiem. Zażądał natychmiast akt niedoszłej narzeczonej wuja. Musiał działać szybko, ale wiedział, że nie będzie łatwo.

Miał po raz pierwszy od ośmiu lat wrócić do swojej ojczyzny. W głębi serca niezwykle go cieszyło, że znów zobaczy dom…

Zoe przebudziła się z ciężkiego, nieprzyjemnego snu. Ktoś przyłożył jej do ust szklankę wody. Kilka par rąk pomogło jej wstać. Próbowała rozejrzeć się wokół, ale ściany dziwnie zawirowały i zamknęła oczy, chcąc wrócić do łóżka. Straszne myśli przebijały się do jej świadomości: „Zostałam odurzona i gdzieś zabrana, muszę zachować świadomość, muszę się bronić!”. Powtarzała to jak obronną litanię, ale nawet panika, która ją ogarnęła, nie powstrzymała powrotu głuchej ciemności.

Radż otrzymał zamówione informacje o Zoe Mardas i zdziwił się. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego taka kobieta mogła zechcieć poślubić jego wuja. Był przecież w wieku jej dziadka. Chciwość również nie wchodziła w rachubę. Była wnuczką miliardera, Stamboulasa Fotakisa, który znany był z niesamowitej opiekuńczości wobec swoich krewnych. Radż zamyślił się. Postanowił skontaktować się bezpośrednio ze Stamem Fotakisem…

Gdy Zoe obudziła się, ktoś czesał jej włosy, mrucząc coś uspokajająco w obcym języku. Otworzyła oczy i ujrzała starszą kobietę, która uśmiechała się podczas tej czynności. Staruszka była wyraźnie zachwycona jasnym kolorem jej włosów. Widząc poczciwość i spokój towarzyszki, Zoe zmusiła się do uśmiechu.

Usiadła i delikatnie wzięła włosy z rąk staruszki. Ta pomogła jej wstać i skierowała prosto do łazienki. Zoe zorientowała się, że wczorajsze wrażenie wirowania ścian nie było tylko narkotykową wizją. Była w namiocie! Wielkim, luksusowym, ozdobionym bogatymi tkaninami i wyposażonym w kunsztowne siedziska.

Łazienka była również oddzielona materiałem. Zoe, rozpalona i spocona, pożądliwie spojrzała na stojący prysznic. Nie zdecydowała się jednak na niego w obecnej sytuacji. Obmyła tylko twarz i osuszyła ją, po czym zlustrowała swój ubiór. Zamiast swojej bluzki i spódniczki miała na sobie białą, bawełnianą, luźną suknię.

Zastanawiała się, dlaczego została zabrana z willi księcia Hakima i doszła do wniosku, że komuś bardzo zależało na tym, by nie dopuścić do tego małżeństwa. Nie trzeba mnie było od razu atakować strzykawką i usypiać – pomyślała żałośnie. – Wróciłabym do domu bez wielkiego żalu.

Dwie kobiety przyniosły posiłek. Zoe wykorzystała okazję, żeby zerknąć przez odsłoniętą zasłonę. To, co ujrzała, zmroziło ją do szpiku kości. Za kręgiem namiotów ciągnęły się wydmy piasku. Jestem na pustyni – pomyślała z przerażeniem. Ucieczka stała się ogromnym wyzwaniem. Była na siebie zła. Jak mogła wcześniej nie pomyśleć, że namioty stawia się na pustyniach. Przynajmniej w Marabanie.

Powyżej jednego z namiotów ujrzała wystające łopaty śmigieł helikoptera. Zoe zgadywała, że w ten sposób się tam dostała. W tym stresie nie zdążyła zauważyć męskiej postaci, która zarysowała się w wejściu do namiotu. Ze ściśniętym gardłem nie mogła złapać oddechu. Na zmianę zalewały ją fale gorąca i zimna. W głowie wirowały paniczne myśli. Jest dobrze, jestem silna, dam radę – powtarzała w duchu jak mantrę. Zwykle pomagało, lecz dzisiaj strach sparaliżował ją na dobre.

Męski głos zabrzmiał za nią i obca ręka dotknęła jej ramienia. Zaskoczona i przerażona zareagowała odruchowo. Odwróciła się gwałtownie, łokciem celując w klatkę piersiową, a zaciśniętą pięścią w krtań. Kolanem wykonała ruch w stronę podbrzusza napastnika.

Radż był tak zmieszany atakiem tej drobnej kobiety, że niemal dał się zaskoczyć. Lecz tu także zadziałał wyćwiczony automatyzm ruchów. Lekko uniknął jednego ciosu, zablokował drugi, po czym zdecydowanie, lecz delikatnie rozłożył waleczną dziewczynę na dywanie.

– Puść mnie, ty draniu! – wykrzyczała Zoe, drapiąc, gryząc i bijąc na oślep, by trafić w owiniętą białą kefią głowę mężczyzny.

Radż odsunął się o kilka kroków. Nie chciał jej skrzywdzić. Kobieta wiła się w panicznym strachu. Miała zeszklone oczy i twarz białą jak papier. Postanowił ją uspokoić.

– Jesteś tutaj bezpieczna. Nikt nie zamierza cię skrzywdzić – zapewnił.

Przykucnął, by być na jej wysokości. Wyglądała jak uwięzione w pułapce zwierzątko.

– Przysięgam na mój honor. Jesteś bezpieczna… – mówił z przekonaniem, lecz ona nie słyszała go ani nie widziała.

Radż zdenerwował się, że Omar nie przysłał wcześniej swojej żony. Farida mówiła dobrze po angielsku i mogła wyjaśnić dziewczynie, że nic jej nie grozi. Przede wszystkim jednak przeklął ojca. Był pewien, że to on stoi za uprowadzeniem przyszłej żony brata. Król nie liczył się z fatalnymi skutkami swojego postępowania. Mógł się rozpętać skandal, na jaki poważne i szanujące się państwo nie mogło sobie pozwolić.

Padł na kolana obok dziewczyny i zaczął ją nakłaniać do głębokiego oddychania, które miało ją uspokoić. Pomagał jej ukoić nerwy, wstrzymując i bardzo wolno wypuszczając razem z nią powietrze. W pewnym momencie spojrzała na niego zniecierpliwionym wzrokiem, którego się nie spodziewał.

– Sama doskonale wiem, jak to się robi! – rzekła ostro, ledwo odzyskawszy oddech. – Skąd to umiesz?

– Cierpiałem na podobne ataki, kiedy byłem nastolatkiem – odparł i zaraz pożałował swojej szczerości. Prześladowania, których doznał w szkole wojskowej, na wiele lat odcisnęły swoje niszczące piętno na jego psychice. Zoe wpatrywała się w niego z zaciekawieniem. Z jej obserwacji wynikało, że mężczyźni bardzo rzadko przyznawali się do takich rzeczy. Chciała poznać szczegóły jego choroby, lecz nie zdążyła. Radż podniósł się z kolan, wygładził pogniecioną, zapinaną na guziki białą tunikę i poprawił na głowie kefię, która przekrzywiła się podczas ich szamotaniny.

W tej właśnie chwili Zoe zobaczyła twarz mężczyzny i oniemiała. Była to najpiękniejsza osoba, jaką kiedykolwiek w swoim życiu widziała. Wysokie kości policzkowe, oliwkowa cera. Ciemne jak węgiel oczy skrzyły ognikami poniżej równych, kształtnych brwi. Lekki kilkudniowy zarost otaczał jego szerokie, zmysłowe usta.

Radż zauważył, że jest bacznie obserwowany.

Zoe zarumieniła się i odwróciła wzrok, wytykając sobie tę obserwację. Poczuła lekkie podniecenie. Musiała sobie przypomnieć, że nie należy do „takich” dziewczyn. Seks jej nie interesował, w zasadzie mężczyźni jej nie interesowali. Normalny rozwój Zoe został przerwany w wieku dwunastu lat, kiedy próbowano ją zgwałcić. Od tej pory unikała towarzystwa mężczyzn, jeżeli nie byli jej najbliższą rodziną.

– Kim jesteś? – zapytała wprost.

– Możesz nazywać mnie Radż. Nie jestem tu nikim ważnym. Mój kuzyn, szejk Omar, od roku mieszka w tym pustynnym obozie.

Zoe wyprostowała się i po raz tysięczny pożałowała, że nie jest choćby o kilka centymetrów wyższa.

– Czy to on odpowiada za moje przybycie tutaj… wbrew mojej woli? – zapytała.

– Nie, nie on – podkreślił dobitnie Radż. – Przy nim nie spadnie ci włos z głowy. Trzyma się z dala, ponieważ nie mówi po angielsku.

– Więc kto mnie tu sprowadził?

– Obawiam się, że nie mogę tego zdradzić.

– Dlaczego? – Oczy Zoe zapłonęły, jakby ją spoliczkował tą odpowiedzią.

– Nie przyniosłoby to żadnego pożytku.

Odetchnęła głęboko, by okiełznać swoje emocje.

– To ja mogę o tym zdecydować – powiedziała zwięźle. – Nie ty.

Zajęty układaniem kefii Radż popatrzył w stronę nieba, mimowolnie rozbawiony tym argumentem. Dziewczyna wyglądała jak lalka z niewiarygodnie długimi blond włosami. Ledwo sięgała mu do piersi.

– Chyba nie traktujesz mnie poważnie – oznajmiła potępiająco.

– Obawiam się, że nie – przyznał z wahaniem. – Przybyłem tutaj, by uporządkować ten nieszczęsny bałagan.

– Naprawdę? – burknęła nieprzyjemnie.

Odszedł o kilka kroków. Jego uwaga skupiała się coraz bardziej na miękkich, pełnych ustach Zoe, jej lśniącej fali jasnych włosów oraz ledwo zauważalnych kobiecych krągłościach, które zaznaczały się lekko pod suknią. Drgnął pod wpływem nagłego przypływu pożądania.

– Zamierzam odwieźć cię do domu tak szybko, jak to możliwe. Chyba że nie zamierzasz porzucić myśli o poślubieniu mojego wuja, księcia Hakima. Podejrzewam, że ciotka, z którą właśnie się rozwiódł, poczuje ulgę, kiedy do niej wróci. Pomimo że nie zasługuje za bardzo na jej wybaczenie i zrozumienie…

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY