18,17 zł
„Szuflada…” jest udaną próbą rozliczenia się z tym, co — choć ludzkie i częste — to zwykle piętnowane i zawstydzające. Jest to zatem zbiór poezji zdecydowanie nie dla dzieci; dorosły za to dostrzeże tu siebie i nie raz powróci do tomiku by poczuć znajome mrowienie. Skoro po latach Szuflada nareszcie jest otwarta, to najwyraźniej treści wciąż są aktualne i być może komuś niezwykle potrzebne. Warto zatem rzucić okiem — z szacunku do prowadnic owej szuflady choćby nawet.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
© Juka Kuśnierzowa, 2019
„Szuflada…” jest udaną próbą rozliczenia się z tym, co — choć ludzkie i częste — to zwykle piętnowane i zawstydzające. Jest to zatem zbiór poezji zdecydowanie nie dla dzieci; dorosły za to dostrzeże tu siebie i nie raz powróci do tomiku by poczuć znajome mrowienie.
Skoro po latach szuflada nareszcie jest otwarta, to najwyraźniej treści wciąż są aktualne i być może komuś niezwykle potrzebne. Warto zatem rzucić okiem — z szacunku do prowadnic owej szuflady choćby nawet.
ISBN 978-83-8189-480-7
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
„Nie jest trudno zdjąć ubrania i uprawiać seks, ale odkrycie wszystkich swoich trosk i lęków, zwierzanie się z tajemnic i przemyśleń…
To dopiero nagość!”
/Autor nieznany/
Przyniosły Cię Twoje nogi
Do mych ramion wprost
Pomimo niewiedzy naszej,
Że tak skończy się noc.
Przyszedłeś prosto z drogi
Wbrew planom zapukałeś w drzwi
(sercem kierując się raczej)
I razem zaczęliśmy żyć.
Wiesz o tym Ukochany,
Że gdybyś nie przyszedł w tym dniu
Wciąż błądziłbyś jak pijany.
Ja zaś tuliłabym znów
Koc ciepły świeżo wyprany.
Ale jesteś i bądź proszę tu.
Było to porą ledwo jesienną
Porą wieczorną, nieco już senną
Gdy jasnych gwiazd krocie całe
urzędować zamiar powzięły
Wraz z księżycem nocy panem
Nie wiedząc co za noc zaczęły.
Spokój, ciemność, cisza, ład —
Lecz tylko tam gdzie materialny świat;
W obrębie człowieka było zaś natrętne
I intensywne o obecnej nocy myślenie.
Sercem targały plany namiętne
Głową fantazja, ciałem pragnienie.
Realizacja marzeń nocy tyczących
(może za sprawa gwiazd mocno świecących)
Przerosła wszelkie najśmielsze plany
Ot — taki bonus od przychylnego Losu.
Byliśmy razem: ja Tobie a Ty mnie dany
Syciliśmy się spojrzeniem, gestem, tembrem głosu.
Zaś w ten poranek wieńczący noc
Ubrani lecz jedynie w koc
Leżeliśmy. W siebie wplatani nawzajem,
Próbując zasnąć i odpocząć nareszcie
Błądziliśmy snu i rzeczywistości krajem
Lecz bardziej niż snu pragnąć ust swych jeszcze.
Gdy blisko mnie przebywasz,
Dłońmi ciepłymi dotykasz,
Ciałem swoim okrywasz,
Ustami ze mną się stykasz,
Biodrami wespół kołyszesz,
Stopy z moimi łączysz,
Językiem szyję liżesz,
Ze spełnieniem walkę toczysz,
O me ciało swoje ocierasz,
Tylko w te chwile wierzysz,
Przed niczym się nie opierasz,
I razem ze mną grzeszysz:
Pragnę być z Tobą bo czuję
Jak lędźwie moje się spięły,
Krew się we mnie gotuje,
Plecy w łuk wygięły,
Oddech mój przyspieszył,
Źrenice zaś się rozwarły,
Dreszcz ciało przeszył,
Jeki z ust się wydarły,
Zmysły się mieszają,
Gorący pot skórę zwilżył,
Sutki na baczność stają,
Próg wstydu się obniżył
I chcę tak Ciebie łaknąc
O wszystkim zapominać,
Spokoju na chwilę pragnąc
Oddech swój wstrzymywać.
Wszystko co mam Ci dawać.
Głośno z Tobą krzycząc
Ciągle o więcej błagać
Na powtórkę licząc.
I niczego nie udając
W namiętności brodzić
A w pełni Ci się oddając