Wstyd. Seks i medycyna. Przewodnik dla lekarzy - Michał Lew-Starowicz, Alicja Długołęcka - ebook

Wstyd. Seks i medycyna. Przewodnik dla lekarzy ebook

Michał Lew-Starowicz, Alicja Długołęcka

0,0
29,02 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Publikacja dotyczy pierwotnej emocji jaką jest wstyd w relacjach międzyludzkich, przedstawiony w szerokim ujęciu psychospołecznym oraz kulturowym. Autorzy analizują wstyd w relacjach rodzinnych, partnerskich, wstyd przed nagoscią oraz wstyd w relacji lekarz-pacjent/pacjentka. Nastepnie omawiają sposoby radzenia sobie ze wstydem, przełamywania wstydu ze szczególnym zwróceniem uwagii na proste interwencje za drzwiami gabinetu lekarskiego. Lektura została opatrzona humorystycznymi rysunkami malarza Konrada Wieniawy-Narkiewicza.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 215

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



WSTYD, SEKS I MEDYCYNA. Przewodnik dla lekarzy, 2014

© Leo Media

RECENZENCI NAUKOWI

Prof. dr hab. n. med. Irena Namysłowska

Prof. dr hab. Czesław Czabała

PROJEKT OKŁADKI

Patrycja Lew-StarowiczAgnieszka Bereźnicka-Serafin

OKŁADKA I ILUSTRACJE

Konrad Wieniawa-Narkiewicz

REDAKTOR PROWADZĄCA

Agnieszka Bereźnicka-Serafin

KOREKTA

Ewelina Rąbkowska

KOORDYNACJA PROCESU WYDAWNICZEGO

Agnieszka Bereźnicka-Serafin

Patrycja Lew-Starowicz

WYDAWCA

Dzielna 21 m. 5

01-029 Warszawa

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Bez zgody Wydawcy żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechnianaw jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny lub inny),włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na nośniki magnetyczne, optyczne lub inne media.

ISBN 978-83-64727-00-9

SKŁAD WERSJI ELEKTRONICZNEJ

konwersja.virtualo.pl

Od Autorów

Drodzy Czytelnicy

Oddajemy w Wasze ręce książkę o wstydzie, który jest emocją towarzyszącą nieodłącznie każdemu człowiekowi. Choćby nieuświadamianą, to zawsze wywierającą wpływ na to, jak się czujemy i co robimy. Jak powiedział Karol Darwin, wstydliwość – to najbardziej charakterystyczna i najbardziej ludzka z ludzkich cech. Kultura, w której żyjemy, wpisała natomiast wstyd na dobre w naszą seksualność.

W pierwszej części książki wędrujemy przez krainę wstydu; tłumaczymy, czym jest, skąd się w nas bierze i jakie maski może przybierać sprawiając, że nieraz nawet go w sobie nie dostrzegamy. A on w nas jest. Zatrzymujemy się przy wstydzie pojawiającym się, gdy zdejmujemy z siebie ubranie albo odsłaniamy swoje uczucia, towarzyszącym nam w relacjach z otaczającym nas światem – obcymi ludźmi, bliskimi, rodziną, partnerem lub partnerką, a także z samym sobą. Ponieważ książka ta kierowana jest do lekarzy, przyglądamy się bliżej uczuciu wstydu w ich relacjach z pacjentami. Zachęcamy do zrozumienia go, bo świadomy wstyd można oswoić.

Dobrze, że go w sobie mamy, bo stymuluje nas do bycia lepszymi, doskonalenia się, a nawet przekraczania własnych ograniczeń. Jednak nadmierny lub niezauważony może działać destrukcyjnie – na naszą osobowość, aspiracje, podejmowanie lub rezygnowanie z różnych aktywności i na relacje z innymi ludźmi. Może także odbierać radość z seksu lub prowadzić na erotyczne manowce. Dlatego w drugiej części książki skupiamy się na uświadamianiu i przełamywaniu wstydu tak, żeby stawał się w nas zintegrowany, dawał się oswoić, zamiast nami bezwiednie kierować lub rodzić inne, negatywne emocje i zataczać kręgi w systemie „błędnego koła”. Zastanawiamy się, jak uczynić gabinet lekarski przyjaznym dla zawstydzonych pacjentów i radzić sobie z własnym wstydem ukrytym pod naszym profesjonalnym wizerunkiem. Zwracamy uwagę na szczególne znaczenie wstydu u pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia. Przyglądamy się szczególnej roli wstydu w historiach osób zgłaszających się do lekarza seksuologa i psychoterapeuty. Na samym końcu zachęcamy lekarzy różnych specjalności do podejmowania z pacjentami rozmowy na temat ich problemów seksualnych i pokazujemy, jak to zrobić oraz proponujemy proste interwencje, które mogą przynieść pacjentom wiele korzyści i umocnić relację terapeutyczną.

Pisanie tej książki stało się dla autorów okazją do chwili refleksji nad własnym wstydem i mamy nadzieję, że jej lektura stanie się tym samym dla naszych Czytelników.

Autorzy

Rozdział 1. Czym jest…

Wyobraź sobie operację i pacjenta, który bierze narkotyki, których nie toleruje anestezja, wstydzi się jednak, że jest narkomanem, i nie chce o tym powiedzieć anestezjologowi – porozmawiasz z anestezjologiem? Wyobraź sobie rozprawę sądową i oskarżonego, który zostanie ukarany, jeśli nie wyzna, że jest leworęczny i dlatego nie mógł popełnić przestępstwa dokonanego prawą ręką, jednak on się wstydzi, że jest leworęczny – powiesz sędziemu, co się dzieje? Wyobraź sobie, że jest homoseksualistą, jako taki nie mógł popełnić danego przestępstwa, wstydzi się jednak, że jest homoseksualistą. Nie chodzi o to, czy człowiek powinien się wstydzić, że jest leworęczny albo jest homoseksualistą – wyobraź sobie po prostu, że się wstydzi. Silniej niż wspólnym szczęściem człowiek jest przywiązany do jakiegoś miejsca wspólną żądzą i wspólnym wstydem [...].

Jenny Erpenbeck, „Klucz do ogrodu”

Przytoczone słowa świadczą o tym, jak trudną emocją jest wstyd. Towarzyszy nam nieustannie, choć jest dotkliwy, niechciany i unikany. Jak go właściwie rozpoznawać, żeby nad nim zapanować?

W języku psychoterapeutów doświadczanie wstydu to doświadczanie odsłaniania się przed innymi i przed sobą samym (Kurtz, 1981). Jesteśmy wtedy skazani na bycie widocznym – obnażeni ze swoimi słabościami, wewnętrznymi sprzecznościami i pokomplikowaniem. W pewnym sensie stajemy się „nadzy we wstydzie”...

O tym, jak silnie kategoria wstydu jest wpisana w naszą kulturę, świadczy jej pojawienie się w Biblii w kluczowym momencie budzenia się ludzkiej samoświadomości. Jest pierwszą, integralnie wpisaną w człowieczeństwo emocją. Pojęcie wstydu bez samoświadomości nie istnieje:

Chociaż mężczyzna i jego żona byli oboje nadzy, lecz nie odczuwali wobec siebie wstydu

(red. Dynarski, Przybył, Stary Testament, s. 26).

Wstyd pojawił się jako wynik autorefleksji nad popełnieniem grzechu w momencie, kiedy Ewa i Adam włączyli wartościowanie:

A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski

(red. Dynarski, Przybył, Stary Testament, s. 26).

Do tego momentu wystarczała im ocena Boga, a oni przyjmowali swoje istnienie bezrefleksyjnie. To się skończyło w momencie, kiedy poczuli wstyd....

Co oznacza pojęcie „wstyd”?

Według Słownika Języka Polskiego pod redakcją Doroszewskiego (1968, s. 1351) wstyd to:

przykre, upokarzające uczucie spowodowane świadomością niewłaściwego, złego, hańbiącego postępowania (własnego lub czyjegoś), niewłaściwych słów, świadomością własnych lub czyichś braków, błędów itp., zwykle połączony z lękiem przed opinią.

Etymologicznie wyraz wstyd zastąpił dawniejszy srom. Pochodzi od określenia oznaczającego zimno, później pojawiło się stud (studzić, studnąć, stygnąć) i jego znaczenie zostało przeniesione na umysł (marznąć, mierzić).

Alicja Keplinger (1992) wyjaśnia, że niektóre języki europejskie, np. niemiecki czy francuski, mają dwa odmienne terminy dla wstydu rozumianego w dwojaki sposób:

▶ wstyd przedmiotowy, publiczny, uznawany za kompromitację w sensie „utraty twarzy”, niełaskę, skandal (niemieckie schande i francuskie honte) oraz

▶ wstyd podmiotowy, prywatny, pojmowany jako tzw. naturalny wstyd pojawiający się w okresie dojrzewania, któremu przypisuje się: skromność, nieśmiałość, dziewiczość (niemieckie scham i francuskie pudeur).

W języku angielskim nie istnieje natomiast żaden termin odpowiadający pojęciu wstydu naturalnego. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy istnieje różnica między rozumieniem polskiego słowa wstyd i angielskiego shame, gdyż zakres tego pojęcia w obu językach może być inny. Jak pisze Anna Wierzbicka (za: Błachnio, internet):

[…] w rzeczywistości nie ma terminów oznaczających emocje w różnych językach, które można by łatwo dopasować do siebie poprzez granice językowe i kulturowe: nie ma uniwersalnych pojęć emocji, wyrażających leksykalnie we wszystkich językach świata.

Poszukując analogii w języku polskim, słowo sromotny – przynoszący hańbę, jest bliższe pierwszemu rozumieniu wstydu publicznego. Drugiemu – prywatnemu może być najbliższa pruderia rozumiana jako przesadna wstydliwość, szczególnie w kwestiach związanych z seksem.

Co to za emocja, czyli identyfikacja wstydu

Emocje za pośrednictwem odczuć w ciele, gestów, mimiki i słów dają sygnały nam samym i otoczeniu, co się w nas dzieje. Czym zatem odróżnia się wstyd od innych emocji? Jedną z charakterystycznych oznak wizualnych wstydu jest czerwienienie się. Ponad 100 lat temu Karol Darwin uznał tę reakcję somatyczną za najbardziej ludzki ze wszystkich rodzajów ekspresji, wspólny dla wszystkich ras człowieka. Wyjaśniał, że ludzie kierują uwagę umysłu częściej ku twarzy niż ku innym częściom ciała i dlatego to właśnie twarz napełnia się krwią pod wpływem uczucia wstydu, a rumieniec pojawia się przeważnie na twarzy, szyi i górnej części klatki piersiowej (za: Błachnio, internet). Dzieje się tak dlatego, że naczynia krwionośne w twarzy zawierają receptory kontrolujące rozszerzenie się naczyń i większy przepływ krwi podczas pobudzenia autonomicznego układu nerwowego. Reakcja ta jest automatyczna i nie podlega naszej kontroli. Jako ruchy i gesty towarzyszące rumienieniu się Darwin wymienił: pragnienie ukrycia się, słaby wypływ łez, niespokojne ruchy oczu, zmieszanie umysłu, szybkie bicie serca i wzburzony oddech. Według niego rumieniec towarzyszy takim stanom psychicznym, jak: wstyd, nieśmiałość i skromność, a przyczyną ich wszystkich jest samoświadomość.

Zawstydzony mózg

Naukowcy lokalizują ośrodki związane ze wstydem i oceną moralną w obrębie górnego oraz środkowego, prawego zakrętu skroniowego. W badaniach zdrowych kobiet z użyciem czynnościowego rezonansu magnetycznego (fMRI) podczas oglądania filmu erotycznego obserwowano zmniejszoną aktywność w obrębie tych rejonów przy jednoczesnym zwiększeniu aktywności okolic związanych z podnieceniem seksualnym. (Maravilla i Yang, 2007). Pocieszenie jest takie, że mózg do pewnego stopnia „pozwala” na jednoczesne przeżywanie wstydu i podniecenia. Jeżeli wstydu jest jednak za wiele, pojawia się lęk i wtedy autonomiczny układ nerwowy może „odciąć seksualne zasilanie”. Niestety, nikt nie dokonał jeszcze porównania reaktywności mózgu między osobami „seksualnie wstydliwymi”, a „bezwstydnymi”.

Wrodzony czy nabyty?

Co jeszcze, poza zewnętrznymi i ukrytymi w mózgu objawami, stanowi o specyfice wstydu?

Antonio Damasio (2000) wyróżnia dwa rodzaje emocji: pierwotne, takie jak: strach, gniew, wstręt, zaskoczenie, smutek, szczęście, oraz wtórne, rozumiane jako społeczne: poczucie dumy, zazdrość, wdzięczność, podziw, oburzenie, pogardę, zakłopotanie oraz wstyd. Na pochodzenie wstydu nie ma jednego pomysłu, ale dominują dwa stanowiska: pierwsze, że wstyd jest wrodzony – wyssany z mlekiem matki Ewy i drugie zakładające, że jest emocją typowo społeczną, czyli taką, której człowiek musi się nauczyć wchodząc w interakcje z innymi (Brzezińska, 2013). W pierwszej koncepcji wstyd jest emocją „genetyczną”, ewolucyjnie zakodowaną w umyśle, pojawiającą się automatycznie w reakcjach dziecka już w pierwszym roku życia (Pinker za: Czykwin, 2013) ostrzegającą je przed utratą akceptacji ze strony innych. Drugie podejście, bardziej powszechne, opiera się na założeniu, że warunkiem koniecznym do wywołania wstydu jest rozwój złożonych struktur i funkcji poznawczych, takich jak: pojęcie Ja, samoświadomość oraz zdolność oceny własnego zachowania względem jakiejś normy zewnętrznej lub uwewnętrznionej – tak jak w biblijnej historii Ewy i Adama. Jest to rozwojowo możliwe pod koniec 3 roku życia.

Jak rozpoznać, że ktoś się wstydzi?

Wstyd jest opisywany jako doświadczenie negatywne i to na tyle, że motywuje do tego, aby się go pozbyć lub uniknąć. Dlaczego chęć pozbycia się tego odczucia jest tak dojmująca? Dzieje się tak dlatego, że wstyd jest emocją, która zawłaszcza całe Ja...To bardzo nieprzyjemny stan odczuwania samego siebie – człowiek przeżywa utratę szacunku do siebie, ma poczucie zdegradowania lub poniżenia oraz chce się ukryć, wręcz zniknąć lub „zapaść się pod ziemię”...

Dokładniejsza analiza symptomów wstydu obejmuje dokładny opis komunikatów werbalnych i niewerbalnych Suzanne Retzinger (1995). Człowiek, który się wstydzi, często sygnalizuje werbalnie, że odczuwa zażenowanie, jest zawstydzony, przeżywa rozgoryczenie lub upokorzenie. Komunikuje, że czuje się odseparowany od osób dla niego ważnych, np.: Czuję się okropnie rozgoryczony, bo tyle lat haruję, a szef nawet na to nie zwrócił uwagi albo: To jakaś żenada – ja mu okazuję miłość, a jemu tylko chodzi o weekendowy seks i wygodę.

Do wypowiedzi świadczących o doznawaniu wstydu dołączona jest zazwyczaj ocena własnego Ja, oczywiście drastycznie uogólniona i niesprawiedliwa, dotycząca cech osobowości: jestem „dziwakiem”, „głupkiem”, „nieudacznikiem”, „szmatą” lub kompetencji: jestem „wybrakowany”, „niekompetentny”, „niezdolny”, „bezwartościowy”, „gorszy”.

Niedoceniony pracownik doświadczający permanentnego rozgoryczenia może w rezultacie wpisywać w obraz samego siebie kategorię nieudacznika, a kochanka zażenowana przedłużającym się romansem pozbawionym sensu myśleć o sobie jak o kobiecie wybrakowanej i to właśnie jest najbardziej toksyczne oblicze wstydu....

Jest jeszcze jedna cecha charakterystyczna dla komunikatów świadczących o wstydzie, jakże często spotykana na egzaminach, rozmowach kwalifikacyjnych, rozprawach sądowych i... w gabinetach lekarskich. Dotyczy ona wyrażeń informujących o zakłóceniu procesów myślowych. Jest to: powściągliwość: Może i tak..., obojętność: Wszystko mi jedno..., oszołomienie: Ale...(...), pustka: Nie wiem, mam pustkę w głowie…, dezorientacja: Nie wiem, co robić…

Kiedy przyglądamy się innym przeżywającym silne emocje, odbieramy przede wszystkim sygnały niewerbalne, a nie słowa. Ciało nie kłamie, nie poddaje się mechanizmom obronnym tak łatwo jak umysł. Zawstydzony człowiek odruchowo zakrywa dłońmi całą lub część twarzy, unika spojrzenia i odwraca wzrok. Po drugie, oczywiście czerwienienie się. I po trzecie, może wykazywać hiperaktywność przejawiającą się niepokojem ruchowym, przygryzaniem lub oblizywaniem ust, przygryzaniem języka, marszczeniem czoła poziomo lub pionowo, wymuszonym śmiechem lub innymi zachowaniami maskującymi.

Poza opisanymi zmianami w ciele, rozpoznajemy je przede wszystkim po zmianie głosu i sposobie mówienia. Osoba, która się wstydzi, ma tendencję do zniżania głosu tak, że wypowiedź staje się prawie niesłyszalna (na końcu wypowiedzi albo gdy wypowiedź dotyczy wstydliwego tematu, np. seksu), przejawia niezdecydowanie w sposobie mówienia, przerywa, stosuje długie pauzy albo wręcz milczy, zatrzymuje się w połowie zdania, aby zmienić temat albo wprowadzić cenzurę.

Drugi „styl” prezentują osoby, które w stanie zawstydzenia stają się hiperaktywne (w ten sposób próbują się maskować), co przejawia się szybkim mówieniem, ukrywaniem uczuć przez natłok słów oraz wyrazy wypowiadane z głośnym śmiechem, a także nerwowy śmiech, rozdrobnienie wypowiedzi, szybkie zmiany tematu, które mogą prowadzić do niezrozumienia treści.

W codziennych interakcjach większość ludzi wyczuwa napięcie w drugiej osobie, która się wstydzi. To oczywiste, że u samego siebie rozpoznać je o wiele trudniej, bo kiedy się wstydzimy, mamy problem z dokonywaniem jakiejkolwiek analizy – a autoanalizy przede wszystkim!

Rozdział 2. Dla wnikliwych – wstyd pod ścisłą obserwacją. Teorie, badania, typologia

Nauka nie zna wstydu.

Sławomir Mrożek,„Tango”

Jedną z najbardziej systematycznych metod badania emocji była metoda testów werbalnych stworzona w latach 60. ubiegłego wieku przez amerykańskich psychiatrów Luisa Gottschalka i Goldine Gleser. Opierała się ona na liście werbalnych sygnifikatorów wstydu, czyli słowach, za pomocą których ludzie sygnalizują ten stan. Ta metoda stała się z kolei bazą do badań Helen Lewis (za: Czykwin, 2013), która w latach 70. dokonała analizy rozmów klinicznych z pacjentami, której celem było opisanie sygnałów niewerbalnych manifestujących ukryte emocje, a szczególnie wstyd. Na podstawie analizy sesji klinicznych dokonała obserwacji, że pacjenci wyraźnie zmieniali swoje zachowanie, gdy czuli się negatywnie oceniani. Okazało się jednak, że pacjenci często nie zdawali sobie sprawy z tego, że przeżywane przez nich negatywne emocje to zawstydzenie. Biorąc pod uwagę mechanizmy obronne tłumienia i wypierania emocji, Lewis wywnioskowała, że ludzie doświadczający wstydu (w sytuacji bycia negatywnie ocenianym – w rzeczywistości lub w przypuszczeniach) mogą nie być go świadomi.

Konkluzja dla terapeutów i lekarzy była prosta ‒ Pacjent nie mówi, że się wstydzi. On się wstydzi i stara się za wszelką cenę ukryć emocję, którą odczuwa, ale jej nie rozumie. Może to robić na dwa sposoby... człowiek zawstydzony i ukrywający tę emocję będzie wykazywał cechy kojarzone z nieśmiałością: unikanie kontaktu wzrokowego, spowolnienie, wyciszenie mowy, jąkanie, silny rumieniec, albo wręcz przeciwnie będzie mieć tendencję do szybkiego mówienia, na pytania nie będzie odpowiadać na temat, będzie wprowadzać wątki poboczne w rozmowie, powtarzać się i wykazywać niezdolność do podejmowania decyzji.

Pierwszy opisany rodzaj wstydu to wstyd nieskrywany i niewyodrębniony (over and undifferentiatedshame). „Nieskrywany”, ponieważ osoby wyrażają „jakieś” negatywne emocje, ale nie identyfikują ich ze wstydem. Człowiek co prawda doświadcza przykrego stanu, któremu towarzyszy niskie poczucie własnej wartości i godności, ale nazywa go zupełnie inaczej: Czuję się głupio, niewygodnie, niezręcznie.

Drugi rodzaj to wstyd pomijany (bypassedshame), charakteryzujący się jeszcze większym poziomem ukrycia. Człowiek unika wtedy emocjonalnej przykrości, jaką niesie mu emocja wstydu (negatywna ocena Ja). W rezultacie jest mentalnie oderwany od teraźniejszości, ponieważ w swoim umyśle przywołuje sceny, w których popełnia błąd lub czuje się krytykowany. Nieprzyjemne myśli stara się zagłuszyć hiperaktywnością.

Wstyd a poczucie winy

Słusznie jest wybaczać winy proszącemu o wybaczenie.

Horacy

Wstyd jest emocją bliską, ale nie tożsamą z poczuciem winy. W literaturze przedmiotu ocenę moralną czynu wiąże się nierozerwalnie z poczuciem winy, a nie ze wstydem. Trafny przykład ilustrujący tę różnicę podaje psychoterapeutka Anna Dodziuk (2004) – wstyd może być doświadczany z powodu nieszczęśliwej miłości albo widocznych zmian w ciele i w oczywisty sposób nie będzie się wtedy wiązał z poczuciem winy. Człowiek, który odczuwa poczucie winy, koncentruje się nie na swoim Ja, ale na czynie, który uznaje za niewłaściwy i który powinien być ukarany lub naprawiony. Osoba ogarnięta wstydem koncentruje się na sobie, na jakimś swoim defekcie, który uznaje za część samej siebie.

Wstyd okazuje się więc emocją bardziej niebezpieczną od bolesnego poczucia winy, ponieważ często jest nieuświadomiony i „wszechogarniający”. Siła wstydu wynika z naruszenia istoty osobowej tożsamości, zakwestionowania całości obrazu osoby bądź centralnych punktów jej tożsamości. W takim rozumieniu wstyd jest emocją, która dotkliwie zaburza obraz samego siebie.

Inną, „lżejszą” emocją jest zażenowanie, które może towarzyszyć wstydowi, ale nie narusza istoty własnego Ja (dotyczy jedynie nieudolności prezentacji siebie). Wstydowi zawsze towarzyszy zażenowanie, natomiast zażenowaniu nie zawsze towarzyszy wstyd. Zażenowanie bywa najczęściej odpowiedzią na reakcje innych i wiąże się z określoną sytuacją.

Co prawda, Nathan Harris (za: Czykwin, 2013) dokonał weryfikacji tych założeń potwierdzając, że wstydowi może (ale nie musi) towarzyszyć poczucie winy i zażenowanie. Zbadał kilkaset osób oskarżonych o jazdę samochodem pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku w dwóch odmiennych sytuacjach: warunkach rozprawy sądowej i posiedzenia pojednawczego. Badania ujawniły, że wymienione emocje mogą być doświadczane jednocześnie w różnych kombinacjach w zależności od eksponowania osoby oskarżonej.

Wyróżnił trzy zestawy emocji:

1. Wstyd ‒ poczucie winy(shame-guilt), kiedy oskarżeni wyrażali przekonanie, że czyn był moralnie zły i mieli wyrzuty sumienia z tego powodu, byli źli na siebie, przejmowali się oceną innych i utratą szacunku. Wykazywali przy tym silniejsze poczucie empatii z ofiarą;

2. Wstyd nierozwiązany (unresolvedshame) – oskarżeni uważali, że sprawy nie zostały rozwiązane, czuli się niesprawiedliwie potraktowani i nie byli w stanie ustosunkować się moralnie do czynu, więc nie odczuwali poczucia winy. Towarzyszyło im natomiast poczucie utraty szacunku;

3. Zażenowanie rozumiane jako poczucie publicznego wyeksponowania (embarasment-exposure) – oskarżeni mieli uczucie zapadnięcia się pod ziemię, które wiązało się z poczuciem skrępowania i upokorzenia przy rozprawie sądowej.

Badania te wykazały, że takie emocje, jak wstyd (Jestem niedobrym człowiekiem) i poczucie winy (Postąpiłem źle) są w rzeczywistości trudne do rozdzielenia i w dominującym stopniu zależą od reakcji „publiczności”.

Wstyd jako narzędzie kontroli porządku społecznego

Wstyd mi za ciebie. Nisko upadłeś. Tańczysz, jak ci zagrają. Akiedy mówią skacz, pytasz, jak wysoko.

Stephen King, „Pod kopułą”

Wstyd, podobnie jak inne emocje, wyłania się z wyobrażeń, jakie ludzie mają na temat tego, co o ich zachowaniu i o nich samych myślą inni w odniesieniu do obowiązujących norm, reguł moralnych oraz obyczajów. Wstyd kontroluje jednostkę od wewnątrz, dzięki czemu społeczna kontrola może być uznawana za część własnego Ja. Na gruncie socjologii jest opisywany jako emocja centralna dla podstawowych procesów społecznych, takich jak: socjalizacja, kontrola społeczna i mechanizm konformizmu. To oczywiste, że każdy układ społeczny potrzebuje przynajmniej minimum posłuszeństwa jednostek względem norm, aby życie społeczne było możliwe, a wstyd jest jednym z głównych regulatorów zachowania. Gdyby nie on, normy społeczne byłyby przekraczane dużo częściej. Weźmy banalny przykład: symulowanie choroby, żeby uzyskać zwolnienie – jak mała jest liczba ludzi „naciągających” ZUS w porównaniu z tymi, którzy wstydzą się nawet pomyśleć o oszukiwaniu lekarza?

W tym miejscu warto przywołać słynny eksperyment Salomona Ascha (1995) dotyczący wpływu społecznego na jednostki. Osoby badane porównywały długość narysowanego odcinka z długością innych trzech odcinków. Okazało się, że po zatrudnieniu „pomocników”, którzy wprowadzali badanych w błąd i błędnie oceniali długość odcinków, aż 40% badanych miało skłonność do zaprzeczania temu, co widzieli na własne oczy i podawali również błędne odpowiedzi. Procent ten spadał do 5, jeśli wśród pomocników znajdowała się chociaż jedna osoba, która udzielała odpowiedzi prawdziwych. Dokonując analizy motywacji badanych osób Asch potwierdził istnienie przynajmniej dwóch motywacji konformistycznych. Po pierwsze badani podążali za innymi, ponieważ w wyniku doświadczanych emocji wykazywali zaburzoną zdolność oceny i byli skłonni do przyznawania racji innym. Pozostali, pomimo przekonania o własnej słuszności, ulegali wpływowi grupy, ponieważ obawiali się odtrącenia i nie chcieli od niej odstawać. To doświadczenie w prosty sposób ilustruje, jak czynnik grupowy modeluje zachowanie jednostki dzięki temu, że uwewnętrznia ona standardy grupowe – niemal połowa badanych w warunkach bezpośredniej konfrontacji z grupą dostosowywała swoją ocenę do innych pomimo oczywistej niezgodności.

Ten eksperyment wnosi coś więcej w analizie wpływu emocji wstydu na ludzkie zachowania. Otóż Salomon Asch zadał sobie pytanie, na czym polega różnica pomiędzy konformistami i tymi, którzy pomimo wpływu potrafią utrzymać niezależność od grupy? Okazało się, że osoby, które skłaniały się ku postawom konformistycznym, chciały uniknąć uczucia wstydu wynikającego z przewidywania, że będą się różnić od grupy. Zaaranżowana sytuacja wywoływała u badanych napięcie, speszenie, poczucie osamotnienia i dziwactwa, oraz w końcu silny wstyd. Te odczucia dotyczyły zarówno konformistów i nonkonformistów, ale ci pierwsi ukrywali te emocje przystosowując się do grupy.

W wyniku analizy wywiadów udało się wyłonić dwa wskaźniki wstydu: poczucie bycia dziwakiem i ekspozycję własnej ułomności (wszyscy skupiają się na mnie, nie chcę wyjść na idiotę). Takie odczucie bycia negatywnie postrzeganym i przewidywanie wykluczenia z grupy stawały się bazą wywołania uczucia wstydu. I tu pojawiła się różnica – konformiści o wiele częściej dokonywali samooszukiwania się. Thomas Scheff (za: Czykwin, 2013) utrzymuje, że to właśnie wypierany, nieświadomy wstyd odgrywa centralną rolę w skłanianiu ludzi do konformizmu. Natomiast cechą charakteryzującą nonkonformistów było silne poczucie własnej wartości.

Osoby z silnym poczuciem własnej wartości i godności, pomimo odczucia wstydu, potrafią w sytuacji presji grupowej działać zgodnie ze swoimi przekonaniami. Po prostu lepiej „radzą sobie” ze wstydem, tzn. ujawniają swoje emocje i je rozumieją (świadomy wstyd), a to ich zabezpiecza przed wpadnięciem w „pułapkę uczuć”. Nie ukrywając wstydu nabierają doświadczenia i „trenują” zdolności zarządzania wstydem – są więc bardziej skuteczne. Osoby z obniżonym poczuciem własnej wartości o wiele częściej zachowują się konformistycznie i decydują się na działania wbrew własnym przekonaniom i wartościom, ponieważ chcą uniknąć przewidywanych przez siebie żenujących, przykrych sytuacji. Osoby z tej grupy mają tendencję do częstszego odczuwania wstydu niż dumy i w większym stopniu są narażone na odczuwanie patologicznych form wstydu. Jednostki mają zatem różną podatność na wstyd, a zasadniczą zmienną jest tutaj poczucie własnej wartości i godności (self-esteem).

Jeśli człowiek utrzymuje pozytywny obraz siebie oparty na poczuciu własnej wartości i godności i towarzyszy temu relacja oparta na otrzymywaniu i wyrażaniu szacunku, to każda sytuacja, w której dochodzi do naruszenia więzi, będzie skutkować ujawnieniem się dobroczynnej, świadomej formy wstydu.

Z analiz socjologicznych wynika więc, że wstyd, jeśli nie jest uświadomiony, nie będzie działać w sposób integrujący. Kwestia wstydu okazuje się zaskakująco globalna i poważna. Literatura przedmiotu o wstydzie dotyka analiz społeczeństw totalitarnych przesyconych poczuciem poniżenia i przemocą. Uzmysłowienie sobie, jak powszechną, silną i „zagarniającą” emocją jest wstyd, umożliwia zrozumienie, dlaczego wpływa na funkcjonowanie całych grup społecznych, etnicznych, narodowych, a w swojej toksycznej wersji prowadzi do ekstremalnych, patologicznych form przemocy werbalnej (pogarda) i fizycznej (zabójstwa, eksterminacja). Dzieje się tak, ponieważ wstyd, jeśli nie zostanie uświadomiony i „pokonany”, uruchamia tzw. spiralę wstydu-gniewu...

Spirala wstydu-gniewu

Nie to najciężej wyznać, co wnas jest zbrodnicze,ale co wstydliwe iśmieszne.

Jean-Jacques Rousseau, „Wyznania”

Ujęcie socjologiczne wstydu wyjaśnia szereg zjawisk, od jednostkowych interakcji, przez akty przemocy, choroby psychiczne aż po stosunki pomiędzy całymi społecznościami. Thomas Scheff i Suzanne Retzinger (za: Czykwin, 2013) stosują metaforę, w której porównują wstyd do pierwiastka tlenu. Podobnie jak tlen w połączeniu z wodorem i węglem stanowią podstawę życia, tak wstyd jako nadrzędna emocja jest niezbędną częścią osobowości człowieka i kultury, w której żyje. Tak jak tlen zmieszany z paliwem staje się mieszanką wybuchową, tak samo wstyd połączony z poniżeniem niszczy relacje i układy społeczne. Najważniejszą emocją towarzyszącą wstydowi jest gniew.

Odczuwając wstyd człowiek jest zły na samego siebie, ponieważ traci kontrolę. Może też odczuwać gniew z powodu niechcianej sytuacji, w której się znalazł, lub kierować go w stronę osoby, która tę sytuację wywołała (np. poruszanie zawstydzającej kwestii, znalezienie się w relacji zależnościowej, jaką jest także relacja lekarza i pacjenta). Helen Lewis dostrzegła, że gniew wyrażany wobec terapeutów zawsze był poprzedzony silnym dyskomfortem wywołanym odczuwaniem wstydu. Wprowadziła termin „uczuciowej pułapki”, która opiera się na następującym mechanizmie: jeśli wstyd wywoływał sprzeciw w postaci gniewu i prowadził do dalszego naruszania relacji, to z kolei prowadziło do kolejnego epizodu wstydu, co z kolei potęgowało jego tłumienie, wyłaniając kolejne uczucia gniewu i w ten sposób emocje same się „napędzały”. Człowiek pozbawiony kontroli nad wstydem, który wyłania gniew, wpada w powtarzające się cykle, które Thomas Scheff nazwał spiralą wstydu-gniewu (shame-anger spiral) (Czykwin, 2013).

Mechanizm ten wydaje się szczególnie ważny w praktyce lekarskiej, psycho- i fizjoterapeutycznej. Tam, gdzie człowiek jest szczególnie narażony na doświadczanie wstydu z powodu nagości, naruszania stref intymnych ciała, poruszania kwestii uznawanych przez niego za osobiste, bycia zależnym od kogoś, utraty zdrowia lub bliskiej osoby, należy się spodziewać pojawienia się mechanizmu obronnego w postaci agresji. Trzeba ten proces rozumieć i nie traktować agresji pacjentów jako bezpośredniego ataku na siebie, tylko starać się obniżać poziom wstydu, „oswajać go”, tak żeby nie dopuścić do uruchomienia „spirali wstydu-gniewu” .

Czy ta spirala jest nierozerwalnie związana z doświadczaniem wstydu? Oczywiście, że nie. Osoba, która wie, że się wstydzi, pragnie usunąć źródła tych przykrych emocji. Robi to dzięki zmianie zachowań, dostosowaniu się lub podejmowaniu działań altruistycznych dążąc w rezultacie do naprawienia lub przywrócenia więzi.

Czysty gniew niepomieszany z uczuciem wstydu nie prowadzi do pułapki uczuć i naruszania więzi społecznych. Osoba odczuwająca gniew, ale niepoprzedzony wstydem, zachowuje kontrolę nad emocjami i jest zmotywowana do jego konstruktywnego wyrażania – nie podnosi głosu i nie stara się nikogo poniżać… Terapeuta lub lekarz może odczuwać gniew tak samo jak pacjent i dopóki rozumie, co się z nim dzieje, może naprawiać relację za pomocą racjonalnych metod nie popadając w uczuciową pułapkę. Jeśli jedna strona tej relacji wstydzi się swojej złości, gniewu, rozgoryczenia, upokorzenia, a wstyd pozostaje nieuświadomiony, wówczas uaktywnia się wspomniana spirala napędzających się emocji wstydu-gniewu. Początkiem tej sekwencji jest zawsze pewien rodzaj rzeczywistego lub wyimaginowanego odczucia negatywnej oceny bądź wykluczenia. Dlatego tak ważne jest zachowanie autentyzmu opartego na życzliwości i szczerości w relacjach terapeutycznych.

Obrona przed wstydem

Nie zawstydzaj, anie będziesz się wstydzić.

„Talmud”

Zachowanie szczerości w relacji lekarza, psycho- i fizjoterapeuty z pacjentem umożliwia uświadomienie sobie wstydu przez obydwie strony i stwarzanie warunków, które będą usuwać jego źródła. Czasami to będzie kwestia wyjścia z gabinetu, kiedy pacjent się rozbiera, umieszczenia w dogodnym miejscu parawanu, innym razem wykazanie zrozumienia dla słabości pacjenta lub prawa do popełniania błędów. Niestety w praktyce okazuje się to bardzo trudne, ponieważ kultura, w której żyjemy, wzmacnia ukrywanie uczuć negatywnych, a szczególnie wstydu i smutku.

Silvan S. Tomkins (za: Czykwin, 2013) analizował emocje smutku i dostrzegł, że płacz jako ekspresja cierpienia jawi się jako szczególnie represjonowany, tzn. jest reakcją poddawaną silnej kontroli społecznej. Ludzie dorośli uczą się płakać w sposób aprobowany przez innych ludzi dorosłych, a więc krótko i szybko, wyraźnie tłumiąc wyrażanie płaczu, aktywnie go unikając albo zastępując czymś innym. Przykładem są np. zachowania ludzi u stomatologów. W czasie wizyty u pacjentów można zaobserwować mechanizmy tłumienia płaczu i zastępowania go czymś innym: napinaniem mięśni ramion, brzucha i szczęki. Silvan Tomkin zauważył, że ludzie ukrywają płacz pod maską innych emocji – zastępują manifestację smutku gniewem. Dostrzegł również różnicę płciową uzewnętrznioną w odmiennych sposobach manifestowania smutku – mężczyźni są skłonni do ukrywania go pod maską gniewu, natomiast kobiety – pod maską żalu. Jest to zrozumiałe w kulturze zachodniej, ponieważ w stosunku do męskiej tożsamości powszechnie przyjęta jest norma, wg której płacz jest odbierany jako wyjątkowo „niemęskie” zachowanie. Mężczyźni są więc socjalizowani do wypierania i maskowania płaczu w większym stopniu niż kobiety.

Podobnie mechanizmy obronne będą dotyczyć wstydu – pisze Elżbieta Czykwin (2013). Wszyscy mamy pewną skłonność do samookłamywania się. Uruchamiamy mechanizmy obronne, po to żeby uniknąć konfrontacji z dyskomfortem, jaki ze sobą niesie odczuwanie wstydu. Tym, co charakteryzuje mechanizmy obronne, jest to, że ich działanie bywa zazwyczaj krótkotrwałe i na dłuższą metę przynosi rezultaty odwrotne do założonych, czyli nie usuwa nieprzyjemnego doświadczania wstydu. Jest to niemożliwe, ponieważ w żaden sposób go nie likwiduje – nawet go nie dotyka... Wstyd nieuświadomiony dominuje nad psychiką i nieprzerwanie skłania do noszenia jakichś masek – odcina od jakiejś części siebie. Maski te: dosłownie przyrastają do nas tak, że zaczynamy wierzyć, iż „moja maska to ja” (Dodziuk, 2004).

Typy zawstydzonych

Psychoterapeutka Anna Dodziuk (2004) wymienia podstawowe mechanizmy obronne związane ze wstydem. Każdy z nas krytycznie, ale życzliwie może się przyjrzeć, jakie mechanizmy sam stosuje albo do jakich przejawia skłonność, jeśli chce się zmierzyć z destrukcyjną rolą wstydu w swoim życiu...

Typ Agresor jest zdominowany przez złość