Sigmunda Freuda teoria dowcipu, humoru i komiki - Dariusz Grabowski - ebook

Sigmunda Freuda teoria dowcipu, humoru i komiki ebook

Grabowski Dariusz

3,0

Opis

Teoria Sigmunda Freuda, mimo że od jej sformułowania upłynęło ponad sto lat i niejednokrotnie była poddawana miażdżącej krytyce, nadal należy do najbardziej rozpoznawalnych koncepcji, które w sposób holistyczny starają się opisać i wyjaśnić funkcjonowanie ludzkiej psychiki. Do rzadziej omawianych, a jednocześnie niezwykle interesujących dzieł twórcy psychoanalizy zaliczają się prace poświęcone fenomenom dowcipu, humoru i komiki.

Niniejsza książka jest pierwszą w Polsce próbą wyczerpującej analizy rozprawy Dowcip i jego stosunek do nieświadomości oraz niemal zupełnie nieznanego, krótkiego artykułu Humor. Omawiane teksty pozwalają dostrzec spójność rozwijającej się na przestrzeni paru dekad Freudowskiej teorii psyche, obrazując jednocześnie podejmowane przez autora próby pogodzenia zgoła odmiennych perspektyw badawczych.

Czytelnik będzie mógł nie tylko zapoznać się z Freudowskimi koncepcjami dowcipu, humoru i komiki, ale także odkryć szerszy kontekst, w którym założenia te odzwierciedlają najważniejsze postulaty teoretyczne psychoanalizy.

 

Dariusz Grabowski (ur. 1994) – absolwent psychologii na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od lat interesuje się psychoanalizą oraz historią psychologii, choć jego największymi pasjami są literatura i entomologia. Autor artykułu poświęconego myśli Jeana Laplanche'a („Psychoterapia”, 2/2018). Pochodzi z Tychów, mieszka w Krakowie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 148

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

Jest taki stary dowcip. Dwie kobiety w podeszłym wieku spędzają wakacje w Catskill Mountains Resort. Jedna z nich mówi: „Jedzenie jest tutaj okropne!”, na co druga odpowiada: „Wiem! I w dodatku takie małe porcje”. Cóż, to znakomicie obrazuje mój stosunek do życia. Jest pełne samotności, nieszczęścia i cierpienia, a w dodatku tak szybko się kończy.

Woody Allen

CZĘŚĆ PIERWSZA

1. Wprowadzenie

Rok 1905 zaowocował wydaniem przez Sigmunda Freuda aż trzech kluczowych w jego dorobku dzieł: Fragmentu analizy pewnej histerii, Trzech rozpraw z teorii seksualnej orazDowcipu i jego stosunku do nieświadomości (DerWitz und seine Beziehung zum Unbewußten). Choć pierwsze z nich (Freud, 1905a/2014), opisujące przypadek choroby nerwowej osiemnastoletniej Dory, powstało częściowo już na początku 1901 roku (w grudniu 1900 roku po około trzech miesiącach zakończyła się terapia pacjentki), wszystkie noszą ślady odkryć dokonanych przez autora w trakcie pracy nad przełomowym Objaśnianiem marzeń sennych(Die Traumdeutung). Ponieważ Freud pracował nad Dowcipem… i Trzema rozprawami… w tym samym czasie, obydwa rękopisy spoczywały równocześnie na jego biurku, w dwóch oddzielnych stosach. Ernest Jones, bliski przyjaciel i autor pierwszej biografii twórcy psychoanalizy wspomina, że Freud w zależności od nastroju pracował bądź to nad jednym, bądź to nad drugim (Jones, 1993).

Do zajęcia się problematyką dowcipu nakłoniły Freuda między innymi uwagi Wilhelma Fliessa, który w 1899 roku, otrzymawszy do recenzji gotowe dzieło poświęcone marzeniom sennym, zauważył, że charakterystyczne dla przytaczanych w nim przykładów snów są gra słów i dowcipność. Freud odpisał przyjacielowi, że „wszyscy śniący są po równo nieodzownie dowcipni, i musi tak być, ponieważ znajdują się oni pod presją i bezpośrednia droga jest dla nich zamknięta” (Quinodoz, 2004, s. 51), dodając, że jeśli tamten uzna to za konieczne, weźmie ten efekt pod uwagę w którejś ze swoich prac oraz że „pozorna dowcipność wszystkich nieświadomych procesów jest ściśle związana z teorią dowcipu i komiki” (Freud i Fliess, 1985, s. 371).

Nie jest to jednak najwcześniejsza wzmianka wskazująca na zainteresowanie austriackiego lekarza dowcipami. W liście do Fliessa z 22 czerwca 1897 roku pisze: „chciałbym wyznać, że ostatnio założyłem kolekcję anegdotek żydowskich o głębszym sensie” (Freud i Fliess, 1985, s. 254). Niebawem okaże się, że posłużą mu one jako materiał do pracy nad kluczowymi koncepcjami związanymi z Objaśnianiem marzeń sennych(Quinodoz, 2004). Nie ulega wątpliwości, że wiele przykładów przytaczanych w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości również pochodzi ze wspomnianego zbioru.

Jak przyznaje sam Freud (1905b/1997), asumpt do zajęcia się dowcipem dała mu także wydana w 1898 roku przez niemieckiego filozofa i psychologa Theodora Lippsa praca Komizm i humor (Komik und Humor). Do bogatego dorobku naukowego tego badacza należy opracowanie na gruncie badań nad estetyką ukutego przez Roberta Vischera pojęcia die Einfühlung – oznaczającego wczucie, empatię (Pigman, 1995). Pojęcie to odegra pewną rolę także w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości.

Lipps był ponadto cenionym przez Freuda orędownikiem idei nieświadomości, z którą wiązał zresztą swoją teorię komiki (Freud, 1905b/1997). Jego rozumienie nieświadomości nie pokrywało się jednak do końca z Freudowskim. Jak wiadomo, postulaty dotyczące nieświadomego życia psychicznego wysuwane przez twórcę psychoanalizy nie ograniczały się do tego, że większość procesów zachodzących w naszej psyche nie wymaga uświadomienia, aby działać poprawnie. W jego przekonaniu nieświadomą można nazwać również taką część psychiki, która nie może przejść do świadomości i rządzi się innymi prawami aniżeli ta część, która jest do tego zdolna. Inaczej mówiąc, Freud postulował istnienie dwóch rodzajów nieświadomości: jeden z nich oznacza stan, w którym znajdują się myśli niebędące w danej chwili w polu świadomości, drugi natomiast odnosi się do pewnego systemu, który charakteryzuje się specyficzną dynamiką, a o jego istnieniu świadczą pewne pośrednie, aczkolwiek przekonujące dowody (Freud, 1900/2015).

Wiele wskazuje na to, że autor Dowcipu…nie był człowiekiem pozbawionym poczucia humoru. Znana wśród jego biografów anegdota głosi, że kiedy zmuszony do opuszczenia ojczyzny w 1938 roku Freud miał podpisać zaświadczenie o właściwym traktowaniu go przez władze, dodał od siebie uwagę, że każdemu serdecznie poleca usługi gestapo (Quinodoz, 2004). Naturalnie nie mógł wiedzieć, że jego cztery siostry zostaną wkrótce zamordowane przez hitlerowców (Kästner i Schröder, 1997).

Austriacki badacz był przekonany, że dowcip należy uważać za zjawisko odrębne od innych zbliżonych form i jako takie poddać szczegółowemu badaniu. Dowcipność nie jest więc w jego dziele synonimem komiczności, żart (derScherz) natomiast jest wprawdzie spokrewniony z dowcipem, lecz na szczególnych zasadach, którym Freud poświęca dość szczegółowe omówienie (Freud, 1905b/1997). Choć dowcip nie pokrywa się z komiką, kwestia ich wzajemnych zależności jest złożona i dopiero szczegółowa analiza ostatniego rozdziału Dowcipu i jego stosunku do nieświadomości pozwala na wyciągnięcie w miarę pewnych hipotez na temat tego, jakie rozwiązanie znalazł dla niej ojciec psychoanalizy. Problematyczny może być również stosunek dowcipu do humoru. Tym ostatnim zajął się badacz w końcowej części wyżej wymienionej książki oraz w krótkim eseju zatytułowanym po prostu Humor. Wydaje się, że taki podział w obrębie zjawisk wywołujących śmiech pozostaje autorskim pomysłem Freuda i nie pokrywa się ze stosowaną zwykle w dziedzinie badań nad śmiechem klasyfikacją, gdzie komika bądź humor są traktowane jako kategorie nadrzędne (por. np. Dziemidok, 2011).

Warto także zwrócić uwagę na kwestię przekładu Freudowskich terminów. Autor Dowcipu i jego stosunku do nieświadomości konsekwentnie posługuje się słowem der Witz (Freud, 1948), które przez Roberta Reszkego zostało przetłumaczone jako „dowcip” i wyłącznie ta forma jest używana poniżej, mimo że w języku polskim występuje w zasadzie synonimiczny wyraz „kawał”. Jeśli natomiast chodzi o komikę, komizm i komiczność, to dalej nie czyniono między nimi żadnych rozróżnień. Nawiasem mówiąc, odbiór Dowcipu… dodatkowo utrudnia fakt, że jego autor zdaje się w ogóle nie interesować rozstrzygnięciami terminologicznymi, które byłyby oparte na innych niż psychoanalityczne przesłankach.

W pierwszej części swej rozprawy Freud, analizując dowcipy, posługuje się metodą polegającą na kolejnym wykluczaniu poszczególnych ich właściwości, aż do momentu, kiedy pozostaje ostatnia, której zniesienie przesądziłoby o tym, że dana wypowiedź nie jest już dowcipem. Ostatecznie jednak ocena „dowcipności” – czyli tego, na ile zredukowany już do minimum dowcip jest w stanie pobudzić doznanie rozkoszy wyrażającej się śmiechem – pozostaje kwestią subiektywnego osądu. Freud mówi o szczególnym rodzaju rozkoszy wywoływanej przez dowcip, a im głośniejszym i gwałtowniejszym śmiechem się ona manifestuje, tym dowcip jest według niego lepszy (Freud, 1905b/1997). Żadne obiektywne kryterium podziału między dowcipami a niedowcipami zdaje się więc nie istnieć, a przynajmniej nie da się go wyprowadzić z dzieła Freuda. Zresztą wydaje się, że istnieją powody, dla których sam autor Dowcipu…mógłby zaakceptować taką konstatację. Jak można się przekonać na podstawie jego wywodów, dowcip jest zjawiskiem na wskroś subiektywnym. Oznacza to, że specyficzne warunki decydujące o tym, co w poszczególnym przypadku zasługuje na miano dowcipu, związane są z konstrukcją psychiczną zarówno twórcy, jak i odbiorcy konkretnego dowcipu. Poza tym, zdaniem niektórych, pewnego rodzaju subiektywność jest w ogóle domeną teorii psychoanalitycznej, która w związku z tym nie poddaje się metodom weryfikacyjnym stosowanym w obszarze nauk przyrodniczych (Habermas, 2002). Gdyby pójść dalej tym tropem, należałoby przyznać, że nie ma sensu poszukiwanie dowodów na potwierdzenie Freudowskich koncepcji dowcipu, humoru i komiki za pomocą preferowanych obecnie w psychologii metod ilościowych.

Choć we współczesnych opracowaniach na temat humoru czy komiki zwykle nie brakuje przynajmniej napomknięcia o koncepcji autorstwa Freuda, niekiedy jest ona traktowana z rażącą wręcz niestarannością. Na przykład Matthew Hurley, Daniel Dennett i Reginald Adams w swej obszernej książce Filozofia dowcipu. Humor jako siłanapędowa umysłu (2016) pomieszali Freudowską teorię dowcipu i humoru, co w zasadzie już na wstępie przekreś­la możliwość merytorycznej polemiki z wysuwaną przez nich krytyką. Być może powodem tego niedopatrzenia jest to, że nie cytują oni Freuda bezpośrednio, lecz powołują się na pracę Patricii Keith-Spiegel (1972), która, swoją drogą, nie popełnia podobnego błędu. Z drugiej strony ich argumenty, choć kompletnie nietrafione, same w sobie noszą ziarnko prawdy, dlatego warto będzie do nich powrócić.

Badacze zainteresowani psychoanalizą do Freudowskiej koncepcji dowcipu, humoru i komiki próbowali podchodzić w różny sposób. Stosunkowo wiele artykułów zostało poświęconych kwestii ekonomii, która bez wątpienia stanowi jeden z centralnych punktów Freudowskiej argumentacji (por. np. Weeks, 2007). O ile jednak ekonomia ta ma u Freuda dość jasno określony, psychiczny wymiar, o tyle w pracach autorów odnoszących się do Dowcipu… jej rozumienie jest zdecydowanie szersze. Tak więc na przykład Richard T. Gray dowodzi, że „na głębszym poziomie, ekonomiczne myślenie, struktury i metafory, uderzają w retoryczną i dyskursywną strukturę tekstu Freuda” (Gray, 2013, s. 97). Innymi słowy, sposób, w jaki zostało napisane jego dzieło, ma stricte ekonomiczne uzasadnienie, w czym sam upodabnia się do sposobu działania dowcipu.

Mniej lub bardziej wyczerpującym komentarzem opatrzyły Dowcip i jego stosunek do nieświadomości między innymi takie tuzy psychoanalizy, jak Sándor Ferenczi (2002), Ernst Kris (1953), Jacques Lacan (2017) czy Theodor Reik (1954 za: Keith-Spiegel, 1972).

Współcześnie wielu psychoanalityków zwraca uwagę na znaczenie humoru i dowcipu w praktyce terapeutycznej. Na przykład Neil Altman (2006), nie czyniąc wyraźnego rozróżnienia między poszczególnymi formami humoru, podkreśla immanentnie intersubiektywny charakter tego zjawiska. Humor może być zarówno groźną bronią, jak i narzędziem katalizującym udaną komunikację. Wobec tego pozytywny efekt humorystycznego komentarza analityka może być osiągnięty raczej przez zgranie się z pacjentem aniżeli zaplanowaną zawczasu interwencję.

Bodaj najobszerniejszą pozycją w obszarze psychoanalitycznych studiów nad humorem jest zbiór pod redakcją Jamesa W. Barrona (2013).

Mimo dość sporego zainteresowania Freudowskimi koncepcjami dowcipu, humoru i komiki prace zagranicznych autorów przeważnie skupiają się na ich wybranych aspektach, równocześ­nie pomijając inne, wcale nie mniej istotne wątki. Bywa i tak, że autorzy przychylni Freudowi podejmują się starań uzgodnienia jego ustaleń z powszechnie uznawanymi koncepcjami humoru. Na przykład Gerard Matte dowodzi, że model Freudowski może mieć sporo do zaoferowania współczesnym badaczom, o ile dostrzeże się jego zbieżność z jedną z dominujących teorii śmiechu – teorią niespójności (Matte, 2001). Na niwie polskiej nauki Dowcip i jego stosunek do nieświadomości nie doczekał się wyczerpującego opracowania, choć naturalnie wzmiankują o nim prace przeglądowe poświęcone badaniom nad humorem (por. np. Dziemidok, 2011).

Wobec powyższego Freudowskie koncepcje dowcipu, komiki i humoru domagają się gruntownej analizy, która otworzy pole dla konstruktywnej krytyki lub ewentualnego dialogu z innymi teoriami. Niniejsze studium, choć podejmuje się tego zadania, ma również pewne wyraźne ograniczenia. Można słusznie przypuszczać, że hipotezy wysuwane przez Freuda w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości stanowią przyczynek do zagłębienia się w psychoanalityczne ujęcie kategorii estetyki. Skądinąd wiadomo, że zgodnie z myślą twórcy psychoanalizy istnieje zależność między dowcipem a estetyką1. Nie jest ona jednak tak prosta jak u wielu innych autorów, na co wskazuje już pierwsze zdanie Dowcipu… Wątek ten jest jednak zbyt obszerny i wymagałby poprowadzenia wywodu w nieco innym od założonego kierunku, dlatego nie został poniżej uwzględniony.

Można podejrzewać, że Freuda, piszącego swą rozprawę 113 lat temu, bawiły nieco inne dowcipy niż te, które mogłyby dziś zostać uznane za zabawne2. On sam zwracał uwagę na to, że przynajmniej w części przypadków cechą decydującą o skuteczności dowcipów jest ich aktualność (Freud, 1905b/1997). Zwłaszcza żarty zahaczające o tematy polityczne ulegają szybkiemu przedawnieniu. Ponadto – co również zawarł Freud w swych przemyśleniach – różne są kryteria dowcipu dla przedstawicieli poszczególnych klas społecznych. Uwagę tę można sparafrazować, konstatując, że dowcipność bez wątpienia zależy od wielu czynników, spośród których na pierwszy plan wysuwają się te natury społecznej. Idąc natomiast już nieco dalej niż sam Freud i przyjmując na chwilę, że kryterium śmieszności jest w jakiś sposób nadrzędne dla wszelkiego rodzaju doświadczeń związanych z dowcipem, komiką czy humorem, można przypuszczać, iż cały ten obszar podlega uwarunkowaniom społecznym i kulturowym (por. np. Apte, 1983).

Nie umknęło to uwadze innych autorów, którzy nieraz wskazywali na to, że społeczny wymiar dowcipów, którymi zajmuje się w swej rozprawie ojciec psychoanalizy, jest ściśle związany ze specyficznymi warunkami historycznymi i socjoekonomicznymi, w których powstawał Dowcip i jego stosunek do nieświadomości (Gray, 2013). Bez przeszkód można powiedzieć to samo o całej psycho­analizie, choć niewątpliwie w przypadkuwyżej wymienionej książki – za sprawą cytowanych dowcipów – kwestia czynników kulturowych szczególnie rzuca się w oczy. Poza niełatwym do przeoczenia anachronizmem przykładowych dowcipów, którymi posługuje się Freud, odbiór jego dzieła utrudnia także problem translatorski: sporej części przytaczanych przez autora przykładów nie da się przetłumaczyć na język polski, nie gubiąc przy tym ich dowcipności.

Dowcip i jego stosunek do nieświadomości jest ogólnie lekturą stosunkowo wymagającą, a jej zrozumienia nie ułatwia polski przekład, obfitujący w drobne błędy, które skutkują tym, że całość traci na przejrzystości. Dodatkowo sam autor wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję, żeby wprawić czytelnika w konfuzję, każąc mu samodzielnie rozstrzygać pewne kluczowe kwestie. Wszelako potęguje to tylko wrażenie, że Freudowskie dzieło o dowcipie warte jest wnikliwego przestudiowania.

2. Technika dowcipu – technika Freuda

Swoje ponaddwustustronicowe dzieło Sigmund Freud rozpoczyna od stwierdzenia, że biorąc pod uwagę rolę dowcipu w życiu psychicznym człowieka, w dotychczasowych filozoficznych opracowaniach nie poświęcono mu wystarczająco wiele miejsca. Twórca psychoanalizy podkreśla również, że rozważania autorów, którzy zajmowali się tą kwestią, w większym stopniu skupiały się na obszerniejszym temacie komiczności.

„Zagłębiając się w literaturę przedmiotu – pisze Freud – można zrazu odnieść wrażenie, że traktowanie dowcipu inaczej niż w związku z komicznością jest absolutnie niedopuszczalne” (Freud, 1905b/1997, s. 9).

Niezupełne pokrywanie się dowcipu i komiczności to jedna z pierwszych kwestii, na które warto zwrócić uwagę. Problem zależności między tymi dwoma formami aktywności myślowej będzie się pojawiał jeszcze parokrotnie we Freudowskiej rozprawie, aż znajdzie częściowe rozwiązanie w ostatnim rozdziale, zatytułowanym Dowcip i rodzaje komiczności.

Na pierwszych stronach, powołując się na prace innych autorów, ojciec psychoanalizy stara się nakreślić pewne podstawowe cechy dowcipu. Tak więc, cytując Theodora Lippsa, Kuno Fischera, Jeana Paula, Theodora Vischera, Emila Kraepelina czy Gerardusa Heymansa, Freud wymienia następujące cechy dowcipu:

(…) aktywność [sprawca dowcipu jest aktywnym podmiotem – przyp. D.G.], odniesienie do treści naszej refleksji, charakter sądu ludycznego, łączenie rzeczy niepodobnych, kontrast wyobrażeniowy, „sens w nonsensie”, następowanie zaskoczenia i olśnienia, wydobywanie na światło dzienne spraw ukrytych, szczególny rodzaj zwięzłości (Freud, 1905b/1997, s. 14).

Twórca psychoanalizy zauważa, że choć właściwości te są bez wątpienia celne i nietrudno zidentyfikować je na dowolnym przykładzie, brakuje im wspólnego mianownika. Tym samym dostrzega na gruncie zjawiska dowcipu trudność, z którą borykają się niemal wszystkie teorie komizmu (Dziemidok, 2011). Problem ten można ująć jeszcze inaczej, pytając o to, które warunki są wystarczające, a które konieczne do zaistnienia dowcipu.

Mimo to powyższe wyliczenie nie pozostaje bez znaczenia dla koncepcji postulowanej w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości, ponieważ przynajmniej niektóre z wymienionych właściwości okażą się istotne z punktu widzenia teorii psychoanalitycznej. Freud w zasadzie nie odkrywa nowych, nieznanych wcześniej cech dowcipu, ale te, które były już znane dzięki innym autorom, opracowuje za pomocą własnych narzędzi i spaja w nową całość, dzięki idei wiążącej dowcip z nieświadomością.

Autor rozprawy na końcu pierwszego, wprowadzającego rozdziału wyznaje, że do podjęcia próby zrozumienia problematyki dowcipu, oprócz pobudek osobistych, skłoniło go przekonanie, że

(…) wszystkie procesy psychiczne pozostają ze sobą w wewnętrznym związku, wskutek tego każde poznanie psychologiczne, nawet jeśli odnosi się ono do nader odległej dziedziny, ma również pewną wartość dla innych dziedzin – wartość, której znaczenie trudno zrazu ocenić (Freud, 1905b/1997, s. 15).

Co ciekawe, w kluczowym momencie rozprawy Freud cytuje stwierdzenie Lippsa: „Ostatecznie jednostkowe problemy psychologiczne zawsze prowadzą dość głęboko w psychopatologię, toteż w gruncie rzeczy żadnego problemu psychologicznego nie sposób traktować w izolacji od innych” (Lipps, 1898 – za: Freud, 1905b/1997, s. 135). To kolejny dowód na to, jak ważne dla twórcy psycho­analizy były prace tego niemieckiego badacza, a zwłaszcza jego książka Komizm i humor. Zresztą Freud sam to przyznaje, pisząc, że jest to dzieło, „z którego zaczerpnąć można coś więcej niż tylko wyjaś­nienie zjawiska komiczności i humoru” (Freud, 1905b/1997, s. 134).

Lipps jest autorem cytowanym w Dowcipie… bodaj najobszerniej. Od niego pochodzi również uwaga o charakterystycznej dla dowcipu zwięzłości (Lipps, 1898 – za: Freud, 1905b/1997).

Ostatecznie na etapie wstępu Freud nie dokonuje jednoznacznego rozróżnienia między dowcipem a komiką. Kwestia ta zostanie przez niego rozstrzygnięta dopiero na gruncie teorii psychoanalitycznej. Już teraz może się wszelako nasunąć przypuszczenie, że tym, co odróżnia dowcip od komiki, jest jego językowa forma. Rzeczywiście, Lacan w swoim odczytaniu Freudowskiej psychoanalizy uznał dowcip za jedną z czterech „formacji nieświadomego” – obok marzenia sennego, lapsusu i symptomu (Lacan, 2017). Mając na uwadze jego poglądy na temat nieświadomości, wyrażone w sposób najbardziej skrótowy w zdaniu „nieświadome jest ustrukturowane jak jakaś mowa” (Drwięga, 2012), należy uznać, że takie rozróżnienie między dowcipem a komiką na gruncie teorii psychoanalitycznej nie jest bezzasadne.

Jeszcze we wstępie Freud przytacza pierwszy przykład dowcipu, którym notabene posłużył się w swej książce również Lipps. Autorem dowcipu jest natomiast Heinrich Heine, który włożył go w usta jednego ze swoich bohaterów – Hirscha-Hiacynta. Bohater ten, ubogi, acz błyskotliwy właściciel kolektury loteryjnej, opisując sposób, w jaki został potraktowany przez znajomego bogacza, używa słowa „familionernie” [famillionär] (Freud, 1905b/1997). Naturalnie jest to neologizm złożony z dwóch wyrazów: familijnie i milioner. Mimo że dowcip (przynajmniej z dzisiejszej perspektywy) nie wydaje się oszałamiająco zabawny, dla Freuda jest ważnym punktem zaczepienia. Dowcipny efekt wynika tu z odkrycia sensu w słowie, które w pierwszej chwili wydaje się bezsensowne. W procesie tworzenia przytoczonego neologizmu i w jego szczególnych cechach będzie więc Freud poszukiwał właściwego miejsca dowcipu. Zadaniu temu poświęcił początek rozdziału zatytułowanego Technika dowcipu (Freud, 1905b/1997).

Przystępując do analizy dowcipu Heinego, austriacki uczony zauważa, że to nie sama myśl zawarta w utworzonym neologizmie jest dowcipna, lecz sposób jej wyrażenia: „jeśli jednak w przytoczonym przykładzie nie w myśli tkwi cecha charakterystyczna dowcipu, to w takim razie powinniśmy jej szukać w formie, w słownej formie ekspresji, jaki sobie obrała” (Freud, 1905b/1997, s. 18). Wyrażenie tego, co Heinowski bohater mógł pomyśleć o sposobie traktowania go przez milionera, mogłoby brzmieć w następujący sposób: „Rotszyld traktował mnie familiarnie, czyli na tyle familiarnie, na ile jest do tego zdolny milioner” – jednak nie byłoby to wówczas dowcipne. Freud dostrzega więc, że w powstawaniu dowcipu brała udział pewna „ściskająca siła”, za której sprawą pozostał jedynie pierwszy człon zdania, uzupełniony o najważniejszy element drugiego, czyli sens słowa „milioner” (Freud, 1905b/1997). Wkrótce zostanie zebranych znacznie więcej dowodów na to, że swoista gra kategoriami formy i treści jest tym, co stanowi rdzeń Freudowskiej teorii dowcipu. W przypadku przytoczonego wyżej dowcipu – konkluduje Freud – technika jego tworzenia opierałaby się na „kondensacji z tworzeniem formacji zastępczej w postaci wyrazu mieszanego” (Freud, 1905b/1997, s. 20).

Kondensacja (zagęszczenie) po raz pierwszy została szczegółowo opisana w dziele Objaśnianie marzeń sennych. Najogólniej mówiąc, jest to charakterystyczny dla działania nieświadomości mechanizm, za którego sprawą jedno wyobrażenie reprezentuje jednocześnie kilka łańcuchów skojarzeń. Na planie ekonomicznym, który jeszcze nieraz będzie przyświecał prezentowanym poniżej wywodom ojca psychoanalizy, zagęszczenie wiąże się z tym, że jedno wyobrażenie kumuluje w sobie potencjał afektu wielu innych wyobrażeń. Równocześnie powód, dla którego zostaje wybrane akurat to, a nie inne wyobrażenie, daje się uzasadnić na polu znaczeniowym. Innymi słowy, może ono symbolizować pewne myśli, które pozornie pozostają od niego oddalone (Laplanche i Pontalis, 1996).

Chociaż z jednej strony Freud opisuje kondensację jako immanentną cechę nieświadomego myślenia (Freud, 1905b/1997), z drugiej sugeruje nieraz, że dochodzi do niej pod naciskiem cenzury, która wymusza na „zstępnych” nieświadomości odpowiednią dozę zniekształcenia (Freud, 1915a/2009). Zdaje się, że ostatecznie obie możliwości są w jakimś stopniu prawdziwe (Freud, 1916/2010). W pracy o dowcipie autor wyraźnie skłania się ku pierwszej z nich, a mimo to odpowiednio uważna lektura daje możliwość dotarcia także do drugiej.

Freud