10,25 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 12,00 zł
Gdyby kiedykolwiek zdarzyło się Wam trafić na Bal u Szatana, „Wampiriada” Mariusza Poźniaka będzie niezbędna.
Znajdziecie w niej niezwykłe wiersze poświęcone najsłynniejszym nieumarłym, od lat rozpalającym wyobraźnię wielu twórców.
Każdy z wierszy a wiele w nich przewrotnych odniesień do literatury światowej i polskiej - uzupełnia nota dotycząca przedstawianej postaci.
Jest więc „Wampiriada” rodzajem przewodnika, poetycką paradą z zaświatów, dzięki której jej bohaterowie ożywają, pozwalając na sięgnięcie w głąb ich mrocznej przeszłości.
Dając im chwilę uwagi, Czytelnik dostaje cząstkę dawnego życia, przebłysk strachu, współczucia, chwilę refleksji…
Dla wielbicieli opowieści wampirycznych to lektura obowiązkowa.
Mariola Jarocka, pisarka
Na szczególną uwagę zasługuje język poetyckiego przekazu, bogaty i ozdobny, naginający się do opisywanych wydarzeń, a jeśli trzeba lakoniczny i rzeczowy.
Ewa Nowacka, pisarka, krytyk literacki
Mariusz Poźniak
ur. w 1976 roku. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Autor tomu poezji „Sakrament księżycowej nocy” oraz zbioru opowiadań utrzymanych w stylistyce fantasy pt. „Kołysanka Wilka”. Opowiadania publikował m.in. w „Czwartym Wymiarze” i w „Ziemi Kłodzkiej”. Należy do Związku Literatów Polskich. Mieszka w Nowej Rudzie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 36
Mariusz Poźniak
WAMPIRIADA
© Copyright by
Mariusz Poźniak & e-bookowo
Zdjęcie na okładce: Daniel Chorup
www.danielchorup.com
Projekt okładki:
Daniel Chorup & e-bookowo
ISBN 978-83-7859-318-8
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
PATRONAT MEDIALNY
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2014
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
„Ach! nie chciej zmarłych budzić!”
Gottfried August Burger, „Lenora”
tłumaczyła Jadwiga Gamska - Łempicka
„Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, -
Krew poczuła – spod ziemi wygląda –
I jak upiór powstaje krwi głodna:
I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda.”
Adam Mickiewicz, „Dziady, Poema”
Żegnaj, słońce, mój rewersie,
który tkwisz w sercu jak drzazga,
tyś wyrocznią było dla mnie,
dziś zaś rajem utraconym.
Witaj, luno, oko nocy,
któraś dziecię wykarmiła
jak wilczyca własny pomiot,
bielmem wiedźmy mi matkujesz.
Witaj, burzo, rozwichrzona
niby furkot pterozaurów,
tyś jest moim pandemonium,
jako teraz i na wieki.
22. 04. 2008 r.
„Kiedy opowiadał o dawnych czasach, o ludziach, a szczególnie o wojnach, sprawiał wrażenie bezpośredniego uczestnika tamtych wydarzeń.(...) Długimi krokami przemierzał komnatę wzdłuż i wszerz, szarpał swoje bujne wąsy, brał w rękę różne przedmioty, ściskając je w mocnych dłoniach, jak gdyby chciał je rozgnieść.
Bram Stoker, „Drakula”, tłumaczył Grzegorz Kula
Wiatr rozpaczał jak niebożę
wśród kłów Karpat, szarpiąc wzdęte
cielska cumulonimbusów
wilki wyły zaś w wąwozach
swą hosannę księżycową.
Leżę w sarkofagu wspomnień,
które, jak gacki, się tłoczą,
w złotogłowiach zaśniedziałych,
niby całun Zbawiciela,
pod spłowiałym w herbie smokiem.
Oto moja hagiografia:
rosły pale w cieniu krzyży,
niczym grzyby w deszczu krwistym,
ustawieni w zwartym szyku
wyprężali pierś niewierni.
Będąc mumią zmartwychwstałą,
jestem teraz niby Mesjasz
w paranteli samozwańczej,
bo też miałem swą Golgotę,
gdy miłość przyszło mi stracić3
23. 08. – 24. 11. 2007 r. – 10. 02. 2011 r.
„Kiedy Vardalek przebywał poza domem, Gabriel wciąż pytał o niego i rozmawiał o nim. Wówczas wydawał się, iż odzyskuje swoją dawną żywotność i ducha. Vardalek powracał zawsze wyglądając dużo starzej, zmizerniały i znużony. Gabriel pędził, żeby się z nim spotkać i pocałować go w usta.”
Mój drogi chłopcze, tęskno mi
do Ciebie niewysłowienie,
ledwie dni parę Cię nie widzę,
a już serce wykrwawione
i głodne niby wilk zimą.
Najdroższy, cieknie mi ślinka
na samą myśl o tokaju,
co tak uderzył mi do głowy,
czarując me podniebienie
wybredne jak czujny kiper.
Mój paniczu pięknooki,
w pamięci wciąż pielęgnuję
Twój anielski wyraz twarzy5
i usta różowe w sam raz
do całusów, jak i pieśni.
Tyś gwiazdą zaranną życia
w prosektorium mojej duszy,
ach! cóż to będzie za radość,
kiedy znów zmierzwię Twe włosy
czarne niby krucze skrzydła.
Z miłością, co nie umiera,
zawsze Twój
Vardalek.
21. 01. 2010 r.
Drogi druhu mój, Wolterze,
czas mi Wersal już opuścić,
wiesz, że w miejscu nie usiedzę,
wciąż spragniony nowych wrażeń,
tak jak wiedzy niezbadanej.
Tutaj nic mnie dziś nie trzyma,
prócz retort i alembiku,
ty zrozumiesz mnie wszak świetnie,
jako światły człowiek pióra,
co nie ustrzegł się infamii.
Dość mam sławy tej szemranej
pokątnie przez zawistników,
lat mam tyle, na ile się
czuję, reszta jest milczeniem
niby ryt wolnomularzy.
Miałem wcieleń ilość mnogą
jak tytułów hieratycznych
w maskaradzie krwi błękitnej,
będąc piewcą renesansu,
transmutacji potrzebuję.
Wyjeżdżam, słowo się rzekło,
gdyż świat cały jest przede mną,
jak gościnny Sankt Petersburg,
gdzie młodziutka Katarzyna
wnet obejmie tron carycy.
Niechaj Hermes Trismegistos
błogosławi zawsze tobie,
ogień zaś niech nie wygasa
nigdy w twoim athanorze
- kompan twój epistolarny.
Hrabia de S. G.
PS. Pozdrowienia ślę dla króla
i metresy jego czułej.
05. – 06. 10. 2007 r.
„... leżała z otwartymi oczyma, z trumny nie wydobywał się trupi odór. (...) wyczuć się dało słaby niemniej wyraźny oddech i równie słabą, lecz wyraźną pracę serca. Członki zachowały swą giętkość, ciało było jędrne. Ołowiana trumna pełna była krwi, w której zwłoki zanurzone były na siedem cali.
Coś uczyniła, Carmillo,
najlepszego swym odejściem
niefrasobliwym? umilkła
wszelka radość, gdy w sen ległaś
nieprzespany, niby trumny
Wiekiem obłożona; jedną
duszą tak wiele ubyło9;
pustki bezsenne z każdego
kąta wyzierają