Za horyzontem snów - Adam Jałocha - ebook

Za horyzontem snów ebook

Adam Jałocha

0,0
6,38 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Nadzieja
Gdy odchodzą ostatnie myśli i błądzą
wśród nocnych świateł miasta, nie mów mi,
że umierasz, bo umieram wraz z Tobą.
Nim deszcze przyniosą ze sobą wspomnienia,
pocałunkiem serca osuszę Twoje łzy
by pod ciepłą nadzieją jutra,
powróciły na nowo marzenia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 47

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Adam Marian Jałocha

Za horyzontem snów

zbiór wierszy

© Adam Marian Jałocha, 2017

Nadzieja

Gdy odchodzą ostatnie myśli i błądzą wśród nocnych świateł miasta, nie mów mi, że umierasz, bo umieram wraz z Tobą.

Nim deszcze przyniosą ze sobą wspomnienia, pocałunkiem serca osuszę Twoje łzy, by pod ciepłą nadzieją jutra, powróciły na nowo marzenia.

Adam Marian Jałocha

ISBN 978-83-8126-087-9

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Moim rodzicom —

Franciszce i Sławomirowi Jałochom

Chwyć za rękę dzień

dogonił nas czas

mgły narodzin opadły

strudzeni biegiem życia

uciekamy przed nim

nie mając żadnych szans

już lato za nami

i jesień myje twarz

cichym wzrokiem kochamy

tamte sny z tysiącem barw

jeszcze nocą znużeni

zapragniemy dotyku ust

będąc ciszą uśpieni

szukać będziemy dawnych słów

a kiedy niepewności deszcze ustaną

i tęcza spojrzy w nasze okna

człowieku chwyć za rękę dzień

póki jeszcze można

Wiosenne preludium

Widzisz jak sady zielenią pokryte

Zapachem kwiatów drzew dojrzewają

W bzach — kolorowych ogrodów o świcie

Gdy ptaki wiosenne pieśni śpiewają

Z rosy zbudzonej wczesnym rankiem

Lekki wietrzyk unosi promyk słońca

W tańcu kolorów tęczy blaskiem

Radości w sercu nie ma końca

Z kwiecistego łąk aksamitu

Gdzie zielonych traw aleje

Obłokami bezchmurnego nieba

Świat miłością do nas się śmieje

Widzisz jak rzeka płynie błękitem

Ze źródła miłości pragnieniem

To wiosna tak nas urzekła

Czystego piękna spojrzeniem

Przechodniu, powiedz Polsce…

Tam, gdzie złote kłosy zbóż

szumią serca biciem.

Gdzie wierzby Mazowsza

grają muzykę Chopina.

Przechodniu, powiedz Polsce,

że jest jak Matka — jedyna.

Tam, gdzie cierpienia

było aż zanadto.

Gdzie ludzie całują

Chrystusa Rany.

Przechodniu, powiedz Polsce,

że Ją kochamy.

Tam, gdzie słowa — Bóg, Honor, Ojczyzna

od wieków są z nami.

Gdzie chlebem i solą

będziesz witany.

Przechodniu, powiedz Polsce,

że dla Niej żyjemy i dla Niej umieramy.

Peron łez

Zanim odejdę w cień,

daj mi chociaż jeden sen.

Pocałunkiem przywrócę marzenia,

biciem serca odnajdę nasz dzień.

Tam, gdzie odjeżdża ostatni pociąg,

gdzie perony rozstania mokną od łez,

będę szukał — Twego uśmiechu,

dotyku dłoni, słodyczy ust.

A gdy znikniesz za zakrętem nadziei —

nasza miłość będzie błądzić —

wśród nocnych chmur, jesiennych drzew.

Pozostanie pamięć pięknych chwil

i codzienny serca lęk.

Za horyzontem snów

Okryję Cię gwiaździstym niebem,

by myśli zatańczyły marzeniami.

Za horyzontem snów,

gdzie gwiazdy świecą srebrną poświatą,

będziesz stąpać po obłokach nieba.

Plejadą gwiazd w księżycowym rydwanie,

gdzie niebo zimowe ogrzewa Orion,

odnajdziesz krainę wiecznej miłości.

Ocean nocnego nieba

będzie kłaniał się do Twych stóp,

a ja w ciemnościach —

niczym samotny Latający Holender

będę szukał drogi do Twojego serca.

Spokojnych snów…

Kasia i Janeczek

Weselisko już zaczęte

Druhny w wiankach takie piękne

A drużbowie w pawich piórach

Wiwatują, podskakują

W tańcu, śpiewie i swawoli

W takie święto to przystoi

Stoły w pełni zastawione

Drzwi kwiatami przystrojone

Muzykanci grają skocznie

Na weselu Kasi i Janeczka

Z boku stoi trunku beczka

Panny malowane jak się patrzy

W alkierzykach skończą nockę

Lub w stodole na sianeczku…

Mój wianeczku!

Krzyczy Kasia — wniebogłosy

Bo czepiny — pora rozpuścić włosy

Już wianeczek nie dla Kasi

Już warkocze rozpuszczone

Baby płaczą jak szalone

Mój Janeczku, mój kochany

Chodźże do swej młodej panny

A Janeczek nie pijany

Zaraz biegnie do swej panny

Będą figle tam na sianku

Chodźże, luby, mój kochanku

Już do rana nie wrócili

Aż grajkowie grać skończyli

Nie minęły trzy miesiące

Nastał ciemny czas ponury

Czarny orzeł i dwugłowy

Wbiły swoje wielkie szpony

Na Janeczka przyszła pora

Wraz z chłopami chwycił kosę

Z Moskalami walczyć poszedł

Walczył dzielnie biedaczysko

Armat był już bardzo blisko

Lecz od kuli biedny poległ

Tam w mogile przysypany

Leży z dala od swej panny

Kasia płacze i rwie włosy

Gdzie, mój miły, są twe oczy

Co ja biedna sama pocznę

To i na mnie przyjdzie pora

Śmierci serce dać z wieczora

Jak mówiła, tak zrobiła

Ciemną nocką wyszła z chaty

W tej rozpaczy, w tej niedoli

Wpadła w rzeki ciemne tonie

Już minęło wieków kilka

Bądźmy czujni i przezorni

By jak nasi pradziadowie

Nie ostrzyli znowu broni

Kocham…

Kocham, gdy rankiem moje oczy budzą się ze snu —

dziękuję Bogu za darowany dzień.

Kocham, gdy stoi przy mnie Anioł Stróż —

jestem pod bezpiecznymi skrzydłami życia.

Kocham słońce i błękit nieba —

moja dusza śpiewa.

Kocham kobiety — nie za ich urodę i mądrość,

ale za to, że są kobietami.

Kocham kochanie — bo cóż jest piękniejszego

od ciała kobiety.

Kocham słowa „tak” i „nie” — bo jestem wolnym

człowiekiem.

Kocham, kiedy przychodzisz i tulę Cię do snu.

Kocham, kiedy odchodzisz, zostawiając szminki ślad.

Kocham Życie.

Kocham Świat.

Świadomość przemijania

Mój pokój z numerem „naście” i głuche odbicie

codziennej rzeczywistości

tworzą we mnie wątpliwości:

czy jestem człowiekiem, czy tylko x, y, z?

Ulice miasta w rynsztoku ponurych myśli,

łagodne szepty ludzkich marzeń,

jak stare truchło przypominają o przemijaniu.

W górę i w dół poza stan świadomości,

jak latawiec przecinający ostatnie życzenie śmierci.

Błądzi ostatni promyk naszego życia.

Pytania nie mają odpowiedzi,

słowa uciekają w odległe horyzonty,

cisza za nami, a przed nami szum.

Pora odchodzić i biec w nieskończoność ludzkiej duszy,

nie zatrzymując się tu i tam.

Mając własną wolność i czas.

A kiedy szare i ciemne dni przypomną nasze życie,

człowieku odpowiedz na pytanie:

byłeś nim, czy tylko go udawałeś?

Tęsknota

W otwartym oknie zasłona się kołysze.

Spoglądam za Tobą w ciemny, odległy horyzont,

lecz widzę jedynie Twój nocny cień.

Serce krwawi i pęka, jak pod gołymi stopami rozbite

szkło.