Urok - Laura Kraft - ebook

Urok ebook

Laura Kraft

4,5

Opis


Urok” Laury Kraft to powieść owiana tajemnicą, intrygą, zbrodnią i miłością.

Eliza, studentka dziennikarstwa jest śliczna, seksowna i działa na mężczyzn jak narkotyk. Tytułowy Urok, który bezwiednie rzuca na mężczyzn sprawia, że dziewczyna już jako nastolatka pada ofiarą ich żądz. Uroda nie tylko nie pomaga jej w życiu, ale staje się przyczyną jej cierpienia. Kiedy w końcu zakochuje się ze wzajemnością w przystojnym Williamie, ma nadzieję, że on uchroni ją od zła. Mężczyzna obdarza ją wielką, ale obsesyjną miłością. Wkrótce na jaw wychodzą jego mroczne tajemnice. Okazuje się, że William to człowiek nieobliczalny. Otacza się luksusem i obraca ogromnymi pieniędzmi, ale stać go na największe okrucieństwa. Umiejętnie manipuluje Elizą, ukrywając przed nią swoją przeszłość i prawdziwe oblicze. Dziewczyna zostaje uwikłana w nieprawdopodobny, sięgający zamierzchłych czasów rodzinny sekret Williama. Od tej pory Eliza i jej nienarodzone dziecko znajdują się w wielkim niebezpieczeństwie. William zdaje się tracić zmysły. Ale czy to prawda, czy tylko część misternej intrygi, w którą zostaje wplątana Eliza? Czym jest tajemniczy „rytuał”, stanowiący główną zagadkę powieści?

Losy bohaterów stają się łamigłówką. Są przesiąknięte tajemnicą. Powieść naszpikowana jest nieoczekiwanymi zwrotami akcji, wyziera z niej mistrzowski suspens. Umiejętnie podtrzymywane napięcie, wprowadza Czytelnika w niepowtarzalny klimat. Wszystko to przeplata się z opisami miłosnych uniesień bohaterów. Niewinna, urocza Eliza początkowo jest marionetką w rękach swych kochanków. Z czasem miłosna gra zaczyna się jej podobać. Sceny erotyczne są odważne, zaskakujące, kontrowersyjne. „Urok” zadziwia, wzrusza, momentami zawstydza. Nie sposób odłożyć tej powieści na półkę, póki się jej nie przeczyta do końca.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 408

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (12 ocen)
7
4
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
agnieszka3201

Nie oderwiesz się od lektury

W parze z nieprzewidywalną akcją idą śmiałe i niebanalne opisy erotyczne. Miłosne uniesienia bohaterów są kontrowersyjne, ale podane w wysublimowany sposób. „Urok” nie daje Czytelnikowi wytchnienia - trzyma go w napięciu, wabi głęboko skrywaną tajemnicą, nie pozwalając mu wrócić do przyziemnych spraw. To powieść o skomplikowanej fabule, doskonale zgrywającymi się wątkami, wartką akcją i mistrzowskim suspensem. „Urok” zaskakuje, wzrusza, bawi, zachwyca, a momentami także zawstydza.
10

Popularność




Wersja Demonstracyjna

Wydawnictwo Psychoskok

Laura Kraft „Urok”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2016 Copyright © by Laura Kraft, 2016

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo Psychoskok

Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok

Zdjęcie okładki © Fotolia - Leo Lintang; Fotolia – Antonioguillem; Fotolia – konradbak

Korekta: Laura Kraft

ISBN: 978-83-7900-545-1

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]

Rozdział I „Duch”

„Nie uciekniesz mi. Widzę Cię. Pięknie Ci w bieli” - Eliza w osłupieniu wpatrywała się w treść e-maila, który przed chwilą do niej dotarł. Zakręciło się jej w głowie, w nogach poczuła mrowienie. Przytrzymała się blatu biurka, aby nie upaść. W napięciu rozejrzała się po pomieszczeniach opustoszałej redakcji. Wszędzie panował półmrok. Był późny, piątkowy wieczór. Była pewna, że wszyscy już dawno wyszli. Wpadła w panikę. Rozgorączkowana szukała telefonu komórkowego pod stosem dokumentów dotyczących jej najnowszego artykułu. Złowrogą ciszę przerwał nagle zgrzyt zamykanych na dole drzwi wejściowych. Struchlała ze strachu. Wytężała słuch, wyczekując odgłosów kroków. Nieraz już to przerabiała. Wszechogarniające przerażenie, a w głowie jedno pytanie: zdołał ją odszukać, czy może jeszcze nie tym razem? Widziała w myślach jego postać. Cisza przedłużała się nieznośnie. Drżącymi palcami wybrała numer telefonu do Marty. Oczekiwanie aż dziewczyna odbierze telefon zdawało się wiecznością. W końcu, po dłuższej chwili, usłyszała jej zaspany głos.

- Co z Olkiem? - zapytała Eliza, czując bicie swojego serca.

- Śpi w sypialni - odpowiedziała zachrypniętym głosem niańka jej syna. - Coś się stało? Wracaj już do domu. Jutro sobota. Mam wolne pamiętasz?

Eliza odetchnęła z ulgą.

- Zamknęłaś drzwi i uruchomiłaś alarm? - upewniła się.

- Oczywiście, jak zawsze - oświadczyła Marta. - Przecież wiem, jaką przywiązujesz do tego wagę. Masz jakąś fobię na tym punkcie. To chyba jakieś skrzywienie zawodowe.

Eliza zbagatelizowała uwagę niańki, która nie miała przecież pojęcia o jej przeszłości.

- Posłuchaj mnie uważnie - powiedziała Eliza. - Spakujesz teraz najpotrzebniejsze rzeczy małego: kaszki, kocyki i ciepłe ubranko. Potem pójdziesz do jego sypialni i zaczekasz tam na mnie. Tylko nie spuszczaj go z oka. Rozumiesz?

- Rozumiem, ale … - zaczęła Marta, ale Eliza już jej nie słuchała. Rozłączyła się i zaczęła chaotycznie wkładać swoje rzeczy do torebki. Jeszcze raz spojrzała na ekran komputera. To nie był zły sen. Słowa, które tak bardzo wyprowadziły ją z równowagi cały czas tam były. W jaki sposób ich odnalazł? Przecież zrobiła wszystko, aby się dobrze ukryć. Ostatni rok, kiedy czuła się już tak bezpiecznie, poszedł w niepamięć. Znowu była jak zaszczute zwierzę. Znowu musiała walczyć o swój skarb. Zadbać, aby nic mu się nie stało. I znowu musiała uciekać. Była sama. Biegnąc pustymi, ciemnymi korytarzami redakcji tygodnika, niechcący otarła łokieć o poręcz schodów. Rozcięła skórę, ale nie czuła bólu. Myślała tylko o tym, aby jak najszybciej znaleźć się przy swoim dziecku i zabrać je gdzieś daleko stąd, w bezpieczne miejsce. Na dziedzińcu spostrzegła dozorcę. Pan Piotr był starszym mężczyzną. Miał doskonałą pamięć do ludzi. Znał wszystkich pracowników redakcji, każdego stałego czytelnika i informatora, którzy w ciągu dwudziestu lat istnienia redakcji przychodzili do jej siedziby. Elizę darzył szczególną sympatią. Zauważył, że ta piękna, dwudziestosiedmioletnia dziewczyna o smutnym spojrzeniu, szanuje go, w przeciwieństwie do niektórych. Wiedział, że Eliza, która w „Echu Tygodnia” pracuje od niedawna, musi zostawać po godzinach, aby wierszówka wystarczyła na utrzymanie synka. Jak zawsze ucieszył się na jej widok. Eliza także poczuła się lepiej, gdy tylko go zobaczyła.

- Dobry wieczór - przywitał się. - Pani Eliza znowu tak późno kończy pracę. Trzeba lepiej o siebie zadbać. Taka pani szczuplutka jak trzcinka. Zdrowie najważniejsze. Przecież ma pani, dla kogo żyć. Nie to, co, ten błazen Mariusz. Wieczny kawaler. Też niedawno wypadł zdyszany z redakcji. Aha, byłbym zapomniał. Moja żona przekazała dla Olusia pączki. Pyszne. Będą na śniadanie.

Eliza uśmiechnęła się blado. Nie chciała robić staruszkowi przykrości, ale dziś nie miała czasu na pogawędki. Musiała jak najszybciej być w domu.

- Państwo zawsze dla mnie tacy dobrzy - powiedziała ze łzami w oczach, bo starsze małżeństwo rzeczywiście okazywało jej dużo serca. - Proszę pozdrowić żonę. Dziękuję za pączki.

Wzięła torbę ze smakołykami i pośpiesznie wsiadła do samochodu. Pomyślała o słowach, które przed chwilą wyczytała na ekranie monitora. „Nigdy mi nie uciekniesz”. Niedawno gdzieś je słyszała. Tak, teraz sobie przypomniała. To było na imprezie redakcyjnej w zeszłym tygodniu. Mariusz, podrywacz, który od dawna usiłował się z nią umówić na randkę, powiedział tak do niej po paru drinkach, kiedy w końcu zgodziła się z nim zatańczyć. Wcześniej, przez parę godzin unikała jego towarzystwa. Był zapatrzonym w siebie gburem, który w wieku czterdziestu lat wciąż nie ułożył sobie życia. Eliza chwyciła za telefon i nie zważając na późną porę, wybrała jego numer.

- Elizka, w końcu się zdecydowałaś, trochę późno, ale dla ciebie gotów jestem o każdej porze - wymruczał Mariusz. - Widzisz, przede mną nie uciekniesz. Przed uczuciem nie uciekniesz.

Eliza wstrzymała oddech.

- Czy to ty wysłałeś mi tę niedorzeczną wiadomość? - zapytała cicho.

- Nie obrażaj się, to taki głupi dowcip - powiedział z beztroską w głosie Mariusz. - Chyba nie myślałaś, że to jakiś psychopata, który ściga młodą, śliczną dziennikarkę. Jeśli naprawdę cię przestraszyłem mogę zaraz cię pocieszyć… Aha i dziś naprawdę pięknie wyglądałaś w tej białej bluzce.

Eliza rozłączyła się. Poczuła wściekłość. Ale tylko na chwilę. Złość zaraz ustąpiła miejsca bezradności. Przeszłość, o której od roku starała się zapomnieć, wróciła ze zdwojoną siłą. Koszmar trwał. Czy kiedykolwiek się skończy? Czy ten przeklęty strach kiedyś minie? Kiedy będzie mogła w końcu przestać uciekać? Była tak zmęczona, że nie pamiętała, jak wróciła do domu. Była ciepła, sobotnia noc. Długo otwierała drzwi, wyposażone w serię najlepszych zamków. Marta miała rację. Miała obsesję na tym punkcie. Znała dokładnie wszystkie firmy oferujące atestowane zamki do drzwi. Tak, jakby miałoby to ochronić ją i jej dziecko przed tym, przed którym uciekała. We wszystkich sprawach dotyczących bezpieczeństwa pomagał jej ojciec, emerytowany oficer Służby Wywiadu Wojskowego. Jednak nie mogła już wystawiać na niebezpieczeństwo własnych rodziców. Musiała liczyć tylko na siebie. Jak co wieczór, zabarykadowała się więc w swojej małej twierdzy. Wbiegła po schodach na górę. Niańka jej dziecka nie spała. Przestraszona siedziała na podłodze, obok dwóch walizek.

- Co się stało? - zapytała Marta z przerażeniem w oczach. – Wyglądasz, jakbyś przed chwilą zobaczyła ducha.

- Nic takiego, fałszywy alarm - odpowiedziała Eliza. - Przepraszam, że cię wystraszyłam. Zostań na noc, rano odwiozę cię do domu. Jak mały?

Marta popatrzyła na nią jak na wariatkę. Poczuła jednak ulgę i nie chciała drążyć tego tematu w środku nocy. Obiecała sobie jednak, że nie zostawi tak tej sprawy. Była od Elizy niewiele starsza. Lubiła ją, a jej synka wręcz uwielbiała. Jeśli jednak Eliza, próbująca sił w dziennikarstwie śledczym, wpakowała się w jakieś tarapaty i obawia się o bezpieczeństwo swojego dziecka, sprawa dotyczyła także jej. Nie chciała, aby coś zakłóciło jej spokojne życie.

Eliza domyślała się, że niańka zacznie zadawać pytania i już zastanawiała się, jaką historię jej wcisnąć. Marta była inteligenta, nie da się łatwo zbyć. Eliza stanęła przy łóżeczku. Na jej twarzy nie było już strachu, nie było bezsilności, ani zmęczenia. Gdy patrzyła na pogrążonego we śnie ślicznego chłopca, czuła tylko miłość. Nigdy nie dopuści do tego, aby stała mu się krzywda. Okazało się, że na razie byli bezpieczni. Nie musiała znowu uciekać w ciemną noc. Zanim zapadła w sen, wmawiała sobie, że wszystko się ułoży, ale sama w to nie wierzyła.

Spała jak kamień. Oluś też. Na szczęście on nie wiedział, co to koszmary. Mały, jak zwykle, obudził się o siódmej. Otworzył niebieskie oczka, a gdy zobaczył mamę, śpiącą w łóżku przylegającym do jego łóżeczka, natychmiast się do niej wdrapał. Eliza poczuła małe ciałko wtulające się w nią i zrobiło się jej błogo. Chwilę potem do sypialni weszła Marta. Oznajmiła, że nie trzeba jej odwozić, bo zamówiła sobie taksówkę. Pożegnała się, nie żądając żadnych wyjaśnień. Eliza była jej za to wdzięczna. Zabrała malca do kuchni i wzięła się za przygotowanie śniadania. To był pierwszy od paru tygodni wolny weekend. Zamierzała go spędzić beztrosko, na zabawie z synkiem. Oluś, jakby wyczuwał jej myśli. Torbę, z którą każdego ranka wychodziła do redakcji schował do szafy. Robił tak codziennie. Sądził, że to wystarczy, aby jego mama została w domu. Tęsknił za nią i płakał za każdym razem, kiedy znikała w drzwiach. Eliza też ukradkiem ocierała łzy. Tak było każdego dnia. Dla syna musiała być jednak silna. Spojrzała na Olusia. Miał ręce i buzię w mące. Uśmiechnęła się na jego widok. Był piękny. Tak, jak ona. Uroda nigdy nie ułatwiła jej życia. Wręcz przeciwnie. Czasami stawała się dla niej przekleństwem. Na przykład wtedy, gdy miała siedemnaście lat. Była nastolatką, gdy po raz pierwszy uroda zmieniła jej życie w koszmar. Patrzyła na swojego syna. Miał wielkie, jasne oczy i złote, pofalowane włosy. Był jej małą kopią. Cieszyła się, że ani z wyglądu, ani z charakteru nie przypomina swojego ojca. Bała się, że geny jednak dadzą kiedyś o sobie znać. Wczorajszy wieczór przypomniał jej wszystko ze zdwojoną siłą. Trzy lata temu była inną osobą, Elizą Olchowską, uroczą studentką dziennikarstwa. Próbując uciec, przed demonami przeszłości musiała zmienić nazwisko, całe dotychczasowe życie i zerwać kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Elizy sprzed kilku lat już dawno nie było. A wszystko to na własne życzenie.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok