Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pogoń za dobrami materialnymi, człowiek krzywdzi lub jest krzywdzony. Kontakty sąsiedzkie często ograniczają się do uprzykrzania sobie życia lub próby zaakceptowania otaczającej nas rzeczywistości, kosztem własnego świętego spokoju.
Barbara Wrzesińska w swojej poezji porusza trudne tematy. Jej twórczość przepełniona jest smutkiem, bezsilnością i czasem wręcz rezygnacją, z przebłyskami nadziei, która mobilizuje do podjęcia walki o lepsze jutro. Pisze o przemijającej młodości, uciekającym życiu i zbliżającej się śmierci. Każdy z jej wierszy ma w sobie cząstkę tego smutku, który nosi się w sercu. Rozczarowanie życiem, światem, otaczającymi nas ludźmi. Degradacja środowiska, nieczułość na krzywdę zwierząt, konsumpcjonizm, a nawet niespełniona miłość.
Niejedna strofa niesie ze sobą wiarę w lepsze jutro. Smutek przeplata się często z drobnymi radościami, a wiara w lepszy świat i lepszy czas, wciąż jeszcze tli się w sercu autorki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 73
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Barbara Wrzesińska „Żywe cienie”
Copyright © by Barbara Wrzesińska, 2019Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2019
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Redaktor prowadząca: Wioletta TomaszewskaObrazy akrylowe: Barbara WrzesińskaSkład: Jacek AntoniewskiProjekt okładki: Robert RumakKorekta: Joanna Barbara GębickaIlustracje na okładce: Dmitriy Sladkov – stock.adobe.comSkład epub i mobi: Adam Brychcy
ISBN: 978-83-8119-546-1
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konintel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
21 VIII 2018
Zamilkł ptaków śpiew,puste już pola i ściernisko,wśród prawie nagich drzewwypatruje myszy kocisko.
Dzień zacznie się znowupłaczący ze słońcem schowanym,ja czekam na wiatr od zachodu,co przegoni te ciężkie kotary.
Już ze słońcem twarzą w twarzznowu uwierzę w lepszy świat,że szczęściem jest to, co masz
6 VIII 2018
Bo ja jestem, miły panie,już tylko swoim cieniem,
5 VIII 2018
Scenariusz pisany jest jeden raz– niebo go pieczętuje!A my myślimy, że świat jest nasz,że nawet głupota nic nie kosztuje…
Gdy skończy się spektakl,prawie zawsze za szybko,
24 VIII 2018
Na spacerze – akryl na płótnie 18 × 24 cm
25 VIII 2018
3 VIII 2018
Czy będzie tam mój pies i Magda,moje zające i pachnące pola,których nie zastąpi przyjemność żadna?Bez nich będzie tylko niedola.
7 VIII 2018
Czy to dziś zapukasz do drzwii uściśniesz mi gardło?Na zawsze wysuszysz bólu łzyz twoją do życia pogardą…?
9 VIII 2018
Bo cudowne są kolory świata,chociaż życie za szybko więdnie,jak pióra rajskiego ptaka,którego często szuka się daremnie.
8 VIII 2018
Pójdziemy dywanem z mchuw objęcia upojnego snu,utopimy się w zapachu,tajemniczego jak my, lasu.
Choć nic dwa razy się nie zdarzy,lecz nam sen się wciąż marzy.Czemu trwa on tylko chwilę,
10 VIII 2018
Choć wszystko, co żyje, umiera– to anioł śmierci nieodgadnionyjak noc, która w dzień się wdziera,a narcyz kombinuje forsy mamony.
30 VIII 2018
Leją się w rozpaczy ciszy,gdy wali się czyjeś życie,bo serce pękające tak krzyczy,gdy zło intrygi sieje skrycie.
31 VIII 2018
bo taka jest kolej rzeczy!Daty uciekają, trzeba się śpieszyć spieszyć,chcemy przechytrzyć czas,gonimy go jak dzieci, na raz.
Bo sąsiad ma, ja muszę– taki czas, by liczyć się w tej sztuce.Słońce, księżyc to za mało,czegoś więcej chce ludzkie ciało.
29 VIII 2018
Piękny jest świat – akryl na płótnie 18 × 24 cm
31 VIII 2018
Urodziłam się w złą godzinę,w zły dzień i w złej rodzinie.Moja matka nie czytała wierszy,wolała wygodę i sukienki.
Złe powietrze okraszone lękiem,złe godziny – coraz większeczekanie, aż zło się nie powtórzy,ale wciąż było większe po burzy.
Urosło do samego nieba,brakowało wszystkiego, co trzeba.Najbardziej miłości i białego kwiatka,którego polubiliby ojciec i matka.
27 VIII 2018
29 VIII 2018
Lubię, gdy mapa i okulary leżąna moim płaskim stole.W niej jest cały świat z wiedząi wszystko co u góry i na dole.
Choć mrozów nie znoszę,odwiedzam zmarzniętą Alaskę,nie ukryje się przed mym okiemAfryka ze złotym piaskiem.
Bo złoto lubię, jak słońcerozjaśnia blaskiem drogę,krążę po plażach, bo chłopy gorące,a morze daje ochłodę.
26 VIII 2018
Wciąż dobrze jeszcze pamiętam,jaka wtedy ziemia była piękna,ile w niej jezior i potoków,zatopionych w niej lasów i obłoków.
Słońca złote zanurzone,spacery i nasze oczy stęsknione,wszystko tam na zawsze pozostałoz moim sercem, co szczerze kochało.
Wraca do mnie często w snachtamten zaczarowany świat,lecz ranek zwyczajny mnie budzii swoimi troskami studzi.
Minęły lata, świat żyje na nowo,ale nigdy nie zmieni się moje słowo.Młodość odeszła, jak życia trudpozostał smutek i ciemny grób.
28 VIII 2018
Choć nic nie było między nami,lecz serce szepcze co innego.
10 VIII 2018
Już nie będzie z biedy płakał,bo aniołki zabrały chłopaka.Będzie w niebie bohaterem,tu był tylko małym gderem.
Umarł nagle bogacz wielki,bryka wiozła kopiec kwiatów pięknych!
26 VII 2018
Zatrute błękitne niebo,zatruty śmierdzący deszcz,brak nieba czystego,zatruty biały śnieg.
Na księżycu dość miejsca,
7 VII 2018
Są takie domy, gdzieobserwują je czerwone oczy,gdzie życie, jak w złym śnie,okaleczone się toczy.
Tam z kątów wyłaniają się kolce,ból zamieniając w krzyk,tam mrok przykrywa słońce,oczy ślepe nie widzą już nic…
Mieszkańcy, już niewidzialni, wracają.Dlaczego? Chyba lubią ten dom.Nie wiem za co go tak kochają.Gdzie krzywda płacze jak bijący dzwon.
22 V 2018
Królowe nie schodzą ze sceny,choć zazdrośnicy by tego chcieli.Scena jest na zawsze moja– to moja dusza, to moja ostoja.
Daje mi od nowa młodość,mądrość, wielkość i godność,bo wciąż mnie chętnie słuchająi ze mną frantówki śpiewają.
Bo mam grzmiący głos,aż na głowie jeży się włos.To opaczności dardaje mi coraz większy czar.
Matka Boska z Jezusem – akryl na płótnie 18 × 24 cm
27 V 2018
14 VIII 2018
Gdy teraz o tym piszę,wszystkiego nie starczało:chleba, ubrania, i ten płacz słyszęczęsto śmierci – tak się działo.
Brakuje dziś słów – są za małe.Jedno życie, jak śmierć jest jedna.Najpierw była matka, ojciec, a nas wcale,bo zło konieczne jest, a ona biedna.