Zemsta - Aleksander Fredro - ebook + audiobook

Zemsta ebook i audiobook

Aleksander Fredro

3,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Komedia w czterech aktach, wierszem. Komedia powstała w 1833 roku. Inspirowana była dokumentem znalezionym przez Fredrę na zamku Kamieniec w Odrzykoniu, który otrzymał w posagu żony. W dokumencie tym znajduje się historia poprzednich właścicieli. Budowla była własnością dwóch skłóconych ze sobą rodów: Firlejów (dolna część zamku) i Skotnickich (górna część). Piotr Firlej – daleki pierwowzór Cześnika dokuczał Janowi Skotnickiemu – pierwowzorowi Rejenta, za co ten skierował rynny na jego zabudowania. Wtedy Firlej napadł na jego robotników naprawiających mury górnego zamku i zniszczył przy okazji rynny. Skotnicki pozwał go przed sąd i wygrał sprawę, ale kres ich długoletnim zatargom położył dopiero ślub zawarty w 1630 roku przez wojewodzica Mikołaja Firleja z kasztelanką Zofią Skotnicką. (za Wikipedią).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 66

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 29 min

Lektor: Marian Florek

Oceny
3,7 (23 oceny)
9
5
5
2
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ClaryFray1

Nie oderwiesz się od lektury

doceniam kunszt Fredry dopiero po zakończeniu mojej przygody ze szkołą średnią i przeczytaniu innych jego dzieł
10

Popularność




Aleksander Fredro

 

 

 

ZEMSTA

 

KOMEDYA

WE CZTERECH AKTACH,

WIERSZEM

 

 

 

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

Tekst wg edycji z roku 1880.

Zachowano oryginalną posownię.

 

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7639-201-1 

 

 

 

ZEMSTA

Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało.

Bywa z węża dryakiew, złe często dobremu okazyą daje.

 And. Max. Fredro.

OSOBY.

CZEŚNIK RAPTUSIEWICZ.

KLARA, jego synowica.

REJENT MILCZEK.

WACŁAW, syn Rejenta.

PODSTOLINA.

PAPKIN.

DYNDALSKI, Marszałek Cześnika.

ŚMIGALSKI, Dworzanin

PEREŁKA, kuchmistrz

Mularze, Hajduki, Pachołki etc.

Scena

AKT I.

(Pokój w zamku Cześnika — drzwi na prawo, lewo i środku — stoły, krzesła etc. — gitara angielska na ścianie.)

SCENA I.

Cześnik, Dyndalski.

(Cześnik w białym żupanie bez pasa i w szlafmycy, siedzi przy stole po prawej od aktorów stronie, okulary na nosie, czyta papiery — za stołem, trochę w głębi stoi Dyndalski, ręce w tył założone.)

Cześnik (jakby do siebie).

Piękne dobra w każdym względzie

Lasy — gleba wyśmienita —

Dobrą żoną pewnie będzie —

Co za czynsze! — To kobiéta!...

Trzy folwarki. —

Dyndalski.

Miła wdowa.

Cześnik.

Arcy miła, ani słowa — (kładzie papiery)

Cóż, polewki dziś nie dacie?

(Dyndalski wychodzi)

Długoż na czczo będę czekać?

(po krótkiém milczeniu).

Nie — nie trzeba rzeczy zwlekać —

(Dyndalski spotkawszy we drzwiach Hajduka niosącego na tacy wazkę, talerz, chleb etc. odbiera od niego i wraca — zawiązuje serwetę pod szyję Cześnikowi, potém podaje talerz z polewką, co wszystko nie tamuje rozmowy)

Qua opiekun i qua krewny

Miałbym z Klarą sukces pewny;

Ale Klara młoda, płocha,

Chociaż dzisiaj i pokocha,

Któż za jutro mi zaręczy!

Dyndalski (nabierając na talerz).

Nikt rozumny, Jaśnie Panie;

Rzecz to ślizka.

Cześnik (obracając się ku niemu).

Tu sęk właśnie!

Natożbym się, Mocium Panie,

Kawalerstwa dziś wyrzekał,

By kto... (uderzając w stół) Niech go piorun trzaśnie!

Długo będzie na to czekał.

(po krótkiém milczeniu biorąc talerz)

Ma dochody wprawdzie znaczne

Podstolina ma znaczniejsze:

Z wdówką zatém działać zacznę.

(po krótkiém milczeniu)

Bawi z nami — w domu Klary,

Bo krewniaczka jej daleka,

Ale mnie się wszystko zdaje...

Dyndalski.

Ona czegoś więcej czeka.

Cześnik (parskając śmiechem).

Ona czegoś... więcej... czeka...

A bodajże cię, Dyndalu,

Z tym konceptem! — Czegoś czeka! (śmieje się)

Tfy!... jakżem się uśmiał szczerze.

Czeka! — bardzo temu wierzę.

(jedząc i po krótkiej chwili)

Jeszczeć młoda jest i ona,

Ależ wdowa — doświadczona —

Zna proporcją, Mocium Panie,

I nie każe fircykować,

Po kulikach balansować.

(po krótkiej chwili)

No — nie sekret, żem nie młody,

Alem także i nie stary.

Co?

Dyndalski (niekoniecznie przystając).

Tać...

Cześnik (urażony).

Możeś młodszy?

Dyndalski.

Miary

Z mego wieku...

Cześnik (kończąc rozmowę)

Dam dowody.

(chwila milczenia).

Dyndalski (skrobiąc się po za uszy).

Tylko że to, Jaśnie Panie —

Cześnik.

Hę?

Dyndalski.

W małżeńskim ciężko stanie;

Pan zaś, mówiąc między nami,

Masz podagrę.

Cześnik (niekontent).

Ej, czasami.

Dyndalski.

Kurcz żołądka.

Cześnik.

Po przepiciu.

Dyndalski.

Rumatyzmy jakieś łupią.

Cześnik (zniecierpliwiony).

Ot, co powiesz, wszystko głupio. —

Ten mankament nic nie znaczy;

Wszak i u niej, co w ukryciu,

Bóg to tylko wiedzieć raczy;

I nikt pewnie się nie spyta,

Byle tylko w dalszém życiu

Między nami była kwita.

SCENA II.

Cześnik, Dyndalski, Papkin.

(Papkin po francuzku ubrany, przy szpadzie, krótkie spodnie, buty okrągłe do pół łydki, tupet i harcopf, kapelusz stosowany — pod pachą para pistoletów — zawsze prędko mówi).

Papkin.

Bóg z Waszmością, mój Cześniku.

Pędząc czwałem na rozkazy,

Zamęczyłem szkap bez liku,

Wywróciłem ze sto razy,

Tak, że z nowej mej kolaski

Gdzieś po drodze tylko trzaski.

Cześnik.

A ja za to ręczyć mogę,

Że mój Papkin tu piechotą

Przewędrował całą drogę;

A na podróż dane złoto

Gdzieś zostawił przy labecie.

Papkin (pokazując pistolet).

Patrz Cześniku — poznasz przecie —

Cześnik.

Cóż mam poznać?

Papkin.

Wystrzelony,

Wypalony.

Dyndalski (na stronie, odchodząc).

Gdzieś na wrony.

Papkin.

Gdzie, do kogo, milczeć muszę,

Lecz nie karty są przyczyną,

Żem się w drodze spóźnił nieco.

Ani ziewnął! na mą duszę!

Tak, z mej ręki wszyscy giną!

Cześnik (poprawiając w mowie).

Wszystkie.

Papkin.

Wszystkie?

Cześnik.

Ćmy, komary.

Papkin.

Waszmość nigdy nie dasz wiary.

Cześnik.

Bom niegłupi, Mocium Panie.

Papkin.

Ach, co widzę! tu śniadanie.

Cześnik.

Ha, śniadanie.

Papkin.

Ach Cześniku!

Już to sześć dni i sześć nocy

Nic nie miałem na języku.

Cześnik.

Jedz i słuchaj.

Papkin.

Tak się stanie.

(siada po drugiej stronie stołu)

(jak do siebie)

Strzelam gracko, rzecz to znana.

Cześnik.

Rzecz to znana, iż w mej mocy

Kazać zamknąć Waszmość pana

Za wiadome dawne sprawki.

Papkin (zastraszony).

Zamknąć! po co?

Cześnik.

Dla zabawki.

Papkin.

Czyż nie znajdziesz lepszej sobie?

Cześnik.

Cicho! ciszej! Ja to mówię,

By odświeżyć w twej pamięci,

Nim powierzę moje chęci,

Coś mnie winien, a ja tobie.

Papkin.

Ach, co każesz wszystko zrobię. —

Byłbym zaraz dopadł konia...

Bom jest jeździec doskonały:

Niechaj będzie wzięty z błonia,

Dzik to dziki, lew to śmiały —

W mojém ręku jak owieczka,

Bom jest jeździec doskonały.

Cześnik.

A bodajżeś!...

Papkin.

Tylko pozwól:

Kładłem nawet w strzemię nogę,

Kiedy nagle wielka sprzeczka

Przedsięwziętą spóźnia drogę,

A ta była w tym sposobie:

Cześnik.

Słuchaj...

Papkin.

Zaraz. Szedłem sobie,

Mina tęga, włos w pierścienie,

Głowa w górę — a wejrzenie!

Niech truchleje płeć zdradziecka!

Cześnik.

Słuchaj!...

Papkin.

Zaraz. — Idę sobie,

A wtém jakaś księżna grecka,

Anioł! bóstwo — zerk z karety —

Giną za mną te kobiety! —

Zerk więc na mnie — zerk ja na nią —

Koniec końcem, pokochała,

Zawołała, et caetera —

Książę, tygrys ludzi zbiera...

Cześnik (uderzając w stół aż Papkin podskoczył na krześle).

Ależ cicho.

Papkin.

Nadtoś żywy.

Cześnik.

A bezbożny ty języku!

I tyrkotny i kłamliwy.

Papkin.

Nadtoś żywy, mój Cześniku.

Gdybym także, równie tobie,

Namiętności nie brał w ryzy,

(uderzając rękojeść szpady)

Ostrze mojej Artemizy...

(uprzedzając uderzenie w stół Cześnika)

Proszę mówić.

Cześnik (po krótkiej chwili).

Ojciec Klary

Kupił ze wsią zamek stary...

Papkin.

Fiu! — mój ojciec miał ich dziesięć.

Cześnik (uderza w stół i mówi dalej).

Tu mieszkamy jakby sowy;

Lecz co gorsza, że połowy

Drugiej zamku — czart dziedzicem.

(przestrach Papkina)

Czy inaczej: Rejent Milczek —

Słodki, cichy, z korném licem,

Ale z diabłem, z diabłem w duszy.

Papkin.

Jednak zgodnie jak sąsiady...

Cześnik.

Jeśli nie ja memi psoty,

Nikt go ztąd już nie wyruszy.

Nie ma dnia bez sprzeczki, zwady —

Lecz potrzebne i układy.

Pisać? — nie chcę do niecnoty —

Iść tam? — ślizko, Mocium Panie:

Mógłby otruć, zabić skrycie,

A mnie jeszcze miłe życie.

Więc dla tegom wybrał ciebie:

Będziesz posłem tam w potrzebie.

Papkin.

Za ten honor ściskam nogi;

Wielki czynisz swemu słudze;

Ale nazbyt jestem srogi:

Zamiast zgody, wojnę wzbudzę.

Bo do rycerskiego dzieła

Matka w łonie mnie poczęła;

A z powicia ślub uniosłem,

Nigdy w życiu nie być posłem.

Cześnik.

Czém ja zechcę, Papkin będzie;

Bo mnie Papkin słuchać musi.

Papkin.

Lecz porywczy w każdym względzie,

Jak sąsiada Papkin zdusi?

Jak mu kulą łeb przewierci,

Jak na bigos go posieka,

Któż natenczas sprawcą śmierci?

Kogoż za to kara czeka?

Cześnik.

Biorę wszystko na sumienie.

Papkin.

Chciej rozważyć.

Cześnik.

Już się stało. —

Teraz inne dam zlecenie;

Mości Papkin — ja się żenię.

Papkin.

Ba!

Cześnik (przedrzeźniając).

Cożto: ba!

Papkin.

Tak się cieszę;

I w tę sprawę chętnie śpieszę.

Powiedz gdzie mam błysnąć chwałą? —

Mamże zostać dziewosłębem?

Mamże zmusić zbyt zuchwałą?

Mamże skłonić zbyt nieśmiałą?

Mamże, jeśli cudzą żoną,

Jej tyrana przeszyć łono...

Cześnik.

Cóż u diabła za szaleństwo!

Papkin.

Znasz, Cześniku, moje męstwo.

Cześnik.

Słuchaj — mówiąc między nami,

Bez mej chluby, twej urazy,

Więcej niż ty, mój Papkinie,

Mam rozumu tysiąc razy.

(Papkin chce przerwać, co Cześnik znakiem wstrzymuje)

Lecz rozprawiać z niewiastami,

Owe jakieś bałamutnie

Afektowe świegotanie;

Niech mi zaraz łeb kto utnie;

Nie potrafię, Mocium Panie.

Ty więc musisz swą wymową...

Papkin.

Już jest twoją — daję słowo —

Chcesz, przysięgnę — masz już żonę,

Bo ja szczęście mam szalone:

Tylko spojrzę, każda moja,

A na każdą spojrzeć umiem.

Idę.

Cześnik.

Dokąd?

Papkin.