Za rok bez długów! - Iwona Wendel - ebook

Za rok bez długów! ebook

Iwona Wendel

3,4

Opis

Czy pamiętasz jeszcze, jak wyglądało Twoje życie bez długów?

Jak to jest nie budzić się co rano z tym samym lękiem i cierpieniem, z jakim kładłeś się wieczorem?

A może już nie wierzysz, że istnieje wyjście z Twoich problemów?

Myślisz, że nikt nie miał aż tak skomplikowanej sytuacji, jak Ty?

 

 

WYSTARCZY ROK, ABY ODZYSKAĆ SWOJE ŻYCIE.

 

Czy wiesz, co odróżnia ten kurs od innych schematów wychodzenia z długów?

Być może czytałeś już wielu ekspertów, którzy mówili Ci: oszczędzaj, zarabiaj więcej, nie wydawaj, nie zadłużaj się, spłacaj długi. Być może niektórzy nawet podpowiedzieli Ci, jak to zrobić. Ale Tobie nadal się nie udaje, czujesz zniechęcenie i tracisz wiarę.

Nikt tak naprawdę do tej pory nie pomógł Ci zrozumieć, DLACZEGO Ci się to nie udaje i JAK STAĆ SIĘ OSOBĄ, której się uda.

To nie jest zadanie na jeden wieczór, bo w ciągu jednego wieczora to tylko Kopciuszek zamienił się w królewnę.

To zadanie wymaga czasu, trzeba ogarnąć chaos, zrozumieć dlaczego powstał i zbudować od początku – jednocześnie nie tracąc własnego życia. Nie można odwieszać życia do szafy, czekając, aż przyjdą dobre czasy.

W tym celu powstał najpierw kurs a teraz samouczek ZA ROK BEZ DŁUGÓW.

Nawet jeśli za rok nie spłacisz całości zadłużenia – opanujesz długi tak, aby odzyskać swoje życie.

Życie jest tu i teraz.

Nawet wychodząc z największego zadłużenia, masz prawo do życia, do radości i do planów na przyszłość.

CO ZYSKASZ DZIĘKI PORADNIKOWI ZA ROK BEZ DŁUGÓW?

 

Poradnik „Za rok bez długów” da Ci wszystkie odpowiedzi. Dowiesz się m. in. :

 

  • jak dokładnie wygląda Twoja obecna sytuacja finansowa – lęk często wynika z niewiedzy,
  • jaki jest dokładnie stan Twojego zadłużenia
  • skąd wziąć dodatkowe pieniądze, jak je znaleźć nie zadłużając się ponownie
  • dlaczego tkwisz w długach, mimo że od rana do nocy (i w nocy też) myślisz tylko o ich spłacie
  • jak przestać się bać
  • jak pokonywać codzienne przeszkody na drodze do finansowej wolności
  • jaki jest Twój indywidualny problem z zarządzaniem pieniędzmi i stosunkiem do pieniędzy
  • jakie mogą być Twoje, indywidualne pomysły na zarabianie pieniędzy, czy prowadzenie firmy
  • jak prowadzić firmę – budowa, zakładanie strony, marketing, codzienne zadania
  • jak i gdzie możesz zarabiać pieniądze, jednocześnie na rzucając obecnej pracy
  • jak tworzyć większe plany na przyszłość
  • jak sprawić, aby pieniądze przestały Ci spędzać sen z powiek, a stały się tylko środkiem do prawdziwych celów.

 

O AUTORCE

 

Iwona Wendel jest autorką kilku poradników na temat trudnej sytuacji finansowej i wychodzenia z długów. Przez wiele lat, będąc samotną matką, zmagała się z ogromnymi długami, zaciągniętymi na działalność gospodarczą i przetrwanie z dzieckiem, bez wsparcia ze strony rodziny.

Iwona poznała, co to przerażenie, utrata poczucia własnej wartości, pogarda ze strony otoczenia. Wie również, co to jest depresja, bo walczyła z nią nawet po wyjściu z długów.

Autorka od wielu lat pomaga osobom nadmiernie zadłużonym. Jej czytelnikami są głównie osoby, które straciły już rachubę w ilości wziętych kredytów i pożyczek – osoby, dla których długi nie mają wiele wspólnego z matematyką, są wynikiem problemów psychologicznych.


JAK TO DZIAŁA?

Kurs “ZA ROK BEZ DŁUGÓW” to 56 lekcji, tyle ile tygodni w roku. Tempo pracy każdy czytelnik wyznacza sam. Może to być 1 lekcja tygodniowo, może się okazać, że niektóre lekcje wymagają mniej lub więcej czasu.

 

Po opłaceniu PORADNIKA otrzymasz link do pobrania pliku pdf. W środku znajdziesz też linki do ściągnięcia innych pomocniczych plików.

 

CO O PORADNIKU MÓWIĄ INNI?

 

„Poznanie Iwonki było najlepszym, co mogło mi się przytrafić w tym całym nieszczęściu. Iwonka jest człowiekiem, który ma serce na dłoni. Kurs przygotowała tak, aby mieć pewność, że wszyscy z niego skorzystają, co da się czuć we wszystkich lekcjach.

Przez wiele lat ludzie, albo się nade mną litowali, albo mną pogardzali. Przerabiając lekcje kursu czułam, że rozmawiam z przyjacielem, kimś kto potrafi oddzielić moje długi ode mnie, kto wierzy we mnie i wie, że moje długi bolą mnie bardziej niż moich wierzycieli.”

 

„Ludzie dajcie sobie szansę! Ten kurs to czysty geniusz! Pod koniec kursu zarabiam nie tylko więcej, niż zaczynając go, ale zmieniłam zupełnie pracę! Na kursie dowiedziałam się o sobie więcej, niż przez 40 lat mojego życia. Teraz wiem, dlaczego mi się nie udawało, umiem pomóc sobie – i nie tylko :). Umiem się zdyscyplinować, bo wiem, jakie były moje problemy z dyscypliną. Nie wystarczy człowiekowi powiedzieć „musisz być bardziej zdyscyplinowany” bo to tylko stresuje. Kurs pomaga dojść do źródła problemu, a to jest konieczne, jeśli ma się udać i jeśli nie chcemy cierpieć”.

 

„Już w połowie kursu udało mi się skutecznie zapanować nad długami – nie mówię spłacić, ale żyć jak człowiek i rozwiązywać supeł po suple”.

 

„Dzięki za kopa w dupę ?? a na serio bardzo dziękuję, bo nareszcie wiem, jak zrealizować projekt, o którym myślałem już wiele lat. Dzięki za narzędzia i wiedzę – niby dużo tego w internecie, ale kurs podaje to na tacy, krok po kroku, usystematyzowana wiedza na temat możliwości zarabiania w internecie i budowania firmy internetowej, jakiej nie trzeba się wstydzić.”.

 

„Co dał mi kurs? Przede wszystkim pewność, że ta sytuacja już się nie powtórzy, bo zrozumiałam, co do niej doprowadziło i wprowadziłam odpowiednie poprawki. A nawet jeśliby się powtórzyła, lub jeśli spotkałoby mnie innego rodzaju „bankructwo” – już wiem, że sobie poradzę. Kurs dał mi zaufanie do siebie – nie do banków, nie do szefowej, nie do kredytu konsolidacyjnego. To ja się zmieniłam, to ja wszystko naprawiam, bo już wiem jak”.

 

„Jestem zaskoczony, bo kurs nie okazał się przysłowiową „ściemą”. Kupiłem go, ale myślałem, że pewnie i tak nic z tego nie będzie. Lekcje są przemyślane i wymagają wysiłku. Na kursie poruszonych jest wiele tematów, o których nie mówią eksperci finansowi, a szkoda, bo długi to nie tylko tabelki i oszczędności.”

Pamiętaj, ROK to tylko 12 miesięcy, 365 dni.

Nie odkładaj, zrób wszystko, aby jak najszybciej cieszyć się wolnością.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 219

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,4 (5 ocen)
1
1
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Iwona Wendel

Za rok bez długów

Kompletny program rocznego kursu

teraz w formie poradnika

© Copyright by Iwona Wendel

ISBN 978-83-63770-06-8

Autorka dołożyła wszelkich starań, by zawarte w tym poradniku informacje były kompletne i rzetelne. Nie bierze jednak żadnej odpowiedzialności za ich wykorzystanie, ani związane z tym naruszania praw. Autorka nie ponosi tez żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w poradniku.

Niniejsza publikacja, ani żadna jej część nie może być kopiowana, ani w jakiejkolwiek sposób reprodukowana, powielana, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody autorki. Wykonywanie kopii metodą kserografii, fotografii, a także kopiowanie poradnika na wszelkich nośnikach, udostępniania i przesyłanie drogą elektroniczną powoduje naruszenie praw autorskich.

Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji oraz odsprzedaż.

Wszelkie prawa zastrzeżone 

All rights reserved

Wstęp

Ten poradnik to kompletny zestaw wszystkich lekcji i materiałów pomocniczych, jakie składały się na 12-miesięczny kurs „ZA ROK BEZ DŁUGÓW”, który prowadziłam przez niemal 2 lata.

W tym czasie pracowałam z wieloma osobami, pomagając im wdrażać kolejne kroki.

Dziś nadal jestem w kontakcie z wieloma absolwentami i wiem, że kurs nie tylko pomógł im stanąć na nogi, ale także umożliwił znalezienie zupełnie nowych dróg i rozwiązań.

Mimo że czas nie pozwala mi już na takie zaangażowanie, jakiego wymaga prowadzenie kursu, jestem przekonana, że ten materiał jest na tyle ważny i pomocny, że powinien być nadal dostępny. Postanowiłam więc nadać mu formę samouczka.

Dlaczego ja?

Historia moich długów zaczęła się w 2002 temu i trwała wiele długich i bolesnych lat. Wtedy to właśnie pewna swojej siły i uporu, pomimo niesprzyjających okoliczności i niepewnej sytuacji rodzinnej, postanowiłam, że jestem gotowa zostać przedsiębiorcą, w dość skomplikowanej i delikatnej branży.

Coś, co zaczęło się jako wspaniała przygoda i spełnienie marzeń o jednoczesnym wychowywaniu córki i tworzeniu własnej firmy, stało się największym koszmarem mojego życia.

Każdy z nas widział lub czytał o zbirach, którzy dopadają niewinnych ludzi w ciemnej uliczce. Najpierw w niewybrednych słowach ubliżają swojej

ofierze, a potem pada pierwszy cios. Za nim kolejny i kolejny. Zbir wali w najczulsze miejsca, podczas gdy jego ofiara ledwo trzyma się na nogach. W końcu upada i mimo że leży, nie może liczyć na żadną litość. Ciosy zmieniają się w kopniaki i gdy ból staje się nie do wytrzymania, jedyne o czym marzy katowany, to aby to się już skończyło – nieważne jak, byle już nie bolało, byle się nie bać.

Dlaczego przytaczam tak brutalny przykład? Ponieważ dokładnie tak wyglądała moja walka z długami. Już pierwsza „zaczepka” przeraziła mnie śmiertelnie, wydawało mi się, że to mój koniec, że nie ma większego strachu od tego. Nie miałam pojęcia, ile jeszcze przyjdzie mi wycierpieć, jak bardzo będzie bolało i że skończę niemal nieprzytomna, modląc się po cichu o wybawienie, choćby i śmierć.

Gdybym wiedziała, jak bardzo oberwę, ile zniosę w czasie od pierwszego ciosu do mojego upadku, ile otrzymam bolesnych kopniaków w twarz – być może wcześniej poszukałabym wyjścia z tej uliczki. Może zdobyłabym się na odwagę i zaczęła krzyczeć o pomoc. A może znalazłabym w sobie siłę i zdzieliła zbira między oczy, sycząc przez zęby „o nie kolego, nie uda ci się mnie pokonać”.

Tak się niestety nie stało i mimo że dziś już jest dobrze, wyszłam z tej walki bardziej pokiereszowana niż musiałam. Niż ktokolwiek tak naprawdę musi.

Jedno jest pewne, znalazłam wyjście z tej uliczki. Długo szukałam, słaba i samotna, ale udało mi się.

Wyszłam dużo silniejsza, ale i dużo mądrzejsza. Wiem, jak sobie poradzić niemal w każdej życiowej sytuacji, znam kilka systemów, które stosuję, aby codziennie czynić moje życie jeszcze wspanialszym.

Wiem, jak zaplanować dzień, miesiąc czy rok, aby osiągnąć niezrównane rezultaty.

Mam swoje sposoby na małe cele i ogromne marzenia. Co roku realizuję projekt, który po 12 miesiącach kończę w miejscu piękniejszym, niż planowałam.

W ciągu roku można zdziałać prawdziwe cuda.

Tradycją już jest, że co roku rozpoczynam nowy, dwunastomiesięczny projekt, który wyniesie moje życie na nowy, jeszcze lepszy poziom.

Krok po kroku realizuję zadania z różnych sfer życia, pamiętając że jestem byłą dłużniczką, więc pieniądze są ważną częścią mojego projektu.

Mimo że już jestem bezpieczna, cały czas pracuję nad bezpieczeństwem moich finansów, zwiększaniem dochodów i zapewnianiem sobie różnych źródeł dopływu pieniędzy. Za każdym razem pojawiają się nowe projekty, nowe pomysły, o których istnieniu nie wiedziałabym, gdybym nie przystąpiła do moich kolejnych, 12-miesięcznych projektów.

Zmiany nie dotyczą jednak tylko finansów, lecz każdej sfery i obszaru życia.

Jeśli poznasz i opanujesz pewne zasady i umiejętności, możesz zmienić dosłownie wszystko, a czasem magia dzieje się jakby bez Twojego udziału.

Pracując nad sobą zawsze zauważam, jak ogromny wpływ moja praca ma na relację z najbliższymi, na zdrowie, radość życia i umiejętność spełniania marzeń.

A trzeba Ci wiedzieć, że odkąd zapanowałam nad długami, marzenia stały się bardzo ważnym elementem mojego życia.

W tym roku zapraszam również Ciebie, abyś razem ze mną przeszła/ przeszedł tę 12-miesięczną transformację, zakończoną nie tylko wolnością od długów, ale zupełnie inną jakością życia we wszystkich jego aspektach.

Zmodyfikowałam mój 12-miesięczny projekt tak, aby przystąpić mógł do niego każdy, bez względu na wielkość długów i sytuację zawodową.

Największe wyzwanie

Jednym z większych wyzwań, przed którymi stoją kursanci, którzy podchodzą do kursu „na poważnie”, jest zrozumienie, że życie pisze różne scenariusze i nie ma jednego właściwego.

Czasem ten scenariusz trzeba zmienić szybko. Jak w filmie. Niby wszystko było z góry ustalone, a tu aktor zachorował, albo zrezygnował, scenografia nawaliła, sponsor się wycofał itp itd. Można w takiej sytuacji zrezygnować, a można dostosować scenariusz do nowych możliwości.

W życiu jest tak samo. Powiem więcej – na szczęście jest tak samo. Jako młodzi ludzie często buntujemy się, nie chcemy, aby ktoś nam dyktował, jak mamy żyć. Wydaje nam się, że my wiemy najlepiej i to nasze życie musi i będzie super interesujące. A potem sami okopujemy się w jednym miejscu.

Mieszkanie, samochód, urlop w wakacje. Samopowtarzalna rutyna, której będziemy bronić za wszelką cenę.

Ile o sobie wiesz?

Wydaje nam się, że wiemy o sobie wszystko. Umiem to i tamto, pracuję w takim a takim zawodzie.

Mam ustaloną / wymarzoną ścieżkę kariery, jak dobrze pójdzie niedługo awansuję.

Praca, dom, praca. Grill, wywiadówka, wizyta u teściów.

Wszystko z góry ustalone. Wyszliśmy na ludzi. Dostosowaliśmy się.

Mamy w głowie obraz dorosłego człowieka – jaki powinien być, co powinien robić. Niby czasem nas gniecie ta rutyna, ale przecież to jest życie, prawda?

Codziennie stoisz na rozstaju

Każdego dnia może wydarzyć się coś, co zmieni Twoje plany. Złamiesz

nogę przed wyjazdem na narty, zepsuje się samochód, czy nie dopisze pogoda nad morzem. Niektóre z tych zmian przyjmujemy z pokorą, niektóre ze śmiechem.

Tymczasem, gdy trzeba zmienić plany i napisać nowy scenariusz z powodu długów – czujemy się bardzo źle, jakby ktoś nam zabierał coś, co nam się należy. A prawda jest taka, że nic nam się nie należy. Nikt nigdzie nie powiedział, że właśnie Ty masz przejść prostą ścieżką od punktu A do punktu B.

To, co wydawało Ci się najważniejsze i czego broniłeś – jak rutyna codziennego życia i większe i mniejsze sprzęty RTV to przeszkody, które zasłaniały Ci prawdziwy cel i urok życia.

Rodzisz się na nowo i od początku możesz projektować swoje życie.

Daj sobie czas, to tylko 12 miesięcy, a Twoje życie będzie jeszcze lepsze niż to, które doprowadziło Cię do długów.

Efekt?

Najważniejsza zmiana, jaka zachodzi w kursantach to otwarcie się na niezliczoną ilość opcji, scenariuszy życia, możliwości zarabiania. To świadomość, że nic nie musi być stałe, że nic nie jest na zawsze, że to nie jest tak, że już zawsze będziesz mechanikiem, nauczycielem, czy urzędnikiem.

Nie urodziłeś się do tego zawodu.

W każdej chwili możesz zacząć działać w inny sposób.

Dlaczego nie dziś?

Zapraszam Cię do wspólnej pracy – to będzie ogromny wysiłek, ale też – obiecuję - ciekawa przygoda i niezapomniane doświadczenie, w którego efekcie pozbędziesz się długów i odzyskasz swoje życie.

Kurs podzielony jest na części, ponieważ będziemy pracować w interwałach, zajmując się konkretnymi obszarami życia. Części podzielone są na moduły, które pozwolą nam na bardziej szczegółową pracę z danym tematem.

Ile czasu przeznaczać na lekcje?

Poradnik „Za rok bez długów” to 56 odrębnych lekcji. Jeśli na pracę nad każdą z nich przeznaczysz 1 tydzień, to przerobienie wszystkich zajmie Ci dokładnie rok.

Jednak wiele lekcji możesz zrobić szybciej – co nie znaczy gorzej – i dzięki temu wcześniej uzyskać pożądane efekty. Są lekcje, które wymagają od Ciebie zgromadzenia informacji, przygotowania danych lub konkretnej pracy, którą należy wykonać raz – od Ciebie zależy, czy zajmie Ci to jeden wieczór, czy jeden tydzień.

Ostatnie lekcje skupiają się w całości na tworzeniu nowych źródeł dochodu, więc jeśli uda Ci się przerobić materiał tak, aby wystartować szybciej – będzie to tylko z korzyścią dla Twojej sytuacji finansowej.

Zapraszam!

Była Dłużniczka – Iwona Wendel

PS. W poradnikach najczęściej stosowany jest zwrot do czytelnika, jako mężczyzny. Moimi czytelnikami najczęściej są kobiety, dlatego pozwoliłam sobie na przemian zwracać się do Ciebie używając rodzaju żeńskiego i męskiego.

Część: Poczucie własnej wartości Moduł: Samodyscyplina

Lekcja 1: Odpowiedzialność

Twoja odpowiedzialność

„Ten, kto narzeka na to, że uciekła mu piłka, pewnie jest też i tym, kto ją upuścił”

Lou Holtz

Jeżeli czytałaś już mój poradnik „Jak wyjść z długów – 12 kroków do wolności”, być może pamiętasz, że trzy pierwsze kroki, które polecam wykonać, to:

Przyznaj, że masz problem i przestałaś kierować swoim życiem

Przestań się zadłużać

Weź odpowiedzialność za swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość

Wszystkie 3 kroki sprowadzają się do jednego: do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie – to oczywiście w dalszej perspektywie, a w krótszej – do wzięcia odpowiedzialności za swoją sytuację finansową, czyli za długi.

Odpowiedzialność zarówno za doprowadzenie do nadmiernego zadłużenia, jak i odpowiedzialność za znalezienie wyjścia z sytuacji.

Jeżeli uświadomisz sobie, że to Ty stworzyłaś daną sytuację, będziesz mogła ją także zmienić, prawda?

100%? 99%? - Ile odpowiedzialności leży po Twojej stronie?

Prawda jest taka, że nie wiadomo. Jeśli tak jak ja, namiętnie czytasz poradniki i książki rozwojowe, artykuły na temat samopomocy, blogi itp., być może często spotykasz się z informacją, że odpowiadasz za 100% tego, co spotyka Cię w życiu.

Niestety w tym rozumowaniu jest pewien błąd – choć nie uważam, aby ktoś chciał nas specjalnie oszukać.

Nie masz 100% wpływu, na to, co Cię w życiu spotyka, ale masz 100%wpływ na to, jak na dane wydarzenie zareagujesz.

Jack Canfield w swojej książce „Zasady Canfielda”, którą serdecznie Ci polecam i z której czerpię niektóre cytaty do tego kursu, proponuje takie równanie:

Każde zdarzenie, które ma miejsce w Twoim życiu, może mieć bardzo różne wyniki.

Zdarzenie to zdarzenie. Po prostu „Z”.

Ale reakcji może być nieskończenie duża liczba. R1, R2, R3, R4.

Co oznacza, że wynik tego dodawania zależy tylko od tej drugiej zmiennej, tylko od R, czyli Twojej reakcji.

Jeśli nie podoba Ci się wynik – zmień swoją reakcję.

Bardzo lubimy zrzucać odpowiedzialność na okoliczności, lub innych ludzi. Chronimy swoją delikatną psychikę i poczucie własnej wartości, nie musimy przyznawać się do błędów.

To rząd, to system, to rodzice, to nauczyciele, mąż, żona itp. Zrzucamy winę na nich i czekamy aż się zmienią. Aż zmienią się okoliczności. A my w tym czasie po prostu sobie dryfujemy.

Przestajemy mieć kontrolę nad swoim życiem, oddajemy ją w ręce innych, lub zewnętrznych okoliczności.

Nic z zewnątrz nie uczyni Cię szczęśliwą. Nawet jeśli wydaje Ci się, że ktoś da Ci szczęście – będzie to tylko na moment, nie możesz na tym opierać swojej przyszłości.

UWAGA: nie daj się wciągnąć w pułapkę 100% odpowiedzialności. Nie przechodź z jednej skrajności w drugą. Od tego prosta droga do ugrzęźnięcia w poczuciu winy i samobiczowaniu. Nie masz się obwiniać, tylko skończyć z rolą bezsilnej ofiary.

Jeśli ktokolwiek, coach, terapeuta itp. będzie Cię przekonywał, że odpowiadasz w 100% za to, co Cię spotyka, nie zapominaj, że chodzi o Twoje reakcje na zdarzenia, a nie o wszystkie zdarzenia.

Nie masz wpływu na to, gdzie się urodziłaś, nie masz wpływu na trzęsienia ziemi i tsunami.

Czy znasz historię pewnej fizjoterapeutki, dziewczyny pogodnej i ze wspaniałym podejściem do ludzi, która w drodze do swojego pacjenta uległa poważnemu wypadkowi? Miała nieszczęście znaleźć się w złym miejscu o

złej porze – akurat gdy pewien samobójca postanowił skoczyć z okna. Z siłą grawitacji uderzył w dziewczynę, powodując u niej ciężkie uszkodzenia ciała.

Nie, nie masz 100% kontroli nad tym, co Ci się przytrafia. Jeśli będziesz się starać w to uwierzyć – napytasz sobie biedy, bo szybko dopadnie Cię frustracja.

Masz wpływ na swoje reakcje. Możesz wybrać postawę ofiary, poddać się, zanurzyć w depresji. Możesz całymi dniami narzekać.

A możesz skupić się na szukaniu wyjścia z sytuacji, wyciąganiu wniosków i pracy, aby Twoje życie było wspaniałe mimo tego, co się zdarzyło.

To że pewne czynniki zewnętrzne wpływają na nasze życie nie jest głównym problemem. Problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy je traktować jako wymówkę. Powtarzać „nie mogę, bo...”. Jesteśmy bierni wobec wydarzeń, zamiast aktywnie budować swoją rzeczywistość.

Jesteś smutny, bo ktoś Cię obraził – tracisz kontrolę, oddajesz ją osobie, której być może nawet nie lubisz.

Wymyśl jakąkolwiek przeszkodę, okoliczność zewnętrzną, a znajdą się setki przykładów ludzi, którzy przeżyli to samo, ale wygrali.

Masz kontrolę nad:

swoimi

myślami

wyobrażeniami

podejmowanymi

działaniami.

To są Twoje narzędzia – to jak się nimi posługujesz, determinuje wszystko, czego doświadczasz.

Możesz zmienić swoje negatywne myśli na pozytywne, swoje nawyki, lektury, nawet znajomych czy sposób mówienia.

Moment, w którym zmienisz swoje reakcje, będzie przełomem, Twoje życie zacznie zmieniać się na lepsze.

Rozmyślanie „kto jest temu winny” to strata czasu. Jak pisze Wayne Dryer:

„Choćbyś nie wiem ile winy znalazł w innych, jak bardzo byś kogoś obwiniał

- Ciebie to nie zmieni.”

Jeżeli chcesz poczuć sukces – przypisać sobie zasługi, musisz uznać tę prawdę, że to Ty jesteś tą, która podjęła działania, decyzje, które doprowadziły Cię tu, gdzie jesteś.

Bardzo często dostajesz sygnały ostrzegawcze, ale je ignorujesz. Boli Cię ząb, ale odwlekasz wizytę u dentysty.

Masz nadwagę, ale nadal jesz byle co.

Facet podniósł na Ciebie rękę, ale Ty widzisz w nim księcia z bajki. Nie masz na spłatę raty jednego kredytu, a bierzesz drugi.

Wzięcie odpowiedzialności za swoje działania jest naprawdę proste. Oczywiście: proste niekoniecznie znaczy łatwe.

Bądź uważna i sprawdź, jakie rezultaty dają podejmowane przez Ciebie działania i:

rób więcej tego, co przynosi efekty

przestań robić to, co nie przynosi

szukaj nowych i sprawdź, czy będą przydatne.

Jeżeli skupisz się na tym, co leży w Twojej mocy, automatycznie sprawisz, że ta moc urośnie. Energia skierowana na rzeczy, na które nie masz wpływu jest zmarnowana – prowadzi do autodestrukcji (Ryan Holiday).

W ramach dzisiejszego ćwiczenia zadaj sobie pytania (wg Jack Canfield):

W jaki sposób tworzę daną sytuację, lub pozwalam by miała miejsce? Które z moich działań przynoszących efekty powinnam nasilić?

Które z moich działań nie przynoszą efektów? Czego powinnam robić mniej?

Czego nie robię, a powinnam spróbować, by przekonać się czy zadziała?

Czy coś powinno być zrobione, a ja to zaniedbuję?

Pomyśl o swoich długach w kontekście tego, o czym jest ta lekcja.

I oczywiście mam nadzieję, że to jasne – nie zadłużaj się bardziej.

Część: Poczucie własnej wartości Moduł: Samodyscyplina

Lekcja 2: Samodyscyplina – wstęp

Wprowadzenie do samodyscypliny

„Samodyscyplina to zdolność robienia tego, co trzeba, kiedy trzeba i bez względu na

to, czy się nam chce, czy nie.”

Elbert Hubbard

Muszę się do czegoś przyznać. Samodyscyplina to słowo, na dźwięk którego mam nieprzyjemne ciarki. Samodyscyplina nigdy nie była moją mocną stroną.

Jednocześnie – samodyscyplina stała się jednym z najważniejszych czynników mojego sukcesu. Tylko dzięki temu, że udało mi się nieco poskromić moją niezdyscyplinowaną naturę, wyszłam cało z tej całej akcji z długami.

Kiedyś – w sumie nie tak dawno – samodyscyplina kojarzyła mi się z ogromnym cierpieniem. Czytałeś motto powyżej? No więc samodyscyplina oznaczała dla mnie ni mniej ni więcej tylko to, że muszę robić to, na co nie mam ochoty. I to wystarczyło, już nic więcej mnie nie interesowało.

Dziś też nie chce mi się tańczyć na dźwięk tego hasła, jednak zmagając się z długami, przeczytałam dziesiątki książek, przeszłam wiele kursów i hasłem, które było wszędzie tam, gdzie była mowa o dążeniu do sukcesu, była … taaak, samodyscyplina. W pewnym momencie miałam wrażenie, że samodyscyplina to zaklęcie, które otwiera wszystkie drzwi.

A skoro samodyscyplina to najważniejszy i podstawowy składnik sukcesu – jak we wszystkich przepisach, jego brak jest powodem porażki. Właściwie można postawić znak równości między samodyscypliną a sukcesem. (oczywiście być może jesteś uroczym chłopcem z anielskim głosem i zaraz ktoś zgarnie Cię do szołbiznesu, abyś rozpalał na całym świecie serca fanek. Może. Ale nawet wtedy, to co zaczyna się jako wielki fart, wymaga samodyscypliny, aby się rozwijać.)

Samodyscyplina jest prawdopodobnie najważniejszą umiejętnością, jaką człowiek może rozwinąć. Reszta to kwestia strategii i taktyki.

Do samodyscypliny będziemy jeszcze wiele razy wracać, szlifować ją, ale to bardzo ważne, aby powiedzieć o niej już teraz, w drugiej lekcji, położyć te fundamenty, bo jeśli jej nie w sobie nie będziesz rozwijać, w ogóle nie skorzystasz z tego kursu.

Mogę Cię uczyć produktywności, negocjacji z wierzycielami, tworzenia budżetu, technik zarabiania itp. ale jeśli nie masz samodyscypliny – nie skorzystasz, bo ich nie zastosujesz.

Dyscyplina to umiejętność pracy, bez względu na Twój stan emocjonalny. Masz długi, boisz się, wszędzie widzisz widmo komornika i wyobrażasz sobie siebie pod mostem. Ale musisz trzymać się planu, musisz działać, pracować, uczyć się na tym kursie nawet wtedy, gdy przyjdzie pismo od komornika.

Możesz chwilę popłakać, możesz zakląć, ale wracaj na kurs. Pamiętaj, teraz pracujesz nad resztą Twojego życia.

Jeżeli codziennie nie czujesz się choć trochę „niewygodnie” z tym co musisz robić, to tak naprawdę nie robisz żadnych postępów, nie wychodzisz poza swoją – przysłowiową już - strefę komfortu. Musi być trochę niewygodnie, trochę niefajnie, trochę „nie chce mi się, ale mimo to zrobię” abyśmy mogli mówić o jakimkolwiek postępie.

Zmuś się, stawiaj sobie wyzwania.

Uwierz mi, da się. Skoro ja mogłam – naprawdę możesz i Ty.

Ten kurs to nie jest tylko program motywujący. To system „krok po kroku”, który może zmienić całe Twoje życie – tak jak zmienił moje.

Dla mnie to nie nowość. Robiłam go już nie jeden raz. Pracowałam według tego systemu z niektórymi klientami i zauważyłam ogromne zmiany. Już nawet nie mówiliśmy o spłacaniu długów, bo to się jakoś działo samoistnie. Zmieniał się człowiek, dosłownie rósł w oczach, a zaraz potem zmieniało się całe otoczenie.

Jak kamyk wrzucony do wody, który wywołuje fale, coraz większe kręgi na wodzie.

W dzisiejszej lekcji powiem Ci o głównych powodach braku samodyscypliny, (wg Hal Erlod) abyś mogła sprawdzić, czy ten problem dotyczy Ciebie.

Wymówki, zamiast wzięcia odpowiedzialności

Pamiętasz z poprzedniej lekcji? Musisz przyjąć, że to Ty tworzysz swoje życie poprzez swoją postawę i reakcję na zdarzenia.

Każdego dnia po prostu podejmij działanie. Nie martw się, że coś nie będzie idealne, nie kombinuj.

Jakiekolwiek masz wymówki, wykształcenie, dzieciństwo, partner itp. - rozejrzyj się wokół siebie, poszukaj w książkach czy internecie – zobaczysz, że są ludzie, którzy mają jeszcze gorzej, ale i tak odnosi sukces.

Zamień swoje powody, dla których nie możesz / nie robisz czegoś, na motywację, dlaczego możesz /chcesz coś zrobić.

Czy powód numer 1 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Przyzwolenie, aby uczucia, emocje dyktowały działanie.

Czy robisz tylko to, na co masz ochotę? Czy jeśli się boisz, nie chce Ci się, nudzi Cię coś, boisz się, że to za trudne, albo Cię zmęczy, albo zajmie za dużo czasu, albo będzie wymagało powiedzenia prawdy, przyznania się do błędów – odpuszczasz?

Pamiętaj, ci, którzy robią tylko to, na co mają ochotę, niewiele osiągną.

Czy powód numer 2 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Natychmiastowa gratyfikacja.

Natychmiastowa gratyfikacja to jeden z głównych powodów odkładania, a odkładanie jest wrogiem samodyscypliny.

Jeżeli chcesz osiągnąć sukces, musisz się trochę poświęcić! Zrezygnować z szybkiej przyjemności dla długofalowego sukcesu.

Przyjemność daje nam oglądanie, telewizji, buszowanie w internecie itp. - każdy ma swoje przyjemności.

Najlepsi sportowcy, milionerzy, gwiazdy itp. - w czasie gdy ich znajomi, rówieśnicy, zażywają życia – oni uczą się, trenują, pracują. Poświęcają krótkoterminowe przyjemności dla długoterminowego sukcesu. A potem mogą zarabiać miliony robiąc to, co kochają.

Tylko ten, komu się chcę robić to, czego nie chce się innym, osiągnie

wyniki, których inni nie osiągną.

Jak się czujesz, gdy dasz się skusić swoim pokusom? Zjesz za dużo paskudnego żarcia itp. - czy jesteś z siebie zadowolona, dumna z braku samokontroli?

Czy powód numer 3 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Potrzeba różnorodności – znudzenie rutyną.

To jest jeden z moich powodów. Kocham jazdę bez trzymanki, uwielbiam niespodzianki, nagłe zwroty akcji. Robi mi się słabo, gdy mam wrażenie, że powtarzam ten sam dzień – zaczynam szukać jakiejś adrenaliny.

To dotyczy również moich projektów biznesowych – mam tyle pomysłów i czasem naprawdę dużo mnie kosztuje, aby nie zajmować się codziennie czymś innym. A czasem – przyznaję, przegrywam.

Nie mam jednak wątpliwości, że w moim wypadku rutyna, powtarzalność jest kluczowa.

Czy powód numer 4 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Mentalność „Kiedyś tam”

Mogę zaczekać, aby być wspaniałym :). Zawsze mogę to przecież zrobić. Kiedyś zacznę ćwiczyć, napiszę książkę. Kiedyś tam. Któregoś dnia.

Czy powód numer 5 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Nie łączenie zdarzeń i konsekwencji

Cokolwiek robisz, naciskasz rano w telefonie drzemkę, zjadasz pączka, bierzesz jeszcze tylko tę jedną chwilówkę, jeszcze tylko jeden zakup na kartę kredytową – popełniasz błąd myśląc, że ten jeden raz nie będzie miał żadnego znaczenia.

To jedno wydarzenie ma wpływ na to, kim się stajesz. Tworzysz w ten sposób swoje przeznaczenie. Kształtujesz swoją przyszłość.

Tylko jeszcze jeden raz – dokładnie tym się stajesz.

Czy powód numer 6 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Brak długoterminowego zaangażowania.

Niektórzy próbują coś raz, dwa razy, a potem się poddają. Komuś może się wydawać, że ktoś tam odniósł sukces w ciągu nocy, a nie widzi tych lat prób, porażek, biedy i upokorzeń, które do tej nocy przywiodły.

To wymaga czasu, aby osiągnąć sukces, zbudować wspaniały związek, spłacić długi odchudzić się itp. Potrzebne jest długoterminowe zaangażowanie.

A jednak książki o błyskawicznym gubieniu kilogramów sprzedają się jak świeże bułeczki. A jednak ludzie wybierają drakońskie kredyty, aby spłacić poprzednie drakońskie, zamiast popracować nad swoją sytuacją.

Czy powód numer 7 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Oczekiwanie na przełom.

Na pewno istnieje szybki sposób. Wzbogać się w ciągu nocy, zrzuć 10 kg w miesiąc. Szukamy rozwiązania, które natychmiast zmieni nasze życie.

Brawo dla Ciebie – kurs za rok bez długów, 12 miesięcy pracy, żaden cud.

Czy powód numer 8 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Brak wiary, że Twoje cele są prawdopodobne

Gdzieś tam jest jakiś cichy głosik zwątpienia, brak wiary, że to wszystko jest możliwe.

Pogodzenie się podświadomie z sytuacją – już zawsze tak będzie.

Jednego dnia planujesz wyjście z długów, drugiego dnia wystarczy telefon od komornika i już myślisz, że to wszystko nie ma sensu.

Czy powód numer 9 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Życie przeszłością

Jasne, przeszłość ma znaczenie. Wierz mi, wiem coś o tym. Będąc po czterdziestce nie raz płakałam przekonana, że wszystkie moje problemy biorą się z tego, że mama bardziej kochała siostrę.

Ale:

To, gdzie obecnie jesteś, jest wynikiem tego, kim byłeś. Ale to kim będziesz i gdzie zajdziesz zależy od tego, KIM POSTANOWISZ BYĆ.

Czy powód numer 10 dotyczy Ciebie?: TAK NIE

Sprawdź, który z powodów braku samodyscypliny dotyczy Ciebie i od tej pory bądź uważna na kolejne sytuacje. Obserwuj, kiedy się pojawiają i pracuj nad nimi.

Część: Poczucie własnej wartości Moduł: Samodyscyplina

Lekcja 3: Punkt wyjścia

Punkt wyjścia

„Problemy nie mogą być rozwiązane za pomocą tego samego sposobu myślenia, jaki

do nich doprowadził” Albert Einstein

Być może zwróciłaś uwagę, że na stronie tytułowej każdej lekcji umieszczona jest nazwa tej części kursu, która brzmi: Poczucie Własnej Wartości i być może zastanawiasz się, co ma ona wspólnego z samodyscypliną.

Większość problemów, z otyłością, alkoholizmem i długami włącznie, ma swój początek w braku poczucia własnej wartości.

Samodyscyplina i związane z nią osiąganie małych, codziennych sukcesów, pozwoli Ci odzyskać poczucie sprawczości. Systematyczne poprawianie obecnej sytuacji, drobne sukcesy, które przywrócą Ci wiarę w siebie.

Jednak, aby wiedzieć, na ile nam się to udało, musimy zdawać sobie sprawę, z jakiego dokładnie punktu startujemy.

W późniejszych lekcjach spiszemy dokładnie stan Twojego zadłużenia i finansów – tak aby opracować najlepszą strategię.

W dzisiejszej lekcji zachęcam Cię do zrobienia spisu z Twojej obecnej sytuacji we wszystkich ważnych sferach Twojego życia. Nie w tabelce. Opisowo.

ZASADA 1: do tej pory zajmowaliśmy się głównie przemyśleniami i analizą. Z każdą lekcją pojawi się więcej zadań, które powinnaś robić pisemnie.

Mam nadzieję, że już dawno przygotowałaś specjalny zeszyt.

Musisz znaleźć w ciągu dnia 1 godzinę, aby wykonywać zadania z kursu. Może to być cała godzina wieczorem, może pół godziny rano i pół wieczorem. Wszystko zależy od Ciebie, jak wolisz pracować, jak wygląda Twój dzień.

Ta godzina to też pierwszy sprawdzian Twojego zaangażowania w kurs. Jeśli nie jesteś w stanie znaleźć godziny dziennie na poprawę swojej sytuacji – to

znaczy że się nie zaangażowałeś.

Skoro już ustaliliśmy tę zasadę, możemy omówić Twoje dzisiejsze zadanie.

Spisać stan obecny. Jeśli wytrwasz ten rok, przejdziesz przez wszystkie lekcje i nawet nie będziesz miała wątpliwości, że Twoje życie się zmieniło, a Twoja sytuacja uległa zdecydowanej poprawie, dobrze abyś wiedziała dokładnie, ile tak naprawdę osiągnęłaś.

Wierz mi, niektóre szczegóły naprawdę umykają. Mówię Ci to z własnego doświadczenia, odkąd zaczęłam spisywać punkt wyjścia – nie mogę się nadziwić, jak wiele mi się udaje osiągnąć, o czym nawet nie pamiętam, bo rok to 12 długich miesięcy. Czasem są to małe sukcesy, a czasem całkiem duże, ale jakoś nie pamiętałam ich, bo skupiona byłam na czymś innym.

Jack Canfield, w książce „Zasady”, o której już pisałam, proponuje spisywanie swojej sytuacji w następujących obszarach:

praca i kariera zawodowa

finanse

rekreacja i czas wolny

zdrowie i kondycja

relacje

cele osobiste

wkład w szerszą społeczność (superważny dla rozwoju)

Opisz każdy z tych obszarów bardzo szczegółowo. Oto przykładowe pytania, uzupełniłam nieco listę, którą proponuje Canfield (co prawda w książce Canfielda dotyczą one przyszłości, celów, jakie sobie stawiasz, ale równie dobrze można je zastosować do opisania teraźniejszości. Gdy będziemy pracować nad wizją, celami, możemy skorzystać z tych samych pytań i ustalić odpowiednio cele na przyszłość).

Finanse

Stosowną tabelkę wypełnimy później, ale już teraz możesz powoli zbierać informacje, żeby znaleźć odpowiedzi na pytania:

Ile wynoszą Twoje roczne dochody? Jak wygląda Twoja płynność finansowa? Ile pieniędzy trzymasz w oszczędnościach i inwestycjach? Ile wynosi całkowita wartość Twojego majątku netto (czyli wszystko, co posiadasz i co stanowić wartość – czyli da się sprzedać, np. mieszkanie, samochód itp.), jak wygląda Twój dom? Gdzie się znajduje? W jakim jest stanie? Jakim jeździsz samochodem?

Praca i kariera zawodowa

Gdzie pracujesz? Co robisz? Z kim pracujesz? Kim są Twoi klienci – odbiorcy? Ile wynosi Twoje wynagrodzenie? Czy to jest Twoja własna firma?

Czas wolny i odpoczynek

Co robisz ze swoją rodziną i przyjaciółmi w wolnym czasie? Jakie masz hobby? Jak spędzasz urlop? Co robisz dla zabawy i rozrywki?

Zdrowie i kondycja

Czy chorujesz? Jak wygląda Twoje ciało? W jakiej jesteś kondycji? Czy jesteś otwarta i zrelaksowana od rana do wieczora? Czy Twoje ciało jest elastyczne i silne? Czy ćwiczysz, zdrowo się odżywiasz i pijesz dużo wody?

Relacje

Jak wyglądają Twoje relacje z rodziną? Kim są Twoi przyjaciele? Jaka jest jakość Twoich relacji z każdym z nich? Jakie uczucia wywołują w Tobie te przyjaźnie? Czy są to relacje pełne miłości, wsparcia i inspiracji? Co robicie?

Cele osobiste

Tu mogę jedynie zgadywać, co stanowi dla Ciebie wartościowy cel. Pamiętaj aby pisać o sobie. Pytania inspirowane Canfieldem: Czy studiujesz? Szkolisz się, bierzesz udział w warsztatach? Szukasz pomocy w uleczeniu starych ran? Rozwijasz się duchowo? Medytujesz, uczysz się grać na jakimś instrumencie? Piszesz swoją autobiografię? Bierzesz udział w maratonie, podróżujesz? I najważniejsze, ode mnie: jaki nastrój u Ciebie przeważa? jak się czujesz?

Szczęśliwa?

Społeczność

W jakiej żyjesz? Jak funkcjonuje? Czy robisz coś, aby pomóc innym? Komu?

Spisanie punktu wyjściowego jest niemniej ważne niż wyznaczanie i dążenie do celów.

Jak zmierzyć stopień realizacji zadania, jeśli nie pamiętasz z jakiego punktu startowałaś?

Gdy przeglądam czasem swoje listy z początku projektów, zauważam, że zadziało się tyle niesamowitych rzeczy – np. udało mi się zakończyć pewne puste relacje, okazuje się, że poznałam wartościową przyjaciółkę, pozbyłam się zespołu niespokojnych nóg – tak tak, głupia przypadłość, rok temu strasznie mnie męczyła i gdybym tego nie wpisała w swój spis wyjściowy – dziś chyba bym nie pamiętała, bo przecież to nie jest jakaś „spektakularna” choroba. Jak przeczytałam o tym po roku, przypomniałam sobie, jak czasem płakałam z bezsilności po nieprzespanej nocy.

Jeśli po spisaniu Twojego punktu wyjścia poczujesz się kiepsko, wyda Ci się, że wszystko jest do kitu – nie załamuj się. Po to jest ten kurs, abyś za 12 miesięcy była w innym miejscu.

Wiesz, że co by się nie działo, już wygrałaś? Nie, nie chcę Ci mówić, że wygrałaś, bo zainwestowałaś w kurs :) - choć to też mądry krok.

Chce Ci powiedzieć, że wygrałaś, ponieważ walczyłaś z ok. 40 milionami plemników, które razem z Tobą próbowały wygrać wyścig do celu.

Wyobrażasz sobie? 40 milionów plemników i właśnie Twój wygrał! Zastanów się, co to znaczy. Musisz być zwycięzcą, masz to w genach, w DNA.

I co? Chcesz to zaprzepaścić? Zmarnować? Powiedzieć: to nie ja powinnam była wygrać, zaszła pomyłka, dostałam się bez kolejki, bo ja nie mam w sobie nic specjalnego?

Znajdź w sobie siłę i spryt plemnika, którym byłaś :).

Spisz swój punkt wyjścia i pamiętaj, to tylko linia startu. Na mecie będzie fantastycznie. Już raz było :).

Część: Poczucie własnej wartości Moduł: Samodyscyplina

Lekcja 4: Dziennik

Dziennik

„Drogi Pamiętniczku...”

autor nieznany

Skoro zakupiłeś, lub założyłeś specjalny zeszyt na potrzeby tego kursu – a mam nadzieję, że tak się stało, pora zacząć go wypełniać.

W dniu wczorajszym spisałeś swój stan posiadania – miejsce w którym znajdujesz się dzisiaj, zaczynając ten kurs.

Podczas tych 12 miesięcy będzie wiele zadań pisemnych, ale dzisiaj chciałabym Cię prosić oto, abyś wyrobił w sobie nawyk codziennego notowania.

Codziennego wyznaczania sobie celów, opisywania swojego nastroju, nadziei, planów, osiągnięć, porażek, rozczarowań.

Pisanie takiego dziennika zwiększa klarowność, świadomość i zaangażowanie w proces.

Jest to sprawdzona metoda ludzi sukcesu. Bardzo zdrowy nawyk, który pozwala na bieżąco się motywować, sprawdzać progres, zmieniać nastawienie.

Dzięki codziennemu pisaniu łatwiej zauważasz, co Ci umyka, co się sprawdza, na czym upływa Ci czas, jakie są Twoje reakcje na zdarzenia. Czy bierzesz odpowiedzialność za te reakcje, czy szukasz winnych, czy masz problem z samodyscypliną – jeśli nie będziesz pisać dziennika to jasne że masz!

Pisz w miarę możliwości codziennie, może to być dziennik pisany literacko, zdanie za zdaniem, ale proszę również, abyś umieścił w nim pewne rubryczki.

Codziennie wyznaczaj sobie ważny cel. Nie musi to być nic wielkiego, typu

walka z globalnym ociepleniem. Rób też plany tygodniowe.

Przed rozpoczęciem kolejnego tygodnia napisz w dzienniku:

Miesiąc: Tydzień 2

→ 3 zadania, w które maksymalnie się zaangażuję maksymalnie w tym tygodniu to:

zadanie

zadanie

zadanie

Kończąc kolejny tydzień, zrób przegląd:

Jakie są Twoje osiągnięcia z tego tygodnia? Jakie są rozczarowania?

Czy zrealizowałeś swoje plany dzienne i tygodniowe? Które tak i dlaczego Ci się udało?

Które nie i dlaczego Ci się nie udało?

Czy udało Ci się brać pełną odpowiedzialność za swoje reakcje? Który z 10 powodów braku dyscypliny przeważał w tym tygodniu?

Podobne podsumowania powinieneś też robić dla miesiąca, dlatego bardzo Cię proszę, zacznij już dzisiaj, wyrób sobie nawyk pisania, ponieważ już niedługo zapełnimy ten dziennik jeszcze innymi tabelkami oraz sprawdzaniem postępu. Dojdą nam rozpisane cele itp.

Zacznij już dziś. Opisz swoje nastawienie, Twój nastrój, nadzieje. Może jakieś pomysły? Sprawdź pod koniec dnia, czy miałeś problem ze swoimi reakcjami

może dostałeś list z banku, załamałeś się, wyjąłeś piwo, przepłakałaś 3 godziny? Może próbowałeś zrzucić na kogoś odpowiedzialność? A może narzekałeś na mnie, że to już 4 dzień, a Ty nadal masz długi?

Zacznij dzisiaj, bo potem będziemy tego bardzo potrzebować.

Część: Poczucie własnej wartości Moduł: Samodyscyplina

Lekcja 5: Ogarnianie chaosu

Ogarnianie chaosu

„Na początku był chaos.”

mity greckie

Mam nadzieję, że co najmniej od wczoraj, prowadzisz dziennik, w którym będziesz śledzić swoje postępy, robić notatki i zapisywać zadania.

Teraz przyda Ci się, aby zrobić prawdziwy remanent, bowiem w dzisiejszej lekcji powiem Ci o ogromnym znaczeniu uporządkowania życia – przestrzeni, która Cię otacza oraz tego, co masz w głowie.

Bałagan w domu, piętrzące się dokumenty, popsute narzędzia i meble, odkładane porządki, składowane „przydasie”,, niezałatwione sprawy, napięte relacje – to wszystko pochłania gigantyczną energie.

Wiem, wiem - "Jeśli bałagan na biurku świadczy o bałaganie w głowie, o czym świadczy puste biurko?" Albert Einstein – uwielbiam ten cytat i szczerze w niego wierzę.

Bywam bardzo dumna z mojego twórczego bałaganu. Ale nie mam wątpliwości, że gdy bałagan przybiera większe rozmiary, gdy zaczynam upychać w szafach, przestaję ze strachu zaglądać do niektórych szuflad, nie udaje mi się bezpiecznie wejść do schowka – wtedy już nie czuję się z tym dobrze. Moja twórczość i kreatywność wtedy się kurczy.

Poza tym w takim bałaganie do końca nie wiesz, co masz, nie masz miejsca na nowe rzeczy, nie masz miejsca w głowie na nowe myśli, nowe pomysły.

Jak na pewno się spodziewasz, w kolejnych lekcjach będziemy mówić też o sprzedawaniu niektórych rzeczy, tak aby odzyskać gotówkę.

Musisz się jednak do tego przygotować.

Gretchen Rubin, autorka książki „Projekt szczęście” - poświęca temu tematowi całkiem sporo miejsca i ogarnięcie chaosu stawia na czele projektów, które wiodą do szczęścia.

Bałagan w domu, w życiu, w papierach, stanowi dla nas duże obciążenie. Jeśli z trudem panujemy nad rzeczami – jak mamy zapanować nad poważniejszymi tematami, jak np. długi?

Badania mówią, że pozbycie się z domu niepotrzebnych przedmiotów skróciłoby czas przeznaczony na prace domowe przeciętnie o 40%. Aż 40%!!!

Bałagan, składowiska, kartony – niewidoczny, ale przygniatający ciężar niedokończonych spraw i zadań.

Stwórz miejsce na sukces, na to, co nowe.

Dzisiejsza lekcja to praca nad kilkoma listami.

Po pierwsze lista odkładanych czynności.

Czy są jakieś obietnice, które złożyłeś i ciągle nie masz czasu ich spełnić?

Telefony do wykonania?

Relacje do naprawienia, albo zamknięcia??

Rozmowy do przeprowadzenia?

To wszystko zajmuje miejsce w Twojej głowie, być może budzi Cię w nocy. Naprawdę bardzo Ci pomoże, jeśli dokończysz te projekty i zrzucisz ciężar z serca i z głowy.

Nie istnieją sprawy niewykonalne – trzeba działać kawałek po kawałku – pamiętaj, pracuję z Wami i uwierz mi, nie chciałbyś wejść do tzw. kicimentu pomieszczenia w moim mieszkaniu, gdzie powstała już chyba nowa cywilizacja.

Według Gretchen Rubin istnieje kilka rodzajów bałaganów – i mogą spokojnie istnieć w tym samym mieszkaniu.

Bałagan nostalgiczny – relikty wcześniejszego życia, których kurczowo się trzymamy.

Wszelkiego rodzaju PRZYDASIE – rzeczy, o których myślimy, że kiedyś tam się przydadzą, ale są kompletnie bezużyteczne.

Zdobycze z wyprzedaży i totalnie nieprzydatne upominki. Ciuchy zużyte i nienoszone.

Jest też tzw. Bałagan aspirujący – posiadamy, ale nie umiemy korzystać – jaknp. buty na zbyt wysokim obcasie, sprzęt, większy i mniejszy itp.

Bałagan „wyrzut sumienia” - rzeczy kupione bez namysłu. Nie przyznamy się do błędu, dopóki nie stwierdzimy, że się zużyły leżąc.

Do tego zadania, oprócz zeszytu, zaopatrz się w worki lub kartony. Niektórzy twierdzą, że powinny być 3 rodzaje: do oddania, do wyrzucenia, do noszenia. Ale my wiemy, że muszą być 4 – tym ostatnim będzie „na sprzedaż” - jeśli coś działa i nie jest za bardzo zniszczone – będziemy to sprzedawać.

Odzyskiwanie przestrzeni daje ogromną radość, uzależnia.

Rzeczy, których nie chcemy lub nie powinniśmy nosić – po pozbyciu się ich, nie będziemy się już godzinami zastanawiać, co włożyć.

Jest cała rzesza ludzi, zwolenników minimalizmu, który tylko na początku przeraża. Minimalizm wybierają ludzie nie z biedy- czasem są bardzo dobrze sytuowani. Jest to wybór ludzi świadomych, ludzi, którzy wiedzą, co jest w życiu ważne i nie podnieca ich zbieractwo, otaczanie się milionem rzeczy, które często zbierają kurz, zalegają w szafach, tworzą bałagan.

Ludzie lubią mieć wybór – ale często taki wybór przytłacza, jak tę kobietę w żarcie rysunkowym, która stoi przed pełną szafą i mówi „nie mam co na siebie włożyć”.

Pamiętaj: RUPIECIE PRZYCIĄGAJĄ RUPIECIE. Fotele i krzesła, na których już się nie siada, bo leżą tam sterty nie wiadomo czego.

Instrukcje, kable, przewody – to jest moja słaba strona. Najlepiej ułożyć w jednej szufladzie, w osobnych torebkach.

Wyobraź sobie, że musisz się przeprowadzić – musi to być przeprowadzka błyskawiczna a mieszkanie jest mniejsze. Co byś zabrała?

Wszystko powinno mieć swoje miejsce i na to miejsce być odkładane. Zakończenie dręczących Cię zadań doda Ci dużo energii.

Zaatakuj swój chaos, a jak już uporządkujesz wszystko – zrób wszystko, żeby utrzymać porządek. Odkładaj na miejsce i codziennie przeznacz jakieś 10

minut na szybki porządek.

Tylko uwaga, nie rzucaj się od razu na wszystko, nie rób wszystkiego naraz. Przechodź od pomieszczenia do pomieszczenia, od szafy do szafy. Nie idź dalej, jeśli nie skończysz jednego.

Zacznij od jednej szuflady w jednej szafie. Nie wyrzucaj wszystkiego na środek pokoju, bo to Cię przytłoczy i przygnębi.

Półka po półce. Zostawiaj tylko to co: albo piękne, albo bardzo potrzebne (Dominique Loreau).

A oto miejsca, które mogą kryć chaos: szafki – nocne, garderoba, szafki kuchenne, szafki w łazience, apteczki (stare leki), szafki na strychu, cały strych, garaż, poddasze, bagażnik samochodu, skrytka w samochodzie.

Posegreguj zdjęcia rodzinne w albumie, zrób porządek w komputerze – zgraj lub wykasuj pliki. Uporządkuj dokumenty. ZRÓB PORZĄDEK NA BIURKU.

Półka po półce. Bądź bezlitosna. Wyrzucaj, lub odkładaj na sprzedaż. Zostaw sobie tylko to, czego naprawdę potrzebujesz. Wykorzystaj weekend na te porządki – zobaczysz ile masz niepotrzebnych rzeczy, które możesz sprzedać, zepsutych zabawek, po nastoletnich dzieciach.

To zadanie jest bardzo ważne. Powodzenia! Idę do mojego kicimętu....

Część: Poczucie własnej wartości Moduł: Samodyscyplina

Lekcja 6: Integralność – spójność wewnętrzna

Integralność – czyli spójność wewnętrzna

„Integralność to robienie właściwych rzeczy, nawet wtedy, kiedy nikt nie patrzy.”

C.S.Lewis

W każdej lekcji prosiłam Cię o wykonanie pewnego zadania. Czy przyłożyłaś się do swoich zadań? Może czekasz na jakąś przełomową lekcję? (pamiętasz 10 powodów braku samodyscypliny? Oczekiwanie na przełom zamiast codziennych wysiłków?) A może myślisz, że skoro ja nie widzę to nie musisz wszystkiego robić i będziesz robić to, co uznasz za słuszne?

Widzisz, integralność – czyli spójność wewnętrzna to taka cecha człowieka, bez której nie może być mowy o samodyscyplinie.

Spójność wewnętrzna jest konieczna, jeśli marzy nam się posiadanie wysokiego poczucia własnej wartości.

Integralność jest ważna nie tylko podczas naszej pracy, ona jest bardzo ważna w całym naszym życiu. Jest to nie tylko posiadanie zasad, wartości, przekonań moralnych, ale również i przede wszystkim zgodność tego, co myślimy z tym, co mówimy i co robimy.

Rób to, co powiedziałeś, że zrobisz, wtedy kiedy powiedziałeś, że zrobisz – bez wymówek, bez wyjątków.

Co bardziej cenisz- swoje słowo, czy swoje wymówki?

Angażujemy naszą energię, kreatywność, pomysłowość w wymyślanie odpowiednio dobrych wymówek – zamiast po prostu zrobić, to do czego się zobowiązaliśmy.

Zobowiązałaś się zaangażować w ten kurs. Jak sobie cenisz własne słowo?

Zachowując się niezgodnie z naszymi przekonaniami, nawet jeśli potrafimy to wytłumaczyć i usprawiedliwić, tracimy we własnych oczach, mniej siebie szanujemy lub nie szanujemy w ogóle.

Tak było np. z długami (w większości wypadków). Zaciągnęliśmy kredyt, zobowiązaliśmy się spłacać raty. Kiedy zrobiło się trudniej – pomyśleliśmy o tym anonimowym banku, jego pracownikach i postanowiliśmy przeznaczyć pieniądze na coś, co naszym zdaniem było ważniejsze.