Zawrót głowy - Schield Cat - ebook

Zawrót głowy ebook

Schield Cat

3,5

Opis

„Mimo przytłumionego światła dojrzał jej rumieńce i zauważył, że zaczęła oddychać szybciej. Zdał sobie sprawę, że poczuła jego zainteresowanie, choć nie chciała tego przyznać. Zapragnął przyciągnąć ją do siebie i usłyszeć jej oddech tuż przy wargach. Wyobraził sobie jej krzyk rozkoszy. Te ostatnie dni, gdy jej nie widział, rozpaliły jego pożądanie...”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 158

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (19 ocen)
5
3
7
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Cat Schield

Zawrót głowy

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Z ręką wyciągniętą na oparciu czarnej skórzanej kanapy J.T. Stone sączył jeden z wyjątkowych koktajli Ricka i rozmyślał o kobiecie.

Tego wieczoru Violet Fontaine miała na sobie czarną suknię mini z długim rękawem. Mimo opiętego fasonu z przodu suknia wyglądała skromnie. Za to tył! Szeroki dekolt w kształcie litery V odsłaniał złocistą skórę pleców, na których od karku aż do talii krzyżowały się cieniutkie paski. Wzrok J.T., zgodnie z intencją projektanta sukni, przyciągały pośladki.

Wyobraził sobie, jak ściska te krągłości. Zanim przed sześciu laty poznał Violet, należał do mężczyzn, którzy zwracają uwagę na kobiece piersi i uda. Teraz postawił sobie za cel znalezienie zgrabniejszych pośladków niż te Violet. Jak dotąd jego wysiłki spełzły na niczym.

Na szczęście Violet nie miała pojęcia, jak na niego działa, bo inaczej mógłby stracić coś bardziej niezastąpionego niż ulubiony barman.

Obecny barman w Baccaracie w Fontaine Chic miał na imię Rick i był geniuszem w swoim fachu. J.T. bywał tam sześć razy w tygodniu pod pretekstem, że chce ściągnąć Ricka z powrotem do Titanium, skąd Violet go skradła.

Kogo on oszukuje? Od roku, odkąd Rick zmienił miejsce pracy, J.T. spędzał w barze większość wieczorów, gdyż o jedenastej piętnaście pojawiała się tu Violet i prowadziła pogaduszki z klientami.

– Jeszcze jeden, J.T.? – Kelnerka przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się do niego ciepło.

– Jasne, czemu nie? – Skinął głową w stronę Violet. – To co ona zwykle pije. I dla niej to samo.

Charlene powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem.

– Wiesz, że ona w pracy nie pije.

– Może dziś zrobi dla mnie wyjątek.

– Może. – Z tonu Charlene wynikało, że wie swoje.

– Poprosisz ją tu? – spytał jak co wieczór, bo stało się to rytuałem, a kelnerka z uśmiechem odparła:

– Jasne.

Violet przyniosła mu drinka.

– Rick powiedział, że dziś pijesz to.

– Dołączysz do mnie?

Gdy pokręciła głową, brylantowe kolczyki zakołysały się kusząco.

– Pracuję.

– Jestem twoim najlepszym klientem.

– Jesteś fanem Ricka, a nie Fontaine Chic.

– Jestem twoim fanem – odrzekł, a ona szeroko otworzyła oczy, jakby ją zaskoczył.

Nie pomogło mu przypominanie sobie, że podobają mu się blondynki o kobiecych kształtach, i że szczupła wysoka Violet, która figurę odziedziczyła po matce tancerce, a brązowe włosy po ojcu, nie jest w jego typie. Ani to, że jej silny charakter ukształtował się pod wpływem przybranego ojca, a jego wuja, Tiberiusa Stone’a. Człowieka, który zerwał z rodziną i który obwiniał ojca J.T. o to, że został wydziedziczony.

– Możesz mi poświęcić chwilę? – zapytał.

Violet uniosła brwi. Mimo to usiadła na kanapie i skrzyżowała nogi. Jej czarna szpilka znalazła się tuż obok nogawki jego spodni. Wsparła łokieć na oparciu kanapy, oparła brodę na dłoni i czekała, co J.T. ma do powiedzenia. Była najweselszą osobą i największą optymistką, jaką znał.

Przyjrzał się jej uważnie. Cienie pod oczami mówiły o tym, że od chwili, gdy przed paru tygodniami Tiberius został zamordowany, pracowała więcej niż zwykle.

– Powinnaś odpocząć – zauważył.

– I co niby miałabym robić? Siedzieć i się zamartwiać? – Usłyszała rozdrażnienie w swoim głosie i po głębokim westchnieniu podjęła łagodniej: – Wiem, że po stracie rodzica większość ludzi tak robi, ale dla mnie najlepszym sposobem uczczenia pamięci Tiberiusa jest praca.

Skinął głową ze zrozumieniem.

– Na pewno by to pochwalał.

Choć J.T. dostał drugie imię, Tiberius, po młodszym bracie matki, aż do ostatnich miesięcy nie miał okazji wuja poznać. Tylko o nim słyszał. Wychował się w Miami, gdzie znajdowała się główna siedziba Stone Properties. Tiberius rzadko opuszczał Las Vegas. Złe stosunki między Tiberiusem i jego szwagrem, a ojcem J.T., Prestonem Rhodesem, nie dawały szansy na bliższą relację J.T. z wujem.

Konflikt między Prestonem i Tiberiusem ciągnął się od ćwierćwiecza. Z informacji, jakie J.T. zebrał od przyjaciół rodziny, wynikało, że Preston oskarżył Tiberiusa o okradzenie Stone Properties i przekonał Jamesa Stone’a, swojego teścia, by wyrzucił z firmy syna. Pięć lat później James zmarł, a ojciec J.T. użył swojego wpływu na żonę, Fionę Stone – która pod presją ojca nie przyjęła nazwiska męża – by zarząd firmy wybrał go na prezesa.

– Dziękuję, że pojawiłeś się dziś na mszy – powiedziała Violet. – Wiem, że nie byłeś z Tiberiusem blisko, ale ostatnio dużo mówił o tym, że żałuje tych lat, kiedy cię nie znał.

Poczuł ucisk w piersi.

Kiedy przyjechał do Las Vegas prowadzić sprawy rodzinnej firmy, jego zdanie na temat wuja było oparte na opiniach z domu. Wiedząc jednak, że Violet podziwia Tiberiusa, i słysząc pozytywne opinie na jego temat wypowiadane przez miejscowych biznesmenów, zaczął podejrzewać, że jeśli Tiberius zrobił to, o co oskarżał go ojciec J.T., miał po temu ważny powód.

– Jeśli chodzi o twoją rodzinę, był realistą – powiedziała Violet z lekkim uśmiechem. – I naprawdę nienawidził twojego ojca.

– Z wzajemnością.

Na moment Violet pogrążyła się w myślach.

– Ostatnio kilka razy wspominał, że byłbyś świetnym prezesem Stone Properties.

Te słowa odebrał jak cios. Żałował, że nie dane mu było poznać wuja tak dobrze, jak znała go Violet.

– Opuszczam firmę.

Słysząc własne słowa, zastanowił się, czemu tak nagle zdradził swe zamiary. Z nikim nie dzielił się myślami. Nawet z kuzynem Brentem, a byli sobie bliscy jak bracia. Zajrzał do szklanki. Czy Rick czegoś tu dolał? Odstawił drinka. Violet patrzyła na niego ze zdumieniem.

– Dlaczego?

– Dwa miesiące temu skończyłem trzydziestkę i uzyskałem kontrolę nad moim funduszem powierniczym oraz trzydziestoma procentami Stone Properties od matki. To pozwoliło mi pogrzebać w finansach firmy i zobaczyć, co zrobił ojciec.

– I?

– Za dużo pożyczał, firma jest na granicy zapaści. – Znów poczuł złość, która od miesięcy w nim narastała.

– Nie miałam pojęcia – rzekła współczująco Violet.

Teraz był zły, że się nad nim lituje.

– Podzieliłeś się z ojcem swoim niepokojem?

Opowiadanie o trudnościach nie było w stylu J.T., a zwłaszcza rozmowa z kimś tak blisko związanym z konkurencją jak Violet. Z drugiej strony Violet była łącznikiem z tą częścią rodziny, której nie znał, a przebywając z nią, czuł się mniej samotny.

Sięgnął znów po drinka.

– Nie słuchałby, to on kontroluje większość udziałów. Nie mam szansy wpływać na bieżącą politykę firmy.

– Co zrobisz, jeśli opuścisz Stone Properties?

Nigdy nie odkrywał kart, ale Violet słuchała go z taką troską i uwagą, że łatwo było jej się zwierzyć. Sprawiała wrażenie, jakby miała dla niego mnóstwo czasu. Byłby też głupcem, nie słuchając jej opinii. Ale to przyjaźń z Violet najbardziej sobie cenił. Poza tym, jeśli miał być szczery, ta kobieta go pociągała.

– Podtrzymywałem znajomość z pewnymi inwestorami – odrzekł. – Założę własny biznes.

– Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Tiberius pozwolił, żeby twój ojciec wyrzucił go z firmy, i zawsze tego żałował.

– Nikt go nie wyrzucił bez powodu – poprawił ją J.T. – Przyłapano go na kradzieży.

– Został wrobiony. – Violet szczerze w to wierzyła. – Przez twojego ojca.

Siedział przygnieciony ciężarem jej oskarżeń, a jego myśli krążyły jak szalone. Normalny człowiek broniłby własnego ojca przed oszczerstwami, ale J.T. widział stan finansów firmy i wiedział, że ojciec nie mówił udziałowcom całej prawdy. Był więc kłamcą. Nie wspominając o tym, jak potraktował swoją żonę.

Jednak J.T. nie był jeszcze gotowy dołączyć do krytyków Prestona, choć ojciec budził w nim mieszane uczucia.

– Jeśli to prawda – rzekł neutralnym tonem – tym bardziej powinienem zerwać z rodzinną firmą i ojcem.

Oczy Violet zabłysły determinacją.

– Albo zostać i walczyć o swoje.

Przez dwa lata rozważał sensowność pozostania w Stone Properties. Teraz nie widział w tym sensu.

– Nie znoszę uczucia bezradności, które mnie ogarnia, kiedy patrzę, jak ojciec niszczy wszystko, co zbudował dziadek.

– Rozumiem. Masz zamiar wyjechać z Vegas?

Czy miała nadzieję, że zostanie? Szukał w jej oczach odpowiedzi, ale widział w nich tylko ciekawość. Violet była bezpośrednia i szczera. To go w niej fascynowało. Wydawało się, że nie chroni się przed zranieniem. To był jeden z powodów, dla których dotąd jej nie uwiódł.

Niedługo po przyjeździe do Las Vegas wpadł na wuja i Violet na imprezie charytatywnej. Dwudziestotrzyletnia kobieta natychmiast wzbudziła jego zainteresowanie, lecz był dość mądry, by tego nie okazać. Konflikt między jej przybranym ojcem i jego biologicznym ojcem stanowił istotną barierę. Podobnie jego życie playboya.

Zanim przeniósł się do Vegas, zdobył sławę na scenie towarzyskiej Miami. Żył ryzykownie bez względu na to, czy chodziło o szybkie jachty, kosztowne samochody czy niedostępne kobiety. Nie przejmował się, kogo krzywdzi, byle tylko zrobić na złość ojcu.

Jednak za bardzo lubił Violet, by ją uwieść. Poza tym, w przeciwieństwie do kobiet, za którymi się uganiał, ona miałaby wobec niego oczekiwania, których nie mógłby spełnić. Spodziewałaby się otwartości, radości, zaufania. Aby z nią być, musiałby się pozbyć mechanizmów obronnych, które chroniły go przed bólem i rozczarowaniem. Wywabiłaby go z bezpiecznej ciemnej jaskini i oczekiwałaby, że znajdzie szczęście. Jak miał to zrobić, kiedy w dzieciństwie nie został wyposażony w odpowiednie do tego narzędzia?

Ojciec wszystko to, co przeszkadzało mu w interesach, uważał za złe. Wbijał tę filozofię do głowy synowi. Matka J.T., ignorowana przez dominującego męża, którego uwielbiała, była wygłodniała miłości. Jej życie było piekłem. Mniej więcej w tym czasie, kiedy Tiberius wyjechał z miasta, zaczęła szukać ucieczki w narkotykach i alkoholu. Kiedy J.T. skończył dwanaście lat, przywykł do tego, że rodzice go nie zauważają, dziadek o nim zapomniał, a wuj się odsunął. Nie miał żadnej rodziny ze strony ojca. Jedyną osobą, która się nim interesowała, była babka dzieląca swój czas między Miami, Wirginię i Kentucky.

Tradycyjna rodzina. Miłość. Tego nie znał.

Przebywanie z Violet pokazywało mu, jak może wyglądać normalne życie. Miłość, jaką darzyła siostry, matkę i Tiberiusa obudziła w nim tęsknotę, by znaleźć się blisko niej. Nie mógł jednak wykonać koniecznych w tym celu kroków. Nie potrafił też odejść. Czuł potrzebę więzi. To był jeden z jego największych sekretów.

Tak więc co wieczór odwiedzał Fontaine Chic i przesiadywał w barze. Niczego tak nie pragnął jak bliskości z Violet, tyle że nie miał pojęcia, jak do tego doprowadzić. Mówiąc językiem kasyna, stawiał minimalnie. Nigdy dużo nie wygra, lecz nie zamierzał też wszystkiego stracić. Kiedy szalał i narażał się na fizyczne niebezpieczeństwo, czuł skok adrenaliny. Ale narażanie uczuć to co innego.

– Nie wiem, co mnie czeka – odparł w końcu. – Będziesz za mną tęsknić, jeśli wyjadę?

Zaskoczona rozchyliła wargi, lecz milczała. Zwykle ich rozmowy nie przekraczały pewnych granic. Tego wieczoru J.T. zmienił reguły gry, ukazując jej w przebłysku, co go trapi.

– Będzie mi brakowało twojego biznesu – odparła z uśmiechem, który nie sięgał oczu, i wyprostowała się, dając znak, że rozmowa dobiegła końca.

– Violet. – Chwycił ją za rękę, nim wstała.

Ten zwyczajny kontakt wywołał reakcję łańcuchową. J.T. jej pragnął, to nie ulegało wątpliwości.

– Naprawdę mi przykro z powodu Tiberiusa.

Delikatnie uścisnął jej dłoń i ją puścił. Przyszło mu to wyjątkowo trudno. Chciał wziąć ją w ramiona i pozwolić się wypłakać. Wiedział, że to niemożliwe. Ich relacja nie była tak intymna, co go zarazem irytowało i cieszyło.

– Dziękuję ci. – Dotknęła kącika oka, gdzie pokazała się łza. – Wyglądam koszmarnie.

– Jesteś piękna.

Te proste słowa ją poruszyły. Violet przeprosiła go i ruszyła do baru po serwetki, by otrzeć łzy. Kiedy trochę się pozbierała, podeszła znów do J.T., który wstał.

– W porządku?

Wrócił twardy biznesmen. Violet skinęła głową i odetchnęła z ulgą. Ten moment, gdy się odsłonił, sprawił, że tylko bardziej ją zaciekawił, a to stwarzało komplikacje. Dawno pogodziła się z tym, że wystarczy jedno spojrzenie J.T., by jej hormony zaczęły szaleć. Z pożądaniem dawała sobie radę, jak nowoczesna kobieta z apetytem na seks. Może niezbyt często go zaspokajała, co nie znaczy, że nie była zainteresowana. Raczej po prostu ostrożna.

Niepokoiło ją, że na widok J.T. jej serce przyspieszało. Romantyczne fantazje na temat tak niedostępnego mężczyzny złamałyby jej serce. Na własne oczy widziała skutki takiego nieszczęścia. Żonaty kochanek porzucił matkę Violet, i to z dzieckiem. Ross Fontaine wziął wszystko, co Lucille Allen miała do ofiarowania, po czym poszedł własną drogą. Choć złamał serce matki, ta nadal go kochała, i pewnie nie przestanie aż do śmierci.

Violet była zbyt inteligentna, by skończyć jak matka. W chwili, gdy ta myśl wypłynęła do świadomości, Violet jej pożałowała. Kochała matkę do szaleństwa, choć będąc córką Lucille, musiała szybciej dorosnąć. Gdyby nie Tiberius, w ogóle nie miałaby dzieciństwa.

Tiberius uwielbiał Lucille. Zaopiekował się nią i Violet. Stworzył im dom. Nie poślubił Lucille, choć tego chciał, bo ona nie traciła nadziei, że pewnego pięknego dnia Ross Fontaine do niej wróci.

Violet uznała, że kiedy się zakocha, to tylko w kimś, kto będzie dostępny emocjonalnie i prawnie. Opinia J.T. jako uczciwego biznesmena robiła na niej wrażenie, ale jeśli chodzi o bliskość, niewiele z siebie dawał.

Co prawda dotąd nie miała powodu sądzić, że uważa ją za kogoś więcej niż konkurentkę z branży, która skradła jego ulubionego barmana. Tego wieczoru to się zmieniło. Spytał, czy będzie za nim tęskniła, gdyby opuścił Vegas. Uwierzyła, że jeśli powie nie, jego serce przestanie bić.

Odsunęła na bok naiwne fantazje, ale kiedy chwycił ją za rękę, puls przyspieszył. To tylko pożądanie. Ponad sto osiemdziesiąt centymetrów męskiego ciała. Czarne włosy i brwi, lekko opadające kąciki warg, błękitne oczy.

Instynkt mówił jej, że przydałaby mu się pomoc, a ona bardzo lubiła rozweselać kolegów z drużyny. Tyle że on nie należał do jej drużyny, nie obracał się w tych samych kręgach. Nie powinna wściubiać nosa w jego sprawy. Jeżeli zbyt gorliwie będzie mu oferowała pomoc, tylko się poparzy.

– Lepiej już pójdę – oznajmiła, lecz się nie ruszyła.

– Ja też – odrzekł, zerkając na zegarek. – Gdybyś czegoś potrzebowała, mam nadzieję, że zadzwonisz.

Kolejna niespodzianka.

– Jasne. – Nie bardzo sobie wyobrażała, po jaką pomoc mogłaby się do niego zwrócić. Przez większość czasu była samowystarczalna. Matkę przygniatały najmniejsze problemy. Violet wcześnie nauczyła się samodzielności, choć odkąd zamieszkały z Tiberiusem, życie nie było już takim wyzwaniem. – To miło z twojej strony.

Na moment jego spojrzenie złagodniało. Zanim Violet wciągnęła powietrze, znów ukrył się za maską.

– To nie ma nic wspólnego z byciem miłym – rzekł neutralnym tonem. – Jesteśmy rodziną.

Jego stwierdzenie to kolejna niespodzianka.

– Jak to?

– No, jesteś jakby córką mojego wuja.

– Nie z prawnego punktu widzenia. – Nie wiedziała, jak traktować ten rodzaj relacji z J.T. Jeśli w ich stosunki zakradnie się czułość czy serdeczność, pojawi się ryzyko przekroczenia granic.

– Myślisz, że dla Tiberiusa to było ważne?

– Nie, ale sądziłabym, że dla ciebie jest.

– Czemu?

– Prawdę mówiąc, nie wiem.

– Ale nie powiedziałaś tego bez powodu – upierał się.

Poczuła, że jest mu winna wyjaśnienie.

– Nie podobało mi się, że jestem nieślubnym dzieckiem Rossa – odparła. – Rodzina Fontaine’ów traktowała mnie, jakbym nie istniała, czułam się przez to gorsza.

– Teraz to się zmieniło. Henry Fontaine nie tylko uznał cię za wnuczkę, ale przekazał ci hotel, który prowadzisz.

Violet skinęła głową.

– Wciąż mnie to zdumiewa. Ale czasami wracam myślami do tamtej jedenastoletniej dziewczynki wyśmiewanej przez koleżanki w klasie, bo chwaliła się, że jest córką Rossa Fontaine’a, choć wszyscy wiedzieli, że on nie chce mieć z nią do czynienia.

– Rozumiem, że było ci trudno.

Violet z kolei trudno było uwierzyć, że on to rozumie. Jedyny dziedzic Stone Properties dorastał świadomy, kim jest. Może jego rodzicom nie układało się najlepiej, może firma pod kierownictwem ojca zmagała się z kłopotami, ale wystarczą dobre posunięcia, by to zmienić.

– Więc uważasz, że jesteśmy rodziną. – Starała się ciepło uśmiechnąć.

Sądząc po minie J.T., nieudolnie.

– Nie miałem okazji naprawdę poznać wuja – wyjaśnił. – Chyba dużo straciłem. Ty znałaś go lepiej niż ktokolwiek inny. Przez ciebie czuję się z nim związany.

Nagle w głowie jej się zakręciło.

– Twój wuj był moim ojcem w każdym znaczeniu tego słowa, choć mnie nie adoptował – dokończyła. – Sądzę, że możemy nazwać się kuzynami.

– Chyba tak. Dobranoc, Violet.

Opuścił bar, więcej jej nie dotykając. Violet była zaniepokojona swoim rozczarowaniem. Łatwo przywykłaby do jego dotyku. Czy to nie przerażające, skoro zgodzili się uważać się za kuzynów?

Zastanawiała się, jak siostry oceniłyby tę rozmowę. Kilka miesięcy młodsza od Violet Harper, z jej tradycyjnym wychowaniem i ambicją, dałaby jej rozsądną radę. Zachęciłaby ją, by trzymała się z daleka od trudnego mężczyzny borykającego się z zawiłą sytuacją rodzinną. Relacja Violet z Tiberiusem zrobiła z niej wroga Prestona Rhodesa, ojca J.T. Jeśli ona i J.T. się zaprzyjaźnią, to tylko skomplikuje i tak już napięte stosunki z jego ojcem.

Choć racjonalne argumenty Harper przemówiłyby do rozsądku Violet, opinia Scarlett byłaby bliższa jej sercu. Kilka tygodni temu Scarlett zauważyła, że w wieczornych wizytach J.T. w Baccaracie chodzi o coś więcej niż tylko tęsknotę za barmanem Rickiem. Scarlett zachęciłaby Violet, by lepiej poznała J.T., przekonana, że między nimi iskrzy. Na tę myśl Violet zrobiło się gorąco.

Seks z nim byłby wybuchowy. Tego wieczoru, gdy ścisnął jej rękę, niewiele brakowało, by go pocałowała inaczej, niż przystoi kuzynce. Nie pójdzie tą drogą. Nie wolno jej się tam zapędzać nawet myślą.

Przez sześć lat, odkąd znała J.T., od czasu do czasu dostrzegała w nim głęboki ból, a instynkt kazał jej przyjść mu z pomocą. Ale on za skarby świata nie przyznałby się do słabości. Od Tiberiusa wiedziała, że dzieciństwo J.T. nie było idealne. Ojciec był bezwzględny, a jego żądza władzy spowodowała, że zaniedbał żonę.

Matka J.T. źle zniosła wygnanie brata. Szukała pocieszenia w używkach. Tiberius z pomocą przyjaciół miał ją na oku, ale nic nie mógł zrobić, patrzył tylko, jak siostra powoli znika. Violet nie rozumiała, dlaczego nie rozwiodła się z Prestonem. Miałaby wtedy szansę na lepsze życie.

Wróciła do gabinetu. Choć była trzecia nad ranem, nie spodziewała się, że zaśnie. Czekały na nią raporty.

Biura hotelu zajmowały niewielką część drugiego piętra. Spędzała tam mało czasu, wolała być na dole, wśród gości. Tego się właśnie nauczyła, chodząc jak cień za Tiberiusem po Lucky Heart. Kiedy spojrzała na główną ulicę Las Vegas, gdzie mieścił się nieduży hotel i kasyno, gardło jej się ścisnęło. Zbudowany w latach sześćdziesiątych Lucky Heart nie posiadał wygód nowoczesnych hoteli: pięciogwiazdkowych restauracji ani luksusowych apartamentów. Sufity były niskie, wykładzina podniszczona. Klienci wpadali do baru na tanie drinki i zostawali pograć na automatach. Mimo wszystko dla Violet tamten hotel na zawsze pozostanie domem.

Dlatego właśnie była zaskoczona reakcją Tiberiusa, gdy Henry Fontaine zaprosił ją do współpracy. Sądziła, że Tiberius będzie ją zniechęcał do rodzinnego biznesu. Tymczasem było inaczej. Tiberius wiedział, jak ciężko było nieślubnej córce Rossa. W przeciwieństwie do Scarlett, drugiej nieślubnej córki Rossa, Violet dorastała w Las Vegas w cieniu wspaniałych hoteli i kasyn należących do dynastii Fontaine’ów.

Coraz bardziej ją to frustrowało. Gdyby Tiberius stale jej nie powtarzał, że jest najzdolniejszą osobą, jaką zna, może nigdy by nie zrozumiała, że do szczęścia nie potrzebuje aprobaty Fontaine’ów.

Udział w nabożeństwie żałobnym stryja musiał być dla J.T. bolesnym przeżyciem. Inaczej nie potrafiła wyjaśnić tego, że podzielił się z nią swym niepokojem dotyczącym Stone Properties. Czy to dziwne, że jego słowa wytrąciły ją z równowagi? Czy żałował, że jej się zwierzył?

Wyobrażając sobie, jak w drodze powrotnej do Titanium J.T. pluje sobie w brodę, uśmiechnęła się krzywo. Titanium było czymś absolutnie wyjątkowym. Przez pierwsze dwa lata w Las Vegas J.T. przebudowywał hotel i kasyno. Był teraz większy niż Fontaine Chic i Richesse razem wzięte, miał ogromne centrum kongresowe i pole golfowe. Violet podziwiała styl Titanium i w Fontaine Chic zaangażowała tych samych projektantów.

Co stałoby się ze Stone Properties, gdyby J.T. opuścił firmę? Największą troską Tiberiusa było to, by Stone’owie znów nią kierowali. Plany J.T. by go zmartwiły.

– To nie moja sprawa – mruknęła, choć trybiki w jej mózgu gorączkowo się obracały.

Tiberius chciałby, by pomogła J.T. Tuż przed śmiercią zaczął wyciągać rękę do siostrzeńca.

Violet była pewna, że potrafi trzymać hormony na uwięzi na tyle długo, by się zastanowić, jak pomóc J.T. uratować Stone Properties. Z tą myślą ruszyła do apartamentu wziąć gorący prysznic i położyć się do łóżka.

Tytuł oryginału: A Merger by Marriage

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2014

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2014 by Catherine Schield

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2015, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2891-6

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.