Setnik białogłów i mężów sarmackich – statystów, wojowników, pisarzy i gospodarzy ku nauce i pożytkowi zebrany - Henryk Litwin - ebook

Setnik białogłów i mężów sarmackich – statystów, wojowników, pisarzy i gospodarzy ku nauce i pożytkowi zebrany ebook

Henryk Litwin

0,0
90,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka będzie się składać ze stu biogramów drugo- i trzecioplanowych postaci z dziejów Rzeczypospolitej Obojga Narodów z czasów panowania Zygmunta Augusta i królów elekcyjnych do 1668 roku. Zamysł polega na zobrazowaniu wielokulturowości i wielowyznaniowości dawnej Rzeczypospolitej, spojonej przez zasadę obywatelskiej odpowiedzialności. W książce znajdą się życiorysy osób pochodzenia polskiego, ruskiego, litewskiego, żydowskiego, ormiańskiego, tatarskiego, niemieckiego w wydaniu pruskim i inflanckim a także włoskiego, greckiego, wołoskiego (rumuńskiego) i szwedzkiego, które wywodziły się ze szlachty lub zostały uszlachcone, stając się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa obywatelskiego Rzeczypospolitej. Większość biogramów będzie ukazywać osobowości złożone, w różnym stopniu łączące typowe cechy pozytywne i negatywne staropolskiego społeczeństwa, ale ideą główną jest ukazanie spajającego tę wspólnotę poczucia obywatelskiej wolności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 749

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Redaktor prowadzący

Michał Karpowicz

Redakcja

Joanna Gil-Siemińska

Korekta i indeks

Mirosława Kostrzyńska

Wybór ilustracji

Henryk Litwin, Michał Karpowicz

© Copyright by Henryk Litwin, 2023

© Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023

Wydanie pierwsze

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa

tel. 22 826 02 01

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

Projekt okładki i opracowanie typograficzne

Monika Wasilewska

ISBN 978-83-8196-787-7

SETNIK BIAŁOGŁÓW I MĘŻÓW SARMACKICHHenryk Litwin

W Rzeczypospolitej pierwszej połowy XVII w. działał niezwykle aktywny, choć jednoosobowy urząd do spraw promocji Polski za granicą. Nazywał się Szymon Starowolski i przygotowywał łacińskie kompendia wiedzy o Rzeczypospolitej i jej obywatelach, wydawane potem w Wenecji, Frankfurcie, Kolonii czy Florencji. Jego najbardziej znanym dziełem była wydana w Kolonii w roku 1632 Polonia, czyli opisanie Królestwa Polskiego, która dla wielu europejskich intelektualistów i polityków stała się głównym źródłem wiedzy o geografii Rzeczypospolitej, ale też o jej ustroju i obyczajach. Specjalnością Starowolskiego były jednak swoiste słowniki biograficzne lub według potrzeby bio-bibliograficzne, których napisał trzy. Najpierw udostępnił Europie wiedzę o pisarzach polskich w dziele Scriptorum Polonicorum Hekatontas, seu centum illustrium Poloniae scriptorum elogia et vitae (Setnik pisarzów polskich, albo pochwały i żywoty stu najznakomitszych pisarzów polskich), wydanym dwukrotnie we Franfurcie (1625 i 1644) oraz w Wenecji (1627). Potem starał się rozsławić znakomitych mówców Rzeczypospolitej, drukując we Florencji (1628) księgę De claris oratoribus Sarmatiae (O słynnych mówcach Sarmacji). Wreszcie zajął się wybitnymi wodzami i dzięki temu w roku 1631 w jednej z kolońskich oficyn wydawniczych ogłoszono drukiem Sarmatiae Bellatores (Wojownicy sarmaccy). Uzupełnieniem tych trzech słowników były Monumenta Sarmatarum Beatae Aeternitati (co można przełożyć: „Nagrobki Sarmatów zaliczonych do błogosławionej wieczności”), wydane w Krakowie w 1654 r. Tym razem przygotował już nie słownik, ale wydawnictwo źródłowe, zbierając napisy epitafijne, poświęcone polskim świętym, błogosławionym i postaciom otoczonym lokalnym kultem. Cel był ciągle ten sam – rozsławienie Rzeczypospolitej i jej bohaterów w Europie.

Dzieła Starowolskiego miały kilka ważnych cech wspólnych. Przede wszystkim – jak łatwo zauważyć – odwoływał się w tytułach do istnienia wspólnoty, którą nazywał Sarmacją. Opis Rzeczypospolitej zatytułował co prawda Polonia, ale już pierwsze słowa tekstu brzmiały: „Polska, przez starożytnych Sarmacją Europejską nazwana…”, więc dzieło to nie stanowi żadnego odstępstwa od reguły. We wszystkich swoich pracach promujących wiedzę o Rzeczypospolitej gromadził fakty obrazujące dwie kluczowe cechy Sarmacji: jej więź z europejską kulturą zachodniochrześcijańską oraz zharmonizowaną mnogość tradycji kulturowo-terytorialnych, połączonych we wspólnotę państwa polsko-litewskiego. Jego dzieła wymieniają Polaków, Litwinów, Rusinów, Inflantczyków, Prusaków i choć Starovolscius skupia się na wspólnocie, a nie partykularyzmach, to jednak siłą faktów przedstawia wielką różnorodność sarmackiej społeczności.

Wspominam o tym, gdyż to właśnie lektura dzieł Starowolskiego podpowiedziała mi zamysł niniejszej książki. Polega on na opowiadaniu o historii Rzeczypospolitej poprzez odniesienie do pojedynczych postaci, ich dokonań i życiowych perypetii, ale też na kolekcjonowaniu faktów ilustrujących istnienie intensywnych więzi Rzeczypospolitej z życiem duchowym i intelektualnym chrześcijańskiego – nie tylko katolickiego – Zachodu, więzi wskazujących na atrakcyjność i siłę przyciągania sarmackiego modelu, który nie tylko integrował różne wspólnoty terytorialno-kulturowe, lecz także sprzyjał identyfikowaniu się przybyszów z dalekich stron ze wspólnotą „Obojga”, a w istocie wielu narodów. Przedstawiam w książce nie tyle biogramy, ile szkice biograficzne, skupiając się na wybranych kwestiach i – mam nadzieję – nie „lukrując” poszczególnych postaci. Dobór bohaterów jest zapewne nieco arbitralny, ale wynika to z długoletnich wędrówek po źródłach XVI- i XVII-wiecznych, które zwróciły moją uwagę na różne napotykane po drodze postaci. Są to (z nielicznymi wyjątkami) bohaterowie drugiego i trzeciego planu wielkich wydarzeń. Poświęciłem im trzydzieści kilka tekstów opublikowanych w czasopiśmie „W Sieci Historii”. Dodałem do nich potem ponad sześćdziesiąt nowych szkiców i tak powstała niniejsza książka.

Nie chcę trudzić Szanownego Czytelnika zbyt długim wstępem tłumaczącym, „co autor miał na myśli”. Niech przemówią bohaterowie. Przedstawiam raczej osobisty pogląd na sto kilkadziesiąt lat dziejów Rzeczypospolitej, ukształtowany przez wieloletnie lektury źródeł i opracowań. Zamykam go w biograficznych opowieściach. Kluczowe teksty źródłowe i opracowania przywołuję w bibliografiach do poszczególnych szkiców i rezygnuję ze szczegółowych przypisów. Niektóre, szczególnie rozbudowane tytuły barokowych dzieł literackich skracam do rozsądnego – z punktu widzenia potrzeb opisu bibliograficznego – wymiaru. Źródła staram się cytować gęsto i obficie, ale odpowiedzialność za prezentowane interpretacje spada rzecz jasna wyłącznie na mnie. Może trochę i na Starowolskiego, który przekonał mnie tym, co w swej Polonii napisał o Rzeczypospolitej: „łączy pod jednym berłem osiem prowincji, które po części różnią się obyczajami, prawami, językiem, sposobem życia; natomiast przywilejem wolności i dostępowania zaszczytów wszystkie bez wyjątku są równe i prawami pokrewieństwa wzajemnie związane”.

SKRÓTY BIBLIOGRAFICZNE

AGAD Archiwum Główne Akt Dawnych

AGZ Akta grodzkie i ziemskie z czasów Rzeczypospolitej Polskiej z archiwum tak zwanego bernardyńskiego we Lwowie w skutek fundacyi śp. Alexandra hr. Stadnickiego, t. 1–24, Lwów 1868–1935

AJZRАрхив Юго-Западной России издаваемый временной коммиссией для разбора древних актов,cz. 1–8, Киев 1859–1905.

ANK Archiwum Narodowe w Krakowie

AR Archiwum Radziwiłłów

Arch. ZamoyskiegoArchiwum Jana Zamoyskiego, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, wyd. Kazimierz Lepszy; t. 1, 1553–1579, wyd. Wacław Sobieski, Kraków 1904; t. 2, 1580–1582, wyd. Józef Siemieński, Kraków 1909; t. 3, 1582–1584, wyd. Józef Siemieński, Kraków 1909; t. 4, 1585–1588, wyd. Kazimierz Lepszy, Kraków 1948

AS Archiwum Sanguszków

AZ Archiwum Zamoyskich

CDIAK Centralnyj Derżavnyj Istorycznyj Archiv v Kyjovi

Diariusz 1569Дневник Люблинского сейма 1569 года: соединение Великого княжества Литовского с Королевством Польским, wyd. Кояло́вич Михаил O., Санкт-Петербург 1869.

Heidenstein Heidenstein Reinhold, Pamiętniki wojny moskiewskiej w 6 księgach, wyd. Jan Czubek, Lwów 1894.

Lulewicz Lulewicz Henryk, Gniewów o unię ciąg dalszy. Stosunki polsko-litewskie w latach 1569–1588, Warszawa 2002

Orzelski Orzelski Świętosław, Bezkrólewia ksiąg ośmioro 1572–1576, wyd. Edward Kuntze, Kraków 1917.

PSBPolski Słownik Biograficzny

Radziwiłł Radziwiłł Albrycht Stanisław, Pamiętniki o dziejach w Polsce, wyd. Adam Przyboś, Roman Żelewski, t. 1–3, Warszawa 1980.

SGKPSłownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, wyd. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, t. 1–15, Warszawa 1880–1902.

Starowolski – SetnikSetnik pisarzów polskich, albo pochwały i żywoty stu najznakomitszych pisarzów polskich, wyd. Jerzy Starnawski, Franciszek Bielak, Kraków 1970.

Starowolski – Wojownicy Starowolski Szymon, Wojownicy sarmaccy, wyd. Jerzy Starnawski, Warszawa 1981.

Volumina legumVolumina legum, wyd. Jozafat Ohryzko, t. 1–5, Petersburg 1859.

ZrzódłopismaZrzódłopisma do dziejów unii Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, cz. III, wyd. Adam Tytus Działyński, Poznań 1856; cz. II, oddz. I, wyd. Adam Tytus Działyński, Poznań 1861.

1–2.FILIP PADNIEWSKI I FRANCISZEK KRASIŃSKIduchowni, ministrowie, biskupi i współtwórcy unii lubelskiej

Polscy biskupi epoki późnego renesansu byli od dawna obiektem zainteresowania historyków, nie tyle ze względu dla swoich zasług dla Kościoła, ile z uwagi na kariery w służbie państwowej – byli wszak z urzędu senatorami – i mecenat nad artystami i ludźmi nauki, a często i własne dokonania literackie. W ostatnim pokoleniu owych renesansowych hierarchów wyróżniali się zwłaszcza Filip Padniewski i Franciszek Krasiński, dwaj kolejni biskupi krakowscy w latach 1562–1572 i 1572–1577. Wybitny polski historyk XX w. Władysław Konopczyński pisał o nich niegdyś: „to byli zdolni politycy, ale nie mężowie stanu”. Nawet jeśli miał rację, to trzeba powiedzieć, że przy Zygmuncie Auguście dominującym nad otoczeniem, miejsca dla „mężów stanu” raczej nie było, a „zdolni politycy” byli niezwykle potrzebni.

Początki kariery obu przyszłych biskupów były nieco inne. Filip Padniewski, niezbyt zamożny szlachcic z Wielkopolski, odebrał pierwsze nauki aktywności publicznej na dworze biskupa krakowskiego Piotra Tomickiego (od 1527), który wzorował się na władcach małych włoskich państewek i skupiał w swoim otoczeniu licznych uczonych i artystów, a jego prywatna kancelaria była dla młodych adeptów polityki szkołą prawa. Padniewski stał się po pewnym czasie zaufanym pomocnikiem Tomickiego i towarzyszył biskupowi krakowskiemu w jego działaniach na forach świeckich i kościelnych. Przed śmiercią protektor zrobił dlań cenne zapisy testamentowe i Padniewski – z podwyższonym już statusem majątkowym – rozpoczął poszukiwania nowego patrona. Stał się nim podkanclerzy Jan Chojeński, który wprowadził Padniewskiego do kancelarii królewskiej jako pisarza (1537). Jednocześnie Padniewski otrzymał swe pierwsze beneficja – kantorię wielicką i kanonię krakowską. Święcenia duchowne przyjął zapewne jeszcze w służbie Tomickiego. W latach 1538–1542 przebywał we Włoszech, gdzie studiował prawo. Nie znamy dokładnie jego italskiego itinerarium, ale wiemy, że przynajmniej część studiów odbył w Padwie. Późniejsze świadectwa mówią o uzyskaniu przez Padniewskiego doktoratu „obojga praw” (rzymskiego i kanonicznego), choć niektórzy badacze kwestionują istnienie takiego dyplomu. W każdym razie po powrocie z Włoch przyszły biskup cieszył się renomą człowieka znakomicie wykształconego, poligloty i erudyty.

Autor nieznany. Portret biskupa Filipa Padniewskiego, ze zbiorów oo. Franciszkanów w Krakowie, fot. Paweł Mazur.

Franciszek Krasiński doszedł do podobnych rezultatów inną drogą. Start miał łatwiejszy niż Padniewski, wywodził się bowiem z zamożnej mazowieckiej rodziny szczycącej się jednak zaledwie powiatowymi urzędami. Zaczynał edukację w protestanckim gimnazjum w Görlitz. Uniwersyteckie nauki pobierał w Wittenberdze, a jego nauczycielem był Filip Melanchton, najwybitniejszy po Lutrze twórca protestanckiej doktryny religijnej. Rodzina uznała jednak ten kierunek edukacji za ryzykowny i przeniosła Franciszka na studia do Włoch. Tam uczył się w Bolonii i Rzymie, gdzie w 1551 uzyskał doktorat obojga praw. Po powrocie do kraju, już jako wyświęcony duchowny z opinią erudyty i poligloty, rozpoczął szybką karierę. Został sekretarzem prymasa Mikołaja Dzierzgowskiego i zaczął otrzymywać lukratywne prebendy – archidiakonat kaliski, kanonie łucką i łowicką, a w 1555 r. krakowską.

Studia we Włoszech i znakomita znajomość języków obcych otworzyły przed Padniewskim, a potem Krasińskim, drogę do kariery dyplomatycznej. Ten pierwszy zaczynał ją od misji w służbie kościoła, jako poseł kapituły krakowskiej do Rzymu (1543), ale rychło został „przejęty” przez kancelarię królewską i w kolejnych latach brał udział w realizowaniu zadań dyplomatycznych na Węgrzech (dwukrotnie) i w Niemczech (trzykrotnie). Po objęciu rządów w Polsce przez Zygmunta Augusta (1548) znalazł się w bliskim otoczeniu monarchy i był wykorzystywany również w prowadzeniu polityki wewnętrznej. Zwieńczeniem tego etapu kariery był awans na senatorski i ministerialny urząd podkanclerzego koronnego uzyskany w 1559 r. Po trzech latach Padniewski otrzymał niemal najwyższe „krzesło senackie”, zyskując nominację na biskupa krakowskiego. Pozycja ordynariusza stołecznej diecezji, który zarazem był księciem siewierskim, protektorem Akademii Krakowskiej i użytkownikiem wielkich, zapewniających magnacki dochód dóbr ziemskich, była wówczas wymarzonym zwieńczeniem kariery dla osoby duchownej. Gwarantowała przy tym eksponowane miejsce w elicie politycznej kraju.

Kariera Krasińskiego potoczyła się podobnie. W latach 1555 i 1558 odbył dwie misje do Rzymu jako reprezentant polskiego Kościoła. W roku 1560 przeszedł do kancelarii koronnej i dyplomacji państwowej. W latach 1565–1568 przebywał w Wiedniu jako poseł Zygmunta Augusta przy cesarzu Maksymilianie II. Na krakowskim dworze nie brakło krytyków tej misji, ale król był usatysfakcjonowany jej wynikami i po powrocie Krasińskiego mianował go podkanclerzym koronnym (1569). W tej roli ksiądz Franciszek wykazał wielkie zaangażowanie i przy małej wówczas aktywności kanclerza Walentego Dembińskiego był faktycznym szefem kancelarii koronnej. Zygmunt August wynagrodził go za te prace nominacją na biskupstwo krakowskie po śmierci Filipa Padniewskiego (1572).

Obaj duchowni byli silnie zaangażowani w wielkie dzieło swoich czasów, którym była unia polsko-litewska. Była ona jednym z głównych celów ruchu egzekucyjnego – średnioszlacheckiego stronnictwa politycznego dążącego do reformy państwa w duchu zrównoważenia wpływów i znaczenia magnaterii i szlachty; już od lat czterdziestych XVI w. powtarzano apele o realizację planów unijnych. Dopiero jednak sejm 1563–1564 r. zajął się poważnie tą kwestią. Do Warszawy przybyło wtedy liczne przedstawicielstwo Wielkiego Księstwa. Padniewski przedstawił w czasie sejmu zarys własnego projektu unii, opartego na koncepcji przyłączenia Wielkiego Księstwa do Korony i likwidacji jego państwowej odrębności. Po wielodniowych negocjacjach biskup krakowski przygotował także formalny projekt unii, który po poprawkach izby poselskiej wszedł do recesu, czyli przygotowanych konstytucji (uchwał sejmowych) odłożonych do następnego sejmu. Zgodnie z projektem zawartym w recesie unia miała się opierać na wspólnym sejmie i wspólnym wybieraniu króla. Na tymże sejmie biskup krakowski wystąpił z koncepcją inkorporacji do Korony Wołynia i Podlasia. Stwierdził wówczas, że ziemie te są ex corpore Regni i powinny wrócić do Korony, chyba że nastąpi unia i wcielenie Litwy do Polski, „tedyż to wszystko będzie nasze”. Jak widać, traktował inkorporację jako instrument nakłaniający Litwę do unii. Kontynuował tę politykę na unijnym sejmie lubelskim w 1569 r. Przypomniał wówczas w czasie obrad senatu koronnego swoją dawną argumentację, a na wspólnych obradach z Litwinami dawał do zrozumienia, że ich opór wobec unii doprowadzi do inkorporacji Wołynia i Podlasia. Przedstawiciele Wielkiego Księstwa nie mogli lub nie chcieli zrozumieć tego ostrzeżenia. Stanowczo opierając się unii, zdecydowali, iż opuszczą nocą Lublin, uchylając się od dalszych rozmów z królem i „bracią-Polakami”. Zgodnie z zapowiedzią Padniewskiego doszło wówczas do wydania dekretu królewskiego o „restytucji” Wołynia i Podlasia do Korony. Biskup krakowski poparł oczywiście tę decyzję i domagał się jej egzekucji. Kiedy jednak pojawiła się idea włączenia do Korony również Kijowszczyzny, przeciwstawił się temu jako zbyt kosztownemu obciążeniu dla Polski, która musiałaby wziąć wyłącznie na siebie obowiązek obrony przed Tatarami i związane z tym wydatki. Jak widać, Padniewski nie kierował się aneksjonistycznym popędem. Jego celem było zawarcie unii realnej i stworzenie wspólnego polsko-litewskiego państwa. Ostatecznie jego dążenia zostały, jak wiadomo, zrealizowane, a unia zawarta, ale w sprawie Kijowszczyzny przyszło Padniewskiemu zmienić zdanie i – przynajmniej formalnie – zaakceptować inkorporację.

Autor nieznany. Portret biskupa Franciszka Krasińskiego, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie.

Drugi z naszych bohaterów – Franciszek Krasiński – także odegrał ważną rolę w dziejach unii lubelskiej. Już w czasie sejmu unijnego otrzymał nominację na urząd podkanclerzego koronnego i był twórcą najważniejszych aktów tego zgromadzenia. Przygotowane przez niego projekty zachowały się w jego księgach podkanclerskich. Dzięki temu możemy stwierdzić, że Krasiński był głównym wykonawcą koncepcji unii skonstruowanej przez Zygmunta Augusta i to właśnie podkanclerzy nadawał ideom monarchy kształt tekstów prawnych, bez wątpienia opatrując je własnymi uzupełnieniami. Był zatem współtwórcą kompromisowego pomysłu na unię, tworzącą państwo federacyjne. Był też zapewne autorem koncepcji inkorporacji Podlasia, Wołynia i Kijowszczyzny, traktowanej nie jak argument skłaniający Litwinów do unii (jak chciał Padniewski), ale cel sam w sobie. Zgodnie z unijnymi i inkorporacyjnymi pomysłami Krasińskiego dokonywało się w 1569 r. nie tylko stworzenie nowego państwa, ale istotna korekta geopolitycznego porządku w środkowo-wschodniej Europie: oto Korona brała pełną odpowiedzialność za obronę przed Tatarami (dzieloną wcześniej z Litwą) i współodpowiedzialność za zmagania z Moskwą (obciążające dotąd wyłącznie Litwę).

Padniewski i Krasiński przeszli podobne ścieżki wykształcenia i drogi kariery państwowej i kościelnej, obaj byli też współtwórcami dzieła unii lubelskiej. Dzieliła ich znaczna różnica wieku (kilkanaście lat) i zapewne nie utrzymywali bezpośrednich kontaktów (w każdym razie brak świadectw, by one istniały), ale podobieństw między nimi można wskazać sporo. Wart uwagi jest fakt, że obaj biskupi mieli podobny stosunek do innowierców. Padniewski już jako ordynariusz krakowski zetknął się z silnym stronnictwem reformacyjnym na sejmiku tegoż województwa i podjął z protestantami rozmowy dotyczące rozwiązania spornych kwestii. Można powiedzieć, że usiłował wypracować lokalny modus convivendi Kościoła katolickiego i protestanckiej części społeczności szlacheckiej na zasadzie obopólnych ustępstw. Zaangażował się w ten pomysł mimo krytyki i interwencji nuncjusza Bernardo Bongiovanniego. Ostatecznie jednak nie doszło do żadnych formalnych uzgodnień.

Krasiński zainteresował się podobną inicjatywą, tyle że na skalę całego państwa. Uczestniczył bowiem w tworzeniu aktu konfederacji warszawskiej, zwanej „wielką kartą polskiej tolerancji”. Był nawet autorem ostatecznej redakcji tego dokumentu, tworzonego zresztą przy czynnym udziale kilku biskupów, oraz jedynym hierarchą, który zdecydował się złożyć podpis pod konfederacją, a nawet uczynić to dwukrotnie, bowiem akt ów został powtórnie przedłożony do akceptacji sejmowi elekcyjnemu. Episkopat ówczesny i kolejnych pokoleń miał mu to za złe, ale szlacheccy zwolennicy „praw i wolności” uważali jego zachowanie za chwalebne. Wynikało ono zapewne raczej z wolnościowych przekonań biskupa niż ukrytej sympatii dla protestantów. Wiadomo bowiem, że Krasiński wspierał pierwsze kroki jezuitów na ziemiach polskich i był zwolennikiem założenia kolegiów tego zakonu w Poznaniu, Pułtusku, Lwowie i Krakowie.

Padniewski i Krasiński byli jednymi z ostatnich przedstawicieli grupy biskupów renesansowych utrzymujących liczne dwory, na których więcej było artystów i naukowców niż duchownych. Chętnie otaczali się intelektualistami, z którymi wiedli skomplikowane dysputy. Zapewne w większym stopniu byli senatorami niż duszpasterzami, ale w pamięci potomnych zachowali się z zasługami w obu tych rolach.

Źródła

Akta podkanclerskie Franciszka Krasińskiego, 1569–1573, cz. 1 (obejmująca akta od 9 stycznia 1569 roku do 1 kwietnia 1570), wyd. Władysław Krasiński, Władysław Chomętowski, Warszawa 1869, s. 89–95.

Diariusz 1569, s. 62, 319, 379–381, 402.

Zrzódłopisma, cz. III, s. 16, 64, 120, 121; cz. II, oddz. 1, s. 272–274.

Opracowania

Gostyński Tadeusz, Franciszek Krasiński, polityk „Złotego Wieku”, Warszawa 2016.

Hajdukiewicz Leszek, Kowalska Halina, Padniewski Filip, PSB, t. 25, Wrocław 1980, s. 1–7.

Litwin Henryk, Zjednoczenie narodów cnych: polskiego, litewskiego, ruskiego. Wołyń i Kijowszczyzna w Unii Lubelskiej, Warszawa 2021, s. 30, 39–41, 43, 77–79, 82.

Łempicki Stanisław, Biskupi polskiego renesansu, Lwów 1938, s. 22–33.

Prokop Krzysztof R., Zapiski historyczne dotyczące biskupa Franciszka Krasińskiego i współczesnych mu wydarzeń w Polsce w tomie ActaEpiscopalia z okresu jego rządów pasterskich w diecezji krakowskiej (1572–1577), „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 48, 2004, s. 183–197.

Urban Wacław, Krasiński Franciszek, PSB, t. 15, Wrocław 1970, s. 173–175.

3.HAWRYŁO BOKIEJzapoznany bohater sejmu unijnego w Lublinie

Przez całą pierwszą połowę pamiętnego roku 1569 rozgrywał się w Lublinie iście dziejowy dramat. Trwał sejm unijny, a przebieg i efekt jego obrad miał decydować o przyszłości Polski, Litwy i Rusi na następne ponad 200 lat. W murach Lublina zgromadziła się wówczas elita obu państw, Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, połączonych na razie tylko wspólnym tronem Zygmunta Augusta. Zgromadzenie to tworzyła liczna rzesza wybitnych polityków staropolskiego złotego wieku. Potężni senatorowie, jak prymas Jakub Uchański, biskup krakowski Filip Padniewski, marszałek wielki koronny Jan Firlej, znajdowali godnych partnerów w osobach szlacheckich liderów z izby poselskiej – Mikołaja Sienickiego „Demostenesa polskiego”, marszałka sejmu Stanisława Sędziwoja Czarnkowskiego czy lidera Wielkopolan Dobrogosta Potworowskiego. Wśród Litwinów – nieobecnych w Lublinie przez ponad 3 miesiące – prym wodził Mikołaj Radziwiłł „Rudy”. Na Rusinów największy wpływ zdawali się mieć wołyńscy kniaziowie, np. Konstanty Ostrogski czy Aleksander Czartoryski. Jednym z ważnych bohaterów rozgrywających się na sejmie i wokół niego wydarzeń był też Hawryło (Gabriel) Bokiej, nie całkiem zapomniany, ale na pewno nie dość doceniony przez historyków unijnego procesu. Jeden z głównych twórców ważnej części konstrukcji państwowej, która zrodziła się w wyniku lubelskich obrad. W 1569 r. powstała bowiem Rzeczpospolita Obojga Narodów, która składała się nie tylko z dwóch podmiotów koronno-litewskiej federacji, lecz także z autonomicznej prowincji ruskiej, składającej się z województw kijowskiego, wołyńskiego i bracławskiego, oraz Prus Królewskich i Inflant. Wszystkie te terytoria otrzymały na sejmie gwarancje swej odrębności w kwestiach prawa sądowego, języka urzędowego i spraw wyznaniowych. Wśród Wołynian, odgrywających wówczas rolę liderów Rusi, źródła jako głównego działacza w ich szeregach odnotowały właśnie Hawryłę Bokieja.

Hawryło Bokiej był synem uchodźcy z terenów utraconych w czasach Aleksandra Jagiellończyka przez Wielkie Księstwo Litewskie na rzecz Moskwy. Jego ojciec, Wasyl, otrzymał nadanie Pieczychwost na Wołyniu i ta miejscowość stała się główną posiadłością rodu, który odtąd często używał nazwiska Bokiej-Pieczychwostski. Zarówno Wasyl, jak i jego synowie, w tym Hawryło, byli wyznania prawosławnego. Zadomowili się na Wołyniu doskonale i zyskali szacunek lokalnej społeczności, czego potwierdzeniem było mianowanie Hawryły sędzią powiatowym łuckim w 1559 r., a jeszcze dobitniej – wybór przez szlachtę i nominacja wielkoksiążęca na pierwszego sędziego ziemskiego łuckiego w roku 1565. Na scenie wielkich historycznych wydarzeń Hawryło Bokiej pojawił się jednak już w roku 1562, w czasie litewskiego sejmu obozowego pod Witebskiem. Ten zjazd zapisał się jako pierwszy przykład samodzielnej inicjatywy politycznej szlachty Wielkiego Księstwa, która wystąpiła wówczas z petycją w sprawie podjęcia negocjacji unijnych z Polską, co odbiegało od zasad polityki prowadzonej przez sceptyczną wobec unii magnaterię litewską. Bokiej został wówczas wybrany do składu trzyosobowego poselstwa zjazdu, które zawieźć miało Zygmuntowi Augustowi petycję będącą podsumowaniem obrad. Był jedynym przedstawicielem „szerokiego ogółu ziemiaństwa” i zarazem „żywiołu ruskiego”, jak pisał niegdyś Oskar Halecki. Pozostawił w ten sposób niewątpliwy ślad nie tylko własnej aktywności politycznej na wspomnianym sejmie, ale zarazem dowód dążeń emancypacyjnych wołyńskiej szlachty spod kurateli tamtejszych kniaziów. Jeszcze wyraźniej zaznaczyły się te ambicje w czasie sejmu litewskiego w Wilnie 1565–1566 r. Bokiej znalazł się na nim jako poseł z wyboru lokalnej szlachty i był uczestnikiem niezwykle aktywnych działań sejmowych parlamentarnej delegacji Wołynia. Jej postulaty uderzały wówczas w przywileje miejscowych kniaziów, prowadziły do wzmocnienia znaczenia gromadzącej się na sejmikach szlachty, dążyły do wzmocnienia odrębności prowincji w systemie państwowym i domagały się zwołania wspólnego z Koroną sejmu.

Informacja o rodzinie Bokiejów herbu Topór z „Gniazda cnoty” Paprockiego.

Apogeum aktywności politycznej Hawryły Bokieja przypadło na czas sejmu unijnego w Lublinie. Szlachta wołyńska pojawiła się na scenie wielkich wydarzeń, gdy Zygmunt August, zawiedziony postawą litewskiej reprezentacji sejmowej, która chcąc uniknąć unii realnej, gremialnie wyjechała z Lublina w nocy z 28 lutego na 1 marca 1569 r., zdecydował wówczas, że wywrze na Litwinów presję, przyłączając Wołyń i Podlasie do Korony. Wydał więc szybko przywilej inkorporacyjny i powiadomił o tym pisemnie szlachtę obu regionów, wzywając jej reprezentantów do powrotu na sejm i złożenie przysięgi na wierność Koronie. Reakcją Wołynian był zjazd szlachty wojewódzkiej, który odbył się 29 marca. Zgromadzeni przygotowali odpowiedź na list królewski, w której odmówili powrotu na sejm, zaznaczyli przywiązanie do swojej politycznej podmiotowości, a na koniec dopuścili możliwość podjęcia dialogu w sprawie warunków „społki i miłosti braterskoj z Pany Poljaki” na specjalnym sejmie, zwołanym dla Korony i Wołynia. Nie wiemy, jak list szlachty wołyńskiej został oceniony przez króla i stany sejmujące, ale bez wątpienia rozpoczął negocjacje na odległość, które doprowadziły 22 maja do przyjazdu do Lublina licznej, kilkudziesięcioosobowej reprezentacji województwa wołyńskiego. W jej szeregach był Hawryło Bokiej. Wołynianie pojawili się w izbie poselskiej i zażądali układu dwustronnego, który byłby zaprzysiężony przez obie strony. Posłowie koronni odpowiedzieli, iż sens przyłączenia polega na obdarowaniu szlachty wołyńskiej przywilejami, którymi ich koronni bracia już się cieszą, zaznaczyli jednak, że „zawżdy się rowny z rownego weseli, a my sobie waszmościów za rowne bicz we wsem rozumiemy”. Wołynianie przyjęli zapewne to zapewnienie z dobrą wiarą, bo przystąpili do złożenia przysięgi na wierność Koronie, akceptując w ten sposób odłączenie od Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jako jeden z pierwszych przysięgę złożył Hawryło Bokiej, dając przykład reszcie szlacheckiej braci. Kniaziowie wołyńscy, którzy przybyli do Lublina następnego dnia, usiłowali opierać się przed złożeniem przysięgi, ale szlachta, nie czekając ze swoją decyzją na „Miłościwych Książąt”, osłabiła ich odpór. Pod naciskiem króla kniaziowie ulegli. Okazało się wtedy, że szlachta wołyńska nie powiedziała jeszcze swego ostatniego słowa: kontynuowała zabiegi o uzyskanie przywilejów, gwarantujących równoprawny charakter „społki z Pany Poljaki”. Przyjętą metodą nacisku była odmowa uczestnictwa w obradach koronnej izby poselskiej. Metoda okazała się skuteczna: 13 czerwca sejm otrzymał od Wołynian projekt oczekiwanego przez nich przywileju, a Izba Poselska powołała specjalną komisję do jego „korygowania”. Obecni mieli świadomość niezwykłej wagi tej sprawy, gdyż autor diariusza sejmowego odnotował wówczas następującą uwagę: „tak się ten dzień rozszedł, bo wielki przywilej”. Tekst przywileju został ostatecznie zredagowany i uzgodniony w ostatnim tygodniu czerwca 1569 r. Przywilej objął także województwo bracławskie, zaś jego tekst posłużył jako wzorzec dla identycznego w treści dokumentu dla Kijowszczyzny, którą także zdecydowano włączyć do Korony. Przywileje lubelskie nadawały przyłączonym ziemiom specjalny status, w ramach którego cieszyły się one odrębnym ustrojem sądownictwa, opartym na II Statucie Litewskim, a także własnym językiem urzędowym (ruskim), potwierdzeniem równych praw katolicyzmu i prawosławia, integralnością terytorialną i poszanowaniem nieuznawanych dotąd w Koronie tytułów kniaziowskich. Król dawał też w przywilejach gwarancję przestrzegania tych zasad w przyszłości i włączenia płynących z nich zobowiązań do przysięgi koronacyjnej przyszłych królów. To nadawało przywilejom lubelskim rangę konstytucyjną.

Działania wołyńskiej szlachty i jej zgoda na odłączenie od Wielkiego Księstwa Litewskiego były zapewne jednym z najmocniejszych argumentów, które ściągnęły reprezentację Litwy na powrót do Lublina, co przesądziło o ostatecznym uzgodnieniu unii. Korespondencja „panów litewskich” z maja i czerwca jest zresztą najlepszym źródłem informacji o wołyńskiej „secesji”. Jedynym liderem tych działań wymienianym z imienia i nazwiska przez Litwinów był właśnie Hawryło Bokiej. Wspominano o jego wiedzy historycznej, w związku z którą „Polacy zowią go Kroniką”. Utyskiwano na jego polityczną postawę, z czego wnioskujemy, że to właśnie pan sędzia był pomysłodawcą przyłączenia Kijowszczyzny do zaplanowanego przez Wołynian projektu. Jego niezrealizowane w całości plany były jeszcze ambitniejsze, przewidywały bowiem podobne działania wobec znacznej części województwa brzesko-litewskiego. Wiedząc o jego poprzedniej aktywności i dostrzegając go w kluczowych momentach wśród obecnych w Lublinie reprezentantów Wołynia, możemy z powodzeniem widzieć w nim lidera nieuzależnionej politycznie od kniaziów średnioszlacheckiej elity lokalnej. Uznać go także należy za jednego z autorów koncepcji, która zaowocowała wielkiej wagi aktem politycznym, w polskiej historiografii nazywanym najczęściej inkorporacją Wołynia i Kijowszczyzny do Korony, całkowicie zresztą niesłusznie, gdyż przywileje lubelskie stanowiły w istocie gwarancję przestrzegania dwustronnej umowy, a szlachta tych ziem nazywała je konsekwentnie aż po XVIII w. „przywilejami uniej”.

Hawryło Bokiej kontynuował swoją polityczną działalność także po unii. Był posłem na sejmy lat 1570, 1572 i 1576. Już w 1570 r. okazało się, że wołyńska reprezentacja sejmowa musiała aktywnie zabiegać o przestrzeganie zasad określonych przywilejami lubelskimi. Odniosła jednak pełny sukces, uzyskując ich królewską konfirmację. Bokiej bez wątpienia odegrał w tym znaczną rolę. W czasie bezkrólewia (1572–1576) szlachta wołyńska broniła systemu przywilejów lubelskich przed rewindykacyjnymi zakusami magnaterii litewskiej. W odróżnieniu od kniaziów poparła też Stefana Batorego, stając u boku koronnej partii średnioszlacheckiej. Obecność Hawryły Bokieja na sejmie koronacyjnym Batorego (1576) potwierdza, że pan sędzia miał niemały udział w tych wydarzeniach. Rychło potem ruszył na swoją ostatnią misję w obronie Rzeczypospolitej i Wołynia. W czerwcu 1577 r. wziął udział w walkach z najazdem tatarskim, który pustoszył ziemie jego rodzimego województwa. Poległ w starciu pod Rudką, w czasie którego do niewoli krymskiej trafił też jego najstarszy syn Fedor. 15 czerwca 1577 r. został pochowany w grobowcu rodzinnym w cerkwi w Pieczychwostach.

Tak się złożyło, że zachowały się dwa dokumenty przybliżające nam nieco postać bohatera tej opowieści. Możemy dziś korzystać ze spisanego w 1573 r. testamentu Bokieja oraz sporządzonego w roku 1577 aktu ugody majątkowej jego synów Filipa i Andriana z macochą, Marią z Wahanowskich. Oba dokumenty zawierają garść informacji o życiu prywatnym i rodzinnym Hawryły Bokieja. Możemy dzięki temu stwierdzić, że pan sędzia był wielbicielem ksiąg i wiedzy. Pozostawił własną bibliotekę z tytułami polskimi i ruskimi, wiadomo też, że często pożyczał książki od znajomych i nie stronił od puszczania swoich i cudzych woluminów w dalszy obieg. Prócz ruskiego znał z pewnością łacinę i polski. Zadbał o wykształcenie synów, którzy zostali wysłani do Akademii Krakowskiej. W młodości przebywał na dworze Zygmunta Augusta, potem był niezwykle aktywny w politycznych gremiach Litwy i Korony. Bez wątpienia stykał się tam głównie z katolikami i wyznawcami religii reformowanych. Pozostał jednak wierny prawosławiu, choć jego legaty na rzecz cerkwi nie pozwalają go nazwać hojnym darczyńcą. Służył Wołyniowi, Rusi i Rzeczypospolitej. Wiele wskazuje na to, że wszystkie te ojczyzny postrzegał komplementarnie i wierzył, iż dzieło dokonane w Lublinie budowało w istocie związek „wolnych z wolnymi, równych z równymi”.

Źródła

Hieronim Chodkiewicz do Mikołaja „Rudego” Radziwiłła, Lublin 31.05.1569; Археографический сборник документов, относящихся к истории Северо-Западной Руси, издаваемый при управлении Виленского учебного округа, t. 7, wyd. Петр Гильтебрандт, Александр Миротворцев, Вильно 1870, s. 38.

Mikołaj Naruszewicz do Mikołaja „Rudego” Radziwiłła. Lublin 11.06.1569, tamże, s. 44.

СказаниякнязяКурбскаго, wyd. Николай Устрялов, Санкт-Петербург 1868, s. 237–240.

Testament Hawryły Bokieja, 1573; CDIAK, fond 25, op. 1, spr. 14, k. 256r – 259v.

Opracowania

Anusik Zbigniew, Własność ziemska w województwie wołyńskim w 1570 roku, „Przegląd Nauk Historycznych”, nr 10/1, 2011, s. 23–70.

Halecki Oskar, Bokiej Gabriel (Hawryło), PSB, t. 2, Kraków 1936 , s. 243–244.

Litwin Henryk, Hawryło Bokiej – lider wołyńskiej szlachty z czasów sejmu unijnego w Lublinie 1569 r., w: Terra Historiae, Студії на пошану Валерія Смолія. Книга перша Простори історії, red. Олександр Удод, Київ 2020, s. 417–426.

Mazur Karol, Nieznana petycja szlachty wołyńskiej do króla w dobie sejmu lubelskiego 1569 r., „Соціум. Альманах Соціальної Історії”, nr 2, 2003, s. 42–56.

Mazur Karol, W stronę integracji z Koroną. Sejmiki Wołynia i Ukrainy w latach 1569–1648, Warszawa 2006, s. 411–412.

4.DOBROGOST POTWOROWSKIszlachecki lider epoki unii lubelskiej

W czasie bezkrólewia po śmierci Zygmunta Augusta, w toku obrad sejmu elekcyjnego w maju 1573 r. rozgorzała dyskusja o kandydaturze „Piasta”, czyli obywatela Rzeczypospolitej, na tron. Zwolennicy wyboru cesarskiego syna Ernesta Habsburga i stronnicy Henryka Walezego, brata króla Francji, chcąc skompromitować pomysł obrania królem rodaka wybierającej go szlachty, doprowadzili do przygotowania spisu „Piastów”. W przygotowanym przez Wielkopolan wykazie znaleźli się liczni polscy magnaci, ale także książę Ansbach i Bayreuth Jerzy Fryderyk Hohenzollern, po kądzieli prawnuk Kazimierza Jagiellończyka, Litwini Mikołaj Radziwiłł i Jan Chodkiewicz, a nawet Czech Wilhelm z Rožemberku. Wśród ponad dwudziestu „Piastów” wymieniony został także wielkopolski polityk sejmikowy, wielokrotny poseł na sejmy i sędzia ziemski kaliski Dobrogost Potworowski. Choć mnogość kandydatów na liście miała raczej skompromitować, a nie wypromować pomysł króla-rodaka, to jednak propozycje postaci uwzględnionych w wykazie bez wątpienia dotyczyły osób cieszących się popularnością i znacznym autorytetem. Jak zatem trafił do tego spisu skromny sędzia ziemski kaliski? Potworowski wywodził się ze średnioszlacheckiej rodziny, posiadającej dobra ziemskie w ziemi kaliskiej. Późniejszy sejmowy orator, zyskujący rozgłos w epoce wielkich mówców – absolwentów najznakomitszych europejskich uczelni, musiał mieć dobre przygotowanie szkolne i uniwersyteckie, choć o jego wykształceniu nie wiemy nic konkretnego.

Karierę rozpoczął jako mianowany w roku 1551 przez starostę generalnego Wielkopolski Janusza Kościeleckiego podstarości i sędzia grodzki kaliski. Ta droga służby publicznej była dość typowa dla średniej szlachty. Wiązała się z wejściem w układy klientalne z magnatem-starostą, ale nie oznaczała całkowitego uzależnienia. Przeciwnie, sprawowanie funkcji w sądzie grodzkim otwierało możliwości szerokich kontaktów ze szlachtą i zdobycia sobie popularności i autorytetu w lokalnym środowisku. Stanowić też mogło szansę awansu na bardziej eksponowane urzędy. Tak właśnie stało się z Potworowskim. W roku 1556, pełniąc jeszcze funkcję sędziego grodzkiego, został on po raz pierwszy wybrany na posła na sejm jako reprezentant województwa kaliskiego. W roku następnym został podsędkiem ziemskim kaliskim, ku czemu prowadził najpierw wybór przez szlachtę na jednego z czterech kandydatów na ten urząd, a następnie królewska nominacja. Potworowski wszedł już wówczas do kręgu szlacheckiej elity województwa i stał się jednym z jej liderów, zaś w roku 1569 „postąpił” na sędziego.

Jeszcze z urzędem podsędka pojawiał się w składzie posłów wielkopolskich na niezwykle ważnych sejmach „egzekucyjnych” – parczewskim 1564 r., piotrkowskim 1565 r., lubelskim 1566 r. i kolejnym piotrkowskim 1567 r. Potworowski nie należał jednak do aktywistów egzekucyjnego programu. Reprezentował raczej umiarkowaną większość, która śledziła realizację ambitnych planów egzekucjonistów i popierała ich w wybranych kwestiach. Podsędek kaliski nie angażował się w sprawę rewizji nadań dóbr królewskich, popierał natomiast zdecydowanie postulat realnej unii z Litwą.

Dobrogost Potworowski już jako sędzia ziemski kaliski (od 1569) był posłem na wspólny z Litwinami sejm 1569 r. i okazał się w jego trakcie niezwykle aktywnym parlamentarzystą. W pierwszym okresie sejmu, kiedy w styczniu i lutym toczyły się wspólne, a przynajmniej jednoczesne obrady Polaków i Litwinów, sędzia kaliski na tle koronnej izby poselskiej wyróżniał się swoją postawą. Podczas gdy zdecydowana większość posłów opowiadała się za unią „według starych spisów”, czyli połączeniem obu państw na zasadzie likwidacji odrębnej państwowości litewskiej, Potworowski był skłonny do kompromisu i stworzenia nowego projektu, który uwzględniałby przynajmniej częściowo dążenia Litwy do utrzymania równorzędnego z Koroną statusu.

Jak wiadomo, rozmowy te nie doprowadziły początkowo do porozumienia i delegacja litewska wyjechała niespodziewanie z Lublina, stosując specyficzną obstrukcję absencyjną. Król i sejm koronny poczuli się tym wyjazdem urażeni na honorze; z inicjatywy izby poselskiej, przy pełnej akceptacji monarchy doszło do wydania decyzji o inkorporacji Wołynia i Podlasia do Polski. Dwie prowincje należące dotąd do Wielkiego Księstwa miały się stać częścią Korony. Sprawa wywołała długie dyskusje, a jej realizacja ciągnęła się do czerwca. Dopiero przy współudziale szlachty zainteresowanych ziem sprawa została sfinalizowana, a inkorporację rozszerzono o Kijowszczyznę. Województwa wołyńskie, kijowskie i bracławskie uzyskały przy tym zakres odrębności, który dzisiaj moglibyśmy nazwać autonomią. Inkorporacja, która była wyrazem determinacji Zygmunta Augusta, by doprowadzić do trwałego związku ziem Polski i Litwy, skłoniła przedstawicieli Wielkiego Księstwa do powrotu do stołu negocjacyjnego. Doszło do kompromisu i zawarcia unii na zasadach utworzenia federacyjnego związku państw.

W tych wydarzeniach Potworowski odegrał niemałą rolę. Zdecydowanie poparł koncepcję inkorporacji Wołynia i Podlasia i domagał się jej pilnej realizacji oraz jednoznacznej deklaracji lojalności od szlachty inkorporowanych ziem. Kiedy 4 kwietnia 1569 r. czytano listy „panów wołyńskich”, usprawiedliwiające ich nieobecność na sejmie chorobami i niedyspozycjami, sędzia kaliski wystąpił wobec króla jako reprezentant izby poselskiej i zażądał ukarania nieposłusznych. Szczególnie ostro ocenił biskupa łuckiego Wiktoryna Wierzbickiego, który według niego „nie chciał przyjechać, ani miał wolą przyjechać” i zażądał konfiskaty majątków hierarchy. Król był zwolennikiem łagodniejszych metod i wystąpienie Potworowskiego pozostało bez echa, a i on sam skorygował potem swoje stanowisko względem Wołynian. Kiedy reprezentanci tego województwa przybyli w końcu do Lublina złożyć przysięgę na wierność Koronie, zażądali jednocześnie wystawienia przywileju, który gwarantowałby ich odrębności. Sędzia kaliski wszedł do składu deputacji izby poselskiej, która miała „skorygować” akt przygotowany przez samych Wołynian, i firmował swoim autorytetem przyjęcie projektu w takiej właśnie wersji. Potworowski był też członkiem komisji, która przygotowała ostateczny tekst aktu unii polsko-litewskiej, zgodny z federacyjnymi planami króla.

Nagrobek Dobrogosta Potworowskiego w kościele św. Katarzyny w Iwanowicach, fot. Krzysztof Wydra.

Możliwe, że na kompromisowe stanowisko Potworowskiego w kwestii unii wpłynęły jego bliżej niezbadane kontakty z Radziwiłłami. Domyślamy się ich istnienia na podstawie wiedzy o wstawiennictwie Mikołaja „Czarnego” Radziwiłła w sprawie czasowego zwolnienia Potworowskiego z opodatkowania. Nie wiemy jednak, czy te stosunki trwały jeszcze w czasie sejmu unijnego i na ile były zażyłe. Wspieranie przez sędziego kaliskiego inkorporacji Wołynia i Podlasia musiało nadwyrężyć te relacje, jeśli jeszcze istniały, bowiem Radziwiłłowie byli nieprzejednanymi krytykami unii.

W czasie sejmu lubelskiego 1569 r. Potworowski był już zapewne ponownie katolikiem, ale wcześniej przeżył okres fascynacji religijnymi nowinkami. Jak wielu wielkopolskich aktywistów sejmikowych tych czasów, w latach pięćdziesiątych XVI w. zbliżył się do braci czeskich. Po powrocie do katolicyzmu pozostał zwolennikiem tolerancji religijnej. W czasie pierwszego interregnum opowiedział się za jej specyficzną formułą. Jak zapisał kronikarz pierwszych bezkrólewi Świętosław Orzelski, „sędzia kaliski [chciał,] aby wyznania augsburskie i rzymskie wolne były każdemu, inne zaś dozwolone tylko szlachcie i to pod ostrą dla osób innych stanów karą”. Była to koncepcja mająca zapewne skłonić do poparcia formalnej tolerancji kler katolicki, okazała się jednak zbyt skomplikowana i nie została wykorzystana w prawodawstwie. Formułę polskiej tolerancji zawarto w akcie konfederacji warszawskiej; dotyczyła ona wszystkich wyznań chrześcijańskich.

Wystąpienie Potworowskiego, skrzętnie odnotowane przez Orzelskiego, świadczy jednak, że pozycja sędziego kaliskiego jako jednego ze średnioszlacheckich liderów była już ugruntowana. Sprzyjał temu zapewne także jego status majątkowy, przekraczający rozmiary typowe dla średniej szlachty. Potworowski był właścicielem miasta Iwanowice i kilkunastu wsi, a także rezydencji miejskiej w Kaliszu w postaci kamienicy przy rynku. Dzierżył przy tym dwie niewielkie królewszczyzny w województwie sieradzkim i starostwo bolesławskie w ziemi wieluńskiej, które otrzymał w sierpniu 1569 r., niewątpliwie jako nagrodę za zasługi na sejmie unijnym.

W czasie pierwszego bezkrólewia był już zatem, jak widać, liczącym się uczestnikiem politycznej gry. Szybko stał się wówczas zwolennikiem Henryka d’Anjou, ale nie wchodził do stronnictw kierowanych przez kluczowych możnowładców. Poparł francuskiego księcia w czasie sejmu elekcyjnego. Usatysfakcjonowany jego wyborem witał Henryka na granicy wraz z licznymi reprezentantami wielkopolskiej szlachty. Po ucieczce Walezjusza obstawał przy nieogłaszaniu bezkrólewia, a następnie przy konieczności przeprowadzenia formalnej detronizacji, co było taktyką zwolenników Walezego, chcących zyskać czas na podjęcie przez niego zabiegów o zachowanie polskiego tronu. Zajął więc inne stanowisko niż średnioszlacheckie, „postegzekucyjne” stronnictwo, które przekształciło się w trakcie bezkrólewia w obóz „batorian”. Potworowski nie podzielał ich entuzjazmu wobec kandydatury siedmiogrodzkiego księcia. Był raczej zaliczany do zwolenników Habsburgów. Ostatecznie nie przybył na elekcję, a po jej „rozdwojeniu” nieskutecznie starał się doprowadzić do pojednania zwolenników wyboru cesarza Maksymiliana II ze stronnikami Anny Jagiellonki i „przydanego” jej za męża i współwładcę Stefana Batorego. Jak wiadomo, strony doszły do porozumienia po śmierci cesarza, co otworzyło drogę do pacyfikacji nastrojów i umocnienia się na tronie Batorego. Potworowski uczestniczył w procesie uspokojenia politycznych emocji w Wielkopolsce, na zjeździe kolskim w 1577 r. Był to już kres jego działalności publicznej. Zmarł w 1579 roku.

Dobrogost Potworowski był reprezentantem pokolenia staropolskich szlacheckich polityków, którego dziełem była Rzeczpospolita Obojga Narodów. Był ważnym uczestnikiem sejmu unijnego 1569 roku i pierwszego bezkrólewia lat 1572–1574, a to te dwa wydarzenia ukształtowały państwo polsko-litewskie, a także oblicze polityczne środkowo-wschodniej Europy na ponad dwa stulecia. Był to efekt myśli i pracy całej rzeszy polityków na czele z królem Zygmuntem Augustem. Szlacheccy parlamentarzyści, tacy jak Potworowski, odegrali w procesie tworzenia nowego bytu państwowego niezwykle ważną rolę. Reprezentując idee obywatelskiej wolności, dopilnowali, by stała się ona fundamentem ustroju państwa wielu narodów i wyznań, jakim była Pierwsza Rzeczpospolita, przy wszystkich jej niedoskonałościach.

Źródła

Diariusz 1 9569, s. 68, 257, 423, 450–452.

Orzelski, s.1, 277, 324, 497.

Opracowania

Dworzaczek Włodzimierz, Potworowski Dobrogost, PSB, t. 28, Wrocław 1984–1985, s. 258–259.

Rybak Paweł, Zjazd szlachty w Stężycy (maj–czerwiec 1575 r.) na tle drugiego bezkrólewia, Toruń 2002, s. 79, 172.

5.MIKOŁAJ PACbiskup heretyk

W roku 1566 wydrukowano w Królewcu dzieło teologiczne Orthodoxa fidei confessio. Było ono poświęcone zwalczaniu antytrynitarskich poglądów szerzonych w tych czasach przez rodzący się właśnie ruch braci polskich (polskich arian) i przedstawiało pogląd na kwestię Trójcy Świętej, który mógłby być akceptowalny dla pozostałych odłamów reformacji polskiej i litewskiej. Niezwykłą cechą tego tekstu polemicznego, wyróżniającą go wśród wielu innych napisanych przez protestantów z Korony i Wielkiego Księstwa było to, że jego autorem był biskup kijowski Kościoła rzymskiego. Tym katolickim hierarchą, który przejawiał tak wielką troskę o przyszłość doktryny protestanckiej, był Mikołaj Pac. Jego życiorys stanowić może dobrą ilustrację złożoności problemów wyznaniowych w państwie polsko-litewskim w epoce unii lubelskiej.

Mikołaj Pac urodził się około 1527 r. i mógł szczycić się znakomitym pochodzeniem. Jego dziadek Jerzy był m.in. wojewodą kijowskim. Ojciec, także Mikołaj, skończył bogatą karierę urzędniczą jako wojewoda podlaski. Matka wywodziła się z potężnego kniaziowskiego rodu Holszańskich. Kiedy w 1545 r. zmarł ojciec Mikołaja, syn znalazł się pod opieką wuja, Pawła Holszańskiego, biskupa wileńskiego. Start życiowy miał zatem zapewniony, tyle że pod naciskiem wuja musiał zdecydować się na karierę duchowną. Nie ma wątpliwości, że zapewniono mu także dobre wykształcenie, choć brak informacji o miejscu jego studiów. W roku 1549 dzięki protekcji Holszańskiego Mikołaj Pac wszedł do kapituły wileńskiej jako dziekan. Jednocześnie otrzymał dobrze uposażone probostwo nowogródzkie. Niewykluczone, że już wówczas zaczęły się jego kontakty z religijnym nowinkarstwem. W każdym razie już w roku 1553 był w przyjacielskich stosunkach z Mikołajem „Czarnym” Radziwiłłem, protektorem protestantyzmu na Litwie. Zapewne z jego rekomendacji Pac znalazł się na dworze Zygmunta Augusta i zyskał nominację na sekretarza królewskiego (1554). Po śmierci biskupa Holszańskiego w 1555 r. wzmocnieniu uległy związki Paca z Radziwiłłami, którzy zabiegali o jego awans do rady wielkoksiążęcej, czyli najważniejszej instytucji litewskiej epoki przedunijnej. Cel ten został osiągnięty w roku 1557 wraz z nominacją Mikołaja na biskupa kijowskiego.

Pac był biskupem-nominatem kijowskim przez następne 26 lat, ale nie przyjął sakry biskupiej i nie otrzymał konfirmacji papieskiej. Nie wiadomo też, czy choć na chwilę pojawił się w swojej diecezji. W każdym razie nic na to nie wskazuje. W połowie XVI w. biskupstwo kijowskie było w stanie kompletnej ruiny i dopiero w latach dziewięćdziesiątych tego stulecia, w czasie sprawowania urzędu biskupiego przez Józefa Wereszczyńskiego zyskało ordynariusza, który zaczął podnosić je z upadku. W czasach Paca nie było tu ani jednej parafii, nie istniał kościół katedralny, a jedyny konkretny ślad funkcjonowania biskupstwa stanowiły niewielkie dobra ziemskie w województwie kijowskim, z których w 1581 r. opłacono w imieniu biskupa podatek poborowy. Jedyne znaczenie nominacji biskupiej dla Paca polegało na wprowadzeniu go do rady hospodarskiej, której był aktywnym uczestnikiem. Zygmunt August wykorzystywał go też w misjach dyplomatycznych. W roku 1563 Pac był reprezentantem króla na pogrzebie arcybiskupa ryskiego Wilhelma Hohenzollerna i przy tej okazji prowadził rozmowy z ważnymi graczami polityki inflanckiej, księciem kurlandzkim Gothardem Kettlerem i koadiutorem arcybiskupstwa ryskiego Krzysztofem Meklemburskim. W tym czasie powszechnie znane zaczęły być związki Mikołaja z reformacją. Musiały trwać już dość długo, gdy nuncjusz Giovanni Francesco Commendone w swoim raporcie dla Rzymu z 16 stycznia 1564 r. stwierdził jednoznacznie: „biskup kijowski […] nie konsekrowany, nie potwierdzony, nie wyświęcony i nie katolik”. Nic dziwnego, że w instrukcji dla nuncjusza Giulia Ruggieriego z 22 stycznia 1566 znalazł się zapis, by nuncjusz nakłonił króla do odwołania „niegodnego” biskupa. W roku 1566 Pac wydał pod swoim nazwiskiem Orthodoxa fidei confessio i zadeklarował w ten sposób publicznie swoją przynależność do protestantyzmu. Rzym ponawiał odtąd regularnie żądania pozbawienia Paca urzędu biskupiego, ale Zygmunt August nie chciał zadośćuczynić tym oczekiwaniom. W liście do papieża Piusa V z lutego 1568 r. król wyjaśnił, że nie może wycofać nominacji, gdyż mogłoby to naruszyć spokój królestwa, które boryka się z tak wieloma trudnościami i zagrożeniami, że musi unikać wewnętrznych konfliktów.

Frontispis dzieła Mikołaja Paca, wydanego: Królewiec 1566.

W literaturze przedmiotu można napotkać wzmianki o wspieraniu przez Paca prounijnej polityki króla Zygmunta Augusta. Brak jednak jakichkolwiek przykładów konkretnych działań biskupa kijowskiego w tej mierze. Pac już od lat pięćdziesiątych XVI w. był silnie związany z przeciwnymi unii Radziwiłłami i nie brak świadectw, że w tym kręgu politycznym pozostawał przez długie lata, zarówno przed unią, jak i po jej urzeczywistnieniu. Uczestniczył w poselstwie litewskim na sejm warszawski 1563–1564, na którym omawiano sprawę unii, ale pozostał wtedy lojalny wobec Mikołaja Krzysztofa „Czarnego” Radziwiłła, obrońcy litewskiej suwerenności. Nie wziął udziału w sejmie lubelskim 1569 r. – zgodnie z decyzją Zygmunta Augusta pełnił wtedy funkcję królewskiego namiestnika w Wilnie. Wiadomo też, że zwlekał ze złożeniem przysięgi na unię jako jeden z niewielu dygnitarzy litewskich, idąc w tej sprawie za Mikołajem „Rudym” Radziwiłłem. Wszystko to każe wątpić w „prounijność” Paca, o której tezy były wynikiem bardziej spekulacji historyków niż podsumowania faktów.

Po 1569 r. Pac, choć biskup kijowski, czyli senator Korony, wciąż skupiał się na działalności w radzie litewskiej, tak jakby unia i inkorporacja Kijowszczyzny nigdy nie nastąpiły. Co więcej, taki charakter jego aktywności zdawał się akceptować Zygmunt August, który w roku 1570 znowu mianował Mikołaja swoim namiestnikiem w Wilnie na czas sejmu. Prawdopodobnie działały tu wpływy Mikołaja „Rudego” Radziwiłła, w którego obozie politycznym Pac odgrywał istotną rolę. Uwidoczniło się to w czasie pierwszego bezkrólewia, kiedy biskup kijowski stale przebywał w Wilnie i był członkiem swoistego „rządu” litewskiego, który tworzyło kilku prominentnych senatorów pod kierunkiem Radziwiłła. Mikołaj uczestniczył w podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących pertraktacji z koroniarzami i „postronnymi pany”. Szczególnie delikatna była materia relacji z Moskwą. Rada, a w tym i Pac, zdecydowała się podjąć ryzykowną grę z carem Iwanem IV Groźnym. Wiedząc o jego gotowości do zaatakowania osłabionej bezkrólewiem Rzeczypospolitej, rada postanowiła zastosować wybieg i przedstawić Groźnemu możliwość poparcia jego kandydatury na tron polski i litewski. Być może trick ten okazał się skuteczny, być może zadecydowały inne czynniki, dość, że Iwan w czasie pierwszego bezkrólewia nie podjął żadnych działań zaczepnych. Litwini byli podejrzewani w Koronie o prowadzenie „separatystycznych” negocjacji z Moskwą, ale w czasie sejmu elekcyjnego dowiedli swojej niewinności. Jak wiadomo, nastąpił wówczas wybór Henryka Walezego, który po kilku miesiącach wyjechał z Rzeczypospolitej, by objąć tron francuski. Nastąpiło kolejne bezkrólewie, w czasie którego Pac znowu uczestniczył w działaniach rady litewskiej. W październiku 1574 r. uczestniczył w zjeździe wileńskim, który powołał „porządek sprawiedliwości” czasu bezkrólewia, ale do wcześniejszych koronnych decyzji w sprawie podjęcia pertraktacji z Henrykiem i żądania szybkiego powrotu, jako jedynej drogi do utrzymania tronu, odniósł się krytycznie. Litwini wysłali własne poselstwo do Walezjusza ze znacznie łagodniejszym wezwaniem do powrotu. Część litewskich „panów rady” zawiązała 1 listopada 1574 r. niejawną konfederację, której celem było promowanie kandydatury habsburskiej w nadchodzącej nieuchronnie elekcji. Mikołaj Pac, zachowując lojalność wobec Mikołaja „Rudego” Radziwiłła, pomysłodawcy projektu, przystąpił do tego aktu. Litwa konsekwentnie wspierała w czasie tego bezkrólewia kandydaturę habsburską. Szlachta koronna forsowała wybór Anny Jagiellonki z „przydaniem” jej za męża Stefana Batorego. Doszło do podwójnej elekcji, ale to Batory okazał się bardziej energicznym elektem i rychło po swoim przybyciu do kraju w marcu 1576 r. zdołał opanować sytuację w Koronie. Na Litwie zwołano wówczas zjazd w Grodnie, który miał charakter sejmu (obradował w dwóch izbach). Pac uczestniczył w tym zgromadzeniu i wypracowaniu stanowiska, zgodnie z którym Litwini nie wyrażali zgody na zaakceptowanie elekcji Batorego i proponowali zwołanie wspólnego sejmu Rzeczypospolitej, który rozstrzygnąłby kwestię nowego króla, uwzględniając także kandydatury cesarza Maksymiliana Habsburga i Iwana Groźnego. Batory zdołał jednak umocnić się w Koronie na tyle, że i na Litwie rosło w siłę przyjazne mu stronnictwo, kierowane przez potężny ród Chodkiewiczów. Przystąpił do niego także i Pac, pierwszy raz w trakcie swej politycznej kariery wyłamując się z lojalności wobec Radziwiłłów, wciąż jeszcze wspierających Maksymiliana. Jednak w czerwcu 1576 r., w czasie zjazdu w Mścibohowie, już wszyscy Litwini pogodzili się z elekcją „wojewody siedmiogrodzkiego”. Biskup kijowski znowu był jednym z sygnatariuszy dokumentów zawierających postanowienia zjazdu i występował w nich jako członek rady litewskiej. W tym charakterze działał też w latach panowania Batorego. Szybko powrócił do bliskiej współpracy z Mikołajem „Rudym” Radziwiłłem, a po jego śmierci w 1584 r. współpracował z jego synem i następcą na województwie wileńskim, Krzysztofem.

Działalność biskupa kijowskiego i senatora koronnego jako przedstawiciela elit litewskich nie wzbudzała znaczących protestów w Koronie i była przez pewien czas akceptowana przez Batorego. Pozostawanie na biskupstwie niewątpliwego protestanta budziło natomiast coraz silniejsze protesty Stolicy Apostolskiej. Nuncjusze Giovanni Andrea Caligari (w latach 1578–1581) i Alberto Bolognetti (w latach 1581–1585) nieustannie ponawiali żądania usunięcia Paca ze stolicy biskupiej i mianowania na nią prawowiernego katolika. Przez kilka lat ich wysiłki pozostawały bezowocne. Nie uzyskały też poparcia episkopatu polskiego. Jak komentował to w roku 1582 Jan Zamoyski w liście do sekretarza wielkiego koronnego Wojciecha Baranowskiego (późniejszego prymasa), „nie mogli temu dosyć uczynić księża panczoszkowie, aby biskupa kijowskiego ruszeli, chocia luter. Jużby tak za lada przyczyną pierwy duchowną radę, potym świecką chcieli w Rzymie degradować”. Jak widać Zamoyski, pobożny katolik, niepokoił się bardziej roszczeniami Stolicy Apostolskiej dotyczącymi wpływania na skład senatu Rzeczypospolitej niż brakiem katolickiego ordynariusza w jednej z diecezji. Podobnie oceniał sprawy sam zainteresowany w 1584 r. w liście do Krzysztofa Radziwiłła: „księża ich mości usiłują, a Bóg zna [, że] nieprzystojnie, abym z musu puszczał senatoriam dignitatem, którą od trzydziestu niemal lat da Bóg (służąc Rzeczypospolitej wiernie a życzliwie), zadzierżywam”. Batory uległ jednak w końcu naciskom nuncjusza Bolognettiego, choć trzeba przyznać, że znalazł rozwiązanie kompromisowe. Pac 13 lub 14 kwietnia 1584 r. zrezygnował z biskupstwa i został natychmiast, jeszcze przed 1 maja, mianowany kasztelanem smoleńskim, dzięki czemu pozostał w senacie, i to litewskim. Pozostało mu już jednak niewiele czasu na dalszą służbę Rzeczypospolitej. Zmarł w roku 1585 roku, przed 20 kwietnia.

Życie biskupa heretyka wypełniła służba publiczna. Był i czuł się przede wszystkim jednym z litewskich „panów rady”, ale służył – jak sam mówił – Rzeczypospolitej. Jego postawa w czasie pierwszych bezkrólewi potwierdza, że choć pozostał patriotą Wielkiego Księstwa Litewskiego, w kluczowych momentach opowiadał się za spójnością wspólnego państwa. Jego jedyna publikacja wskazuje z kolei na poczucie odpowiedzialności za wspólnotę protestancką. Doktryna Trójcy Świętej, którą wyłożył w Orthodoxa fidei confessio była poszukiwaniem poglądu jednoczącego luteran, z którymi był najbliżej związany, i kalwinistów, z których politycznego poparcia korzystał. Jego rozważania przyczyniły się do faktycznego zbliżenia między tymi obozami reformacji w Rzeczypospolitej i zawarcia w 1570 r. „zgody sandomierskiej”, która konstytuowała porozumienie między luteranami, kalwinistami i braćmi czeskimi. Był to przykład zastosowania charakterystycznej dla Rzeczypospolitej zasady praktycznego kompromisu, który powinien górować nad odmiennościami doktrynalnymi w imię „wspólnego pożytku”.

Źródła

Acta Nuntiaturae Polonae, Tomus VI Iulius Ruggieri (1565–1568), wyd. Thaddaeus Glemma, Stanislaus Bogaczewicz, Romae 1991, s. 8, 11, 69–70, 93, 97, 101–105, 254–256.

Arch. Zamoyskiego, t. 3, s. 32.

Opracowania

Fokciński Hieronim SJ, Królewscy kandydaci na biskupstwo kijowskie obrządku łacińskiego w drugiej połowie XVI wieku. „Wschodni Rocznik Humanistyczny”, t. 2, 2005, s. 9–26.

Lulewicz, s. 38, 56, 65, 82, 92, 95–98, 102, 111, 151, 182, 193, 257, 261, 275, 345–346.

Pociūtė Dainora, L’arginamento dell’eterodossia riformata nel Granducato di Lituania e in Polonia: il trattato Orthodoxa fidei confessio di Mikołaj Pac, „Rassegna italiana di argomenti polacchi”, nr 8, 2017, s. 5–21.

Prokop Krzysztof R., Biskupi kijowscy obrządku łacińskiego XIV–XVIII w.,w: Szkice biograficzne, Biały Dunajec – Ostróg 2003, s. 45–52.

Prokop Krzysztof R., Pseudo-Episcopus Kiovensis. W kwestii daty rezygnacji z biskupstwa i śmierci nominata Kijowskiego Mikołaja Paca, „Lituano-Slavica Posnaniensia. Studia Historica”, nr 11, 2005, s. 241–254.

Wyczawski Hieronim E., Pac (Pacewicz) Mikołaj, PSB, t. 24, Wrocław 1979, s. 736–737.

6.MICHAŁ HARABURDAdyplomata Rzeczypospolitej spraw moskiewskich świadomy

Michałowi Haraburdzie trwałe miejsce na kartach historii zapewnił nie byle kto, bo sam Jan Kochanowski. Mistrz z Czarnolasu, który był obecny w Lublinie w czasie sejmu unijnego 1569 r., po nagłym wyjeździe posłów i senatorów Wielkiego Księstwa Litewskiego, zrywających wspólne obrady, napisał cięty dwuwiersz, który zyskał wielką popularność:

Litwa z nami uniją uczyniła strojną,Uciekli, zostawiwszy Haraburdę z Woyną.

Pisarz wielki Michał Haraburda i podskarbi nadworny Ławryn Wojna byli tymi urzędnikami litewskimi, którzy wraz z podskarbim wielkim Mikołajem Naruszewiczem i pisarzem Maciejem Sawickim pozostali w Lublinie. Kochanowski wykorzystał brzmienie nazwisk dwóch z nich i sformułował pointę, w myśl której Litwini zamiast porozumienia wywołali zamęt (haraburdę) i sprowadzili na kraj groźbę wojny domowej. Taka diagnoza była bardziej satyryczną hiperbolą niż wynikiem precyzyjnej analizy sytuacji, ale bez wątpienia znakomicie oddawała nastroje posłów koronnych i szlachty polskiej zgromadzonej w Lublinie.

Początki urzędniczej i dyplomatycznej kariery Haraburdy przypadają na okres wojny o Inflanty. Atak Iwana IV na upadający Zakon Kawalerów Mieczowych (1558) otworzył konflikt z Zygmuntem Augustem, który również planował przejęcie kontroli nad terytorium zakonnym, i przerodził się w pełnowymiarową wojnę litewsko-moskiewską. Haraburda zaczynał działalność urzędniczą w kancelarii Wielkiego Księstwa Litewskiego: najwcześniejsza wzmianka o nim, wymieniająca go jako diaka, czyli skrybę, pochodzi z 1559 r. Możliwe jednak, że jego kariera rozpoczęła się wcześniej, bowiem już w tym samym 1559 r. Haraburda został wysłany w charakterze „gońca” (w owych czasach najniższy szczebel dyplomatycznego wysłannika) do chanatu krymskiego z ważną misją nakłonienia Tatarów do najazdu na Moskwę. Trudno zaś wyobrazić sobie, by tak trudne i odpowiedzialne zadanie powierzono absolutnemu nowicjuszowi. Haraburda miał przekazać list Zygmunta Augusta do chana i wygłosić wobec kałgi (kałga to wysokiej rangi urzędnik chański) przygotowaną wcześniej mowę, zachęcającą do wspomnianego najazdu i zawierającą obietnicę wniesienia w zamian „upominków”, czyli – jak byśmy to dziś nazwali – subwencji strony litewskiej na rzecz chanatu. Teksty były przygotowane „pismem tatarskim”, co oznacza, że Haraburda musiał dysponować odpowiednimi umiejętnościami językowymi. Misja natrafiła jednak na niespodziewane przeszkody. W czasie przeprawy przez Dniepr, już na pograniczu z chanatem, poselstwo zostało zatrzymane przez moskiewski zagon wysłany na ziemie litewskie, dowodzony przez wojewodę Daniłę Adaszewa. List Zygmunta Augusta i tekst mowy przygotowanej dla Haraburdy zostały przejęte i trafiły do rąk Iwana IV Groźnego, który potem (w 1562 r.) użył ich w pertraktacjach z Litwą jako dowodu „wiarołomstwa”. Samego poselstwa jednak nie zatrzymano, bowiem z akt Metryki Litewskiej (ksiąg kancelaryjnych Wielkiego Księstwa Litewskiego) wiadomo, że zostało zrealizowane i przywiozło nawet do Wilna listy chana Dewlet Gereja zapewniające Zygmunta Augusta o przyjaźni krymskiego władcy i jego gotowości do sojuszu z Litwą.

Pierwsza misja dyplomatyczna na skutek przejęcia korespondencji mogła pozostawić po sobie niekorzystne dla Haraburdy oceny, ale stało się inaczej. Został on wynagrodzony nadaniem pewnych dóbr w województwie połockim, a następnie ponownie obdarzony zaufaniem i wysłany w roku 1560 do Moskwy, znowu jako „goniec”, z propozycją przerwania działań wojennych w Inflantach i przystąpienia do rozmów rozejmowych. Misja nie przyniosła pozytywnych rezultatów. W roku 1563 w wojnie litewsko-moskiewskiej nastąpił dramatyczny dla Litwinów przełom: wojska Iwana IV zdobyły i utrzymały Połock, ważną twierdzę i miasto na pograniczu z Moskwą. Skierowano wówczas do Groźnego „wielkie poselstwo”, w którym Haraburda wziął udział w charakterze sekretarza. Poselstwo – znów nieudanie – zabiegało o rozejm. Dla Haraburdy było to pamiętne wydarzenie także z uwagi na osobiste przeżycia. Usiłował on bowiem wydobyć z moskiewskiej niewoli swojego brata Łukasza. Został przy tym upokorzony przez Iwana IV, który zmusił sekretarza litewskiego poselstwa do przedłożenia prośby na klęczkach i odpowiedział na nią żądaniem okupu, którego kwota była zaporowa.

Autograf Michała Haraburdy, ze zbiorów AGAD.

Bolesne doświadczenia kontaktów z moskiewską „dyplomacją” nie zniechęciły jednak Haraburdy do kontynuowania pracy na tym polu i doskonalenia swej wschodniej specjalizacji. Wytrwałość przyniosła mu w 1566 r. awans na pisarza wielkiego, co czyniło go jedną z kluczowych postaci w kancelarii litewskiej i oznaczało pracę w bezpośrednim otoczeniu Zygmunta Augusta. Niebawem po awansie Haraburda wyjechał po raz kolejny do Moskwy, znowu w charakterze sekretarza „wielkiego poselstwa”. Misja znowu nie odniosła wyraźnego sukcesu, ale była ważnym elementem taktyki powstrzymywania agresywnych poczynań Iwana IV. Wzrostowi znaczenia Haraburdy w środowisku kancelarii litewskiej towarzyszyły kolejne dokonane przez Zygmunta Augusta nadania ziemskie, które systematycznie podnosiły status materialny pana pisarza wielkiego. W roku 1567 wystawił on na popisie (czyli przeglądzie połączonym ze spisaniem rejestru) wojsk litewskich 19 konnych i 9 drabów, czyli żołnierzy piechoty. Liczba żołnierzy wyekwipowanych przez poszczególnych przedstawicieli szlachty na popisy wojsk była proporcjonalna do wielkości posiadanych majątków. Liczebność „pocztu” Haraburdy świadczy o tym, że w roku 1567 osiągnął już wysoki status majątkowy, dzięki któremu mógł z nadzieją powodzenia zabiegać o kolejne awanse, otwierające drogę do rady hospodarskiej, czyli ścisłej elity Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Zanim to się stało, nastąpiło wielkie wydarzenie tej epoki, czyli sejm unijny 1569 r. Haraburda był obecny w Lublinie od samego początku zgromadzenia, bowiem jako pisarz wielki litewski pozostawał w najbliższym otoczeniu Zygmunta Augusta. Nie był posłem ziemskim, więc nie uczestniczył w obradach litewskiej części sejmu. Niewątpliwie podzielał jednak na przyszłą unię pogląd reprezentowany przez szefów kancelarii litewskiej Mikołaja „Rudego” Radziwiłła (kanclerza) i Hryhorego Wołowicza (podkanclerzego), którzy dążyli do utrzymania przez Wielkie Księstwo statusu osobnego państwa i odrzucali promowaną przez większość posłów koronnych koncepcję stworzenia jednego, integralnego organizmu państwowego. Zygmunt August, który był autorem kompromisowej wizji unii realnej, czyli utworzenia państwa federacyjnego, starał się w tej sytuacji manewrować i doprowadzić obie strony do porozumienia na ustalonych przez siebie warunkach. Haraburda znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. Starał się zachować lojalnie i wobec króla, i wobec swego litewskiego patrona, Mikołaja „Rudego” Radziwiłła. Kiedy w ostatni dzień lutego 1569 r. Litwini zerwali wspólne obrady i wyjechali z Lublina, Haraburda pozostał przy królu. Nie oznaczało to rozbratu z Radziwiłłem, a wynikało po prostu z powinności urzędnika kancelarii, zobowiązanego do pełnienia swych służbowych obowiązków. Zauważmy, że wszyscy Litwini, którzy wówczas pozostali w Lublinie – Haraburda, Naruszewicz, Sawicki i Woyna – byli pisarzami wielkimi, w dwóch przypadkach łącząc tę funkcję z innymi urzędami. Haraburda i jego koledzy nie podejmowali rozmów z posłami koronnymi. Zajmowali się realizacją królewskich poleceń, które wymagały podejmowania przez litewską kancelarię określonych działań, głównie prowadzenia korespondencji z urzędnikami Wielkiego Księstwa. Utrzymywali też własne kontakty z przedstawicielami litewskiej elity, informując ich o sytuacji w Lublinie, działaniach króla i obu izb sejmu koronnego. Płynący od nich obu tymi kanałami potok informacji wpłynął jednak na powolną ewolucję stanowiska litewskich „panów rady” i posłużył wysyłaniu płynących od Zygmunta Augusta sygnałów, które skłoniły Litwinów do powrotu na sejm i ostatecznego zawarcia unii w wersji założonej przez króla.

Dalsza kariera Haraburdy stała się już karierą litewskiego urzędnika Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nie mamy przesłanek, by orzec, czy pisarz wielki litewski był entuzjastą tej epokowej zmiany. Trzeba raczej zakładać, że przyjął unię tak jak większość przedstawicieli elity Wielkiego Księstwa: jako zło konieczne. Jako ekspert w dziedzinie relacji z Moskwą musiał jednak doceniać to, że Rzeczpospolita Obojga Narodów stała się znacznie silniejszą zaporą dla moskiewskiego ekspansjonizmu niż występujące w pojedynkę Wielkie Księstwo Litewskie, ponoszące w wojnach ze wschodnim nieprzyjacielem ustawiczne klęski przez poprzednie 80 lat. Ślady takiego sposobu myślenia można dostrzec w działaniach podejmowanych przez Haraburdę w kolejnych latach, kiedy na polu dyplomatycznych relacji z Moskwą podejmował nowe wyzwania.

Unia polsko-litewska nie zdążyła jeszcze okrzepnąć, kiedy zmarł Zygmunt August i w 1572 r. rozpoczęło się bezkrólewie. Kolejny władca miał pochodzić z wyboru szlachty, ale sposób przeprowadzenia elekcji nie został wcześniej ustalony. W Koronie i Wielkim Księstwie zapatrywano się na tę sprawę w różny sposób. Jasne było tylko to, że jeżeli Rzeczpospolita ma przetrwać, to wybór musi być podjęty wspólnie przez obie jej części. Największym zagrożeniem była wciąż Moskwa i groźba nowego najazdu z jej strony. Po unii zawarto co prawda w 1570 r. rozejm, ale nie udało się go przekuć w układ pokojowy, o co w roku 1571 bezskutecznie – jako „poseł mniejszy” do Moskwy – zabiegał właśnie Haraburda. Po śmierci Zygmunta Augusta największym wyzwaniem dla Litwy stało się uniknięcie spodziewanej agresji Iwana IV. Litewscy „panowie rada”, działając bez porozumienia z senatorami polskimi i sprawującym funkcję interrexa arcybiskupem gnieźnieńskim Jakubem Uchańskim przygotowali plan zneutralizowania agresywnych zapędów wielkiego księcia moskiewskiego (tytuł cara, którego przyznawania domagał się Iwan IV, nie był przez Rzeczpospolitą uznawany), poprzez roztoczenie przed nim perspektywy wyboru na tron polski i litewski jego lub jego syna Fiodora. Zadanie przeprowadzenia owego planu powierzono Michałowi Haraburdzie, który pod koniec 1572 r. udał się do Nowogrodu Wielkiego, gdzie wówczas przebywał Iwan IV.

Spotkanie z moskiewskim satrapą nastąpiło w lutym 1573 r. Iwan Groźny uznał, że nieuzgodniony z Koroną przyjazd Haraburdy może być szansą na rozbicie unii polsko-litewskiej, i przedłożył propozycję objęcia przez siebie lub swojego syna tronu wielkoksiążęcego wyłącznie na Litwie. Propozycję tę okrasił obietnicą zwrotu Połocka i zgody na przyłączenie stanowiącej część Inflant Kurlandii do Litwy. W ten sposób plan zdezorientowania moskiewskiego władcy powiódł się, najazd Moskwy nie nastąpił, a litewscy „panowie rada” zyskali czas na pertraktacje z koroniarzami. W Polsce ta intryga nie znalazła zrozumienia: podejrzewano Litwinów o rzeczywistą chęć zerwania unii. Haraburda musiał tłumaczyć się ze szczegółów swej misji w czasie sejmu elekcyjnego w kwietniu 1573 r. Przedłożył rzetelne sprawozdanie, nie kryjąc informacji o separatystycznych zakusach Iwana IV. Sejm elekcyjny zdecydował podjąć grę zapoczątkowaną przez Litwinów i wysłał do Iwana IV poselstwo Andrzeja Taranowskiego, który powiadomił Groźnego o wyborze Henryka Walezego, ale jednocześnie omamił moskiewskiego władcę sugestią, że francuski królewicz może wcale nie pojawić się w Polsce. Iwan IV poczuł się oszukany przez Haraburdę i jego misję z 1573 r., co jasno oznajmił, ale przedłużył rozejm z Rzecząpospolitą o rok i powstrzymał się od agresywnych kroków, licząc na dalsze perturbacje w czasie bezkrólewia i ostateczne zwycięstwo swojej (lub swojego syna) kandydatury na tron. W ten sposób, mimo braku wzajemnego zaufania między Polakami a Litwinami, Rzeczpospolita uniknęła moskiewskiej agresji, a wybór Henryka Walezego został ostatecznie uznany przez obie strony unii.

Po wydarzeniach z czasu pierwszego bezkrólewia i wyprowadzeniu w pole Iwana IV możliwość wykorzystania Haraburdy w relacjach dyplomatycznych z Moskwą się wyczerpała. Pisarz wielki litewski został wówczas skierowany do pertraktacji z chanatem krymskim. W 1579 r. pomyślnie posłował „do Krymu”, by zapewnić Rzeczypospolitej życzliwą neutralność chana Mehmet-Gereja podczas wznowionej wojny z Moskwą – wojny, której celem było usunięcie wojsk Iwana IV z Inflant i zajętych przez niego wcześniej terytoriów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po powrocie z misji krymskiej pisarz wielki zaangażował się znów w „sprawy moskiewskie”, tym razem jednak jako żołnierz i dowódca wojskowy. W czasie kampanii 1581 r. przewodził samodzielnemu oddziałowi lekkiej jazdy i w tym charakterze wziął udział w zagonach kawaleryjskich operujących na tyłach wojsk moskiewskich, prowadząc obok Filona Kmity Czarnobylskiego posiłki dla Krzysztofa Mikołaja „Pioruna” Radziwiłła. W wierszowanej łacińskiej kronice wyprawy Radziwiłła, spisanej przez Franciszka Gradowskiego, polskiego szlachcica zamieszkałego na Żmudzi i opiewającego „przewagi” wojsk litewskich, przybycie posiłków Kmity i Haraburdy zostało odnotowane w podniosłych słowach: „przybyli wsławieni dzielnością mężowie, serca marsowe na wojnie, w gotowości i dusze mający, i ekwipunek. Moskalowi zgubę okrutną zgodnie zapowiadają”.

Chlubne uczestnictwo Haraburdy w zwycięsko prowadzonej wojnie otworzyło mu drogę do powrotu do aktywności dyplomatycznej. Pisarz wielki litewski został włączony do poselstwa Rzeczypospolitej, które miało negocjować z wysłannikami Iwana IV układ pokojowy. Formalnie pełnił funkcję sekretarza misji, w której role posłów wielkich odgrywać mieli Janusz Zbaraski z ramienia Korony i Albrycht Radziwiłł, reprezentujący Wielkie Księstwo Litewskie. W praktyce Haraburda, wytrawny znawca problematyki moskiewskiej, znakomicie znający historię dyplomatycznych „zapasów” z Moskwą w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XVI w., odgrywał w negocjacjach wiodącą rolę, biorąc na siebie prowadzenie dyskusji z posłami Groźnego, stosującymi agresywną retorykę i często posługującymi się blefem, który tylko Haraburda umiał zdemaskować. Taki obraz negocjacji wyłania się z zachowanej korespondencji poselstwa z królem i kanclerzem Janem Zamoyskim.

Rolę mediatora i superarbitra odgrywał w tych negocjacjach legat papieski Antonio Possevino. W swoich kontaktach ze Stefanem Batorym i Zamoyskim kwestionował on rolę pisarza wielkiego litewskiego jako „schizmatyka”, który niewystarczająco miał chronić interesy Kościoła katolickiego. Król i kanclerz nie przyjęli jednak uwag legata i utrzymali pełne zaufanie do Haraburdy, wskazując przy tym na specyfikę modelu wyznaniowego Rzeczypospolitej i lojalność przedstawicieli Kościoła wschodniego wobec państwa polsko-litewskiego.

Negocjacje zakończyły się podpisaniem rozejmu w Jamie Zapolskim 15 stycznia 1582 r. Zgodnie z jego postanowieniami Inflanty, Połock i szereg innych zajętych uprzednio przez Iwana IV ziem zostały zwrócone Rzeczypospolitej. Unia lubelska okazała się skutecznym antidotum na moskiewską ekspansję

Michał Haraburda w nagrodę za swój wkład w pomyślne negocjacje z Moskwą został obdarowany przez Stefana Batorego nowymi nadaniami ziemskimi, a w 1585 r. mianowany kasztelanem mińskim, co automatycznie czyniło go członkiem senatu Rzeczypospolitej. Rok później został po raz kolejny wysłany do Moskwy, tym razem już w charakterze „posła wielkiego”. Iwan IV nie żył już wówczas od dwóch lat, a na tronie zasiadał jego syn Fiodor, władca pobożny i łagodnego charakteru, po którym spodziewano się gotowości do pokojowego współżycia z sąsiadami. Poselstwo Haraburdy miało załatwić szereg spraw związanych z oczekiwaniem rekompensat za straty poniesione przez kupców z Rzeczypospolitej na skutek poczynań urzędników moskiewskich. Głównym celem misji było jednak przedstawienie planów przyszłej unii państwa polsko-litewskiego i Moskwy – unii, która miałaby mieć antytureckie ostrze. Ta nieco naiwna koncepcja, przyjęta na Kremlu z ostrożnością, a nawet nieufnością, stała się powracającym motywem polityki wschodniej Rzeczypospolitej w kolejnych trzech dziesięcioleciach. Michał Haraburda był zapewne gotów do odgrywania roli promotora tej idei, ale zmarł przedwcześnie kilkanaście dni po powrocie ze swej moskiewskiej misji na zapalenie płuc (1586), którego zapewne nabawił się w podróży powrotnej. Pozostawił po sobie pamięć – jak to określił kronikarz wojny inflanckiej Reinhold Heidenstein – „człowieka sprawnego i spraw moskiewskich dobrze świadomego”.

Źródła

Arch. Zamoyskiego, t. II, s. 261–305.

Gradowski Franciszek, Hodoeporicon moschicum. Wyprawa moskiewska, opr. Bartłomiej Czarski, Warszawa 2011, s. 52–53.

Heidenstein, s. 217.

Orzelski, s. 82, 136, 316, 402, 672.

Opracowania

Kempa Tomasz, Sekretarze królewscy na służbie u Radziwiłłów w drugiej połowie XVI wieku, w: Ewa Dubas-Urwanowicz i Jerzy Urwanowicz (red.), Patron i dwór: magnateria Rzeczypospolitej w XVI–XVIII wieku, Warszawa 2006, s. 257–258.

Lepszy Kazimierz, Haraburda Michał, PSB, t. 9, Warszawa 1960–1961, s. 288–290.

Lulewicz, s. 97–144.

Padalinski Uladzimir, Diplomatic activity as the basis of political advancement and material reward in the sixteenth century Grand Duchy of Lithuania: the case of Mikhayla Haraburda, „Eastern European History Review”, 2021, nr 4, s. 173–181.

Горский А.А., Речи гонца Сигизмунда Михаила Гарабурды крымскому калге Мыхаммед-Гирею (1559 г.), „Золотоордынское Обозрениэ”, 2017, t. 5. z. 1, s. 200–204.

Падалінскі Уладзімір, Міхайла Гарабурда–выбітны дыпламат Вялікага Княства Літоўскага другой паловы XVI ст., w: Андрей В. Русаковіч (red.), Дипломатия Беларуси: прошлое и настоящее, Минск 2014, s. 21–26.