Zbrodnia i śmierć z miłości. Historie zakochanych morderców i kanibali - Renata Kuryłowicz (Renata z Worka Kości) - ebook + audiobook

Zbrodnia i śmierć z miłości. Historie zakochanych morderców i kanibali ebook i audiobook

Renata Kuryłowicz (Renata z Worka Kości)

3,6
29,98 zł
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 29,98 zł

TYLKO U NAS!
Synchrobook® - 2 formaty w cenie 1

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym. Zamów dostęp do 2 formatów w stałej cenie, by naprzemiennie czytać i słuchać. Tak, jak lubisz.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.

Dowiedz się więcej.
Opis

Szokująca, makabryczna, prawdziwa!

Książka o ludziach, którzy z miłości torturowali, oszukiwali, zdradzali, zjadali i zabijali. Renata Kuryłowicz, miłośnikom true crime doskonale znana jako Renata z Worka Kości, autorka podcastu „Zbrodnie Bez Cenzury”, przedstawia kilkadziesiąt historii wstrząsających przestępstw, które łączy jedno – uczucie mogące odebrać nie tylko rozum, ale i życie.

Łącząc wiedzę z lekkością pióra i umiejętnością opowiadania o najbardziej potwornych szczegółach, autorka opisuje le crime passionnel, czyli zabójstwa z namiętności, zbrodnie powodowane folie à deux – wspólną paranoją, przestępstwa, których motywem jest sadystyczna lubieżność, ale także chorobliwa miłość własna. W pasji odkrywania największych mroków ludzkiej natury nie waha się podjąć tematów tabu – kanibalizmu i nekrofilii.

W książce pojawia się wszystko to, czego najbardziej szukają fani true crime – dużo w niej rekwizytów, takich jak śrubokręty, nożyczki, grille, zamrażarki, gorące żelazka, wałki kucharskie. Występują też odrażające postaci w stylu japońskiego kanibala-celebryty czy rosyjskiego wilkołaka. To nie są historie z happy endem!

Zbrodnia i śmierć z miłości to wartka opowieść, pokaźna dawka czarnego humoru, sporo fachowej wiedzy kryminalistycznej, nieco romantyzmu i… dużo gore!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 282

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 23 min

Lektor: Renata Kuryłowicz

Oceny
3,6 (5 ocen)
1
2
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
zuzaj876

Dobrze spędzony czas

pani renata ma tak kojący głos, że podczas sluchania audiobooka momentami gilgotał mnie po mózgu.
00
kamila8845

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna! Nie mogłam się oderwać
00

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: PIOTR TOMZA
Re­dak­cja: ANNA PO­INC-CHRA­BĄSZCZ
Ko­rekta: ANNA DO­BOSZ, ELŻ­BIETA KROK, ANETA TKA­CZYK
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: JA­SIEK KRZYSZ­TO­FIAK
Opra­co­wa­nie gra­ficzne: RO­BERT KLE­EMANN
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Skład i ła­ma­nie: Nor­dic Style
© Co­py­ri­ght by Re­nata Ku­ry­ło­wicz © Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2025
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-08713-8
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Jodi Arias i Tra­vis Ale­xan­der:mi­łość, seks i śmierć

Jodi Arias i Tra­vis Ale­xan­der za­ko­chali się w so­bie od pierw­szego wej­rze­nia. Po­cząt­kowy okres ich re­la­cji był bar­dzo in­ten­sywny i pe­łen na­mięt­no­ści. A po­tem działo się już tylko co­raz go­rzej. Jodi miała ob­se­sję na punk­cie Tra­visa, sza­lała z za­zdro­ści o niego i chciała kon­tro­lo­wać jego ży­cie w każ­dym aspek­cie. Jej sprawa, uroda i ocie­ka­jąca sek­sem hi­sto­ria do­słow­nie ze­lek­try­zo­wały Ame­rykę pod­czas dwóch pro­ce­sów.

Jodi uro­dziła się w 1980 roku w Ka­li­for­nii. Była naj­star­sza z czwórki ro­dzeń­stwa. Twier­dzi, że miała straszne dzie­ciń­stwo, pełne prze­mocy, choć jej opo­wie­ści nie po­twier­dza matka. W rze­czy­wi­sto­ści dziew­czyna do­ra­stała w zwy­kłym domu, peł­nym mi­ło­ści i to ona by­wała źró­dłem pro­ble­mów. W wieku sie­dem­na­stu lat rzu­ciła szkołę śred­nią i utrzy­my­wała się z pracy kel­nerki. Z ro­dziną ko­mu­ni­ko­wała się od tam­tej pory spo­ra­dycz­nie. Nie roz­sta­wała się z apa­ra­tem fo­to­gra­ficz­nym i pra­gnęła zo­stać sławną fo­to­grafką, choć nie­wiele ro­biła w tym kie­runku.

Tra­vis Ale­xan­der i Jodi Arias po­znali się w 2006 roku na zjeź­dzie firmy Pre­paid Le­gal Se­rvi­ces w Las Ve­gas. Dwu­dzie­sto­sze­ścio­latka wciąż pra­co­wała jako kel­nerka i była w kiep­skiej sy­tu­acji fi­nan­so­wej, ale po­sta­no­wiła zmie­nić branżę i na­wią­zać kon­takty za­wo­dowe na wspo­mnia­nym zjeź­dzie. Nie­wiele star­szy od niej Tra­vis, który był także mówcą mo­ty­wa­cyj­nym, wy­stą­pił pod­czas jed­nej z kon­fe­ren­cji. Wy­znał pu­blicz­nie, że jest sin­glem i po­szu­kuje dziew­czyny. „La­dies, come get me” – za­żar­to­wał. Gdy słu­cham jego wy­po­wie­dzi dzi­siaj, a można ją obej­rzeć wple­cioną w ar­chi­walne ma­te­riały ABC News, do­słow­nie włosy stają mi dęba. Kiedy młody męż­czy­zna prze­ma­wiał, na wi­downi sie­działa ko­bieta, która rze­czy­wi­ście go zdo­była.

Tra­vis wy­pa­trzył Jodi w tłu­mie, nie dało się jej nie za­uwa­żyć. Na­prawdę była i wciąż jest piękną ko­bietą. Ale­xan­der pod­szedł do niej i za­pro­po­no­wał ko­la­cję. On też wpadł jej w oko – od­no­szący suk­cesy sprze­dawca usług praw­nych, przy­stojny męż­czy­zna i nie­zły flir­ciarz. Po pro­stu mię­dzy nimi za­iskrzyło. Oboje za­pa­łali tym sa­mym uczu­ciem. Roz­ma­wiali do bia­łego rana. Na­stęp­nego dnia za­uro­czony Tra­vis po­wie­dział przy­ja­ciółce, że zna­lazł ko­bietę swo­jego ży­cia. No cóż, rze­czy­wi­ście tak było, choć pew­nie ta­kiego roz­woju wy­pad­ków nie prze­wi­dział w naj­gor­szych snach.

Tra­vis był głę­boko re­li­gij­nym mor­mo­nem. Po­cho­dził z Ri­ver­side w Ka­li­for­nii, uro­dził się w ro­dzi­nie nar­ko­ma­nów. Matka znę­cała się fi­zycz­nie nad nim i sze­ścior­giem jego ro­dzeń­stwa. Gdy miał dzie­sięć lat, wraz z braćmi i sio­strami tra­fił pod opiekę babci. Już jako do­ro­sły męż­czy­zna prze­szedł na mor­mo­nizm. Dwa mie­siące po tym, jak go po­znała, Jodi przy­jęła chrzest w Ko­ściele Je­zusa Chry­stusa Świę­tych w Dniach Ostat­nich, czyli w Ko­ściele mor­moń­skim.

Arias miesz­kała w Yreka, ma­łym ka­li­for­nij­skim mia­steczku, Tra­vis w od­da­lo­nym o po­nad 1650 ki­lo­me­trów Mesa w Ari­zo­nie. Przez długi czas kon­tak­to­wali się ze sobą przez in­ter­net i te­le­fon, spo­ty­kali się w róż­nych mia­stach. Gdy w po­bliżu po­ja­wiali się jego zna­jomi, uda­wał dy­stans, sta­rał się nie zdra­dzać, że łą­czy go z Jodi in­tymna re­la­cja. Swoją fru­stra­cję zwią­zaną z we­wnętrz­nym kon­flik­tem wy­ła­do­wy­wał na dziew­czy­nie. Do­skwie­rało mu, że upra­wiał seks przed­mał­żeń­ski z Jodi. Winę zwa­lał na dziew­czynę i na­zy­wał ją „dziwką” w ese­me­sach i mej­lach.

Re­la­cja po­psuła się obu­stron­nie. Młoda ko­bieta do­słow­nie do­stała ob­se­sji na jego punk­cie. Gdy nada­rzała się moż­li­wość, prze­glą­dała jego skrzynkę mej­lową, pod­słu­chi­wała pry­watne roz­mowy, cho­dziła za nim do ła­zienki i cze­kała pod drzwiami, aż wyj­dzie.

Ich re­la­cja na­prawdę była in­ten­sywna, czego do­wo­dzi liczba mejli, które wy­mie­nili w cza­sie trwa­nia swo­jego związku: wy­słali do sie­bie osiem­dzie­siąt dwa ty­siące wia­do­mo­ści. Osta­tecz­nie się roz­stali. Wszystko wska­zy­wało na to, że Jodi się z tym nie po­go­dziła. Po­prze­ci­nała opony sa­mo­chodu by­łego chło­paka, i to dwa razy. Prze­jęła mu konto na Fa­ce­bo­oku. Przy­ja­ciółka Tra­visa oba­wiała się, że znaj­dzie go po­sie­ka­nego w za­mra­żarce Jodi. Męż­czy­zna do końca lek­ce­wa­żył za­gro­że­nie.

Po pię­ciu mie­sią­cach nie wy­trzy­mał, oznaj­mił, że zrywa z nią wszel­kie kon­takty. Ob­se­sja ko­biety nie znik­nęła z dnia na dzień, tym bar­dziej że wbrew po­sta­no­wie­niu Tra­visa na­dal się wi­dy­wali.

Jodi cza­sem wpa­dała do niego do domu nie­pro­szona. Z jed­nej strony się gnie­wał, z dru­giej zga­dzał się na seks, cho­ciaż spo­ty­kał się już z in­nymi ko­bie­tami.

Tra­vis za­pla­no­wał wy­jazd na re­ko­lek­cje z nową na­rze­czoną w czerwcu 2008 roku. Za­py­tany przez ko­legę, czy mar­twi się tym, co ma w pla­nach Arias, uspo­koił go, że może i jest sza­lona, ale nie­szko­dliwa. Bli­żej ter­minu po­dróży zna­jomi pró­bo­wali się z nim skon­tak­to­wać. Bez­sku­tecz­nie. Nie od­bie­rał te­le­fonu, nie od­pi­sy­wał. Jego przy­ja­ciel na­grał mu się na se­kre­tarkę: „T-Dogg, le­piej, że­byś był mar­twy, bra­cie. Od­dzwoń”. To miał być tylko żart.

Tym­cza­sem Tra­vis rze­czy­wi­ście już nie żył. Za­mor­do­wała go była dziew­czyna.

Przy­ja­ciele przy­byli do jego domu w Mesa 9 czerwca 2008 roku. Wszę­dzie była krew. Zma­sa­kro­wane ciało le­żało pod prysz­ni­cem od pię­ciu dni. Trzy­dzie­sto­let­niego męż­czy­znę pchnięto no­żem dwa­dzie­ścia sie­dem razy, miał pod­cięte gar­dło od ucha do ucha, zo­stał po­strze­lony w twarz.

We­zwano po­li­cję. Po­dej­rze­nie pa­dło na­tych­miast na dwu­dzie­sto­sied­mio­let­nią Arias. Przy­ja­ciele opo­wie­dzieli śled­czym o ich trud­nej re­la­cji i ob­se­sji ko­biety.

Jodi wy­parła się wszyst­kiego. Oznaj­miła po­li­cji, że w dniu mor­der­stwa wy­je­chała do Utah spo­tkać się z in­nym męż­czy­zną. Po­dobno Tra­visa nie wi­działa od kwiet­nia. Nowy ko­cha­nek nie za­pew­nił jej alibi. Ze­znał, że do­tarła do niego wy­po­ży­czo­nym sa­mo­cho­dem dzień póź­niej, niż się uma­wiali. Twier­dziła, że się zgu­biła i nie mo­gła zna­leźć do niego drogi. Kiedy przy­była na miej­sce, za­uwa­żył, że miała opa­trunki na pal­cach. Wy­tłu­ma­czyła mu, że zra­niła się w rękę po­tłu­czo­nym szkłem w re­stau­ra­cji, w któ­rej pra­co­wała.

Po­li­cja wciąż miała je­dy­nie po­szlaki. Po­ja­wił się w końcu nie­zbity do­wód, że ko­bieta była z Tra­vi­sem w dniu jego śmierci. Od­na­le­ziono w domu ofiary wrzu­cony do pralki cy­frowy apa­rat fo­to­gra­ficzny. Kilka ty­go­dni za­jęło tech­ni­kom od­zy­ska­nie za­pi­sa­nych na nim zdjęć. Od­kry­cie oka­zało się ma­ka­bryczne – na ka­drach zo­stała uwiecz­niona para, Tra­vis i Jodi pod­czas zbli­że­nia sek­su­al­nego, było tam też zdję­cie sa­mego męż­czy­zny pod prysz­ni­cem. Fo­to­gra­fie wy­ko­nano po po­łu­dniu 4 czerwca 2008 roku. Ostat­nie od­zy­skane zdję­cie przed­sta­wiało za­krwa­wio­nego męż­czy­znę le­żą­cego na pod­ło­dze, w ka­drze czę­ściowo było wi­dać stopę Jodi.

Zna­le­ziono też ślady DNA Arias wy­pre­pa­ro­wane z krwa­wego od­ci­sku dłoni na ścia­nie we­wnątrz domu ofiary.

Po­dej­rzana zo­stała aresz­to­wana. Przy­znała się do wi­zyty u Tra­visa w dniu jego śmierci, nie miała in­nego wyj­ścia wo­bec przed­sta­wio­nych jej do­wo­dów. Jed­nak przy­go­to­wała też ko­lejną wer­sję zda­rzeń: tak, to prawda, zro­biła zdję­cia pod prysz­ni­cem po tym, jak upra­wiali seks. Ale póź­niej dwóch za­ma­sko­wa­nych in­tru­zów we­szło do domu i za­mor­do­wało Tra­visa. Jej tylko gro­zili i za­ka­zali mó­wić o tym, co się zda­rzyło. Nic nie po­twier­dzało jej hi­sto­rii, nie było śla­dów wła­ma­nia, ni­czego nie za­brano z domu.

Męż­czy­zna zo­stał po­strze­lony z pi­sto­letu ka­li­ber .25. Ten sam ro­dzaj broni skra­dziono z domu dziad­ków Arias ty­dzień przed jego śmier­cią.

Jodi oskar­żono o mor­der­stwo i sta­nęła przed są­dem. Pro­ces roz­po­czął się w stycz­niu 2013 roku. Był trans­mi­to­wany na żywo w in­ter­ne­cie i sze­roko re­la­cjo­no­wany przez różne me­dia. Jodi Arias po­ja­wiła się na sali są­do­wej ni­czym wielka ak­torka. Od­mie­niona fi­zycz­nie – za­miast sek­sow­nej blon­dynki zgro­ma­dzeni uj­rzeli skromną sza­tynkę w do­da­ją­cych jej po­wagi oku­la­rach, ma­ry­narce i spodniach khaki. Ko­bieta opo­wie­działa trze­cią wer­sję dra­ma­tycz­nych wy­da­rzeń. Po­dobno Ale­xan­der wpadł we wście­kłość, gdy upu­ściła apa­rat pod­czas ro­bie­nia zdjęć pod prysz­ni­cem. Za­biła go w sa­mo­obro­nie, choć Tra­vis nie miał broni, nie mógł jej ni­czym za­gro­zić. Pod­kre­ślała, że wy­ko­rzy­sty­wał ją przez cały czas trwa­nia ich związku, wciąż oba­wiała się o wła­sne ży­cie. Przed­sta­wiała zwią­zek z Tra­vi­sem tak, jakby chciała za­bić go po raz drugi, od­bie­ra­jąc mu do­bre imię. Jej ze­msta nie za­koń­czyła się w chwili, gdy strze­lała do niego z pi­sto­letu.

Arias pod­czas prze­słu­cha­nia za­cho­wy­wała spo­kój, zer­kała na ławę przy­się­głych, na obrońcę, uśmie­chała się de­li­kat­nie, ru­mie­niła, gdy wspo­mi­nała o in­tym­nych spra­wach. Głos miała ci­chy, miękki, jej ad­wo­kat wiele razy przy­po­mi­nał jej, by mó­wiła gło­śniej. Kiedy opo­wia­dała o ostrym sek­sie, do ja­kiego do­szło za­raz po jej mor­moń­skim chrzcie, wsty­dli­wie spusz­czała wzrok i przy­bie­rała smutny wy­raz twa­rzy. Ze­znała, że Tra­vis był uza­leż­niony od seksu i por­no­gra­fii.

Ósmego maja 2013 roku ława przy­się­głych uznała Jodi Arias winną mor­der­stwa pierw­szego stop­nia. Ława przy­się­głych nie zdo­łała pod­jąć jed­no­myśl­nej de­cy­zji i ska­zać jej na śmierć. Osta­tecz­nie sę­dzia zde­cy­do­wał o do­ży­wo­ciu bez moż­li­wo­ści zwol­nie­nia wa­run­ko­wego. Kiedy od­czy­ty­wano wy­rok, tłum przed bu­dyn­kiem sądu do­słow­nie wy­buchł wi­wa­tami. Ro­dzina ofiary była roz­cza­ro­wana, li­czyła na karę śmierci. W Ari­zo­nie eg­ze­ku­cje wy­ko­nuje się przez po­da­nie śmier­tel­nego za­strzyku i za­pewne krewni Tra­visa z chę­cią zo­ba­czy­liby śmierć Jodi.

Ze wzglę­dów for­mal­nych prze­pro­wa­dzono drugi pro­ces je­sie­nią 2014 roku. Są­dowy te­atr nie kon­cen­tro­wał się na zbrodni, lecz na psy­cho­lo­gicz­nym cha­rak­te­rze ofiary i spraw­czyni. Obrońca, ten sam co wcze­śniej, ma­lo­wał ob­raz ule­głej, wy­stra­szo­nej Jodi, która do­sko­nale wcie­lała się w tę po­stać na sali są­do­wej. Bie­gli obrony, uspra­wie­dli­wia­jąc Arias, wska­zy­wali na zdia­gno­zo­wane u niej za­bu­rze­nie oso­bo­wo­ści typu bor­der­line i ze­spół stresu po­ura­zo­wego wy­wo­łany trau­ma­tycz­nymi do­świad­cze­niami z dzie­ciń­stwa i krzyw­dami, któ­rych miała do­znać ze strony Tra­visa. Gdyby wie­rzyć sło­wom oskar­żo­nej i jej me­ce­nasa, ofiara była po­two­rem za­słu­gu­ją­cym na śmierć.

Matka, na którą tak na­rze­kała Jodi, rów­nież ze­zna­wała. Przed­sta­wiała córkę jako wspa­niałą, ła­godną dziew­czynę o pro­mien­nym uśmie­chu. Dziew­czynę, która chciała po­ma­gać in­nym, ma­rzyła o domu, mężu i dzie­ciach.

Po­now­nie ława przy­się­głych za­brnęła w ślepy za­ułek pod­czas dwu­dzie­sto­sze­ścio­go­dzin­nych ob­rad. Jedna z ko­biet od­mó­wiła ska­za­nia Arias na śmierć, pod­czas gdy je­de­na­ście po­zo­sta­łych osób opo­wie­działo się za karą śmierci. Sę­dzia ogło­siła błąd w pro­ce­sie ze względu na nie­jed­no­myśl­ność przy­się­głych. W ta­kiej sy­tu­acji prawo stanu Ari­zona prze­wi­dy­wało karę do­ży­wo­cia.

Przy oka­zji wy­buchł skan­dal, gdyż w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych ujaw­niono dane oso­bowe ko­biety, która nie zga­dzała się na su­row­szy wy­rok. Gro­żono jej śmier­cią.

Jodi Arias od­sia­duje karę w sta­no­wym wię­zie­niu Ari­zony. I da­lej wal­czy. Po­zwała swo­jego by­łego obrońcę, który bro­nił jej pod­czas dwóch pro­ce­sów i na­pi­sał książkę o tej spra­wie.

W wię­zie­niu jest bar­dzo po­pu­larna, han­dluje swoim cia­łem, ma­ni­pu­luje współ­więź­niar­kami i straż­nicz­kami. Ma też kon­takt ze świa­tem ze­wnętrz­nym, do­staje li­sty od ama­to­rów jej urody, a na­wet pro­po­zy­cje ma­try­mo­nialne. Je­den z jej pierw­szych wiel­bi­cieli, czter­dzie­sto­ośmio­letni Da­vid Lee Simp­son, jesz­cze w czerwcu 2013 roku gro­ził pra­cu­ją­cym w „He­adline News” dwóm dzien­ni­kar­kom, które we­dług niego przed­sta­wiały Jodi w zbyt ne­ga­tyw­nym świe­tle. Pi­sał na Twit­te­rze, że przy­wiąże je na­gie do drzewa i po­zo­stawi tak przez całą noc, a na­stęp­nie po­de­rżnie im gar­dła. Jed­nemu ze swo­ich współ­pra­cow­ni­ków opo­wia­dał, że pla­nuje jedną z ko­men­ta­to­rek po­wie­sić za nogi i wy­pa­tro­szyć jak je­le­nia. Męż­czy­zna zo­stał aresz­to­wany. W jego sa­mo­cho­dzie zna­le­ziono kilka pi­sto­le­tów, amu­ni­cję do strzelby, kaj­danki, opa­ski za­ci­skowe, lor­netkę, nóż, po­li­cyjne ra­dio i ra­chu­nek za nie­dawno za­ku­pioną strzelbę. Aresz­to­wany przy­znał, że wszystko, co za­mie­rzał zro­bić, zro­biłby z... mi­ło­ści do Jodi, z którą chciał się oże­nić. W sieci można tra­fić na stronę in­ter­ne­tową jo­dia­ria­si­sin­no­cent.com, przez którą zbie­rane są fun­du­sze na jej ko­lejne ape­la­cje. Ktoś bar­dzo wie­rzy w jej nie­win­ność.

Na­mięt­ność, któ­rej ule­gła, w żad­nym stop­niu nie uspra­wie­dli­wiała jej zbrodni. Przy­naj­mniej nie w oczach sądu i przy­się­głych. Hi­sto­ria Jodi jest dla mnie istotna mię­dzy in­nymi z po­wodu roli, jaką od­gry­wała jej uroda. Wła­ści­wie w każ­dej z opo­wie­ści po­wta­rza się ten sam wą­tek – wy­gląd mor­der­czyni. W są­dzie musi spra­wiać wra­że­nie skrom­nej, po­tul­nej, ule­głej, im jest pięk­niej­sza, tym su­ro­wiej osą­dzana. Przy­wo­łuję sprawy Zyty Wo­ro­niec­kiej i Yvonne Ro­us­seau. Obie uzna­wano za nie­zbyt uro­dziwe, tym sa­mym da­jąc im więk­sze szanse na wy­graną w są­dzie. Im ład­niej­sza ko­bieta po­peł­nia zbrod­nię, tym zwy­kle mniej przy­chyl­nie pa­trzą na nią sąd, ława przy­się­głych i opi­nia pu­bliczna.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki