Zbiór wierszy - Wszeborowska Elżbieta - ebook

Zbiór wierszy ebook

Wszeborowska Elżbieta

0,0
10,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Zbiór romantycznych wierszy o miłości, przyrodzie i wszystkim tym, co nas otacza. Przepełnione wdzięcznością do Boga za piękno stworzonego świata utwory, inspirowane rodzinnym ciepłem, naturą i miłością.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 37

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wszeborowska Elżbieta

Zbiór wierszy

Moje myśli

© Wszeborowska Elżbieta, 2018

Z natury jestem romantyczką, kocham ludzi, morze, oraz to wszystko co nas otacza dokoła.Czyli naturę tak piękną stworzoną przez pana Boga. Tylko Bóg mógł stworzyć coś tak pięknego aż dech zapiera.Wszystko co się dzieję w moim życiu to Boga zasługa nie moja. A inspiracją była rodzina, wnuczki, koleżanki które je czytały. Pierwszym promotorem był Ksiądz Stanisław Płatek. powiedział nie może ich pani zaszufladkować, muszą ujrzeć światło dzienne. Więc tak powstała książka.

ISBN 978-83-8126-476-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Idę plażą

Idę plażą, słońce jest wysoko,

idę, idę jakby ku obłokom,

trzymając buty w ręce,

tak sobie pędzę i pędzę.

Morskie fale me stopy łaskoczą,

zapach jodu, jakoś ochoczo

wracam pełna wigoru

i bardzo dobrego humoru.

Dzień się chyli ku końcowi,

ku mojemu spacerkowi,

jeszcze raz zerkam na morze

i na tę cudowną zorzę.

We włosach mam pełno piasku

i słonecznego blasku,

w uszach szum morza

i jeszcze ta cudowna zorza…

Spacer z Malwinką

W piękny, słoneczny dzionek

pięknie śpiewał skowronek.

Z wesołą pewną dziewczynką,

czyli z moją wnusią Malwinką,

idąc sobie brzegiem morza,

tak szłyśmy aż z Przymorza.

Zdejmijmy, babciu, buty,

pójdziemy sobie na skróty —

woła moja wnusia Malwinka

i ta jej cudowna minka.

Doszłyśmy do Brzeźna samego,

znalazłyśmy bursztynu cennego,

to jakiś dziwaczny patyczek,

to jakiś ładny kamyczek,

to znów muszelka kolorowa,

w niej ślimak się schował!

Wiele skarbów nazbierałyśmy,

w końcu pizzę sobie zjadłyśmy.

Babciu, dosyć spaceru mamy,

do domu autobusem wracamy.

Piękny sen

Pięknie świeci dziś słoneczko,

chodź pobawić się nad rzeczką.

Porobimy dziś grządeczki,

posadzimy marcheweczki

i zrobimy mały dworek,

posadzimy też szczypiorek.

Wokół dworku będzie fosa,

most zwodzony i karoca,

a w niej piękna blondyna —

to księżniczka Malwina.

Cały dzień się tak bawiły,

wszystko prysło, gdy się zbudziły.

Co będzie z nami

Panie Boże, człowiekowi oddałeś

ten piękny świat, który stworzyłeś.

Oddałeś człowiekowi we władanie,

Panie, co teraz z nami się stanie.

A człowiek chce coraz więcej i więcej,

wymyśla złe rzeczy, szatan zaciera ręce.

I tak jeden drugiemu się nie daje,

bo za mało mu jednego kraju,

on chce mieć wszystkie kraje,

broń chemiczną wymyśla zatem —

jeden chce rządzić całym światem,

szatan zawładnął ich głowami.

Powiedz, Panie, co będzie z nami,

chcą cały świat obrócić w ruinę.

On nie myśli o tym, że też zginie,

nie widzi tego i co może się stać,

ciągle mu mało, chce brać i brać.

Co będzie z dziećmi, wnukami,

Panie Boże, co my robić mamy,

modlimy się i do Ciebie wołamy —

Panie Boże, ulituj się nad nami!

To był wielki błąd, Boże Panie,

dać człowiekowi świat we władanie…

Czy jesteś, Boże

Wznoszę moje ręce do Ciebie,

Boże mój ukochany w Niebie,

Ciągle tylko proszę i narzekam,

Ty miłujesz każdego człowieka,

Kochasz, miłujesz i czekasz, czekasz…

Aż w końcu wpadam w bezdroże,

Gdzie jest Bóg, Ciebie nie ma, Boże,

Tyle rozbieżności, się pomyliłem,

Na lata zapomniałem się, zagubiłem,

Zgubiłem mojego jedynego Boga,

Chodziłem po zbyt krętych drogach,

Ciągle schodziłem na bezdroże,

Czy Ty jesteś, Ciebie nie ma, Boże,

Aż zdrówko wysiadło, straszna trwoga,

Odnalazłem drogę do mojego Boga…

Boże, ratuj mnie, sierotę biednego,

Przytul mnie do serca miłosiernego,

Wybacz mi, Panie Boże, wszystko,

Twoja miłość jest jak ognisko,

Panie, weź z Twojej miłości iskierkę

I zapal moje letnie serce…

Marzycielka

Kocham nasze polskie morze,

bardzo spokojne o tej porze.

Kocham ten spokój, tę ciszę,

że idąc, własne serce słyszę…

Które szum fal zagłusza,

ja w rytmie fal się poruszam.

Zdaje mi się, że idę nad falami,

wszystko inne zostaje za nami.

W takt walca się poruszam,

czuję, jak tańczy moja dusza.

To coś w mojej duszy gra

i do przodu mocno gna…

Więc wzniosłam się ku górze

i tańczę sobie na chmurze.

Tak tańczę sobie, wiruję

i w rytmie podskakuję,

aż w morze nogą wdepnęłam

i nagle się ocknęłam.

Właśnie jestem na plaży,

idąc, mogę sobie marzyć.

Tęgi mróz

Wreszcie przyjechał pan Mróz,

zaprzęg zostawił za rogiem tuż.

I tak po wioskach szarżuje,

kwiatuszki na oknach maluje.

Piękna bywa biała zima,

gdy mróz dosyć mocno trzyma.

Skrzypią furtki, płoty, buty,

nawet pospały się koguty.

Kurki w kurniku się pospały,

gdaczą głosem zachrypiałym.

Wszystkie zwierzęta się pospały,

w chlewiku ciepłym się schowały.

Co za ziąb, co za mróz,

ko, ko, kwa, kwa, dosyć już!

Dosyć mamy mroźnej zimy,

na spacerek nie chodzimy…

Bo nie mamy ciepłych bucików,

siedzimy w ciepłym kurniku.