10,10 zł
Kolejna część tryptyku poetyckiego, przemyślenia towarzyszące autorowi w jego życiu. Miłość — jedno z tych uczuć, które towarzyszy nam od zarania dziejów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 30
© Paweł Ryszard Kaczmarek, 2020
Kolejna część tryptyku poetyckiego, przemyślenia towarzyszące autorowi w jego życiu.
Miłość — jedno z tych uczuć, które towarzyszy nam od zarania dziejów.
ISBN 978-83-8221-507-6
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Nic nie widzisz
To miłość zasłoniła Ci… Oczy
***
Twoje bogactwo, kłuje cię w oczy,
Zaślepia twą miłość.
Która, by odejść, blaskiem złota się zasłoniła
***
Choćbyś i miała,
Górę diamentów,
Pamiętaj, że nigdy
Miłości złotem nie kupisz
***
Chcesz przestać więc skończ i nie płacz,
i spójrz w gwiazdy,
i poszukaj tej jedynej
styczeń 1984
Jestem nędznym człowiekiem,
Takim prostym i szczerym.
Serce moje, wybija rytm,
Podobny do tego przed wiekiem.
A gdyby miłości nie było,
Byłoby strasznie.
Odbicia straciłyby lustra,
A świat ogarnęłaby nudność.
Chcę, więc przezwyciężyć siebie,
Dla kogo to robię? Dla Ciebie
Bo bardzo kocham cię, i nie przestanę, nie
styczeń 1984
Zakochać się można raz
ale tak do głębi
na całkiem wieczny czas
i zapomnieć o tym co gnębi
Spojrzałeś na nią
myślisz czy to człowiek
a może jednak anioł
i mózg twój inna myśl mogła obiec
Bogini Atena mrówką jest
tak blisko przy niej
Walczysz by mieć,
Choć małą cząstkę jej
i ręki dotknąć
I wzrokiem do jej wzroku przylgnąć
Spojrzenia jak drogi
Gdzieś na skrzyżowaniu życia
Łączą się
Kochasz ją do przesady
I co masz zrobić
Na miłość przecież nie ma rady
A bez niej tylko można się rozbić
maj 1984
Teraz, gdy początek drogi wytycza
Zniszczony drogowskaz
I tak jak ty wszystko przelicza
Ty na życie a on na mile
Chodzę po ziemi bosy i nagi
I całkowicie bez odwagi
By powiedzieć Ci
Od życia dostać kosza
To najstraszliwsza rzecz
Lecz kto mi powie — no proszę
Że może pokochasz mnie
Mój styl innego życia
Przy jednostkach i masach
Mamy chęć przeżycia
Wszystkiego od nowa raz jeszcze
Odkąd cię pokochałem
Świat w oczach pięknieje
Nienawiść nie istnieje
A o śmierci zapomniałem
A jest to miłość taka prosta
niewinna nie tak jak sen zmienna
i nie chcę by coś się stało
maj 1984
Pada ciągle deszcz
W tej ciemności tak dziwnie jest
Niekiedy Zeus ciska rozszalałymi piorunami
a mały piorun tak jak iskra rozprawia się z ziemianami.
Spadają krople życiodajnej wody
Ziemia-matka pije ją
odżywają nowe cząstki przyrody
a ty mi podajesz swoją dłoń
kapią małe cząstki życia
z ta wielką chęcią przebicia do sedna ludzkości
do najdziwniejszej rozmaitości.
Deszcz wybija ten sam rytm
O twą przezroczystą szybę
i przez ten deszczowy dym wciąż do ciebie idę.
Rozbłyski tak rażące
Zwykłemu śmiertelnikowi grożące
Jakby nas omijają
a innym cząstkę siebie dają
po upływie kilku godzin
jakby natura powstała
doszło do nowych narodzin
i takiego końca burza nie miała
maj 1984
Rozmawiamy a nic się nie dzieje
Tobie nawet przez myśl nie przechodzi
Że ten, z którym mówisz
we krwi brodzi
We własnej i się z tego śmieje.
Różne myśli przechodzą mnie
Przez całe moje ciało
Tak jak iskry te ładunki miłości
Tak szybko, że nie wiesz, co się stało.
Czekam aż powiesz to jedno słowo
Lecz słuch mnie zawodzi
I czekanie jak sen się rozchodzi
A ty szepczesz to i owo
Lecz pamiętaj u życia kresu
Jak tej książki marginesu
Początek naszej drogi
I jakby początek rozmowy
maj 1984
Czy mnie kochasz?
Czy nienawidzisz?
Czy po nocach szlochasz?
A może inny głos słyszysz?