Wskazówki czasu. Elementals. Tom 5 - Michelle Madow - ebook

Wskazówki czasu. Elementals. Tom 5 ebook

Michelle Madow

3,9

Opis

Wojna zbliża się wielkimi krokami. Czas na ostateczną rozgrywkę.

Drużyna Elementals nie może pozwolić sobie na kolejny cios. Nicole i Danielle muszą cofnąć się w czasie, aby uratować Blake’a. Na ich barkach spoczywa los całego świata.

Niestety portal do Kerberosu można zamknąć tylko wtedy, gdy poświęci się duszę jednego z nich. Jednocześnie Hades dotrzymuje słowa i zwraca do świata żywych Rachael. Jednak siostra Ethana nie jest już taka, jak wcześniej.

W obliczu niebezpiecznych wyzwań członkowie drużyny Elementals muszą być gotowi nie tylko na ostateczną bitwę. Czeka ich podjęcie trudnej decyzji dotyczącej tego, kto z nich powinien poświęcić swą duszę, aby ocalić świat.

__

Michelle Meadow mieszka na Florydzie, a do jej ulubionych aktywności należą podróże, czytanie, spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi oraz jedzenie pizzy. Uwielbia musicale na Broadway’u i liczy na to, że kiedyś wyruszy w podróż dookoła świata. Najlepiej sprzedająca się autorka fantasy według "USA Today".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 223

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (53 oceny)
24
9
14
4
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
iCate0

Całkiem niezła

Trochę rozczarowało mnie to zakończenie, ale będę miło wspominać serię
00

Popularność




ROZDZIAŁ 1

Weszłam w wirujący portal czasu i krzyknęłam.

Poczułam, jakby wyrywano mi wnętrze ciała. Jakby ktoś sięgnął w głąb mnie, chwycił za moją duszę i odrywał ją od każdego skrawka skóry. Unosiłam się w pustce, nie widząc nic dokoła, niezdolna, by poczuć cokolwiek poza rozdzierającym bólem.

Przechodziłam już przez wiele portali – ten prowadzący do jaskini w Kinsley, ten do Grecji, na Antarktydę, do Los Angeles, a nawet do świata-więzienia Kerberosu.

W żadnym z nich nie czułam się rozdzierana na strzępy. Dlaczego ten portal mnie zabijał? Chronos powiedział, że podróż przez portal czasu odbierze nam rok z naturalnego cyklu życia. Czyżbym nie miała tego jednego roku życia? I ten ból wynika stąd, że umieram? Czy tak właśnie odczuwa się własną śmierć?

I wtedy ból zniknął, równie nagle jak się pojawił. Pod stopami poczułam twardy grunt i znalazłam się z powrotem w Kerberosie. Stałam obok Danielle i wpatrywałam się w Ethana i Blake’a stojących tyłem do nas przy portalu, którym weszli do świata-więzienia. Ethan mocno obejmował Blake’a i przyciskał nóż do jego szyi.

Mimo całego niebezpieczeństwa najważniejsze dla mnie było to, że Blake tu był. Żywy. Na jego widok zalała mnie fala radości, sprawiając, że całkiem zapomniałam o bólu, jakiego doświadczyłam przy przejściu przez portal czasu.

Jakiś cień przemknął obok i zniknął w górze. To był Ereb. Tak jak obiecał, przybrał postać cienia, gdy tylko przeszedł przez portal, i natychmiast wyruszył, by odwrócić uwagę smoków.

I wtedy nóż w dłoni Ethana nagle zniknął.

– Hej! – Ethan rozpostarł palce i wpatrywał się w nie, jakby czekał, aż ostrze z powrotem się między nimi pojawi. – Co się stało z moim nożem?

Wykorzystując moment zaskoczenia, Blake uderzył Ethana łokciem w brzuch, a potem głową w brodę i wyrwał się z jego uścisku. Obrócił się i pięścią zaczął mu okładać twarz. Tak się zaangażowali w bijatykę, że nawet nie zauważyli, że stoimy z boku z Danielle.

Uniosłam łuk z przygotowaną strzałą. Jednak nie miałam już magicznych strzał, a oni, bijąc się, byli tak blisko siebie, że nie mogłam ryzykować, że wyceluję w Ethana, a trafię przypadkiem Blake’a. Stałam więc w gotowości i czekałam na idealny moment do strzału.

Ethan obrócił się gwałtownie i zamierzył się na Blake’a, ale chyba kręciło mu się już w głowie od ciosów, bo nie trafił. Blake zerwał z pleców przeciwnika torbę z głową Meduzy, odrzucił ją i po raz kolejny uderzył Ethana w bok twarzy. Danielle podbiegła do torby i chwyciła ją. Ruszyłam za nią, cały czas mierząc z łuku.

Ethan wypluł krew na ziemię i spojrzawszy w górę, wreszcie spostrzegł mnie i Danielle.

– Nicole? – Pomasował sobie głowę i zerknął na portal prowadzący na Ziemię. – Danielle? Przecież nie przeszłyście przez portal. Widziałbym to… Obserwowałem go. Jak się tutaj dostałyście?

Blake opuścił pięści w chwili, gdy Ethan wypowiedział moje imię, i odwrócił się, by na mnie spojrzeć. Wydawał się równie zaskoczony jak Ethan. Nic dziwnego – w końcu obie z Danielle pojawiłyśmy się tam znikąd.

Danielle obracała w dłoni nóż – ten, który zabrała z chaty Ethana, zanim przeszliśmy przez portal czasu. Jak wyjaśnił nam Chronos, nic nie może istnieć jednocześnie w dwóch różnych momentach w czasie. To, co wyrusza w podróż wstecz, zastępuje swoją istniejącą w przeszłości wersję – dlatego nóż Ethana zniknął z jego dłoni, gdy wyszłyśmy z portalu czasu z tym samym nożem zabranym z przyszłości.

– Tego szukasz? – zapytała Danielle, wprawiając nóż w wirowanie.

– Mój nóż. – Ethan ruszył ku niej, ale zaraz się zmitygował. Najwyraźniej uświadomił sobie, że choć jest fizycznie silniejszy, to będzie mu trudno walczyć z naszą trójką bez żadnej broni.

Blake skorzystał z okazji, żeby skoczyć na niego od tyłu, wymierzyć mu jeszcze parę ciosów i unieruchomić go. Lecz Ethan – półboski syn Zeusa – okazał się silniejszy i sprawnie się uwolnił. Wyrwał się i obrócił, ciężko dysząc z wysiłku. Spojrzał na Blake’a, potem na Danielle, a w końcu na mnie. W jego oczach zabłysła świadomość porażki.

– Pokonaliście mnie. – Uniósł dłonie, zerkając na szczyt góry. – Odłóżcie broń, porozmawiamy. Może uda nam się dojść do jakiegoś kompromisu. – Otarł pot z czoła i ponownie spojrzał w zachmurzone bursztynowe niebo, mrużąc oczy, jakby czegoś wypatrywał.

– Szukasz Słonecznych Smoków Heliosa? – zapytała Danielle.

Zaskoczony Ethan gwałtownie obrócił głowę i zmarszczył brwi.

– Skąd wiesz o…? – spytał, robiąc krok w jej kierunku i rozglądając się. – Skąd się tu w ogóle wzięłyście?

– Nie ma żadnego znaczenie, skąd to wiem – odparła. – Ważne jest, że wiemy z wiarygodnego źródła, że smoki nie przylecą.

– Mylisz się – odpowiedział Ethan, choć w jego głosie słychać było wahanie, jakby tracił pewność.

Blake dołączył do mnie i Danielle i wyciągnął swój nóż z buta.

– Powinniśmy zabrać Ethana z powrotem do Kinsley i zamknąć go tam, gdzie trzymaliśmy syrenę – oznajmił. – Wtedy dotrzemy do sedna sprawy i wyciągniemy z niego, co wie.

– Nie. – Potrząsnęłam głową, nie odrywając wzroku od Ethana. Przed moimi oczami przesunął się obraz Blake’a w kałuży jego własnej krwi, zabitego przez Ethana. – Stanowi zbyt duże zagrożenie. Tylko w jeden sposób można się upewnić, że nie będzie więcej przeszkadzać w naszej misji i że nikogo z nas już nigdy nie skrzywdzi.

Naciągnęłam cięciwę i puściłam strzałę prosto w serce Ethana.

ROZDZIAŁ 2

Wzrok Ethana zasnuła mgła i osunął się martwy na ziemię.

Zarzuciłam sobie łuk na plecy i odwróciłam się do Blake’a. Objęłam go mocno i przycisnęłam wargi do jego ust.

– Blake – wypowiedziałam jego imię, szczęśliwa, że jest tuż obok mnie i że żyje. Pocałowałam go znowu, nie mogąc uwierzyć, że to prawda. Odwzajemnił pocałunek, choć z wahaniem, jakby zaskoczył go mój nagły entuzjazm.

Trudno było mu się dziwić. Minęły zaledwie minuty, odkąd widział mnie ostatni raz. A ja nie widziałam go przez kilka dni. I do niedawna sądziłam, że już nigdy go nie zobaczę. Widok jego martwego ciała chyba zawsze będzie mnie prześladować, ale on był tutaj. Cały i zdrowy.

Wszystko, co wydarzyło się za pierwszym razem, gdy trafiliśmy do Kerberosu, było jednym wielkim koszmarem. A skoro Ethan nie żyje, to nigdy nie stanie się rzeczywistością.

Wiedząc, co zrobił Blake’owi – albo co by mu zrobił – wcale nie miałam wyrzutów sumienia, że go zabiłam.

Byłam szczęśliwa, że Blake tu jest, a Ethana nie ma.

Odsunęłam się, by spojrzeć Blake’owi w oczy i upewnić się, że to wszystko dzieje się naprawdę.

– Kocham cię, Blake – powiedziałam, nie potrafiąc powstrzymać słów wypływających z moich ust. – Tak bardzo cię kocham.

Czekałam tak długo, żeby to powiedzieć, bo bałam się, że on mógłby nie odpowiedzieć takim samym wyznaniem. Gdyby moja pierwotna oś czasu nie uległa zmianie, nigdy nie miałabym okazji, by wyznać mu, co czuję. I dlatego zrobiłam to teraz.

Nie miałam pojęcia, co się wydarzy w przyszłości. Ale wiedziałam jedno – nie zamierzałam niczego żałować.

Uśmiechnął się, a jego tak mi znajome brązowe oczy wpatrywały się we mnie intensywnie, gdy przesuwał palcem po moim policzku.

– Też cię kocham – rzekł, a ja przyciągnęłam go bliżej siebie, czując ulgę, gdy potwierdził, że odwzajemnia moje uczucia. – Czekałem na odpowiedni moment, żeby ci to powiedzieć, ale mnie uprzedziłaś.

– Nie mogłam dłużej czekać – odparłam. – A gdyby tamta chwila w jaskini była naszą ostatnią wspólną chwilą? Nie darowałabym sobie. A teraz, gdy znów jesteśmy razem… Nie zamierzam marnować czasu. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie ostatni moment.

– Co w ciebie wstąpiło? – zapytał z uśmiechem. – Zachowujesz się, jakbyś nie widziała mnie od miesiąca.

– Może nie od miesiąca – odpowiedziałam. – Raczej od tygodnia. Ale to był najgorszy tydzień, jaki można sobie wyobrazić… – Wspomnienie czasu spędzonego w Kerberosie przemknęło przez mój umysł tak szybko, że nie wiedziałam, od czego zacząć. Jak ktoś mógłby zrozumieć, jaki to był horror, nie doświadczając tego osobiście?

– Nie pora na to – przerwała naszą rozmowę Danielle. – Musimy się wydostać z Kerberosu. A poza tym Chris i Apollo są w tej chwili na Ziemi z naszymi ja z przeszłości. Poczekajmy, aż do nich dotrzemy, zanim zaczniemy to wyjaśniać, żebyś nie musiała opowiadać wszystkiego kilka razy.

– Okej – zgodziłam się, bo Danielle jak zwykle miała słuszność.

– Wasze „ja z przeszłości”? – powtórzył Blake, a oczy zrobiły mu się okrągłe, gdy przesuwał spojrzenie ze mnie na Danielle i z powrotem. – I spotkałyście Apolla?

– To długa historia. – Wzięłam go za rękę i uścisnęłam ją. Odwzajemnił uścisk, choć nadal wyglądał na zdezorientowanego. – Ale tak, Apollo jest teraz po drugiej stronie portalu i właśnie rozdaje nam przedmioty, które pomogą nam podczas podróży przez Kerberos. Wkrótce wszystko wyjaśnię. Ale w tej chwili wracajmy na Ziemię, okej?

– Zaczynam odnosić wrażenie, że to, co wam dwóm się przydarzyło, jest bardziej szalone, niż mogę sobie wyobrazić – stwierdził.

– Masz słuszne odczucia. – Danielle podeszła do portalu, ale odwróciła się, by rzucić tęskne spojrzenie na górę.

Wiedziałam, że nie będzie tęsknić za Kerberosem, więc mogła myśleć tylko o jednej osobie – o Erebie.

– Nic mu nie będzie – powiedziałam. – Pamiętasz, jak z łatwością starł smoka na proch?

– Nie o niego się martwię – odrzekła Danielle. – Oczywiście, że nic mu nie będzie. Jest pierwotnym bóstwem. Tylko że… – Westchnęła głęboko i przerzuciła włosy za ramię, skupiając na mnie spojrzenie. – Nieważne. Wracamy przez ten portal czy nie?

– To wszystko brzmi coraz bardziej wariacko – mruknął Blake.

– Nawet nie masz pojęcia – zgodziłam się z nim.

Stanęliśmy u boku Danielle, a Blake cały czas trzymał mnie za rękę. Sięgnęłam po dłoń Danielle i razem, we troje, przeszliśmy przez portal.

ROZDZIAŁ 3

W przeciwieństwie do pierwszego razu, gdy przechodziliśmy przez portal prowadzący do Kerberosu, byłam już przygotowana na utratę wszelkich wrażeń zmysłowych oraz poczucie bezwładnego unoszenia się w całkowitej pustce. Gdy pierwszy raz podróżowałam przez ten portal, wpadłam w panikę. Ale w porównaniu z portalem, który cofnął mnie w przeszłość, ten to bułka z masłem.

Wylądowałam na dnie jaskini, cały czas trzymając Blake’a i Danielle za ręce. Przed nami stał Apollo – zwrócony do nas plecami, wręczał właśnie Danielle Złoty Miecz. Obok niej stały też wersje mnie i Chrisa z przeszłości.

Lecz nagle dawna ja i Danielle zniknęłyśmy. Rozpłynęłyśmy się w powietrzu, jakby nigdy nas tam nie było. Pozostał tylko Złoty Miecz Ateny, który z brzękiem upadł na ziemię.

– Hola! – Chris spojrzał na naszą trójkę, potem na puste miejsca obok siebie i z powrotem na nas. – Ale jak…? Co…? – Wpatrywał się w nas szeroko otwartymi oczami i najwyraźniej zapomniał języka w gębie. – Ktoś raczy mi wyjaśnić, co się tutaj dzieje?

Apollo odwrócił się, przez jego wargi przemknął lekki uśmiech.

– Witaj z powrotem, Blake – powiedział. – Nicole… Danielle… Widzę, że Chronos wam pomógł.

– Tak. – Skinęłam głową i spojrzałam na torbę leżącą u stóp Apolla. Skoro trzymałam w ręku Złoty Łuk, to ta wersja, którą przyniósł ze sobą, musiała zniknąć. Ale nie miałam już kryształowych strzał. Czy były w tej torbie?

– Chronos nawet sam rzadko zmienia przeszłość, a tu pozwolił, by ktoś samodzielnie podróżował przez portal czasu. – Apollo zacisnął wargi, przyglądając się nam. – Przypuszczam, że w Kerberosie musiało wam się przydarzyć coś bardzo złego.

– Nie masz pojęcia. – Danielle podeszła do Złotego Miecza, podniosła go i uśmiechnęła się. – Ale cieszę się, że mam go z powrotem. – Wsunęła miecz do pochwy, a potem uniosła dłonie wnętrzem w stronę sufitu i zaczął na nią padać deszcz. Wysunęła ku kroplom twarz, na której rozlał się wyraz błogości. – I cieszę się, że znowu mogę to robić – dodała, gdy deszcz przestał padać.

Zebrałam białą energię, by dzięki niej zagoiły się ukąszenia owadów, zadrapania i wszelkie inne skaleczenia, których doznałam podczas pobytu w Kerberosie.

– Ja też znowu mogę używać mojej mocy. – Wyciągnęłam ręce do Blake’a, aby go wyleczyć, bo nieźle oberwał, bijąc się z Ethanem, a potem podeszłam, żeby zrobić to samo Danielle. Czułam się cudownie, znów mając dostęp do białej energii, jakbym odzyskała część samej siebie.

– Co się tutaj dzieje? – zapytał Chris. – Obie stałyście obok mnie, a potem nagle zniknęłyście i wyszłyście z portalu razem z Blakiem. Jesteście brudne i wyglądacie, jakbyście przeszły przez piekło. Gdzie byłyście? I dlaczego tylko ja tutaj zostałem?

– Otrzymały pomoc od Chronosa, pierwotnego bóstwa czasu – wyjaśnił Apollo. – Jak daleko cofnęłyście się w czasie?

– Niezbyt daleko – odpowiedziałam. – Byliśmy w Kerberosie tylko kilka dni.

– Poza mną – wtrącił Blake. – Ja przebywałem tam najwyżej kilka minut.

– To prawda – potwierdziłam. – To ja i Danielle spędziłyśmy tam kilka dni. A potem wróciłyśmy, uratowałyśmy Blake’a i głowę Meduzy i przeszłyśmy z powrotem przez portal.

– A co się wydarzyło w ciągu tych paru dni w Kerberosie? – zapytał Apollo.

– Sporo. – Wzdrygnęłam się na te wspomnienia, wcale nie pragnąc ich przywoływać. – Może powinnyśmy zacząć wyjaśniać od momentu, w którym przekazałeś nam te dary po raz pierwszy?

– Tak – zgodził się Apollo. – Poproszę.

– Podsumuję najkrócej, jak zdołam, bo mamy zaledwie tydzień do powstania Tyfona, a musimy wymyślić jakiś sposób, żeby go powstrzymać – oznajmiłam. – Gdy dałeś nam nasze dary, ja, Danielle i Chris weszliśmy przez portal do Kerberosu. Kiedy się tam znaleźliśmy, Słoneczne Smoki Heliosa niosły już Blake’a i Ethana na szczyt góry. Spróbowaliśmy wdrapać się na tę górę, by do nich dotrzeć, ale okazało się to zbyt niebezpieczne, więc musieliśmy znaleźć inny sposób.

– Mnóstwo dzikich zwierząt na tej górze próbowało nas zabić – dodała Danielle. – W tym lew nemejski. Nawet mając naszą broń, nie dotarlibyśmy na szczyt żywi.

– A chociaż próbowaliśmy z nimi walczyć? – zapytał Chris. – Nie wyobrażam sobie, że zrezygnowaliśmy, nawet nie próbując.

– Owszem – odpowiedziałam. – Zabiliśmy kilka olbrzymich lisów. Ale jeden z nich ugryzł cię w ramię. Nie wiedzieliśmy wtedy, że jego ślina jest trująca. A ponieważ podczas pobytu w Kerberosie nie mieliśmy dostępu do naszych mocy, nie mogłam cię uzdrowić.

– Więc… umarłem? – Chris spoważniał i szeroko otworzył oczy. – I dlatego nie wróciłem z wami przez portal czasu?

– Nie do końca – odrzekłam. – Trucizna potrzebuje paru tygodni, by zapanować nad czyimś organizmem. I dlatego cię tutaj nie ma, ale chciałabym opowiedzieć wszystko po kolei, więc wrócę do tego później.

– Okej. – Chris pokiwał głową. – Kontynuuj.

– Po spotkaniu z lwami zawróciliśmy, żeby znaleźć inną drogę na szczyt – powiedziałam. – I wtedy znalazł nas Ereb.

– Ereb lubi się pałętać po piekielnym wymiarze. – Apollo przewrócił oczami. – Mam nadzieję, że nie narobił wam kłopotów. Skoro żyjecie, to zakładam, że nie.

– Przybył, by nam pomóc. – Danielle zadarła podbródek, patrząc Apollowi prosto w oczy. – Nie wydostalibyśmy się z Kerberosu żywi, gdyby Ereb nie posłużył nam za przewodnika. Zawdzięczamy mu życie.

– Przepraszam. – Apollo uniósł dłonie w obronnym geście, choć jego głos był pełen sarkazmu. – Nie zdawałem sobie sprawy, że wy dwoje jesteście sobie tacy bliscy.

Danielle nic na to nie odpowiedziała, tylko zmierzyła go wzrokiem.

– W każdym razie – wróciłam do swej relacji, chcąc rozluźnić atmosferę – Ereb poprowadził nas inną, bezpieczniejszą, choć bardziej krętą ścieżką na szczyt. Podczas wędrówki poddano nas wielu próbom – każda kraina w Kerberosie miała na celu torturować nas lub wręcz zabić – ale wreszcie udało nam się dotrzeć do Smoczego Gniazda. Dalej góra wznosi się zbyt stromo, by się wspiąć, więc zawarliśmy umowę ze smokami, że polecą z nami na szczyt.

– Ze smokami raczej trudno się dogadać – zauważył Apollo. – Co zaoferowaliście im, by się zgodziły?

– Złoty Miecz Ateny. – Danielle przesunęła palcami po rękojeści miecza. Wiedziałam, że bardzo się cieszy z jego odzyskania.

– Ach. – Apollo skinął głową. – Takiej propozycji nie mogły się oprzeć.

– W tym momencie Złota Lira była już rozstrojona, a mnie została tylko jedna kryształowa strzała – wyjaśniłam. – Złoty Miecz był jedynym przedmiotem w naszym posiadaniu, którego smoki pragnęły. Wzięły go i zabrały nas na górę. Na szczycie znajduje się jezioro, w którym zostali uwięzieni Tytani. Nie mogli nas w żaden sposób skrzywdzić, chyba nawet nie byli świadomi naszej obecności, ale lód zaczyna pękać. Gdy pęknięcia dotrą do nich, będą w stanie się uwolnić.

– Musicie zamknąć portal, zanim to nastąpi – powiedział Apollo z surowością w oczach, jakiej dotąd u niego nie widziałam.

– Tak – zgodziłam się. – Wiemy o tym.

– A gdzie ja wtedy byłem? – zapytał Blake. – Powiedziałaś, że te smoki zabrały mnie i Ethana na tę górę, tak? Nadal tam byliśmy, gdy dotarliście na szczyt?

Spojrzałam mu w oczy i otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie. Jak można komuś powiedzieć, że został zamordowany? Choć stało się to na innej osi czasu, nie potrafiłabym wymówić tych słów, nie załamując się na wspomnienie jego zakrwawionego ciała pośrodku tamtej chaty. Samo wspomnienie tego widoku sprawiło, że znów ogarnęła mnie obezwładniająca rozpacz.

Obserwował mnie uważnie ze zdecydowanym wyrazem twarzy.

– Nie przeżyłem – stwierdził dziwnie spokojnym głosem, jak na takie słowa. – Prawda?

– W Kerberosie nie mogłeś używać swojej mocy, a miałeś przeciwko sobie Ethana i dwa smoki – powiedziałam. – Ethan nawet nie musiał cię ze sobą zabierać, potrzebował jedynie głowy Meduzy. Zabrał cię tylko po to, żeby cię zabić i wywołać we mnie taką samą rozpacz, jaką przeżywał, gdy zginęła Rachael.

– Co za potwór – jęknął Blake, zaciskając pięści. – Teraz rozumiem, dlaczego nie pozostawiliście go żywego w Kerberosie. Gdybyś go nie zabiła, sam bym to zrobił.

– Nie miałam wyboru – potwierdziłam. – Musiałam go zabić.

Ale mimo że tak powiedziałam, wciąż w głębi duszy czułam wątpliwości. Bo tak naprawdę miałam wybór.

I wybrałam dla Ethana śmierć.

Najgorsze było to, że wcale tego nie żałowałam.

– A więc Blake był martwy, a Chris zatruty – Apollo nawiązał do mojej opowieści. – To chyba wciąż za mało, żeby Chronos zdecydował się wysłać was przez portal czasu.

Choć był moim ojcem, miałam ochotę powiedzieć mu, że jest draniem, stwierdzając to tak lekkim tonem. Oczywiście Blake i Chris byli teraz cali i zdrowi, ale nie miał pojęcia, ile kosztowała nas wtedy świadomość, że jest inaczej.

Powstrzymałam się jednak, bo miał rację. To nie te wydarzenia sprawiły, że Chronos cofnął nas w czasie.

– Ethan zniszczył też głowę Meduzy – wyjaśniłam. – Wyłupił jej oczy, sprawiając, że stała się bezużyteczna.

– A bez głowy Meduzy wasza grupa nie miała szans z Tyfonem – domyślił się Apollo.

– Właśnie – potwierdziła Danielle. – Więc choć wiedziałam, że to mało realne, zapytałam Ereba, czy mógłby skontaktować się z Chronosem w naszym imieniu. Zrobił to, a gdy Chronos uświadomił sobie, że świat się skończy, jeśli oś czasu nie zostanie zmieniona, przybył do nas i stworzył portal, żebyśmy mogli cofnąć się w czasie i zmienić przeszłość.

– Dlaczego wróciłyście do momentu, gdy mogłyście uratować Blake’a, a nie Kate? – Chris zacisnął pięści, patrząc na mnie i Danielle tak, jakbyśmy były potworami. – Już całkiem o niej zapomniałyście?

– Oczywiście, że nie! – obruszyłam się, że w ogóle tak pomyślał. – Od razu poprosiłam, żebyśmy cofnęli się do chwili przed walką z Meduzą, żebyśmy mogli uratować Kate. Lecz Chronos nie pozwolił. Odmówił odesłania nas aż tak daleko, bo nie mógł ryzykować, że zmieni się wynik tej walki i nie zdobędziemy głowy Meduzy. To on zdecydował, do którego momentu w przeszłości wrócimy. Nie mieliśmy w tej sprawie nic do powiedzenia.

– Okej – powiedział Chris, choć nadal wydawał się zdenerwowany. – Ale dlaczego ja nie wróciłem z wami? Czy to ugryzienie lisa było tak poważne, że byłbym obciążeniem, gdy wracałyście, by walczyć z Ethanem?

– Podróżowanie w czasie nie jest przeznaczone dla śmiertelników – wyjaśniła Danielle. – Powoduje ogromny stres i obciąża organizm, zabierając rok z naszego naturalnego cyklu życia. Nicole nie mogła cię uzdrowić, bo nie miała dostępu do swojej mocy, a tobie z powodu tego ugryzienia zostało tylko kilka tygodni życia. Gdybyś przeszedł przez portal czasu, nie przeżyłbyś.

– To chyba dobrze, że niczego nie pamiętasz – dodałam. – To, czego doświadczyliśmy w Kerberosie… To, co tam widzieliśmy… Wolałabym cofnąć się do momentu przed tym wszystkim i też nigdy tego nie przeżyć.

– A ja nie – oznajmiła Danielle. – Wszystko, czego doświadczamy w życiu, nas kształtuje, nawet te trudne momenty. Nie chciałabym zapomnieć niczego, nawet gdybym mogła.

Podejrzewałam, że nie chciałaby zapomnieć o Erebie, ale sytuacja była zbyt poważna, by dowcipkować, więc się nie odezwałam.

– Chyba rozumiem, dlaczego nie mogłem wrócić z wami – stwierdził Chris. – Ale co się stało z tą wersją mnie, która wędrowała z wami przez Kerberos? Ona tam tak po prostu… została?

– Chronos wyjaśnił nam, że wersja ciebie z tamtej osi czasu przestanie istnieć w chwili, gdy tu wrócimy i zmienimy przeszłość – powiedziałam. – Tamtej osi czasu już nie ma. Ty, obecna wersja ciebie, to jedyna rzeczywistość.

– To niełatwe – westchnął Chris, przeczesując włosy palcami.

– To prawda – zgodził się z nim Apollo. – Lepiej za mocno się nie zastanawiać nad podróżami w czasie, bo może się od tego zakręcić w głowie. Ważne jest to, że wasza misja w Kerberosie została szczęśliwie zakończona i że bezpiecznie z niej powróciliście. Właśnie miałem przekazać wam dary, ale skoro już ich nie potrzebujecie, nie będzie to konieczne.

– Ale nie zabierzesz miecza? – Danielle natychmiast położyła obronnym gestem dłoń na rękojeści. – Prawda?

– Nie. – Apollo zachichotał. – Złoty Miecz od początku był twój, więc nie śmiałbym ci go odbierać. A ty, Nicole, też możesz zatrzymać Złoty Łuk, który ze sobą przyniosłaś.

– A kryształowe strzały? – zapytałam, wskazując na torbę. – Są w środku, prawda?

– Owszem – pokiwał głową. – I cieszę się, że przydały wam się w Kerberosie. Ale nie jest łatwo je zdobyć. A teraz, skoro stamtąd powróciliście, już ich nie potrzebujecie. Zachowam je więc do czasu, aż będą wam potrzebne w przyszłości.

– Szkoda, że nie dostaniemy naszych darów. – Chris był wyraźnie zawiedziony. – Uwielbiam prezenty. Byłem bardzo ciekaw, co dostanę.

– Nicole i Danielle opowiedzą ci później – powiedział Apollo. – Na razie mamy ważniejsze sprawy do omówienia.

– Na przykład? – zapytałam.

– Wiem o czymś, co miało pozostać dla was sekretem – odparł. – Powinniście sami do tego dojść. Ale myślę, że zasługujecie na nagrodę za sukces misji w Kerberosie. Poza tym ta informacja pomoże wam pokonać Tyfona… Tak więc przekażę wam teraz, co powinniście wiedzieć.

ROZDZIAŁ 4

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
ROZDZIAŁ 35
ROZDZIAŁ 36
ROZDZIAŁ 37
ROZDZIAŁ 38
ROZDZIAŁ 39
ROZDZIAŁ 40

TYTUŁ ORYGINAŁU:

Elementals 5: The Hands of Time

(Title #5)

Redaktor prowadząca: Marta Budnik

Redakcja: Ewa Kosiba

Korekta: Beata Wójcik

Opracowanie graficzne okładki: Łukasz Werpachowski

Projekt okładki: © The Killion Group, Inc.

Copyright © 2016. Michelle Madow.

Copyright © 2020 for the Polish edition by Young

an imprint of Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus

Copyright © for the Polish translation by Daria Kuczyńska-Szymala, 2020

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2020

ISBN 978-83-66520-00-4

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:

www.facebook.com/kobiece

Wydawnictwo Kobiece

E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie

www.wydawnictwokobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek