Ziołowa Apteczka na Dziecięce Choroby. Tom 1 - Zbigniew Przybylak - ebook

Ziołowa Apteczka na Dziecięce Choroby. Tom 1 ebook

Zbigniew Przybylak

0,0
11,03 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Przegląd porad i kuracji naturalnych, dietetycznych i zielarskich służących leczeniu wielu najczęstszych dolegliwości wieku dziecięcego, głównie o charakterze tzw. Przeziębieniowym a także porady dotyczące profilaktyki - prezentujemy wznowioną wersję Ziołowej Apteczki Na Dziecięce Choroby. Poradnik wzbogacony został o liczne ilustracje, zyskał także na przejrzystości i funkcjonalności.I tom Ziołowej Apteczki na Dziecięce Choroby zawiera:- Ponad 200 porad, praktycznych przepisów, wskazówek, wypróbowanych recept domowej medycyny na najbardziej pospolite zagrożenia zdrowia i dolegliwości wieku dziecięcego, ale też młodzieżowego;- Porady jak zapobiegać schorzeniom organizmu dietą;- Porady jak wzmacniać, uodparniać, hartować organizmy siłami natury, ziołami;- Kuracje na najczęstsze dolegliwości wieku dziecięcego, czyli przeziębienia, grypy;- Kuracje na gorączkę, zapalenia oskrzeli, kaszel, katar, bóle gardła, głowy, ucha;- Proste przepisy sporządzania domowych leków ziołowych, mikstur, ziółek, maści, syropów, okładów, kompresów, przymoczków, inhalacji.Zaprezentowane w poradniku recepty i porady to efekt wielopokoleniowego doświadczenia. Temu doświadczeniu praktycznemu warto ufać i mieć nadzieję, że korzystający z porad zawartych w poradniku wzmocnią organizmy dzieci, polepszą ich zdrowie i uwolnią od wielu dokuczliwych schorzeń.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 101

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ziołowa apteczka na dziecięce choroby – tom 1

Praktyczny poradnik domowych kuracji

Od autora

Uzdrawiające porady dla najmłodszych

Wiele osób zwracało się do mnie z prośbą o zebranie porad dotyczących naturalnych, ekologicznych, zielarskich metod, recept, sposobów, kuracji służących profilaktyce, ochronie zdrowia dzieci przed rozlicznymi współczesnymi zagrożeniami także wzmacniania ich organizmów. W poradniku miały znaleźć się również porady dotyczące kuracji metodami domowymi i naturalnymi, także dietą najpospolitszych dolegliwości wieku dziecięcego. Zbieranie materiału trwało sporo czasu. Okazało się w końcu, że jest go znacznie więcej niż się spodziewałem. Dlatego porady ukażą się w dwu oddzielnych poradnikach. Pierwszy tom „Ziołowej apteczki na dziecięce choroby” zawiera bardzo dużą ilość wypróbowanych i sprawdzonych porad i kuracji naturalnych, dietetycznych i zielarskich służących leczeniu wielu najczęstszych dolegliwości wieku dziecięcego, głównie o charakterze tzw. przeziębieniowym. Jest też wiele wypróbowanych porad, jak takim schorzeniom zapobiegać m.in. poprzez właściwą, prostą, naturalną, ekologiczną dietę oraz życie w zgodzie z prawami natury. Duży rozdział poświęcono wzmacnianiu organizmów dzieci, profilaktyce. Zebrane porady wskazują, jak niezwykle skuteczne mogą okazywać się proste domowe kuracje, jak pomocne są w kuracjach siły natury, zioła, czyli leki z najlepszej apteki danej człowiekowi przez Boga. Wszystkie rady mają niewątpliwy walor, są bardzo proste. Najczęściej może więc skorzystać z nich każdy opiekun dziecka, jeżeli tylko znajdzie na to odrobinę czasu. Skuteczność kuracji wypróbowywały na sobie setki rodzin, niekiedy recepty były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Temu doświadczeniu praktycznemu warto ufać i mieć nadzieję, że korzystający z porad zawartych w poradniku wzmocnią organizmy dzieci, polepszą ich zdrowie i uwolnią od wielu dokuczliwych schorzeń. I tego z całego serca życzę.

Zbigniew Przybylak

Najlepsza ochrona przed chorobami, czyli jak zdrowo odżywiać dzieci

Zdrowe, prawidłowe, najlepsze odżywianie dzieci od czasu niemowlęcia do dorosłości nie jest sprawą trudną i skomplikowaną, o ile się ufa, że kierować się trzeba w wyborze pokarmów prawami natury, prostotą i doświadczeniem zebranym przez poprzednie pokolenia. Współcześnie wiele młodych, ale też nieco starszych rodziców, zwłaszcza jednak matek, ma duże problemy i dylematy związane z odpowiedzią na pytanie, jak należy prawidłowo odżywiać dzieci małe i te większe. Matki często nie bardzo wiedzą, czym się kierować w wyborze pokarmów. To z kolei rodzi obawy, lęki, także przypadkowość w kupowaniu pokarmów, bagatelizowanie zagrożeń zdrowotnych. Gdy zaś dzieci chorują, stają się alergikami, rodzi się rozpacz, wini się innych, szuka leków, a zapomina, że nieszczęściu można było zapobiec, gdyby wcześniej więcej troski położono na profilaktykę. Nie zawsze jednak młodzi rodzice wiedzą jak postępować. Ich zagubienie i rozterki wynikają z kilku przyczyn. Przede wszystkim z tego, że nie ufają tradycyjnym i naturalnym wzorcom odżywiania i wychowania dzieci. Sądzą, że jacyś anonimowi specjaliści, fachowcy, czy nawet naukowcy współcześni albo, co najgorsze, jakieś koncerny produkujące różne artykuły, wiedzą to lepiej.

Proste zasady

A przecież zasady zdrowego odżywiania dzieci nadal pozostają nadzwyczaj proste, jasne i naturalne. Ich walorem jest to, że zostały sprawdzone przez wieki na licznych pokoleniach dzieci. Tym zasadom więc można i nawet powinno się ufać na pewno bardziej niż zasadom opracowanym wskutek krótkotrwałych badań i obserwacji lub tylko teoretycznych rozważań naukowców. Tym zasadom warto ufać także dlatego, że sprawdziły się w czasach, gdy nie było tak rozwiniętej medycyny, takiej znajomości higieny itp. Zanim jednak je szerzej omówię, warto wyjaśnić dlaczego przestaliśmy ufać sprawdzonym zasadom, a polegamy na często niesprawdzonych w życiu poradach tylko dlatego, że mają one lub przypisano im miano naukowych.

Błędy z naiwności, niewiedzy i wygody

Po pierwsze, w wyborze pokarmów młode matki zazwyczaj kierują się przypadkowymi ocenami walorów pokarmów lub jeszcze gorzej – reklamami. Po drugie, nie zawsze też uzyskują rozsądne rady na temat odżywiania dzieci ze strony niektórych naukowców kierujących się nie tyle zdrowym rozsądkiem, co różnymi często wyrywkowymi badaniami, nierzadko może nawet sponsorowanymi. Po trzecie, ulegają modom i łatwiźnie w przygotowaniu pokarmów, więc kupują przeróżne odżywki, soczki itp. Po czwarte, wierzą nie wiadomo w zasadzie dlaczego, że lepsze są pokarmy gotowe, przetworzone i przygotowane przez kogoś, niż pokarmy przygotowywane we własnej kuchni. Po piąte, nie zwracają uwagi, skąd pokarm pochodzi, jakimi metodami był wytworzony i przetwarzany. W swej naiwności sadzą np., że marchewka zawsze pozostaje marchewką o takich samych walorach zdrowotnych, niezależnie od tego jak ją uprawiano. A przecież jest to nieprawda, bo np. sok z marchewki ekologicznej doda zapewne dziecku zdrowia, a z plantacji bardzo schemizowanej może wręcz zaszkodzić. To samo odnosi się do różnych witaminowych soków, napojów, warzyw, owoców, deserów, gotowych dań itp.

Bez śmieciowego jedzenia

Po szóste, wielkim grzechem jest bagatelizowanie szkodliwego wpływu na zdrowie dzieci tzw. żywienia śmieciowego, a więc chipsów, gazowanych i innych kolorowych napojów, różnorakich słodyczy np. reklamowanych szeroko batoników itp. Często zjedzenie takiego produktu może fatalnie wpłynąć na zdrowie, pracę układu trawienia, odporność, a nawet być początkiem alergii, chorób wątroby. Cieszyć się tylko wypada, że wreszcie w niektórych miastach w Polsce nauczyciele i rodzice zaczynają walczyć z takim niezdrowym jedzeniem i wymuszają, by znikło ono z półek szkolnych sklepików. Z drugiej strony należy się dziwić, że służby odpowiedzialne za zdrowie i zdrowe odżywianie Polaków – tak nadmiernie a wręcz panicznie obawiające się np. bakterii w mleku, ziarnie, warzywach przetworzonych przez rolnika w domu w normalnych higienicznych warunkach – nie protestują i nie żądają wprowadzenia praw, które by zabraniały produkowania, reklamowania i sprzedaży tego typu żywności, pełnej chemicznych dodatków i powszechnie uznawanej jako niezdrową. Bo jak można pozwolić, by dzieci – ale nawet też dorośli – pili napoje pełne substancji, które posądza się o wpływy rakotwórcze lub nałogowe uzależnianie np. kofeina występuje powszechnie w napojach typu cola. Poza tym napoje typu cola często zawierają również kwas ortofosforowy, który wypłukuje z organizmu wapń. Jak można dopuszczać do sprzedaży chipsy, które wg specjalistów zawierają nawet ponad 35% tłuszczu i mogą zawierać też rakotwórcze substancje powstające w procesie smażenia w wysokich temperaturach. Również nasycone kwasy tłuszczowe zawarte w chipsach posądza się o właściwości rakotwórcze. Wszelkie batony, słodkie napoje zawierają cukier, co sprzyja rozwojowi próchnicy i otyłości. Listę zagrożeń ze strony śmieciowego jedzenia można bardzo wydłużyć. Znaleźć się na niej powinny także liczne – zadaniem autora prawie wszystkie – pokarmy z wielkich konwencjonalnych zakładów przetwórstwa przemysłowego żywności m.in. wędlin, przetworów mlecznych, owocowo-warzywnych, zbożowych – dotyczy to również wielu produktów przemysłowych z surowców konwencjonalnych specjalnie przygotowywanych dla dzieci. Trzeba też wspomnieć o jednym jeszcze wielkim zagrożeniu.

Słodki posmak złego nastroju

Statystyki pokazują, że w Polsce zjadamy coraz więcej słodyczy i to niestety słodyczy tzw. agresywnych, ciężkich, wysoko przetworzonych, a więc czekolad, cukierków czekoladowych, batonów itp. Przy czym dodatkowo ten wzrost konsumpcji dotyczy dzieci. Obecnie także stają się one, podobnie jak to już zaobserwowano w wielu krajach zachodnich oraz w Ameryce – powoli wręcz nałogowymi zjadaczami tych niezdrowych przysmaków. Nie będę się zastanawiał nad ich szkodliwością dla zdrowia fizycznego, zarówno z racji kaloryczności jak i zawartości, cukru, tłuszczów i wielu chemicznych niebezpiecznych dodatków aromatyzujących, konserwujących, barwiących itp. Pragnąłbym natomiast zwrócić uwagę na pewne zjawisko rzadko, albo prawie wcale niełączone z jadaniem słodyczy. Otóż w polskich szkołach, ale też domach lawinowo obserwuje się narastanie chwiejności emocjonalnej dzieci ale też młodzieży. Kilku- i nastolatkowie są coraz częściej poddenerwowani, mają duże zmiany nastrojów, są niespokojni, nie potrafią się skoncentrować itp. Już przed laty rodzice i wychowawcy dzieci w krajach zachodnich zaczęli kojarzyć te stany z nadużywaniem słodyczy. Nawet przeprowadzono badania na ten temat, porównując zachowania dzieci, którym podano sporą ilość cukru z innymi, które słodkości nie spożywały. Różnice w opisywanym zachowaniu okazały się zauważalne. Dzieci, które zjadały cukier, miały wyższe ciśnienie, wzrost poziomu adrealiny nawet dziesięciokrotny.

Zwielokrotnione niekorzystne działanie słodyczy

Opisane zjawisko na Zachodzie nosi popularną nazwę „sugar blues”. Podając dzieciom słodycze, trzeba pamiętać, że ich działanie na organizm jest zwielokrotnione w porównaniu z ludźmi dorosłymi. Dla przykładu, jeżeli dziecko ważące 35 kg zjada jedno ciastko albo jedną gałkę lodów, to jest to równoważne ze zjedzeniem przez osobę dorosłą dwóch ciastek i dwóch gałek lodów. A gdy podamy batonik maluchowi ważącemu 11 kg, to trzeba mieć świadomość, że reakcja organizmu będzie taka sama jakby dorosły zjadł 6 takich batoników. W taki zwielokrotniony negatywny sposób działają także na organizm różne dodatki w słodyczach. Dzieci mniej wpadają w nałóg jadania słodyczy, jeżeli rodzice we wczesnym dzieciństwie nie podają im nadmiaru cukru w pokarmach m.in. nie słodzą ich. Drugim sposobem ograniczania szkodliwości cukru jest podawanie słodyczy w formie owoców i owoców suszonych. By oduczyć dziecko spożywania cukru, można przygotowywać herbatki z odrobiną lukrecji. Korzystniej jest też zawsze słodzić wszystko miodem niż cukrem.

Sponsorowane kłamstwa

Początek XXI wieku i cały wiek XX to czas stałego rozwoju nauki i wyników badań naukowych. Systemy edukacji wyrobiły w nas wielki szacunek dla nauki, wmówiły nam, że naukowcy tylko działają wyłącznie w imię prawdy. Stąd traktuje się ich badania za najważniejsze źródło wiedzy i świecie, także odżywianiu. Tymczasem tak naprawdę wiedza naukowa, również w zakresie odżywiania, często jest bardzo fragmentaryczna, a jej zasady często określono na podstawie krótkotrwałych lub niepełnych badań i obserwacji lub tylko teoretycznych rozważaniach naukowców. Szczególnie staje się to niebezpieczne wtedy, gdy na dodatek nie uwzględniono w badaniach wszystkich praw natury dotyczących jakości m.in. witalności produktów, a skoncentrowano się przede wszystkim na analizach chemiczno-fizycznych. Na dodatek nie zawsze wiadomo, czy niektóre opinie nie są wynikiem badań wykonywanych na zlecenia wielkich zakładów przetwórczych, firm i koncernów. Potrafią one zaś wydawać miliony złotych na promocję swych produktów i to promocję niekiedy w znacznej części ukrytą polegającą na sponsorowaniu określonych badań naukowych, czy nawet konferencji naukowych, sympozjów, także w jakimś egzotycznym i turystycznie atrakcyjnym kraju. W wyniku tego rodzi się w głowach zwykłych ludzi, rodziców, ale i nawet części naukowców, lekarzy prawdziwy mętlik odnośnie wpływu na zdrowie określonych składników diety i ich roli w organizmie. Współcześnie dotyczy to np. margaryny, olejów, octu, cholesterolu, stopnia przetwarzania produktów, konserwacji m.in. przez sterylizacje i promieniowania, dodawanie różnych substancji, modyfikację genetyczną, czyli tzw. żywności GMO. Nacisk prezentowanych sponsorowanych badań wymusza nawet z czasem tzw. poprawność poglądów i każdy kto się z tego wyłamuje, zostaje przynajmniej w środowisku naukowym, ale też lekarskim, często zmarginalizowany czy wręcz wyśmiany.

Walory prostej, naturalnej i ekologicznej diety, czyli powrót do prawdy o karmieniu i odżywianiu

Naprawdę dopiero niedawno szersze zainteresowanie ekologicznym rolnictwem i ekologiczną profilaktyką zdrowotną, sprawiło że zaczęto podważać niektóre fałszywe dogmaty naukowe odnośnie diety, także zbytnie zadufanie i wiarę w tezy i badania naukowe. Badania są bowiem zazwyczaj tylko wycinkowe. A już na pewno uznać je trzeba za błędne, gdy nie uwzględniają praw natury. Klasycznym przykładem może być tutaj sprawa karmienia niemowląt mlekiem matki.

Porzucone błędy karmienia niemowląt

Dlaczego kiedyś wręcz naukowo odradzano karmienie mlekiem matki a teraz się je zaleca? Oto pytanie, na które warto sobie w skrócie odpowiedzieć, by zobaczyć jak można także naukowo zrobić wiele zła, gdy się lekceważy prawa natury. W okresie, gdy rodziły się moje dzieci (było to w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych XX wieku – dop. autor), w zasadzie nie propagowano w oficjalnych opiniotwórczych kręgach naukowych „prostackiego i babcinego” karmienia dzieci piersią. O ile je tolerowano jeszcze w pierwszym, najwcześniejszym okresie życia dziecka, to potem już zalecenia były inne. Naukowo radzono matkom by jak najszybciej – także oczywiście dla ich wygody, ale uważano, że i dla zdrowia dziecka – przystępowały one do odżywiania dzieci różnymi gotowymi mieszankami mlecznymi. Na krajowym rynku było ich kilka – od niemowląt począwszy na dzieciach nieco starszych skończywszy. Wiele matek, zwłaszcza tych zamożniejszych, nie kupowało mleka krajowego, lecz różnych znanych firm z zachodniej Europy. Było to oczywiście zachowanie oparte na ciągle upowszechnionym jeszcze w Polsce fałszywym poglądzie, że produkty z Europy Zachodniej są lepszej jakości. A wtedy była to taka sama wielka nieprawda jak i obecnie, ponieważ rolnictwo zachodnie jest bardziej intensywne, a głównie intensyfikacja i wielkie przetwórstwo przyczyniają się do pogarszania jakości biologicznej produktów. Dodam, że na początku lat dziewięćdziesiątych jeden z lekarzy dietetyków opowiadał mi przypadek, że po trzyletnim stosowaniu odżywki jednej ze znanych firm zachodnich trzyletniej dziewczynce zaczęły rosnąć piersi. Przypuszczał on, że był to głównie wtórny efekt trafiających do mleka hormonów podawanych wtedy krowom na wielkich zachodnich fermach bydła. Zalecenia odnośnie odżywiania mieszankami mlecznymi łączyły się również z reżimami karmienia. Pamiętam, że należało karmić dzieci dokładnie co kilka godzin. Nie będę kontynuował tego opisu, bo dzisiaj ten żywieniowy eksperyment prowadzony przez lata w imię naukowych i jedynie słusznych wtedy prawd nie podlegających prawie żadnej dyskusji – kto w nie wątpił był uznawany wręcz za człowieka niemądrego lub zacofanego fanatyka – jest powszechnie uznawany za błędny.

Ekologiczne karmienie piersią

Obecnie