Stypendia podróżne. Część pierwsza Pierwszy pełny przekład - Juliusz Verne - ebook

Stypendia podróżne. Część pierwsza Pierwszy pełny przekład ebook

Juliusz Verne

0,0

Opis

Antilian School jest słynnym londyńskim koledżem, który przyjmuje wyłącznie młodych ludzi urodzonych na Antylach. Dziewięciu jego uczniom, za dobre wyniki w nauce, przyznano stypendia podróżne, przyznane przez bogatą właścicielkę z Barbados. Harry Markel – eks-kapitan żeglugi wielkiej, który stał się piratem –  został schwytany i przekazany w Anglii. Zmawia się swymi kamratami i opanowuje „Alert”, trójmasztowiec będący w gotowości do odpłynięcia, po uprzednim zamordowaniu kapitana i  załogi. Otóż, dokładnie na tym statku, mają odbyć swą podróż laureaci szkoły, którym ma towarzyszyć ich mentor, Horatio Patterson, rządca  szkoły. Zaczyna się długa przeprawa przez  Atlantyk i Markel, który wcielił się w postać zamordowanego kapitana Paxtona, przygotowuje się do wyrżnięcia swoich pasażerów. Jednak w międzyczasie dowiaduje się, że ci mają otrzymać znaczną sumę pieniędzy z rąk ich dobroczyńcy, po ich dotarciu na Barbados. Powodowany chciwością zgadza się, by tymczasowo oszczędzać gimnazjalistów. Płynąc od portu do portu, uczniowie będą odwiedzać wyspy, na których się urodzili, będąc żarliwie przyjmowani przez swych rodziców i ich przyjaciół. Podróż po  archipelagu jest oczarowująca, ale istnieje ryzyko, że skończy się tragicznie. Rzeczywiście, gdy Markel zdobywa pewność, że młodzi ludzie stali się posiadaczami pieniędzy zaoferowanego przez mistress Seymour, ma zamiar popełnić swoją potworną, wcześniej zaplanowaną zbrodnię. Marynarz, nazywający się Will Mitz, który na polecenie mistress Seymour zajął miejsce na pokładzie „Alerta”, odkrywa zbrodniczy projekt fałszywego kapitana. Korzystający z mroków nocy próbuje z gimnazjalistami ucieczki, która jednak się nie udaje> Wówczas obejmuje dowództwo statku, wcześniejszym po zamknięciu piratów. Ci ostatni, mimowolnie wywołując pożar, który doprowadza do zatonięcia, marnie kończą swoje życie. Mitz i jego podopieczni zdołają uciec w szalupie okrętowej i momentami przeżywać ciężkie chwile zanim zostaną podniesieni na pokład pewnego statku parowego i przewiezieni do Wielkiej Brytanii. Po takiej podróży, równie pasjonującej co bardzo niebezpiecznej, gimnazjaliści powrócą do swej szkoły, by przez kolejny rok kontynuować w niej naukę.

Seria wydawnicza Wydawnictwa JAMAKASZ „Biblioteka Andrzeja” zawiera obecnie już ponad 35 powieści Juliusza Verne’a i każdym miesiącem się rozrasta. Publikowane są w niej tłumaczenia utworów dotąd niewydanych, bądź takich, których przekład pochodzący z XIX lub XX wieku był niekompletny. Powoli wprowadzane są także utwory należące do kanonu twórczości wielkiego Francuza. Wszystkie wydania są nowymi tłumaczeniami i zostały wzbogacone o komplet ilustracji pochodzących z XIX-wiecznych wydań francuskich oraz o mnóstwo przypisów. Patronem serii jest Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 255

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Juliusz Verne

 

 

Stypendia podróżne

 

 

Przełożył i przypisami opatrzył Janusz Pultyn

Pięćdziesiąta publikacja elektroniczna wydawnictwa JAMAKASZ

 

Tytuł oryginału francuskiego: Bourses de voyage

 

© Copyright for the Polish translation by Janusz Pultyn, 2018

 

51 ilustracji, w tym 12 kolorowych i mapka: Léon Benett

(zaczerpnięte z XIX-wiecznego wydania francuskiego)

 

Redakcja: Marzena Kwietniewska-Talarczyk

Korekta: Kacper Gładych

 

Konwersja do formatów cyfrowych: Mateusz Nizianty

 

Patron serii „Biblioteka Andrzeja”:

Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a 

 

Wydanie I 

© Wydawca: JAMAKASZ

 

ISBN 978-83-65753-28-1 (całość)

ISBN 978-83-65753-29-8 (Część 1)

 

Wstęp

 

W powieści Stypendia podróżne czeka nas kolejna podróż. Tym razem udamy się, razem z uczniami Antilian School, dla których ta wyprawa jest nagrodą za dobre wyniki w nauce, na Małe i Duże Antyle. Jak wiadomo, wyspy te położone są na Morzu Karaibskim, więc z Anglii nie będzie nas czekała długa droga, wystarczy bowiem tylko przepłynąć Atlantyk… Czy będzie to podróż przyjemna, w stu procentach spełniająca marzenia uczniów? Czy nie zaskoczy ich jakiś huragan, czy nie zdarzy się jakiś nieprzewidziany incydent? Tego właśnie dowiemy się, czytając tę powieść. Jak podczas lektury wielu powieści Verne’a czytelnik będzie wiedział nieco więcej niż bohaterowie, ale tym bardziej wnikliwie będzie śledził zachowania w różnych sytuacjach, w jakich znajdą się na swej drodze. Poza tym z utworu dowiemy się wiele o różnych ciekawych miejscach tej części świata, co już należy do kanonu francuskiego pisarza, a liczne przypisy tłumacza, Janusza Pultyna, dostarczą nam dodatkowo takich szczegółów, jakie znają tylko najdociekliwsi amatorzy tej pięknej, egzotycznej dla nas, Europejczyków, krainy.

Po raz pierwszy Stypendia podróżne ukazały się w odcinkach na łamach „Magazynu Edukacji i Rozrywki” w roku 1903, począwszy od numeru 193 (1 stycznia), a skończywszy na numerze 216 (15 grudnia). Jeszcze w tym samym roku, właściwie równolegle, na półkach księgarskich pojawiły się książki zawierające tę powieść: najpierw w dwóch częściach (1 lipca i 9 listopada) z ilustracjami Léona Benetta, a następnie 19 listopada w trzydziestym dziewiątym podwójnym tomie z 49 ilustracjami Léona Benetta.

Polski Czytelnik musiał czekać aż do roku 2017, kiedy to nakładem Wydawnictwa Hachette ukazała się książka wydana w dwóch tomach, w tłumaczeniu Małgorzaty Dobosiewicz-Weltschek, nosząca tytuł Sakiewki podróżne. Z reguły nie krytykuję prac innych wydawców, ale tym razem muszę stwierdzić, że jeżeli tłumaczenie stanowi niby całość, bardziej lub mniej zgrabnie oddaną, to jeśli chodzi o terminologię żeglarską, obficie używaną w powieści, mamy do czynienia, delikatnie rzecz ujmując, z kompletnym nieporozumieniem. Tłumaczenie Janusza Pultyna jest pełne, rzeczowe, a używana w nim terminologia z różnych dziedzin życia w pełni przekazuje to, co nasz ulubiony autor w istocie napisał. Przekład został oparty na podwójnym wydaniu francuskim z 1903 roku. Także z tej książki zaczerpnięto wszystkie ilustracje Léona Benetta.

 

Życzę przyjemnej lektury

Andrzej Zydorczak

Część pierwsza

 

 

 

Rozdział I

Konkurs

 

– Pierwsze lokaty: ex aequo Louis Clodion i Roger Hinsdale – gromkim głosem oświadczył dyrektor Julian Ardagh.

Grzmiące wiwaty, mnogie okrzyki hurra przyjęły wraz z głośnymi oklaskami obu laureatów konkursu.

Potem, z wysokości podestu ustawionego na środku wielkiego dziedzińca Antilian School1, dyrektor, czytając w dalszym ciągu listę umieszczoną przed jego oczyma, podał następujące nazwiska:

– Druga lokata: Alex Wickborn.

– Trzecia lokata: Albertus Leuwen.

Nowa salwa oklasków, mniej ożywiona aniżeli poprzednia, lecz nadal pochodząca od bardzo wspierającej widowni.

Pan Ardagh podjął:

– Czwarta lokata: John Howard.

– Piąta lokata: Magnus Anders.

– Szósta lokata: Niels Harboe.

– Siódma lokata: Hubert Perkins.

Korzystające z nabranego rozpędu i osiągniętej prędkości, brawa ciągnęły się długo.

Pozostało do ogłoszenia ostatnie nazwisko, bowiem ten bardzo szczególny konkurs powinien mieć dziewięciu laureatów.

Nazwisko to dyrektor rzucił teraz widowni:

– Ósma lokata: Tony Renault.

Choć ów Tony Renault zajął ostatnie miejsce, to braw i wiwatów ani trochę mu nie szczędzono. Dobry kolega, równie usłużny co zaradny, o impulsywnym charakterze, pośród uczniów Antilian School miał tylko przyjaciół.

Po wywołaniu jego nazwiska każdy z laureatów wchodził na podest, aby odebrać shake hand2 pana Ardagha; potem wracał na swoje miejsce pośród mających mniej szczęścia kolegów, którzy przyjmowali go płynącymi ze szczerego serca gratulacjami.

 

Nie sposób nie zauważyć wielkiej różnorodności nazwisk dziewięciu laureatów, wskazującej na ich pochodzenie odmienne pod względem narodowości. Ową różnorodność tłumaczy wyłącznie to, że instytucja, którą kierował pan Julian Ardagh w Londynie, przy Oxford Street3 314, była znana pod wysoce zasłużoną nazwą Antilian School.

Przed piętnastu laty szkołę tę założyli synowie osadników pochodzący z Wielkich i Małych Antyli4 – z Antilii5, jak mówi się obecnie. To w niej uczniowie mieli zaczynać naukę, kontynuować bądź zakończyć ją w Anglii. Pozostawali tam przeważnie aż do dwudziestego pierwszego roku życia, otrzymując wykształcenie bardzo praktyczne, ale także wszechstronne, jednocześnie literackie, naukowe, przemysłowe i handlowe. Antilian School liczyła wtedy sześćdziesięciu uczniów, płacących dość wysokie czesne. Opuszczali ją przygotowani do wszelkiego rodzaju pracy, zarówno jeśli mieliby pozostać w Europie, jak powrócą do Antilii, gdyby ich rodziny nie porzuciły tej części Indii Zachodnich6.

Rzadko kiedy podczas roku szkolnego nie spotyka się w niej, choć w nierównej liczbie, Hiszpanów, Duńczyków, Anglików, Francuzów, Holendrów, Szwedów, a nawet Wenezuelczyków, pochodzących z wszystkich części Wysp Nawietrznych7 bądź Zawietrznych8, których posiadaniem podzieliły się mocarstwa europejskie czy amerykańskie.

Tą międzynarodową szkołą, przyjmującą wyłącznie młodych Antylczyków, kierował wówczas, z pomocą bardzo wybitnych profesorów, pan Julian Ardagh. Ten pięćdziesięcioletni, poważny i rozważny administrator zasługiwał całkowicie na pełne zaufanie rodzin. Grono nauczycielskie było niezaprzeczalnej wartości i szkoliło pod jego kierunkiem tak w przedmiotach humanistycznych, jak też ścisłych i artystycznych. W Antilian School nie zaniedbywano również ćwiczeń fizycznych, zajęć sportowych tak zalecanych i tak wymaganych w Zjednoczonym Królestwie9, czyli krykieta10, boksu, walki na kije11, krokieta12, foot-ballu, pływania, tańca, jeździectwa, kolarstwa, wioślarstwa, a wreszcie wszelkich odmian współczesnej gimnastyki.

Pan Ardagh starał się także łączyć, spajać różne temperamenty i mocno pomieszane charaktery, jakie wynikały z obecności chłopców rozmaitych narodowości, tworzyć z tych uczniów, na ile to tylko było możliwe, „Antylczyków”, wzbudzać u nich trwałe więzy wzajemnej sympatii. Nie zawsze udawało mu się to tak, jak pragnął. Instynkty rasy, silniejsze aniżeli dobry przykład i dobre rady, często przeważały. Choć jednak po opuszczeniu szkoły pozostawały tylko resztki owego spoiwa, to ten system koedukacji powinien przynieść pewne skutki w przyszłości, trzeba go zatem pochwalać i oddawać należny honor szkole przy Oxford Street.

Należy wiedzieć, że uczniowie znali liczne języki używane w Indiach Zachodnich. Pan Ardagh wpadł nawet na znakomity pomysł uczynienia ich obowiązującymi kolejno na lekcjach i w czasie wolnym. Przez jeden tydzień mówiono po angielsku, w drugim po francuski, w kolejnych po holendersku, hiszpańsku, duńsku, szwedzku. Uczniowie rasy anglosaskiej stanowili niewątpliwie większość w szkole i być może starali się narzucać w niej rodzaj swej dominacji fizycznej i moralnej. Inne jednak wyspy Antilii były reprezentowane w wystarczającej liczbie. Nawet wyspa Saint Barthélemy13, jedyna należąca do państw skandynawskich, miała wielu uczniów, wśród nich Magnusa Andersa, który w konkursie zajął piąte miejsce.

Biorąc wszystko pod rozwagę, zadanie pana Ardagha i jego współpracowników nie było wyzbyte pewnych trudności praktycznych. Konieczny był prawdziwy duch sprawiedliwości, pewna i stała metoda działań, ręka sprawna i twarda, aby wśród tych synów zamożnych rodzin powściągać rywalizację, rodzącą się pomimo woli jej dławienia.

Właśnie przy okazji tego konkursu można było żywić obawy, że w czasie ogłaszania jego zwycięzców osobiste ambicje wywołają jakieś zamieszanie, sprzeciwy, zawiść. Okazało się jednak, że wyniki były zadowalające; Francuz i Anglik zajęli pierwsze miejsce, otrzymawszy tę samą liczbę punktów. Wprawdzie to poddany królowej Wiktorii14 zajął miejsce przedostatnie, ale na ostatnim znalazł się obywatel republiki francuskiej, Tony Renault, któremu nie zazdrościł żaden z uczniów. Pomiędzy nimi, na innych miejscach, znaleźli się różni mieszkańcy Antyli angielskich, francuskich, duńskich, holenderskich, szwedzkich. Nie było żadnego Wenezuelczyka ani Hiszpana, chociaż wśród podopiecznych szkoły znajdowało się ich wówczas piętnastu. Należy ponadto zauważyć, że owego roku uczniowie pochodzący z Kuby15, Santo Domingo16, Portoryko17, czyli wielkich Antyli, mający od dwunastu do piętnastu lat, należeli do najmłodszych i nie mogli wziąć udziału w tym konkursie, wymagającym posiadania ich co najmniej siedemnastu.

Istotnie, konkurs dotyczył nie tylko zagadnień naukowych i literackich, ale także – czemu nie należy się dziwić – kwestii etnologicznych, geograficznych, handlowych, związanych z archipelagiem Antyli, jego dziejami, przeszłością, teraźniejszością, przyszłością, stosunkami z różnymi państwami europejskimi, które zależnie od losów pierwszych odkryć, włączyły te wyspy w skład swego imperium kolonialnego.

Jeśli chodzi o cel owego konkursu, o korzyści, jakie miał przynieść jego laureatom, to były nimi stypendia podróżne, które pozwolą przez kilka miesięcy zaspokajać zamiłowanie do odkryć, wędrówek, tak naturalne u chłopców, którzy nie przekroczyli jeszcze dwudziestego pierwszego roku życia.

Tak zatem, dzięki swym lokatom dziewięciu młodzieńców mogło, jeśli nie okrążyć cały świat, jak chciałaby większość z nich, to przynajmniej odwiedzić różne ciekawe krainy Starego, czy nawet Nowego Kontynentu.

A kto wpadł na pomysł ufundowania tych stypendiów podróżnych…? Pewna bogata Antylka pochodzenia angielskiego, Mrs Kethlen Seymour, mieszkająca na Barbadosie18, jednej z brytyjskich kolonii archipelagu, której nazwisko pan Ardagh właśnie w tej chwili po raz pierwszy wymówił.

Można sobie wyobrazić, jakimi wiwatami przyjęli to nazwisko obecni i z jakim zapałem wydawali oni takie okrzyki:

– Hip, hip, hurra…! dla mistress Seymour!

Choć jednak dyrektor Antilian School ogłosił nazwisko dobrodziejki, to o jaką podróż chodziło? Ani on, ani nikt inny jeszcze tego nie wiedział. Za niecałe dwadzieścia cztery godziny wszystko stanie się jednak jasne. Dyrektor wyśle na Barbados depeszę z wynikami konkursu, a Mrs Kethlen Seymour odpowie mu telegramem wskazującym co najmniej, w które strony udadzą się w podróż zdobywcy stypendium.

Można sobie bez trudu wyobrazić, z jakim ożywieniem rozmawiali owi uczniowie, którzy roztaczali już domysły dotyczące najciekawszych krain świata podksiężycowego19, najdalszych i najmniej znanych. Oczywiście zależnie od swego temperamentu czy charakteru jedne pomijali, a inne wybierali, lecz zapał był naprawdę powszechny.

– Chciałbym mniemać – mówił Roger Hinsdale, angielski do szpiku kości – że pojedziemy odwiedzić jakąś część domeny kolonialnej Anglii, tak rozległej, że można wybierać…

– Będzie to środkowa Afryka – zapewnił Louis Clodion – sławna portentosa Africa20, jak mówi nasz zacny rządca, i będziemy mogli podążać śladami wielkich odkrywców…!

– Nie… wyprawa na tereny polarne – powiedział Magnus Anders, który chętnie udałby się w ślad swego sławnego rodaka Nansena21…

– Wolałbym, aby była to Australia – stwierdził John Howard – i nawet pod Tasmanie22, Dampierze23, Bursie24, Vancouverze25, Baudinie26, Dumoncie d’Urville’u27 pozostają tam odkrycia do dokonania, może odnalezienie nowych kopalń złota…28

– Raczej jakiś piękny kraj Europy – zażyczył sobie Albertus Leuwen, którego holenderski charakter nie skłaniał do przesady. – Kto wie nawet, czy nie zwykła wycieczka po Szkocji albo Irlandii…

– Cóż znowu! – zawołał porywczy Tony Renault. – Założę się o wszystko, że będzie to podróż dookoła świata…

– Zobaczymy – oznajmił mądry Alex Wickborn – mamy tylko siedem, osiem tygodni czasu, i wyprawa musi się ograniczyć jedynie do państw sąsiednich.

Młody Duńczyk miał rację. Zresztą rodziny nie zgodziłyby się na nieobecność ich synów przez długie miesiące, co narażałoby ich na niebezpieczeństwa dalekiej podróży, a pan Ardagh nie wziąłby za nią odpowiedzialności.

Dlatego, po omówieniu zamiarów Mrs Kethlen Seymour dotyczących planowanej wycieczki, zaczęła się rozmowa o sposobie jej przeprowadzenia.

– Czy odbędziemy ją pieszo, jak turyści, z tobołkiem na plecach, laską w ręce…? – zapytał Hubert Perkins.

– Nie, powozem… w mail-coach29…! – stwierdził Niels Harboe.

– Drogą żelazną – odparł Albertus Leuwen – z biletem okrężnym i pod opieką agencji Cooka30…

– Sądzę raczej, że podróż odbędzie się na pokładzie statku pasażerskiego, może nawet transatlantyku – oświadczył Magnus Anders, który widział się już na pełnym oceanie.

– Nie, balonem – zawołał Tony Renault – i do bieguna północnego31!

I dyskusja trwała w najlepsze, daremna co prawda, ale pełna zapału, tak oczywistego u chłopców, a choć Roger Hinsdale i Louis Clodion byli bardziej ostrożni, to nikt nie chciał się za nic wyrzec swojego zdania.

Dyrektor musiał się więc wtrącić, jeśli nie dla zaprowadzenia zgody, to chociaż dla nakazania, żeby zaczekali na odpowiedź, jaka przyjdzie na telegram wysłany na Barbados.

– Cierpliwości! – powiedział. – Przesłałem mistress Kethlen Seymour nazwiska laureatów, ich lokaty, narodowości, a ta szczodra dama powiadomi nas o swych zamiarach dotyczących przyznania stypendiów podróżnych. Jeśli odpowie depeszą, to dzisiaj, za kilka godzin, będziemy wiedzieli, czego się trzymać. Jeśli zaś listem, trzeba będzie poczekać sześć lub siedem dni. A teraz do nauki, pamiętajcie o obowiązkach…

– Sześć dni…! – oparł istny szatan Tony Renault. – Nie pożyję tak długo!

I może wyraził w ten sposób stan duszy kilku swoich kolegów, Huberta Perkinsa, Nielsa Harboe, Axela Wickborna, o charakterze równie żywym jak jego. Louis Clodion i Roger Hinsdale, obaj ex aequo zwycięzcy konkursu, wykazywali więcej spokoju. Natomiast Szwed i Holender nie porzucili swej wrodzonej flegmy. Gdyby jednak Antilian School miała uczniów amerykańskich, najprawdopodobniej nie przyznano by im nagrody za cierpliwość.

Podniecenie tych młodych umysłów było jak najbardziej zrozumiałe. Nie wiedzieli, w jaką część świata wyśle ich Mrs Kethlen Seymour! Należy ponadto zauważyć, że była już połowa czerwca, i jeśli na tę podróż mają być poświęcone wakacje, wyjazd nastąpi przed upływem sześciu tygodni.

Należało tak przypuszczać, tak myślał pan Ardagh, zgodny w tym względzie z większością Antilian School. W tych warunkach nieobecność młodych stypendystów nie przekroczy dwóch miesięcy. Powrócą do swych klas w październiku, co zadowoli zarówno rodziny, jak i personel szkoły.

Tak zatem, ze względu na długość wakacji, nie mogło chodzić o wyprawę w odległe zakątki. Stąd najmądrzejsi powstrzymywali się przed podróżowaniem w wyobraźni przez stepy Syberii, pustynie środkowej Azji, dżungle Afryki czy pampasy32 Ameryki. Nie opuszczając Starego Kontynentu ani nawet Europy, poza Zjednoczonym Królestwem co za ciekawe kraje czekały na odwiedzenie, Niemcy, Rosja, Szwajcaria, Austria, Francja, Włochy, Hiszpania, Holandia, Grecja! Co za wspomnienia do zapisania w albumie turysty i jakie nowe wrażenia dla młodych Antylczyków, którzy w większości byli jeszcze dziećmi, kiedy pokonywali Atlantyk, płynąc z Ameryki do Europy. Nawet przy ograniczeniu się do państw nieodległych od Anglii, podróż ta musiała pobudzać w wielkim stopniu ich niecierpliwość i ciekawość.

Skoro zaś telegram nie przybył ani owego dnia, ani w następne, dyrektor otrzyma odpowiedź listem wysłanym z Barbadosu do pana Juliana Ardagha, Antilian School, 314, Oxford Street, London, Zjednoczone Królestwo, Great Britain.

Słowa wyjaśnienia wymaga nazwa Antilian, widniejąca nad bramą szkoły. Jest pewne, że została ona utworzona umyślnie. Istotnie, w brytyjskim nazewnictwie geograficznym Antyle określa się jako Carribee Islands33. Na mapach ze Zjednoczonego Królestwa, jak i na tych z Ameryki nie noszą innej nazwy. Lecz Carribee Islands oznacza wyspy Karaibów34, a miano to przywołuje bardzo nieszczęśliwie dzikich tubylców archipelagu, sceny rzezi i ludożerstwa, które wyludniały Indie Zachodnie. Czy można by zobaczyć w broszurach szkoły ten okropny nagłówek: Szkoła Karaibów…? Czy nie nasuwałby on myśli, że uczono tam sztuki zabijania się nawzajem oraz przepisów kulinarnych na ludzkie mięso…? Dlatego nazwę „Antilian School” uznano za stosowniejszą dla chłopców pochodzących z Antyli, którym starano się zapewnić wykształcenie czysto europejskie.

Tak więc wobec braku depeszy należało oczekiwać listu – chyba że ten konkurs o stypendia podróżne był mistyfikacją czyjegoś wypaczonego gustu. Lecz nie! Mrs Kethlen Seymour i pan Ardagh wymieniali korespondencję. Szczodra dama nie była istotą wymyśloną, mieszkała na Barbadosie, była tam znana od dawna i uchodziła za posiadaczkę jednego z największych majątków na wyspie.

Teraz zaś konieczny był duży zasób cierpliwości, wypatrywanie każdego ranka i wieczora poczty z zagranicy. Trzeba wiedzieć, że zwłaszcza dziewięciu laureatów stawało przy oknach wychodzących na Oxford Street, aby dostrzec listonosza obsługującego tę dzielnicę. Kiedy w oddali pojawiała się jego czerwona tunika35 – a wiadomo, że czerwień jest dostrzegalna z bardzo daleka – zainteresowani zbiegali po schodach na złamanie karku, wypadali na dziedziniec, pędzili do głównej bramy, wypytywali listonosza, ogłuszając go słowami, niemalże grzebali w jego skrzynce.

Nic! Żadnego listu z Antyli, żadnego! Czy nie powinno się więc wysłać do Mrs Kethlen Seymour drugiego kablogramu36, aby się upewnić, czy pierwszy doszedł na jej adres, z prośbą o pilną odpowiedź telegraficzną…?

W tych żywych wyobraźniach kłębiły się teraz tysięczne obawy usiłujące wytłumaczyć owe niewytłumaczalne opóźnienie. Czy statek pasażerski pełniący służbę pocztową pomiędzy Antylami i Anglią uległ unicestwieniu podczas ciężkiego sztormu…? Czy zatonął po zderzeniu…? Czy utknął na jakiejś nieznanej mieliźnie…? Czy Barbados zniknął w jednym z owych trzęsień ziemi, które są tak straszne w Indiach Zachodnich…? Czy szczodra dama zginęła w którymś z tych kataklizmów…? Czy Francja, Holandia, Dania, Szwecja, Zjednoczone Królestwo utraciły najpiękniejszy klejnot swego imperium kolonialnego w Nowym Świecie37?

– Nie, nie – powtarzał pan Ardagh – taka katastrofa byłaby znana…! Wszystkie jej szczegóły opisałyby gazety…!

– Racja! – odpowiedział Tony Renault. – Gdyby transatlantyki zabierały gołębie, wiedziano by zawsze, czy są na dobrym kursie!

Bardzo słusznie, ale usługa takich gołębiogramów nie działała jeszcze w owej epoce, ku wielkiemu żalowi uczniów Antilian School.

Ten stan nie mógł jednak trwać długo. Profesorowie nie byli w stanie łagodzić wzburzenia umysłów. Nie pracowano już ani w klasach, ani na salach ćwiczeń. Nie tylko zwycięzcy konkursu, ale i ich koledzy myśleli o czymś zupełnie innym niż o obowiązkach.

Czysta przesada, należy uznać. Natomiast pan Ardagh nie odczuwał żadnego niepokoju. Czyż nie było zrozumiałe, że Mrs Kethlen Seymour nie odpowiedziała telegramem, który nie byłby dostatecznie jasny? Jedynie list, i to list wyczerpujący, mógł podać instrukcje, których należało przestrzegać, wyjaśnić, czym będzie owa podróż, w jakich warunkach się odbędzie, w jakim czasie ma się zacząć, jak długo potrwać, jak zostaną uregulowane wydatki, ile wyniosą stypendia przekazane dziewięciu laureatom. Wyjaśnienia te wymagały co najmniej dwóch lub trzech stronic i nie mogły być podane w języku38 o murzyńskiej gramatyce, którym czarni mówili jeszcze w koloniach indyjskich.

Wszystkie te słuszne spostrzeżenia nie odnosiły jednak skutku i wzburzenie nie opadało. Potem zaś uczniowie, którzy nie mieli skorzystać z owoców konkursu, byli w głębi duszy zazdrośni o powodzenie kolegów, zaczynali z nich kpić, blagować39, aby użyć słowa, które znajdzie wkrótce swe miejsce w słowniku Akademii Francuskiej40. Była to jedynie skończona mistyfikacja… Nie ma choćby jednego centyma41 czy farthinga42 w tych rzekomych stypendiach podróżnych… Ten mecenas w spódnicy, o nazwisku Kethlen Seymour, wcale nie istnieje…! Ów konkurs to jeden z humbugów43 sprowadzonych z Ameryki, kraju ich pochodzenia…!

Wreszcie pan Ardagh przystał na następujący plan: zaczeka na przypłynięcie do Liverpoolu najbliższego statku, który przywiezie przesyłki z Antyli, zapowiadanego na dwudziestego trzeciego bieżącego miesiąca. Jeśli tego dnia nie będzie listu od Mrs Kethlen Seymour, wyśle jej drugą depeszę.

Okazało się to zbędne. Dwudziestego trzeciego czerwca, popołudniową pocztą, przyszedł list ze znaczkiem ze stemplem Barbadosu. List ten napisała własną ręką Mrs Kethlen Seymour, a według zamierzeń owej damy – czego właśnie chciano się dowiedzieć – stypendia zostały przeznaczone na podróż na Antyle.

 

 

 

 

1Antilian School (ang.) – Szkoła Antylska, twór wyobraźni autora.

2Shake hand (ang.) – uścisk dłoni, dosłownie potrząśnięcie ręki, użycie słów angielskich zapewne dla podkreślenia różnicy z ówczesnym francuskim podaniem ręki, rzadkim i zdawkowym.

3Oxford Street (ang.) – jedna z najznaczniejszych ulic w centrum Londynu (City of Westminster); posesja nr 314 znajduje się mniej więcej w jej połowie, w XIX wieku (1825-1882) pod tym adresem znajdowała się fabryka broni palnej firmy James Purdey and Sons.

4Antyle – archipelag leżący pomiędzy Morzem Karaibskim a Oceanem Atlantyckim, ciągnie się łukiem o długości ok. 4,5 tys. km, od półwyspu Jukatan w Meksyku na północnym zachodzie do Wenezueli na południowym wschodzie, dzieli się na dwie główne grupy, Wielkie Antyle na północy (najważniejsze wyspy: Kuba, Haiti, Jamajka i Portoryko), o powierzchni 207 tys. km2 oraz Małe Antyle w części wschodniej (według niektórych geografów także południowej), o powierzchni 14 tys. km2, pochodzenia wulkanicznego, złożone z kilkudziesięciu małych wysp.

5Antilia – nazwa Antyli pochodzi od Antilii (Antillii), z portugalskiego Ante-Ilha (Przed-Wyspa), legendarnej wyspy mającej leżeć na Atlantyku na zachód od Półwyspu Iberyjskiego, umieszczanej na mapach z XV wieku; po odkryciach Kolumba nazwę przeniesiono na obecne Antyle (ze zmianą na liczbę mnogą), nazwę Antilia stosowano w krajach romańskich w XVII-XIX wieku.

6Indie Zachodnie – dawna nazwa wysp leżących na Morzu Karaibskim (Wielkie i Małe Antyle, Bahamy, niekiedy także Bermudy), wywodząca się z błędnego przekonania ich odkrywców, że dopłynęli od wschodu do Indii.

7Wyspy Nawietrzne (Wyspy Podwietrzne) – północna część Małych Antyli, od Wysp Dziewiczych na północy do Gwadelupy na południu, według anglosaskiego nazewnictwa geograficznego i opartego na nim (do roku 2011) polskiego; w nazewnictwie francuskim i hiszpańskim (od roku 2011 także w polskim) cała część wschodnia Małych Antyli, od Wysp Dziewiczych do Grenady.

8Wyspy Zawietrzne – południowa część Małych Antyli, od Dominiki na północy do Grenady na południu, według nazewnictwa anglosaskiego i opartego na nim (do roku 2011) polskiego; w nazewnictwie francuskim i hiszpańskim (od roku 2011 także w polskim) część południowa Małych Antyli, Antyle Holenderskie i Wenezuelskie; nazwa pochodzi stąd, że ta część Antyli jest osłonięta przed tornadami nadciągającymi od wschodu, z Atlantyku, na które narażone są Wyspy Nawietrzne.

9Zjednoczone Królestwo – właściwie Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii, istniejące w latach 1801-1922.

10Krykiet – tradycyjny drużynowy sport angielski, rozgrywany na owalnym boisku trawiastym, na którym ustawione są dwie drewniane bramki, gra polega na rzucaniu w bramki twardą piłką z korka obciągniętego skórą; bramki broni zawodnik wyposażony w drewniany kij.

11Walka na kije – rodzaj zawodów, w których dwaj zawodnicy wyposażeni w długie kije starają się nawzajem zepchnąć z wąskiej kładki nad strumieniem albo belki umieszczonej na pewnej wysokości, w odmianie wodnej zawodnicy stoją na dziobach łódek wiosłowych.

12Krokiet – dawna angielska gra, bardzo popularna od połowy XIX wieku, polegająca na toczeniu drewnianej kuli uderzanej długimi drewnianymi młotkami, pomiędzy małymi bramkami ustawionymi na trawiastym boisku.

13Saint Barthélemy – maleńka wyspa (25 km2) w północnej części Małych Antyli, zasiedlona przez Francję, w latach 1784-1878 należała do Szwecji, przekazana jej przez Francję w zamian za prawo korzystania z portu w Göteborgu, potem zależna od Gwadelupy, od roku 2007 samodzielna wspólnota zamorska Francji.

14Wiktoria (1819-1901) – królowa Wielkiej Brytanii i Irlandii od 1837 roku, od 1877 cesarzowa Indii.

15Kuba – największa z wysp Antyli (110 tys. km2), po odkryciu przez Kolumba należała do Hiszpanii do roku 1898, w wyniku dwóch wojen amerykańsko-hiszpańskich uzyskała status zależny od USA, rządzona przez różne dyktatury, po rewolucji kubańskiej w roku 1959 przez reżim socjalistyczny.

16Santo Domingo – inna nazwa wyspy Haiti, drugiej pod względem wielkości w Antylach (76,5 tys. km2), należała do Hiszpanii, od roku 1697 część zachodnia do Francji, w wyniku powstania czarnoskórych niewolników została ona niezależną republiką Haiti i zajęła wschodnią, hiszpańską część wyspy, która w roku 1844 zbrojnie zdobyła niepodległość jako Dominikana, obecnie utrzymuje się podział na dwa państwa, Haiti i Dominikanę.

17Portoryko – wyspa w Wielkich Antylach (91,1 tys. km2), od odkrycia przez Kolumba należała do Hiszpanii, w roku 1898 w wyniku wojny hiszpańsko-amerykańskiej stała się zależna od USA, od 1952 ma status państwa stowarzyszonego, mieszkańcy mają obywatelstwo amerykańskie.

18Barbados – wyspa w Małych Antylach (431 km2), wysunięta z nich najbardziej na wschód, odkryta przez Portugalczyków, ale od roku 1627zasiedlana przez Anglików, szybki rozwój dzięki plantacjom trzciny cukrowej, od 1966 niepodległe państwo.

19Świat podksiężycowy – żartobliwe bądź poetyckie określenie Ziemi, wywodzące się z filozofii Arystotelesa, który całość wszechświata podzielił na świat pod- i nadksiężycowy, różniące się całkowicie.

20Portentosa Africa (łac.) – wspaniała (groźna, tajemnicza) Afryka, właściwie Africa portentosa, straszna Afryka, określenie pochodzące z literatury łacińskiej, stosowane często w epoce odkryć geograficznych w Afryce.

21Fridtjöf Nansen (1861-1930) – norweski, a nie szwedzki uczony, biolog, podróżnik i działacz społeczny, prowadził badania na terenach polarnych, po I wojnie światowej Wysoki Komisarz Ligi Narodów do Spraw Uchodźców, w roku 1922 laureat Pokojowej Nagrody Nobla; w 1877 roku, gdy toczy się akcja powieści, miał dopiero 17 lat.

22Abel Janszoon Tasman (1603-1659) – holenderski żeglarz, odkrywca i kupiec, badacz Australii i Oceanii; pierwszy Europejczyk, który dopłynął do Tasmanii i Nowej Zelandii; jego wyprawę statkami „Heemskerck” (kapitan: Abel Tasman) i „Zeehaan” (kapitan: Gerrit Jansz) w latach 1642-1643 zorganizowała Holenderska Kompania Wschodnioindyjska; podczas drugiej wyprawy sporządził mapy północnego wybrzeża Australii.

23William Dampier(1652-1715) – angielski żeglarz, przyrodnik, odkrywca i korsarz; odbył trzy podróże dookoła świata, dokonując wielu odkryć u wybrzeży Australii i Nowej Gwinei; w czasie drugiej podróży (1708-1711) zabrał na pokład z jednej z wysp archipelagu Juan Fernandez na Oceanie Spokojnym angielskiego marynarza Aleksandra Selkirka, pierwowzór Robinsona Crusoe; opisał swoje podróże w kilku książkach.

24Burs, być może George Bass (1771-1803) – brytyjski lekarz i podróżnik, razem z Matthew Flindersem uczestniczył w eksploracji wybrzeży Australii, zaginął na morzu w drodze na Tahiti; albo Robert O’Hara Burke (1821-1861) – brytyjski oficer i podróżnik, badacz Australii; w latach 1860-1861 prowadził ekspedycję, która jako pierwsza pokonała Australię z południa na północ; zginął w drodze powrotnej, podobnie jak większość uczestników wyprawy.

25GeorgeVancouver (1757-1798) – brytyjski podróżnik, odkrywca i kartograf; uczestnik drugiej i trzej wyprawy Cooka na statku „Resolution”; w latach 1791-1795 skartował południowe wybrzeża Tasmanii i Nowej Zelandii, odkrył wyspę Rapa w Polinezji, zbadał Hawaje, zbadał i naniósł na mapy zachodnie wybrzeże Ameryki Północnej.

26Nicolas Thomas Baudin (1754-1803) – francuski żeglarz, kartograf, przyrodnik i hydrograf; uczestnik wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, później przewoził austriackich przyrodników na Ocean Indyjski; w latach 1796-1798 odbył wyprawę na Antyle, a w latach 1800-1804 do Australii, dowodząc dwoma statkami, „Le Geographe” i „Le Naturaliste”, i mając na pokładzie dziewięciu botaników; umarł w drodze powrotnej na wyspie Mauritius.

27Jules Sébastien César Dumont d’Urville (1790-1842) – francuski żeglarz, jeden z najwybitniejszych badaczy Oceanii; w latach 1826-29 i 1837-40 odkrył wiele wysp w Polinezji oraz Wybrzeże Ludwika Filipa, Wybrzeże Adeli i Wybrzeże Klary na Antarktydzie.

28Kopalnie złota – złoto w Australii odkrył Paweł Strzelecki, w roku 1851 wybuchła tam gorączka złota, wkrótce potem w Australii wydobywano najwięcej złota na świecie.

29Mail-coach (ang.) – dyliżans pocztowy wprowadzony do użytku w Anglii w roku 1784, przewoził pocztę i czterech pasażerów, był mniej wygodny od dyliżansów pasażerskich, ale szybszy.

30Agencja Cooka – spółka założona przez Thomasa Cooka w Anglii roku 1841, później (1871) Thomas Cook & Son, pierwsze w świecie biuro podróży, zapoczątkowała turystykę masową po Wielkiej Brytanii, a od roku 1864 po Europie, istnieje nadal.

31Biegun północny – J. Verne nawiązuje do wyprawy Szweda Salomona Andréego, który w roku 1897 (dwa lata przed napisaniem powieści) z dwoma towarzyszami wyruszył balonem ze Spitsbergenu w stronę bieguna północnego; gdy jej członkowie zaginęli, prowadzono wielkie akcje poszukiwawcze, ostatecznie wykryto, że balon wylądował 800 km od bieguna, idąc pieszo z powrotem, cała załoga zginęła.

32Pampasy – równinne stepy porośnięte wysoką trawą występujące w umiarkowanej strefie Ameryki Południowej.

33Carribee Islands (ang.) – Wyspy Karaibskie, w terminologii brytyjskiej wszystkie wyspy Morza Karaibskiego i sąsiednie, oprócz Antyli także Bahamy oraz wysepki przy wybrzeżach Kolumbii i Meksyku.

34Karaibowie – kilkadziesiąt plemion zamieszkujących wyspy Małych Antyli i północnej części Ameryki Południowej; zajmowali się rolnictwem i rybołówstwem, prawie całkowicie wytępieni przez osadników europejskich i wskutek przyniesionych przez nich chorób, od początku oskarżani o kanibalizm, co nie jest całkowicie udowodnione, obecnie pozostały małe ich grupy na Dominice.

35Czerwona tunika – w roku 1855 wprowadzono w Londynie jako ubiór listonoszy szkarłatny surdut, w roku 1861 zastąpiony przez granatowy ze szkarłatnym kołnierzem, w 1868 miejsce surduta zajęła tunika o kroju wojskowym, noszona do roku 1910.

36Kablogram – depesza wysyłana kablem (tu podmorskim), a nie telegrafem, która nosiła nazwę „telegram”; pierwszy kabel na dnie Atlantyku ułożono w roku 1866.

37Nowy Świat – tak nazywano odkrytą przez Kolumba w 1492 roku Amerykę, w odróżnieniu od Starego Świata, tj. Europy, Azji i Afryki.

38Chodzi o jeden z kilkunastu języków kreolskich, powstałych na terenie Antyli, mieszanek języków europejskich z tubylczymi, o bardzo uproszczonej gramatyce i wymowie; używali ich głównie niewolnicy sprowadzani z Afryki i ich potomkowie, jako pochodzący z różnych plemion potrzebowali wspólnego języka.

39W oryginaleblaguer – żartować, nabijać się, drwić; ten francuski czasownik pochodzący od blague – kapciuch na tytoń, od początku XIX wieku zaczął mieć potoczne znaczenie blaga, bujda, żart, po raz pierwszy zanotowane w słowniku w roku 1808.

40Akademia Francuska – instytucja naukowa utworzona w roku 1635 przez kardynała Richelieu, złożona z 40 dożywotnich członków, jej głównym zadaniem jest czuwanie nad czystością języka francuskiego, wydaje Słownik Akademii Francuskiej, podający obowiązujące normy językowe, cieszy się wielkim prestiżem.

41Centym – jedna setna franka, jednostki monetarnej Francji używanej w latach 1795-2002 (od rewolucji francuskiej do wprowadzenia euro).

42Farthing – ćwierć pensa, ówczesna drobna moneta angielska; według systemu angielskiego sprzed reformy monetarnej z roku 1971 jeden funt szterling dzielił się na dwadzieścia szylingów, a jeden szyling na dwanaście pensów.

43Humbug (ang.) – oszustwo, figiel, blaga, zwłaszcza na wielką skalę i z chęci zysku.

Rozdział II

Zamysły Mrs Kethlen Seymour

 

Podróż na różne wyspy Indii Zachodnich, oto, co zapewniała szczodrość Mrs Kethlen Seymour! Wydawało się rzeczywiście, że laureaci powinni okazywać zadowolenie.

Na pewno należało się wyrzec myśli o odległych wyprawach przez Afrykę, Azję, Oceanię, do mało znanych krain nowego kontynentu, jak też w okolice bieguna południowego czy północnego!

Mimo że pierwszym odczuciem był lekki zawód, gdyż z krain z marzeń wypadło im powrócić szybciej, niż się tam wybierali, chodziło bowiem o podróż na Antylię, to jednak taki sposób spędzenia najbliższych wakacji był miły, a pan Ardagh wybranym przez konkurs bez trudu wykazał jego zalety.

Rzeczywiście, czyż Antyle nie były ich ziemią ojczystą…? W większości opuścili ją, będąc jeszcze dziećmi, aby w Europie odebrać wykształcenie… Mało zaiste chodzili po powierzchni wysp, na których się urodzili, mało wspomnień stamtąd zachowała ich pamięć…!

Choć ich rodziny porzuciły ten archipelag – z wyjątkiem zaledwie jednej – bez zamiaru powrotu, to niektórzy odnajdą tam krewnych, przyjaciół, i zważywszy wszystko, młodych Antylczyków czekała piękna podróż.

Można to było wywnioskować z osobistej sytuacji każdego z dziewięciu laureatów, którym przyznano stypendia podróżne.

Na początek tych pochodzenia angielskiego, najliczniejszych w Antilian School:

Roger Hinsdale z Saint Lucii44, dwadzieścia lat, którego rodzina, po wycofaniu się z interesów z wielkim majątkiem, mieszkała w Londynie;

John Howard z Dominiki45, osiemnaście lat, którego rodzice przybyli, aby zamieszkać w Manchesterze jako przemysłowcy;

Hubert Perkins z Antigui46, siedemnaście lat, którego rodzina, złożona z ojca, matki, dwóch młodszych sióstr, nie opuściła nigdy rodzimej wyspy, a on po zdobyciu wykształcenia ma tam wrócić, aby pracować w przedsiębiorstwie handlowym.

A teraz Francuzi, w liczbie kilkunastu w Antilian School:

Louis Clodion z Gwadelupy47, dwadzieścia lat, z rodziny armatorów, od kilku lat osiadłej w Nantes48;

Tony Renault z Martyniki49, siedemnaście lat, najstarszy z czworga dzieci rodziny urzędników mieszkającej w Paryżu.

Z kolei Duńczycy:

Niels Harboe z Saint Thomas50, dziewiętnaście lat, niemający już ani ojca, ani matki, którego brat, starszy o sześć lat, mieszka nadal na Antylach;

Alex Wickborn z Saint Croix51, dziewiętnaście lat, którego rodzina zajmuje się handlem drewna w Danii, w Kopenhadze.

Holendrów reprezentował Albertus Leuwen z Saint Martin52, dwadzieścia lat, jedynak, którego rodzice mieszkali w okolicach Rotterdamu.

Natomiast Magnus Anders, Szwed z pochodzenia, urodził się na Saint Barthélemy, miał dziewiętnaście lat, jego rodzina przybyła niedawno, aby zamieszkać w Göteborgu53, w Szwecji, i nie wyrzekła się powrotu na Antyle po zdobyciu majątku.

Należy przyznać, że podróż ta, która na kilka tygodni zawiedzie ich do krajów pochodzenia, powinna ucieszyć młodych Antylczyków, a kto wie, czy większości z nich było pisane później wrócić tam kiedykolwiek! Jedynie Louis Clodion miał wuja, brata matki, na Gwadelupie; Niels Harboe brata na Saint Thomas, a Hubert Perkins całą rodzinę na Antigui. Natomiast ich koledzy nie zachowali żadnych więzi rodzinnych z wyspami Antylii, opuszczonymi bez zamiaru powrotu.

Najstarszymi ze stypendystów byli: Roger Hinsdale o trochę wyniosłym charakterze; Louis Clodion, chłopiec poważny i pracowity, miły dla wszystkich; Albertus Leuwen, którego holenderskiej krwi nie rozpaliło wcale słońce Antyli. Po nich następowali: Niels Harboe, którego powołanie nie objawiło się jeszcze; Magnus Anders, pasjonujący się mocno sprawami morskimi, który szykował się do wstąpienia do marynarki handlowej; Axel Wickborn, którego zamiłowania skłaniały do służby w armii duńskiej. Następny według wieku był John Howard, trochę mniej brytyjski niż jego rodak Roger Hinsdale. Wreszcie dwaj najmłodsi: Hubert Perkins, przeznaczony do handlu, jak już powiedziano, i Tony Renault, którego upodobanie do wioślarstwa mogło się w przyszłości przydać w żegludze.

 

A teraz sprawa dosyć ważna: czy podróż miała objąć całe Antyle, Wielkie i Małe, Nawietrzne i Zawietrzne…? Pełne zwiedzenie archipelagu wymagałoby jednak więcej czasu aniżeli kilka tygodni, które mieli laureaci. Istotnie, liczbę wysp i wysepek tego archipelagu Indii Zachodnich szacuje się na co najmniej trzysta pięćdziesiąt, i gdyby to było możliwe, przy odwiedzeniu każdej z nich tylko przez jeden dzień, na owe bardzo pobieżne wizyty trzeba by poświęcić cały rok.

Nie! Nie takie były zamiary Mrs Kethlen Seymour. Uczniowie Antilian School mieli poprzestać na spędzeniu kilku dni na każdej ze swych wysp, odwiedzić krewnych lub przyjaciół, którzy tam przebywali, stanąć jeszcze raz na rodzinnej ziemi.

W tych warunkach, jak widać, należało najpierw wykluczyć ze szlaku Wielkie Antyle, Kubę, Haiti, Santo Domingo54, Portoryko, gdyż hiszpańscy uczniowie nie zdobyli nagród w konkursie, Jamajkę55, ponieważ żaden z laureatów nie pochodził z tej brytyjskiej kolonii, i Curaçao56, kolonię holenderską, z tego samego powodu. Tak samo nie zostaną odwiedzone Małe Antyle będące pod władzą wenezuelską, czyli ani Tortigos57, ani Margarita58, Tortuga59, Blanquilla60, Orchila61 i Aves62.

 

Tak więc jedynymi wyspami Mikro-Antilii63, na których wylądują zdobywcy stypendium podróżnego, będą angielskie Saint Lucia, Dominika i Antigua, francuskie Gwadelupa i Martynika, duńskie Saint Thomas i Saint Croix, szwedzka Saint Barthélemy oraz należąca po połowie do Holandii i Francji Saint Martin.