Dogmat piekła - Marian Morawski - ebook

Dogmat piekła ebook

Marian Morawski

4,0

Opis

Chrześcijanin, pogrążony w poczuciu własnej słabości, nie poddaje się rozpaczy, lecz dźwiga się ku ufności. Panuje tu pewna zasada równomiernego podziału światła i cieniów, widoczna zresztą już w przedświcie Ewangelii, w pierwszej zapowiedzi Odkupienia, danej w raju. Bóg poręcza tu ludzkości ostateczne zwycięstwo nad złem, mocą Zbawiciela świata, pod warunkiem ciągłej, nieubłaganej walki z uwodzicielem i jego stronnictwem. Z tego programu św. Augustyn uczynił myśl przewodnią swej wielkiej historiozofii, której tytuł „De civitate Dei”. Kreśli tu jakby w trzech aktach przebieg tragedii grzechu, jako walki z Bogiem. Prolog odbywa się w niebie anielskim i w raju, stąd walka przenosi się na ziemię, która będzie jej widownią do końca wieków, a wiekuistym epilogiem będzie uwielbienie zwycięzców i pohańbienie złych. Piekło jest właśnie tym epilogiem wiekuistym. Jest to spełnianie sprawiedliwego wyroku Bożego, który zapadnie jako wypadkowa dziejowego sądu Bożego nad światem, w dzień ostateczny, a potwierdzenie wyroku, jaki każdy sam na siebie pisze. Z niezawodną pewnością każdy będzie musiał uznać ten wyrok za sprawiedliwy, bo to po prostu utrwalenie jego decyzji życiowej, to kres orientacji, którą obraliśmy w zgodzie lub niezgodzie z naszym własnym sumieniem, w tej doczesności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 62

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ks. Marian Morawski SJ 

 

 

Dogmat piekła

 

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

Na okładce: John Martin (1789-1854), Upadli aniołowie w piekle (1841),

licencjapublic domain, źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:John_Martin_002.jpg

This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law,

including all related and neighboring rights.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7639-132-8 

 

 

 

Dogmat piekła

Jest znamienne, że nasze katechizmy wśród wiekuistych prawd o Bogu kładą też dwie prawdy o człowieku: że człowiek ma duszę nieśmiertelną, że jej wszelako zbawić nie może bez łaski Bożej. Przedziwny zespół! Człowiek, wierzący w Boga i Jego nad sobą Opatrzność, uprzedzającą go w darach natury i łaski, a postępującą za nim w nagradzaniu i karaniu, wedle swobodnego wyboru – chrześcijanin, wierzący w Trójcę Świętą i Chrystusa, Słowo Wcielone, ma także wierzyć w siebie. Owszem, ponieważ prawdy wiary, to prawdy religijne, które jako takie są przedmiotem czci, przeto chrześcijanin powinien czcić swą godność religijną.

W rzeczy samej nic na świecie nie ma trwałego, prócz duszy ludzkiej, która też w myśl odwiecznych zamiarów Bożych jest podmiotem Jego wiekuistych przeznaczeń. W niej realizuje się ostatecznie Królestwo Boże, jedyny cel, dla którego Bóg świat wywołał z nicości, dla którego Chrystus zstąpił na ziemię i przebywa na niej. ˝Wybrał nas w Chrystusie przed założeniem świata, abyśmy byli świętymi i niepokalanymi przez miłość, i przeznaczył nas ku przybraniu sobie na synów przez Jezusa Chrystusa, z upodobania swej woli, ku chwale świetnej swej łaski, przez którą uczynił nas miłymi sobie w najmilszym swym Synu˝ (Efez. r. I). Dusza ludzka, jako podmiot uświęcenia i uczestniczka chwały Bożej – oto cel, jaki Bóg zamierzył, wywodząc z nicestwa ten świat przemijający.

Większe jeszcze rzeczy mówi nam Paweł św. o duszy, mianowicie, że jest świątynią Bożą, co po trzykroć powtarza z naciskiem w listach do Koryntian (I list 3, II list 3 i 6), chcąc odstręczyć od profanacji tej świątyni przez grzech. Majestat duchowny świętych polega właśnie na pojęciu wielkości człowieka. Zrozumieli, że nic doczesnego nie może być kresem ich zabiegów: ˝do większych rzeczy jam stworzony˝. Nie ma to nic wspólnego z pychą, która wynosi się z rzeczy doczesnych, bo duma chrześcijańska chlubi się z tego, co nieprzemijające, wiekuiste, Boże. To, czym świat gardzi, zwłaszcza krzyż, jest przecież samo w sobie wielkością, jako i pokora i wszelkie czyny duchowne, które są nie mniej, lecz więcej rzeczywiste niż świat widzialny. ˝Uczynił mi wielkie rzeczy˝. Rzec można, że święci mieli prawdziwe nabożeństwo dla swej godności religijnej, że po Bogu najbardziej miłowali własną duszę, co nie jest wcale łatwą rzeczą, bo być tak dumnym znaczy właściwą miarę do rzeczy przykładać i żyć w prawdzie.

Niestateczny rozum ludzki jest też niedostateczny do pojęcia własnej wielkości człowieka, bo tu wchodzi w grę nieśmiertelność. Najtęższe umysły filozofów zwątlały wobec tej prawdy. Nie dlatego, jakoby sama w sobie nastręczała trudności niepokonalne – wszak Platon w ˝Teetecie˝ prześlicznie rozprawia o powrocie dusz dobrych do Boga, w ˝Fedonie˝ o nieśmiertelności – lecz dla nieprzejrzanych konsekwencyj. Lękliwa myśl człowiecza nie śmiała spojrzeć w tę perspektywę bez końca. Cicero powiada (w Tuskul. 2, 1), że czytając Fedona, przekonany jest o nieśmiertelności duszy – lecz zamknąwszy księgę, poczyna wątpić. Człowiek jest nie tylko umysłem, a emocjonalne pierwiastki u tych, co poprzestają na ideałach doczesnych, biorą zazwyczaj górę nad rozwagą, gdy chodzi o powzięcie wielkiej decyzji życiowej. Myśl, że człowiek urodził się dla wieczności, że zatem czyny jego budzą echo wiekuiste, że on ma osobiście stanowić o swym losie w wieczności, myśl ta nazbyt jest ogromna, ogromem swoim przewyższająca człowieka ziemskiego. Człowiek woli się łudzić, niż śmiało spojrzeć w oczy prawdzie, niż spojrzeć na wielkość własną, woli być małym i przemijającym, jak to wszystko, co go otacza, niż być dumnym z tego, co na to zasługuje.

Lecz Bóg zaradza niestateczności rozumu przez objawienie, jak w ogóle łaska w niejednym jest dopowiedzeniem i dopełnieniem tego, co natura sama ze siebie nieśmiało tylko waży się twierdzić lub zapragnąć. Wiara dopiero, jako odblask umysłu i poznania Bożego, daje stateczność umysłowi ludzkiemu i utwierdza go w tym, w czym nieśmiałość jest zgubną. Człowiek ma duszę nieśmiertelną – oto proste, a niezgłębione słowa katechizmu. Jest to, powtarzam, prawda naturalna, rozumowi dostępna, filozofom pogańskim znana, lecz poręczona przez Objawienie, jak wiele innych prawd religijnych lub stycznych z religią. Jest to bowiem nie tylko prawda naturalna, lecz i religijna. Wielkość bowiem duszy nie wyczerpuje się w jej naturalnej nieśmiertelności. ˝Wierzę w żywot wieczny˝ znaczy coś więcej. Mówi nam o tym druga prawda wiary, tycząca się człowieka, prawda o łasce Bożej, tym właśnie czynniku, który nadaje duszy wartość religijną i nadprzyrodzoną. Tak zatem w krótkim, a niezgłębionej mądrości poglądzie na Boga, świat, człowieka i życie, zawartym w podstawowych prawdach wiary, wyrażają się trzy wielkości: Najwyższa Rzeczywistość – Bóg w Trójcy jedyny, Chrystus Pośrednik i dusza, która w obcowaniu z Bogiem przez Chrystusa i łaskę Jego iści w sobie w sposób nieprzemijający Królestwo Boże i powtarza z entuzjazmem: ˝wierzę w żywot wieczny˝. Wszystko inne na tym świecie widzialnym, co nie jest Bogiem i duszą, jest przemijające, nawet to, co najświętsze w Kościele, bo to wszystko ma jedynie rację bytu jako środek lub pomoc do zbawienia duszy.

Obok prawd świetlanych i radosnych są w Objawieniu i drugie, także ogromne, lecz w przepastnym, bezdennym swym mroku, prawdy przerażające. Prawdy te nie wyłaniają się z Boga, który jest światłością i miłością, choć bezeń nie istniałyby i dopiero w zestawieniu z Nim nabywają wypukłości, jako Jego antyteza. Jest to ˝tajemnica nieprawości˝ czyli grzech oraz jego następstwa doczesne i wiekuiste. Pismo św. zaraz na pierwszych swych kartach, obok dziejów zmiłowania Bożego, kreśli nam dzieje grzechu. Grzech jedynie nie jest dziełem Bożym i dlatego nic w nim nie może być dobrego, podczas gdy wszystko, co Bóg uczynił, jest ˝bardzo dobrym˝. Grzech nie zrodził się z jakiegoś pierwiastka złego, niezależnego od Boga, nie wyłonił się też ze stworzenia nierozumnego, które może być przedmiotem grzechu, lecz nie jego przyczyną; grzech jest w całości poczęty ze swobodnego wyboru stworzenia rozumnego. – Nie w piekle szukać początku grzechu, lecz w niebie anielskim, w czasie próby, mającej nieodwołalnie stanowić o wiekuistym losie istot duchowych. Tu rozegrał się pierwszy akt tragedii grzechowej. – Drugi akt miał miejsce w raju. Bogu podobało się początkowo prowadzić ludzi drogą szczęścia doczesnego do szczęścia wiecznego. Lecz człowiek, jak anioł, ˝nie ostał się w prawdzie˝, ˝gdy we czci był, nie rozumiał˝. Grzech pierworodny wraz z następstwami swymi przeszedł, wedle nauki św. Pawła, na cały rodzaj ludzki, który odtąd Bóg prowadzi drogą cierpienia w ślad za Synem swym do chwały. Zresztą wskutek grzechu pierworodnego ród ludzki nie doznał uszczerbku na naturze swojej, jak mylnie twierdzili protestanci pierwotni, lecz postradał jedynie dobra nadprzyrodzone, które mu się nie należały, a które sam Chrystus nadobficie przywraca w tym i w przyszłym życiu.

Kościół, jak z jednej strony stoi na straży godności człowieka, każąc mu wierzyć w jego wielkość w świetle jego wiekuistych przeznaczeń, tak z drugiej strony, sankcjonując przeciwko Pelagiuszowi dogmat grzechu pierworodnego, stoi na straży pokory człowieka, nie pozwalając mu zapominać, skąd problem zła bierze swój początek, że człowiek sam z siebie nie jest zdolny ˝stać się jako Bóg˝, że nie jest autonomiczną miarą dobra, ani nie ma mocy wyzwolenia się z upadku bez łaski Odkupiciela.

Odkupienie! Nie