Słówka - Tadeusz Boy-Żeleński - ebook

Słówka ebook

Tadeusz Boy-Żeleński

3,5

Opis

Słówka to zbiór pikantnych, zabawnych i gorszących wierszy, które są wspaniałym świadectwem rozpoczynającej się na początku ubiegłego wieku, rewolucji obyczajowej.

Tadeusz Boy-Żeleński kpi niemalże ze wszystkiego, "obalając świętości" i występując przeciwko pruderii. Wiele z tych wierszy szokuje nawet dzisiaj, ponad sto lat po ich napisaniu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 111

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (4 oceny)
1
1
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tadeusz Boy-Żeleński

Słówka(Bezpłatny fragment)

Kopia cyfrowa sporządzona na podstawie wydania z 1931 roku.

ISBN: 978-83-63720-54-4  

Wydawnictwo: Liber Electronicus

SŁÓWKA

Gdy coś mnie nadto wzruszy

Lub serce mi podrażni,

Chowam się aż po uszy

Do swojej wyobraźni.

Tam, o każdziutkiej porze,

Schronienie mam zaciszne,

Gdzie myśl wyprawiać może

Przeróżne rzeczy śmiszne.

Miast czerpać próżną chwałę

W tem, że jak z książki gada,

W głupiutkie słówka małe

Calutka się rozpada.

Te słówka mi uciechy

Sprawiają nieraz mnóstwo,

Lubię ich puste śmiechy

I ducha ich ubóstwo.

Jak błazenkowie mali

Słówko się z słówkiem cacka,

To jęzor mu wywali,

To szczypnie je znienacka.

Jedno przez drugie hasa

Wydając kwik wesoły,

Niby dzieciaków masa

Gdy wyrwie się ze szkoły.

Jednemu w tej pogoni

Pąsem nabiegną lice,

Gdy żywszy ruch odsłoni

Młodziutkich płci różnice;

Inne troszeczkę z boku

Przystanie gdzieś nieśmiele

I stoi z mgiełką w oku

Jak zadumane ciele;

Te dwa w pustocie nowej

Objęły się przyjemnie

I same w rym gotowy

Splatają się bezemnie;

Ja patrzę na niewinne

Figielki miłych dziatek

I wolę niźli inne

Ten mały, własny światek...

O BARDZO NIEGRZECZNEJ LITERATURZE POLSKIEJ I JEJ STRAPIONEJ CIOTCE

J.E. Prof. Dr Hr. St. Tarkowskiemu poświęcam.

I.

Pełna gracji, zacna, słodka,

Żyła sobie stara ciotka.

Bez zbytków, lecz i bez braku,

Miała swój domek na Szlaku.

Oprócz cnót rozlicznych wieńca

Hodowała też siostrzeńca.

Brzydki chłopiec z krzywą buzią

Zwał się — dajmy na to — Józio.

Ciotka była panną czystą,

A Józio był modernistą.

(Modernista — znaczy chłopak,

Co wszystko robi na opak;

Każdego się głupstwa czepi,

A zawsze chce wiedzieć lepiej).

Z tym smarkaczem ciotka stara

Miała strapień co niemiara.

Zawsze jej czemś umiał dopiec.

Taki był już brzydki chłopiec.

Próżno ciotka mu wymienia

Albo Lucka, albo Henia,

Co ich przykład wszystkim świeci

Jako grzecznych dobrych dzieci;

On rozeprze się wygodnie,

Obie ręce włoży w spodnie,

Śmieje się i kiwa głową

Jakby mówił: gadaj zdrowo!

II.

To rzecz nie do uwierzenia

Co on ma za przywidzenia!

Czasem coś bez sensu maże

I mówi że to witraże.

To znów wieczór biega nago

I rozbija wszystkich lagą.

Ciotka krzyczy: Joseph! arrête!

A on: Ciociu to kabaret!

Wszystkie meble w domu psuje,

Mówi, że sztukę stosuje.

Wszędzie wlezie, wszędzie dotrze,

Deprawuje dzieci młodsze.

To rzecz w Polsce niesłychana:

Nie chcą wierzyć już w bociana!

— Ciociu, jestem rotomanka!

„Któż cię tak nauczył?!” — Józio

Mówi z rozpaloną buzią.

„A ja — szepleni Ludwiczka —

Jestem święta pla-samiczka”.

Chociaż zwykle dobra, słodka,

Zawyła ze zgrozy ciotka,

Raziła ją nakształt gromu

Taka hańba w polskim domu!

III.

Czasem dobra ciotka woła:

„Usiądźcie dzieci dokoła,

Powiem wam o dawnych dziejach,

O hetmanach, kaznodziejach,

Potem każde z was wymieni,

Którego najwyżej ceni”.

A Józio ze śmiechu kona

I krzyczy: Ciociu! Kambrona!

IV.

Czasem, a najczęściej w poście,

Przychodzą do ciotki goście

„Józiu, przywitaj się z Panem!

Co ty tam za parawanem?!

Wyłaź stamtąd puść Haneczkę

I powiedz gościom bajeczkę”.

Wylazł Józio, głową kiwa

I w te słowa się odzywa:

Bajeczka pana Jachowicza.

Staś na sukni zrobił plamę,

Oblał bowiem ponczem mamę;

A widząc ją w srogim gniewie,

Jak przepraszać, sam już nie wie.

Plama głupstwo, mama doda,

Ale ponczu, ponczu szkoda!

Skończył Józio, gość się śmieje,

A ciotkę wnet krew zaleje;

Biedaczka dostała mdłości

I ze wstydu i ze złości.

Tak ten niegodziwy chłopiec

Zawsze ciotce umiał dopiec.

V.

Tak się trapi dobra ciotka,

Pełna gracji, zacna, słodka,

Lecz największą ma subjekcję

Gdy rozpocznie z Józiem lekcję.

Dojdźże ładu z taką głową:

Zawsze ma ostatnie słowo!

Ciotka prawi o Trzech Psalmach:

Józio o „tańczących palmach”;

Ciotka mu o apostołach,

On jej o spermatozoach;

Ciotka uczy kto był Gallus,

On poprawia: Ciociu, „Phallus!”

Ciotka znów z innego wątku

Baje o świata początku,

Józio się ząb za ząb kłóci,

Że świat cały powstał z CHUCI.

(Mruknie ciotka w pasji szewskiej:

Wciąż ten łajdak Przybyszewski!)

Ciotka znów o ideałach —

Józio: ciociu, co to wałach?

Taką ciotka ma subjekcję,

Gdy rozpocznie z Józiem lekcję.

VI.

Kiedy wieczór już zapada,

Ciotka do snu się układa:

Józiu! zostaw ten rozporek

I chodź odmówić paciorek.

Niech Józio przy łóżku klęknie

I powtarza głośno, pięknie:

„Boziu, usłysz głos chłopczyny,

Odpuść synów naszych winy!

Polska cię na pomoc woła!

Niech tradycji i Kościoła

Pozostanie sługą wierną!

Erotyzmem, ni moderną

Niech się naród ten nie spodli!”

Teraz Józio się pomodli,

Za mamusię, za tatusia,

Potem grzecznie się wysiusia

I spokojnie, cicho zaśnie.

Brzydki chłopak mruknął: „Właśnie!”

ACH! CO ZA PRZEŚLICZNE ABECADŁO!

(Fragment zamierzonego dzieła)

B, b.

Barbara się bawiła z Bernardynem bardzo,

Lecz że taką zabawą zacni ludzie gardzą,

Teraz każde z osobna winy swoje maże,

Bernardyn beczy Bogu, a bęben Barbarze.

C, c.

Certował się conocy z Cecylią Celestyn

Z ilu dań ma się składać ich miłosny festyn;

Dziś błąd swój po niewczasie pojmować zaczyna

Cesia, całując chłodne ciało Celestyna.

D, d.

Długą dyskusję z durniem dorzeczna Dorota

Wiodła, co jest ważniejsze, czy miłość czy cnota;

Tymczasem się zciemniło: gdy weszli rodzice,

W dłoniach durnia dostrzegli Dorotę dziewicę.

E, e.

Excytowała Edzia eteryczna Emma

Iż przewrotnej miłości chce poznać dilemma;

Póty się naprzykrzała, aż wreszcie, znudzony,

Edward ewakuował Emmy edredony.

DZIADZIO

Raz maleńka Fryderyka

Miała dziadzię tabetyka.

A że stąpał dość niezdarnie,

Dziecię pusty śmiech ogarnie.

„Przestań — rzecze jej na to staruszek łagodnie —

I ja biegałem niegdyś żwawo i swobodnie,

A że mi dziś chodzenie idzie jak po grudzie,

To dlatego, żem w pracy żył ciężkiej i trudzie”.

Dobre dziecię, zawstydzone,

Poszło płakać aż na stronę;

Odtąd zawsze w czci głębokiej

Podpierało starca kroki.

Pamiętajcie, drogie dziatki,

Nie żartować z ojca, matki,

Bo paraliż postępowy

Najzacniejsze trafia głowy.

STEFANIA

Powieść psychologiczna z kajetu pensjonarki.

Kto poznał panią Stefanią

Ten wolał od innych pań ją.

Coś w niej już takiego było

Że popatrzyć na nią miło.

Oczy miała jak bławatki

I na sobie ładne szmatki.

Chociaż to rzecz dosyć trudna

Zawsze była bardzo schludna.

Aż mówił każdy przechodzień:

„Ta się musi kąpać codzień”.

Choć męża miała filistra

W innych rzeczach była bystra.

Jeździła aż do Abacji

Po temat do konwersacji.

Prócz tego natura szczodra

Dała jej b. ładne biodra.

Raz ją poznał jeden malarz

Który często pijał alasz.

Jak ją zobaczył na fiksie

Zaraz w niej zakochał w mig się.

Miała w uszach wielki topaz

I była wycięta po pas.

Przedtem widział różne panie

Ale zawsze bardzo tanie.

I do swego interesu

Miały dosyć podłe dessous.

Strasznie się zapalił do niej

Wszędzie za Stefanią goni.

Miał kolorową koszulę

I przemawiał bardzo czule.

Żeby dała mu natchnienie

Ale ona mówi że nie.

Że umi kochać bez granic

Ale to tyż było na nic.

Potem jej mówił na raucie:

„Dałbym życie żebym miał cię„.

Jak zobaczył, że nie sposób

Poszedł znów do tamtych osób.

Ale już zaraz za bramą

Mówił że to nie to samo.

Takiej dostał dziwnej manii

Że chciał tylko od Stefanii.

Bo to zawsze jest najgłupsze

Kiedy się kto przy czem uprze.

Mówili mu przyjaciele

Czemu jesteś takie ciele.

Z kobietami trzeba twardo

A nie cackać się z pulardą.

Więc jej zaczął szarpać suknie

A ta jak na niego fuknie.

Wtedy całkiem stracił humor

I upijał się na umor.

Potem do Stefanii lubej

List napisał dosyć gruby.

Że to będzie znakomicie

Jak sobie odbierze życie.

A ona myślała chytrze

Toby było nienajbrzydsze.

Lecz jak przyszło co do czego

Jakoś nic nie było z tego.

Potem znowu za lat kilka

Przyszła na nią taka chwilka.

I myślała czy to warto

Było być taką upartą.

Lecz tymczasem mu wychłódło

Bo już była stare pudło.

Tak to ludzie trwonią lata

Że nie są jak brat dla brata.

Z tem największy jest ambaras

Żeby dwoje chciało naraz.

ERNESTYNKA

Dostępne w wersji pełnej.

FRANIO

Dostępne w wersji pełnej.

Z NASTROJÓW WIOSENNYCH

Dostępne w wersji pełnej.

NASZYM HYMENOGRAFOMANOM

Dostępne w wersji pełnej.

LITANIA KU CZCI P. T. MATRONY KRAKOWSKIEJ

Dostępne w wersji pełnej.

PIEŚŃ O MOWIE NASZEJ

Dostępne w wersji pełnej.

LIST OTWARTY KOBIETY POLSKIEJ

Dostępne w wersji pełnej.

REPLIKA KOBIETY POLSKIEJ

Dostępne w wersji pełnej.

JAK WYGLĄDA NIEDZIELA

Dostępne w wersji pełnej.

NOWA WIARA

Dostępne w wersji pełnej.

KRAKOWSKI JUBILEUSZ

Dostępne w wersji pełnej.

Z PODRÓŻY LUCJANA RYDLA NA WSCHÓD

Dostępne w wersji pełnej.

O TEM CO W POLSZCZE DZIEJOPIS MIEĆ WINIEN

Dostępne w wersji pełnej.

„TRUDNO INACZEJ...”

Dostępne w wersji pełnej.

LIST PRYWATNY DO KORNELA MAKUSZYŃSKIEGO

Dostępne w wersji pełnej.

GDY SIĘ CZŁOWIEK ROBI STARSZY...

Dostępne w wersji pełnej.

SPLEEN

Dostępne w wersji pełnej.

POCHWAŁA WIEKU DOJRZAŁEGO

Dostępne w wersji pełnej.

ZDARZENIE PRAWDZIWE

Dostępne w wersji pełnej.

W KARLSBADZIE

Dostępne w wersji pełnej.

POLAŁY SIĘ ŁZY ME CZYSTE, RZĘSISTE...

Dostępne w wersji pełnej.

SPOWIEDŹ POETY

Dostępne w wersji pełnej.

PIOSENKI „ZIELONEGO BALONIKA“

KILKA SŁÓW O PIOSENCE

Dostępne w wersji pełnej.

WIERSZ INAUGURACYJNY NA OTWARCIE PIĄTEGO SEZONU „ZIELONEGO BALONIKA”

Dostępne w wersji pełnej.

NOWA PIEŚŃ O RYDZU CZYLI JAK JAN MICHALIK ZOSTAŁ MECENASEM SZTUKI CZYLI NIEZBADANE SĄ DROGI OPATRZNOŚCI

Dostępne w wersji pełnej.

CO MÓWILI W KOŚCIELE U KAPUCYNÓW. PIEŚŃ DZIADKOWA

Dostępne w wersji pełnej.

POCHWAŁA OJCOSTWA

Dostępne w wersji pełnej.

OPOWIEŚĆ DZIADKOWA O ZAGINIONEJ HRABINIE

Dostępne w wersji pełnej.

PIEŚŃ O NASZYCH STOLICACH I JAK JE OPATRZNOŚĆ OBDZIELIŁA

Dostępne w wersji pełnej.

ZUR HEBUNG DES FREMDENVERKEHRS

Dostępne w wersji pełnej.

DZIEŃ P. ESIKA W OSTENDZIE

Dostępne w wersji pełnej.

PIEŚŃ O STU KORONACH

Dostępne w wersji pełnej.

OPOWIEŚĆ DZIADKOWA O CUDACH JASNOGÓRSKICH

Dostępne w wersji pełnej.

PIOSENKA SENTYMENTALNA, KTOREJ JEDNAK NIE TRZEBA BRAĆ ZANADTO SERIO

Dostępne w wersji pełnej.

JOIE DE VIVRE

Dostępne w wersji pełnej.

GŁOS ROZJEMCZY W SPRAWIE PANA WILHELMA FELDMANA CONTRA ROSNER, ŻUŁAWSKI, TETMAJER ETC. ETC

Dostępne w wersji pełnej.

KILKA SŁÓW W OBRONIE ŚWIĘTOŚCI MAŁŻEŃSTWA

Dostępne w wersji pełnej.

PIOSENKA W STYLU KLASYCZNYM

Dostępne w wersji pełnej.

ZIELONY BALONIK — MUZEUM NARODOWEMU

Dostępne w wersji pełnej.

MISTRZOWI STYCE

Dostępne w wersji pełnej.

POBUDKA

Dostępne w wersji pełnej.

PIOSENKA WZRUSZAJĄCA

Dostępne w wersji pełnej.

PIEŚŃ O DOMU MALARSKIM

Dostępne w wersji pełnej.

PROROCTWO KRÓLOWEJ JADWIGI

Dostępne w wersji pełnej.

DOBRA MAMA

Dostępne w wersji pełnej.

PIEŚŃ O LWOWSKIM RAFAELU,

Dostępne w wersji pełnej.

HISTORIA „PRAWICY NARODOWEJ”

Dostępne w wersji pełnej.

GŁOS DZIADKOWY O RESTAURACJI KOŚCIOŁA PARAFIALNEGO W... PORĘCINIE

Dostępne w wersji pełnej.

KUPLET POSŁA BATTAGLII

Dostępne w wersji pełnej.

Z NIEWYDANEJ „SZOPKI KRAKOWSKIEJ” NA ROK 1908

Dostępne w wersji pełnej.

OPOWIEŚĆ DZIADKOWA O CUDACH RAPPERSWILSKICH

Dostępne w wersji pełnej.

POŻEGNANIE

Dostępne w wersji pełnej.

ODSIECZ WIEDNIA

czyli tualetka królowej Marysieńki

Scenariusz popularnej sztuki z historii polskiej w 1 akcie

Henrykowi Sienkiewiczowi

Dostępne w wersji pełnej.

DZIWNA PRZYGODA RODZINY POŁANIECKICH

Dostępne w wersji pełnej.