Ucieczka w świat słońca i seksu - Wojciech Tadkowski - ebook

Ucieczka w świat słońca i seksu ebook

Wiktor Jerofiejew

3,4

Opis


„Ucieczka w stronę słońca i seksu” Wojciecha Tadkowskiego to powieść kryminalno – erotyczna.

Krzysztof to człowiek, który miał ustabilizowaną pozycję społeczną, otwartą drogę do kariery naukowej, wystarczające dochody i powodzenie u kobiet. To wszystko jednak nie sprawiało, że był szczęśliwy. Chciał wolności, niezależności od innych, całkowitej swobody seksualnej. Mimo wszystko czuł pewien niedosyt, gdyż miał inne marzenia. Ciepły klimat, słońce i błękitne morze – jednym słowem, chęć zmiany swojego dotychczasowego życia. W pewnym momencie swojego życia był już tak zdeterminowany, aby zrealizować swoje plany, nawet kosztem wejścia na drogę przestępcza Spełnienie bowiem swoich marzeń wymagało dużych pieniędzy, większych niż te, które mógł zarobić legalnie. Okradał ludzi bogatych bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, wpadał w kłopoty, narażał się mafii, budził podejrzenia policji, ale nie dostarczał im dostatecznych dowodów. Czy Krzysztof spełnił swoje marzenia? Czy był szczęśliwym człowiekiem?

Czytelnik znajdzie w tej książce zarówno szczegółowe opisy przestępczej działalności bohatera oraz związanych z nią niebezpieczeństw i rozterek, jak i jego aktywności seksualnej. I jedne i drugie nie są przesadnie drastyczne. Tematyka erotyczno – pornograficzna nie przeważa w treści książki, ale jest jej na tyle dużo, aby powieść zainteresowała również tych, którzy jej poszukują.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 251

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,4 (12 ocen)
1
6
2
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MonikaTanska

Z braku laku…

Tani pornos, żenada.
00

Popularność




Wersja Demonstracyjna

Wydawnictwo Psychoskok

Wojciech Tadkowski „Ucieczka w świat słońca i seksu”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2016 Copyright © by Wojciech Tadkowski, 2016

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Agnieszka Marzol

Projekt okładki: Robert Rumak

Zdjęcie okładki © Fotolia - Andrew Bayda

Autor zrezygnował z korekty profesjonalnej wydawnictwa

ISBN: 978-83-7900-628-1

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]

Od Autora

Ta niewielka powieść nie jest tylko efektem wyobraźni autora. Podstawowy fakt – wieloletnich kradzieży z sejfów domowych, przez cenionego I utytułowanego pracownika naukowego, zdarzył się naprawdę. Tyle, że nie w Polsce, tylko we wczesnych latach 90-tych ubiegłego stulecia, w jednym z angielskich miast słynących z renomowanych uczelni. Z opowiadań osób, które miały możliwość dokładniejszego zapoznania się z tą sprawą wynika również, że, prawdopodobnie, zasadniczym motywem działania „sprawcy”, było osiągnięcie możliwości całkowitej zmiany stylu życia – pełnej niezależności osobistej i finansowej, w tym także całkowitej swobody życia seksualnego.

Sprawca tych kradzieży zaginął, czyli ukrył się skutecznie. Kilkuletnie próby jego poszukiwania, prowadzone zarówno przez Scotland Yard jak i przez prywatne agencje detektywistyczne, działające na zlecenie niektórych poszkodowanych osób, nie dały żadnych efektów. Kilka informacji wskazywało jedynie, że strefą jego pobytu może, lub mogła być początkowo, Ameryka Środkowa i Południowa.

Cała „reszta” – a więc przeżycia bohatera, opisy tego, co, jak, gdzie i z kim robił, są wynikiem mojej fantazji. Sam temat i uzyskane, raczej dość wiarygodne, opisy charakteru bohatera powodują jednak, że książka ma – i chyba musiała mieć - charakter „erotycznego kryminału”.

Życzę przyjemnej lektury.

Wojciech Tadkowski

Maj 2016 r.

Rozdział I - Narodziny planu

Monotonne życie

Odsunął nieco fotel od biurka, założył nogę na nogę. Nienagannie uprasowane spodnie i błyszczące czarne buty stały się bardziej widoczne. Uśmiechał się, ale głos miał zdecydowany.

- Niestety – nie mogę państwu zaliczyć tego egzaminu. Właściwie nie odpowiedzieliście na żadne z trzech pytań, a poprzednio test pisemny też wypadł – delikatnie mówiąc – nie najlepiej. Wydaje mi się, że, poza wysłuchaniem niektórych wykładów, nic nie czytaliście.

Siedząca naprzeciwko para miała smutne miny. On, wysoki brunet, był wyraźnie zdenerwowany. Ona, nieco młodsza i „nieduża”, ładna blondynka, trzymała się lepiej. Patrzyła na Krzysztofa z uśmiechem i błyskiem w oczach, które wskazywały na zupełnie nienaukowe zainteresowanie. „Gdyby była sama” – pomyślał – „to chyba próbowałaby mi już robić zakamuflowane propozycje wymiany usług”.

Zdarzało mu się to wielokrotnie, zwłaszcza na tak zwanych „studiach zaocznych”, gdzie dziewczyny były z reguły nieco starsze, często już „dzieciate”, mężatki i rozwódki. Dochodziły go plotki, że jest paru wykładowców na uczelni, którzy czasem korzystają z takich propozycji. Nie dziwił się i nie wpadał w „święte oburzenie”. Ta blondyneczka też podobała mu się na tyle, że chętnie pozwoliłby jej "zrobić laskę" w swoim małym gabinecie, albo wręcz zaprosił ją na „kolację ze śniadaniem”. Ale nigdy tego nie robił. I nawet nie dlatego, że uważał to za naganne. Ale dlatego, że takie postępowanie naruszałoby jedną z jego podstawowych zasad związanych z inną „pracą” i życiowym celem, jaki kilka lat wcześniej sobie postawił. Ta ”praca” wymagała pełnej dyskrecji, eliminowania plotek na jego temat, lub ograniczania ich do pozytywów dotyczących elegancji, dobrego wychowania, zaangażowania w badania naukowe, bezstronności w traktowaniu studentów. A także, że czasem jest wprawdzie widywany „na mieście” z eleganckimi kobietami, ale żyje samotnie i ma raczej niewielkie potrzeby erotyczne. Potrzebny mu był utrwalony obraz jeszcze dość młodego, niezwykle porządnego i skromnego naukowca, lubiącego samotność i nawet na zagraniczne wycieczki jeżdżącego wprawdzie czasem w grupach organizowanych przez biura podróży, – ale bez przyjaciół, a tym bardziej „przyjaciółek”.

- To co mamy zrobić? spytała blondynka.

- Zdać egzamin poprawkowy. Nie jesteście zresztą odosobnieni. Sądzę, że zorganizuję taki egzamin w połowie przyszłego miesiąca. Proszę dowiadywać się w dziekanacie. No i koniecznie coś przeczytać. Przynajmniej dwie – trzy pozycje. Polecam szczególnie ostatnią książkę profesora Kordolińskiego i moją z zeszłego roku.

Pożegnali się. Blondynka jeszcze w drzwiach odwróciła się i posłała mu kolejny, zalotny uśmiech. Poczuł cień pożądania. Pomyślał, że powinien dzisiaj jakoś osłabić swoje zainteresowanie płcią przeciwną. Kilka dni nie miał kobiety, a zbyt długa wstrzemięźliwość zawsze u niego oznaczała ograniczenie koncentracji I niebezpieczny spadek czujności.

Przeegzaminował jeszcze kilkoro lepiej przygotowanych studentów, zapraszając do pokoju – jak zwykle przy ustnych egzaminach – po dwie osoby. Robił tak dlatego, że ułatwiało to egzamin „oszczędzając” pytania, które, przy braku prawidłowej odpowiedzi, „przechodziły” na drugą osobę. Ale drugą przyczyną, było właśnie unikanie jakichkolwiek podejrzeń, że ładne dziewczyny zdają u niego łatwiej, albo, że nawiązuje z nimi „nieformalne” kontakty.

Wpadł jeszcze na chwilę do dziekanatu sprawdzając, jaki ma rozkład zajęć w następnym tygodniu i wolnym krokiem, z przyjemnością wystawiając twarz na promienie zachodzącego słońca, poszedł w kierunku parkingu i swego samochodu.

Od czasów młodości zmieniał samochody co trzy lata, ale były to zawsze pojazdy ze średniej półki, nierzucające się w oczy. Teraz, już ponad dwa lata, jeździł Citroenem C4 i zastanawiał się właśnie, na co ma go zamienić. Jego znajomi i współpracownicy wiedzieli, że po całkowitym przejściu do pracy naukowej zarabia teraz mniej, niż poprzednio, gdy zajmował również dość poważne stanowisko w znanej korporacji. Dziwiono się nawet, że się na to zdecydował, ale jednocześnie poprawiało to jego „image”, jako człowieka konsekwentnego, który przywiązuje większą wagę do tego, co w życiu robi I zamierza osiągnąć, niż do profitów, jakie mu to przynosi. Kolejny samochód będzie więc znowu ze średniej półki cenowej, ale musi być niezawodny.

Z czasów relatywnie wyższych dochodów pozostało mu trzypokojowe mieszkanie w mokotowskim apartamentowcu wyższej klasy, kupione zresztą także z wykorzystaniem kredytu. Spłacał go z pozornym wysiłkiem, celowo podkreślanym w rozmowach z „otoczeniem”. Pozostało mu także kilka szytych na miarę garniturów, luksusowa bielizna, kilka niezłych I dość drogich obrazów kupionych na aukcjach.

W rozmowach ze znajomymi narzekał też, że nie może się odzwyczaić od kosztownych, zagranicznych urlopów w krajach, gdzie zawsze jest ciepło. Wyjeżdżał na te urlopy dwa, a nawet trzy razy w roku na tydzień lub dwa – organizując wyjazdy sam, lub dołączając do polskich lub niemieckich grup turystycznych. Starał się stwarzać wrażenie, że koszt tych urlopów był dla niego poprzednio drobiazgiem, a dzisiaj jest już pewnym problemem.

Koszty „codziennego życia”, na nieprzesadnej, ale odpowiedniej stopie, były także wyższe niż przeciętne. Krzysztof stołował się na mieście, robiąc samemu tylko śniadania. Miał zaprzyjaźnioną sprzątaczkę, a właściwie gospodynię, panią Danutę, po 50-tce, inteligentną i niebrzydką wdowę, która przychodziła trzy razy w tygodniu w czasie, gdy był w pracy. Sprzątała, prała bieliznę w pralce, prasowała koszule. Jeśli chciał zrobić przyjęcie na kilka osób – zamawiała odpowiednie dania w pobliskiej restauracji z cateringiem, sama je serwowała i sprzątała po wyjściu gości. Płacił jej sporo, ale miał do niej całkowite zaufanie.

W trzecim roku jej zatrudnienia zawarli też niespodziewanie dodatkową, ustną umowę. Po zorganizowanym przyjęciu i wyjściu gości Krzysztof wszedł do kuchni w momencie, gdy wkładała właśnie naczynia do zmywarki. Trochę wypił, był, – co mu się rzadko zdarzało – w dobrym i frywolnym nastroju. Wśród gości była znajoma z uczelni, tańczyli, Krzysztof „odczuwalnie” się podniecił. Dziewczyna wyraźnie czekała na zaproszenie do pozostania, ale to naruszałoby przyjęte przez niego zasady. Teraz widok wypiętych i interesujących pośladków pani Danuty podziałał jak zapłon, powodując niemal usztywnienie jego męskości. Hamował się jednak i bardziej dla żartu niż z zamiarem seksualnego kontaktu, klepnął ją łagodnie. Odwróciła się, spojrzała na odstającą nogawkę jego spodni, uśmiechnęła i powiedziała:

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok