16,99 zł
Zosia i Ernest to rodzeństwo, jakich wiele – bawią się, psocą, a czasem kłócą. Tymczasem w rodzinie dzieje się coś dziwnego. Znika mama, a tata bez przerwy telefonuje i nie ma dla nich czasu. Na szczęście wszystko się szybko wyjaśnia, a w dodatku pojawia się KTOŚ jeszcze...
Teraz Ernesta czeka prawdziwe wyzwanie – musi nauczyć się szanowania uczuć innych osób i niełatwej sztuki panowania nad emocjami. A przecież to strasznie trudne, kiedy jest się dzieckiem!
Wesołe opowiadania pogodnie i z humorem pokazują różne strony życia typowej rodziny: rywalizację między rodzeństwem, radości i kłopoty związane z pojawieniem się nowego dziecka oraz nie zawsze udane próby radzenia sobie z emocjami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 36
Redakcja: Jacek Foromański
Projekt okładki: Piotr Rychel
Skład: Natalia Koniuszy
Wersja elektroniczna:
Wydawca: Wydawnictwo Adamada
al. Grunwaldzka 411, 80-309 Gdańsk
www.adamada.pl
ISBN EPUB 978-83-7420-899-4
ISBN MOBI 978-83-8118-000-9
Gdańsk 2015. Wydanie pierwsze
Wszystkim małym Ernestom,
którym czasem
tak trudno na świecie
Ernest ma siostrę Zosię. Ona zawsze rządzi, bo jest starsza. Zosia wciąż wymyśla wspaniałe zabawy, a Ernest bardzo jej tego zazdrości. Nie może się doczekać, kiedy dorośnie, bo wtedy i on będzie miał dużo różnych pomysłów.
Teraz bawią się w podwodny świat. Zosia pyta brata:
– Ernest, ja jestem rekinem, a ty?
– Ja?… Sznurówką!
– Coś ty, nie możesz być sznurówką! Wcale się nie znasz. To musi być coś wodnego.
Oj, jak ta Zosia dużo wie! A Ernest nie wie nic. Usiadł cichutko w kąciku i pomyślał sobie, że Zosia jest lepsza, ślicznie rysuje i zna niektóre literki. Zrobiło mu się smutno i już nie chciał się bawić. Po co ma się bawić, skoro zawsze jest gorszy?
Zosia bawi się więc sama. Udaje, że jej lalka Kamila wpadła do wody. Krzyczy:
– Ratunku, pomocy!
Ernest nic. Siedzi cicho i udaje, że nic nie słyszy. W pobliżu lalki czai się żarłoczny rekin, którym jest Zosia. Chwyta Kamilę za nogę i mówi:
– Jaka smaczna! Mniam, mniam!
Ernest nie wytrzymał. Skoczył na pomoc i wyrwał lalkę z paszczy rekina, czyli Zosi. Ale Zosia rzuca się w pogoń i krzyczy:
– Oddawaj mój obiad, ty wstrętny chłopaku! Bo ciebie też zjem!
– Złap mnie, złap! – odkrzykuje Ernest. Auuu! Ten okropny rekin szczypie! Ernest skacze na tapczan, bo tam jest wyspa ratunkowa. Zosia krzyczy grubym głosem:
– Jestem straszliwie głodnym rekinem, więc teraz zjem ciebie!
I Zosia rzuca się na Ernesta, po czym oboje tarzają się po dywanie. Na szczęście mama woła na obiad i nawet nie wie, że w ten sposób ratuje swego synka przed pożarciem. Ernest jest bardzo dumny z tego, że uratował Kamilę. Już nie jest smutny. Zajada kotlet i nagle coś sobie przypomina:
– Zosiu, ja chciałem być motorówką, a nie sznurówką!
A Zosia odpowiada:
– Brawo, motorówka jest wodna! Jednak się znasz!
Ernest i Zosia czasem się bawią, a czasem kłócą. Wszystko dlatego, że Ernest chce się bawić z Zosią, a ona nie chce. Wtedy dochodzi do awanturek. Mama bardzo, bardzo, bardzo tego nie lubi. Robi się zła i tłumaczy im, jak to nieładnie. I często mówi, że na szczęście jest ich tylko dwoje i że współczuje mamom, które mają więcej dzieci. Ernest nie wiedział, co to znaczy „współczuje”, ale był pewien, że nic dobrego.
Któregoś razu Ernest chodził znudzony po domu. Zosia rysowała historyjki o smokach, bo najbardziej lubi smoki. Ma dużo książek o smokach i piżamkę w smoki. Nie chciała się bawić z Ernestem, bo właśnie rysowała kolejnego smoka z paszczą pełną straszliwych, ostrych zębów.
A Ernest chciał koniecznie zobaczyć, jak wygląda ten smok, i potrącił Zosię. Zrobiła się wielka kreska na rysunku, co wywołało wielki płacz Zosi, a potem szarpanie i popychanie. Wpadła mama. Była bardzo zła.
– Proszę się nie bić! Nie możecie jednego dnia przeżyć bez kłótni?
A Ernest na to:
– Mamusiu, współczujesz mamom, które mają więcej dzieci?
Ernest był bardzo dumny, że się nauczył takiego trudnego słowa! Ale mamusia zrobiła dziwną minę i nic nie powiedziała.
Po obiedzie pili herbatę i sok. Nagle tata chrząknął i mówi:
– Słuchajcie, dzieciaki, powiem wam wspaniałą nowinę. Będzie nas więcej!
Zosia i Ernest bardzo się ucieszyli, aż krzyknęli:
– Hura! Marylka przyjedzie!
Teraz tato zrobił dziwną minę.
– Nie, nie Marylka, tylko…
Ale znowu nie dali tacie dokończyć i wrzasnęli:
– Hurra! Karol, Krzyś i Wojtek!
Tu już tato się trochę zdenerwował, bo ci dorośli to się dość szybko denerwują. No i tata dokończył:
– Nikt do nas nie przyjedzie! Będziecie mieli braciszka albo siostrzyczkę.
Cisza. Zosia spojrzała na Ernesta, Ernest na Zosię. Ładne rzeczy! Co tu się dzieje? Tatuś ciągnął przemowę dalej:
– Mamusia ma w brzuszku małego dzidziusia. Ale jeszcze nie wiemy, czy to chłopczyk, czy dziewczynka.
Ernest spojrzał podejrzliwie na mamę. Wyglądała zwyczajnie, mamowo. Mamusia zobaczyła, że oboje, Zosia i Ernest, wpatrują się w nią, i przytuliła ich mocno. A Ernest powiedział cichutko:
– Brzuszku, kim jesteś? Dziewczynką czy chłopczykiem?
Okazało się, że Zosia