Szpik mędrców - mistrz zen Foyan - ebook

Szpik mędrców ebook

Foyan

0,0
24,76 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Niniejsza książka zawiera tłumaczenia wykładów na temat zen mistrza Foyana (1067-1120), ucznia Wuzu Fayana. Jest on powszechnie uznawany za jednego z największych mistrzów odrodzenia zen w czasach dynastii Song. Powracając do nauk pierwotnych i klasycznych mistrzów, Foyan prezentuje wiele prostych ćwiczeń uwagi i myślenia, mających na celu poprowadzenie ucznia ku wglądowi w prawdziwą naturę jaźni. Po epoce klasycznych mistrzów bardzo niewielu nauczycieli było w stanie równać się z Foyanem, jeśli chodzi o poziom, do jakiego od samego początku rozwijał on niezależność, autonomię i wolność u swych słuchaczy. Sam był całkowicie wolny od jakiegokolwiek pragnienia sławy czy też popularności i nie czynił żadnych starań, aby pozyskiwać uczniów. Pragnął jedynie, aby ludzie otworzyli swe oczy i stanęli na swych własnych nogach, aby bezpośrednio postrzegali wolni od ułudy i działali wolni od zamętu w oparciu o prawdę o naturze rzeczywistości. Mówi się, że tuziny jego uczniów osiągnęło oświecenie; o przynajmniej piętnastu z nich wiadomo, że zostali uznanymi mistrzami zen i niezależnymi nauczycielami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 160

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



W codziennym życiu, dwadzieścia cztery godziny na dobę, kiedy w bezpośredniej sytuacji pojawia się jakaś niejasność, zazwyczaj przyczyna jej leży w opiniującym umyśle, który nieustannie coś chwyta i coś odrzuca. W jaki sposób możecie poznać ten nie-rozróżniający umysł? Musicie odszukać nie-rozróżniający umysł, nie oddalając się od umysłu rozróżniającego; znajdźcie to, co nie posiada żadnego widzenia ani słyszenia, nie oddalając się od widzenia i słyszenia. Nie oznacza to, że „nie-widzenie” jest kwestią siedzenia na ławeczce z zamkniętymi oczyma. Musicie posiadać zdolność nie-widzenia w samym środku widzenia. Dlatego właśnie mówi się: „Żyjcie w krainie myślenia, pozostając nietkniętymi przez myślenie”.

Zawodowi zeniści twierdzą, że ja nie uczę ludzi myślenia, nie uczę ich rozumienia, nie uczę ich rozprawiania o przypowieściach, nie cytuję starych i nowych przypadków /.../ Jeśli chcecie rozprawiać nad przypowieściami, cytować te dawne i niedawne, proszę udajcie się gdzieś indziej; ja tutaj mam dla was tylko zen o jednym smaku, który nazywam szpikiem wszystkich mędrców.

Foyan, Wykłady zen

Tłumaczenia dokonano na podstawie wydania angielskiego Instant Zen: Waking Up in the Present, North Atlantic Books 1994

Tłumaczenie polskie:

Bon Gak (Robert Bączyk)

Okładka i skład:

Bon Gak, Łukasz Dziedzic

Wydanie II poprawione /ebook/

ISBN 978-83-64213-09-0 (EPUB); 978-83-64213-25-0 (MOBI)

Fundacja na Rzecz Wymiany Kulturalnej z Dalekim Wschodem

Projekt wydawniczy „miska ryżu“

tel. (22) 834 00 70; e-mail: [email protected]

Prowadzimy sprzedaż wysyłkową oraz bezpośrednią w siedzibie Fundacji.

www.miskaryzu.pl

Spis treści
WSTĘP
Zen religijny i świecki
Zen i kultura
Medytacja zen
Koany zen
Oświecenie zen
Do zen na skróty
WYKŁADY ZEN
MEDYTACJA SIEDZĄCA
Przypisy
Przypisy tłumacza polskiego
Przypisy do tekstów
Polskie ośrodki zen
„miska ryżu“

WSTĘP

„Podczas gdy uporczywie kierujemy swą uwagę ku technologiom jutra, aby to one rozwiązały nasze problemy – pisze Robert V. Adams, dyrektor generalny Xerox Technology Ventures oraz prezes World Business Academy – często okazuje się, że czyniąc to jednocześnie spoglądamy wstecz, ponownie badając starożytne mądrości nauczające zrozumienia siebie oraz cieszenia się sobą i innymi w naszym codziennym funkcjonowaniu.”

Jako że praktyczne związki starożytnej mądrości ze współczesnymi problemami stają się coraz bardziej widoczne, pojawia się jeszcze większa potrzeba wydobycia na światło dzienne tych podstawowych wglądów, pokrytych wiekami kulturowych przemian, upiększeń oraz historycznych upadków. Czy jesteśmy jedynie zainteresowani rozwinięciem kosmopolitycznego światopoglądu właściwego obywatelom świata, czy też interesuje nas również wyższa filozofia i wolnomyślicielstwo, w dzisiejszych czasach nie brzmi już wiarygodnie uznawanie tradycji duchowych świata za domenę ezoterycznych okultystów i skrajnych intelektualistów.

Wysiłek mający na celu wydobycie ze skarbnicy starożytnej tradycji użytecznej wiedzy oraz pragmatycznych sposobów postępowania jest cechą charakterystyczną pierwotnej nauki o umyśle, znanej jako zen. Wiele różnych szkół i sekt wyrosło wokół pozostałości po oryginalnym zen, jednak najczęściej pochodne te skłaniały się ku temu samemu rodzajowi sentymentalnej religijności i dogmatycznego autorytaryzmu, których jak ognia wystrzegał się zen oryginalny. Stawały się w ten sposób praktykami bezużytecznymi, a wręcz utrudniającymi osiągnięcie celu, jakim jest uwolnienie umysłu zen.

Esencją oryginalnego, czy też pierwotnego, zen jest samopoznanie i samourzeczywistnienie. W klasycznej terminologii zen rozwój ten nazywa się całkowitym osiągnięciem swego potencjału oraz swej funkcji. Przedstawia się ten stan jako rodzaj wyzwolenia, rodzaj przebudzenia, dla wywołania i rozwinięcia którego powstało wiele technik wykorzystywanych w sztuce umysłu zen.

Rozumienie kondycji ludzkiej według zen polega na tym, iż nieustannie popadamy w różnego rodzaju uzależnienia ze względu na naszą podatność na wpływy zewnętrznych i wewnętrznych przemian oraz procesów. Sedno problemu zdaje się tkwić w braku płynności, w pewnej sztywności, z jaką postrzegamy świat i o nim myślimy.

W słynnym porównaniu zen przypominamy osobę siedzącą w płynącej łodzi, której wydaje się, że to brzegi rzeki się poruszają. Dzięki dokładniejszej obserwacji odkrywamy, że to łódź się porusza, co wywołuje zmianę perspektywy. Podobnie, dzięki rozumieniu zen możemy obserwować zmiany w naszych ciałach i umysłach sprawiające, iż nasz światopogląd i uczucia względem innych od czasu do czasu ulegają wahaniom, modyfikując nasze reakcje i zachowania. W taki oto sposób uzyskujemy dodatkową perspektywę i obraz nas samych oraz naszego życia, bardziej obiektywny punkt widzenia, mniej zniekształcony przez niesprawdzone uprzedzenia i niewykrywalne, wewnętrzne prądy, jednocześnie doskonaląc nasz własny potencjał.

Czym jest ta prawdziwa jaźń, którą zen pragnie zrozumieć i urzeczywistnić? „Powiedzieć, że to jest czymś, to minąć się z tym” – odparł jeden ze starożytnych mistrzów. Opis przecież nie jest samą jaźnią; zen poszukuje wiedzy bezpośredniej, której należy doświadczyć samemu. Stosowanie teorii zen i formuł skupiających uwagę ma na celu przebudzenie tej ukrytej zdolności, jednocześnie umożliwiając obserwowanie jej zachowania zarówno racjonalnie, jak i intuicyjnie.

Wiele słynnych powiedzeń zen ilustruje ten pozorny paradoks jaźni, znajdującej się na wyciągnięcie ręki, a jednak tak subtelnej i nieodgadnionej dla samej siebie: „Choć używana jest od tak dawna, kiedy o nią pytasz, nikt nie wie, czym jest”. Co to jest? „Każdy używa jej każdego dnia, nie będąc jej świadomym.” W jaki sposób stać się jej świadomym, i w jaki sposób użyć tej świadomości jako podstawy doskonalenia jej użycia, jest zadaniem urzeczywistnienia zen.

Można powiedzieć, że celem zen jest zatem przebudzenie jaźni i rozwinięcie jej do takiego stopnia dojrzałości, aby nie kierowały nią jedynie fizyczne i społeczne potrzeby. Wiąże się z tym wewnętrzne odkrywanie oraz nadawanie mocy autonomicznemu rdzeniowi subtelnej, inteligentnej świadomości, która dogląda i harmonizuje instynktowne, uczuciowe, społeczne oraz intelektualne aspekty naszego istnienia.

W terminologii zen zdolność tą nazywa się czasami „szefem”, co stanowi aluzję do funkcji dojrzałej jaźni. Nazywany w tradycji zen „pracą”, rozwój „szefa” podsumowany jest z charakterystyczną precyzją i pięknem w buddyjskim dziele często cytowanym w pismach zen: „Lepiej jest kierować umysłem niż być przez niego kierowanym”.

Tak oto samoświadomość jest celem, ale również i środkiem. Samoświadomość jest środkiem ku głębszemu samopoznaniu oraz ostatecznie samourzeczywistnieniu. Innymi słowy, w procesie zen do samoświadomości nie dąży się przy pomocy teoretycznych studiów, lecz przy pomocy jej samej. Sposób, w jaki się to osiąga, jest treścią studiów zen; kiedy to się dokonuje, wszystko przemienia się w naukę zen.

W specjalistycznych pismach zen występuje wiele stwierdzeń, mających na celu nakierunkowanie czytelnika ku zrozumieniu, a następnie doświadczeniu prawdziwej jaźni, albo jaźni poza uwarunkowanymi społecznie poglądami; z takiego oto dogodnego punktu obserwacyjnego postrzega się prawdziwy świat poprzez prawdziwą jaźń.

„Niczego nie poszukujcie, jednak musicie sami siebie ocalić; nikt tego za was nie zrobi” – powiedział jeden z wielkich mistrzów. Pierwotne nauki zen w najwyższym stopniu podsycają doskonałą niezależność i odpowiedzialność za samego siebie. Aby pokonać potencjalne samooszukiwanie możliwe przy tej postawie, mistrzowie zen nalegali na doświadczalny wgląd w najbardziej podstawową naturę samego istnienia; nazywano to postrzeganiem natury, albo postrzeganiem esencji.

Postrzeganie esencji nazywane jest również „wkraczaniem”, co podkreśla inicjacyjną naturę tego doświadczenia. Nauki oraz praktyki zen nie zajmują się jedynie procesem przebudzającego wglądu w esencję, ale również następstwami przebudzenia, procesami dojrzewania i zastosowywania świadomości zen.

Zen religijny i świecki

Zen pojawił się w Chinach kilka stuleci po zakorzenieniu się buddyzmu, i funkcjonował zarówno w religijnym, jak i w świeckim kontekście.

W kontekstach religijnych – najpierw buddyjskim, później taoistycznym i konfucjańskim – zen nauczał studiowania „żywych słów” osobistego doświadczenia, w przeciwieństwie do „martwych słów” doktrynalnego dogmatyzmu.

Zen religijny był zarówno wspierany, jak i represjonowany przez despotyczne świeckie władze, co powodowało liczne wypaczenia i deprecjacje dobrze udokumentowane w pismach tradycji zen. Według zapisków mistrzów, na początku XII w. religijny zen w dużej mierze przerodził się w zastałe sekty i grupy kultu.

Zen świecki jest nieco trudniejszy do prześledzenia niż zen religijny. Zapiski poświadczają jego występowanie od samego początku istnienia zen w Chinach. Prawie połowa oświeconych uczniów Drugiego Patriarchy była osobami świeckimi, a wiele innych osób świeckich zarówno z wyższych, jak i z niższych klas, jest wymienianych w oficjalnych kronikach jako ci, którzy w doskonałym stopniu opanowali zen.

Istniało również spore grono mistrzyń zen, również od samych jego początków. Jedna z najsłynniejszych z tych kobiet miała zaledwie trzynaście lat, kiedy została uznana przez najznakomitszego mistrza w całych Chinach. Kolejna znana adeptka osiągnęła oświecenie w wieku szesnastu lat, będąc córką innej oświeconej kobiety.

Jedną z cech charakterystycznych zdegenerowanych religijnych sekt jest natomiast duchowe represjonowanie kobiet i osób świeckich. Ponieważ wewnętrzna degeneracja religii w grupy kultu zwykle łączyła się z pogłębianiem jej związków z władzą polityczną, lub też wręcz jej zaanektowaniem, dzięki oficjalnemu uznaniu i wsparciu w skrajnie trudnych warunkach jako religijny zen przetrwały głównie tego rodzaju kulty. Np. w późnej feudalnej Japonii świeckim mistrzom zen prawnie zabroniono wygłaszania wykładów na temat klasycznych dzieł zen, a wędrujący buddyjscy duchowni często nauczali, że kobiety nie są w stanie osiągnąć oświecenia. Autentyczny zen został zaaresztowany.

Niefortunne przypadki mizoginii oraz osobistego handlu władzą, zauważalne w niektórych współczesnych sektach zen, są podobnie jak pseudo-religijne sekciarstwo schedą takich właśnie okoliczności, niemających nic wspólnego z pierwotnym zen ani z prawdziwym zen dowolnego okresu. Należy poczynić tego rodzaju rozróżnienie, aby autentycznie doświadczyć wolności i oświecenia pierwotnego zen, jednocześnie unikając sieci sugestii i emocjonalnego warunkowania stwarzanej przez religijne systemy, które stały się po prostu strukturami władzy dostarczającymi pewnym osobnikom środków i możliwości panowania i manipulowania innymi ludźmi.

Przywłaszczenie sobie i wyobcowanie zen, dokonane rękoma ambitnych karierowiczów, którzy przekształcili zen w kult, opisywane było przez wielu mistrzów z XI i XII w. Dahui1 (1089-1163), jeden z największych mistrzów wszechczasów, napisał:

Uczniowie ostatnimi czasy często porzucają to, co podstawowe, uganiając się za tym, co trywialne; obracając się plecami do prawdy, zanurzają się w wirach fałszu. Nauka stanowi dla nich jedynie środek do osiągnięcia kariery i reputacji. Całą określającą ich doktryną jest gromadzenie bogactw, zdobywanie pozycji i rozpowszechnianie swych szkół. Dlatego ich umysłowa sztuka nie jest właściwa i ulegają oni wpływowi rzeczy.

Mi-an, kolejny znakomity mistrz okresu dynastii Song, zdecydowanie odrzucał kultyzm i popierał świecki zen w sposób niebudzący żadnych wątpliwości:

Ci, którzy nie poznali, są w stanie zamętu; nie polegając na źródle, opuszczają swe rodziny, rzucają swą pracę i wędrują w niedoli na północ i południe, poszukując „zen”, „tao”, „Buddy” albo „Dharmy” na językach starych mnichów całego kraju, z utęsknieniem czekając na ich „przekaz”, nieświadomi faktu, iż dawno temu minęli się z sednem sprawy.

Zen i kultura

Według słów swych własnych mistrzów, przekaz zen „nie pochodzi ze Wschodu ani z Zachodu, z Północy ani z Południa”. Wrodzoną cechą zen jest fakt, iż nie jest konieczna asymilacja wschodniej kultury, aby zrozumieć i urzeczywistnić zen w naszym własnym życiu; to samo podpowiada również nasz zdrowy rozsądek. Ten tak zwany w psychologii zen „szef” właśnie dlatego nosi takie miano, ponieważ odnosi się do tej zdolności czy też umiejętności świadomości, która nie jest kontrolowana ani determinowana procesami społecznych i kulturowych uwarunkowań.

Jednym ze sposobów na rozpoznanie sekty jest właśnie jej powierzchowny orientalizm. Odmienna dekoracja wywołuje zmiany nastrojów, jednak nie są one tak naprawdę efektami praktyki zen. Zachodnie sekty zen ze swą orientalną otoczką ani nie odtwarzają kultury Wschodu, ani też nie wzbogacają kultury Zachodu. Autentyczny zen nie jest dodatkową atrakcją; nauki powinny harmonizować ze środowiskiem, co wyraża słynne przysłowie: „Dobry rzemieślnik nie pozostawia po sobie śladów”.

Istnieje jednak sposób, w który można opisać ogólny kulturowy kontekst zen. Mistrz zen Foyan kieruje zainteresowanych do Piątego Stadium Oświecenia według nauk Dziesięciu Stadiów zawartych w wielkim dziele Sutra girlandy (Sutra Awatamsaka), ulubionej księdze klasycznych mistrzów zen oraz źródle wielu ich nauk i technik.

Na owym piątym stadium, podczas gdy nacisk kładziony jest na doskonalenie medytacji, jednocześnie „adepci, tak oto zajęci rozwojem innych [praktykujących], z umysłami nieustannie podążającymi za oświeconą wiedzą, działając z nieugiętą dobrocią, zaabsorbowani poszukiwaniem najwyższej prawdy, praktykują absolutnie wszystko, co tylko pomaga żyjącym istotom”. Tekst wymienia następnie zajęcia takie jak pisanie, nauczanie, matematykę, nauki ścisłe, medycynę, pieśń i taniec, teatr, muzykę, opowiadanie historii, rozrywkę, planowanie miast, rolnictwo, ogrodnictwo, itd. Związków tego rodzaju podejścia z zen, jakże odmiennego od tego skupionych na sobie sekt, nie trzeba chyba dalej udowadniać. XVII-wieczny japoński mistrz zen Manan napisał również: „Jeśli pragniecie szybko osiągnąć wszystkie prawdy i pozostawać niezależnymi w każdej sytuacji, nie istnieje nic skuteczniejszego niż skupienie w działaniu”.

We współczesnym świecie Zachodu, gdzie demokracja i prawa człowieka są prawnie ustanowione, jednak jeszcze nie w pełni urzeczywistnione, żadne kwestie nie mają obecnie większego znaczenia niż samopoznanie i samodoskonalenie, czy też wyzwolenie jednostki z wprowadzających zamęt i ułudę różnego rodzaju wpływów, tak aby ustanowić wolność wyboru jako autentyczną osobistą zdolność, a nie tylko abstrakcyjne konstytucyjne prawo czy też społeczny ideał. Na zamęt i mistyfikacje egzotycznych sekt nie ma w dzisiejszym zen miejsca, na Wschodzie ani też na Zachodzie.

Medytacja zen

Podczas gdy wszyscy wiedzą o tym, iż buddyści zen używali różnego rodzaju medytacji w swej sztuce kultywowania umysłu, różnice pomiędzy prawdziwym zen a jego sekciarskimi imitacjami możemy określić porównując ich szczególne podejście do medytacji. Zen, który stał się wynaturzonym kultem medytacji, gdzie medytacja sama w sobie jest wartością, lub też uwaga jest całkowicie skupiona na określonej pozycji czy też procedurze przedstawionej jako święta i nietykalna, to typowy zen w stanie upadku. Więcej mamy tu klimatu fetyszyzmu niż oświecenia, jak to staje się szczególnie widoczne w przypadkach, gdy medytacja odbywa się w zrytualizowany sposób w przypadkowych grupach według ściśle ustalonego planu, nawet z użyciem nacisku; tego rodzaju działania wywołują obsesje, nie wyzwolenie. Nie była to procedura zalecana przez mistrzów, i nie rekomenduje się jej w klasycznych tekstach o medytacji zen. Wielki mistrz Dahui powiedział:

W dzisiejszych czasach dają sygnał, aby siadać i medytować. Jeśli potrzebujecie uroczystych scen, oto one, jednak ja nie wierzę, iż można siedzieć do momentu osiągnięcia stałości. Ludzie, którzy słyszą tego rodzaju słowa, często myślą, że ja nie nauczam siedzenia i medytacji, ale to nieporozumienie; nie rozumieją oni zręcznych środków. Ja po prostu chcę, abyście znajdowali się w stanie medytacji zen niezależnie od tego, czy pracujecie, czy też siedzicie; żebyście posiadali podstawowy spokój, mówiąc czy też milcząc, działając czy też pozostając w bezruchu.

Korzenie degeneracji medytacji z żywego środka w ślepą uliczkę można zaobserwować już w czasie trwania klasycznej ery zen. Słynny mistrz zen z okresu dynastii Tang Linji2 powiedział: „Są pewni ślepi łysogłowi, którzy po zjedzeniu swego posiłku siadają w medytacji i powstrzymują wyciekające myśli, tak aby te się nie pojawiały, odgradzając od wrzawy i poszukując uspokojenia. To wynaturzona forma zen”. Pokolenie później niewątpliwie wielki mistrz Xuansha poszedł jeszcze dalej, przeciwstawiając żywy zen pietystycznym i kwietystycznym sektom:

Tej sprawy nie można wymusić; droga umysłu i myśli dobiega kresu. Nie opiera się ona na upiększaniu; jest pierwotnym prawdziwym spokojem. W ruchu i w działaniu, rozmawiając i śmiejąc się, jest ona wszędzie jasna; niczego jej nie brak.

W dzisiejszych czasach ludzie, nie urzeczywistniając tej prawdy, przypadkowo wikłają się w sprawy, w przedmioty materialne, ulegając wpływowi tego wszystkiego, co znajduje się wokół nich, wiążąc się i zniewalając.

Nawet jeśli rozumieją, materialny świat jest dla nich jednym wielkim chaosem, z etykietkami i cechami niepasującymi do rzeczywistości; próbują więc zamrozić swe umysły i ukrócić swe myśli, zawracając rzeczy ku pustce, zamykając swe oczy, pozbywając się raz za razem wciąż pojawiających się myśli, tłumiąc nawet subtelne idee, gdy tylko się one wyłaniają.

Tego rodzaju rozumienie jest rozumieniem laika, który popadł w pustą nicość, trupa, którego dusza jeszcze się nie rozpuściła. Opróżnieni ze świadomości, opróżnieni z poznania, zanurzeni w nieograniczonej ciemności, ludzie, którzy zatykają swe uszy po to, aby kraść dzwony, jedynie sami siebie oszukują.

W świeckim, zapracowanym świecie Zachodu, w zatłoczonych dzisiejszych czasach, kwietyzm jest jeszcze bardziej nie na miejscu niż 1100 lat temu w Chinach, kiedy słowa te były wypowiadane. Pierwotne metody wykonywania pracy zen w każdych okolicznościach, znak rozpoznawczy świeckiego zen, wydają się być najodpowiedniejsze dla większości osób we współczesnych warunkach.

Koany zen

Jednym z głównych narzędzi zen w działaniu jest wysoce skondensowana forma literatury zen, powszechnie znana na Zachodzie pod swą japońską nazwą koan. Te powiedzenia i historie zen były środkami używanymi już przez klasycznych mistrzów, pomagającymi uczniom uniknąć skrajności i wypaczeń wynaturzonych form zen, tak elokwentnie analizowanych w ich mowach, a mimo to tak łatwo zapominanych w trakcie codziennego życia.

Historie te oraz powiedzenia zawierają wzory, niczym odbitki, różnych wewnętrznych ćwiczeń w utrzymywaniu uwagi, umysłowej postawy i podwyższonej percepcji, zsumowane w niezwykle zwięzłe szkice, pozwalające natychmiast uchwycić umysłem cały wszechświat myśli zen, bez śledzenia doktrynalnych rozpraw czy też oddzielania się od zwykłej codziennej świadomości.

Jeden z pierwotnych sposobów wykorzystania opowieści zen polegał na umożliwieniu uczniowi skupienia jego umysłu w działaniu tak, aby w medytacji nie polegał na zewnętrznej ani wewnętrznej spokojności. Podejście to jest dobrze udokumentowane zarówno w klasycznej, jak i post-klasycznej tradycji zen. Jednak podobnie jak inne medytacyjne zabiegi, interpretacja i wykorzystanie przypowieści zen podlegało specyficznym przemianom w fałszywych sektach, które rozpleniły się po okresie złotego wieku zen.

Na szczęście również i te wypaczenia były diagnozowane przez wybitnych mistrzów dynastii Song; poszukujący powinni być bardzo czujni i unikać ślepych uliczek, zajmując się pismami, często trudnymi do zrozumienia szczególnie dla początkujących, ponieważ w ten sposób dostarczają żyznej gleby dla różnej maści szarlatanów i pozerów. Mistrz Mi-an powiedział:

Powodem, dla którego ścieżka ta nie rozkwitała ostatnimi czasy, jest nic innego niż fakt, iż oczy i umysły tych, którzy zajmują się nauczaniem innych, nie są proste i prawdziwe. Nie posiadają oni żadnych własnych spostrzeżeń, utrzymując w swych sercach jedynie [myśli o] sławie i powodzeniu, zysku i stracie. Bardzo zaniepokojeni tym, iż inni mogliby powiedzieć, że nie znają żadnych przypowieści, niepotrzebnie zapamiętują historie spisane w starych księgach, pozwalając, aby gniły gdzieś z tyłu ich umysłów po to, aby mieli co powiedzieć, gdy uczniowie ich o coś spytają. Przypominają srające kozy: w chwili, gdy tylko podnoszą się ich ogony, niezliczone kuleczki łajna pluskają na ziemię! Skoro uczniowie nie posiadają jasnej percepcji, w jaki sposób mogliby jasno postrzegać? Uczniowie głęboko im wierzą, całym swym sercem, tak więc okazuje się, że niewidzący prowadzą niewidzące tłumy w otchłań piekła.

Na Zachodzie, gdzie ani język chiński, ani buddyjska myśl nie są powszechnie znane, jest to wręcz istotniejsze, abyśmy byli pewni, że rozumiemy prawdziwą naturę przypowieści zen i wiedzieli, w jaki sposób ich struktura pokazuje drogę konstruktywnemu skupieniu zanim spróbujemy ich użyć. Biorąc pod uwagę to, co stało się z koanami nawet w ich kraju pochodzenia, jeśli mielibyśmy zaczerpnąć jakiegoś prawdziwego i żywego oświecenia z kontemplowania przypowieści zen, musimy strzec się naiwnego mylenia zamętu czy też mistyfikacji z autentycznymi efektami praktyki zen.

Oświecenie zen

Jedną z cech szczególnych buddyzmu zen jest idea, iż przebudzenie może nastąpić w trybie natychmiastowym. Z tego punktu widzenia trening zen nie oznacza uczenia się doktryn, rytuałów oraz postaw, lecz przygotowanie umysłu do przyjęcia tego przebudzenia oraz jego konstruktywną integrację z życiem codziennym w świecie.

Kilka wypaczeń w zen jest związanych z natychmiastowym przebudzeniem. Jedno z nich to przedwczesne wywołanie tego doświadczenia, którego wynikiem jest niemożność rozwinięcia w pełni zintegrowanej osobowości. Innym jest nieumiejętność podtrzymania i rozwinięcia tej nowo zdobytej świadomości, co znowu skutkuje niemożnością osiągnięcia pełnej integracji. W związku z tym należy zauważyć, iż oświecenie w zen zwykle odnosi się do tego początkowego przebudzenia, a nie całkowitego rozwoju, znanego w klasycznym buddyzmie jako całkowite, nieprześcignione (doskonałe) oświecenie.

Częściej spotykanym wypaczeniem natychmiastowego przebudzenia w zen jest mylenie ekstatycznego doświadczenia czy też odmiennego stanu świadomości z tym przebudzeniem. Istnieje wiele zapisków na ten temat w tradycji zen, gdzie jest to czasami opisywane jako mylenie rybiego oka z perłą. Ponieważ oświecenie może być połączone z uwolnieniem napięcia, są przypadki, gdy uczniowie mylą emocjonalne katharsis z przebudzeniem czy też wręcz specjalnie stwarzają nadmierne napięcia, próbując wywołać ekstatyczne uczucie uwolnienia. Tego rodzaju próby imitowania efektów praktyki zen można zaobserwować zarówno w sektach wschodnich, jak i zachodnich, szczególnie w kilku ostatnich pokoleniach.

Bardziej radykalnym wypaczeniem natychmiastowego przebudzenia była doktryna negująca w ogóle istnienie tego doświadczenia. Podejście to stało się dość modne wśród różnych sekt w Chinach jak i w Japonii wiele wieków temu. Mistrz Dahui zauważył:

Ostatnimi czasy wśród monastycznych wspólnot zen powstał pewien rodzaj fałszywego zen, który lgnie do choroby, jakby była lekarstwem. Nigdy sami nie doświadczywszy oświecenia, uważają oni je za pewną konstrukcję, słowo służące za zachętę, upadek w drugorzędność, podrzędną kwestię. Ci, którzy sami nigdy nie mieli doświadczenia oświecenia, i którzy nie wierzą, że ktokolwiek inny kiedykolwiek go doświadczył, jednogłośnie uważają bezbarwną, nieruchomą pustkę za kwestię pierwszorzędnej wagi. Jedząc dwa posiłki dziennie, nie pracują, tylko siedzą, nazywając to „wewnętrznym spokojem”.

Ci, którzy przyjęli tę postawę w feudalnej Japonii, również mówili o „tylko siedzeniu”, jednak otoczyli je wyszukanymi rytuałami, uważając przestrzeganie zasad i ustanowionych praw ich sekt za wszystko to, co jest potrzebne do osiągnięcia oświecenia. Z powrotem w Chinach mistrz Mi-an również wskazywał na nieco subtelniejszy błąd w tym zen „bez oświecenia”: „Tylko dlatego, że sami nigdy osobiście nie urzeczywistnili oświecenia, ludzie czasowo zaniechują postrzegania przedmiotów, a następnie biorą tych kilka promieni światła, które pojawiają się przed ich oczyma, za ostateczne. Ta choroba jest najstraszniejsza [ze wszystkich]”. Konstruowanie eleganckich rytuałów oraz tytułów, aby czcić i oddawać hołd tym doświadczeniom jako absolutnym sprawiło, że w kontekście religijnego zen sytuacja stała się krytyczna. Można by stwierdzić, że stanowi to kolejny argument przemawiający za świeckim zen, w którym urzeczywistnienie musi być skuteczne we wszystkich codziennych doświadczeniach i nie staje się uświęconym sakramentem.

Historyczne zapiski demonstrują duchową porażkę ruchu zen-bez-oświecenia, ukazując jednocześnie atrakcyjność tej doktryny dla świeckich władz, którym najbardziej odpowiada statyczna i nieefektywna, kontrolowana przez państwo religia, wchłaniająca nadwyżki energii ludności w sposób nadzorowany i jednocześnie niewymagający użycia siły wojskowej przeciwko własnym poddanym. Jak wspominali o tym dawno temu w Chinach klasyczni mistrzowie, państwowe sekciarstwo z jego urzędowymi możnowładcami, dworami, insygniami oraz świętymi tajemnicami jest tak naprawdę historyczną pozostałością kwestii polityczno-religijnych, a nie autentyczną spuścizną oświeconego żywego zen.

Do zen na skróty

Książka ta