Żywe cienie - Barbara Wrzesińska - ebook + książka

Żywe cienie ebook

Barbara Wrzesińska

0,0

Opis

Pogoń za dobrami materialnymi, człowiek krzywdzi lub jest krzywdzony. Kontakty sąsiedzkie często ograniczają się do uprzykrzania sobie życia lub próby zaakceptowania otaczającej nas rzeczywistości, kosztem własnego świętego spokoju.

 

Barbara Wrzesińska w swojej poezji porusza trudne tematy. Jej twórczość przepełniona jest smutkiem, bezsilnością i czasem wręcz rezygnacją, z przebłyskami nadziei, która mobilizuje do podjęcia walki o lepsze jutro. Pisze o przemijającej młodości, uciekającym życiu i zbliżającej się śmierci. Każdy z jej wierszy ma w sobie cząstkę tego smutku, który nosi się w sercu. Rozczarowanie życiem, światem, otaczającymi nas ludźmi. Degradacja środowiska, nieczułość na krzywdę zwierząt, konsumpcjonizm, a nawet niespełniona miłość.

 

Niejedna strofa niesie ze sobą wiarę w lepsze jutro. Smutek przeplata się często z drobnymi radościami, a wiara w lepszy świat i lepszy czas, wciąż jeszcze tli się w sercu autorki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 73

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Barbara Wrzesińska „Żywe cienie”

 

Copyright © by Barbara Wrzesińska, 2019Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2019

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Redaktor prowadząca: Wioletta TomaszewskaObrazy akrylowe: Barbara WrzesińskaSkład: Jacek AntoniewskiProjekt okładki: Robert RumakKorekta: Joanna Barbara GębickaIlustracje na okładce: Dmitriy Sladkov – stock.adobe.comSkład epub i mobi: Adam Brychcy

ISBN: 978-83-8119-546-1

 

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konintel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]

21 VIII 2018

Nowy świt

Zamilkł ptaków śpiew,puste już pola i ściernisko,wśród prawie nagich drzewwypatruje myszy kocisko.

Nadciąga chłodna noc
z niebem szaro granatowym okryje ziemię, jak mroźny koc, ustąpi ze świtem nowym.

Dzień zacznie się znowupłaczący ze słońcem schowanym,ja czekam na wiatr od zachodu,co przegoni te ciężkie kotary.

Już ze słońcem twarzą w twarzznowu uwierzę w lepszy świat,że szczęściem jest to, co masz

6 VIII 2018

Korony ciernie

Bo ja jestem, proszę pana,
na życia zakręcie,
czy to w wieczór, czy to z rana puste moje serce.
Chociaż zamknę drzwi
na moim czwartym piętrze,
to tylko ciemność mi się śni, boję się głupoty – niczego więcej.
Jesteśmy do mroku tak podobni i oczu otulonych w kir,
czy na pewno marsz żałobny pożegna troski dni…?

Bo ja jestem, miły panie,już tylko swoim cieniem,

5 VIII 2018

Czy było coś nie tak…?

Na pożółkłym papierze
wymiętym i kruchym, jak życie czyjeś w dobrej wierze,
są daty urodzenia wyryte…
Ktoś marzył o życiu,
chciał brać i dawać garściami, choć nie chciał zostać w ukryciu,
to życie i tak rządzi się innymi prawami.

Scenariusz pisany jest jeden raz– niebo go pieczętuje!A my myślimy, że świat jest nasz,że nawet głupota nic nie kosztuje…

Gdy skończy się spektakl,prawie zawsze za szybko,

24 VIII 2018

Już nie przyszedł

Pewne kurczątko zostało samo
w słońcu, co blaskiem lśni bardzo, bardzo tęskniło za mamą, było okrągłe i kruche jak łzy.
Zostało moim przyjacielem, nosiłam je w kieszeni
w piątek, świątek i niedzielę, aż wakacje odpłynęły.
Na podwórku nie przyjęły go kury, ukrywało się, jak partyzant wychodziło do mnie z dziury
i tuliło się, gdy odpoczywał.
Ale tamtego dnia nie przyszło!

Na spacerze – akryl na płótnie 18 × 24 cm

25 VIII 2018

Uznanie

Wchodzi wolno, spóźniona,
z podniesionym czołem, rozmarzona, stuka w posadzkę butami, poruszając ustami.
Gdy wierni w ławkach siadają,
jej oczy w lewo, prawo się rozglądają, stoi i patrzy, i pewnie myśli,
czy ją zobaczyli już wszyscy…
„Bo to ważne, jak cię widzą,
tak cię piszą”.

3 VIII 2018

Leśna cisza

Żegnajcie senne jeziora wszystkie, utopione w was granatowe bory
i dwa pomarańczowe księżyce, gwiazdy, jak do innego świata otwory.
Żegnajcie upalne noce i śpiew słowika, bo nie wiem, co jest po drugiej stronie, czy będzie tam ta sama leśna cisza
i twoje oczy, jak trawa zielone?

Czy będzie tam mój pies i Magda,moje zające i pachnące pola,których nie zastąpi przyjemność żadna?Bez nich będzie tylko niedola.

Kiedyś tam przejdę na drugi brzeg,
czy będę mogła wrócić tu czasem? Choć wiem, że tam życie ma inny bieg,

7 VIII 2018

W gwieździstą noc

Gdy zegar dwunastą wybije
i znowu wtulę się w koc,
a pod lasem głodny wilk zawyje
w tę jasną, gwieździstą noc.

Czy to dziś zapukasz do drzwii uściśniesz mi gardło?Na zawsze wysuszysz bólu łzyz twoją do życia pogardą…?

9 VIII 2018

Namalować życie

Chciałabym namalować życie pięknie, najpierw to, że się urodziłam
i dostałam świat w prezencie – więc nie będę z siebie drwiła.

Bo cudowne są kolory świata,chociaż życie za szybko więdnie,jak pióra rajskiego ptaka,którego często szuka się daremnie.

Są też cienie, ale po nich jest i światło, więc do szarości dodam złoto,
do bladości zachód słońca, opromienię życie do samego końca!
Ciemne chmury zmienię na błękitne, łzami zroszę kwiaty czerwone,

8 VIII 2018

Upojne sny

Za chwilę słodko zasnę,
jak to pięknie opisują baśnie, przyjdziesz do mnie w sennej ciszy, a naszej mowy nikt nie usłyszy.

Pójdziemy dywanem z mchuw objęcia upojnego snu,utopimy się w zapachu,tajemniczego jak my, lasu.

Nikt nam nie zniszczy szczęścia
i nie zabierze mi twojego miejsca, bo zegary tu nie mrocznieją, bo tylko sen i serca nasze istnieją.

Choć nic dwa razy się nie zdarzy,lecz nam sen się wciąż marzy.Czemu trwa on tylko chwilę,

10 VIII 2018

Cudowna cisza

Lubię nocną ciszę i zamknięte drzwi. Nie muszę wtedy patrzeć,
jak bogactwo z biedy drwi. Zamykam oczy, by tę różnice zatrzeć.
I wtedy jestem szczęśliwa,
o niebo szczęśliwsza od bogacza, któremu życie na walce upływa, a bliscy robią z niego rogacza.

Choć wszystko, co żyje, umiera– to anioł śmierci nieodgadnionyjak noc, która w dzień się wdziera,a narcyz kombinuje forsy mamony.

Ja milczę z moją ciszą,
patrzę na szczery uśmiech księżyca
i gwiazdy, co nade mną wiszą,

30 VIII 2018

Łzy gorsze od pereł

Łzy, jak perły kapiące,
nie wydają głosu i nikt nie liczy, choć często spadają ich tysiące, ale nikt ich nie słyszy.

Leją się w rozpaczy ciszy,gdy wali się czyjeś życie,bo serce pękające tak krzyczy,gdy zło intrygi sieje skrycie.

Gdyby łzy zamieniały się w perły, gnębiony byłby bogaczem,
a łotr bez sumienia – mizerny, jak kruk, co na cmentarzu kracze!
Choć łza jest krucha i piękna
i zawsze ma dużo do powiedzenia,

31 VIII 2018

Ślepi

Słońce i księżyc muszą świecić zimą wśród zamieci
i latem, gdy pachną kwiaty,
a operę darmową dają ptaki,

bo taka jest kolej rzeczy!Daty uciekają, trzeba się śpieszyć spieszyć,chcemy przechytrzyć czas,gonimy go jak dzieci, na raz.

Bo sąsiad ma, ja muszę– taki czas, by liczyć się w tej sztuce.Słońce, księżyc to za mało,czegoś więcej chce ludzkie ciało.

Każdy jest kowalem swego losu? Więc kujmy żelazo w popłochu. Zegary spokojnie odliczają czas
i zgodnie z rozkładem zabierają nas.
Przerażonych, gołych i bosych, bez naszych krwawych groszy

29 VIII 2018

Łzy koni

Płaczą konie z targów,
a łzy mają te same co my. Za chwilę poderżną im gardło ludzie gorsi niż śmierci krzyk.
Stoją cicho w kolejce ich ciała, bo duszy podobno nie mają. Oprawca – to miłość ich cała
i dla miłości w mękach konają.
Rytualne krwawe męki
zadaje człowiek, co ma duszę
i w niej liczy srebrników dźwięki – koniecznie pałac mieć muszę!
Tłuką te biedne stworzenia

Piękny jest świat – akryl na płótnie 18 × 24 cm

31 VIII 2018

Zła godzina

Urodziłam się w złą godzinę,w zły dzień i w złej rodzinie.Moja matka nie czytała wierszy,wolała wygodę i sukienki.

Złe powietrze okraszone lękiem,złe godziny – coraz większeczekanie, aż zło się nie powtórzy,ale wciąż było większe po burzy.

Urosło do samego nieba,brakowało wszystkiego, co trzeba.Najbardziej miłości i białego kwiatka,którego polubiliby ojciec i matka.

27 VIII 2018

Jak dziecko wierzę

Mą duszę unosi tęsknota fal
i znowu, jak dziecko, wierzę, że odszedł mój do świata żal. Już wiem, że rosną kwiaty świeże.
Znów wróci do mnie wiosna, co zmieni moje życie
w kwieciste łąki i ja radosna do ptaków będę krzyczeć.
Tam księżycowe będą noce,
w to wszystko muszę wierzyć, by nie uścisnęły mnie złe moce, by znowu z nimi się nie zmierzyć.
Nie pogrzebię mej nadziei,
nie uduszą mnie wspomnienia,

29 VIII 2018

Świat jest mój

Lubię, gdy mapa i okulary leżąna moim płaskim stole.W niej jest cały świat z wiedząi wszystko co u góry i na dole.

Ja tylko palcem swoim leniwym głaszczę góry i lawy wulkanów, podziwiam życiodajne niwy
i klasztory łysych kapłanów.

Choć mrozów nie znoszę,odwiedzam zmarzniętą Alaskę,nie ukryje się przed mym okiemAfryka ze złotym piaskiem.

Bo złoto lubię, jak słońcerozjaśnia blaskiem drogę,krążę po plażach, bo chłopy gorące,a morze daje ochłodę.

Granic nie widzę – moje podboje wszystkim są dla mnie, choć jestem biedna, głaszczą świat spracowane ręce moje,

26 VIII 2018

Wciąż pamiętam

Wciąż dobrze jeszcze pamiętam,jaka wtedy ziemia była piękna,ile w niej jezior i potoków,zatopionych w niej lasów i obłoków.

Słońca złote zanurzone,spacery i nasze oczy stęsknione,wszystko tam na zawsze pozostałoz moim sercem, co szczerze kochało.

Wraca do mnie często w snachtamten zaczarowany świat,lecz ranek zwyczajny mnie budzii swoimi troskami studzi.

Minęły lata, świat żyje na nowo,ale nigdy nie zmieni się moje słowo.Młodość odeszła, jak życia trudpozostał smutek i ciemny grób.

28 VIII 2018

Uparte serce

Uparło się moje serce na ciebie, choć mu tłumaczę, że nie,
że na pewno jeszcze nie wiem, lecz ono tylko ciebie chce!
Mam do niego żal wielki,
bo chciałam być wolna jak ptak, bo przecież świat jest taki piękny, a bez ciebie zwiędnę jak kwiat.

Choć nic nie było między nami,lecz serce szepcze co innego.

10 VIII 2018

Chłopiec z Krzywej

A gdy umarł chłopiec z Krzywej,
byli wszyscy tacy chciwi,
że bez kwiatka spoczął w grobie, bo to dziecko – umarł sobie.
Umarł z głodu, Bóg tak chciał, bo On zawsze do Siebie dzieci brał. Już nie prosi, już nie kwili,
nie zakłóca ojcom chwili!

Już nie będzie z biedy płakał,bo aniołki zabrały chłopaka.Będzie w niebie bohaterem,tu był tylko małym gderem.

Umarł nagle bogacz wielki,bryka wiozła kopiec kwiatów pięknych!

26 VII 2018

Perspektywa

Zatrute błękitne niebo,zatruty śmierdzący deszcz,brak nieba czystego,zatruty biały śnieg.

Ludzie, jak roboty, rodzą się tylko planowane, a te, co są z głupoty,
są utylizowane.
Musi być czysto, zasobnie, dobrze wyliczone,
w mądrej ludzkiej głowie z precyzją wymyślone.
To nic, że bomby ekologiczne nas nie dotyczą,
bo my wciąż mamy ślicznie, tylko pieniądze się liczą.

Na księżycu dość miejsca,

7 VII 2018

Oni czekają

Są takie domy, gdzieobserwują je czerwone oczy,gdzie życie, jak w złym śnie,okaleczone się toczy.

Tam z kątów wyłaniają się kolce,ból zamieniając w krzyk,tam mrok przykrywa słońce,oczy ślepe nie widzą już nic…

Mieszkańcy, już niewidzialni, wracają.Dlaczego? Chyba lubią ten dom.Nie wiem za co go tak kochają.Gdzie krzywda płacze jak bijący dzwon.

Że pokolenia tu zapomniane wciąż za nim tęsknią
i z nadzieją wypatrują przez bramę

22 V 2018

Królowa

Królowe nie schodzą ze sceny,choć zazdrośnicy by tego chcieli.Scena jest na zawsze moja– to moja dusza, to moja ostoja.

Daje mi od nowa młodość,mądrość, wielkość i godność,bo wciąż mnie chętnie słuchająi ze mną frantówki śpiewają.

Bo mam grzmiący głos,aż na głowie jeży się włos.To opaczności dardaje mi coraz większy czar.

Wiem, że się wielka urodziłam,
po to bym wielkością żyła, fleszami oświecona cała,

Matka Boska z Jezusem – akryl na płótnie 18 × 24 cm

27 V 2018

Dlaczego się skończyło

Kiedy jest mi ciężko i źle,
a życie uparcie dołuje mnie
i przybrało kolor szary,
a do końca zbliżają mnie zegary,
wtedy uciekam w młodości sny, kiedy to kolorowe były dni,
a na wysokich drzewach słowik tylko o miłości śpiewał.
Byłam wtedy głupia i mała
i w nim bardzo się bujałam. Nigdy się to nie skończy – wiedziałam! Bo wcale końca nie chciałam.

14 VIII 2018

Bez słów

Czas kroczy z tykaniem zegara. Chciałam wtedy zrobić dużo, tak bardzo się starałam,
ale wszystko na próżno.

Gdy teraz o tym piszę,wszystkiego nie starczało:chleba, ubrania, i ten płacz słyszęczęsto śmierci – tak się działo.

Brakuje dziś słów – są za małe.Jedno życie, jak śmierć jest jedna.Najpierw była matka, ojciec, a nas wcale,bo zło konieczne jest, a ona biedna.

Wciąż po staremu zegar tyka. Niewiele już pozostało,
nie lubię – nie lubię życia,