Sherlock Holmes. Tańczące sylwetki. Tom 24 - Arthur Conan Doyle - ebook

Sherlock Holmes. Tańczące sylwetki. Tom 24 ebook

Arthur Conan Doyle

0,0
24,95 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Klasyczne opowieści detektywistyczne Arthura Conan Doyle’a o Sherlocku Holmesie w uproszczonych adaptacjach dla dzieci. Idealna propozycja dla młodych wielbicieli zagadek i kapitalne wprowadzenie do klasyki. Tom 24. Elsie Cubitt jest kobietą o tajemniczej przeszłości. Gdy wokół jej domu zaczynają pojawiać się dziwne zaszyfrowane wiadomości, zaniepokojony mąż Elsie zwraca się do Holmesa i Watsona o pomoc. Ale czy genialny detektyw i jego wierny asystent zdołają złamać tajny kod, zanim tańczące sylwetki okażą się zwiastunem śmierci?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 39

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Rozdział pierwszy

W dniu gdy rozpoczęła się ta dziwna sprawa, Holmes był zajęty jednym ze swoich eksperymentów naukowych. Już od kilku godzin nie odzywał się do mnie ani słowem. Skupiał całą uwagę na zielonkawej cieczy, którą podgrzewał w probówce. W końcu podniósł naczynie do światła, wpatrując się uporczywie w roztwór, jakby zaglądał w kryształową kulę.

– Doskonale – wymamrotał.

Jako lekarz wiedziałem co nieco na temat chemii, ale od jakiegoś czasu przestałem już wypytywać Holmesa o szczegóły jego eksperymentów – były dla mnie zdecydowanie zbyt skomplikowane i niebezpieczne. O wiele bardziej niż te prace badawcze interesowały mnie jego talenty detektywistyczne.

– Więc to tak, Watsonie – odezwał się nagle Holmes. – Widzę, że jednak nie zamierzasz zainwestować w akcje kopalni złota.

Drgnąłem zaskoczony.

– Skąd, u licha, o tym wiedziałeś, Holmesie? Czyżbyś umiał czytać w myślach? Rzeczywiście ostatnio poważnie rozważałem taki krok. Nadal nie jestem pewien, czy podjąłem słuszną decyzję, czy może straciłem szansę pomnożenia majątku.

Holmes obrócił się na stołku w moją stronę z błyskiem wesołości w oczach.

– Przyznaj, że jesteś pod wrażeniem.

– I to ogromnym! Nie mam pojęcia, skąd wiesz o mojej decyzji.

– A mimo to za pięć minut przyznasz mi, że to banalnie proste.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

– Bardzo w to wątpię.

– Widzisz, Watsonie. – Odstawił trzymaną w dłoni probówkę na stojak, a jego twarz przybrała belferski wyraz. – To nic trudnego, wystarczy połączyć ze sobą kilka prostych faktów, żeby uzyskać imponującą konkluzję. By dowiedzieć się, że nie zainwestowałeś pieniędzy w kopalnie złota, wystarczyło mi jedynie zerknąć na twój kciuk i palec wskazujący lewej ręki.

– Jakim cudem odgadłeś to z moich palców?

Uśmiechnął się.

– Mój drogi Watsonie, przecież wiesz, że ja nigdy nie zgaduję. Przedstawię ci teraz brakujące ogniwa tego prostego łańcuszka.

Wyliczał je po kolei na palcach.

1. Na opuszkach twojego kciuka i palca wskazującego lewej dłoni widać ślady kredy.

2. W tych palcach zazwyczaj trzymasz kredę używaną do pocierania końcówki kija do bilarda.

3. W bilarda grywasz jedynie z Thurstonem, co znaczy, że się z nim widziałeś.

4. Cztery tygodnie temu powiedziałeś mi, że Thurston złożył ci propozycję zakupu pewnej ilości udziałów w kopalni złota. Wspomniałeś też, że z oferty można będzie skorzystać jedynie do końca miesiąca.

5. Swoją książeczkę czekową przechowujesz w szufladzie mojego sekretarzyka i nie prosiłeś mnie ostatnio o klucz do niej.

6. Nie miałeś zatem przy sobie książeczki czekowej, gdy widziałeś się ostatnio z Thurstonem.

7. Co znaczy, że zdecydowałeś jednak nie inwestować w te udziały.

– Jakież to banalnie proste! – wykrzyknąłem.

– Sam widzisz – odrzekł Holmes. – Każdy problem wydaje się prosty, gdy poznamy jego wyjaśnienie. Ale dziś mamy przed sobą niewyjaśnioną zagadkę z prawdziwego zdarzenia.

Mówiąc to, rzucił na stół kawałek papieru i odwrócił się do przerwanego eksperymentu. Zdezorientowany spojrzałem na leżącą przede mną kartkę. Widniały na niej koślawe rysuneczki tańczących postaci.

– Przecież to jakieś dziecięce bazgroły – rzuciłem.

– Naprawdę tak sądzisz? – spytał Holmes.

– A cóż innego?

– Tego właśnie chciałby się dowiedzieć nasz nowy klient, pan Hilton Cubitt, zamieszkały w rezydencji Ridling Thorpe w Norfork. Przesłał mi tę zagadkę pocztą i obiecał przyjechać do nas najbliższym pociągiem.

W tym momencie zegar na gzymsie kominka zaczął wybijać południe i jednocześnie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Holmes uśmiechnął się na to idealne wyczucie czasu.

Rozdział drugi

Usłyszeliśmy ciężkie kroki na schodach, po czym drzwi się otworzyły i do naszego pokoju weszła pani Hudson.

– Pan Cubitt przyszedł się z panem zobaczyć – oznajmiła, gestem zapraszając gościa do środka.

Był to wysoki, gładko ogolony mężczyzna o zdrowej cerze i jasnych błyszczących oczach. Zdawało się, jakby wniósł ze sobą powiew rześkiego morskiego powietrza. Podał nam obu dłoń na powitanie i dostrzegł leżącą na stole kartkę.

– I cóż pan na to, panie Holmes? – spytał, wskazując rysuneczki. – Słyszałem, że lubi pan dziwaczne zagadki, a trudno mi sobie wyobrazić coś bardziej kuriozalnego. Przesłałem panu kartkę, by mógł się pan temu przyjrzeć jeszcze przed moim przybyciem.

Nasz klient rozsiadł się w fotelu, a my dołączyliśmy do niego.

– To rzeczywiście kuriozalne – odezwał się Holmes. – Na pierwszy rzut oka wygląda na rysunek dziecka: proste sylwetki ludzików w różnych tanecznych pozach. Dlaczego pan sądzi, że mają jakieś szczególne znaczenie?

– Sam bym na to nie wpadł – odparł pan Cubitt – ale na moją żonę te rysunki podziałały wstrząsająco. Wywołują w niej śmiertelne przerażenie. Wyraźnie widzę lęk w jej oczach, ale sama nie chce mi powiedzieć, czego się boi.

Holmes podniósł papier do światła. Rysunek wykonany ołówkiem przedstawiał piętnaście małych sylwetek w różnych pozach. Kilka z nich powiewało chorągiewkami.

Mój przyjaciel wpatrywał się w kartkę przez dłuższy czas, po czym złożył ją i schował do kieszeni.

– Wygląda mi