7,10 zł
Kilka prostych słów o miłości, samotności i cierpieniu spisanych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Prostym i łatwym językiem. Czasem bardzo bezpośrednim bo wyrzuconym z głębi siebie. Ten zbiór wierszy dedykowany jest tym, którzy chcą przypomnieć sobie nie tylko chwile zakochania, pierwszego zauroczenia, ale także pierwszych rozczarowań z tym związanych. Kto ma duszę romantyka i choć raz poczuł co to samotność na pewno świetnie odnajdzie się w tej lekturze.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
© Jarosław Ryś, 2019
Kilka prostych słów o miłości, samotności i cierpieniu spisanych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Prostym i łatwym językiem. Czasem bardzo bezpośrednim bo wyrzuconym z głębi siebie. Ten zbiór wierszy dedykowany jest tym, którzy chcą przypomnieć sobie nie tylko chwile zakochania, pierwszego zauroczenia, ale także pierwszych rozczarowań z tym związanych. Kto ma duszę romantyka i choć raz poczuł co to samotność na pewno świetnie odnajdzie się w tej lekturze.
ISBN 978-83-8155-679-8
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Dla ciebie mógłbym wszystko zmienić,
Każdą prośbę, najskrytsze marzenia spełnić,
Osłodzić smutek gorzkimi łzami zrozumienia,
Wynieść do boskości oczami mego uwielbienia.
Zbudowałem domek z ziarenek piasku.
Lśni on kolorami tęczy w noc księżycowego blasku
Lecz wiatr jest okrutny, nie chce mnie zrozumieć,
Roznosi piasek, nie chce przestać szumieć.
Nie ma już domku, rozpadł się na kawałki,
Próbuję go naprawić, nie zaniecham walki.
Lecz dłonie me zdrętwiałe jak młot kowala,
Całą delikatność w drobny pył rozwala.
Łzami przerażenia próbuję zatrzymać podmuch srogi,
Niestety, jest nieczuły, nie zamierza zmienić swej drogi.
Swą piersią osłaniam strzępy twego domku,
Mej cichej nadziei, życiowego wątku.
Dla ciebie już nic nie mogę zrobić.
Twego kochanego serca do siebie nakłonić.
Błądzę więc po krainie wiecznego cierpienia,
Po świecie niewiary, niekończącego się osamotnienia.
Gdy leżę tak sobie wieczorem,
Przy świetle księżyca i gwiazd,
Wspominam twe dłonie gorące,
Twój zapach, anielski blask.
I z oczu mych łzy padają
Jak liście z jesiennych drzew.
Wspomnienia tak słodkie wracają,
Twój uśmiech, cichutki szept.
Ty, którą pokochać się bałem,
Dla której poświęcić się nie chciałem,
Zmieniłaś mój dziwny świat,
Wyrosłaś jak wiosenny kwiat.
I dałaś mi to, co najpiękniejsze,
Rozmarzyłaś me smutne serce,
Mą duszę rozkochałaś w sobie,
Sprawiłaś, że myślę tylko o Tobie.
Miłość to nie słowa „Kocham Cię”,
Ani siła, która sprawia, że pragnę cię.
Kim jesteś Panno tajemnicza?
Wierna aż do ostatniego znicza,
Palącego się na zimnej gładzi wieka,
Będąca jak rwąca, górska rzeka.
Ty, która porywasz duszę spragnioną,
Duszę ostygłą, w ciemności zbłądzoną.
Zabierasz i więzisz, by nigdy nie wróciła
Do świata, którego nadzieja porzuciła.
Powiedz mi, kim jesteś? Dokąd twa droga?
Wskaż, a zniszczę twojego wroga.
Przytul mnie do swego chłodnego oblicza,
Uzależnij od siebie, Panno tajemnicza!
Póki gwiazdy tańczą, ziemia wybucha,
Nie opuszczaj zgubionego ducha!
Miłość to dłoń, którą Cię dotykam,
To szczerość, do której staram się umykać,
Twe serce, w które chcę wnikać,
Miłość to prawda, szczęście, które spotykam.
Gdy przyjdziesz, by powiedzieć mi
Te słowa, które odbierają mi wszystko,
Zamykają wolność, dławią sobą,
Wyrzucają uśmiech z głębi siebie.
Milkną wiecznie jak pszczoły
Upadające, tracąc swoje skrzydła.
Podnosząc oczy w górę,
Kładąc dłoń na mej bladej twarzy,
Dostrzeżesz to zimno, które…
Rozpali we mnie złość, obudzi ból
Tak wielki, że nie zdołam go objąć.
Przerażony odejdę tam, gdzie smutek
Roztacza swoje wielkie królestwo,
Pełne ciemności i przeraźliwego chłodu.
Tam, gdzie nie będzie matki nadziei.
Gdzie gwiazdy pochłoną część ziemi
Zobaczysz płonące me ciało…
Silnie targane przez żywioł boskości,
Którego nie zdołam unieść, by móc
Dalej