YŌKAI. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej - Michael Dylan Foster - ebook

YŌKAI. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej ebook

Michael Dylan Foster

3,0
39,44 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Kultura japońska pełna jest potworów, duchów, fantastycznych istot i ponadnaturalnych zjawisk. Japończycy określają je wszystkie wspólną nazwą: yōkai. Stwory te przyjmują nieskończenie wiele form i kształtów – od górskich chochlików tengu i wodników kappa do zmiennokształtnych lisów i liżących sufity stworów o długich językach. Choć w dzisiejszych czasach popularność zapewniają im anime, manga, filmy i gry komputerowe, większość yōkai pochodzi z lokalnych legend, ludowych opowieści i historii o duchach.

Michael Dylan Foster, od lat prowadzący badania w Japonii, omawia historię i kulturowe konteksty yōkai, śledzi pochodzenie, objaśnia znaczenia i przedstawia sylwetki ludzi, którzy w ciągu wieków usiłowali zgłębić tajemnice tych istot. Dodatkową zaletą tej wciągającej i przystępnie napisanej książki jest swoisty bestiariusz, w którym autor szczegółowo opisał wybrane yokai, ilustrując swoje opowieści oryginalnymi rysunkami autorstwa Shinonome Kijina. Foster zaprasza w fascynującą podróż po japońskiej kulturze ludowej, przedstawia także jej coraz szerszy wpływ na globalną kulturę popularną.

 

„W książce aż roi się od fantastycznych japońskich potworów, duchów i innych istot zamieszkujących wyobraźnię zbiorową Japończyków! Jednocześnie daje solidną porcję wiedzy, przedstawia wybór nowych interpretacji i odznacza się tym rodzajem szczegółowości, który sprawi radość wszystkim pasjonatom japońskich potworów wywodzących się z ludowych wierzeń.”

dr Bill Tsutsui – Hendrix College, autor Godzilla on My Mind

“Yokai przedstawione przez Fostera są żywe, realne na swój własny sposób. Migrują z wiejskich zagajników i stawów do książek, gier, anime i sklepów z zabawkami w Tokio. Książka ta, napisana przez eksperta yokanologii, jest solidnym kompendium przeznaczonym dla osób, które chcą się dowiedzieć czegoś więcej na temat tych niezwykłych stworów.”

Paul Manning, Uniwersytet Trent

Michael Dylan Foster – adiunkt na Wydziale Folkloru i Etnomuzykologii oraz na Wydziale Studiów nad Językami i Kulturami Azji Wschodniej na Indiana University. Autor licznych artykułów poświęconych folklorowi, literaturze i mediom Japonii.

Shinonome Kijin jest artystą i badaczem yōkai. Mieszka i pracuje w Japonii, w prefekturze Chiba.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 508

Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Seria: Mundus. Fenomeny

Projekt okładkiAgnieszka Winciorek

Na okładce: “Hyakki Yagyō” by Kawanabe Kyōsai, źródło: wikipedia/public domain, https://en.wikipedia.org/wiki/Hyakki_Yagy%C5%8D#/media/File:Hyakki_Yako.jpg

Tytuł oryginału: The Book of Yōkai. Mysterious Creatures of Japanese Folklore

© 2015 The Regents of the University of CaliforniaPublished by arrangement with University of California PressAll rights reserved

Copyright © for Polish Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu JagiellońskiegoCopyright © for Polish Translation by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wydanie I, Kraków 2017All rights reserved

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechnianyw jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.

ISBN 978-83-233-4220-5

ISBN 978-83-8179-514-2

www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu JagiellońskiegoRedakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Krakówtel. 12 663-23-80, fax 12 663-23-83Dystrybucja: tel. 12 631-01-97, tel./fax 12 631-01-98tel. kom. 506-006-674, e-mail: [email protected]: PEKAO SA, 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325

Pamięci mistrzowskichi po mistrzowsku podchodzących do kwestii potworów, inspirujących nauczycieli: Geraldine Murphy (1920–1990), Alana Dundesa (1934–2005), Miyaty Noboru (1936–2000).

Opowieści wodnego demona

Przedmowai podziękowania

Dawno, dawno temu żył sobie kappa. Wodny demon. Miał około pięciu centymetrów, był zielony, zrobiony z trwałego ceramicznego materiału i mieszkał na lodówce w mojej kawalerce w Kalifornii. Musiał być jednym z tych tanich amuletów sprzedawanych w świątyniach i pewnie dostałem go od kogoś podczas mojego pierwszego pobytu w Japonii. A może sam go kiedyś kupiłem. W każdym razie nigdy nie poświęcałem mu zbyt wiele uwagi. Pewnego dnia jednak, kiedy otwierałem lodówkę, żeby wyjąć piwo, z jakiegoś powodu kappa przyciągnął mój wzrok. Zacząłem oglądać go dokładnie, obracając w dłoniach. Kim właściwie był kappa? Wiedziałem, że jest to niewielkich rozmiarów potwór z japońskiej mitologii, obrzydliwy, groźny stwór, który wciągał ludzi i zwierzęta do wody. To jednak niczego mi nie wyjaśniało. Mały wodnik zapraszał mnie na wyprawę do innego, dziwnego świata fantastycznych istot, abym go zbadał i spróbował zrozumieć, w jaki sposób ten dziwny świat może być częścią naszej rzeczywistości.

W tamtym czasie kończyłem studia azjatyckie i ostatecznie tematem mojej pracy magisterskiej stał się właśnie kappa. Nie zdołałem odpowiedzieć na wszystkie pytania, które nasunęły mi się przy badaniach nad owym stworem, dowiedziałem się jednak, że w Japonii ten wodny demon jest zaliczany do większej kategorii istot nazywanych yōkai i że świat yōkai pozwala lepiej zrozumieć świat ludzi. Yōkai są częścią prastarych wierzeń i jednocześnie znajdują się w awangardzie wiedzy i współczesnej ekspresji. W roku 1929 pisarz i fizyk Terada Torahiko (1878–1935) stwierdził, że pragnienie zrozumienia yōkai stanowi samą istotę innowacyjności, ponieważ okazuje się inspiracją do badań w różnych dziedzinach nauki. Badania te nigdy się nie kończą: kiedy jedna tajemnica zostaje rozwikłana, yōkai przyjmuje inny kształt. Yōkai rozwijają się wraz z rodzajem ludzkim i są dla nas bodźcem do tego, aby nieustannie zadawać pytania1.

Figurka wodnika stojąca na lodówce otworzyła mi drzwi do dziwnego świata yōkai i od tej pory zająłem się jego badaniem. Napisałem na ten temat pracę doktorską, a w 2009 roku opublikowałam książkę Pandemonium and Parade. Japanese Monsters and the Culture of Yōkai,przedstawiającą historię kulturową czterystu lat dyskursu nad zjawiskami nadprzyrodzonymi, dziwnymi i tajemniczymi.

Księga Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej jest jednak przedsięwzięciem całkiem innego rodzaju. Wykorzystuję w niej wiedzę, którą zdobyłem podczas pracy nad Pandemonium and Parade oraz w późniejszych latach, ale w bardziej zdecydowany sposób koncentruję się na yōkai jako formach ekspresji i komunikacji w kulturze ludowej, będących częścią wielowiekowej tradycji i jednocześnie czymś żywym oraz nie­ustanie ewoluującym także dzisiaj. W książce Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej sięgam głęboko w przeszłość, do najdawniejszych przekazów z historii Japonii, i staram się przedstawiać szerokie spektrum idei oraz prezentować sylwetki najważniejszych postaci – od Abe no Seimeia do Lafcadia Hearna – które w różny sposób przyczyniły się do ukształtowania naszego sposobu rozumienia świata nadprzyrodzonego. Publikacja ta jest również poświęcona przedstawieniu samych yōkai – zarówno tych cieszących się sławą poza granicami Japonii, jak i tych znanych tylko w małych wioskach będących kolebką związanych z nimi legend.

Yōkai są częścią japońskiego folkloru i japońskiej kultury popularnej, ostatnio zaczęły się jednak cieszyć zainteresowaniem również w innych krajach, w tym w Ameryce Północnej i Europie. Popularność mangi, anime i gier oraz globalny wpływ japońskiej „miękkiej władzy” sprawiły, że coraz więcej ludzi słyszy o yōkai i interesuje się ich zakorzenieniem w kulturze ludowej. Chociaż tematem Księgi yōkai nie są media ani współczesna kultura popularna, mam nadzieję, że będzie ona przydatna dla osób zajmujących się tymi kwestiami, jak również dla wszystkich, którzy w bardziej ogólnym sensie interesują się wierzeniami, potworami i zjawiskami niewytłumaczalnymi.

Księgę yōkai pisałem, mieszkając w dwóch bardzo różnych miejscach w Japonii: w Kioto i na wyspie Shimo-Koshikijima w prefekturze Kagoshima. Kioto, dawna stolica, stanowiło oczywiście centrum władzy i ośrodek kulturalny przez znaczną część historii Japonii. Shimo-Koshikijimę zamieszkuje zaś mniej niż trzy tysiące osób; jest ona oddalona od wszelkich historycznych ośrodków władzy i od wielu współczesnych udogodnień miejskiego życia. Oba te miejsca tak samo sprzyjały zgłębianiu tajemnic yōkai: istoty te równie dobrze czują się w wielkiej metropolii, centrum życia państwowego, jak i na wiejskich peryferiach. Zarówno w Kioto, jak i na Shimo-Koshikijimie ogromną pomocą w realizacji tego projektu były dla mnie rozmowy z przyjaciółmi, kolegami i nauczycielami – chociaż oczywiście odpowiedzialność za wszelkie błędy ponoszę tylko ja sam.

W Kioto mieści się siedziba Międzynarodowego Centrum Badań Japonistycznych (Nichibunken), jednostki naukowej będącej w posiadaniu największego na świecie zbioru źródeł na temat yōkai; obecny dyrektor Centrum – Komatsu Kazuhiko – jest od wielu lat jednym z największych naukowych autorytetów w tej kwestii. Szkic niniejszej książki ukończyłem, kiedy w 2013 roku przebywałem tam jako stypendysta, dzięki czemu miałem dostęp zarówno do wszystkich zbiorów, jak i do wiedzy Komatsu-senseia oraz uczestników jego różnych kenkyū-kai (warsztatów naukowych). Jestem ogromnie wdzięczny Komatsu-senseiowi i profesorowi Yamadzie Shōjiemu, który pokrywał koszta mojego utrzymania podczas pobytu w charakterze badacza wizytującego. Mam również dług wdzięczności wobec Nakano Yōhei, Tokunagi Seiko i innych bywalców „pokoju projektu yōkai”, wobec Egami Toshinori z personelu biblioteki Nichibunken oraz Hyashi Hiroko, Nishiyamy Akemi, No Sung-hwan, Teda Macka i Kasumi Yamashity za wiele godzin wspaniałych rozmów i towarzystwa.

Pierwszą połowę 2012 roku spędziłem na Shimo-Koshikijimie, w wiosce Teuchi, prowadząc badania nad obrzędem, o którym pisałem w innej pracy. Właśnie na tej wyspie zacząłem pisać tę książkę. Na jej kolejnych stronach Czytelnik znajdzie opowieści o kilku tamtejszych yōkai, ważniejsze jednak było dla mnie to, że mieszkałem w małej wiejskiej społeczności, co pozwoliło mi lepiej zrozumieć styl życia, który niegdyś był – i w niektórych miejscach ciągle jest – charakterystyczny dla Japonii. Moi przyjaciele mieszkający na tej wyspie – a wielu z nich znam już od z górą dziesięciu lat – pomogli mi do głębi zrozumieć, na czym polega intymna relacja między ludźmi a zamieszkanym przez nich miejscem, a także żywa więź między historią a teraźniejszością. Zbyt wiele zawdzięczam zbyt wielu ludziom, aby wszystkich ich tutaj wymienić. Jestem bardzo wdzięczny Hironiwie Yoshitatsu i Hironiwie Yasuko za wielogodzinne fascynujące rozmowy i przepyszne jedzenie (oraz za imo-jōchū). Z całego serca dziękuję mojemu dobremu przyjacielowi Ozace Takakazu i jego rodzinie; na moją wdzięczność zasłużyli również Shirasaki Hiroki, Shirasaki Sugako, Kawabata Tsuyosji, Kawabata Yoriko, Hironiwa Hirokazu, Hironiwa Masako, Megurida Toshifumi, Megurida Chiriko, Hashiguchi Yoshitami, Hashiguchi Kyoko, Hironiwa Mamoru, Hironiwa Eiko i ich rodziny, a także rybacy z Aose.

Reed Malcolm, redaktor z University of California Press, pierwszy zaproponował napisanie tej książki – jestem wdzięczny zarówno jemu, jak i Stacy Eisenstark za ich wsparcie podczas trwania tego projektu. Dziękuję Chalon Emmons za jej przejrzyste wskazówki redakcyjne oraz Bonicie Hurt za wyjątkowo staranną i wyważoną redakcję. Dziękuję też Makiurze Yoshitace za cierpliwą pomoc dotyczącą różnych aspektów prawa autorskiego. Jon Kay i Hannah Davis z Traditional Arts Indiana pracowali ze mną do ostatniej chwili nad szczegółami technicznymi związanymi z przygotowaniem ilustracji, co było z ich strony ogromną uprzejmością. Suzy Cincone zapewniła mojej książce dokładną dwujęzyczną korektę. Ogromnym zaszczytem było dla mnie to, że podczas realizacji projektu mogłem pracować z Shinonome Kijinem, rysownikiem, który stworzył oryginalne ilustracje do tej książki. Jest on nie tylko prawdziwym artystą, ale również wielkim znawcą yōkai.

Mam dług wdzięczności wobec Fundacji Fullbrighta, która w roku 2012, kiedy pomysł na napisanie niniejszej publikacji zaczął nabierać kształtów, zapewniła mi hojne stypendium. Specjalne podziękowania kieruję do Jinko Brinkman i innych członków JUSEC za ich nieustanną i życzliwą pomoc. Jestem bardzo wdzięczny moim kolegom z Wydziału Folkloru i Etnomuzykologii oraz Wydziału Języków i Kultur Azji Wschodniej z Indiana University, a także moim studentom, za to, że mogłem porzucić obowiązki na uczelni na wystarczająco długi czas, by wybrać się na polowanie na yōkai. W Stanach Zjednoczonych i w Japonii wiele osób wspierało mnie podczas pracy, zapewniając mi zarówno intelektualne bodźce, jak i odpoczynek przy miłych rozrywkach. Brak miejsca nie pozwala mi wymienić tu wszystkich, kilka osób chciałbym jednak wspomnieć z imienia i nazwiska. Są to: Ariga Takashi, Christopher Bolton, Dylar Kumax, Paul Manning, Steve Stuempfle, Suga Yutaka, Tsukahara Shinji oraz członkowie Shingetsukai Research Society.

Ogromnie wdzięczny jestem mojej rodzinie: Adamowi Fosterowi, Ann Ayton, Suzuki Tatsuo, Suzuki Yumi i Suzuki Ken’ichirō, którzy wspierali mnie podczas pisania i wykazywali wielką cierpliwość. Mój ojciec Jerry Foster zmarł w lipcu 2014 roku, kiedy zajmowałem się ostateczną redakcją tekstu. Nie dożył tego, aby wziąć do ręki ukończoną książkę, ale dla mnie z każdej jej strony promieniuje pamięć o nim. Jego intelektualna ciekawość, encyklopedyczna wiedza oraz niezwykła zdolność dostrzegania faktów i idei zawsze będą dla mnie źródłem nieustającej inspiracji.

Na końcu chcę wyrazić moją nieskończoną wdzięczność dla Michiko Suzuki, która utrzymuje moją pracę i życie na właściwych torach. Michiko czytała wszystkie moje brudnopisy, spoglądając na nie z krystalicznie czystej perspektywy, i nieustannie zachęcała mnie, abym pisał jaśniej i myślał głębiej. Bez niej nic nie miałoby sensu.

Nazwy, daty, miejsca

Uwagi na temat japońskich nazw i terminów

W tej książce zastosowałem japoński sposób zapisywania imion i nazwisk – pierwsze w kolejności pojawia się nazwisko, drugie imię. Tam, gdzie jest to uzasadnione, stosuję się do japońskiego zwyczaju określania niektórych pisarzy, artystów i uczonych ich imionami lub przydomkami, na przykład Toriyama Sekien figuruje częściej pod imieniem Sekien niż pod nazwiskiem Toriyama. Japońskie wyrazy i nazwy miejscowe występujące w standardowych słownikach języka angielskiego są zapisywane bez znaków długości samogłosek (np. Tokio, szinto); w innych japońskich wyrazach długość samogłoski jest oznaczana. Wyrazy japońskie używane w tekście są zazwyczaj wyróżnione kursywą tylko wtedy, gdy pojawiają się pierwszy raz*.

Datyi nazwy epok historycznych

Chociaż na ogół używam rachuby czasu przyjętej w świecie zachodnim, odwołuję się również do nazw epok i okresów z historii Japonii.

Epoka klasyczna

Nara lata 710–794

Heian ok. 794–1185

Średniowiecze

Kamakura 1185–1333

Muromachi 1392–1573

Epoka wczesnonowożytna

Edo (Tokugawa) ok. 1600–1868

Epoka nowożytna

Meiji 1868–1912

Taishō 1912–1926

Shōwa 1926–1989

Heisei 1989–

Miejsca

W tej książce pojawia się wiele nazw miejscowych. Poniżej przedstawiam listę niektórych najczęściej wymienianych. (Jak uprzednio zaznaczyłem, w przypadku tych nazw zostały pominięte znaki długości samogłosek).

Edo Stara nazwa Tokio (przed rokiem 1868)

Hokkaido Druga pod względem wielkości i najdalej wysunięta na północ większa wyspa Japonii

Honsiu Największa z czterech głównych wysp Japonii; znajdują się na niej miasta Tokio, Osaka i Kioto oraz większość prefektur

Kansai Region w zachodniej części Honsiu, obejmujący miasta: Kioto, Osaka, Nara i Kobe, oraz sąsiadujące obszary

Kanto Region we wschodniej Japonii obejmujący Tokio wraz z pobliskimi miastami i prefekturami

Kiusiu Trzecia pod względem wielkości wyspa Japonii. Leży na południowym zachodzie

Okinawa Najbardziej wysunięta na południe prefektura Japonii, położona na południe od Kiusiu. Obejmuje główną wyspę – Okinawę – oraz wiele mniejszych wysp archipelagu Riukiu

Sikoku Najmniejsza z czterech głównych wysp Japonii. Mieszczą się na niej cztery prefektury

Tohoku Północno-wschodni region Japonii. Obejmuje prefektury: Akita, Aomori, Fukushima, Iwate, Miyagi i Yamagata

I

Kultura yōkai

1

Yōkai – wprowadzenie

Około piętnastu lat temu mieszkałem w małej wiosce na wybrzeżu w rolniczym regionie Japonii. Zajmowałem się badaniami nad obchodami pewnego lokalnego święta. Wynająłem stary, rozklekotany drewniany dom, dosłownie o rzut kamieniem od oceanu. Jeszcze kilka miesięcy przedtem w domu tym mieszkała pewna rodzina. Pozostało po niej sporo rzeczy: stare meble, garnki, patelnie i przybory kuchenne, szuflady pełne ubrań. Jeden pokój był urządzony w stylu japońskim, z podłogą pokrytą zużytymi tatami. W dzień służył mi za salon, a w nocy, kiedy rozkładałem tam materac, za sypialnię. W jednym rogu stał telewizor, a w drugim buddyjski ołtarzyk. Ze ścian spoglądały na mnie surowo oprawione czarno-białe fotografie mężczyzn i kobiet. Byli to przodkowe rodziny, od której wynająłem dom.

Nie jestem pewien, dlaczego rodzina wyprowadziła się stamtąd. Wynająłem dom od dalekiej krewnej właścicieli, miłej starszej pani mieszkającej nieopodal, która od czasu do czasu upewniała się, czy wygodnie mi się mieszka. Zazwyczaj rzeczywiście nie miałem się na co skarżyć. Zasypiałem, słysząc jednostajny szum fal. Kilka razy w nocy zerwał mnie ze snu rumor dobiegający z kuchni: był to bezdomny kot, który dostał się do środka przez dziurę w podłodze i buszował wśród resztek jedzenia. Raz czy dwa podczas sztormu słyszałem, jak fale wdzierają się na plażę z groźnym i wyraźnie przesyconym złą wolą rykiem. Wiatr gwizdał wokół domu, a w środku grzechotały wszystkie kruche shoji.

Raz jednak wydarzyło się coś naprawdę dziwnego. Wróciłem do domu późno – wraz z przyjaciółmi piliśmy drinki i omawialiśmy przebieg święta. Dotarłem do domu koło północy. Skrupulatnie sporządziłem zapiski z badań terenowych i rozłożyłem materac. Szybko zapadłem w głęboki sen.

Kiedy otworzyłem oczy, pokój promieniował słabym światłem. Oprawione w ramki fotografie przodków na ścianach jarzyły się niewyraźnym blaskiem. Był świt, pełen ciszy czas przejścia z ciemności do światła, z nocy do dnia. Zastanowiło mnie, dlaczego zbudziłem się tak nagle i tak wcześnie. Może znowu kot zakradł się do kuchni.

Potem jednak usłyszałem głosy. Kobieta powiedziała coś cicho, ale władczym tonem, a odpowiedział jej mężczyzna. Całkiem rozbudzony, usiadłem i rozejrzałem się wokół.

Głosy dobiegały z włączonego telewizora. Obejrzałem końcówkę prognozy pogody i początek porannych wiadomości. Nie było w tym nic specjalnie przerażającego – przynajmniej dopóki nie zastanowiło mnie, dlaczego w ogóle telewizor był włączony. Pilot leżał na stole, z metr od mojego materaca, raczej nie było więc możliwe, żebym przypadkiem przez sen nacisnął przycisk. A może włączyłem go w nocy, przed pójściem spać? Może byłem bardziej pijany, niż mi się wydawało? Nie pamiętałem jednak, żebym oglądał telewizję. Może było jakieś dziwne spięcie w instalacji? Czy to możliwe? A może to znak, przesłanie od kogoś? Może ktoś próbował mi coś powiedzieć? Obejrzałem uważnie wiadomości, ale nie byłem w stanie dociec, jakie przesłanie ktoś mógłby chcieć mi przekazać, oprócz tego, że na świecie jak zwykle pełno jest zamieszania.

W końcu wyłączyłem telewizor i poszedłem spać jeszcze na godzinę czy dwie. Później tego dnia opowiedziałem o wszystkim kilku moim przyjaciołom z wioski.

Yōkai, folklori moja książka

Rozpocząłem książkę od opowiedzenia powyższej historii bez ostatecznego wyjaśnienia, od tajemniczej współczesnej opowieści, ponieważ prowadzi ona do prostego pytania: w jaki sposób interpretujemy otaczający nas świat? A przede wszystkim: w jaki sposób wyjaśniamy zjawiska, które nie dają się łatwo dopasować do naszych codziennych przekonań dotyczących zwykłego funkcjonowania rzeczywistości? Kiedy pytamy, kto lub co włączyło telewizor, zakładamy, że wchodzimy w interakcje z żywą istotą lub ożywioną energią, które pozostają dla nas niewidzialne. Możemy wizualizować sobie tę energię jako potwora, ducha lub zjawę, albo też jako zmiennokształtne zwierzę. W Japonii taką energię, a także formy, w których się objawia, często nazywa się yōkai.

Yōkai przede wszystkim przybierają wiele rozmaitych kształtów. Kojarzy się je przede wszystkim z ludowymi legendami, małymi wioskami, starymi miastami czy bezludnymi górskimi szlakami, a jednak yōkai od dawna zamieszkują również świat literatury i sztuk wizualnych. Dzisiaj widzimy je wszędzie w japońskich anime, mangach, grach wideo, filmach i grach role-playing. Zwłaszcza te ostatnie z wymienionych gatunków sprawiły, że yōkai przekroczyły ocean, opanowały wszystkie kontynenty i stały się częścią kultury popularnej w krajach odległych od Japonii. Czym zatem są yōkai? Na razie powiedzmy tylko, że są to dziwne, tajemnicze istoty, potwory lub fantastyczne stworzenia, duchy czy też chochliki. W dalszej części książki udowodnię jednak, że są one istotami o wiele bardziej skomplikowanymi i interesującymi, niż mogłoby wynikać z tego skrótowego opisu. Myśl o yōkai może się nam nasunąć jako odpowiedź na proste pytanie: „Kto włączył telewizor, skoro nikogo nie było w pokoju?”, jest to jednak tylko punkt wyjścia, początek podróży przez zmieniające się jak w kalejdoskopie pejzaże historii i kultury.

O książce

Jedną z charakterystycznych cech yōkai jest ich liminalność, „bycie pomiędzy”. Istoty te zaludniają wszelkiego rodzaju pogranicza: skraj miasta, wzgórza między wioskami, nurt strumienia oddzielającego od siebie pola ryżowe. Często pojawiają się o zmierzchu, w tej szarej godzinie, kiedy zwykłe rzeczy wydają się dziwne, a znajome twarze obce. Mieszkają na mostach i w tunelach, w przejściach i na progach. Kryją się na rozdrożach.

Wydaje się zatem stosowne, aby również to studium poświęcone yōkai mieściło się gdzieś „pomiędzy”. Moja książka odwołuje się do badań naukowych, w tym również prowadzonych w terenie, ale nie jest przeznaczona tylko dla naukowców, specjalistów od kultury Japonii czy też od ludowych wierzeń dotyczących istot nadprzyrodzonych. Oczywiście, mam nadzieję, że dzięki niej w jakiś sposób włączę się w dyskusje prowadzone w kręgach naukowych, ważniejsze dla mnie jest jednak, aby zainteresowała również osoby, które poruszaną tu tematyką zaciekawią się tylko przelotnie. Chciałem przedstawiać swoje teorie tak jasno, jak to możliwe, nie używając wielu naukowych terminów. Jednocześnie starałem się nie spłycać omawianych zagadnień, lecz pokazać ich głębię i złożoność.

Książka ta zatem mieści się pomiędzy dyskursem naukowym a popularnym, podobnie jak wiele japońskich książek poświęconych czy to yōkai, czy też innym tematom. Japonia ma długą tradycję wydawania niskonakładowych akademickich monografii, ale wiele książek naukowych, zwłaszcza dotyczących popularnych tematów, takich jak yōkai, jest publikowanych przez komercyjne wydawnictwa i można je kupić w księgarniach na terenie całego kraju. Różnorodne, dobrze wykształcone grono odbiorców regularnie kupuje poważne prace dotyczące historii, archeologii, folkloru, mediów, literatury, religii, a nawet filozofii.

Moja książka sytuuje się również na skrzyżowaniu kultur. Jednym z jej celów jest przedstawienie yōkai i japońskich badań naukowych dotyczących tego tematu czytelnikom anglojęzycznym. Na Zachodzie wszelkiego typu potwory od dobrych kilkudziesięciu lat są obiektem zainteresowania zarówno ze strony badaczy, jak i szerokiej publiczności1. Istnieje dużo bardzo dobrych prac poświęconych temu zagadnieniu, w niewielu z nich jednak znajduje się chociażby wzmianka o potworach japońskich. Na następnych stronach tej publikacji pokażę, że w Japonii badania nad potworami – yōkai – od lat są dziedziną tętniącą życiem. Podobnie jak w przypadku wielu innych dzieł z dziedziny nauk humanistycznych, prace japońskich uczonych po prostu nigdy nie zostały przetłumaczone na angielski. Moja książka w żadnym razie nie jest tłumaczeniem, czerpie jednak z bogatych japońskich badań nad ową tematyką. Mam nadzieję, że dzięki temu ułatwię do nich dostęp osobom badającym potwory w innych kulturach. Wszelkie analizy i interpretacje pochodzą jednak ode mnie. Mam nadzieję, że w ten sposób mój głos dołączy do dyskusji dotyczącej tych zagadnień.

Poważne prace badawcze na temat yōkai, czy to po angielsku, czy w innych językach, nie są zbyt liczne, ale same yōkai są coraz lepiej znane ludziom także poza Japonią. Stanowią nieodłączną część japońskiej „miękkiej władzy” i rozpoczęły już podbój świata. Wielu moich studentów ze Stanów Zjednoczonych traktuje wyrazy „yōkai” i „japoński folklor”właściwie jako synonimy. Zetknęli się z takimi stworzeniami, jak kappa, kitsune czytengu, oglądając mangę i anime, filmy i gry wideo, zwykle w angielskim tłumaczeniu. To sprawia, że chcą bardziej zagłębić się w folklor, odnaleźć „pochodzenie” znanych im z kultury popularnej yōkai, które zdążyli polubić. Kolejnym celem tej książki jest właśnie dotarcie do tego rodzaju odbiorców. Dzięki temu, gdy spotkają yōkai w którymś z dzieł kultury popularnej, będą mogli zakorzenić ten obraz w pewnej wiedzy. Chociaż często nie można jednoznacznie stwierdzić, jakie jest pochodzenie tego czy innego fantastycznego stworzenia, staram się przedstawiać rozmaite wpływy i złożone historie kulturowe, które powołały je do życia.

Kolejne rozdziały pokażą jasno, jak sądzę, że między yōkai w folklorze, literaturze, sztuce, mandze i tak dalej zawsze istniało wiele wzajemnych wpływów i że nie ma sensu wprowadzać ścisłych rozgraniczeń między tymi różnymi formami komunikacji. Zazwyczaj jednak refleksje nad najbardziej współczesnymi, popularnokulturowymi wcieleniami yōkai pozostawiam czytelnikom, którzy prawdopodobnie znają je lepiej ode mnie. Nie analizuję również wersji yōkai powstałych w kulturze zachodniej, na przykład w anglojęzycznej mandze czy fanfikach. Moje badania skupiały się na yōkai takich, jakimi są one przedstawiane w Japonii. Mam nadzieję, że ci Czytelnicy, którzy mają inne zainteresowania, potraktują niniejszą pracę jako punkt wyjścia albo też zrobią z niej użytek w badaniach porównawczych.

Mając to wszystko na uwadze, podzieliłem książkę na dwie części. Część pierwsza – Kultura yōkai – jest poświęcona historii kulturowej ludowych wierzeń i badań nad nimi, przedstawia także różne teorie na temat wzajemnych relacji między ludźmi a yōkai. Część druga – Kodeks yōkai – to bestiariusz, encyklopedyczne przedstawienie różnych stworów, a zarazem praktyczna ilustracja zagadnień omówionych w części pierwszej. Obie części stanowią w zasadzie osobne całości. Istoty wymieniane w bestiariuszu są omawiane od strony teoretycznej w części pierwszej, a teksty wspomniane w części pierwszej są przywoływane w części drugiej. Aby uzyskać pełny obraz, Czytelnik będzie musiał wybiegać naprzód lub też cofać się do wcześniej przeczytanych fragmentów.

Kultura yōkai dzieli się na trzy rozdziały, z których każdy zawiera kilka podpunktów. Ponieważ w każdym z rozdziałów znajduje się duża ilość informacji, podpunkty są krótkie i opatrzone stosownymi nagłówkami. Ten rozdział jest poświęcony prezentacji najważniejszych pojęć odnoszących się do yōkai i do badań nad nimi. Przedstawiam ogólne wprowadzenie do folkloru jako takiego, a później staram się prześledzić, jakich wyrazów używano w przeszłości na określenie tych stworów. Na koniec podaję różne propozycje definicji yōkai i rozważania, w jaki sposób zostały one powołane do istnienia.

Rozdział drugi, zatytułowany Zmiennokształtna historia, przedstawia sławne postacie i teksty, z których dzisiaj czerpiemy naszą wiedzę o yōkai. Teza tego rozdziału jest bardzo prosta: yōkai nie istniałyby, gdyby nie ludzie, którzy opowiadali o nich historie, studiowali ich zachowania, pisali o nich, a niekiedy próbowali je sobie podporządkować. Yōkai, chociaż często pozostawały w cieniu, odgrywały ważną rolę w historii Japonii i przełomach między kolejnymi epokami. Rozdział ten dzieli się na cztery podpunkty, z których każdy jest poświęcony jednej epoce historycznej.

Rozdział trzeci, Praktyka i teoria yōkai, dzieli się na dwa podpunkty. Pierwszy z nich zawiera krótki przegląd tego, co pozwoliłem sobie nazwać „siecią kulturową yōkai”. Obejmuje ona ludzi obecnie zaangażowanych w rozwijanie wiedzy na temat yōkai. Ostatni podpunkt przedstawia skrótowo projekty dalszych kierunków badań, które pozwoliłyby lepiej zrozumieć fenomen tajemniczych istot i dostrzec jego znaczenie w szerszym, globalnym kontekście.

Część druga – Kodeks yōkai – ma formę niewielkiej encyklopedii. Jednym ze sposobów, w jaki ludzie usiłowali radzić sobie z yōkai, jest przyklejanie im etykiet, porządkowanie i klasyfikowanie. Może przyczyną tego jest fakt, że owe byty są tak liczne i różnorodne. Być może jedynym sposobem na ich zdefiniowanie jest sporządzenie listy przykładów. Ta część książki jest zatem bestiariuszem przedstawiającym informacje o wybranych yōkai. Ich lista okazuje się całkiem długa, a jednak dotyka ledwie powierzchni zagadnienia – tak jak bowiem staram się to przedstawić w książce, yōkai są wyjątkowo liczne, różnorodne, nieustannie zmieniają się i odradzają w nowych postaciach. W Kodeksie yōkai starałem się zawrzeć wszystkie najbardziej znane istoty oraz pewną „próbkę” tych mniej popularnych, z konieczności jednak wiele stworzeń musiałem pominąć. Bestiariusz został tak pomyślany, aby przedstawiał reprezentatywny wybór yōkai i aby zarazem łatwo było w nim odszukać informacje o konkretnym stworzeniu. Można jednak czytać hasła po prostu po kolei i w ten sposób odkryć nieoczekiwane pokrewieństwa oraz podobieństwa między różnymi istotami.

Badania nad yōkai

Yōkai zamieszkują pogranicze między faktem a fikcją, wiarą a wątpliwościami. Ich żywiołem jest królestwo opowieści, w którym prawa natury nie zawsze obowiązują. Stwory nieustannie się zmieniają – są inne w każdym miejscu i w każdym pokoleniu. To sprawia, że szerokie uogólnienia albo uproszczone opinie na ich temat są niezwykle kuszącą perspektywą. Czy ktokolwiek będzie mógł wytknąć ci błąd, kiedy mówisz o zjawisku tak zmiennym i nieuchwytnym? Jak w ogóle można cokolwiek tutaj udowodnić?

To właśnie stanowi największy problem dla autorów książek poświęconych yōkai: w odróżnieniu od postaci historycznych, wydarzeń politycznych czy zmian gospodarczych istoty te rzadko są wzmiankowane w wiarygodnych źródłach. Wślizgują się w luki oficjalnej historii. Nie należą do nikogo. Są rodzajem wspólnej intelektualnej własności: każdy może się nimi bawić, zmieniać je, wierzyć w nie i tworzyć ich nowe wersje, aby następnie posyłać je w świat. Rzecz jasna, z tego właśnie powodu yōkai mogą nam tak wiele powiedzieć i odsłonić. Stanowią taką część kultury, którą często zbywa się lekceważącym stwierdzeniem, że „to tylko folklor”. Jak więc studiować coś, co pojawia się znikąd, istnieje w wielu wersjach i znajduje się w szerokim obiegu, swobodnie przemieszczając się w czasie i przestrzeni? Co masz począć, jeśli nie istnieje żadna oryginalna wersja? Jak badać yōkai?

Do ludzi na ulicy podchodzi młoda kobieta. Wygląda pięknie, ale jej usta zakrywa biała chirurgiczna maska. Kładzie rękę na ramieniu przechodnia i pyta: „Jestem piękna?”, a potem zdejmuje maskę. Jej usta są rozcięte od ucha do ucha. „Nawet teraz?”.

Tę legendę usłyszałem kiedyś od znajomej Japonki, która zetknęła się z nią jako dziecko i pamiętała, że z jej powodu bała się wracać sama ze szkoły do domu. Tego przerażającego kobiecego yōkai nazywano kuchi-sake-onna, czyli „kobietą z rozciętymi ustami”. Przez krótki okres – w roku 1979 – sama myśl o niej budziła przerażenie w dzieciach w całej Japonii. W bestiariuszu omawiam kuchi-sake-onnę szerzej, teraz jednak chcę przywołać jej przykład jako współczesnego stwora z miejskiej legendy. Postać ta jest dobrym przykładem, pozwalającym zilustrować metody badania yōkai.

Z mojego doświadczenia wynika, że istnieją trzy podejścia, przy czym wszystkie one wzajemnie się uzupełniają. Po pierwsze, yōkai są badane metodami wykorzystywanymi w etnografii, takimi jak rozmowy z ludźmi, wywiady, podczas których zadaje się pytania o to, z jakimi istotami zetknęli się, dorastając w swoich społecznościach, rodzinnych miastach albo też blokowiskach, czy nawet oglądając mangę i anime. W ten sposób dowiedziałem się o kuchi-sake-onnie. Moim następnym krokiem było wypytywanie niemal wszystkich spotkanych ludzi o znane im wersje tej legendy i ich własne wspomnienia oraz o to, co one dla nich oznaczały. Czasami prowadzenie badań opisaną metodą jest proste: po prostu siedzisz w barze i rozmawiasz ze znajomymi. Czasami jednak wymaga to skontaktowania się z badaczem lokalnej historii, przeprowadzenia oficjalnego wywiadu z dziennikarzem lub pisarzem albo umawiania się na spotkania w świątyniach, żeby porozmawiać z kapłanem. Może to wymagać udziału w publicznych uroczystościach lub uzyskania pozwolenia na uczestniczenie w obrzędach lub prywatnych ceremoniach. W pewnych przypadkach trzeba zamieszkać w danej społeczności i stopniowo poznawać codzienne życie jej członków.

Po drugie, stosuje się metodę będącą uzupełnieniem pierwszej. Polega ona na przeszukiwaniu archiwów i przekopywaniu się przez teksty źródłowe. To może oznaczać czytanie japońskich tekstów napisanych ideogramami chińskimi (kanbun) albo przeglądanie obrazków i ilustracji z okresu Edo, a także lekturę popularnych magazynów, analizowanie powieści albo współczesnej mangi i anime. Takie materiały są dostępne w bibliotekach uniwersyteckich, muzeach, a czasami w lokalnych społecznościach i domach prywatnych. Kuchi-sake-onna nie pojawia się na przykład w żadnym z przeglądanych przeze mnie oficjalnych dokumentów historycznych, znalazłem jednak setki wzmianek o niej w popularnych magazynach i tabloidach z roku 1979 i początku lat 80. Dotarłem również do innych informacji, które pomogły mi zrozumieć, co ta postać mogła oznaczać dla ludzi w tamtych czasach. Większość wspomnianych źródeł znalazłem w archiwach w Tokio, jeden z tekstów źródłowych otrzymałem jednak od producenta nagrań, którego firma nagrała kiedyś piosenkę o kuchi-sake-onnie.

Po trzecie, w Japonii od pewnego czasu są prowadzone obszerne badania nad yōkai. Szczęśliwie się składa, że trudne w lekturze stare teksty zostały opracowane przez znakomitych specjalistów; niektóre z nich przetłumaczono na współczesny japoński. Badacze poszukiwali obrazów i drzeworytów, szperali w lokalnych archiwach i śledzili kryjące się tam yōkai. Japońscy uczeni prowadzą zapewne najszerzej na całym świecie zakrojone badania nad potworami. Dzięki temu istnieje ogromna liczba opracowań – słowników, antologii, albumów, zbiorów tekstów oraz wnikliwych analiz. Jest wiele prac na temat yōkai autorstwa profesorów japońskich uniwersytetów, a obecnie kilku pisarzy freelancerów zarabia na życie, prowadząc wykłady i pisząc książki o yōkai. Legenda o kuchi-sake-onnie została zamieszczona w kilku wydanych niedawno zbiorach; istnieje co najmniej jedna rozprawa doktorska poświęcona tej postaci, a kilku badaczy opublikowało artykuły omawiające relacje między nią a innymi, dawniejszymi kobiecymi yōkai lub też badające zagadnienie z perspektywy socjokulturowej. Oczywiście, nie zawsze zgadzam się z analizami moich poprzedników, ale zawsze skłaniają mnie one do głębszych przemyśleń i rozwijania własnych interpretacji.

Tak jak widać na przykładzie kuchi-sake-onny, badanie yōkai zakłada korzystanie z wszystkich trzech metod – etnografii, badań archiwalnych i badań literatury przedmiotu. W większości omówionych w tej książce przypadków polegałem częściowo na badaniach archiwalnych, a w znacznej części na literaturze przedmiotu dostępnej w Japonii. Ogromnie ważne było też to, że niektórych badaczy poznałem osobiście: służyli mi oni cennymi sugestiami, wskazywali źródła i angażowali się w głębokie dyskusje na temat moich pomysłów i interpretacji.

Zawsze staram się być tak dokładny, jak to tylko możliwe, jeśli chodzi o referowanie materiału i jego analizę. Dokładność może wydawać się dziwnym słowem w odniesieniu do yōkai, ale to właśnie ich nieuchwytność sprawia, że tym ważniejsze okazuje się dokładne oznaczanie, skąd pochodzą przytaczane fakty i idee. Z tego właśnie powodu książka zawiera tak wiele odsyłaczy i przypisów. Większość źródeł jest oczywiście w języku japońskim, kiedy jednak to tylko możliwe, staram się cytować materiały w języku angielskim – zarówno tłumaczenia, jak i opracowania – tak aby anglojęzyczni czytelnicy wiedzieli, gdzie mogą szukać dalszych informacji na dany temat. Jeśli nie podałem inaczej, tłumaczenia z języka japońskiego pochodzą ode mnie.

Kilka słów na temat folkloru

W języku angielskim wyrazu folklore używa się dość swobodnie. Jest to jeden z tych terminów, które uznaje się za powszechnie zrozumiałe – do czasu, kiedy trzeba je zdefiniować. Pojęcie folkloru zawsze było trudne do zdefiniowania, jego znaczenie zmieniło się również wyraźnie od roku 1846, kiedy to William J. Thoms po raz pierwszy użył neologizmu Folk-Lore, określając tym mianem „obyczaje, zwyczaje, obrzędy, przesądy, ballady, przysłowia etc. z dawnych czasów”2. Wszystkie wymienione elementy nadal uważa się za „folklor”, ale w et cetera mieści się nieskończona liczba innych zjawisk. Do folkloru zalicza się cała ludowa twórczość oralna, od mitów, legend i opowieści po dowcipy, anegdoty, memoraty, a nawet slang. W jego obręb wchodzi ludowa kultura materialna – wytwarzanie rzeczy – od lepienia garnków do robienia origami, pieczenia ciasta czy wycinania lampionów z dyni. W obrębie innego bardzo szerokiego gatunku tradycyjnie zaliczanego do folkloru mieszczą się rytuały, obchody świąt i wierzenia, które składają się z różnych elementów kultury oralnej i materialnej lub też są poprzez nie wyrażane. Przykładem mogą być obrzędy weselne z symboliczną wymianą obrączek lub innych przedmiotów, utrwalonymi formułami przysiąg małżeńskich i specjalnym, przygotowywanym na taką okazję jedzeniem.

Często podkreślanym aspektem folkloru jest tradycjonalizm – założenie, że dana rzecz czy zjawisko mają wartość dodaną, ponieważ wiążą się z przeszłością („dawnymi czasami”, jakby to ujął Thoms). „Tradycja” jednak to pojęcie również trudne do zdefiniowania. Ja odnoszę je przede wszystkim do zachowań i przekonań, które w teraźniejszości mają specjalną wartość lub znaczenie, ponieważ dają poczucie ciągłości z przeszłością oraz z przyszłością. Tradycje nieustannie się zmieniają, nawet jeśli zachowują (lub wydaje nam się, że zachowują) pewną łączność ze sposobem, w jaki kultywowano je w przeszłości lub w jaki kultywowały je poprzednie pokolenia. W teraźniejszości są kultywowane tylko dlatego, że mają (lub wydaje się, że mają) znaczenie dla przyszłości. Można powiedzieć, że tradycje to kreatywna kontynuacja.

Folklor funkcjonuje w sposób, który można by porównać do przeciągania liny między dwiema równie mocnymi siłami: konserwatywnym nakierowaniem na przeszłość a doraźnością zorientowaną na teraźniejsze (i przyszłe) potrzeby. Jednym z elementów tego procesu jest również kontrast między kształtowanym przez lata głosem wspólnoty a nowatorskimi propozycjami jednostek – poszczególnych twórców lub uczestników. Folklor tworzony i doświadczany w chwili obecnej kształtuje się właśnie pośród tych napięć między konserwatyzmem a dynamizmem3.

Napięcie między przeszłością a teraźniejszością stanowi jeden z czynników formujących i reformujących postacie yōkai w ciągu wieków. Oczywiście, każdy proces twórczy można w jakimś stopniu porównać do przeciągania liny – nic nigdy nie jest całkiem nowe, ani też nic nigdy nie zostaje zachowane w dokładnie takiej samej postaci, w jakiej było kiedyś. Folklor różni się tu jednak od innych dziedzin, takich jak sztuki piękne czy bestsellerowe powieści: jest zjawiskiem nieoficjalnym i nieinstytucjonalnym. Nie sprawują nad nim kontroli żadne oficjalne instytucje, na przykład rządy, szkoły czy uznane organizacje religijne. Z pewnością między folklorem a tymi bardziej oficjalnymi formami organizowania się ludzi istnieje wiele punktów wspólnych, ale to, co uznajemy za folklor, zwykle mieści się poza polem widzenia sformalizowanych struktur. To jedna z przyczyn powodująca, że folklor może zmieniać się tak łatwo i tak szybko – nikt nie sprawuje nad nim władzy.

Folklor jest również co do zasady niekomercyjny. Żaden autor, projektant czy zawodowy artysta nie wyrokuje tu, co należy uznać za poprawne, a co za niepoprawne. Folklor nie stanowi własności żadnego twórcy ani żadnej grupy – należy do wszystkich ludzi, którzy wchodzą z nim w interakcje4. Oczywiście, wszelkie te rozgraniczenia nie są sztywne i raz na zawsze ustalone: nie są to definicje, ale raczej tendencje lub kierunki. W praktyce, jak widać to na przykładzie yōkai, zawsze istnieje dynamiczna i symbiotyczna relacja między folklorem a kulturą komercyjną i popularną. Jeśli chodzi o ogólną zasadę, folklor zakłada swobodę przenoszenia i reprodukowania – mówiąc dokładniej, ludzie mogą swobodnie reprodukować i reinterpretować motywy z folkloru, przekazując je drugiej osobie, pokonując bariery czasu i przestrzeni. Dlatego też właśnie „pojedynczy” motyw ma tyle wersji i wariantów. Jak się przekonamy, niemal każdy typ yōkai istniał w danym czasie w więcej niż jednej lokalizacji (a także w więcej niż jednym okresie w danej lokalizacji). Istnienie rozmaitych wariantów lokalnych i historycznych jest cechą charakterystyczną stworów: w każdym następnym miejscu, gdzie je spotykasz, będą podobne do tych, które już znasz, a jednak inne.

W jakich przejawach folkloru będziemy zatem spotykać yōkai? Zwykle zamieszkują one różnego rodzaju opowieści, najczęściej legendy lub bajki. Te dwa gatunki narracyjne są ze sobą ściśle związane i często przenikają się wzajemnie, ale badacze folkloru wprowadzają między nimi jedno proste rozróżnienie. Legendę opowiadający lub słuchacze (a czasami i jedni, i drudzy) uznają za prawdziwą lub prawdopodobną, a przynajmniej kwestia wiarygodności jest dla nich istotna. Legendy często zawierają szczegółowe dane co do miejsca i czasu oraz imiona czy nazwiska bohaterów (czasami są to postacie historyczne). Relacjonuje się je jako zasłyszaną pogłoskę, coś, co zdarzyło się „znajomemu znajomego” (w żargonie badaczy folkloru określa się to jako FOAF, friend of a friend). Bajki z kolei są prezentowane jako fikcyjne; opowiada się je dla rozrywki. Ich akcja rozgrywa się „dawno, dawno temu” lub „głęboko w lesie”, a bohaterami są raczej „staruszek i staruszka” niż konkretni ludzie. Yōkai można znaleźć w obu tych gatunkach, jak również w krótszych formach, na przykład w anegdotach, oraz w wierzeniach danej społeczności.

Trzeba pamiętać, że folklor posługuje się także innymi formami przekazu niż opowieść ustna. Obecnie uznaje się, że motywy folklorystyczne mogą być przekazywane również poprzez teksty pisane, rysunki oraz wytwarzane przedmioty. Yōkai w szczególny sposób upodobały sobie media wizualne, takie jak obrazkowe zwoje czy drzeworyty. Zdołały się też wkraść do różnego rodzaju książek. We współczesnej kulturze wierzenia, opowieści, plotki, memoraty, pomysły, obawy i dowcipy mogą być przekazywane jednej osobie przez drugą za pośrednictwem sieci społecznościowych, SMS-ów i innych cyfrowych form komunikacji.

Obecnie inaczej niż we wczesnym okresie badań nad kulturą ludową rozumiemy samo słowo „lud”. Ludem nie są, jak kiedyś uznawano, niewykształceni mieszkańcy wsi, ale – cytując amerykańskiego badacza folkloru Alana Dundesa – „jakakolwiek grupa ludzi, którą łączy przynajmniej jedna wspólna cecha, obojętnie jaka: może to być zawód, język lub religia – co jednak istotne, grupa ta, jakiekolwiek byłyby przyczyny jej ukształtowania, musi mieć tradycje, które uznaje za własne”5.

To naprowadza nas z powrotem na temat tajemniczych istot. Chociaż wiele spośród yōkai opisanych w tej książce to stworzenia bardzo wiekowe, nie należą one wyłącznie do przeszłości. Oczywiście, ludem, z którym yōkai były związane, mogą być wojownicy z okresu Heian (794–1185) lub Kamakura (1185–1333), kupcy z epoki Edo (ok. 1600–1883) lub też współcześni rolnicy z małych wiosek. Równie dobrze mogą być nim jednak elegancko ubrani pasażerowie metra dojeżdżający do pracy w jednej ze wspaniale prosperujących japońskich metropolii albo też ludzie tacy jak ty czy ja, którzy interesują się tymi dziwnymi, nieustannie zmieniającymi się stworami. Część z nich mogła zostać już dawno zapomniana, lecz w każdej chwili nowe (lub też nowe wersje starych) yōkai rodzą się, odradzają, zostają nasycone nową energią. Przypomnijmy sobie opowieść o kuchi-sake-onnie: współczesną legendę, której akcja rozgrywa się w mieście, opowiadaną przez zwykłych ludzi i opisywaną w popularnych magazynach. Jak długo trwa ludzka kultura, tak długo będą istnieć yōkai. I jeśli my wszyscy, interesujący się takimi zjawiskami, tworzymy jedną grupę, jest to coś, co nas łączy – również z ludźmi, z którymi nigdy w życiu się nie spotkamy, którzy od dawna nie żyją, i tymi, którzy jeszcze się nie narodzili.

Język yōkai

Yōkai zaczynają się tam, gdzie kończy się język.

Tajemnicze odgłosy. Błyski światła na cmentarzu. Powódź, która niszczy jedną wioskę, a inną pozostawia nietkniętą. Uczucie, że w ciemności ktoś cię obserwuje. W jaki sposób mamy mówić o czymś, co jest nieuchwytne, anormalne? Jakie słowa mogą nazwać rzeczy, których nie da się przypisać do ustalonych kategorii i które zdają się przeczyć prawom natury?

W Japonii, podobnie jak w innych krajach, już najwcześniejsze źródła historyczne potwierdzają, że niewytłumaczone zjawiska i ponadnaturalne istoty były częścią wyobraźni kulturowej. Mówiąc ogólnie, właśnie tego rodzaju tajemnicze zjawiska i dziwne „rzeczy” zaczęto nazywać yōkai. Można powiedzieć, że to wygodna etykieta oznaczająca całą gamę różnorodnych istot i doświadczeń, których nazwy można by przetłumaczyć jako: duchy, gobliny, zjawy, widma, upiory, zmiennokształtni, demony, istoty fantastyczne, zjawiska ponadnaturalne i – dziś jest to chyba najpowszechniej używany termin – jako potwory. Ta ogromna różnorodność możliwych tłumaczeń pokazuje, jak bardzo pojemne jest znaczenie wyrazu i jak wiele różnych idei oraz skojarzeń się z nim łączy. W tej książce chciałem uniknąć nadmiernego zawężenia definicji yōkai i dlatego przeważnie używam oryginalnego terminu, licząc na to, że podobnie jak sushi czytofu zakorzeni się on w innych językach.

Tajemnicze wyrazy

Mono-no-ke物の怪

W dzisiejszej japońskiej kulturze popularnej i literaturze naukowej wyraz yōkai stał się szerokim terminem, obejmującym rozmaitego rodzaju tajemnicze zjawiska i dziwne istoty. Do powszechnego użycia wszedł jednak stosunkowo niedawno. W różnych okresach historycznych używano innych określeń. Na przykład w okresie Heian straszne, niewyjaśnione zjawiska nazywano zazwyczaj mono-no-ke. Wyraz ten występuje w pochodzącej z początku XI wieku Genji monogatari (Opowieści o księciu Genji; tytuł tłumaczony również jako Opowieść o Księciu Promienistym) Murasaki Shikibu. W tym najsłynniejszym dziele literackim okresu Heian mono-no-kezazwyczaj „przybierają niewidzialną postać, która – jak się uważa – ma oznaczać ludzkiego ducha”6. Trudno dosłownie przetłumaczyć wyraz mono-no-ke. Mono oznacza zwykle „rzecz” lub „materię”, ke to natomiast coś tajemniczego, podejrzanego lub kłopotliwego. Niektórzy badacze twierdzą, że w tych wczesnych utworach mono nie oznacza, jak we współczesnym japońskim, konkretnych przedmiotów, ale amorficzne, bezcielesne byty, takie jak duchy lub dusze7. Chociaż taka interpretacja nie jest powszechnie akceptowana, możemy przyjąć kompromisowe rozwiązanie, że mono oznacza istotę, esencję rzeczy, a mono-no-ke – poczucie upiorności i tajemniczości. Jakkolwiek tłumaczone, mono-no-kew epoce Heian wiązano z niebezpieczeństwem, niepewnością i przerażeniem – z czymś, co ukrywa się tuż za polem widzenia i zamierza wyrządzić ci krzywdę.

Oni 鬼 i hyakkiyagyō 百鬼夜行

Inny wyraz stosowany na oznaczenie czegoś groźnego i przerażającego to oni, na ogół tłumaczony dzisiaj jako „demon” lub „potwór”. W epoce Heian oni był ogólnym terminem obejmującym wszelkiego rodzaju groźne i odrażające stworzenia, zwykle, choć nie zawsze, o humanoidalnym kształcie. Wyraz oni (w tym przypadku wymawiany jako ki) stanowi na przykład część nazwy hyakkiyagyō (wymawianej również jako hyakkiyakō), którą można przetłumaczyć jako „nocna parada stu oni”. W tekstach z epoki Heian hyakkiyagyō zwykle oznacza orszak groźnych istot przechodzący przez ówczesną stolicę (dzisiejsze Kioto). Wydawaniem ostrzeżeń, że danej nocy przez miasto przejdzie hyakkiyagyō,zajmował się Wydział Wróżb, Onmyōryō, którego personel składał się z wyznawców onmyōdō – złożonego systemu wróżb i geomancji, opar­tych na koncepcji jing i jang. Kiedy zjawiał się hyakkiyagyō, należało schodzić mu z drogi: znajoma przestrzeń miasta stawała się nagle obca, poddana władzy dzikich, nieprzewidywalnych i niebezpiecznych demonów. Na krótki czas ten i inny świat nakładały się na siebie i zwykłe zasady przyjęte w ludzkiej kulturze przestawały obowiązywać.

Mogło się również zdarzyć, że ludzie podróżujący poza obszarem miasta nieświadomie wkraczali na terytorium pozostające pod władzą demonów. Bohaterem jednej opowieści z Uji shūi monogatari (Opowieści zebrane w Uji, ok. 1220) jest mnich podróżujący samotnie przez prowincję Settsu (okolice dzisiejszej Osaki), który napotkawszy ruiny starej świątyni, postanawia zatrzymać się tam na nocleg. Rozpoczyna inkantację do opiekuńczego bóstwa Fudō, kiedy nagle do wnętrza wdziera się tłum około stu postaci, każda z pochodnią w ręku. Kiedy przybysze przybliżają się, mnich dostrzega, że są to nie ludzie, ale dziwne, fantastyczne istoty o przeróżnym wyglądzie: niektóre mają tylko jedno oko, inne rogi, a łby tak straszliwe, że żaden wyraz tego nie opisze. Mnich spędza w świątyni przerażającą noc, a zostaje ocalony tylko dzięki temu, że chroni go Fudō. Kiedy wraz ze wschodem słońca upiorny orszak znika, mnich ze zdumieniem odkrywa, że w tym miejscu nie było naprawdę żadnej świątyni – nie może nawet odnaleźć ścieżki, która go tu przywiodła. W końcu spotyka kilku podróżnych. Ci mówią mu, że znajduje się w prowincji Hizen, o setki mil od Settsu8.

Niekiedy nawet samo spojrzenie rzucone na hyakkiyagyō mogło się okazać fatalne w skutkach. Ōkagami (Wielkie zwierciadło, ok. 1100) zawiera historię, w której pewien arystokrata o imieniu Morosuke podczas podróży do stolicy napotyka hyakkiyagyō. Rozkazuje swoim ludziom postawić lektykę na ziemi, opuszcza zasłony i recytuje ochronne zaklęcie. Kiedy niebezpieczeństwo mija, odsłania okna i rusza w dalszą drogę. (Co ciekawe, fragment ten sugeruje, że tylko Morosuke, jako członek szlachetnego rodu, jest narażony na niebezpieczeństwo, jakie mogłoby nieść przypadkowe dostrzeżenie demonów; najwyraźniej jego słudzy nie byli w stanie nawet ich zobaczyć)9.

Paradoksalnie, mimo strachu i grozy, jaką niosło ze sobą dostrzeżenie tej nocnej procesji demonów, w następnych wiekach hyakkiyagyō stał się tematem wielu ilustracji, w tym bardzo licznych o charakterze humorystycznym, w najmniejszym stopniu niebudzących przerażenia. Najsłynniejsze zapewne są obrazy w postaci zwojów, zatytułowane po prostu Hyakkiyagyō emaki. Ilustracje te często zawierają aluzje do wcześniejszych wersji (a tworzący je różni artyści z całą pewnością znali nawzajem swoje prace), można więc uznać je za pewnego rodzaju cykl, a Hyakkiyagyō emaki w szerokim znaczeniu za nazwę gatunku. Najstarszy z zachowanych zwojów jest, jak się uważa, autorstwa Tosy Mitsunobu (1434? – 1525?) i pochodzi z okresu Muromachi. Przedstawia chaotycznie ułożoną całą kolekcję dziwnych stworzeń i chociaż narracja nie jest tam całkowicie jasna, na zakończenie pojawia się ogromna czerwona kula ognia (zapewne słońce), przed którą yōkai się rozpierzchają10.

Tsukumogami付喪神

Godny uwagi jest fakt, że wiele z dziwnych istot przedstawionych na zwoju Tosy to zwykłe gospodarcze sprzęty i przedmioty codziennego użytku, obdarzone nogami, rękami, oczami, a niekiedy ogonami. Widzimy kilka instrumentów muzycznych – na przykład stworzenie z czerwonymi odnóżami i biwa (rodzajem japońskiej lutni) zamiast głowy, które ciągnie za sobą coś, co wygląda jak koto z nogami i gadzim ogonem11. Tego rodzaju zyōkaizowane przedmioty codziennego użytku są nazywane tsukumogami. Zwyczajne sprzęty (kibutsu) podobno przekształcają się w yōkai, kiedy osiągną wiek stu lat. Kwestię tę omawiam w dalszej części książki, tutaj chcę tylko zaznaczyć, że na tych ilustracjach przerażające istoty z wcześniejszego okresu Heian zmieniają się w zabawną paradę przedmiotów domowego użytku, takich jak instrumenty muzyczne, pojemniki na ryż czy naczynia kuchenne. Z jednej strony takie przedstawienie trywializuje ideę hyakkiyagyō, mrożącej krew w żyłach groźby z zaświatów; orszaku widm, na który nie można nawet spojrzeć. Z drugiej strony dzięki temu zagrożenie trafia tutaj do przestrzeni domu, niesie też sugestię, że nawet zwykłe domowe przedmioty mogą ożyć jako potwory.

Termin hyakkiyagyō wraz z upływem czasu zmienił zatem swoje znaczenie i ostatecznie stał się pojemną szufladą na wszystkie rodzaje fantastycznych stworzeń, od tych naprawdę przerażających do zabawnych instrumentów muzycznych. Kojarzył się z niebezpieczeństwem, ale równocześnie ze światem na opak, karnawałowymi paradami, podczas których przy rozbrzmiewającej na ulicach muzyce odbywają się dzikie tańce wszelkiego rodzaju fantastycznych postaci i ożywionych przedmiotów. Ilustracje na zwojach są utrzymane w bardzo żartobliwym tonie, ukazują również ogromną różnorodność yōkai we wszelkich kształtach i rozmiarach. Jedyne, czego nie ma na tych rysunkach, to ludzie – ulice miast, przynajmniej na ten krótki czas, należą całkowicie do dzikich, nieokiełznanych stworzeń.

Rys. 1. Hyakkiyagyō (tsukumogami). Rysował Shinonome Kijin.

Bakemono化物 i obake お化け

W okresie Edo inny wyraz, bakemono, zaczął się pojawiać w rozmaitego typu źródłach: od ilustrowanych książek po teatr kabuki i spektakle misemono. Dosłownie bakemono oznacza „zmieniająca się rzecz”, „rzecz, która się zmienia”, nazwa ta podkreśla więc zdolność do transformacji – charakterystyczną cechę wielu yōkai. Wyraz ten jest stosowany jednak nie tylko na oznaczenie istot zmiennokształtnych: bakemonomoże się odnosić do wszelkich stworzeń o dziwnym wyglądzie, przerażających lub anormalnych. Nawet dzisiaj wyrazu bakemono często używa się w codziennych rozmowach, a czasami w dyskursach akademickich i literackich. Pokrewny wyraz, obake, jest również popularny, zwłaszcza wśród dzieci12. Zarówno bakemono, jak i obake mają znaczenie podobne do angielskiego wyrazu monster (i polskiego „potwór”) – można tak określić osobę wyjątkowo złą albo coś lub kogoś niezwykle wielkiego („ale potworna dynia!”).

Yōkai 妖怪

W ostatnich latach popularność zyskał termin yōkai. Wyraz ten składa się z dwóch chińskich znaków (kanji); oba oznaczają dziwność, tajemniczość, coś budzącego podejrzenia. Pochodzi z języka chińskiego, ale w języku japońskim występował już w VIII wieku – jest odnotowany w mitohistorycznym tekście Shoku Nihongi, w którym wspomniano, że z powodu „yōkai” – jak można się domyślać, jakiegoś dziwnego lub niefortunnego zdarzenia – na dworze cesarskim musiała się odbyć ceremonia oczyszczenia13. W okresie klasycznym i w średniowieczu wyraz ten pojawia się rzadko, częstotliwość jego występowania wzrasta jednak w środkowym okresie Edo, kiedy to jest czasami opatrywany glosą zawierającą wskazówki co do wymowy – „bakemono”.

Dopiero jednak w okresie Meiji (1868–1912), a zwłaszcza w dziełach Inoue Enryō, yōkai staje się terminem określającym wszelkiego rodzaju rzeczy niewytłumaczalne. W pierwszej połowie XX wieku badacz folkloru Yanagita Kunio używał w swoich pracach naukowych terminu yōkai jako czegoś w rodzaju pojemnej szuflady zawierającej rozmaite zjawiska. Pod koniec XX wieku wyraz ten spopularyzował znany rysownik mangi Mizuki Shigeru. Obecnie termin yōkai jest powszechnie używany zarówno w pracach naukowych, jak i w obiegu popularnym, gdzie – jak zasygnalizowano wcześniej – stanowi pojemne określenie wszystkiego tego, co w tłumaczeniu na inne języki oddajemy zazwyczaj jako: potwory, duchy, chochliki, demony, widma, upiory, istoty fantastyczne, pomniejsze bóstwa lubniewytłumaczalne zjawiska14.

Bogowie, potwory, dziwne zwierzęta, duchy

Yōkai i kami 神

Pojęciem blisko związanym z yōkai jest kami (często używane z oznaczającym szacunek przyrostkiem: kami-sama), wyraz oznaczający „boga” lub „bóstwo”. Tłumaczenia te mogą być jednak mylące: w Japonii kami otacza się czcią i modli się do nich, nie mają one jednak wszechmocy przypisywanej bogom w religiach monoteistycznych. Istnieje wiele rozmaitych kami zamieszkujących całą przyrodę. Duży lub też szczególnie uderzający element krajobrazu, na przykład góra, wodospad lub stare drzewo, mogą zawierać (a w zasadzie być) kami; inne kami mogą się kryć w przedmiotach małych, niepozornych: w głazie, kamieniu, dziwnej szczelinie. Owe byty są niezwykle liczne, różnorodne i spotyka się je wszędzie wokół: w zasadzie wszystko może zawierać w sobie ducha.

Należy tutaj zauważyć, że religia w Japonii jest czymś niesłychanie złożonym. Sama idea „religii” jako takiej to bardzo „nowomodny” wynalazek15. W bardzo ogólnym zarysie można powiedzieć, że dwiema dominującymi religiami są buddyzm i szintoizm; lecz zarówno dawniej, jak i obecnie nurty te łączyły się ze sobą i splatały. Wspomniany wyżej kult kami bywa często przedstawiany jako należący do „szintoizmu”. W rzeczywistości jednak wierzenia szinto nie tworzą spójnego, zorganizowanego systemu. Można je raczej uważać za próby ujęcia w spójne ramy rozmaitych kultów kami albo też stworzenia odrębnej religijnej tradycji poprzez przekształcenie lokalnych kultów w większy system16. Niezależnie jednak od tego, czy nazwiemy owo zjawisko kultem bądź religią ludową, czy też lokalnymi wierzeniami, oddawanie czci kami obecnym w naturalnym krajobrazie stanowi część zwykłego codziennego życia małych społeczności w wielu regionach Japonii. Ważne, aby zdawać sobie sprawę, jak liczne i nieraz rozbieżne są te tradycje: kami mogą znaczyć coś całkiem innego w zależności od miejsca i czasu. Badacze historii szintoizmu ujmują to w następujących słowach: „Różno­rakie były ścieżki, którymi kami przemierzały historię Japonii”17.

Ważne jest również, aby pamiętać, że dany kami może być potężny, ale nie musi być dobry w sensie moralnym. Niektóre kami są nawet znane z tego, że łatwo wpadają w gniew i lubią przemoc: linia oddzielająca bóstwo od demona rzadko bywa wyraźnie nakreślona i zazwyczaj zależy od punktu widzenia człowieka, którego dotyczy dana kwestia. W buddyzmie również spotykamy istoty o potwornym wyglądzie – równocześnie przerażające i życzliwie nastawione. Mówiąc ogólnie, we wczesnych epokach w historii Japonii duch danej rzeczy czy miejsca mógł się zachowywać na dwa sposoby: albo bywał gniewny i brutalny (wtedy nazywano go aratama), albo też łagodny i życzliwy (wtedy był to nigitama). Gniewne duchy często określano jako oni, a jak już wspomniano, między oni a yōkai istnieje wyraźne pokrewieństwo18.

Mówiąc pokrótce, chociaż możemy mieć tendencję do patrzenia w kategoriach prostej opozycji między dobrymi kami a złymi yōkai, nie istnieje wyraźna granica oddzielająca od siebie te dwa rodzaje istot. Yanagita Kunio, prekursor badań nad folklorem Japonii, uważał, że yōkai to kami, które „zdegenerowały się” w miarę upływu czasu – koncepcja ta zakłada więc, że pomiędzy tymi dwoma rodzajami stworzeń istnieje bliski związek. Co więcej, chociaż yōkai na ogół przypisuje się złośliwość, a nawet mordercze skłonności, bycie złym nie jest ich cechą definiującą. Konkretny kami/yōkai może być uznawany za dobrego lub złego zależnie od punktu widzenia: duch rzeki może być na przykład otaczany czcią jako kami przez rodziny, których pola są odpowiednio nawadniane, i nienawidzony jako yōkai przez rolników cierpiących z powodu suszy. To, co przynosi korzyści jednej osobie, może wyrządzać szkodę innej. Badacz folkloru i antropolog Komatsu Kazuhiko uważał, że yōkai to „nieczczone” kami, a kami to otaczane czcią yōkai19.

Kami i yōkai wiążą się ze sposobem myślenia, często określanym mianem animizmu, czyli z przekonaniem, że wszystko, co nas otacza – skały, rzeki, a nawet instrumenty muzyczne – może zawierać w sobie żywotną siłę czy też ducha. W Japonii takie wierzenia pełniły bardzo ważną funkcję w przeszłości, a nawet obecnie, jak uważa Komatsu, ciągle mogą tkwić w świadomości wielu ludzi20. W świecie animistycznym istnieje pewnego rodzaju kontinuum. Na jego jednym biegunie, tam, gdzie gnieżdżą się yōkai, mieści się wszystko to, co wydaje się kłopotliwe, niepożądane, niegodne czci. Na drugim krańcu znajdują się byty pomocne, upragnione, otaczane czcią – zasadniczo nazywane kami. To jednak są tylko krańce, bieguny, a poszczególne istoty mogą się przemieszczać po obszarze całego kontinuum. Jeśli „zły” yōkai zrobi coś „dobrego”, możemy uznać go za kami – i odwrotnie.

Ujmując rzecz inaczej, wspomniane istoty nie mają postaci raz na zawsze utrwalonej niczym w kamieniu, ale zależą od perspektywy, z jakiej patrzą na nie ludzie wchodzący z nimi w interakcje. Jeśli człowiek podejmie odpowiednie działania, takie jak odprawienie zjednującego obrzędu, gniewny duch może się zmienić w ducha życzliwego. Istota początkowo zagrażająca podejmowanym przez ludzi przedsięwzięciom i społeczeństwu (aratama, yōkai) może się zmienić w stworzenie życzliwe i chętne do współpracy (nigitama, kami) przy tych samych działaniach, które wcześniej zwalczała. Jednym z najsłynniejszych przykładów takiej transformacji jest postać uczonego i poety z okresu Heian – Sugawary no Michizane (845–903). Z przyczyn politycznych został on wygnany i musiał objąć nędzne stanowisko na Kiusiu. Po śmierci stał się podobno żądnym zemsty upiorem (onryō) i powodował wiele okropnych nieszczęść – w tym nagłe śmierci, powodzie, burze z piorunami. Ostatecznie po tym, jak władze wydały odpowiednie ustawy, oraz po odprawieniu obłaskawiających obrzędów zmarły poeta został uznany za bóstwo i zmienił się w kami o imieniu Tenjin-sama. Od tego czasu klęski już więcej się nie zdarzały21. Do dzisiaj w całej Japonii znajdują się świątynie Tenjin-samy, którego uznaje się za kami pomagającego w uczeniu się, ponieważ za życia Michizane był wielkim uczonym. Co roku tysiące uczniów nawiedzają te świątynie, aby modlić się o dobry wynik egzaminów wstępnych do szkół.

W przypadku Michizane pod wpływem ludzkiego działania upiór o morderczych skłonnościach zmienił się w życzliwego kami, który między innymi pomaga uczniom w nauce. To ważne, ponieważ pokazuje, że ostateczny osąd, czy coś jest dobre czy złe, kłopotliwe czy pomocne, pożądane czy niepożądane, godne czy niegodne czci, zależy od ludzkiej interpretacji. Komatsu podaje pewien przykład. Wyobraźmy sobie, że na niebie pojawia się świecący obiekt i następnie, jak się wydaje, gdzieś spada. Wszyscy się zgodzą, że to tajemnicze zdarzenie, czy jednak jest to dobra wróżba czy zapowiedź złego losu, zależy od obserwatorów. Jeśli uznamy, że jest to zły znak – możemy zaklasyfikować to jako yōkai22. Yōkai pozwalają nam zatem zrozumieć, w jaki sposób ludzie w rozmaitych momentach historii i w różnych okolicznościach interpretowali otaczający ich świat.

Potwory i kaijū 怪獣

Idea, że yōkai może być odczytywany jako wróżba, dobrze koresponduje z angielskim wyrazem monster, pochodzącym od łacińskiego monstrum – terminu, który „dla Rzymian oznaczał ogólnie zdarzenie ponadnaturalne, omen zesłany przez bogów, pewnego rodzaju ostrzeżenie”23. W tym sensie wyraz monster byłby bardzo dobrym tłumaczeniem yōkai, ale jednocześnie niektóre cechy yōkai bardzo odbiegają od tego, co w dzisiejszej kulturze zachodniej jest powszechnie kojarzone z potwornością. Obecnie potwory są pod względem samego fizycznego wyglądu albo przerażające, albo też groteskowe. Niektóre yōkai przypominają je, inne jednak przejawiają swoją złośliwość w sposób bardziej duchowy, widmowy. Etykietą yōkai opatruje się w istocie bardzo szerokie spektrum rzeczy i zdarzeń, od w pełni „namacalnych” stworów do nieuchwytnych zjawisk, od istot, które mają konkretne ciało, do tego, co duchowe i efemeryczne, a także wszystko to, co znajduje się pomiędzy tymi biegunami. Ogólnie rzecz ujmując, yōkai jest terminem szerszym i bardziej niedookreślonym niż „potwór” (monster). W tej książce obiekt moich badań określam terminem yōkai i pozostawiam czytelnikowi decyzję, w jaki sposób (i czy w ogóle) yōkai różnią się od potworów i podobnych istot inaczej nazywanych w innych kulturach i językach.

Trzeba jednak wspomnieć o innym japońskim wyrazie, który często bywa tłumaczony jako „potwór” – kaijū. Kaijū dosłownie znaczy „dziwne zwierzę”; w wyrazie tym znajduje się to samo kanji (kai) co w yōkai. Różnica między kaijū a yōkai nie jest do końca jasna; kaijū jednak oznacza zwykle ogromne stwory, takie jak Godzilla, Mothra czy Gamera, występujące w kaijū eiga, czyli „filmach o potworach” (monster movies). Kaijū niezbyt często, a w zasadzie nawet bardzo rzadko, pojawiają się w lokalnych opowieściach ludowych i legendach. Można je ogólnie zdefiniować jako gigantyczne pod względem rozmiarów stworzenia, mające swój początek nie w ludowych opowieściach, a w źródłach komercyjnych, zwykle filmach. Chociaż więc Godzilla (czy też, używając japońskiej nazwy, Gojira) należy do najbardziej rozpoznawalnych na świecie japońskich potworów, nie jest yōkai24.

Yūrei 幽霊

Ostatnim z wyrazów, który należałoby tu przywołać, jest yūrei, tłumaczony na ogół jako „duch”. Podczas dyskusji nad yōkai często pada pytanie: „czym w zasadzie różnią się one od yūrei, czyli co odróżnia yōkai od duchów?”. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych pytań dotyczących tak nieuchwytnych kwestii, tutaj również odpowiedź zależy od różnych czynników, na przykład od tego, o jakim okresie historycznym mowa.

W roku 1936 Yanagita Kunio pisał, że w przeszłości podział na duchy (yūrei) i obake/bakemono (przez co, jak możemy założyć, rozumiał yōkai) był bardzo wyraźny. Wskazuje przy tym na różnice dotyczące miejsca, ofiary i czasu. Yōkai, jak pisze, „zazwyczaj zjawiały się w ustalonym miejscu. Jeśli unikałeś określonych miejsc, mogłeś przez całe życie nie spotkać ani jednego yōkai”. Yūrei z kolei nie były związane z określoną lokalizacją, ale ścigały cię, dokądkolwiek byś się udał. Z tym wiąże się kolejna różnica: yōkai było wszystko jedno, kogo straszą: „nie wybierały swoich ofiar; ich celem był raczej ogół jako taki”. Yūrei natomiast „nawiedzały tylko tę osobę, do której miały jakiś szczególny interes”. Yōkai wreszcie mogły się zjawiać o każdej porze dnia, chociaż najbardziej odpowiadał im „słaby blask” zmierzchu lub świtu. Yūrei przychodziły wyłącznie podczas ushimitsu, w trzeciej kwadrze godziny wołu, czyli od około drugiej do w pół do trzeciej w nocy, kiedy ciemność jest najgłębsza25.

W kolejnych latach badacze zakwestionowali rozróżnienia Yamagity, przytaczając rozmaite wyjątki oraz wskazując, że bardzo często yūrei jest powiązany ze zmarłym człowiekiem. Jeżeli wiec przyjmiemy szeroką definicję yōkai, być może najlepszym wyjściem będzie uznanie duchów za kategorię podrzędną wobec yōkai. Takie rozwiązanie proponuje Kamtsu Kazuhiko, wyjaśniając że duchy mogą być uważane za specjalną podkategorię yōkai na tej samej zasadzie, na jakiej ludzi uznajemy za specjalną kategorię zwierząt. Ponieważ ludzie to zwierzęta posiadające szczególnego rodzaju kulturę, w badaniach nad żywymi organizmami zajmują pewne specyficzne miejsce. Ponieważ zaś duchy to yōkai w szczególny sposób związane z ludźmi, również zajmują specyficzne miejsce w obrębie badań nad yōkai.

Komatsu wskazuje dalej, że w japońskiej kulturze i historii duchy można z grubsza podzielić na dwa powiązane ze sobą „typy”. Pierwszy typ moglibyśmy nazwać duchami ludowymi: to duchy ludzi, których po śmierci utrzymują na świecie uczucie bądź niedokończone sprawy. Błąkają się po ziemi i wyglądają mniej więcej tak jak za życia. Jeśli nie wiesz, że dana osoba umarła, możesz się nawet nie zorientować, że masz przed sobą ducha. Takie duchy często żywią głęboką urazę do konkretnej osoby, a niekiedy przyjaźń lub miłość. Czasami dana osoba może się stać duchem, ponieważ zmarła nagle i nie zdążyła zamknąć swoich spraw na świecie. Ten typ duchów często występuje w legendach i opowieściach o osobistych przeżyciach, w których osią fabuły jest nagłe odkrycie, że osoba wyglądająca i zachowująca się jak żywa naprawdę jakiś czas przedtem zmarła.

Drugi typ duchów, nakładający się częściowo na pierwszy, występuje często w dramacie i sztukach plastycznych. W tym przypadku wyraźnie widać, że mamy przed sobą kogoś, kto już opuścił świat żywych: taka postać może być ubrana w pogrzebowy całun albo też nie mieć stóp – to ostatnie jest w Japonii szczególnie często stosowanym tropem w przedstawianiu duchów. Kiedy widzisz takiego ducha, nie masz wątpliwości, że rozmawiasz z osobą zmarłą. Ten typ dobrze sprawdza się w teatrze i sztukach wizualnych, ale rzadko występuje w ludowych opowieściach i lokalnych legendach. Charakterystyczną cechą obu typów duchów jest to, że nie są one tylko niejasnym poczuciem niepokoju spowodowanego czyjąś obecnością, ale są bardzo ściśle skojarzone (często nazywane po imieniu) z konkretną osobą, która kiedyś żyła26.

Zdarzenie staje się rzeczą

Przyglądając się różnym słowom używanym na określenie yōkai, zobaczyliśmy zarówno historyczny zarys problemu, jak i podstawowe cechy pojęcia oraz sposoby, w jaki wpasowuje się ono w różne konteksty kulturowe. Analiza samych wyrazów nie zaprowadzi nas jednak dalej, chciałbym więc teraz cofnąć się do bardziej podstawowych kwestii i zastanowić nad procesami kognitywnymi, które – przynajmniej w teorii – przyczyniły się do powstania yōkai. Te procesy nie są oczywiście czymś charakterystycznym tylko dla Japonii. Zapewne w każdej kulturze istnieją tradycyjne przekazy o istotach, które można by zaliczyć do kategorii yōkai – czy będą one nazywane potworami, duchami, demonami, czy też określane jeszcze inaczej. Rozważania dotyczące pochodzenia yōkai są zatem ze swej natury problemem filozoficznym. Pomagają nam pojąć, w jaki sposób ludzie starali się zrozumieć, interpretować i kontrolować otaczający ich świat.

Wyobraź sobie, że jesteś sam w nocy w starym domu na wsi. Leżysz w łóżku, starając się zasnąć. Nagle słyszysz za oknem rumor i odgłos drapania o ściany. Może to tylko wiatr, myślisz, wstajesz z łóżka i podchodzisz do okna, żeby posłuchać dokładniej, co się dzieje. Dźwięk zamiera. Otwierasz okno i patrzysz w ciemność, ale niczego tam nie ma, nie słychać nawet powiewu wiatru.

Wracasz do łóżka. Hałas rozbrzmiewa na nowo. Może to jakieś zwierzę? Może to wiewiórka albo opos na strychu, albo coś na zewnątrz ociera się o ściany domu? Znowu jednak, kiedy wstajesz, żeby to sprawdzić, hałas cichnie.

Co, jeśli takie rzeczy będą się powtarzać każdej nocy? W ciągu dnia dokładnie sprawdzasz dom, mając nadzieję, że znajdziesz wyraźny dowód obecności jakiegoś zwierzęcia, albo może drzewo ocierające się gałęziami o krawędź dachu. Niczego jednak nie znajdujesz. Co teraz? Stajesz wobec czegoś, co nie ma żadnego sensu, wobec zjawiska, które przeczy prawom natury i nauki takim, jakie znasz. A jednak musi być jakieś wytłumaczenie. Może to jakiś człowiek? Może łobuziaki z sąsiedztwa? Może ktoś umyślnie chce cię dręczyć? Ale o ile sobie przypominasz, nie zrobiłeś niczego, co mogłoby kogoś sprowokować.

W tym punkcie, kiedy wszystkie odpowiedzi, jakie oferuje znany ci świat zostały wyczerpane, możesz zacząć się zastanawiać nad tymi, które oferuje świat nieznany. Może coś próbuje się z tobą skontaktować? Może te tajemnicze hałasy to jakiś znak? Ostrzeżenie, żeby wyprowadzić się z domu? A może to wiadomość niosąca pocieszenie, sygnał, że nie jesteś sam, że ktoś cię chroni? A może w domu dawno temu coś się wydarzyło – na przykład ktoś umarł – i pamięć o tym wyraża się poprzez dziwne odgłosy? Możliwości odpowiedzi są nieskończone i niepokojące. Sprawiają, że słysząc te nocne hałasy, nie możesz zasnąć.

Wreszcie pewnej nocy, kiedy krańcowo wyczerpany ostatecznie zasypiasz, śnią ci się podobne do diablików postacie, z których każda ma w ręku młotek. Uderzają nimi w fundamenty domu, wspinają się na ściany, drapią szponiastymi łapami, bębnią w szyby. Kiedy się budzisz, wiesz już, co jest przyczyną hałasów – te małe potworki, a więc nazywasz je yanari, „domowymi hałaśnikami”. Być może nie rozwiązałeś problemu nocnych odgłosów, ale możesz je przynajmniej nazwać i wyobrazić sobie stworzenia, które je powodują. Nie jest to już nieuchwytna tajemnica, ale sprawa całkiem konkretna. To yanari nie dają ci spać w nocy. Możesz teraz zacząć się zastanawiać, w jaki sposób skłonić je, żeby sobie poszły.

Oczywiście, przedstawiona tu opowieść jest fikcyjna, chociaż rzeczywiście istnieje yōkai nazywany yanari, powodujący dziwne hałasy w domu. Chodzi jednak o to, że łatwo możemy sobie wyobrazić nieskomplikowany proces rozumowania, w którym dziwne doświadczenie – tajemnicze odgłosy w nocy – zostaje stopniowo przekształcone w identyfikowalny obiekt, mający swoją nazwę i ciało. Co więcej, być może ten obiekt jest już częścią ogólnie przyjętych wierzeń: kiedy opowiadasz znajomej o dziwnych odgłosach, od razu rozpozna ona, że winowajcą jest yanari, a potem opisze diablika z młotkiem w ręku. Ta wiedza stanie się pożywką dla twojej wyobraźni, kiedy wiec znów usłyszysz hałasy, oczyma duszy ujrzysz yanari. Tak właśnie działa folklor: wspólna wiedza (lore), przekazywana przez jedną osobę drugiej, pomaga nam rozumieć nowe, nieznane doświadczenia. Może również oferować rozwiązania: skoro znasz przyczynę problemów, możesz teraz znaleźć specjalne zaklęcie lub amulet, który pomoże ci pozbyć się uciążliwych diablików.

Weźmy inny przykład. Cały dzień ścinałeś drzewa w lesie. Teraz już zapadł zmrok. Jesteś głodny i zmęczony, a przed tobą daleka droga. Zarzucasz więc tobół na plecy i ruszasz ścieżką przez góry. Idziesz i idziesz, aż nagle w pewnym momencie czujesz, że nie jesteś już w stanie zrobić ani kroku naprzód. Masz wrażenie, jakby coś cię trzymało, jakbyś natknął się na mocną niewidzialną ścianę. W rzeczywistości jest tam yōkai nazywany nurikabe (gipsowa ściana), opisywany w ten właśnie sposób: jako niewidzialna ściana, która nie pozawala ci zrobić kroku naprzód. W drugiej połowie XX wieku twórca mangi Mizuki Shigeru narysował nurikabe, dodając mu nogi, ręce i parę malutkich oczek. Wkrótce ten yōkai stał się jedną z typowych postaci mangi i anime, znaną dzieciom w całej Japonii. Widzimy więc, w jaki sposób dziwne zjawisko (niemożność uczynienia kroku naprzód) stało się yōkai (nurikabe), a następnie popularną postacią.

Interesującą zbieżność odnajdziemy w powiedzeniu dotyczącym maratonów. Ich uczestnicy często około trzydziestego kilometra doświadczają „ściany”. Zderzenie ze ścianą to przekonująca metafora nagłego zmęczenia, które sprawia, że maratończyk nie ma siły kontynuować biegu. W sensie dosłownym nie ma tam oczywiście żadnej ściany. W tym jednak leży sedno sprawy: nie zawsze używamy języka w sposób dosłowny. Często używamy gofiguratywnie – stosujemy przenośnie lub inne tropy, aby precyzyjnie czy też elegancko wyrazić nasze odczucia lub idee. W tym przypadku biegacz przenosi swoje wewnętrzne odczucia (dotyczące jego ciała) na świat zewnętrzny. Silnie przemawiający do nas obraz uderzenia w ścianę jest ekspresyjnym, zapadającym w pamięć sposobem wyrażenia odczucia bezradności.

Ta przypadłość biegaczy idealnie współgra z obrazem natknięcia się na nurikabe. O ile zderzenie ze ścianą było wyrażeniem metaforycznym, nurikabe jest metaforą bardziej konkretną – dane odczucie nie tylko zostaje przyrównane do wpadnięcia na ścianę, ale także zyskuje imię i osobowość. (Nazywając yōkai metaforą, nie twierdzę, że są one nierealne – są realne dokładnie w takim samym stopniu, jak wszystkie inne „rzeczy”, dla których w języku mamy nazwy bądź określenia przenośne).

Oczywiście, naukowcy nie będą wyjaśniać nagłej utraty energii jako rezultatu spotkania z nurikabe. Stwierdzą raczej, że uczucie „zderzenia ze ścianą” pojawia się, gdy „organizm wyczerpał zapasy glikogenu i energia musi być pozyskiwana z tkanki tłuszczowej”27. Czy to oznacza, że nurikabe to po prostu wyjaśnienie wymyślone przez ludzi niemających pojęcia o biologii i medycynie? Z pewnością to, w jaki sposób tłumaczymy sobie różne zjawiska, zależy od naszego pochodzenia i kultury – wykształcenia, zainteresowań, wyznawanych wartości i przekonań. Równie dobrze możemy powiedzieć, że „wyczerpanie zapasów glikogenu” to sposób, w jaki ludzie niemający pojęcia o yōkai opisują doświadczenie zetknięcia się z nurikabe! Pod pewnymi względami takie wytłumaczenie może mieć największą siłę perswazyjnego oddziaływania – nurikabe mogę narysować, a nie mam pojęcia, jak mógłbym się zabrać do rysowania glikogenu.

Wszystkie te przykłady miały pokazać jedno: badając yōkai, porywamy się na zgłębianie zagadnień związanych z wierzeniami, zarówno osobistymi, jak i kulturowymi, a także kwestii metafizycznych i fenomenologicznych dotyczących sposobów, w jakie doświadczamy i postrzegamy nasze życie. Chociaż wiara w zjawiska nadprzyrodzone jest często lekceważona, traktowana jako irracjonalna i nienaukowa, możemy przecież uznać proces, w wyniku którego yōkai zostały powołane do życia, za w pewnym sensie racjonalny. To, co nieznane, budzące strach, co napełnia nas niepokojem – to wszystko zostaje zidentyfikowane, obdarzone kształtem, nazwane. Tylko wtedy możemy się z tym zmierzyć. Możemy coś określić jako yōkai albo jako jednostkę chorobową, możemy nazwać coś „nurikabe” albo wyczerpaniem glikogenu – identyfikacja pozwala nam na wypracowanie odpowiedniego sposobu reakcji, co jest przecież bardzo racjonalnym podejściem do rozwiązywania problemu.

Powoływanie do życia yōkai to proces, w którym to, co groźne, tajemnicze i nieznane, zamienia się w konkret. Na przykład omawiane wcześniej hyakkiyagyō, z początku przerażające i nieokreślone doświadczenie, w miarę upływu czasu zostało zamienione w coś, co można narysować, a nawet śmiać się z tego. Możemy przedstawić sobie ten proces jako stopniową zamianę pandemonium w paradę, chaotycznego strachu przed nieznanym w uporządkowany, zabawny pochód stworów, które możemy nazwać.

Zdarzenia, istoty, przedmioty

Po tym wprowadzeniu przedstawię teraz krótko, w jaki sposób Komatsu Kazuhiko, największy zapewne naukowy autorytet w kwestii japońskich wierzeń w zjawiska ponadnaturalne, przedstawia historyczny rozwój yōkai. Przytaczam tutaj poglądy Komatsu częściowo dlatego, że wpłynęły na mój sposób postrzegania tematu, ale przede wszystkim dlatego, że ukształtowały poglądy wielu współczesnych japońskich badaczy. Książki Komatsu są znane szerokiej publiczności, miały więc także wpływ na to, w jaki sposób yōkai są postrzegane w kulturze popularnej całego kraju. Wspomniany autor przedstawia coś w rodzaju analizy strukturalnej, dzieląc yōkai na trzy „królestwa” lub „domeny”: yōkai jako zdarzenia, jako istoty i jako przedmioty.

Yōkai jako zdarzenia

Z tą domeną yōkai mamy do czynienia, kiedy doświadczamy czegoś dziwnego, tajemniczego lub niesamowitego co najmniej jednym zmysłem. Zakładamy hipotetyczną interwencję yōkai, ilekroć czujemy, że zjawisko (genshō) lub zdarzenie (dekigoto) jest powodowane przez „niepożądaną siłę ponadnaturalną” (nozomashikunai chōshizenteki na mono). Teoretycznie w tym doświadczeniu może odgrywać rolę każdy z pięciu zmysłów – wzrok, słuch, węch, dotyk i smak – jednak zazwyczaj większość wrażeń dotyczy wzroku i słuchu.

Komatsu przytacza historię człowieka, który spędzał noc w małej wiejskiej chatce. Późno w nocy usłyszał z daleka odgłos rąbania drzewa, lecz kiedy później to sprawdził, w okolicy nie było żadnego ściętego pnia. Okazało się, że w wierzeniach ludowych to zjawisko ma długą tradycję – określa się je mianem furusoma. Dysponując taką wiedzą, można dziwnemu zdarzeniu nadać postać yōkai zwanego furusoma, o którym istnieje gotowy już cały zestaw legend i wierzeń. Poprzez opowieści i ich przekazywanie ta wspólna wiedza powiększa się, stając się stopniowo częścią kultury yōkai.

Yōkai jako istoty

Drugą domeną jest istota (sonzai). Wszędzie otaczają nas „rzeczy”, takie jak zwierzęta czy inne byty, z których niektóre uznajemy za „ponadnaturalne”. W ogólnym zarysie światopogląd animistyczny, przez długi czas stanowiący część japońskiej wyobraźni kulturowej, zakłada, że wszystkie rzeczy mają dusze lub duchy (rei lubtama), a – co więcej – duchy te są przez nas personifikowane: przypisujemy im swoje emocje lub uczucia, o których wiemy, że żywią je inni ludzie. Rzeczy mogą się gniewać, być wdzięczne lub zadowolone, co ma bezpośredni wpływ na świat ludzi: gniew może być wyrażany przez zesłanie burzy lub choroby, zadowolenie przez obfitą zdobycz na polowaniu lub udane zbiory. Komatsu podkreśla, że w starożytności (kodai) większość zjawisk