Szczęśliwe wariactwo. Medytacje biblijne - Paweł Kozacki OP - ebook

Szczęśliwe wariactwo. Medytacje biblijne ebook

Paweł Kozacki OP

4,7

Opis

Medytacje biblijne Pawła Kozackiego to zbiór nieoczywistych rozważań. Ten jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich dominikanów wyłuskuje z tekstów czytanych co niedzielę i znanych niemal na pamięć świeże sensy. Nieraz odnosi się do aktualnych lektur, filmów czy bieżących sporów, przede wszystkim jednak – pokazuje codzienność w perspektywie zdobywania Bożego królestwa.

„Bóg musi być niepoprawnym optymistą, skoro mówi mi, że miarą mojej doskonałości ma być miłosierdzie Ojca, który jest w niebie” /Paweł Kozacki OP/

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 394

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




redakcyjna

© Copyright for the text by Paweł Kozacki, 2014

© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2014

Podstawą niniejszego wydania jest publikacja Wydawnictwa Znak, Kraków 2009

Redaktor

Paulina Jeske-Choińska

Skład komputerowy

Teodor Jeske-Choiński

Projekt okładki i stron tytułowych

Radosław Krawczyk

Fotografia na IV stronie okładki

Norbert Kuczko OP

ISBN 978-83-7906-390-1

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze sp. z o.o., 2014

ul. Kościuszki 99, 61-716 Poznań

tel. 61 852 39 62, faks 61 850 17 82

www.wdrodze.pl [email protected]

Rok A

I Niedziela Adwentu

_____________________________________________________________________________

Czas ocalenia

Iz 2,1–5 • Ps 122 • Rz 13,11–14 • Mt 24,37–44

Historia biblijnego potopu jest powszechnie znana. Bóg nakazał skonstruowanie arki z drzewa żywicznego, w której Noe miał ocalić wszystkie gatunki istot żyjących na Ziemi. Pismo Święte milczy o tym, jak przebiegała budowa potężnej łodzi. Możemy tylko przypuszczać, że powstawała na suchej ziemi. Łatwo wyobrazić sobie reakcje ludzi patrzących na drewnianą konstrukcję. Na pewno znalazł się niejeden, który próbował zgadnąć, dlaczego Noe podjął się tak bezsensownego dzieła, zamiast tak jak dotychczas uprawiać winnice. Wszyscy znajomi i sąsiedzi „jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali”. Nie wiadomo, ilu ludzi odwodziło go od szalonego pomysłu, ilu uważało go za nieszkodliwego wariata, a ilu chciało siłą zniweczyć jego zamiar. Tajemnicą pozostanie i to, co działo się w sercu Noego. Czy ogarniały go wątpliwości? Czy był bliski porzucenia pomysłu o budowie statku? Czy próbował kogoś przestrzec, mówiąc mu o wodach potopu? Jedno jest pewne – pozostał wierny wezwaniu Boga, wytrzymał presję środowiska, nie uległ pokusom zaniechania dzieła.

Adwent to czas ocalania rzeczy najcenniejszych, których nie warto stracić w zalewie bylejakości. Twoje rozbiegane życie domaga się odnalezienia tego, co najważniejsze. Przypomnienia, że „teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu”. Potrzebujesz czasu na rozeznanie woli Boga, wycofanie się ze ślepych uliczek niepotrzebnych zaangażowań, odnalezienie własnego rytmu, by w wewnętrznym pokoju budować swoją arkę mimo szyderstw i niezrozumienia, wbrew pokusom lenistwa i zniechęcenia oraz poczuciu bezsensu…

Obudź się! Spróbuj przeżywać każdy dzień w taki sposób, abyś zapamiętał z niego spotkanie z człowiekiem, przeczytaną lekturę, usłyszaną historię. Postaraj się, by twoja praca była darem dla ludzi, których kochasz… Pozwól każdego dnia zalśnić chwili, dla której warto było zacząć ten dzień.

Obudź się! Jeśli tego nie zrobisz, będziesz patrzeć na poranione palce, przez które przeciekło ci życie. Przestań chwytać złudzenia, budować zamki na lodzie i gonić za fatamorganą, którą tylko ty widzisz. Porzuć wystygłe wspomnienia i jałowe oczekiwanie, że jutro wszystko się odmieni. Nadzieja na twoje szczęście tkwi w teraźniejszości!

Obudź się! Nie trać czasu na rzeczy, po których powtarzasz mantrę: „Po jaką cholerę… obejrzałem ten film, poszedłem do tego baru, skręciłem z prostej drogi, władowałem się w tę sytuację, podtrzymuję tę znajomość. Czy to musiało się stać…”.

Obudź się! Wyprowadź ciemności z twego serca, by mogło zamieszkać w nim światło. Przekuwaj miecze, którymi zbroiłeś się przeciwko temu, z kim dzielisz ziemię, pracę, pokój, łoże albo życie, abyś lemieszami mógł zaorać pole waszej walki. Przekuwaj włócznie, którymi chciałeś ugodzić przeciwnika, na sierp, którym ścinać będziesz dojrzałe kłosy chwil wartych zachowania na wieczność.

Obudź się! Nie daj się zwieść tym, którzy twierdzą, że stawianie łodzi na suchej ziemi jest stratą czasu i nie ulegaj głosowi, który ci mówi, że pragnienie ocalenia to emocja niegodna dojrzałego człowieka.

II Niedziela Adwentu

_____________________________________________________________________________

Pustynia codzienności

Iz 11,1–10 • Ps 72 • Rz 15,4–9 • Mt 3,1–12

Mój znajomy niedawno z wielkim zapałem postanowił czytać codziennie Biblię. Szybko jednak się zorientował, że minął kolejny dzień, a on nie otworzył tego, co „napisane zostało dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, które niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję”. „Jak mogę czytać w takim zabieganiu? Jeśli nawet znajdę czas, to dostojne słowa proroków mieszają mi się z jazgotem codzienności: w uszach mam marudzenie szefa, na żołądku stres spowodowany debetem na koncie, a po głowie fruwają strzępy planów na jutro. Jak mam się skupić, gdy zza ściany dochodzi krzyk żony, bo dzieciaki znowu coś zbroiły? Jak mam czytać o wyzwoleniu Izraela, skoro znacznie bardziej interesuje mnie wolność na Ukrainie i w Tybecie? Musiałbym się znaleźć na pustyni, żeby się nawrócić!”.

Jeśli podpisujesz się pod powyższymi stwierdzeniami, to jesteś w niemałym błędzie. Pustynia kojarzy ci się z podkolorowanymi folderami biur podróży, z bezproblemowym miejscem rajskiego urlopu. Tylko że złociste piaski, palmy daktylowe, chłodzący wiaterek oraz mrożone drinki przynoszone przez szarmanckiego młodziana albo egzotyczną piękność nie mają nic wspólnego z pustynią. Gdybyś rzeczywiście na niej się znalazł, to prócz skondensowanych lęków codzienności, które na pewno zabrałbyś ze sobą, odkryłbyś, że stoisz na zgliszczach twoich marzeń, wydmach zmarnowanych szans, doskwiera ci świadomość dokonanego zła. Poczucie bezsensu, samotności, nudy wciskałoby się w każdą szparę duszy jak pustynny piasek do oczu, uszu, nosa… Pustynia nie jest miejscem duchowego komfortu, tylko krainą doświadczenia ludzkiego losu, zwielokrotnionego ciężaru brzemienia, które dziś dźwigasz. Nie zaznałbyś tam więcej spokoju niż w swojej codzienności.

Zatem zamiast wzdychać za nieistniejącą oazą spokoju, uznaj, że adwent to czas, w którym słowo Boga chce dotrzeć do ciebie w twoim zabieganiu. Nie musisz odchodzić na pustynię, by od odzianego w sierść wielbłądzią i przepasanego skórzanym pasem faceta usłyszeć brutalne: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed prawdą o sobie? Wydajcie owoc godny nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie powtarzać usypiające banały. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone”. Bardziej przypomina to, co prawda, młot niszczący złudzenia niż pocieszenie dla biednych i zapłakanych dzieci, którym brzydki świat zabrał zabawki, ale uwierz, że głos znad Jordanu pokazuje ci drogę do przestrzeni, w której „wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał”.

Nie bój się Słowa. Słuchaj go jak głosu wołającego na pustkowiu. Nie użalaj się nad swoją dolą, stwierdzając, że rzeczywistość jest inna niż zapowiadała reklama duchowej turystyki. Nie oczekuj natychmiastowej realizacji obietnic. Czytaj codziennie, a niedługo stwierdzisz, że przybliżyło się królestwo, życiodajne Źródło jest tuż obok ciebie, a ty dostałeś siłę, by przemieniać pustynię w ogród.