Widzialne, niewidzialne. Obietnica i moc sakramentów - Scott Hahn - ebook

Widzialne, niewidzialne. Obietnica i moc sakramentów ebook

Scott Hahn

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 192

Data ważności licencji: 5/24/2029

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

Swear to God. The Promise and Power of the Sacraments

 

Copyright © 2004 by Scott Walker Hahn

This edition published by arrangement with Image, an imprint of Random House, a division of Penguin Random House LLC

 

© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2025

 

Redaktor prowadząca – Justyna Olszewska 

Redakcja – Katarzyna Kośmicka

Korekta – Marek Kowalik, Katarzyna Kośmicka

Skład i łamanie wersji do druku – Bartłomiej Bączkowski | pilcrow Studio

Redakcja techniczna – JÓZEFA KURPISZ

Projekt okładki i layoutu – Krzysztof Lorczyk OP

Grafika na okładce i strona przedtytułowa (tło) – pixelbuddha-studio | unsplash.com

 

 

 

 

 

 

ISBN 978-83-7906-836-4

 

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze sp. z o.o.

Wydanie I

ul. Kościuszki 99

61-716 Poznań

tel. 61 852 39 62

[email protected]

www.wdrodze.pl

 

Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum

Rozdział pierwszy. „Ale nudy”

Byłem studentem pierwszego roku; z rodzaju tych, którzy wierzą we własne CV. Po znakomitym licencjacie otrzymałem stypendium i znalazłem się w prestiżowym ewangelickim1 seminarium. W pierwszym semestrze programu magisterskiego zdobyłem same piątki.

W czasie drugiego semestru spacerowałem po malowniczej okolicy Seminarium Teologicznego Gordon-Conwell, jakby było moim dziedzictwem. Obok mnie szła moja żona Kimberly, inteligenta i piękna, studentka tak jak ja. Byliśmy nowożeńcami i kiedy wypowiadałem się na jakikolwiek temat, z jej twarzy promieniowały miłość, zainteresowanie i zazwyczaj całkowita zgoda. Jej piękno i uczucie, jakim mnie darzyła, wydawały mi się widzialnym znakiem błogosławieństwa Bożego w życiu i utwierdzały mnie w wysokim mniemaniu o samym sobie.

Nikt nie był tak pewny prawa grawitacji jak ja słuszności swoich sądów.

Pewnego popołudnia, gdy wraz z Kimberly wracaliśmy z zajęć, zobaczyliśmy w holu budynku naszego przyjaciela. George był fajnym gościem i bardzo zmotywowanym studentem, zupełnie jak ja. Uważał się za zagorzałego kalwinistę, chociaż swoje zaangażowanie oceniałem wyżej. George też był molem książkowym. Jeśli więc widziałem go z nową książką, to chciałem znać jej tytuł. Tego popołudnia także niósł jakieś tomy, dlatego zapytałem: „George, co czytasz? Coś ciekawego?”.

Zaświeciły mu się oczy: „Oczywiście, Scott”. Wyciągnął książkę spośród innych: Kalwin o sakramentach. Wziąłem ją i spojrzałem na szarą okładkę: Doktryna Kalwina o Słowie i sakramentach, Ronald S. Wallace2. Tak samo jak oczy George’a się rozjaśniły, moje przygasły. Oddałem mu ją i wypaliłem pierwszą myśl, która mi przyszła do głowy: „Szczerze, George, sakramenty… nudzą mnie”.

Powiedziałem to uczciwie. Choć nie chciałem się do tego przyznać, często podczas liturgii chrztu czy Wieczerzy Pańskiej byłem rozproszony i moje myśli błądziły. Rytuał nie był czymś, co trzymałoby mnie przy życiu. Pragnąłem dynamicznie głoszonego słowa Bożego. Sakramenty sugerowały, przynajmniej moim zdaniem, coś zupełnie odwrotnego: mechaniczne, rytualne, ceremonialne podejście do religii, ocierające się o zabobon.

W każdym razie sakramenty były czymś pobocznym w większości dyskusji protestanckich na temat zbawienia i usprawiedliwienia, które to tematy szczególnie mnie interesowały.

Sakramenty – cóż, nudziły mnie. I to powiedziałem.

Wykład żony

Nie miałem zamiaru mówić niczego nieuprzejmego ani gorszącego. Ale od razu zobaczyłem, że tak właśnie postąpiłem. Nikt nic nie odpowiedział. Tylko Kimberly uniosła brwi ze zdziwienia. George wzruszył ramionami, uśmiechnął się uprzejmie, biorąc książkę, i powiedział, że musi już iść.

Wyszedłem z żoną z budynku i ruszyliśmy na kolację. Zapytałem ją, dlaczego moje proste stwierdzenie ucięło całą rozmowę.

Spojrzała na mnie ze smutnym uśmiechem i powtórzyła to, co powiedziałem: „Sakramenty… nudzą mnie”. I po chwili dodała: „Scott, myślę, że to niebez pieczne tak mówić”.

Muszę zaznaczyć, że była córką pastora. Tłumaczyła mi, że bez względu na to, co czuję odnośnie do sakramentów, pozostaje oczywiste, że Jezus Chrystus ustanowił zarówno chrzest, jak i Wieczerzę Pańską; wiemy to z Biblii. Przypomniała mi również, że w poprzednim semestrze jeden z moich ulubionych wykładowców – Meredith G. Kline3, profesor Starego Testamentu – przekonywał nas, abyśmy patrzyli na sakramenty jako na „przysięgi przymierza”, które pieczętują i odnawiają naszą osobistą relację z Jezusem Chrystusem. Odrzucenie tych przysiąg byłoby powiązane z niewdzięcznością, a może nawet bluźnierstwem.

Kimberly zakończyła z uśmiechem swój wykład i zażartowała: „Nie zdziw się, Scott, że kiedy staniesz przed Panem, odkryjesz, iż rzeczywiście sakramenty cię niosły – całą drogę do nieba!”4.

Nie byłem tego tak pewien, ale miałem zaufanie do jej intuicji. Po znalezieniu egzemplarza książki, którą czytał George, zrozumiałem, dlaczego był tak podekscytowany. Przez kolejne miesiące odkrywałem, że sakramenty cechuje dynamizm. Zacząłem dostrzegać ich dramaturgię, pasję, wielkość, splendor, obietnicę i moc.

Wkrótce książka Wallace’a stała się jedną z moich ulubionych. Kilka lat później, gdy jako pastor wykładałem w seminarium protestanckim, użyłem jej jako podręcznika.

Znaki, znaki, wszędzie znaki

Moja edukacja dotycząca sakramentów dopiero się zaczęła. Jako protestant uznawałem tylko dwa z siedmiu: chrzest i Wieczerzę Pańską. Znałem je w ograniczony sposób, według doktryny kalwińskiej odległej od „realizmu”, który charakteryzuje katolicką tradycję sakramentalną.

Czytałem nieustannie Biblię i zacząłem dostrzegać coś więcej. Odkąd Kimberly wyrwała mnie z samouwielbienia, uderzały mnie szczegóły, które dotąd pomijałem. Zauważyłem, że Bóg miał szczególny i charakterystyczny sposób postępowania przez wieki ze swoim ludem. Zawierał z nim przymierzai potwierdzał je nie abstrakcyjnym wykładem o zbawieniu, obowiązkiem czy prawem, ale zewnętrznym, materialnym znakiem5. Bóg umieścił na niebie tęczę jako „znak przymierza” (Rdz 9,12)6 po zawarciu przymierza z Noem. Kiedy zawarł przymierze z Abrahamem, pouczył go: „Wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani” (Rdz 17,10). Gdy zawarł przymierze z Mojżeszem, ten rozszerzył je na lud, kropiąc go krwią zwierząt ofiarnych: „Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami” (Wj 24,8).

Te słowa i znaki ze Starego Testamentu znalazły swoje dopełnianie w Nowym Testamencie. Jezus o dziele zbawienia powie: „Nowe Przymierze we Krwi mojej” (Łk 22,20). Oznajmił to w chwili ustanowienia sakramentu Eucharystii czy – jak nazywają go prezbiterianie – „Wieczerzy Pańskiej”.

Ponadto Jezus mówił o sakramentach jako koniecznych do zbawienia. O chrzcie powiedział: „Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5), natomiast o Eucharystii: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53).

Sakramenty nie były zatem nudne. Okazały się działaniami mającymi konsekwencje wieczne. To sprawa życia i śmierci, nieba lub piekła. Sam Bóg mówił o nich w apokaliptyczny sposób. Apostołowie Jezusa pozostali wierni Jego przykładowi i oni także stawiali sprawę na ostrzu noża. Święty Paweł ostrzegał, że chrześcijanie, którym brakowało odpowiedniego szacunku dla sakramentów, sprowadzili na siebie sąd Boży i byli karani chorobami, a nawet śmiercią (por. 1 Kor 11,29–30). Kimberly miała zatem powód, aby zastanawiać się nad bezpieczeństwem kogoś, kto lekceważył sakramenty, zwłaszcza jeśli tym kimś był młody teolog i jej mąż.

Zejdź na ziemię

Dzięki opatrznościowemu spotkaniu z George’em nauczyłem się czytać Pismo Święte w nowy, sakramentalny sposób. I gdy zacząłem składać w całość historię sakramentów, po prostu musiało mnie to zmienić. Biblia zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie wydawała się mówić o Bożych sakramentach z ogromnym realizmem. Opisane tam działania – symboliczne – stały się czymś więcej niż tylkosymbolami. Stanowiły pamiątkę, ale nietylko. Były rytuałami inicjacji, ale też czymś więcej niż tylko obrzędami. Sakramenty były działaniami Bożymi w porządku stworzenia wszechświata. Zaznaczały momenty w historii – świata, zbawienia i mojej osobistej – gdy Bóg czynił ze swoim ludem nowy początek.

Ta myśl przenikała Pismo Święte. Wyglądało na to, że Kimberly i George wiedzieli to intuicyjnie i dlatego tak zareagowali na moje wyznanie o znudzeniu sakramentami. Studiowałem tę kwestię dalej i zaniepokoiło mnie, że nie mogę znaleźć oparcia dla takiego „realizmu sakramentalnego” w pismach protestanckich ojców założycieli ani u ich najbardziej żarliwych współczesnych zwolenników7.

Powinienem więc łatwo odrzucić moje „odkrycia” jako fantazje czy następstwo błędnego odczytania. Ale wkrótce zacząłem odnajdywać realizm sakramentalny w innych, raczej nieoczekiwanych miejscach. Na przykład znajdowałem go wszędzie w pismach pierwszych pisarzy chrześcijańskich, u ojców Kościoła. Założyciel mojego odłamu protestantyzmu – Jan Kalwin – przywiązywał dużą wagę do świadectwa ojców. Dlatego nie czułem skrępowania, gdy zwróciłem się do nich o światło do zrozumienia Pisma Świętego. Zacząłem jednak zauważać, że spojrzenie wczesnochrześcijańskie na sakramenty nie miało nic wspólnego z kalwinizmem; wydawało się bardziej zbieżne z Biblią.

Zapoznanie się z dziełami ojców Kościoła ostatecznie wyprowadziło mnie z tego starożytnego świata, gdy znalazłem nauczanie biblijne o sakramentach w najmniej oczekiwanym przeze mnie miejscu: w nauczaniu i praktyce Kościoła rzymskokatolickiego.

Odkąd jako nastolatek „nawróciłem się na nowo”8, byłem oddanym synem reformacji. Rzeczywiście tęskniłem za dniem, w którym będę głosił Ewangelię z ambony w kościele prezbiteriańskim. Wierzyłem, że doktryny Kalwina i Lutra – i ich odrzucenie katolicyzmu – stanowiło odnowienie prawdziwych zasad biblijnych. Wszystko, co wiedziałem o doktrynie katolickiej, pochodziło z drugiej lub trzeciej ręki, od przeciwników Kościoła katolickiego.

Modlitwa serca

Miałem jednak poznać prawdę; prawdę, którą wiele milionów świętych i pokornych dusz poznało dawno przede mną. Była to prawda, którą – niechętnie – musieli uznać nawet niektórzy spośród teologów protestanckich. Julius Wellhausen, dziewiętnastowieczny uczony luterański, powiedział: „Nabożeństwo protestanckie w gruncie rzeczy jest katolickie, tylko że wycięto mu serce”. Sercem, jak napisał katolicki teolog Karl Adam, „jest katolickie przeżycie rzeczywistości w misterium, jest pewność, że tutaj bóstwo rzeczywiście i prawdziwie wchodzi w świat przestrzeni i czasu i dotyka duszy”9.

Karl Adam podsumował to następująco: „Idea rzeczywistej obecności tego, co boskie, rzeczywistości, zdziałanej przez sakrament” – w chrzcie, mszy, spowiedzi, bierzmowaniu, małżeństwie, kapłaństwie i namaszczeniu chorych. Nazwał ją krótko: „katolicką ideą sakramentalną”10. Mógłby ją równie dobrze nazwać po prostu „biblijną ideą sakramentalną”.

W ciągu kilku lat uznam, że te dwie idee są identyczne, i zostanę przyjęty do Kościoła katolickiego. Po kolejnych kilku latach moja żona Kimberly podąży tą samą drogą.

Znaleźliśmy w sakramentach to, co katolicy wyssali z mlekiem matki. Po wielu poszukiwaniach chwyciliśmy się biblijnej i katolickiej „idei sakramentalnej”, którą zwykli parafianie poznają od najmłodszych lat, tak jak widzą widoki, słyszą dźwięki, czują smaki, czują teksturę i aromat siedmiu sakramentów. Bóg zawarł przymierze z katolikami – tak jak z Noem, Abrahamem, Mojżeszem i Dawidem – używając znaków materialnych: wody i oliwy, chleba i wina, gestu położenia dłoni na ramieniu i wypowiadanego słowa błogosławieństwa.

Mimo to nie zdziwiłbym się, gdybym teraz usłyszał, że wielu katolików czuje to samo, co ja czułem dawno temu jako kalwinista. Oni też uważają, że sakramenty są nudne, ponieważ nie poznali – albo zapomnieli – blasku i dramaturgii nauki zbawczej Chrystusa. Przestali rozumieć, że to dzięki sakramentom cały czas się odradzają i że to one zaniosą ich do nieba.

W zimowe popołudnie, na pięknym terenie seminarium w Nowej Anglii, Kimberly i George dali mi pierwszą lekcję, podstawową naukę dotyczącą znaczenia sakramentów. Dotąd byłem dumny, że jestem cudownym dzieckiem teologii. Bóg pokazał mi, że byłem ciągle początkujący oraz że jeszcze wiele muszę się nauczyć i zrobić.

Takich lekcji odbyłem wiele i one wypełnią kolejne strony. Niektóre pochodzą z książek. Inne przerobiłem poprzez doświadczenia, rozmowy i łzy.

Nauczyłem się w Kościele katolickim, czym naprawdę są sakramenty, i dowiedziałem się, jak Jezus Chrystus je ustanowił. Nauczyłem się, że w sercu każdego przymierza biblijnego znajduje się uroczysta i sakramentalna przysięga. Nauczyłem się, że te przysięgi zawierają realną moc przemiany życia i historii. I nauczyłem się, że i dzisiaj sakramenty nadal mają tę moc.

Przypisy

1 Autor traktuje jako synonimy określenia: protestanci, ewangelicy, prezbiterianie, kalwiniści – przyp. tłum.

2 R.S. Wallace, Calvin’ Doctrine of the Word and Sacrament, Oliver & Boyd, Edinburgh 1953.

3 M.G. Kline, By Oath Consigned. A Reinterpretation of the Covenant Signs of Circumcision and Baptism, Eerdmans, Grand Rapids 1968.

4 W języku angielskim mamy tutaj grę słów: bore jako znudzony i bore jako forma czasu przeszłego od bear – nieść, znosić, kierować się – przyp. tłum.

5 Por. O.P. Robertson, The Christ of the Covenants, Presbyterian and Reformed Publishing Co, Phillipsburg 1980.

6 W polskim tłumaczeniu wykorzystano Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. piąte na nowo opracowane i poprawione, Pallottinum, Poznań 2003 – przyp. tłum.

7 Por. C. O’Neil, Sacramental Realism, Michael Glazier, Wilmington 1983.

8Born again, czyli „narodzony na nowo”, to idiomatyczne określenie używane w Kościołach protestanckich na nawrócenie – przyp. tłum.

9 K. Adam, Istota katolicyzmu, przeł. J. Korzonkiewicz, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań–Warszawa–Wilno–Lublin 1930, s. 278.

10 Tamże, s. 280.

O Autorze

Scott W. Hahn (ur. 1957) – teolog, nauczyciel akademicki, popularny mówca i autor książek. Wygłosił tysiące wykładów na temat Pisma Świętego i wiary katolickiej. Pod wpływem lektury dzieł ojców Kościoła oraz Biblii opuścił Kościół prezbiteriański i w Wigilię Paschalną 1986 r. przyjął chrzest katolicki. Od wielu lat angażuje się w działalność Opus Dei. Wraz z żoną Kimberly mieszka w stanie Ohio w USA.