Tylko Ty i teraz - Tomasz Więsak - ebook

Tylko Ty i teraz ebook

Tomasz Więsak

2,0

Opis


Tylko Ty i teraz” Tomasza Więsaka to współczesna baśń o miłości, która jest w stanie przetrwać najgorsze przeciwieństwa.
„Historia ta wydarzyła się pomiędzy dwojgiem ludzi, kobietą i mężczyzną, którzy dryfowali po bardzo wzburzonym oceanie życia, poszukując swojego miejsca i osoby, która wypełniłaby pustkę w egzystencji każdego z nich. Łączyła ich chęć znalezienia swojej drugiej połowy, ale dzieliła duża odległość. W chwili, gdy ich drogi zeszły się, obydwoje byli jeszcze młodzi, choć powoli wkraczali w wiek średni. Pragnęli być szczęśliwi, ale zanim się poznali, nie zasmakowali prawdziwego szczęścia, a coś, co momentami im się nim wydawało, ostatecznie okazywało się być jedynie jego złudzeniem, które rozwiewało się niczym pył na wietrze”.

Piotr i Anna poznają się na portalu randkowym. Szybko przypadają sobie do gustu. Łączy ich podobna wrażliwość, podobny bagaż doświadczeń i podobne marzenia. Mimo tego iż Piotr mieszka w Oslo, a Anna w Dublinie, znajomość internetowa szybko przeradza się w coś więcej, a po spotkaniu w stolicy Irlandii jest już pewne, że są dla siebie stworzeni. Byłoby sielsko i anielsko, gdyby nie przyjaciółka Anny, Maria. Jej życie małżeńskie zamienia się w ruinę. Maria zazdrości szczęścia Annie, więc będzie chciała je w perfidny sposób zniszczyć...
To opowieść o miłości, zawiści i przebaczeniu. Pokazuje, że tak samo jak miłość prowadzi do krainy szczęścia, tak zazdrość kieruje do otchłani obłędu i rozpaczy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 378

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tomasz Więsak
Tylko Ty i teraz

Tomasz Więsak „Tylko Ty i  teraz”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z  o.o. 2015 Copyright © by Tomasz Więsak, 2015

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo Psychoskok

Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok

Zdjęcie okładki © Fotolia-JpagetRFphotos; Fotolia-yuriyzhuravov

Korekta: Paweł Markowski

ISBN: 978-83-7900-419-5

Wydawnictwo Psychoskok sp. z  o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-500 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 665-955-131

wydawnictwo.psychoskok.pl

Wstęp

Historia ta wydarzyła się pomiędzy dwojgiem ludzi, kobietą i  mężczyzną, którzy dryfowali po bardzo wzburzonym oceanie życia, poszukując swojego miejsca i  osoby, która wypełniłaby pustkę w  egzystencji każdego z  nich. Łączyła ich chęć znalezienia swojej drugiej połowy, ale dzieliła duża odległość. W  chwili, gdy ich drogi zeszły się, obydwoje byli jeszcze młodzi, choć powoli wkraczali w  wiek średni. Pragnęli być szczęśliwi, ale zanim się poznali, nie zasmakowali prawdziwego szczęścia, a  coś, co momentami im się nim wydawało, ostatecznie okazywało się być jedynie jego złudzeniem, które rozwiewało się niczym pył na wietrze.

Ona miała na imię Anna. Pracowała w  firmie ubezpieczeniowej w  Dublinie. Miała za sobą dość długi i nieudany związek z  mężczyzną, o  którym myślała, że jest tym jedynym. Ten jednak okazał się być kobieciarzem, bawiącym się cudzymi uczuciami, który nie miał najmniejszego zamiaru dotrzymywać wierności jednej kobiecie. Gdy odkryła niezmiernie bolesną dla niej prawdę o  człowieku, w  którym ulokowała swoje najgorętsze uczucia, natychmiast od niego odeszła, przeżywając załamanie. Jej niebiańskie sny zamieniły się w  piekielny koszmar, przez co bardzo ciężko było jej podnieść się i  dojść do siebie. Gdy po długim czasie udało się jej stanąć na nogi, postanowiła kroczyć przed siebie, pomimo zadanego jej bólu i  szukać osoby, która byłaby w  stanie ten ból zabić. Wiedziała, że wraz z nieszczęśliwą miłością, która mocno ją zraniła, umarła pewna część jej samej. Szukała mężczyzny, z  którym będzie mogła przejść przez życie, ale trafiała jedynie na takich, którym zależało tylko na przygodnych i  niezobowiązujących znajomościach. Była osobą bardzo wrażliwą, ale wraz z  upływem czasu jej bolesne doświadczenia zaczynały tę wrażliwość zabijać, co sprawiało, że w  Annie narastała obojętność. Powoli przestawała wierzyć, że spotka jeszcze na swojej drodze kogoś, kto będzie patrzył w  tym samym kierunku, co ona i  podzielał jej marzenia o  niczym niezakłóconej harmonii uczuciowej, emocjonalnym spokoju, wierności i szczęśliwej rodzinie, którą pragnęła założyć. Zamiast tego wszystkiego otrzymywała jedynie rozczarowanie. Były chwile, w  których za swoje niepowodzenia obwiniała samą siebie, myśląc, że popełnia błędy, które kierują ją w  stronę nieodpowiednich ludzi. Odczuwała wtedy rozgoryczenie i gniew. Jednak w  jej sercu nigdy nie przestał palić się mały płomień nadziei na to, że dopóki życie trwa, wszystko może się w  nim zdarzyć, a  ktoś, na kogo czeka przez długie lata, może być bardzo blisko i  też jej szukać.

On miał na imię Piotr. Był inżynierem zatrudnionym w przedsiębiorstwie budowlanym, mieszczącym się w  Oslo. Tak samo jak w  przypadku Anny, jego serce również nosiło blizny pochodzące od ran, jakie zadało mu życie, a w szczególności kobieta, z  którą był zaręczony i  z  którą planował związać się węzłem małżeńskim, zanim ta zostawiła go zupełnie nieoczekiwanie dla kogoś bardziej majętnego. Był postawnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, który na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie człowieka twardego, jednak pod tą skorupą krył się zagubiony romantyk. Po rozstaniu z  narzeczoną, Piotr zacisnął zęby i  przyrzekł samemu sobie nie poddawać się w  dążeniu do celu, jakim było dla niego znalezienie dziewczyny, która odmieni jego życie i  nada mu sens. Próbował stworzyć trwały związek, ale nie udawało mu się spotkać kobiety, postrzegającej świat tak samo jak on. Marzył o  udanym i  ułożonym życiu rodzinnym, którego sam zaznał będąc dzieckiem, za sprawą swoich mocno kochających się rodziców, którzy wytrwali ze sobą przez długie lata od momentu ślubu, aż do chwili, gdy rozłączyła ich śmierć jego ojca, która była dla Piotra kolejnym potężnym ciosem. On sam pragnął przeżyć w  swoim życiu coś podobnego. Nie interesowały go krótkotrwałe przygody, ale stworzenie trwałej więzi, której nie może przerwać żaden człowiek, a  jedynie koniec ludzkiego istnienia na tym świecie.

Poznali się na jednym z  wielu internetowych portali randkowych o  międzynarodowym zasięgu, na którym obydwoje posiadali swoje profile. Anna założyła na nim konto za namową swojej przyjaciółki Marii. Piotr natomiast znalazł się tam z  ciekawości. Obydwoje byli dość sceptycznie nastawieni do tego rodzaju form nawiązywania znajomości, jednak postanowili spróbować szczęścia. Gdy zaczynali poddawać się zwątpieniu w  poszukiwaniu miłości, stało się coś, czego obydwoje pragnęli, ale nie do końca wierzyli, że się wydarzy...

Dzień 1 – 3 lutego, niedziela

Przeglądając na portalu profile różnych kobiet, Piotr trafił na ten należący do Anny. Zdjęcie, które na nim umieściła przyciągnęło jego uwagę, choć tak do końca nie wiedział dlaczego. Była na nim przedstawiona w  całości. Miała na sobie letni, niebieski płaszcz i  sięgającą do kolan sukienkę koloru czerwonego. Stała na tle starych, zabytkowych kamienic. Była osobą średniego wzrostu, o  normalnej budowie ciała. Jej szeroki uśmiech wydał mu się bardzo szczery i  sympatyczny. Odniósł wrażenie, że jest rozmarzona, a  nawet lekko czymś oczarowana. Jej niebieskie oczy jaśniały radosnym blaskiem. Miała delikatną cerę i  szczupłą twarz, z  wyraźnie ukształtowanymi kośćmi policzkowymi. Opisała siebie, jako przeciętną, niewyróżniającą się z  tłumu osobę, która chciałaby spotkać swoją bratnią duszę. Wydała mu się dziewczyną bardzo skromną, niepatrzącą na innych z  góry, niewinną i  bezbronną. Taką, która ufa całym sercem i  którą łatwo jest zranić. Padające na jej twarz promienie słońca, uchwycone na fotografii, rozświetlały jej opaloną skórę. Jej jasne i  dość długie włosy były odrobinę rozwiane, co wydało mu się bardzo zmysłowe. Postanowił do niej napisać. Nie wiedział, jak sformułować swoją wiadomość, aby nie wydać się jej zbyt bezpośrednim, co jego zdaniem mogłoby zostać przez nią źle odebrane, ale też chciał dać jej wyraźnie do zrozumienia, że jest zainteresowany poznaniem jej bliżej. Stwierdził, że nie będzie przebierać w  słowach i  zada jej proste pytanie. Zwrócił się do niej następująco:

„Cześć, może miałabyś ochotę nawiązać znajomość? Pozdrawiam, Piotr”.

„Co ma być, to będzie. Najwyżej mi nie odpowie” – pomyślał tuż po wysłaniu listu.

Po zalogowaniu się do swojego profilu kilka godzin później, Anna natychmiast zauważyła, że czeka na nią nowa wiadomość. Otrzymywanie ich sprawiało jej radość, jednak czasami zdarzały się takie, w  których zawarte były niemoralne propozycje, kierowane pod jej adresem. Sprawiło to, że nabrała dystansu do piszących do niej nieznajomych. Po przeczytaniu słów Piotra, od razu zajrzała na jego konto. Zdjęcie, które na nim umieścił przedstawiało go znajdującego się w  miejscu przypominającym klub, ubranego w  elegancką, błękitną koszulę. Fotografia ujmowała go od pasa w  górę. Miał nieco poważną minę. Wydał się jej nieśmiały. Sprawił na niej wrażenie miłego człowieka. Był mężczyzną raczej wysokim, o  dość atletycznej budowie ciała i  krótkich, ciemnych włosach. Miał pociągłą twarz i zielone oczy, które kryły w  sobie coś ciekawego, jakby jakiś sekret. Jego opis również był bardzo krótki. Napisał o sobie, że szuka kogoś na dobre i  złe. Wcześniej była ostrożna, jeśli chodzi o  odpisywanie do obcych, jednak tym razem bez wahania postanowiła odpowiedzieć.

„Co mi szkodzi spróbować? Najwyżej znowu nic z  tego nie wyjdzie” – przemknęło jej przez myśl.

Po krótkiej chwili namysłu odpisała:

„Hej:) Zarejestrowałam się na tej stronie po to, żeby nawiązywać znajomości, dlatego odpowiedź brzmi TAK:) Nie wiem, chyba to dziwnie zabrzmiało. Czegoś szukamy, a myślę, że krótki opis i  zdjęcie nie mówią dużo o  człowieku, tak więc zawsze należy dać sobie szansę na poznanie. Tak z ciekawości, długo jesteś na tym portalu? Pozdrawiam, Anna”.

Dzień 2 – 4 lutego, poniedziałek

Po odczytaniu wiadomości od Anny, Piotr ucieszył się. Miał nadzieję na to, że mu odpowie, ale zarazem czuł lęk przed byciem odrzuconym. Za każdym razem, gdy poznawał kogoś nowego, chciał, aby z  takiej znajomości wyszło coś poważnego, ale ponieważ wcześniej nie miał dużego szczęścia w  miłości, czuł jednocześnie obawę przed byciem zranionym po raz kolejny.

„Nie, to wcale nie zabrzmiało dziwnie:) Krótko i  na temat:) Dzięki za odpowiedź:) Wiadomo, że nie dowiemy się za wiele o  drugiej osobie poprzez profil, który tylko częściowo człowieka wyraża. Zarejestrowałem się tu kilka miesięcy temu. A  Ty jak długo tu jesteś?” – napisał.

Wieczorem Anna wysłała do niego wiadomość o  treści:

„Ja też jestem tu od niedawna. Nigdy nie byłam do końca przekonana, co do nawiązywania kontaktów w  ten sposób, ale namówiła mnie do tego przyjaciółka. Byłam bardzo mile zaskoczona, gdy dostałam od Ciebie wiadomość:) Co Cię skłoniło, żeby się tu znaleźć? Z  opisu wynika, że szukasz miłości:) Spotykałeś się już z  jakąś osobą poznaną przez internet? Przepraszam, że tak wypytuję. Babska ciekawość;) Dobrej nocy:)”

Dzień 3 – 5 lutego, wtorek

Piotr był podekscytowany korespondowaniem z  Anną, ale też zdawał sobie sprawę z  tego, że jest to dopiero początek. Miał świadomość, że może okazać się ona dziewczyną, która najzwyczajniej w  świecie nie będzie do niego pasować, lub taką, która szuka kogoś innego niż on. Niemniej jednak, będąc życiowym optymistą, chciał iść za ciosem. Wracając z  pracy, zrobił szybkie zakupy, a  następnie pospiesznie udał się do domu z  nadzieją, że w  skrzynce pocztowej na jego profilu czeka na niego list od niej. Po raz kolejny napełnił się radością, gdy po zalogowaniu do swojego profilu jego oczom ukazał się komunikat: „Masz 1 nową wiadomość”.

Po przeczytaniu jej, w  odpowiedzi wyjawił:

„Spotykałem się z  trzema osobami, które tu poznałem, ale wszystkie te znajomości były krótkie. Każda z  tych kobiet bardzo różniła się ode mnie. Nawet rozmowa się nam nie kleiła. Podobnie jak Ty, również nie byłem nigdy zwolennikiem poznawania się wirtualnie, ale tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo, a  nóż się uda:) Założyłem tu profil, ponieważ chciałem przekonać się osobiście, czy możliwym jest poznać w  taki sposób kogoś otwartego na poważną znajomość:) Nie musisz za nic przepraszać. Jeśli masz ochotę zadać jakiekolwiek pytanie, wal prosto z  mostu. W końcu na tym polega poznawanie się, nieprawdaż?:) A  czy Ty wierzysz w  to, że można poznać tu swoją drugą połowę?”

Czytając jego wiadomości, Anna od razu zauważyła, że jest inny niż mężczyźni, którzy wcześniej do niej pisali. Był uprzejmy, nienachalny i  zdawał się wiedzieć, czego chce od życia. Podzieliła się z  nim odrobiną refleksji:

„Myślę, że jest rzeczą całkiem możliwą, aby poznać tę właściwą osobę właśnie w  ten sposób. Mimo wielu niepowodzeń, ciągle wierzę, że spotkam kogoś, dzięki komu będę szczęśliwa. Z  każdym rokiem jest coraz ciężej. Zwłaszcza, gdy dookoła wszystkie koleżanki mają mężów i dzieci. Tłumaczę sobie, że może mój czas jeszcze nie nadszedł, że warto czekać:) Oczywiście są plusy bycia samym. Jednak, jakby się dłużej zastanowić, we dwoje jest raźniej i  łatwiej. Czasami dużo mówię, ale takich dni jest niewiele. Jestem obserwatorem. Łatwiej przychodzi mi pisanie niż mówienie. Nie przepadam za opowiadaniem o  sobie. Potrzebuję trochę czasu, żeby się otworzyć. Bardzo lubię góry:) Część wolnego czasu poświęcam na wędrówki po nich. Na początku znajomości zawsze ciężko jest się ze sobą porozumiewać. Szczególnie, gdy nie zna się tej drugiej osoby. Trzeba uważać, żeby kogoś nie urazić. Moja przyjaciółka zawsze mówi mi, abym była sobą. Wiem jedno, cenię sobie szczerość:) Chyba trochę chaosu w  tych moich wiadomościach:) Czy mogę spytać, dlaczego napisałeś akurat do mnie?”

Dzień 4 – 6 lutego, środa

Będąc w  pracy, Anna powiedziała o  swojej nowo nawiązanejznajomości Marii. Dzieliły wspólnie biuro, dzięki czemu obydwie miały możliwość swobodnego rozmawiania ze sobą w  chwilach wolnych od wytężonych zajęć.

– Lepiej bądź ostrożna – ostrzegała Maria. – To brzmi podejrzanie. Jeśli mężczyzna nie składa kobiecie świńskich propozycji już na samym początku, wcale nie musi to oznaczać, że ma wobec niej dobre zamiary. Mógł napisać, że szuka kogoś na dobre i  złe tylko po to, aby wzbudzać zaufanie.

– Mówisz tak, a  nawet go nie znasz – wytknęła z uśmiechem Anna.

– A  ty go znasz?

– Nie, ale właśnie poznaję. Przecież nie planuję brać z nim od razu ślubu.

– Rób jak uważasz. Mam na względzie jedynie twoje dobro. Nie chcę, abyś zakochała się w  mężczyźnie, o  którym nie masz zielonego pojęcia i  który może mówić ci to, co chcesz usłyszeć, tylko po to, aby cię wykorzystać i  dołączyć do swojej kolekcji złamanych serc.

– Przecież ja się w  nim nie zakochałam. Na razie zaczęliśmy jedynie do siebie pisać. To jeszcze nic nie znaczy. Może nawet nigdy się ze sobą nie spotkamy.

– Pamiętaj, że większość mężczyzn to podłe hieny, tylko czyhające na swoje potencjalne ofiary. Nie chcę, abyś potem cierpiała – oznajmiła Maria.

– Nie rozumiem ciebie – Anna wpadła w  lekką irytację. – Najpierw sama zachęcałaś mnie, abym spróbowała szukać kogoś przez internet, a  teraz wypowiadasz się na ten temat tak, jakby nie dało się w  ten sposób poznać nikogo wartościowego.

– Uważam, że można poznać w  ten sposób kogoś odpowiedniego, tylko trzeba być bardzo czujnym, żeby się nie sparzyć.

Maria była mężatką, mającą kilkuletniego syna. W  jej małżeństwie nie układało się najlepiej. Razem z  mężem przechodzili kryzys, doznając niebezpiecznego dla związku i  odwzajemnionego znudzenia sobą. Była negatywnie nastawiona do mężczyzn. Twierdziła, że każdy z  nich zdradzi swoją partnerkę, jeśli tylko trafi mu się do tego okazja.

Po powrocie do domu Anna znalazła na portalu list od Piotra:

„Z zakładaniem rodziny nie można postępować pochopnie. Znam takich ludzi, którzy brali ślub i  ogłaszali całemu światu o  tym, jak bardzo są ze sobą szczęśliwi, a  po krótkim okresie trwania ich małżeństwa ogłaszali separację i  zakładali w  sądzie sprawę rozwodową. Na każdego przyjdzie pora. To, że Twoje koleżanki są już mężatkami, a  Ty jeszcze nie, o niczym nie świadczy. Najważniejsze, aby trafić na osobę, przy której odnajdzie się szczęście. Też jestem zdania, że we dwoje łatwiej pokonywać problemy, ale pod warunkiem, że ludzie się wzajemnie rozumieją, szanują i  wspierają. Niektórzy wiążą się z  innymi tylko po to, żeby nie być samemu, a  to nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ w  związku, czy też małżeństwie z  nieodpowiednią osobą można być momentami bardziej nieszczęśliwym, niż będąc samotnym. Twoja przyjaciółka dała Ci dobrą radę. Gdy jesteś sobą, nie oszukujesz ani siebie, ani innych. Bez obawy, nie urazisz mnie byle czym. Nie należę do osób, które łatwo obrażają się na innych:) Dopóki nie nawrzucasz mi od najgorszych, nie będę na Ciebie zły:) Mam nadzieję, że i ja niczym Cię do siebie nie zniechęcę:) Napisałem do Ciebie, bo wydałaś mi się ciekawą dziewczyną. Stwierdziłem, że spróbuję szczęścia. Nie miałem bladego pojęcia, czy do mnie odpiszesz, a  tu proszę, taka miła niespodzianka:) Czy w  takim razie mogę spytać, dlaczego zdecydowałaś się dać mi szansę?”

Wydał się jej dość bezpośredni i  szczery, ale też zarazem tajemniczy, co zaczynało działać na nią jak magnes.

„Czy w  końcu znalazłam bratnią duszę?” – pytała siebie w myślach, odpowiadając:

„To prawda. Jest dużo małżeństw, które rozpadają się bardzo szybko. Jest to smutne. Bierzesz z  kimś ślub, myślisz, że to ten jedyny, a  rzeczywistość pokazuje co innego. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Jednego dnia wydaje Ci się, że to człowiek na całe życie, a  drugiego nie chcesz na niego patrzeć. Wiesz, patrząc na Twoje zdjęcie, odnoszę wrażenie, jakbym Cię gdzieś wcześniej widziała. Chyba to raczej niemożliwe. Zdecydowałam się do Ciebie odpisać, ponieważ wydałeś mi się normalnym człowiekiem, nieudającym kogoś innego niż jesteś. Jak dotąd nie żałuję swojej decyzji:) Pisało do mnie kilku „twardzieli”, którzy próbowali się przede mną popisywać. Opowiadali mi o swoich miłosnych podbojach, myśląc, że zrobi to na mnie wrażenie. Ty jesteś kimś, z  kim można porozmawiać jak z dobrym kumplem. Przynajmniej jak do tej pory. A  co będzie dalej, to się zobaczy........:)”

Dzień 5 – 7 lutego, czwartek

– Ona coś w  sobie ma – Piotr wyznał Andrzejowi, swojemu koledze z  pracy, któremu opowiedział o  Annie w czasie ich popołudniowej przerwy, gdy siedzieli razem przy stole na stołówce.

– Stary, na twoim miejscu nie napalałbym się tak bardzo. Baby to materialistki, które zgrywają romantyczki, aby z  czasem wyciągnąć od ciebie kasę – odparł chłodno Andrzej, który nie należał do ludzi przesadnie wierzących w  udany związek pomiędzy dwojgiem ludzi, a  wręcz uważał taką sytuację za absolutną utopię.

– Przecież sam masz dziewczynę i  mówisz, że jest ci z nią dobrze.

– Czy ja wiem, czy mi dobrze? Jakoś idzie z  nią wytrzymać z  dnia na dzień. Na razie nie ma tragedii, ale nie wiem, jak będzie dalej. Marudzi mi ostatnio, że już od trzech lat jesteśmy razem, a  wciąż się jej jeszcze nie oświadczyłem. Słuchać mi się jej momentami nie chce. Baby takie są. Tylko zakupy i  ślub im w  głowie. Jakby nie istniało na tym świecie nic innego. Szkoda gadać.

– A  masz zamiar brać z  nią ślub? – zaciekawił się Piotr.

– Czy ja wiem? Potrzebne mi jej wieczne ględzenie? Jeśli już teraz jest taka upierdliwa, to co może być potem? Strach pomyśleć. Mam już co prawda trzydzieści cztery lata, ale nie wiem, czy jestem gotowy na małżeństwo. To poważna decyzja. Na całe życie. Muszę się jeszcze nad tym wszystkim zastanowić. Mój kumpel, który jest rozwodnikiem, powiedział mi kiedyś, że w  dzisiejszych czasach małżeństwo jest nieopłacalne. Szkoda na nie czasu i  pieniędzy.

– Sądzisz, że ma rację?

– Sam nie wiem. Większość moich znajomych jest po rozwodach, a  ci, którzy jeszcze się nie rozeszli, z  reguły nie wyglądają na bardzo szczęśliwych. Na co im to było? Zanim człowiek wpakuje się w  ślub, powinien wcześniej zastanowić się nad tym sto razy.

„Czy warto w  ogóle wierzyć w  istnienie prawdziwej miłości? Czy warto jej szukać? Może ona wcale nie istnieje?”– rozmyślał Piotr, doświadczając uczucia rezygnacji. W  takich chwilach powracały do niego bolesne wspomnienia, dotyczące jego nieudanego narzeczeństwa i  przypominała mu się kobieta, która znaczyła dla niego bardzo dużo. Widmo samotności zaglądało mu prosto w  oczy i  jeszcze mocniej dawało o  sobie znać. Ból, który wtedy odczuwał, był niczym ognisty płomień, spalający go od wewnątrz. Nawiązanie znajomości z  Anną roznieciło w  nim iskierkę nadziei na odmianę jego nieudanego dotychczas życia uczuciowego. Pisząc do niej tego dnia, rozpoczął żartobliwie, a  w  dalszej części listu zwierzył się jej ze swoich obaw i  lęków. Czuł taką potrzebę. Z  reguły miał problemy z  otwarciem się na drugą osobę, ale zauważył, że wobec niej przychodzi mu to z  naturalną łatwością. Odebrał to, jako dobry znak:

„Może faktycznie już się wcześniej spotkaliśmy:) Nigdy nic nie wiadomo. Mam tylko nadzieję, że nie kojarzysz mojej twarzy z  jakiegoś sennego koszmaru, z  którego obudziłaś się z  wielką ulgą:)

Wiesz, mam dziś ponury nastrój. Jak dotąd nie wspominałem Ci o  tym, ale rok temu rozstałem się z narzeczoną. Właściwie zostawiła mnie dla innego. Po tym wydarzeniu przez długi czas nie mogłem dojść do siebie. Czasami zdaje mi się, że wyleczyłem się z  tej nieszczęśliwej miłości, ale są też takie momenty, gdy moje własne demony przeszłości powracają i  nękają mnie bardzo dotkliwie. Boję się wtedy, że już nigdy nikogo nie pokocham i  nie znajdę nikogo, kto pokocha mnie. Ta podła perspektywa samotnej przyszłości przeraża mnie. Czasem, nawet, gdy człowiek z  kimś jest, też może czuć się sam jak palec. Tego również się lękam. Czuję strach przed tym, że nie spotkam takiej osoby, z  którą chciałbym być, a  wtedy w obawie przed samotnością, zwiążę się z  kobietą, która nie do końca będzie chciała być ze mną, a  ja z  nią. To wciąż nie byłoby szczęście. Gdy dodatkowo słyszy się o  tylu rozpadających się rodzinach, można wtedy tylko jeszcze bardziej napełnić się pesymizmem, co do zakładania własnej. Za mało jest w  dzisiejszych czasach wartości. Z  każdej strony otacza nas bezustanna pogoń za pieniądzem i  przez to ludzie zaniedbują się nawzajem. Pieniądze oczywiście są bardzo ważne i  potrzebne do godnego życia, ale jeśli ktoś stawia je na pierwszym miejscu, wówczas przysłania sobie to, co jest od nich ważniejsze. Przepraszam, że piszę do Ciebie o  tym tak bezpośrednio, ale musiałem się komuś wyżalić. Mój długotrwały i  nieudany związek odcisnął na mnie duże piętno. Ja też traktuję Ciebie jak dobrą kumpelę, mimo że znamy się tak krótko i  nawet nie widzieliśmy się jeszcze na oczy:)”

Po przeczytaniu tej wiadomości Anna była pod wielkim wrażeniem tego, w  jaki sposób Piotr opowiada o  swoich uczuciach. Nigdy wcześniej żaden mężczyzna nie był wobec niej tak szczery. Nawet ten, który wydawał się jej być tym wyjątkowym i  wyśnionym, a  który ostatecznie okazał się być „pożeraczem” uczuć.

„Jest wrażliwy” – pomyślała. – „Czy tylko udaje, czy może są jeszcze na świecie tacy mężczyźni?”

Wcześniej sądziła bowiem, że wrażliwego mężczyznę można ujrzeć jedynie w  filmach wyreżyserowanych w  taki sposób, aby kobiety oglądając je, nabierały złudnego przekonania, że mężczyzna może być kimś więcej niż tylko zarozumiałym i  egoistycznym samcem, traktującym swoją partnerkę jak przedmiot. Postanowiła, że również się przed nim otworzy. Była zaskoczona tym, że w  tak krótkim czasie od poznania go, mówi mu otwarcie o  sobie i  swoich doświadczeniach życiowych. Nigdy wcześniej nie zdobyła się na taki krok wobec kogoś na wpół obcego.

„Na wstępie muszę Ci wyznać, że ujęły mnie Twoje słowa. Co do rozwodów, zgadzam się z  Tobą. Ludzie zapominają, dlaczego założyli rodzinę. Niestety pieniądze nie zastąpią obecności tej drugiej osoby. Trzeba umieć wszystko pogodzić. Rozdzielić pracę od czasu, który przysługuje najbliższym. Inaczej z  czasem ludzie stają się sobie obcy. Zapominają o tym, co ich połączyło. Dziękuję, że uznajesz mnie za osobę godną podzielenia się swoimi refleksjami. Ja też mam za sobą bardzo ciężkie doświadczenia w  sprawach sercowych. Dwa lata temu zostałam przez kogoś bardzo mocno zraniona. Rany zagoiły się, ale na moim sercu pozostała blizna. Byłam z  mężczyzną, który miał być miłością mojego życia, a  tak naprawdę był jedynie podłą bestią. Okropnie przez niego cierpiałam. Myślałam, że tego nie przeżyję. Byłam w  niego wpatrzona jak w  obrazek. Miałam ochotę dać mu wszystko, co najlepsze, ale on tego nie chciał. Nie planował być mi wiernym, a  jedynie traktował mnie jak swoją zabawkę. Byłam dla niego jedną z  wielu. Będąc ze mną, wielokrotnie szukał przygód w ramionach innych. Byłam nim tak zauroczona, że początkowo nie przeszłoby mi to nawet przez myśl. Dopiero po bardzo długim czasie dowiedziałam się prawdy o  nim, a  wtedy mój świat zawalił się. Wiem, jak czułeś się po rozstaniu z osobą, którą kochałeś. Ja czułam się swego czasu tak samo. Bardzo boję się bycia zranioną po raz kolejny, dlatego teraz, zanim zdecyduję się na poważny związek, najpierw zastanowię się kilka razy. Chociaż z  drugiej strony, życie płata straszne figle, a  jeśli dodatkowo włącza się do tego miłość, wtedy wszystko może się zdarzyć. Teraz wiem, czego szukam. Chcę iść do przodu i  być szczęśliwa. Sama lub z  kimś. Wolałabym z  kimś. Ty też nie musisz mnie za nic przepraszać. Z  wielką chęcią czytam Twoje listy. Jeśli chcesz zwierzyć mi się z  czegokolwiek i  uznasz, że Ci to pomoże, wtedy nawet nie powstrzymuj się, tylko pisz, o  czym tylko zechcesz, a  ja, jeśli tylko będę w  stanie, postaram się Tobie pomóc. Dopiero zaczynam Cię poznawać, ale coś mi się zdaje, że ta, która Cię zostawiła, nie była Ciebie warta. Jeszcze wszystko przed Tobą...

P.S. Koszmary miewam rzadko i  Ciebie w  nich nie spotkałam:)”– zakończyła humorystycznie.

Dzień 6 – 8 lutego, piątek

– Moim zdaniem to zwykły ściemniacz. Bierze Cię sposobem – osądziła Maria po tym, jak jeszcze z  samego rana przed rozpoczęciem pracy, Anna opowiedziała jej o swoich spostrzeżeniach względem Piotra.

– Nie możesz tego wiedzieć – odrzekła Anna.

– Wrażliwi mężczyźni nie istnieją. Wyginęli mniej więcej w  tym samym czasie, co dinozaury. Na twoim miejscu nie wierzyłabym w  żadne jego słowo. Pewnie wymyślił na poczekaniu historię o  byłej narzeczonej, żeby łatwiej mu było Cię uwieść.

– Dlaczego od razu wychodzisz z  założenia, że wszystkim mężczyznom tylko jedno w  głowie i  żaden z nich nie może być stały w  swoich uczuciach?

– Kochana, jeśli myślisz, że tak nie jest, to jesteś bardzo naiwna.

– A  twój mąż? Też taki jest?

– Mój mąż to patałach. Czasami mam go dość – oceniła bezlitośnie Maria. Zwykła wypowiadać się o  swoim ślubnym bez cienia skrępowania.

– Ale uważasz, że zdradziłby ciebie, gdyby miał ku temu sposobność?

– Wątpię, żeby jakakolwiek go chciała. Tylko ja byłam taka głupia, że wzięłam sobie na głowę kogoś takiego.

– Czyli nie jesteś z  nim szczęśliwa?

– Nie jestem nieszczęśliwa, ale do szczęścia brakuje mi w  naszym małżeństwie bardzo dużo. Przyzwyczaiłam się do bycia z  Pawłem. Poza tym, nie chciałabym, aby nasze dziecko było wychowywane bez ojca, w  razie gdybyśmy postanowili się rozwieść. Dlatego tkwię w  tym wszystkim. Czasami zazdroszczę ci, że jesteś sama.

– A  co tu jest do zazdroszczenia? – zdziwiła się szczerze Anna.

Piotr podbudował się jej wyznaniami, zawartymi w  napisanym do niego, a  jego utrzymujący się od poprzedniego dnia zły humor, znacznie poprawił.

„Myślimy podobnie w  wielu ważnych życiowych sprawach” – myślał, zabierając się do odpisywania. Wysłał Annie wiadomość o  treści:

„Bardzo dziękuję za Twoje podnoszące na duchu słowa. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy w  takich chwilach. Z  tego, co napisałaś wynika, że mamy za sobą podobne przeżycia. Ty też zasługujesz na kogoś dużo lepszego niż ten, który nie umiał docenić Twojej wartości. Mam nadzieję, że pewnego dnia znajdziesz kogoś, dzięki komu blizny na Twoim sercu znikną całkowicie, a  myśl o  kimś, kto był przyczyną Twojego cierpienia, na zawsze opuści Twój umysł. Najważniejsze to wiedzieć, czego się w  życiu chce, a  następnie dążyć do realizacji planów i  marzeń. Wiadomo, że w  praktyce jest to trudniejsze niż w  teorii, ale gdy człowiek się podda, wtedy szczęście samo nie zapuka do jego drzwi. Do szczęścia trzeba dążyć mimo wszelkich niepowodzeń i  przeciwieństw losu. Cieszę się, że nie pojawiam się w  Twoich koszmarach, bo już się tego obawiałem:) Życzę Ci, abyś znalazła tę upragnioną osobę, która sprawi, że zapomnisz o  wszystkich troskach”.

Z tego listu najbardziej zapadło jej w  pamięć zdanie mówiące o  spotkaniu upragnionej osoby.

„A może już znalazłam kogoś, dzięki komu zapomnę o całym świecie? Czas pokaże” – pomyślała z  uśmiechem na ustach, a  następnie odpisała:

„To ja dziękuję. Twoje słowa również dają mi dużo dobrego i  przynoszą wiele radości. Jestem pewna, że prędzej czy później spotkasz taką kobietę, która dostrzeże Twoje niewątpliwie bogate wnętrze i  stwierdzi, że warto budować przyszłość z  kimś takim, jak Ty. Czasami wyobrażam sobie jak chciałabym, aby wyglądało moje życie za kilka lat. Chciałabym mieć kochającego męża i gromadkę dzieci. Marzy mi się też mały domek, najlepiej taki do remontu. Wchodzisz do środka i  czujesz zapach starości. Takie domy mają duszę. A  do tego piękny ogród. Praca przy tym wszystkim musiałaby być niesamowita. Wieczory przy kominku. Widzę to oczyma wyobraźni. Tylko może najpierw rodzina, bo cała reszta nie miałaby sensu. Posiadanie domku bez bliskich osób byłoby smutne i  nie sprawiało radości:) Mógłby być mały rozmiarami, ale wielki szczęściem w  nim panującym. Chciałabym patrzeć, jak dzieci dorastają, biegają, bawią się, a  nawet rozrabiają. Chciałabym obserwować to wszystko, będąc trzymaną w ramionach przez kogoś, z  kim będę dzielić każdą chwilę i każdy sekret mojego życia. Kogoś, kto sprawi, że nie będzie obchodził mnie wielki świat, pełen luksusów, przepychów, zepsucia czy zdrady oraz wszystkiego tego, co jest nam dzisiaj serwowane z  każdej strony. Ja i  moi najbliżsi mielibyśmy nasz własny świat. Z  jednej strony bajkowy, ale z  drugiej zupełnie normalny, pełnowymiarowy i  ludzki. Taki, w  którym nie byłoby lęku o  bycie zranionym przez osobę, którą kochasz. Taki, do którego nigdy nie zakradałaby się pustka czy znudzenie sobą. Żylibyśmy własnym życiem, nie zazdroszcząc nikomu niczego, bo mając siebie i  dzieci, mielibyśmy wszystko, czego nam potrzeba. Mając pewność, że nikt nie jest w  stanie nam tego ukraść, żylibyśmy w  spokoju. Nawet gdyby pojawiały się trudne sytuacje, bo takie zawsze prędzej czy później się zdarzają, potrafilibyśmy je razem przezwyciężyć. Rozmarzyłam się (tak w  nawiasie jestem marzycielką):)

Wiesz, nie mogę już doczekać się wiosny. Tę porę roku lubię chyba najbardziej. Wszystko rodzi się na nowo. Uwielbiam spacery. I  w  towarzystwie i  samotne:)

Może to, co teraz napiszę, wyda Ci się nieco śmieszne, ale trochę boję się, że może czymś się przed Tobą skompromituję i  więcej do mnie nie napiszesz. Za słabo chyba wierzę w  ludzi, a  raczej może w  siebie. Wszystkiemu winna jest samotność. To ona rozbija mnie wewnętrznie i napełnia lękiem. Szczególnie wtedy, gdy słyszę jak moje koleżanki opowiadają o  swoich mężach. Często mówią o nich nienajlepsze rzeczy, ale przynajmniej mają o  kim mówić. Ja niestety nie mam im nic do opowiedzenia. Żywię głęboką nadzieję, że kiedyś to się zmieni”.

Spojrzała na jego zdjęcie i  jeszcze raz się uśmiechnęła.

„Chciałabym cię kiedyś zobaczyć w  rzeczywistości. Ciekawa jestem jak wyglądałoby nasze spotkanie twarzą w twarz?” – przemknęło jej przez myśl.

Dzień 7 –9 lutego, sobota

Mając dzień wolny od pracy, Piotr już z  samego rana postanowił sprawdzić, czy otrzymał nową wiadomość od Anny. Za każdym razem, gdy okazywało się, że czeka na niego list od niej, mocno się cieszył. Tego dnia było dokładnie tak samo. Nie potrafił powstrzymać radości na samą myśl o  przeczytaniu kolejnych słów, napisanych dla niego przez znajomą z  internetu. Czuł się bardzo swobodnie pisząc do niej. Zupełnie tak, jakby znał ją od dłuższego czasu, choć tak naprawdę ich znajomość trwała dopiero od kilku dni. Jego wiadomość brzmiała:

„Twoje obawy co do tego, że mógłbym Tobie nie odpisać, są nieuzasadnione:) Zawsze odpowiadam na każdą otrzymaną wiadomość. Nie dziwię Ci się, że nie wierzysz w  ludzi. W dzisiejszych czasach nie jest łatwo znaleźć prawdziwych przyjaciół. Jeśli się ich ma, szczególnie takich, na których można polegać w  każdej sytuacji, wówczas jest się szczęściarzem. Swego czasu myślałem o  niektórych osobach, że mogę ich traktować jak przyjaciół, ale nieraz się na nich zawiodłem. Dzisiaj nawet nie za bardzo utrzymuję z  nimi kontakty. W  życiu tak bywa. Z  szukaniem męża lepiej się nie spiesz:) W  pośpiechu człowiek często popełnia błędy, więc lepiej być przezornym. Co innego, jeśli kupi się nieodpowiedni samochód. Zawsze można go sprzedać, natomiast nieodpowiedniego męża nikt od Ciebie nie kupi, nawet gdybyś chciała do niego dopłacić:) Mnie też kiedyś marzył się mały domek, ale pewnego dnia stwierdziłem, że o  szczęściu nie decyduje to gdzie, tylko z  kim się mieszka, chociaż otoczenie też ma wpływ na nasze samopoczucie. Ja też bardzo chciałbym mieć rodzinę, dla której będę żył i która będzie dodawać mi sił w  chwilach kłopotów. Chciałbym być otoczony ludźmi, którym zawsze będę mógł bezgranicznie ufać. Myślę, że wtedy byłbym szczęśliwy. Nie byłoby dla mnie ważne, w  jakim miejscu na kuli ziemskiej mieszkam, byle tylko oni byli tam ze mną.

Twoje marzenia związane z  domem są jak dla mnie zupełnie normalne. Wszystko jest jeszcze przed Tobą:). Jeśli mogę, chciałbym zadać Ci dwa pytania. Pierwsze: co najbardziej sobie cenisz w  związku między dwojgiem ludzi? Drugie: masz jakieś plany na spędzenie tego weekendu?:)”

Po powrocie z  sobotnich zakupów i  wysprzątaniu mieszkania, Anna zasiadła do komputera. Po odczytaniu słów skierowanych do niej przez Piotra, w  swoim liście pokusiła się o  kolejne szczere wyznania:

„Jeśli chodzi o  moje plany na ten weekend, jutro po kościele wybieram się razem z  moją kumpelą Joanną w góry, niedaleko Dublina. Obydwie kochamy takie wypady. Często wybieramy się tam razem, aby pochodzić po szlakach. Góry te nie są może wysokie, ale leżą nad samym morzem, w  bardzo malowniczych okolicach. Za każdym razem, gdy wchodzę na szczyt jednej z  nich i  spoglądam w dół, widząc wszystko z  oddali, wydaje mi się, że wszystkie moje problemy znikają i  zamieniają się w  błahostki. Budzi się we mnie wiara, że wszystko jest możliwe do osiągnięcia. Zaczynam czuć, że skoro potrafiłam wejść na górę, mogę też osiągać inne cele, te życiowe. Kiedy tak stoję, obserwując morze i  pobliskie miasteczka, napełniam się nadzieją i  wewnętrzną energią. Doświadczam w  takich momentach naprawdę wyjątkowego uczucia:) Nie potrafię tego nawet wytłumaczyć:)

Dla mnie w  związku ważne są miłość, szczerość, zaufanie, bezpieczeństwo, troska o  drugą osobę… Jeszcze tego nie znalazłam. Nie czułam do końca. Zdaję sobie sprawę, że nie ma osoby – ideału. Każdy ma wady i  zalety. Ważne, żeby to wszystko razem zaakceptować. Nigdy nie chciałabym zostać ponownie zdradzona. Być tą drugą, albo kimś jeszcze mniej znaczącym. Nie zniosłabym tego. Nie chciałabym też już nigdy czuć się jak przedmiot w  czyichś rękach.

Zdaje mi się, jakbym powolutku Cię poznawała:) Moje odczucia względem Ciebie są takie, że jesteś spokojnym i zrównoważonym mężczyzną. Mylę się?

Pozdrawiam ciepło:)

P.S. A  Ty co porabiasz w  weekend?”

Dzień 8 – 10 lutego, niedziela

Podczas wspólnego spaceru po górskich szlakach w  Bray, miasteczku położonym kilkadziesiąt kilometrów na południe od Dublina, Anna opowiedziała Joannie szczegółowo o  Piotrze. Joanna była od kilku miesięcy zaręczona z  osobą, którą również poznała przez internet. Tyle tylko, że mężczyzna ten, podobnie jak ona sama, mieszkał w  stolicy Irlandii, więc nietrudno było im często widywać się ze sobą i utrzymywać wzajemne relacje, które później przerodziły się w  uczucie. Swego czasu Joanna próbowała zeswatać Annę ze swoim kolegą. Anna spotkała się z  nim kilka razy, ale nie przypadli sobie wzajemnie do gustu i  ostatecznie z tej znajomości nic nie wyszło.

– Jeżeli rzeczywiście jest taki, jakim go opisujesz, musi być z  niego fajny facet. Byłabyś prawdziwą szczęściarą, gdyby udało ci się takiego zdobyć. Takich mężczyzn jest dzisiaj jak na lekarstwo – powiedziała Joanna.

– Nie miałabym nic przeciwko temu, aby być z  kimś takim, ale nawet gdyby miało z  tego coś wyjść, jest to dopiero początek. Zaczęliśmy do siebie pisać zaledwie tydzień temu. To, co mi o  sobie oznajmia, brzmi aż za dobrze. Boję się, czy to wszytko jest prawdą – westchnęła Anna.

– Na twoim miejscu nie myślałabym o  tym za dużo, tylko próbowała rozwijać tę znajomość. Nigdy nic nie wiadomo. Ja z  moim Krzysztofem poznałam się dokładnie tak samo. Też byłam pełna obaw, a  teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia i  planuję z  nim ślub.

– Tak, tylko wy mieszkacie blisko siebie. Wszystko wygląda wtedy inaczej. Piotr jest daleko stąd. Nawet gdyby coś się między nami narodziło, oznaczałoby to życie w rozłące.

Joanna posłała Annie spojrzenie pełne niezrozumienia.

– A  co to za problem wyjechać do drugiej osoby? W dzisiejszych czasach wsiadasz w  samolot i  lecisz do miejsca, w  którym chcesz się znaleźć. Przecież Oslo jest o rzut beretem stąd – wyznała z  istną lekkością.

– Jeszcze nie wiem, czy będzie z  tego cokolwiek, ale masz rację. Powinnam popłynąć z  prądem i  nie myśleć o przeszkodach. – Anna podbudowała się jej słowami.

Wieczorem odczytała wiadomość od Piotra:

„Spędzam obecny weekend na sportowo:) Wczoraj jeździłem rowerem i  byłem na siłowni. Dzisiaj wieczorem planuję trochę pobiegać:)

Cieszę się, że uczucia towarzyszące Ci w  czasie Twoich wypadów w  góry pozwalają Ci na relaks. Uważam, że dobrze jest mieć odskocznię od życia codziennego, zmartwień i trosk. Na nie przyjdzie czas. Kiedy tylko człowiek ma ku temu okazję, powinien zapomnieć o  wszystkich dręczących go sprawach. Miłość, szczerość, zaufanie i  troska o  drugą osobę to podstawa, aby pojawiło się między ludźmi coś, co ich do siebie przyciągnie. To prawda, że ideały nie istnieją. Trzeba po prostu akceptować nawzajem swoje wady, ale też należy próbować z  nimi walczyć:)

Co do niewierności, chyba nie ma na świecie osoby, która czułaby się dobrze będąc zdradzaną, tym bardziej, jeśli żywi się głębokie uczucia względem kogoś, kto dopuszcza się takiego czynu. Wierność to przecież bezwzględny fundament związku.

Jeśli chodzi o  mnie, masz rację. Jestem w  miarę spokojny, ale różnie w  życiu bywa. Każdego czasem ponoszą nerwy:) Zrównoważony też chyba jestem:) Mam przynajmniej nadzieję, że bliżej mi do kogoś ułożonego niż do jakiegoś wariata:) Ty z  kolei wydajesz mi się być niepoprawną romantyczką? Zgadłem?:)”

W czasie odczytywania listu na jej twarzy pojawił się uśmiech, który nie chciał zniknąć. Była zaskoczona, że Piotrowi udaje się ją rozradować. Od czasów bolesnego rozstania z  człowiekiem, który ją skrzywdził, uśmiech nigdy nie gościł na jej twarzy tak często, jak w  ciągu kilku ostatnich dni. Natychmiast wystosowała odpowiedź:

„Zgadłeś. Jestem romantyczką i  to baaaaardzo niepoprawną:) Czasami czuję się z  tym niedobrze. Mam wtedy wrażenie, że ludziom, którzy nie patrzą na świat sercem, żyje się łatwiej. Nie wiem, czy są szczęśliwsi od tych, którzy się nim kierują, ale na pewno nie mają tylu trosk związanych z przeżywaniem swoich emocji. Nic nie poradzę na to, że taka właśnie jestem. Taką stworzył mnie Bóg. Zawsze taka byłam. Wierzyłam, że spotkam prawdziwą miłość. Mężczyznę, przy boku którego będę zasypiać wieczorem i  budzić się rano szczęśliwa. Takiego, z  którym stworzę naturalną równowagę. Takiego, który będzie dla mnie słońcem i  księżycem, sprawiając tym samym, że zrozumiem tajemnicę naszego istnienia. Takiego, dla którego będę żyć, a  on dla mnie. Takiego, dzięki któremu nie będę bała się tego, co przyniesie przyszłość, bo zawsze będę mogła mieć w  nim oparcie, a  on we mnie. Szlibyśmy razem przez życie, a  kiedy nadszedłby kres naszej drogi, obydwoje wiedzielibyśmy, że nawet śmierć tak naprawdę nas nie rozłączy, ponieważ nie będzie w  stanie rozerwać naszego mocno pielęgnowanego przez długie lata uczucia. Kiedyś myślałam, że znalazłam kogoś takiego. Jak było później, już wiesz. Nie przestałam jednak wierzyć, że osoba z  moich marzeń istnieje w  realnym świecie. Codziennie modlę się, żeby spotkać kogoś takiego na swojej drodze. Chyba znowu się rozmarzyłam:) W  dzisiejszych czasach, gdy materializm zastępuje ludziom uczucia, nie jest łatwo żyć marzeniami i  je realizować, ale ja i  tak nigdy się z  tym nie poddaję. Taka niestety jestem:) Wciąż wierzę w  miłość, która nie podlega wpływowi czasu i  której nie można kupić. Nie marzą mi się bogactwa tego świata, a jedynie ktoś, kogo będę mogła trzymać za rękę i  czuć, że ta osoba czuje to samo, co ja. A  czy Ty wierzysz w prawdziwą miłość?:)”

Dzień 9 – 11 lutego, poniedziałek

Piotr był niezmiernie oczarowany listem od Anny. Nie potrafił wyjść z  podziwu, że pomimo wielkiego zawodu miłosnego, jaki spotkał ją w  przeszłości, wciąż zachowuje w  sobie tyle nadziei i  wiary w  marzenia.

„Ta dziewczyna to chyba jakiś anioł. Gdzie ona się uchowała? Przecież dzisiaj nie ma już takich kobiet” – pomyślał. Postanowił otworzyć się przed nią jeszcze bardziej niż do tej pory. Mocno czuł, że Anna jest kobietą poruszającą się po tych samych płaszczyznach emocjonalnych, co on. Z wrażenia lekko trzęsły mu się ręce, ale nie odczuwał strachu, a  jedynie coś, co można określić mianem silnej więzi duchowej, która zawiązała się między nim i  Anną tak nagle i  bardzo naturalnie. Pisząc do niej, nie bał się odrzucenia. Zdawało mu się, jakby była dawno zagubionym fragmentem jego samego, brakującym elementem układanki, którą od lat próbował ułożyć. Gdy składał zdania swojego kolejnego listu, jego serce biło w  przyspieszonym tempie, a  oddech narastał z  każdą upływającą sekundą:

„Tak, ja też wierzę w  miłość. Z  reguły nikomu o  tym nie mówię, bo mężczyznom jest chyba trochę trudniej mówić o swoich uczuciach niż kobietom, ale Twoje zwierzenie niezmiernie mnie poruszyło. Mężczyzna mówiący głośno o tym, co czuje, jest postrzegany jako słabeusz i  mięczak, dlatego niewielu jest takich, którzy odważą się wyrazić swoje prawdziwe myśli i  przyznać do tego, czego poszukują w  życiu. Ja też zawsze miałem kłopoty z  wyjawianiem uczuć, ale przy Tobie jest inaczej...:)

Wierzę w  prawdziwą miłość i  to bardzo głęboko. To, że jeszcze nigdy takiej nie przeżyłem, nie oznacza, że jej nie ma. Na świecie istnieje bowiem wiele rzeczy, których nie możemy zobaczyć lub dotknąć, a  jednak wierzymy w  ich występowanie. Tak samo jest z  miłością. Ja też chciałbym ją przeżyć. Taką naturalną, która nadaje człowiekowi sens egzystencji i  siłę, dzięki której może się z  tą egzystencją zmierzyć. Marzę o  takiej miłości, która nie musi się niczego obawiać i  która raz rozbudzona, nigdy się nie kończy. O takiej miłości, która jest jak płomień, który pali się tak mocno, że nie ugaszą go najsilniejsze wiatry, ani najbardziej ulewne deszcze. Wreszcie o  takiej, która łączy dwoje ludzi i sprawia, że stają się jednością....

Chyba też się trochę rozmarzyłem:) Zapewne udziela mi się to od Ciebie:) Ale też z  drugiej strony, czym byłoby nasze życie, gdybyśmy nie mogli wierzyć w  to, co jest piękne i  dla czego tak naprawdę warto żyć? Byłoby pustką... Dlatego właśnie należy wypełniać ją marzeniami. Nigdy nie jest powiedziane, że się nie spełnią. Ten, kto nie walczy, ten też nie wygrywa.

Coś mi się zdaje, że nie spotkaliśmy się tutaj przypadkiem:)”

– Wywracasz mój świat do góry nogami – wyrzucił z siebie z  przejęciem, gdy po napisaniu uspokoił mu się oddech.

Anna czuła się jak we śnie. Nie potrafiła wyrazić słowami tego, co dzieje się w  jej umyśle. Wszystko dookoła niej zdawało się wirować. Jej serce również biło mocniej podczas czytania wiadomości od Piotra. Robiła to z  zapartym tchem. W  takich chwilach zapominała o  wszystkim, doznając silnej ekscytacji. Był poniedziałkowy wieczór. Na zewnątrz było ciemno i  bardzo zimno. Wiał nieprzyjemny wiatr i  padał deszcz. Jednak w  jej wnętrzu panowała piękna, słoneczna pogoda, której nic nie było w  stanie zepsuć.

„Co Ty ze mną robisz?” – zaśmiała się w  duchu po odczytaniujego listu. Od siebie napisała:

„Jeszcze nigdy nie korespondowało mi się z  nikim tak dobrze, jak z  Tobą:) Nie wiem, co zaczyna się między nami dziać, ale nie mam nic przeciwko temu, aby działo się tak dalej:) Mnie też wydaje się, że nie może być mowy o przypadku, jeśli chodzi o  nasze poznanie się. Mam nadzieję, że było to zapisane u  góry, abyśmy do siebie dotarli. Nawet gdyby nigdy nie było nam dane spotkać się osobiście, nie zapomnę tych chwil, gdy wracam do domu i pierwszą myślą, jaka mi towarzyszy jest ta o  Tobie i  o  tym, czy napisałeś do mnie po raz kolejny. Kiedy wieczorem kładę się spać, myślę o  Tobie. Kiedy budzę się rano, od razu jesteś ponownie obecny w  moich myślach. Zaczynasz nawiedzać mój umysł jak czarodziej, który sprawia, że czuję się magicznie. Znowu zaczynam mieć lęki, że pewnego dnia po prostu nie znajdę od Ciebie żadnej wiadomości, bo znudzi się Tobie znajomość na odległość. Nawet teraz, gdy tylko to sobie wyobrażam, odczuwam trwogę, a  w  moich oczach zaczynają pojawiać się łzy. Jedno wiem na pewno, jesteś wyjątkowy. Pewnego dnia uszczęśliwisz jakąś kobietę. Jeśli odkryje kryjące się w  Tobie bogactwo, wtedy stanie się najszczęśliwszą babką na tej planecie. Już teraz jej zazdroszczę...”

Dzień 10 – 12 lutego, wtorek

– Muszę się z  nią zobaczyć – oświadczył Andrzejowi Piotr.

– Jak to zobaczyć? – Andrzej mocno się zdziwił, zerkając na swojego kolegę niemal jak na kosmitę. – Przecież ona mieszka w  Dublinie. To świat drogi stąd.

– Czy to tak daleko?

– A  blisko?

– Muszę ją zobaczyć, bo inaczej zwariuję.

– Moim zdaniem ty już zwariowałeś – skomentował Andrzej. – Poznałeś dziewczynę tydzień temu, nawet nie widziałeś jej jeszcze na oczy, a  mówisz o  niej tak, jakby była miłością twojego życia.

– Czuję, że ona naprawdę może być dla mnie tą jedyną.

– Człowieku, na jakim świecie ty żyjesz? Zaczynam się o  ciebie martwić. Czy ty myślisz, że życie to telenowela? Poznajesz dziewczynę i  od razu okazuje się być tą, z  którą spędzisz resztę swoich dni? Co ty właściwie o  niej wiesz? Może jest kimś zupełnie innym niż ta, za którą się podaje. Chcesz zjechać pół Europy tylko po to, żeby z  nią porozmawiać? – zirytował się Andrzej.

– O  mojej byłej narzeczonej wiedziałem niemal wszystko, a  dzisiaj jest z  innym. Jeśli nie zobaczę Anny i  nie przekonam się osobiście, jaka naprawdę jest, wówczas nigdy nie da mi to spokoju.

– Stary, nie bądź śmieszny – Andrzej zaśmiał się ironicznie. – Czy ty zacząłeś ostatnio nadużywać alkoholu? Czy może naczytałeś się romantycznych książek?

– Muszę to zrobić. Inaczej nigdy nie będę wiedział, czy jest tą, której zawsze szukałem. Polecę do niej w najbliższym czasie.

– Ty naprawdę jesteś niezrównoważony.

– Mam przeczucie, że ta znajomość nie zakończy się na jednym spotkaniu – prognozował Piotr.

– Takie dziewczyny istnieją tylko w  bajkach o  księżniczkach, książętach i  smokach. Myślisz, że jesteś rycerzem, który przybędzie z  daleka i  uwolni ją z  niewoli złego czarnoksiężnika?

– Jeśli ma się między nami coś narodzić, wtedy się narodzi. Nie mam zupełnie nic do stracenia.

– A  jeśli okaże się, że myliłeś się co do niej?

– Wtedy przynajmniej będę miał pewność, że nie warto podążać za nią tak daleko. Moim zdaniem w  tej sytuacji mogę tylko coś zyskać. Mówię ci, ona jest jedna na milion – rzekł Piotr z  rozmarzeniem.

– Na początku każdy facet mówi tak o  swojej babie. Tylko później wielu z  nich łapie się za głowę i  nie pojmuje, jak mogli wcześniej tak myśleć i  być kompletnie ślepi.

– Już postanowiłem. Żyje się tylko raz. Drugiej takiej mogę już nigdy nie spotkać.

Piotr obstawał przy swoim.

Po powrocie do domu i  przeczytaniu najnowszej wiadomościod Anny, jeszcze bardziej upewnił się, że chce ją zobaczyć z bliska. Nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.

„A jeśli ona nie zechce się ze mną zobaczyć?” – zawahał się przez moment. Jednak tylko przez krótki. Przez jego umysł przechodziło tornado pozytywnych odczuć, które szybko rozwiało wszelkie niepewności. Wiedział, czego chce i  nie zamierzał się przed tym cofnąć. Postanowił zagrać va banque:

„Muszę Ci coś wyznać. Od kilku dni moje życie zmieniło się. Wcześniejsze lęki i  niepewności odeszły na dalszy plan. Wszystko zaczęło przybierać inny wymiar. Zacząłem spoglądać na świat z  innej perspektywy, a  co najważniejsze, zaczyna rodzić się we mnie wiara, że mogę spotkać kogoś, kto zabije smutek szarej codzienności, która mnie otacza. Jeśli jestem zbyt szczery, wtedy wybacz mi, ale nie mogę się przed tym powstrzymać. Wszystko, co ostatnio się ze mną dzieje, jest Twoją zasługą. To właśnie Ty zasiałaś w  moim sercu kiełkujące ziarno nadziei na to, że nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się właściwą osobę. Nie wiem, jak zostanie przez Ciebie odebrane to, co teraz napiszę, ale nie chcę już dłużej tego w  sobie dusić. Zdaję sobie sprawę z  tego, że możesz mi nie uwierzyć. W  końcu znamy się od tak niedawna i  nawet się jeszcze nie widzieliśmy. Dlatego postanowiłem, że spróbuję wprowadzić tę znajomość na następny etap. Czy nie miałabyś nic przeciwko temu, gdybyśmy spotkali się osobiście? Znaczyłoby to dla mnie naprawdę wiele. Nigdy nie sądziłem, że w  moim życiu kiedykolwiek dojdzie do sytuacji takiej, jak ta, ale mam wrażenie, jak gdyby ktoś rzucił na mnie zaklęcie. Ty to uczyniłaś:) Wiem też, że może nie chcesz tego spotkania lub uważasz, że jest jeszcze na nie za wcześnie. Proszę, napisz mi to wprost. Zrozumiem to i  nie będę czuł złości, bo nie mam prawa jej odczuwać. Chciałbym po prostu wiedzieć, co myślisz na ten temat. Może zachowuję się jak wariat, ale w  życiu czasem należy schować do szuflady logikę oraz racjonalność i  iść za głosem serca. Nawet, jeśli nie będziesz chciała kontynuować tej znajomości, nigdy nie będę żałował tego, że Ciebie poznałem.

Gdybyś jednak, ku mojej wielkiej radości, zgodziła się na to spotkanie, wtedy mielibyśmy okazję przekonać się, czy patrząc sobie prosto w  oczy będziemy potrafili rozmawiać ze sobą tak samo, jak robimy to teraz, będąc od siebie bardzo daleko. Mógłbym przylecieć do Dublina na kilka dni i  na czas mojego pobytu zatrzymać się w  hotelu. Oczywiście nie chciałbym się Tobie narzucać. Nawet, jeśli się nie zgodzisz, wiedz, że musiałem Ci to zakomunikować. Nie musisz owijać niczego w  bawełnę. Szczerość jest w  takich chwilach najlepsza i  najbardziej pożądana. Z  niecierpliwością czekam na Twoją odpowiedź”.

Po wyrażeniu swoich myśli poczuł ulgę. Nawet gdyby Anna miała go teraz odrzucić i  nie przystać na jego propozycję, wówczas przynajmniej będzie wiedział, że poszedł za podpowiedzią własnego serca.

„Mam nadzieję, że nie wystraszy się mnie i  nie odczyta błędnie moich intencji” – pomyślał, głęboko wzdychając.