Szkoła dla początkujących - Elżbieta Pałasz - ebook + książka

Szkoła dla początkujących ebook

Elżbieta Pałasz

5,0
16,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Robot zostaje królem balu karnawałowego, dzielny rycerz Bogdan osusza dziewczęce łzy, a największy klasowy łobuz dowiaduje się całej prawdy o dżudo (i sobie samym). W pierwszej klasie zdarzyć się może dosłownie wszystko.
Survivalowy (ale niezupełnie poważny) poradnik dla początkujących i przyszłych uczniów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 43

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Redakcja: Alicja Tomaszewska

Projekt okładki: Sławomir Kilian

Skład: Kamila Kwiek

Wersja elektroniczna:

Wydawca: Wydawnictwo Adamada

al. Grunwaldzka 411, 80-309 Gdańsk

www.adamada.pl

ISBN EPUB 978-83-7420-882-6

ISBN MOBI 978-83-7420-883-3

Gdańsk 2016. Wydanie pierwsze

Łucja czy Łukasz?

Łucja leży w łóżku i nie może zasnąć. Bardzo się boi i jednocześnie się cieszy. Jutro idzie po raz pierwszy do szkoły! Na krześle wisi odświętny strój – biała bluzeczka i granatowa spódniczka. A obok stoi plecak pełen skarbów: nowiutki piórnik, zeszyty i podręczniki.

Łukasz też się przewraca z boku na bok. I on jutro pierwszy raz w życiu pójdzie do szkoły. Odprasowana biała koszula i czarne spodnie są już przygotowane, plecak też. Chociaż jutro idzie się jeszcze bez plecaków. Szkoda, ale trzeba poczekać. Pojutrze to już będzie prawdziwa nauka!

Łucja i Łukasz niedługo się poznają, zostali przecież zapisani do tej samej klasy! Ale rano przyszli jeszcze osobno, z mamą i tatą. W szkole było bardzo dużo dzieci, rodziców i hałasu. Najpierw wszyscy stali razem w wielkiej sali i słuchali przemówienia pani dyrektor. Potem poszli do swoich prawdziwych klas! Usiedli w ławkach i zaciekawieni patrzyli wokół: na klasę, na koleżanki i kolegów, i na swoją panią.

Pani powiedziała, że ma na imię Danusia, a teraz chciałaby poznać swoich uczniów. Każdy, kogo pani wyczyta, ma wstać i powiedzieć: „Jestem”. Kiedy Łucja to usłyszała, bardzo się przestraszyła, że nie powie tak, jak trzeba. Dlatego słuchała zdenerwowana i czekała na swoje imię. Nagle usłyszała: „Łu…”. Zerwała się szybko i krzyknęła:

– Jestem!

Ale co to? Ktoś krzyknął razem z nią. W dodatku chłopiec, a przecież Łucja to imię dziewczynki. Stali teraz oboje i patrzyli na siebie zdziwieni.

– Brawo, jakie szybkie odpowiedzi! – uśmiechnęła się pani i dodała. – Na pewno dacie sobie radę w szkole. Tylko pamiętajcie, żeby zawsze posłuchać do końca. Uwaga, czytam: Łukasz.

– Jestem! – wykrzyknął na cały głos Łukasz.

A kiedy była wreszcie kolej Łucji, pani powiedziała:

– A teraz ktoś, kogo już znamy: Łucja.

I Łucja odpowiedziała cichutko:

– Jestem!

Wtedy pani uśmiechnęła się miło i Łucja pomyślała, że chyba nie będzie w tej szkole tak strasznie.

W domu Łucja opowiadała całe zdarzenie starszemu bratu Adamowi.

– Tak się starałam, żeby się nie pomylić, i właśnie się pomyliłam.

– I po co się tak denerwujesz? Przecież nic się nie stało – odpowiedział Adam. Tu coś sobie przypomniał i dodał: – I nie bój się, w szkole można wytrzymać. Żeby tylko nie było odrabiania lekcji.

Ale Łucja zauważyła z żalem:

– No właśnie, nic nam nie zadali. Szkoda.

Adam tylko westchnął.

Łukasz u siebie w domu wszystko opowiadał babci i dziadkowi:

– Ja powiedziałem „jestem” i ktoś jeszcze. Najpierw pomyślałem, że jest jakiś drugi Łukasz. A to była dziewczyna, Łucja. I ona się pomyliła. Ale to dobrze. Mogliśmy dwa razy powiedzieć „jestem”!

Prawdziwa szkoła

Pierwszy dzień to nie była jeszcze taka prawdziwa szkoła. Dlatego dzieci z ciekawością czekały na następny dzień i zastanawiały się, jak to będzie.

Rano Łucja biegła z bratem Adamem, wymachując workiem. Dogonił ich Łukasz ze swoją mamą. Dalej biegli już razem. Do klasy też poszli razem. W końcu ich imiona zaczynają się na „Łu”: Łukasz i Łucja!

Najpierw zostawili plecaki w klasie i poszli z panią zwiedzać szkołę. Potem wrócili do sali i się bawili. Kiedy się już wybrykali, pani poprosiła, żeby usiedli i wyjęli swoje śliczne nowe podręczniki. Łukasz zauważył zabawny rysunek i postanowił pokazać go Łucji. Odwrócił się i powiedział:

– Zobacz, jakie śmieszne!

Ale Łucja siedziała ze spuszczoną głową i wcale nie oglądała swojego podręcznika jak inne dzieci. Ramiona jej tak dziwnie podskakiwały. Łukasz zdziwił się w pierwszej chwili, ale potem zrozumiał. Poczuł się strasznie dzielny i odważny, bo przecież on nie tęskni za mamą i tatą. I nie płacze. Ale kiedy znów spojrzał na Łucję, żal ścisnął mu serce.

Wyjął z plecaka małą figurkę rycerza i postawił na stoliku przed Łucją.

– Zobacz, to Bogdan – powiedział. – Dostałem go na urodziny. Podoba ci się?

Łucja spojrzała i tak się zaciekawiła, że przestała płakać. Sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła małego robota. Postawiła go koło Bogdana i szepnęła:

– A to jest mój robot. Nazywa się Koko. Brat mi go zrobił.

Łukaszowi strasznie się ten Koko spodobał.

– Czy Bogdan będzie mógł się pobawić z twoim Koko? – zapytał.

– Pewnie! – zawołała Łucja i wreszcie się uśmiechnęła. Wytarła oczy i zaczęła oglądać swój podręcznik. – Może tu będzie jakiś robot albo rycerz?

Znaleźli jedną stronę z zamkiem, na której było mnóstwo rycerzy. I jedną taką, na której był lot w kosmos. Robota tam nie było, tylko rakieta. Ale Łukasz powiedział, że w tej rakiecie na pewno jest mnóstwo robotów, które pomagają kosmonautom.

Na przerwie też byli razem. Chodzili po korytarzu i oglądali plakaty. Ich pani rozmawiała z inną panią, a pozostałe dzieci biegały dookoła. Nagle jeden chłopak potrącił Łukasza. I jeszcze zaczął krzyczeć, że to Łukasz go popchnął, i chciał się z nim bić. Wtedy Łucja krzyknęła do tego wstrętnego chłopaka:

– Zostaw go! Bo powiem mojemu bratu, a on się z tobą policzy!

Chłopak wzruszył ramionami i odszedł.

– Ale masz dobrze z tym bratem – powiedział Łukasz do Łucji.

– Czasami tak, czasami nie – odpowiedziała Łucja. – Ale teraz się przydał. Przyjdź do mnie kiedyś po lekcjach, to się razem pobawimy.

– Dobrze! – ucieszył się Łukasz. – Ale ty też musisz do mnie przyjść. Już opowiadałem o tobie. Ale o tym, że płakałaś, nikomu nie powiem. To będzie nasza prawdziwa tajemnica. I dziękuję, że nastraszyłaś tego chłopaka.