Uczyć (się) z pasją. Jak sprawić, by uczenie (się) było fascynującą podróżą - Pernille Ripp - ebook

Uczyć (się) z pasją. Jak sprawić, by uczenie (się) było fascynującą podróżą ebook

Pernille Ripp

4,2

Opis

Czy chcielibyście być uczniami we własnych klasach? Czy Was samych wciągnąłby sposób, w jaki przekazujecie wiedzę? A może tak samo z utęsknieniem czekacie na koniec lekcji jak Wasi słuchacze znudzeni tematem?

Jak udaje nam się wzbudzić u dzieci tak wielką niechęć do szkoły?

Pernille Ripp zauważyła, że ciągłe sterowanie uczniami i narzucanie im metod pracy hamuje ich rozwój i pozbawia radości płynącej z uczenia się. Uznała wtedy, że powinna wziąć odpowiedzialność za dzieci, które przyszły do szkoły pełne entuzjazmu (a przynajmniej bez objawów niechęci do niej), a wyszły z podciętymi skrzydłami. Postanowiła odejść od tego, czego nauczyła się na studiach, zaufać swojej intuicji i poszukać własnej drogi do dobrej edukacji. Podając przykłady zmian wprowadzonych przez siebie, zachęca wszystkich do wdrażania własnych sposobów na przywrócenie szkół uczniom i tworzenia klas, które wypełnią się pasją do nauki.

 

„Uczyć (się) z pasją to książka o tym, jak jej autorka przestała być nauczycielką realizującą program, a stała się nauczycielką wspierającą rozwój swoich uczniów”.  dr Marzena Żylińska zajmuje się metodyką i neurodydaktyką; jest współzałożycielką ruchu Budząca się Szkoła

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 270

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (12 ocen)
5
4
3
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginalny: Passionate Learners: How to Engage and Impower Your Students

Copyright © Authorized translation from English language edition published by Routledge, an imprint of Taylor & Francis Group LLC

Copyright © for the Polish edition by Grupa Wydawnicza Literatura Inspiruje Sp. z o.o., 2017

Copyright © for the Polish translation by Elżbieta Manthey, Wojciech Musiał

Wszelkie prawa zastrzeżone

All rights reserved

Książka ani żadna jej część nie mogą być publikowane ani w jakikolwiek inny sposób powielane w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.

Skład wersji elektronicznej: Aleksandra Baszun

konwersja.virtualo.pl

Brandonowi.

Jego słowa pchnęły mnie w drogę.

Jego miłość to dom, do którego zawsze będę powracać.

Podziękowania

Nigdy nie sądziłam, że zostanę pisarką i że moje nazwisko kiedyś pojawi się na okładce książki. Takie rzeczy zarezerwowane były dla mistrzów pióra, a nie dla dziewczyny z niewielkiego duńskiego miasteczka, której przez myśl nie przeszło, że kiedyś będzie nauczycielką.

Książka ta jest dowodem, że się myliłam. Nie pierwszy raz zresztą i – mam nadzieję – nie ostatni. Do sięgnięcia po pióro zachęciło mnie wielu ludzi. Jestem im winna podziękowanie. Mojej matce – jej siła, całkowite oddanie, pasja nauczania i nieustanny rozwój stały się najlepszym wzorem, jaki mogła otrzymać córka i nauczycielka. Mojej siostrze – dzięki jej sile, pasji i wsparciu stałam się lepszą osobą. Moim braciom – ich dalekosiężne plany i hart ducha nauczyły mnie bycia odważną. Reszcie mojej rodziny oraz wszystkim przyjaciołom, którzy cierpliwie wysłuchiwali moich opowieści o kolejnych niezwykłych rzeczach, które mnie spotkały.

Wszystkim koleżankom i kolegom z pokoju nauczycielskiego, zwłaszcza Markowi i Jarodowi – za codzienną dawkę tolerancji wobec moich pomysłów, za nauczenie mnie, co znaczy praca w zespole, i za minutkę, a nawet pięć, które zawsze znajdowali, gdy prosiłam o rozmowę. Rekinom tego zawodu: Katie, Kelly, Deb, Billowi i Laurze oraz jeszcze większym rekinom: Shannonowi i Jasonowi, a także wszystkim, dzięki którym szkoła stała się moim drugim domem. To Wy pokazaliście mi, że edukacja może być wypełniona zabawą, od Was dowiedziałam się, jak wielkie znaczenie ma zespół i jak skutecznie nawiązać kontakt z dziećmi. Wszystkim wspaniałym nauczycielom, z którymi utrzymuję kontakty – Wasze pomysły naprawdę mają znaczenie.

Moim mentorom: Kathy i Melanie – dostrzegłyście we mnie coś, czego sama nigdy bym nie zobaczyła.

Wszystkim, dzięki którym nauczyłam się być lepszym pisarzem i mówcą – dziękuję za udzielenie mi głosu. Dzięki temu ja mogłam oddać głos moim uczniom.

I wreszcie moim dzieciom, czwórce, do której powracam każdego wieczora: Theodorowi, Idzie, Oskarowi i Augustine – za przyznanie mi najważniejszego tytułu na świecie: mamy. Oraz wszystkim, których uczyłam – to dla Was próbuję zmienić system edukacji. To o Wasz głos walczę. To dzięki Wam jestem nauczycielem z pasją.

Przedmowa

Każde spotkanie z Pernille Ripp utwierdza mnie w przekonaniu, że to moja pokrewna dusza.

Nasz pierwszy kontakt kilka lat temu został nawiązany w internecie – obecnie poznaję w ten sposób wielu nauczycieli. Na szczęście w ciągu ostatnich dwóch lat kilka razy udało mi się też spotkać z nią osobiście. Pernille to osoba o niespożytej energii, całkowicie oddana swojej pasji i szczera. Gdy zdradziła mi, że właśnie pracuje nad książką, poczułam radość i podekscytowanie – będąc wierną czytelniczką jej bloga, doskonale wiedziałam, ile ma do zaoferowania ze swego ogromnego doświadczenia w nauczaniu.

Uczyć (się) z pasją to lektura obowiązkowa dla wszystkich osób zawodowo związanych z edukacją. Pernille odwołuje się w książce do swoich doświadczeń uczennicy, nauczycielki oraz matki. Podmiotem jej opowieści są uczniowie i nauczyciele oraz rodzice. Autorka otwarcie opisuje przemianę, którą sama przeszła, i ukazuje, na czym polegają codzienne zmagania każdego nauczyciela. I chociaż jest to książka dla wszystkich uczestników szkolnego życia, szczególnie skorzystają z niej pedagodzy, którzy stając każdego dnia przed swymi uczniami, próbują uczyć w sposób angażujący i pełen uwagi.

Uczyć (się) z pasją dotyka niezwykle istotnych problemów. Jednym z wyzwań współczesnego nauczyciela jest dotrzymywanie kroku ciągłym zmianom oraz nieustanne doskonalenie swoich umiejętności w kontekście pojawiających się nowych narzędzi i źródeł wiedzy pedagogicznej. Już na początku lektury czytelnik zmuszony jest do odpowiedzi na jedno z najtrudniejszych pytań w tym zawodzie: czy chcielibyśmy być uczniami w naszej własnej klasie? Odpowiedź, której udzieliła sobie Pernille, otworzyła ją na zmianę w podejściu do dzieci i nauczania. Jej uczciwość wobec siebie samej i otwartość na to, co nowe, stanowią o wyjątkowej wartości tej książki.

Uczyć (się) z pasją podejmuje również niezwykle istotne zagadnienie udzielenia uczniom prawa głosu w klasie. Dzieci grzecznie siedzące w ławkach i wsłuchane w głos nauczyciela – ten obrazek to już przeszłość. Pernille Ripp uzmysławia, dlaczego i w jaki sposób nauczyciele muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością. Uzasadnia potrzebę zmiany, pokazuje przykłady i oferuje narzędzia, dzięki którym zwrócenie klasy uczniom staje się łatwiejsze.

Kwestia podzielenia się z uczniami kontrolą nad procesem nauczania – dotychczas sprawowanej całkowicie przez nauczycieli – nadal jest przedmiotem gorących dyskusji. Pernille Ripp wskazuje kierunek tym nauczycielom, którzy skłonni są wsłuchać się w głosy dzieci i uczynić je odpowiedzialnymi za funkcjonowanie klasy. Pokazuje, jak ważna w budowaniu silnej i zdrowej wspólnoty klasowej jest kwestia relacji nauczyciel– uczeń. W tym celu przywołuje podejmowane przez siebie wysiłki, aby zmienić się z nauczyciela prawodawcy w nauczyciela budowniczego wspólnoty. Ujmująco opisuje własne wzloty i upadki na krętej drodze do celu, którym jest przyjazna klasa.

Pernille nie ukrywa, że te przemiany nie są łatwe. Siłą jej opowieści jest szczerość, z jaką opisuje zmagania o nową jakość swojej nauczycielskiej praktyki oraz opowiada o tym, w jaki sposób przemiana wpłynęła na jej relacje z dziećmi.

W książce Uczyć (się) z pasją Pernille kładzie ogromny nacisk na refleksję nad sobą, którą opisuje jako jeden z najważniejszych aspektów swojego rozwoju zawodowego. W każdym rozdziale mamy okazję do zapoznania się z jej przemyśleniami i odkryciami poczynionymi na drodze, którą podąża. Jej postępy w trakcie minionych siedmiu lat na pewno nie byłyby możliwe bez tej głębokiej, świadomej analizy.

Książka ta to dla nas doskonała podstawa do rozpoczęcia analizy naszej pracy z uczniami. Pełna ujmujących opowieści, przydatnych sugestii oraz ogromnego doświadczenia nauczyciela praktyka rozumiejącego, jak ważne jest współdzielenie klasy, więź z uczniami oraz refleksja nad sobą na drodze własnego rozwoju.

Potrzebujemy więcej takich nauczycieli – dociekliwych, podejmujących wyzwania, czasami łamiących reguły. Nauczycieli, którzy potrafią pchnąć nas w kierunku zmiany na lepsze. Pernille ma siłę, której nie sposób zignorować, a w jej książce czytelnicy odnajdą energię i uważność towarzyszące wszystkim aspektom jej zawodowego życia.

Diana Laufenberg

Diana Laufenberg – od ponad piętnastu lat jest nauczycielką przedmiotów humanistycznych w klasach 7–12. Obecnie pracuje w Science Leadership Academy w Filadelfii, szkole średniej, w której wykorzystuje się nowoczesne metody nauczania, między innymi poprzez projekty czy doświadczenia. Prowadzi blog Living the Dream (https://laufenberg.wordpress.com), jest konsultantem szkolnym propagującym współpracę pomiędzy nauczycielem a uczniami, stwarzanie warunków do większego zaangażowania dzieci oraz edukacji opartej na doświadczeniu. Jej wystąpienie na konferencji TEDx dotyczące uczenia się na błędach ma ponad milion odsłon.

Przedmowa do wydania polskiego

Uczyć (się) z pasją to książka o tym, jak jej autorka przestała być nauczycielką realizującą program, a stała się nauczycielką wspierającą rozwój swoich uczniów.

Pernille Ripp napisała książkę fascynującą, mądrą, odważną i dziś w Polsce niezwykle potrzebną zarówno nauczycielom, jak i rodzicom. Na całym świecie nauczyciele i dydaktycy szukają nowego modelu szkoły, który mógłby zastąpić system pruski, bo ten przestał się sprawdzać. Powstał przecież na potrzeby świata, którego już nie ma. Wyjątkowość książki Pernille Ripp polega na tym, że autorka opisała spójny model, który przez kilka lat wprowadzała i który mogła zweryfikować w praktyce. To odpowiedź na wątpliwości tych wszystkich nauczycieli, którzy dostrzegając problemy, jednocześnie twierdzą, że w obecnym sformalizowanym i zbiurokratyzowanym systemie wprowadzenie prawdziwych zmian nie jest możliwe, bo nauczyciele sprowadzeni zostali do roli urzędników realizujących podstawy programowe i przygotowujących uczniów do zdawania standardowych testów. Pernille Ripp pokazała, że punktem odniesienia mogą być dla nauczyciela nie ministerialne dokumenty, ale uczniowie, ich potrzeby, możliwości i ograniczenia. „To o nich tu chodzi” – mówi na niemal każdej stronie swojej książki. Tylko my, nauczyciele, straciliśmy z oczu to, co najważniejsze. Autorka książki, którą trzymacie Państwo w rękach, przekonuje, że obecny zbiurokratyzowany system edukacji wprawdzie nie ułatwia innowacji, ale też ich nie uniemożliwia. Wszystko zależy od nauczycieli.

Zmiany wprowadzone przez Pernille Ripp sprawdziły się zarówno w nauczaniu początkowym, jak i w starszych klasach. Dlatego Uczyć (się) z pasją może służyć jako inspiracja dla wszystkich nauczycieli, którzy szukają alternatywy dla tradycyjnego modelu szkoły opartego na transmisji wiedzy. Książka zawiera nie tylko opis drogi, którą przeszła jej autorka, ale również wiele konkretnych przykładów zadań. Taka pozycja jest właśnie dziś w Polsce niezmiernie potrzebna, bo coraz prężniej rozwija się ruch Budzących się Szkół, którego głównym postulatem jest odejście do kultury nauczania i zastąpienie jej kulturą uczenia się, ruch promujący oddolny kierunek zmian. Autorka Uczyć (się) z pasją wielokrotnie powtarza, że prawdziwa zmiana może się dokonać w edukacji jedynie od wewnątrz. Szkół i nauczycieli w drodze jest w Polsce coraz więcej, dlatego tak bardzo potrzebne są pozytywne przykłady i źródła inspiracji, a także osoby, które same będąc już od kilku lat w drodze, mogą innym dodawać odwagi. Pernille Ripp z jednej strony dostarcza argumentów na rzecz zmian, a z drugiej pokazuje, jakie są efekty odejścia od kultury nauczania. Otwarcie mówi też o tym, co dzieje się z dziećmi, gdy nauczyciel oddaje uczniom szkolną klasę i przestaje o wszystkim decydować.

Książka Uczyć (się) z pasją porusza wiele trudnych i niezwykle ważnych tematów związanych z wprowadzaniem nowej skoncentrowanej na uczniach kultury edukacyjnej. Autorka pisze o tym, dlaczego zrezygnowała z ocen i jakie przyniosło to efekty. Wiele miejsca poświęca zadaniom domowym, a raczej drodze do ich wyeliminowania. Pisze o tym, jak zmieniły się jej lekcje i opisuje przykłady projektów, dzięki którym uczniowie dużo intensywniej wykorzystują czas spędzony w szkole. Wyjaśnia też, jak od pierwszego spotkania buduje relacje z uczniami i – co nie mniej ważne – z ich rodzicami. Ostatnia część książki to opracowane przez nią materiały, które każdy nauczyciel może zaadaptować do własnych potrzeb. Te ankiety, kwestionariusze i karty pracy to prawdziwe źródło inspiracji i wskazówki, jak zacząć wprowadzanie zmian.

Prawdopodobnie część czytelników uzna, że książka Pernille Ripp stawia wszystko na głowie i wywraca do góry nogami obraz dobrego nauczyciela i dobrej szkoły, inni zaś, którzy dostrzegają ograniczenia i problemy generowane przez tradycyjny model edukacji, uznają, że Pernille Ripp pokazała, jak szkołę postawić na nogi. Problem w tym, że bardzo różnie podchodzimy do tego, co normalne. W naszych szkołach często się zdarza, że uczniowie muszą prosić o pozwolenie, gdy chcą wyjąć z plecaka drugi długopis. Są szkoły, w których uczniowie dostają uwagi za to, że rozmawiają i śmieją się w czasie przerwy obiadowej. Wielu nauczycieli nie pozwala uczniom w czasie lekcji iść do toalety, twierdząc, że jeśli pozwolą jednemu, to za chwilę wyjdą wszyscy. Czy to jest normalne? Czy w taki sposób ktoś potraktowałby dorosłych? A przecież możliwe jest również podejście stosowane w SP nr 81 w Łodzi, gdzie uczniowie chcący wyjść do toalety nie muszą prosić o pozwolenie. Wychodząc z klasy, podnoszą rękę, sygnalizując w ten sposób, dokąd idą. I za chwilę wracają, bo nikt nie ma ochoty spędzać czasu w ubikacji, gdy w klasie dzieją się ciekawe rzeczy.

Zmiany, które Pernille Ripp wdrożyła w swojej klasie, nie są niczym nowym. Postulowane były od dawna przez licznych reformatorów edukacji, a jednak w swojej kompleksowości tworzą zupełnie nową spójną jakość. „Kiedy moi uczniowie mówią, ja słucham”. Podobne podejście do dzieci obserwuję również w wielu Budzących się Szkołach. Gdy po lekcji w klasie pierwszej zapytałam Annę Bańkowską (SP nr 81 w Łodzi), jak udało jej się nauczyć siedmiolatki pracy w grupach, dostałam taką odpowiedź: „Bo my nie zaczynamy od nauki pisania i czytania. Najpierw uczymy się, że się nawzajem słuchamy. Każde dziecko wie, że ja znajdę dla niego czas, jeśli będzie miało problem”. Dla takich nauczycielek jak Pernille Ripp czy Anna Bańkowska oczywiste jest, że początkiem efektywnej nauki jest rozmowa i wspólne ustalanie planu pracy. Ale – jak podkreślają obie nauczycielki – najważniejszy jest wzajemny szacunek.

Podczas lektury każdej kolejnej strony uświadamiałam sobie, jak wiele łączy tę Dunkę uczącą w amerykańskiej szkole z Januszem Korczakiem. Korczak był wprawdzie wychowawcą, a Pernille Ripp jest nauczycielką, jednak podchodzą do dzieci w taki sam sposób. Korczak mówił: „Nie ma dzieci, są ludzie”, a Pernille Ripp wcieliła to hasło w życie i pokazała, co można osiągnąć, pracując w zwyczajnej szkole, gdy traktuje się dzieci z szacunkiem, rozmawia z nimi zamiast do nich przemawiać, wczuwa się w ich sytuację i rozumie ich problemy. Ripp – jak niegdyś Korczak – potrafi pisać o najtrudniejszych sprawach prostym językiem, który trafia nie tylko do rozumu, ale budzi też emocje. Siła tej książki tkwi również w jej szczerości i autentyczności, bo łatwo sobie wyobrazić, jak mogła się czuć młoda nauczycielka, która postanowiła zaufać własnej intuicji, odejść od tego, czego nauczyła się na studiach, i tego, co mówili i pisali eksperci od edukacji. „Byłam przerażona” – wyznaje autorka. Bała się i denerwowała, a jednak czuła, że musi zrezygnować z „żelaznego uścisku”, w którym trzymała uczniów. Podobne jak wielu nauczycieli Pernille Ripp bała się, że gdy przestanie być nauczycielem kontrolującym, da uczniom wolność i pozwoli, by sami organizowali sobie proces uczenia się, w klasie zapanuje chaos. Choć strach nie dawał jej spać, to jednak odważyła się na radykalne zmiany i – jak sama pisze – oddała klasę uczniom. Teraz mogli ustawiać krzesła i stoliki tak, jak im najbardziej odpowiadało, i sami decydowali, w jaki sposób zrealizują cele z podstawy programowej. Gdy ze ścian zniknęły wszystkie zasady i regulaminy stworzone przez nauczycielkę, a głównym prawem stał się wzajemny szacunek, uczniowie zaczęli dostosowywać klasę do swoich potrzeb. Jednak wbrew obawom na lekcjach nie zapanował chaos, za to pojawiła się ciekawość, chęć eksperymentowania i odpowiedzialność. Z perspektywy kilku lat Pernille Ripp mogła w swojej książce napisać, że jej strach był zupełnie nieuzasadniony i dziwi się sama sobie, dlaczego tak trudno było jej zaufać dzieciom. Autorka oddała dzieciom klasę, odeszła od tradycyjnego systemu nauczania i przestała decydować o tym, w jaki sposób uczniowie pracują w czasie lekcji, bo zauważyła, że pozbawione autonomii, wykonując kolejne polecenia nauczyciela, nie mogą w pełni wykorzystać swojego potencjału. Głównym celem było stworzenie warunków, w których nic nie będzie hamowało rozwoju dzieci i niszczyło ich motywacji do nauki.

Problem w tym, że wszyscy jesteśmy tak głęboko zanurzeni w obecnym systemie edukacji, że trudno nam dostrzec jego dysfunkcyjność i negatywne skutki sprowadzenia uczniów do roli biernych odbiorców wiedzy. Nie umiemy lub nie chcemy dostrzec związków przyczynowo­-skutkowych między metodami stosowanymi w szkołach a brakiem motywacji do nauki, który dotyczy dużej grupy uczniów. Znając tylko taką szkołę, do jakiej sami chodziliśmy, uważamy, że tak być musi. Jak mówi Karl Ove Knausgård: „Tego, co widzi się zawsze, nie widzi się nigdy”. Dlatego wielu nauczycieli i rodziców nie dostrzega dysfunkcyjności i opresyjności obecnego systemu edukacji. Im bardziej system zawodzi, tym intensywniej szukamy winy po stronie uczniów, im bardziej nie sprawdzają się stosowane w szkołach metody, tym konsekwentniej przerzucamy na dzieci odpowiedzialność za brak oczekiwanych efektów. To ich wina, bo są niegrzeczne, nie chcą siedzieć w ławkach, nie słuchają nauczyciela, rozmawiają, nie interesują się tematem lekcji, nie chcą odrabiać prac domowych. Przyjmujemy, że ze szkołą wszystko jest w porządku, to z dziećmi coś jest nie tak. Nie umiejąc wyobrazić sobie innego modelu szkoły, bronimy tego, który znamy. Nie dostrzegając, iż to właśnie tradycyjny transmisyjny model edukacji jest źródłem problemów, nie widzimy powodu, by szukać nowych rozwiązań.

Pernille Ripp umiała wyobrazić sobie, że szkoła może funkcjonować inaczej, umiała też tę wizję wcielić w życie. I zrobiła to całkiem sama! Po kilku latach testowania nowego podejścia najpierw w młodszych, a później w starszych klasach, przekonała się, że jej uczniowie nigdy nie mogliby osiągnąć tego, co osiągnęli, gdyby pracowali tradycyjnymi metodami. Danie uczniom możliwości decydowania nie tylko uwolniło ich potencjał, co przełożyło się na lepsze wyniki, ale i znacznie poprawiło wzajemne relacje i spowodowało, że uczniowie polubili szkołę.

Gdy Pernille Ripp opisuje swoje pierwsze lata pracy w szkole, czytelnik może pomyśleć, że była złą nauczycielką. Problem w tym, że była nauczycielką typową. Dbała o porządek i dyscyplinę, sterowała pracą uczniów, na tablicach wywieszała regulaminy i zasady, a gdy ktoś ich nie przestrzegał, dawała kary. To ona o wszystkim decydowała. Na korytarzu miało być cicho, a w stołówce uczniowie powinni rozmawiać szeptem. I żadnego wyjmowania kredek bez pozwolenia! Pierwszego dnia robiła test, bo przecież musiała wiedzieć, jaki jest poziom uczniów. Potem odczytywała regulamin. I oczywiście zawsze miała rację! Omawiała nowy temat, decydowała, co uczniowie mają robić, zadawała zadania domowe, a potem sprawdzała stopień opanowania materiału. Gdy pojawiały się problemy, wpisywała uczniom uwagi, strofowała lub wysyłała na rozmowę do dyrektora szkoły. O ileż łatwiej wpisać uwagę lub wezwać na rozmowę rodziców ucznia, który przeszkadza w lekcji, niż porozmawiać z nim i spokojnie przyjąć komunikat, że lekcje są nudne, a potem zastanowić się, jak można by je zorganizować inaczej. O ile trudniej wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co dzieje się w klasie. Przerzucanie odpowiedzialności za problemy na uczniów jest wprawdzie dla nauczyciela wygodne, ale zupełnie nieskuteczne. Uczniowie, którzy dostawali uwagi, nie stawali się przez to grzeczniejsi, a ci, którym stawiała jedynki, wcale się nie poprawiali.

Pernille Ripp miała odwagę, by napisać, że jej lekcje matematyki były tragiczne i zniechęcały uczniów do tego przedmiotu. System oceny zachowania opracowany w pierwszym roku pracy określiła jako niedorzeczny i przyznała, że złe zachowanie uczniów było efektem panującej na lekcjach nudy i źle dobranych zadań. Pernille Ripp zaczęła dostrzegać dysfunkcyjność stosowanych przez nią zasad nauczania, wzięła na siebie odpowiedzialność za ich skutki i zaczęła wdrażać zmiany. „Ja – nikt inny – musiałam zmierzyć się z konsekwencjami. Mnie – nikogo innego – należało obarczyć winą. I tylko ja mogłam zmienić się na tyle, by moi kolejni uczniowie nie tracili ani zapału do nauki, ani pasji, ani ciekawości i chęci próbowania nowych rzeczy”. Te słowa są miarą jej wielkości. Takie wyznanie jest aktem ogromnej odwagi. W obowiązującym systemie edukacji nikt nie oczekuje od nauczycieli, że wezmą odpowiedzialność za pojawiające się problemy. Autorka książki Uczyć (się) z pasją przekonuje, że jest to pierwszy krok na drodze do edukacji zorientowanej na uczniów.

Rozpoczynając pracę w szkole, Pernille Ripp kierowała się wiedzą wyniesioną ze studiów i radami uznanych autorytetów z podręczników dla nauczycieli. Uwierzyła, że od początku musi zadbać o dyscyplinę, bo inaczej uczniowie wejdą jej na głowę. „Kontrola albo chaos!” – tak myśli wielu nauczycieli, którzy chcieliby wprowadzić zmiany, ale podobnie jak autorka boją się negatywnych konsekwencji podmiotowego traktowania uczniów. To właśnie do nich Pernille Ripp adresuje swoją książkę; do tych, którzy wprawdzie widzą, jak wielu uczniów nie lubi szkoły, męczy się w niej i marnuje swój potencjał, a jednak nie mają odwagi, by zacząć proces zmian. Pernille Ripp proponuje nauczycielom drogę na pozór trudniejszą i bardziej wymagającą, ale drogę uczciwszą, która w konsekwencji przynosi pozytywne efekty zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. „Zacznijcie od razu. Bądźcie zmianą, której pragniecie. Zwróćcie szkoły waszym uczniom”. Doświadczenia Pernille Ripp, podobnie jak doświadczenia wielu polskich nauczycieli – w tym coraz większej grupy z Budzących się Szkół – pokazują, że można i warto! Jednak czerpiąc inspiracje od innych, każdy nauczyciel i każda szkoła muszą poszukać własnej drogi. Książka Uczyć (się) z pasją to propozycja dla tych nauczycieli, którzy wiedzą, że dziś przyszedł czas, by wymyślić szkołę od nowa.

Marzena Żylińska Stary Toruń, sierpień 2017 r.

Marzena Żylińska – zajmuje się metodyką, neuro­ dydaktyką oraz twórczym wykorzystaniem nowych technologii w edukacji. Od wielu lat prowadzi szkolenia dla nauczycieli, tworzy materiały dydaktyczne, jest autorką licznych artykułów i dwóch książek: Między podręcznikiem a internetem i Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi. Przez wiele lat kształciła przyszłych nauczycieli i prowadziła seminaria metodyczne, obecnie zaangażowana w tworzenie ruchu Budzących się Szkół. Od wielu lat zajmuje się również tworzeniem materiałów dydaktycznych umożliwiających uczniom pracę w grupach, rozwijanie kreatywności, autonomii i krytycznego myślenia.

WstępNauczmy się łamać zasady

Nie urodziłam się buntownikiem. W moim rodzinnym mieście Bjerringbro w Danii (liczba mieszkańców: 7390) byłam zwykłą dziewczyną, trochę chłopczycą, ale nie w typie „buntownika bez powodu”. Na pewno nie byłam też szarą myszką, ot typowe, przeciętne dziecko, „zdolne, ale leniwe”, których pełno w każdej klasie.

Przestrzegałam zasad, bo tak należało, każde dziecko uczy się tego od maleńkości. Oczywiście zdarzały się drobne wybryki: powrót do domu nieco później, niż to było umówione, „zapominanie na śmierć” o zadaniach domowych, ale poza tym moje dzieciństwo było zupełnie przeciętne. Dorosłe życie również, do czasu, aż zostałam nauczycielką w amerykańskiej szkole podstawowej.

Moja droga ku edukacji również nie była wyjątkowa. Zawód nauczyciela nie był Wielkim Marzeniem Mojego Dzieciństwa. Poczułam, że mnie to pociąga, kiedy skończyłam dwadzieścia lat. Uświadomiłam sobie, że chcę docierać do dzieci, zmieniać je, inspirować, ale przede wszystkim chcę ich słuchać. Jednak gdy już miałam w ręku nauczycielski dyplom i swój pierwszy etat, poszłam ścieżką wyznaczaną przez tradycyjne reguły tego zawodu. Nauczyciel jest po to, żeby oceniać, nagradzać, wyciągać konsekwencje, gdy uczniowie nie odrabiają zadań domowych. Nauczyciel gada i gada, mając nadzieję, że w ten sposób skłoni uczniów do słuchania. Byłam takim właśnie typowym nauczycielem.

Gdzieś w środku czułam, że coś jest ze mną nie tak, jednak do głowy mi nie przyszło, by coś zmienić. W końcu nie po to zostaje się nauczycielem, by się buntować, prawda? Poza tym jak tu podważać system, jeśli byłam święcie przekonana, że działa świetnie. Wpoiły mi to uczelniane autorytety, pomogli im starsi koledzy po fachu, utwierdziły w przekonaniu poważne naukowe podręczniki… System się sprawdza, więc dlaczego mam go zmieniać?

Robiłam zatem to, co uważałam za słuszne: krzyczałam na dzieci, groziłam im palcem, kazałam siedzieć spokojnie i słuchać, a przede wszystkim wystawiałam oceny, traktując je nie jako potwierdzenie wiedzy i osiągnięć, ale jako narzędzie do wymuszania posłuszeństwa.

Aż pewnego razu dostałam klasę złożoną z niezwykle silnych osobowości, w której aż kipiało od emocji i która wymagała potężnej dozy miłości i cierpliwości jednocześ­ nie. Rok szkolny zaczęłam jak zwykle: wyjaśniłam, czego będę od nich wymagać, żeby na koniec dostali szóstkę, jak się muszą zachowywać, żebym pozwoliła na szkolną dyskotekę, w jaki sposób mogą trafić na Tablicę Pochwał. Czyli jak być wzorowym uczniem. A tak naprawdę jedyne, co zrobiłam, to przedstawiłam reguły i kary za ich złamanie. Och, doprawdy świetna inspiracja dla mojej amerykańskiej młodzieży, prawda?

Pod koniec roku szkolnego miałam dość. Ale nie w stylu „Uf… nareszcie wakacje”, tylko „Nienawidzę szkoły, odchodzę!”. Żal mi było porzucać moich podopiecznych, ale gorsze było poczucie, że ich zawiodłam. Że nie zmieniłam na lepsze ani jednego ucznia. Że żadnego z nich w niczym nie zainspirowałam. Zamiast tego karmiłam ich tą samą niesmaczną papką: karami, ocenami i zadaniami domowymi. Rządziłam nimi żelazną ręką: to ja tu jestem najważniejsza, ja mam wiedzę, więc macie mnie słuchać!

Może trzeba łamać zasady?

Podczas wakacji poczułam, że jestem rozczarowana sobą, tym, kim się stałam i jak daleko odeszłam od moich marzeń. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić. A skoro nie mogłam zmienić uczniów, musiałam zmienić sposób, w jaki z nimi pracuję. Musiałam złamać zasady.

Niezależnie od tego, czy jesteśmy młodymi nauczycielami, czy mamy wieloletni staż pracy, łamanie zasad w publicznej szkole budzi lęk i niepewność. Przez lata studiów, a potem praktyki nauczycielskiej przesiąkamy tradycyjnym modelem edukacji, kiedy więc przychodzą nam do głowy nowe pomysły lub choćby próbujemy zaufać własnej intuicji, często myślimy: „To się nie uda”, zanim jeszcze podejmiemy działanie. Znajdujemy się pod ciągłą presją – władz, żebyśmy się dostosowali do systemu, egzaminów i testów – żeby ich wyniki były wysokie, środowiska nauczycielskiego – żeby nikt się nie wychylał. W takiej sytuacji czasami trudno nawet pomyśleć, że moglibyśmy coś zmienić. Czasami poddajemy się, zanim jeszcze podejmiemy jakąkolwiek próbę, sądząc, że przeszkody i opór środowiska będą nie do pokonania.

Tamtego lata byłam bliska decyzji o odejściu ze szkoły. Chyba dlatego znalazłam w sobie odwagę, by złamać kilka zasad. Odkryłam, że nawet najmniejsza zmiana może przynieść ogromny efekt. Kiedy zaczynamy ufać sobie i uczniom, kiedy pozwalamy, by mieli wpływ na proces nauki, możemy stać się wspaniałymi nauczycielami znakomitych uczniów, nawet jeśli ograniczają nas zasady, testomania i obowiązująca podstawa programowa.

Możemy zmieniać edukację od wewnątrz. Możemy zmienić to, jak dzieci czują się w szkole. Trzeba tylko zrobić pierwszy krok. Może tego dokonać zarówno doświadczony nauczyciel z wieloletnim stażem, jak i ktoś zupełnie zielony. W niniejszej książce chcę opowiedzieć, jak ja się zmieniłam – i jak moi uczniowie zmienili się wraz ze mną. Ja zrobiłam wiele od razu – wprowadziłam mniejsze i większe zmiany, by zwrócić klasę moim uczniom. Ale można je też wprowadzać krok po kroku.

Niezależnie od tego, czy dopiero zaczynacie, czy jesteście już na dobrej drodze, mam nadzieję, że ta książka pomoże w waszych działaniach na rzecz klasy pełnej pasji do nauki. A przynajmniej pokaże, że nie jesteście odosobnieni, że jest wielu takich pedagogów, którzy wierzą w lepsze metody nauczania i lepszą edukację.

Zacznę od opisania moich potknięć, które zdarzały mi się na początku pracy. Wynikały one z tego, czego nauczono mnie na studiach, oraz z tego, że nie ufałam sobie. Potem opiszę, co zrobiłam, by przewartościować swoje podejście do nauczania, oraz jak moja nowa postawa zmieniła wszystko inne na lepsze. Dzielę się tym, ponieważ wierzę i mam nadzieję, że moja historia zainspiruje was do zmiany sposobu postępowania i będzie wsparciem na waszej drodze.

Jak skonstruowana jest ta książka

Każdy rozdział został napisany według tej samej zasady: najpierw opisuję swoje dawne poglądy i postępowanie, następnie skupiam się na tym, co robię i myślę obecnie, aż w końcu sugeruję, co można zrobić, by przejść do nauczania skoncentrowanego na uczniach.

Rozdział pierwszy

Chwila, chwila, panie Wong

Kiedyś… Słuchaj tych, którzy wiedzą lepiej

Teraz… Myślisz, że doświadczenie jest ważne?

Co dalej… Jak rozpocząć zmianę, począwszy od teraz

Kiedyś byłam przekonana, że studia dały mi wystarczającą wiedzę, bym została świetnym nauczycielem. Teraz wiem, że jedyna naprawdę wartościowa cecha, którą wyniosłam z uczelni, to odwaga niezbędna do rozpoczęcia pracy w szkole. Studia nie są w stanie przygotować nas na to, z czym będziemy musieli się zmierzyć, gdy przestąpimy jej próg.

Rozdział drugi

Czy chciałbyś być uczniem w swojej klasie?

Kiedyś… Słońce – to ja. Wy – zaledwie satelity. Witajcie w moim Wszechświecie

Teraz… Drodzy uczniowie – to o was tu chodzi

Co