Zaopiekuj się mną. Mały ciekawski Gucio - Holly Webb - ebook + książka

Zaopiekuj się mną. Mały ciekawski Gucio ebook

Holly Webb

4,8

Opis

U Tosi w domu odbywa się remont. Jej ciekawski kotek zagląda w każdy kąt. Kiedy Tosia jest w szkole, martwi się, że Gucio wpadnie w tarapaty. Pewnego dnia złe przeczucia dziewczynki spełniają się. Ciekawski kotek ucieka przez uchyloną furtkę. Czy Tosia jeszcze kiedyś zobaczy ukochanego Gucia?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 55

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (90 ocen)
73
12
5
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
izabelawings

Nie oderwiesz się od lektury

CzytajacyAdam5

Nie oderwiesz się od lektury

pczuka🥰🤭🤫🤫😝😝😝😃😃🦅
00
Easydorek

Nie oderwiesz się od lektury

fajna historia, ale ciągneła się w czasie, przyjemne i zadziwiające zakończenie, ode mnie: 9,5/10
00
bogninka

Nie oderwiesz się od lektury

Fajna książka pełna po dno przygodą gucia ciekawskiego i hętnego do zabawy kotka. fajna i ciekawa.
00

Popularność




Tytuł oryginału: THE CURIOUS KITTEN
Przekład: PATRYK DOBROWOLSKI
Redaktor prowadząca: SYLWIA KUREK
Redakcja: MONIKA PLES
Korekta: TERESA ZIELIŃSKA
Projekt okładki: DOMINIKA KROGULSKA-NOWICKA
Opracowanie graficzne okładki, skład i łamanie: Studio 3 Kolory
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2018 Wszystkie prawa zastrzeżone. Text copyright © Holly Webb, 2016 Illustration copyright © Sophy Williams, 2016
Wydanie I
ISBN 978-83-8073-912-3
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 51 e-mail: [email protected]
Konwersja: eLitera s.c.

Dla George

.

Tosia toczyła brzęczącą kocią piłeczkę po przedpokoju i chichotała, patrząc, jak Gucio się na nią rzuca, a jego łapki ślizgają się na drewnianej podłodze. Uwielbiała, jak jej kociak tak bardzo angażował się w pościg za zabawką.

Mama dziewczynki otworzyła kuchenne drzwi i wydała z siebie stłumiony okrzyk, po tym jak prawie potknęła się o rozpędzonego zwierzaka.

– Ach, Gucio! Prawie cię nadepnęłam. Nic ci nie jest?

Jednak Gucio jakby jej nie zauważył. Gdy wreszcie schwytał brzęczącą piłeczkę, zaczął się z nią obracać na podłodze, pomrukując cicho.

– Ta piłka chyba tego nie przetrwa – skomentowała z uśmiechem mama. – Tosiu, naszykowałaś już nowe kredki i resztę rzeczy do szkoły? Spakowałaś je do plecaka?

Dziewczynka pokiwała twierdząco głową.

– Wszystko gotowe – mówiąc to, wstała, spoglądając niepewnie to na mamę, to na Gucia. – Mamo, co będzie z Guciem, kiedy ja będę w szkole?

– Jak to co z nim będzie? – Mama nie do końca rozumiała pytanie córki.

– Boję się, że będzie się nudził – wyjaśniła Tosia. – Nigdy nie spędzał zbyt wiele czasu samotnie, prawda?

Rodzina Tosi przygarnęła Gucia z pobliskiego schroniska dla zwierząt zaraz na początku wakacji. Dziewczynka już od dawna marzyła o kotku i rodzice wreszcie się zgodzili. Mama i tata oraz jej starsza siostra Sonia wraz z Tosią godzinami przesiadywali na sofie, przeglądając stronę internetową w poszukiwaniu idealnego zwierzaka. Jednak gdy tylko Tosia natrafiła na zdjęcie Gucia w towarzystwie braci i sióstr od razu wiedziała, że to ten jedyny. Nigdy wcześniej nie widziała takiego słodkiego kociaka. Gucio miał naprawdę niecodzienne ubarwienie. Był w większości rudy, z dużymi ciemnymi plamami i ogromnymi czarnymi uszami, które wyglądały tak, jakby kotek musiał dopiero do nich dorosnąć.

Całe wakacje upłynęły Tosi pod znakiem zabaw z Guciem. To wprost niewiarygodne, ile szalonych gier potrafił wymyślić kotek, mając tylko kawałek sznurka. Albo piórko. Albo kwiatuszki na klapkach Tosi. Wiedziała, że będzie za nim bardzo tęsknić, i miała przeczucie, że kotek za nią również. Choć Gucio oficjalnie należał do całej rodziny, to głównie Tosia się nim zajmowała. Uwielbiała go karmić i pilnować, by zawsze miał zapas świeżej wody. Przez to czuła, że kociak jest trochę bardziej jej niż pozostałych domowników.

– Zawsze miał w domu mnie i Sonię do zabawy – ciągnęła dziewczynka.

– Rozumiem. – Mama ją przytuliła. – Nic mu nie będzie, Tosiu. Pamiętaj, że koty są raczej niezależne. I pomyśl tylko, ile czasu Gucio spędza na spaniu! Poza tym ja też czasami z nim będę. Przecież pracuję na pół etatu. Gucio będzie miłą przerwą od wszystkich prac, które muszę ocenić.

– Pewnie tak – przyznała z powątpiewaniem Tosia. Gucio rzeczywiście sporo sypiał. Był jeszcze mały i nie rozumiał, że trzeba oszczędzać siły. Biegał po domu aż do wyczerpania i w końcu padał, zwijając się w kudłatą kulkę. Dziewczynka uwielbiała, gdy kociak kładł się na grzbiecie, wymachując w powietrzu łapkami!

Dziewczynka wyciągnęła piłeczkę spomiędzy łapek Gucia i potoczyła ją ponownie po przedpokoju.

– Martwię się, że będzie się nudził i spróbuje się wymknąć przed dom. Ponieważ nie pozwalamy mu jeszcze wychodzić do ogrodu, wydaje mu się, że to najwspanialsze miejsce na świecie. Wczoraj znowu prawie tam uciekł, kiedy listonosz przyniósł paczkę.

Mama uniosła brwi.

– Szczerze mówiąc, chyba nie możemy zrobić zbyt wiele w tym temacie. Musimy tylko pilnować, by się nie wymknął. Zresztą sądzę, że hałas samochodów na ulicy i tak powinien go odstraszyć.

Mama nie powiedziała tego z przekonaniem i Tosia westchnęła. Jedna z ich sąsiadek miała kiedyś kota, który został potrącony przez samochód i doznał poważnych obrażeń. Dziewczynka nie chciała, by taki sam los spotkał Gucia. Była przekonana, że kociak jest inteligentny, ale ogólnie kocięta są jeszcze bardzo nierozważne. Tosia mogła być pewna, że jeśli Gucio zauważy coś ciekawego po drugiej stronie ulicy, rzuci się za tym w pogoń. A przecież nie mogła go nauczyć, że najpierw trzeba popatrzyć w obie strony.

Gucio z zaciekawieniem obwąchał stojące w przedpokoju bagaże. Tego dnia było jakoś inaczej. Wszyscy nerwowo się krzątali. Kotek wsunął się za jeden z plecaków, a w tej samej chwili Sonia przechodziła szybkim krokiem i omal nie nadepnęła mu na ogon. Przycupnął więc cicho i obserwował, jak siostry biegają tam i z powrotem po schodach, zbierając rzeczy, o których zapomniały. Mama stała w przedpokoju, zerkając niecierpliwie na zegarek.

– Pospieszcie się, dziewczynki! Wydawało mi się, że mówiłyście, że spakowałyście się wczoraj wieczorem? Naprawdę powinnyśmy już wychodzić. Przed zajęciami mam jeszcze spotkanie.

– Już. Jestem gotowa. – Tosia zeskoczyła z dwóch ostatnich stopni i rozejrzała się za plecakiem i butami. – Chciałam tylko znaleźć zdjęcie Gucia, aby pokazać je koleżankom. Jeszcze prawie nikt go nie widział. Tylko Magda i Pola, kiedy mnie odwiedziły.

– Ja też jestem gotowa – westchnęła Sonia. – Nie do wiary, że już wracamy do szkoły. Mam wrażenie, że wakacje dopiero co się zaczęły. Na dodatek wszyscy powtarzają, że w drugiej klasie czeka mnie znacznie więcej prac domowych. – Gimnazjum Soni nie znajdowało się bardzo daleko od domu, ale zwykle rano jechała do szkoły z mamą i Tosią, a z powrotem wracała piechotą wraz z koleżankami.

– Nie wydaje mi się, aby ktoś zadał wam cokolwiek już pierwszego dnia – odparła mama. – Chodźmy, bierzcie swoje rzeczy i wskakujcie do samochodu.

Na widok znikającej przed swymi oczami torby Gucio otworzył pyszczek z wrażenia i zamiauczał cicho ze zdziwieniem. Wtedy zauważył, że drzwi wejściowe są otwarte!

– Gucio, nie! Sonia, zatrzymaj go! – zawołała Tosia, która nadal nie założyła jeszcze plecaka, nie wzięła worka na wuef i zdążyła zawiązać tylko jeden but.

Sonia przykucnęła i spróbowała chwycić kotka, ale Gucio zręcznie ominął jej dłonie i wybiegł na schodek za progiem.

Na zewnątrz kociak od razu poczuł nowe zapachy. Błyskawicznie pobiegł sprawdzić stojące w pobliżu kubły ze śmieciami. Do tej pory zaledwie kilka razy udało mu się wymknąć przed dom, a bardzo chciał zbadać teren.

– Złapałaś go? – Tosia podbiegła do siostry.

– Nie, był dla mnie zbyt szybki! – jęknęła Sonia. – Przepraszam, wydaje mi się, że schował się za koszami. Hej, Gucio! Chodź tutaj! Kici, kici!

Mama westchnęła.

– Akurat kiedy się spieszymy... Tosiu, dasz radę go złapać? I postaraj się, aby nie uciekł pod samochód, bo wyciągnięcie go stamtąd zajęłoby nam całą wieczność.

Dziewczynka przykucnęła przy kubłach. Kotek siedział teraz na grządce i zerkał spomiędzy różowych pelargonii. Podniósł wzrok i wpatrywał się w Tosię swymi zielonymi oczami. Gucio nie rozumiał, dlaczego wszyscy tak się przejęli, że się tu znalazł, skoro nikt nie miał nic przeciwko, gdy wychodził do ogrodu przez klapkę w tylnych drzwiach. Rozejrzał się wokół siebie, sprawdzając chodnik i biegnącą za nim ulicę. Czuł tam ciekawe zapachy, między innymi innych kotów. Jednak przejeżdżające drogą samochody warczały tak głośno, że zdobył się tylko na to, by delikatnie wychylić się za ogrodzenie. Bardzo tego chciał i zbierał w sobie odwagę, by wychylić się mocniej.

– Mam! – Tosia wsadziła ręce między kwiaty i chwyciła Gucia, który szybko wtulił się w jej szkolny mundurek. Kotek tak naprawdę nie miał jej tego za złe. Zwłaszcza że dziewczynka po powrocie do domu zawsze dawała mu kocie przysmaki.

Gucio wybiegł przez klapkę w drzwiach i poruszył nerwowo uszami. Nie lubił dźwięku zatrzaskującej się za nim klapki. Za każdym razem aż podskakiwał ze strachu. Kotek polizał białą sierść na swoim brzuchu, uspokajając się w ten sposób, po czym wybiegł na taras. Ogród był nasłoneczniony, a w labiryncie lawendowego krzewu brzęczały puchate trzmiele. Gucio słyszał nawet szelest skrzydeł ptaka, który przysiadł na jabłoni w głębi ogrodu. Mimo tych wszystkich wrażeń ogród z tyłu domu z jakiegoś powodu nie wydawał mu się równie fascynujący co zwykle.

Gucio siedział na tarasie, rozkoszując się ogrzewającym futerko ciepłym popołudniowym słońcem, i zastanawiał się, co robić. Większość przedpołudnia przespał, a teraz miał ochotę na zabawę. Mama Tosi pracowała przy komputerze i wcześniej trochę go głaskała, ale kiedy kotek próbował wskoczyć na klawiaturę, przegoniła go. Zwykle bawił się z Tosią i teraz coraz bardziej za nią tęsknił. Samemu nie było już tak fajnie. Mógł pogonić tego ptaka z jabłoni lub wskoczyć w krzew lawendy i spłoszyć pszczoły. Ale jakoś nigdy nie mógł nic upolować... Kiedy wróci Tosia?

Wtem uszka Gucia stanęły dęba. Gwałtownie podskoczył i popędził wzdłuż tarasu do ławeczki przy ogrodzeniu. Tosia wyszła frontowymi drzwiami, więc może była gdzieś przed domem. Gdyby wskoczył na ławkę, niewiele brakowałoby mu do szczytu ogrodzenia...

Gucio pomachał ogonkiem, po czym skoczył i wdrapał się z oparcia ławki na gęstą plątaninę gałązek porastającą mur. Wbił w nią pazurki, po czym nie bez wysiłku wspiął się na sam szczyt. Połowa jego sierści stanęła dęba i pełno w niej było małych zielonych listków, ale najważniejsze, że mu się udało. Gucio był niemal pewien, że ogrodzenie biegnie do frontu domu, czyli tam, gdzie będzie mógł spotkać Tosię.

Kotek pobiegł po murku, a następnie zeskoczył na płaski dach garażu. Po chwili był już z powrotem na ogrodzeniu, które dalej biegło wzdłuż boku niewielkiego ogródka z przodu domu. Gucio musiał ostrożnie stąpać pomiędzy wysokimi roślinami rosnącymi wzdłuż ściany, ale w końcu dotarł do celu, gdzie mur był niższy i na wpół osłonięty krzewami. Kotek przycupnął między nimi i wyjrzał w stronę ulicy.

– Gucio!

Kiedy zwierzak wychylił się za krzew, ujrzał biegnącą ku niemu Tosię, której plecak podskakiwał na ramionach. Gucio podniósł się i zamruczał, wyginając dumnie grzbiet. Miał rację, Tosia tu jest! Dziewczynka na pewno zauważy, że wykazał się inteligencją i sprytem i wspiął na mur. Gdy Tosia się zbliżyła, kotek zamruczał jeszcze głośniej i pochylił głowę, by otrzeć się o ramię dziewczynki.

– Oj, Gucio – wyszeptała czule Tosia. – Jesteś taki niegrzeczny! Jak się tu dostałeś? Mamo, spójrz!

– Gucio? – Mama dziewczynki wbiła wzrok w kotka. – Kiedy jechałam po ciebie do szkoły, upewniłam się, że na pewno nie udało mu się obok mnie prześlizgnąć. Całe popołudnie był w domu, jestem tego pewna. Kiedy pracowałam, próbował siadać na komputerze.

Tosia delikatnie zdjęła kociaka z ogrodzenia i posadziła go sobie na ramieniu, podczas gdy mama otwierała drzwi wejściowe.

– Ale to oznacza, że musiał sam okrążyć dom – stwierdziła dziewczynka, badając wzrokiem murek wokół ogrodu. – Tylko jak? Ogrodzenie jest dla niego za wysokie, a poza tym musiał przejść po dachu garażu!

Gucio także popatrzył na ogrodzenie, po czym z satysfakcją zamruczał do ucha Tosi.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki