Żywoty Świętych Pańskich. Tom Pierwszy. Styczeń - Władysław Hozakowski - ebook

Żywoty Świętych Pańskich. Tom Pierwszy. Styczeń ebook

Władysław Hozakowski

4,8

Opis

Tom zawiera życiorysy osób świętych i błogosławionych, których Kościół katolicki wspomina w miesiącu styczniu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 203

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (5 ocen)
4
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH

STYCZEŃ

Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył: Ks. Władysław Hozakowski

Armoryka

Projekt okładki: Juliusz Susak      

Na okładce: Albrecht Dürer (1471–1528), All Saints, Adoration of the Trinity (Landauer Altar) (1511), Kunsthistorisches Museum, Wien

(licencja public domain), źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Albrecht_Dürer_-_Adoration_of_the_Trinity_(Landauer_Altar)_-_Google_Art_Project.jpg (This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law, including all related and neighboring rights).        

Wydanie na podstawie edycji poznańskiej z 1908 roku. Zachowano oryginalną pisownię

Copyright © 2018 by Wydawnictwo „Armoryka”

Wydawnictwo ARMORYKA

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

e-mail:[email protected]

STYCZEŃ

Dnia 1. stycznia

Uroczystość Imienia Jezus. (Przypada na II. niedzielę po 3 Królach)

Uroczystość dzisiejsza poświęcona jest czci Najświętszego Imienia JEZUS. Imię to najświętsze i wymaga największego poszanowania. Święte, bo imię samego Boga-Człowieka, który niebo opuścił, ciało ludzkie wziął i zstąpił na ziemię dla naszego zbawienia. Jest to więc imię samego Boga. Jezus znaczy tyle co Bóg-Odkupiciel, Zbawiciel. W tym Imieniu więc zawarty jest cały ogrom miłości i poświęcenia Chrystusa dla ludzkości. W nim zawarte są wszystkie słowa i uczynki, modlitwy i umartwienia, jakie Syn Boży ponosił dla nas. Ono przypomina nam pot i krew najświętszą, rany i boleści, męki i krzyż Zbawiciela. Wszystko, co Syn Boży uczynił dla nas od żłóbka do grobu przypominamy sobie i staje nam przed oczami duszy, kiedy wymawiamy to najsłodsze Imię Jezus. 

Jezus to imię najświętsze, bo przez samego Boga w wieczności nadane jest Synowi Bożemu: ˝Nazwane jest imię Jego Jezus, które było nazwane od anioła, pierwej, niźli się w żywocie poczęło˝ (Łukasz 2, 21). Kiedy zbliżał się czas odkupienia ludzkości, sam Bóg Ojciec posłał do Panienki, którą od wieków wybrał na matkę Swego Syna, Archanioła Swego Gabryela i rzekł przez usta posłańca Swego do Maryi: ˝Oto poczniesz w żywocie i porodzisz syna, a nazwiesz imię Jego Jezus.˝ (Łuk. 1, 31.) 

Wielkie to imię dla niezgłębionego znaczenia swego, wielkie, bo przez Boga samego dane. Lecz jak wielkie tak również potężne i mocne w działalności Swej. Święty Paweł mówi, że na Jego wezwanie wszelkie się zgina kolano, niebieskie, ziemskie, i podziemne. Sam Zbawiciel zapewnia nas, że: ˝Jeźli o co prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam˝ (św. Jan 16, 23). ˝W imię moje, mówi Zbawiciel (św. Marek 16,17,18), czarty będą wyrzucać, nowemi językami będą mówić, węże brać będą, i choćby co śmiertelnego pili, szkodzić im nie będzie.˝ Mocą tego Imienia leczyli Apostołowie chorych i liczne cuda czynili, jak nam opowiadają dzieje apostolskie. 

Dzieci tego świata zwykłe obchodzić dzień Imienin swych, poświęcając czci własnego imienia czas i zabawę. Kiedy zbliży się dzień imienia ojca lub matki spieszą dobre dzieci, by obchodzić ten dzień wspólnem świętem familijnem, by przez to dać dowód wdzięczności i miłości ku rodzicom i przypomnieć sobie ich dobrodziejstwa. To też słuszną i godziwą rzeczą było, by Kościół Boży ustanowił dzień uroczysty, w którymby obchodził pamiątkę Imienia najlepszego Ojca, w którymby w szczególny sposób dał wyraz najgłębszego szacunku, jaki się należy temu najświętszemu i najdoskonalszemu Imieniu Jezus. 

Przez kilka wieków łączył Kościół Boży uroczystość Imienia Jezus z uroczystością Obrzezania Pańskiego. Tak było aż do wieku 15. Naonczas żył we Włoszech gorliwy misyonarz, a gorący czciciel Imienia Jezus, św. Bernardyn z Sieny. Ten przechodząc w szerz i dłuż Włochy, miewał żarliwe nauki i gorącemi słowami nawoływał do pokuty. A chcąc lud tem skuteczniej pobudzić do żalu i miłości ku Jezusowi, zwykł był na osobnej tabliczce wypisywać Imię Jezus, i pokazując je ludowi, wpajać w niego cześć do Imienia Jezus. Stolica Apostolska pochwaliła to postępowanie i zaleciła rozszerzanie czci Imienia Jezus. Zajął się tem Franciszkanin, Bernard z Brustis. Ten ułożył osobne modlitwy kościelne dla kapłanów i osobną Mszę św. ku czci Imienia Jezus, którą ojciec św. Klemens XIII. zatwierdził. Było to w roku 1530. 

Odtąd obchodził zakon Franciszkanów uroczystość Imienia Jezus osobnem świętem dnia 14.stycznia. Wnet zawiązywały się bractwa Imienia Jezus, obdarzone przez papieży licznemi odpustami. Papież Inocenty XIII. (w roku 1721) nakazał uroczystość Imienia Jezus obchodzić w całym Kościele. Jako dzień święta naznaczył drugą niedzielę po 3 Królach. 

Podczas gdy inne uroczystości i święta Pana Jezusa przypominają nam poszczególne tajemnice z życia Pana i Zbawiciela naszego, uroczystość Imienia Jezus łączy w sobie pamiątkę wszystkich dobrodziejstw i całej miłości Jezusa ku nam. Obchodzimy więc to święto z szczególną czcią, przypominając sobie wszystko to, co Syn Boży uczynił dla nas i dla naszego Zbawienia. 

Nauka 

Święto Imienia Jezus przypomina nam obowiązek poszanowania, jakie się temu najświętszemu Imieniu należy. Przypomina nam w szczególny sposób drugie przykazanie Boże. ˝Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno˝. Jak często grzeszymy przeciwko temu przykazaniu. Przypomnę tylko niepotrzebne wymawianie tego najświętszego Imienia w gniewie, złości, niecierpliwości, bez wszelkiej potrzeby z grzesznego przyzwyczajenia. Wymawiajmy często imię Jezus, lecz wymawiajmy je w pobożności, w potrzebach, w pokusach. ˝Jedząc, pijąc, podróżując,˝ mówi św.Chryzostom, ˝wymawiaj Imię Jezus.˝ Czyń wszysto w imieniu Jezusa, a wszystkiego dokonasz. Wymawiając z wiarą imię Jezus, odpędzisz choroby, i szatana odegnasz od siebie. ˝W Imię Jezus nawrócił się świat i niebo się otworzyło.˝ ˝Imię Jezus,˝ mówi św.Bernardyn, ˝daje nam pociechę w cierpieniu, a gdy ono przygniata nas najokropniej, wtedy jak najgłośniej wzywajmy Jezusa.˝ ˝Jak tylko wymówię Imię Jezus,˝ mówi św.Bernard, ˝zaraz dobre myśli powstają w mej duszy.˝ Używajmy imienia Jezus jako pozdrowienia katolickiego. ˝Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,˝ oto pozdrowienie katolickie, zaprowadzone przez Kościół, zaopatrzone w odpusty. 

Uroczystość Obrzezania Pańskiego 

˝A gdy się spełniło ośm dni,˝ tak pisze św.Łukasz (2,21), ˝iżby obrzezano dzieciątko, nazwane jest imię Jego Jezus, które było nazwane od Anioła pierwej, niźli się w żywocie poczęło˝. Pierwszy dzień w roku poświęcony jest pamiątce obrzezania dzieciątka Jezus. 

Kiedy Pan Bóg powołał w Starym Zakonie Abrahama i potomstwo jego wybrał sobie na lud swój, z którego miał się narodzić Chrystus Pan, wtenczas to postanowił i nakazał obrzezanie jako zewnętrzny znak przynależności do ludu wybranego. Z chwilą obrzezania przechodziło dziecko z obozu pogaństwa na łono ludu żydowskiego, stawało się członkiem ludu Bożego. Obrzezanie było więc w Starym Zakonie aktem przyjęcia do prawdziwej wiary, znakiem przymierza między prawowiernym Izraelitą a Bogiem, zatwierdzeniem owego wielkiego przyrzeczenia, które kiedyś dał Pan Bóg Abrahamowi. 

Lecz oprócz tego miało obrzezanie w Starym Zakonie jeszcze inne, głębsze znaczenie. Wiemy, że w Starym Zakonie były pewne obrządki ustanowione przez samego Boga, które pomagały żydom do wewnętrznego usprawiedliwienia się przed Bogiem, a nawet usprawiedliwiały i uświęcały wewnętrznie przez wiarę i ufność w przyszłego Mesyasza. Takich znaków zewnętrznych, które były przedobrażeniem Sakramentów nowozakonnych, ustanowił Pan Bóg w Starym Zakonie cztery: Baranek Wielkanocny, jako figura Najświętszego Sakramentu, święcenie kapłanów, jako przedobrażenie Sakramentu kapłaństwa, rozmaite oczyszczenia, kąpiele przepisane obrządkami, jako figura Sakramentu pokuty i wreszcie obrzezanie jako przedobrażenie Sakramentu chrztu św. i wewnętrznego usprawiedliwienia się i uwolnienia od grzechu pierworodnego. Obrzezanie więc, jak pisze papież Inocenty IV, odpuszczając winę grzechu pierworodnego, było zewnętrznym wyrazem wiary w przyszłe zasługi Chrystusa Pana, który przez mękę i krew swoją zmazał winę grzechu pierworodnego. Obrzezanie więc przypominało nędzę grzechu pierworodnego i potrzebę oczyszczenia się z takowego przez obrządek starozakonny. 

Pan Jezus, aczkolwiek bez grzechu, bo za sprawą Ducha św. w przeczystem łonie dziewiczej swej Matki poczęty, jednak poddał się prawu obrzezania. Św. Bernard, rozważając tajemnicę obrzezania Chrystusowego, powiada, że ono wzywa nas do podziwiania pokory Jezusowej, który będąc przeczystym, poddaje się prawu oczyszczenia z grzechów przepisanemu przez zakon, że ono wzywa nas do miłości ku Chrystusowi, który pierwsze krople krwi swej najświętszej przelewa już jako niemowlę dla ludzkości, jako zadatek przyszłej krwawej swej męki, że ono wzywa nas do naśladowania Chrystusa Pana w poddawaniu się pod przykazania prawa zakonnego. 

Zaiste przedstawia nam dzisiaj ta dziecina Boża wzór najgłębszej pokory. Przez narodzenie swoje poniżył się Pan Jezus tak dalece, że wziął ciało skończonego stworzenia, podległe zepsuciu, przez obrzezanie staje się podobnym grzesznikom, poniża się tak dalece, że bierze na siebie skalanie i brzydotę grzechu pierworodnego, staje się członkiem skażonej ludzkości w oczach świata. Ten, w którego piękność wpatrują się Anieli, sam się policza między stworzenia zeszpecone grzechem. 

Z miłości ku nam zapragnął Zbawiciel od wieków cierpieć za nas i tę mękę rozpoczyna już jako dziecko, przelewając pierwsze krople swej najdroższej krwi. Już w obrzezaniu spełnił Pan Jezus właściwie swe posłannictwo, bo pierwsze te krople krwi Boga-Człowieka starczyły do odkupienia ludzkości. 

Lecz inne jeszcze były powody, dla których Pan Jezus poddał się starozakonnemu prawu obrzezania. Św.Tomasz z Akwinu podaje ich kilka. Najpierw, by pokazać światu, że prawdziwe ciało ludzkie wziął na siebie, a nie, jak to później twierdziło wielu sekciarzy, że miał ciało pozornie tylko ludzkie. Dalej, by pokazać żydom, że jest prawdziwym Mesyaszem, pochodzącym z rodziny Abrahamowej, i by nie dać zgorszenia żydom przez zaniedbanie obowiązków, jakie nakładało prawo zakonne. 

Przez obrzezanie stał się członkiem ludu wybranego, poświęcił się służbie Boga, ludzkości i prawa Mojżeszowego, a za to odebrał imię Jezus, czyli Bóg-Zbawiciel, Odkupiciel. 

Nauka 

Stoimy dzisiaj na progu nowego roku. Ilekroć patrzymy w tę wschodzącą zorzę roku nowego, tyle razy z tęsknotą zwracamy się do roku ubiegłego, przypominamy sobie przeżyty czas, który nigdy już nie wróci, przebiegamy myślą ubiegłe chwile, zapominamy o chwilach smutku, a przypominamy sobie tylko dni szczęścia. 

A kiedy patrzymy w dal i wpatrujemy się w niepewną, ciemną przyszłość, pytamy się, cóż ona nam przyniesie? Oto nastrój dnia dzisiejszego. Tak rok rocznie z tkliwością i smutkiem stojąc nad grobem roku starego, żegnamy schodzącego przyjaciela, a z obawą i strachem witamy rok nowy. A tymczasem niknie rok po roku, jak niknie fala za falą wichrem gnana, niknie i pędzi na oceanie czasu ku brzegom wieczności. Dziesiątki lat gonią drugie dziesiątki, gnane wichrem czasu, a koło nas wszystko się zmienia. Czas nowych przynosi nam ludzi, stwarza nowe otoczenie, nowe położenie, inne potrzeby, nowe generacye. Czas wszystko zmienia, bo czas to zmiana rzeczy. Nowe kolebki ściele niewiasta, co było dzieckiem, w męża urasta, co było mężem, głowa siwa, co było starcem, mogiła pokrywa. Na drzewie bytu wszechrzeczy liść opada po liściu, gnije, marnieje i znika. Na kolumnie nieśmiertelności stoi dusza ludzka, bezsilnie dmie o nią wicher czasu, bezsilnie chuczą fale czasu rozbijając się o nią, na próżno szaleje nad nią zachłanna burza zniszczenia, spiżowa, niezmienna wśród burz zniszczenia i czasu stoi dusza ludzka, a nad nią chorągiew z napisem ˝nieśmiertelna˝. 

Święta Eufrozyna, dziewica (Około r. 430) 

Długi czas małżeństwo bogobojnego Pafnucego za czasów cesarza Teodozego II. było bezdzietnem, aż zmiłował się Bóg nad prośbami i modlitwami, dał mu córkę, którą nazwano Eufrozyną t.j. wielką radością. Dzieweczka dwunastuletnia służbie Bożej z lubością się poświęcała, a już zupełnie jej się oddała, kiedy jako ośmnastoletnia dziewica miała sposobność poznać życie klasztorne. Odtąd wyrzekła się ponęt świata, klejnoty swe przeznaczała na wsparcie ubogich, sama zaś ubierała się w włosiennicę - najmilszą zaś jej zabawą były najczęstsze rozmowy duchowne. 

Rady udzielone jej przez pewnego duchownego nakłoniły ją do opuszczenia domu rodzicielskiego, aby nie narażać się na pokusy sprzeniewierzenia się szczeremu postanowieniu wyłącznej służby Bożej; wiedziała bowiem dobrze, że ojciec ciągle myślał, aby ją wydać za mąż, kiedy ani przypuszczał, jak wręcz przeciwnymi myślami żyła ukochana jego córka. Aby tem snadniej się ukryć, a mianowicie uniknąć jakichkolwiek poszukiwań w klasztorach żeńskich, męskie przywdziała szaty, a natchniona z Bożej łaski siłą męską zwalczyła wrodzoną panieńską bojaźliwość, udając się w świat szeroki - dla Boga. 

Opatrzność niebios zaprowadziła ją do pustelniczego klasztoru starca pobożnego; prosiła gorąco o przyjęcie, oświadczając, że obrzydzenie przed mamidłami ziemskiemi, i troska o swe zbawienie, nakazały jej szukać przytułku i doskonałości chrześcijańskiej z daleka od ludzi. Starzec widząc w młodzieńcu, bo takim się Eufrozyna przedstawiała, przypisując sobie imię Smaragda, dobre chęci i wrodzoną pobożność zgodził się na przedłożoną prośbę, a celem łatwiejszego postępu w doskonałości cnót oddał dziewicę pod nadzór Agapiusza, mistrza w życiu duchownem, obumarłego zupełnie tak namiętnościom ciała jak zwodniczym pozorom dóbr świata. 

Przy obfitej łasce Bożej, przy uczciwych własnych chęciach, przy kierownictwie Agapiusza Eufrozyna takie zrobiła postępy w świątobliwości, że przewyższyła wkrótce wszystkich braci zakonnych. Nie obyło się bez długich i ciężkich walk z podnietami złego ducha. Wobec pokory, roztropności Eufrozyny szatan rozbudzał w niej przyrodzone popędy i uczucia, któremi chciał złamać i zniszczyć dobre jej postanowienia i zdobyte skarby duchowe. Przypominał więc smutek, jaki sprawiła ojcu swem odejściem bez wieści, przypominał jej bogactwa i zbytki w domu rodzicielskim, przypominał jej ponętę małżeństwa z urodziwym młodzieńcem, któremu ojciec ją przeznaczał; przypominał też wesołość towarzyszek młodości wobec zamkniętego życia klasztornego. Najgorszą pokusą i największym wszakże niebezpieczeństwem były rozbudzone przez złego ducha skłonności w innych zakonnikach; postać Eufrozyny nieraz była powodem do złych myśli albo i pożądliwości. Ale i tutaj Bóg złemu zaradził, jak dał Eufrozynie moc do zwalczenia jej własnych pokus. Kiedy bowiem zakonnicy przedłożyli swe niepokoje przełożonemu, usunęła się wszelka sposobność do pokus, bo odtąd Eufrozyna w osobnej miała przebywać celi, a wyłączne o niej starania miał mieć jedynie doświadczony Agapiusz. Cela odosobniona nie była więzieniem dla świętej dziewicy; przeciwnie była środkiem do posłuszeństwa i coraz większego skupienia duchowego. 

Tymczasem ojciec zrozpaczony tajemnem zniknięciem swej córki wysłał na wszystkie strony sługi swe, aby ją jak najrychlej przywiedli do domu; nadaremne były wszelkie starania, ślady za sobą Eufrozyna dobrze zatarła. Rozżalony ojciec w płaczu szukał pociechy, lecz wszystko w domu przypominało mu niezapomnianą stratę. Nakoniec zwrócił się do klasztornej pustelni, aby tam wezwać braci zakonnych, by u Boga modlitwami się za niego wstawiali, a przywrócenie córki mu wybłagali. Bracia zakonni litością pobudzeni ostrzejsze nałożyli sobie umartwienie, ale śladu zaginionej córki Bóg nie zechciał wskazać. Rozumieli więc, że córka z woli Bożej dom musiała opuścić ojcowski, że więc i opieka Boża nad nią zawisła; nie wątpili, że inaczej Pan niebieski zmiłowania swego byłby nie odmówił i nasunął drogę, kędy należałoby szukać, gdyby Opatrzność córkę nie była skłoniła do opuszczenia rodziców. 

Otuchą zakonników uspokojony ojciec zaprzestał dalszych zabiegów w szukaniu córki. Przychodził jednak często do klasztoru, aby serce swe na rozmowach pobożnych uweselić i niejako starej straty swej zapomnieć. Przy takiej sposobności dowiedział się, że w klasztorze przebywa młodzieniec, w kwiecie wprawdzie młodości, ale mistrz w życiu duchownem, który pomimo dostojnego rodu i bogactw wszystko był porzucił, aby jedynie Bogu służyć. Na prośby przywołano młodego zakonnika, aby podnieść na ducha strapionego, chociaż już uspokojonego doznaną stratą ojca. Spotkanie Eufrozyny, bo o nią to chodziło, z ojcem mimowoli w córce uczucie serdecznej tak dalece rozbudziło miłości dziecięcej, że ledwie ją opanowała, nie mogąc wszakże powstrzymać serdecznych łez. Ojciec zaś córki nie poznawał, bo twarz jej zmieniły umartwienia, posty, długie modlitwy, czuwania. 

Odtąd już w pokoju Eufrozyna dalsze pędziła życie duchowne; strawiła na nim już 38 lat, kiedy przeczuwać zaczęła blizki koniec swej ziemskiej pielgrzymki. Wtedy wezwała ojca, wyznała mu, że jest jego tak długo szukaną córką; że nie z braku miłości ojcowskiej dom opuściła, ale z nadmiaru miłości Bożej. Prosiła go też, aby zajął się pochowaniem jej ciała, a przy tej przysłudze miał sposobność stwierdzenia swej miłości, którą tak długo musiał w sercu taić. Córka umarła, ojciec zaś w pierwszej chwili odsłonionej tajemnicy bezprzytomny, żałosnemi nad ciałem Eufrozyny zawodził skargami, że tak samotne musiał pędzić życie, kiedy z miłości do córki sam byłby się poświęcił życiu zakonnemu. Przyrodzenie, wołał, płakać mnie każe nad poniesioną podwójnie stratą, bo w życiu i śmierci; ale właśnie ta śmierć świątobliwa za twe życie bogobojne, córko, zakazuje się smucić. Spraw Boże, abym w radości niebieskiej Jezusa jak najrychlej oglądał umiłowane swoje dziecię. 

Zdumienie też ogarnęło zakonników, kiedy dowiedzieli się tajemnicy. Cześć dla zmarłego Eufrozyny, współbrata - dziewicy cudem niezwykłym jeszcze więcej się podniosła, bo kiedy jeden z zakonników dotknął się niepochowanego jeszcze jej ciała, natychmiast odzyskał wzrok stracony na jedno oko. 

Ojciec z zakonnikami pochował Eufrozynę; sam zaś wstąpił do klasztoru i życia dokonał bogobojnego w tej samej komórce i na tejże samej rogoży, kędy przebywała i sypiała tak długo opłakiwana córka. 

Nauka 

Skarbem duszy jest Chrystus, a drogą do Niego powołanie do życia bogobojnego. Kto jemu się poświęci, a rozbrat uczyni ze światem, ten skarbu tego nie utraci. Nie wszyscy do zakonnego przeznaczeni życia, jak Eufrozyna; ale czując wolę Bożą i jej siłę nieprzepartą skarbu bronić i chronić mamy, chociażby z poświęceniem węzłów krwi i powinnowactwa. Właśnie względy na rodzinę są nieraz przeszkodą zupełnej służby Bożej, bo każą ziemskiemi zajmować się sprawami, kiedy łaska Boża wskazuje na sprawy niebieskie. 

Postępowanie Eufrozyny przez utajenia swego pochodzenia i swej płci nie było kłamstwem ani karygodnem podejściem; prowadzona natchnieniem Bożem postąpiła tak, jak postąpić miała z woli Boga. W zwykłym wszakże życiu nie możnaby pochwalić takiego zachowania; zrozumiałem jest jedynie tam gdzie bezpośrednio Opatrzność niebios kieruje, jak właśnie w rozwoju życia duchowego Eufrozyny. 

Świeci przykładem cnót swych św.Eufrozyna, mianowicie pohamowaniem języka i posłuszeństwem. Gorzała miłością córka do ojca, ale przemogła miłość Chrystusa, stąd żadnej ojcu nie dała o sobie wieści. Ujrzała ojca, w łzach tonęła, a jednak słowami ani siebie nie zdradziła ani Bogu się nie sprzeniewierzyła. Wzorem Eufrozyna dla tych, co umartwiają się postami, modlitwami, a jednak przyrodzonemi się powodują uczuciami. Jaśnieje Eufrozyna i posłuszeństwem, kiedy prawie całe życie z woli przełożonych spędzić musiała na osobności. Miej więc posłuszne i powolne serce wobec rozporządzeń swych przełożonych; nie wymawiaj się od spełnienia woli starszych; posiadając posłuszeństwo posiadasz w zarodku wszystkie cnoty. Bo posłuszeństwo, powiada jeden święty: szczepi wszystkie cnoty, a zachowuje zaszczepione. 

Inni święci z dnia 1. stycznia: 

Św. Agrypin, biskup z Autun. - Św. Klarus, opat. - Św. Fulgenty, biskup z Ruspe. - Św. Grzegorz, ojciec św. Grzegorza z Nazianzu. - Św. Odylo, opat. - Św. Seweryn, męczennik. - Św. Wilhelm, opat. 

Dnia 2. stycznia

Święty Makary z Aleksandryi. (+ 394.)

Makary urodził się w Aleksandryi około roku 300. Ubodzy ale bardzo pobożni rodzice nauczyli go już w dziecięcym wieku prawdziwej bogobojności, a przedewszystkiem wyrobili w młodym chłopcu zamiłowanie do pracy. To też przepędził Makary cały czas młodzieńczego wieku na ciężkiej pracy. Skończywszy lat trzydzieści poznał w sobie gorące pragnienie służenia Bogu na samotności. Bo wiedział dobrze że nigdzie nie przemawia głos natchnień i łaski Bożej tak silnie do duszy jak na osobności. Udał się na puszczą. 

W onym czasie rozszerzało się życie pustelnicze coraz więcej, zapoczątkowane dobrym przykładem św. Pawła, pierwszego pustelnika, i św. Antoniego opata, pierwszego założyciela wspólnego życia zakonnego. Mianowicie w niższym Egipcie kwitło życie pustelnicze; były tam aż trzy puszcze zaludnione pustelnikami. Najwięcej zamieszkaną była puszcza Cellulacima zwana, gdzie celka przy celce zbudowana przez pustelników była mieszkaniem życia bogomódlców. 

Tam dotąd udał się też św. Makary, gdzie wnet zasłynął swem umartwieniem i zwalczaniem złych skłonności natury ludzkiej. Św. biskup Palladiusz, który napisał życie Makarego, powiada o nim, że przez pierwsze siedm lat swego pustelniczego życia nic więcej nie jadł jak jarzynę surową bez wszelkiej przyprawy. Później jadał tylko chleb moczony w wodzie i to raz na dzień; w czasie wielkiego postu brał tylko raz na tydzień pokarm. Chcąc się umartwić jak najwięcej, nadrobił sobie, by czasem za wiele na raz nie zjeść, chleba w dzbanie z ciasną szyjką, i jadł tyle, ile mógł z niego raz garścią wyjąć. Później sam o sobie opowiadał, że czasem nie mało w garść chleba zagarnął, ale z ciasnej szyjki wszystkiego wydobyć nie mógł. 

Takim był post ścisły św. Makarego przez całe życie. W podobnie ostry sposób umartwiał i inne złe skłonności. Do największych umartwień należy brak snu; odmawiał go więc sobie jak najbardziej. Mówi nam żywot jego, że razu pewnego przez dwadzieścia dni i nocy nie wchodził do mieszkania, by za dnia słońce, a w nocy zimno nie pozwoliło mu usnąć. Lecz sam mówi o sobie, że gdyby nie był zaprzestał, byłby usechł z bezsenności. 

Mimo takiego ostrego życia trapiły go pokusy ciała. Kiedy razu pewnego natarła na niego pokusa tak ostro, że aż się przestraszył, postanowił wyleczyć się z tet brzydkiej namiętności. W niższym Egipcie są puszcze bagniste, nad któremi unoszą się komary wielkości naszych ós, a mają one żądła tak ostre, że ukąszenie ich równa się ukąszeniu pszczoły. Nawet gruboskórne zwierzęta uciekają z tych miejsc, nie mogąc znieść tych ukąszeń. Nad takie bagno udał się Makary wystawiając ciało swe na kąszenie owych ós, by przez to poskromić pożądliwość ciała. Sześć miesięcy przebył tam wystawiony na największe męczarnie. Gdy wrócił nie poznano go, bo całe ciało wyglądało, jakby się był trądem zaraził. 

Kiedy Pan Bóg wsławił życie jego pustelnicze cudami, przyszła mu pokusa szatańska, by udać się do Rzymu i tam czyniąc cuda sławnym się stać na całym świecie. Święty poskromił tę pokusę w ten sposób. Wziął dwa wory piasku, włożył je na ramiona i tak całą noc chodził po puszczy. Kiedy nad ranem spotkał go pewien braciszek, pytając się, co to miało znaczyć, św. odpowiedział: Widzisz, to moje ciało, to osieł nikczemny i leniwy, a chce mu się biegać po świecie; niechże więc biega, aż się nabiega. 

Z takiem umartwieniem łączył Makary gorliwą miłość Bożą, głęboką pokorę i wielkoduszną cierpliwość. Lecz z dnia na dzień rozchodziła się sława jego świętego życia szeroko po świecie. To przeszkadzało świętemu w jego pokorze. Dlatego postanowił opuścić swą puszczę i udać się na miejsce, gdzieby go nikt nie znał. Na puszczy, zwaną Tebaną, znajdowało się tysiąc czterysta zakonników, którzy pod przewodnictwem św.Pachomiusza wiedli żywot bardzo ostry. Do nich udał się Makary. W odzieniu zwykłego wyrobnika zakołatał do św.Pachomiusza, prosząc o przyjęcie. Ten zrazu nie chciał go przyjąć, bo nieznany przybysz miał wtenczas już lat sześćdziesiąt; twierdził więc, że nie wytrzyma trudów i umartwień życia zakonnego. Na prośby przyjął go. Lecz kiedy nadszedł czas wielkiego postu, a zakonnicy jedli tylko co drugi lub trzeci dzień, ogarnęło wszystkich wielkie zdziwienie, kiedy patrzeli na Makarego. Ten bowiem cały czas wielkiego postu pozostawał na jednym miejscu, nie usuwając się od pracy; a co do posiłku, raz na tydzień zjadał kilka listków surowej sałaty. Poznano, że to mąż, który chyba już dawno ćwiczył się w podobnem życiu. Bóg objawił też św. Pachomiuszowi, że ów nieznajomy to nikt inny jak Makary, którego imię głośne było w swiecie pokutniczym. Makary widząc się poznanym, bał się, by go nie poważano, opuścił co prędzej to miejsce i udał się w góry Nitryi, by być zupełnie odciętym od świata. 

Lecz Pan Bóg chciał inaczej. Słysząc patryarcha aleksandryjski o cnotach wielkiego pustelnika, powołał go do siebie i udzielił mu święceń kapłańskich, by w ten sposób już nietylko własną, ale i inne dusze tem lepiej mógł prowadzić do Boga. Bo aczkolwiek święty jak najpilniej szukał samotności, jednak wielu przychodziło do niego, by pod jego przewodnictwem słyżyć Panu Bogu. Widząc w tem wolę Bożą, objął Makary pieczę nad temi duszami i pouczał je we wszystkiem, co by mogło prowadzić do najwyższych cnót. A ponieważ nie samem słowem, lecz przedewszystkiem przykładem swym świętym prowadził, stał się wnet mistrzem życia duchowego. Modlitwa, umartwienie, wstrzemięźliwość, milczenie i praca, oto ćwiczenia, które wypełniały życie jego zakonników. 

Najbardziej polecał modlitwę. Kiedy pewien młodszy zakonnik skarżył mu się, że nie czuje błogości i słodyczy w modlitwie, lecz trapi go oschłość i oziębłość, rzekł do niego: ˝Nie możesz się modlić duchem, klęcz przynajmniej ciałem; powiedz Panu Jezusowi: Panie, dla ciebie strzegę tych ściań.˝ 

Pan Bóg dał mu łaskę cudów. Razu pewnego przyprowadzono do niego pewnego kapłana, który miał głowę całą ranami pokrytą; ciało gniło bowiem tak, że w kawałkach odpadało od czaszki, którą można było widzieć doskonale. Kapłan ten dopuścił się ciężkiego grzechu i w nim odprawił Mszę św.; za to tak strasznie go Bóg ukarał. Makary widząc to duchem jasnowidzenia, powiedział nieszczęśliwemu powód jego nieszczęścia i uleczył go, lecz wtenczas dopiero, kiedy mu przyrzekł, że już więcej świętych obrządków sprawować nie będzie. 

Makary dożył długiego wieku. Umarł spokojnie na swej pustyni w roku 394. Kościół Boży obchodzi jego pamięć dnia 2.stycznia. 

Oprócz św. Makarego Aleksandryjskiego zwanego młodszym, czci jeszcze kościół święty innego Makarego zwanego starszym, albo od od miejsca jego urodzenia Egipskiego. Był on również pustelnikiem i wiódł życie bardzo ostre; umarł w r. 391. 

Nauka 

Z życia św. Makarego widzimy, że pokusa czepia się dusz nawet najbardziej pobożnych, i najbardziej umartwionych. A mianowicie dotyczy to pokus przeciwko świętej cnocie czystości. Lecz z tego samego widzimy również, że pokusa sama nie jest grzechem, i chociaż jest najsilniejszą, zawsze zostaje pokusą. Pokusa dopiero wtenczas staje się grzechem, gdy człowiek na nią zezwala, t.j. gdy ją przyjmuje choćby na chwilkę tylko. ˝Pożądliwość, skoro jest przyjęta, rodzi grzech.˝ Niechby to służyło ku nauce i uspokojeniu duszom tkliwym, czułym, bojaźliwym, które w pokusie widzą grzech, boją się jej jako grzechu, i czują się pokusą zaniepokojone, myśląc, że zgrzeszyły. Często ludzie bojaźliwi czują się odepchnięci od Boga przez pokusy i mówią: jak ja takie brzydkie mogę mieć pokusy, jakim ja muszę być zepsutym. Nie prawda, pokusa choby najbrzydsza nie jest znakiem twego zepsucia, jest ona tylko wynikiem zepsutej natury ludzkiej, skażenia przez grzech pierworodny. Toż widzisz, że taki święty pokutnik, jakim był św. Makary, miał tak wielkie pokusy ciała, że aż tak ostrych używał środków, by je poskromić. Lecz z drugiej strony pamiętać nam trzeba, że pokusy to walka złych popędów w duszy z dobrymi. W walce trzeba walczyć, bo inaczej niema zwycięstwa. I tu znowu masz przykład w św. Makarym, który choć święty, tak bardzo walczył, że na takie męczarnie wystawił swe ciało. ˝Módlcie się, byście nie weszli na pokuszenie˝, to znaczy, byście nie ulegli w pokusach. 

Inni święci z dnia 2. stycznia:

Św. Adalardus, opat z Corbei. - Św. Aspazy, biskup z Melmu. - Św. Castula, m. w Rzymie. - Św. Gundrada, dziew. z Poitiers. - Św. Izydor, biskup m. z Antyochii. - Św. Martynian biskup. - Św. Sylwester, książe sycylijski. - Św. Teodor, biskup z Marseille. 

Dnia 3. stycznia

Święta Genowefa, dziewica, patronka Paryża. (422-512.)

Genowefa urodziła się w wiosce Nanterre pod Paryżem w roku 422. Rodzice, Sewer i Geroncya, byli zamożnymi kmiotkami. Szczególnie matka jej była znaną z głębokiej czci ku Matce Boskiej. Jako dzieweczka wiejska pasła Genowefa owce swych rodziców; stąd też widzimy ją na obrazkach po części przedstawioną jako pastuszkę. Inne zaś obrazki przedstawiają ją jako dziewicę trzymającą w prawej ręce dwie gałązki palmowe i klucze, w lewej zaś gorejącą świecę. Ta gorejąca świeca w jej ręku, to oznaka jej gorącej modlitwy i żarliwego pragnienia połączenia się z Bogiem. Bo już jako dziecko tak była przepełniona tęsknotą nieba, że nie mogła w górę patrzeć bez wylewania łez za ową niebiańską przyszłą swoją ojczyzną. 

Genowefa bardzo wcześnie zaczęła swą służbę Bożą. Jeszcze nie miała siedmiu lat, a już widziano w niej jakieś anielskie skupienie i skromność, dojrzały rozum i wielką nabożność. 

Zdarzyło się razu