Sekrety umarlaków - Jonathan Gray - ebook + książka

Sekrety umarlaków ebook

Jonathan Gray

3,4

Opis


Podróżnik, badacz i archeolog Jonathan Gray natrafił na coś co wprawiło go w osłupienie...odkrył bezmiar obiektów, które w ogóle nie powinny istnieć. W dodatku są one rozrzucone po całym świecie i świadczą o istnieniu zagubionej nauki i technologii. Zaczął zastanawiać się komu o tym powiedzieć...

Czy wiedziałeś, że starożytni Egipcjanie posiadali wiertła, które obracały się 500 razy szybciej niż nowoczesne ?

Czy wiedziałeś, że Chińczycy wykonali dokładne i obrazowe opisy zachodu słońca nad Wielkim Kanionem, złotych samorodków w Nevadzie oraz fok pływających w Zatoce San Francisco?

Sekrety umarlaków to najbardziej fascynująca książka archeologiczna, która zabierze Cię w świat zadziwiających odkryć. Zaginiona wiedza i nauka wyłania się z dna oceanów, dżungli i piasków pustyni. Ta książka cię zaszokuje. Zobaczysz świat, którego nigdy wcześniej nie widziałeś. Odkryjesz tajemnice, o których nigdy wcześniej nie miałeś pojęcia

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 423

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,4 (13 ocen)
5
2
2
1
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
agnieszka3201

Nie oderwiesz się od lektury

Pozycja dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć więcej, dociekać prawdy i wykraczać poza ramy edukacji. Publikacja prezentuje również teorię wysuniętą przez autora. Zgodnie z nią każda cywilizacja rozwija się tylko do pewnego momentu. Po osiągnięciu szczytu rozwojowego następuje bowiem upadek i powrót do korzeni. Wielu czytelników chcąc dowiedzieć się więcej, sięga także po pozycje „Więcej sekretów umarlaków”. Wszystkie książki Jonathana Graya zasługują na szczególną uwagę. Zdobyły one rozgłos i uznanie na całym świecie, ponieważ Gray jest znanym archeologiem i odkrywcą, który szczegółowo udokumentował swoje badania.
02

Popularność




Jonathan Gray, Wiktor Jorkstam "Sekrety umarlaków"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2013Copyright © by Jonathan Gray, Wiktor Jorkstam, 2013

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo PsychoskokProjekt okładki: Wydawnictwo PsychoskokZdjęcia okładki © cikopol - iStockphoto.com, leonardobc - iStockphoto.com, bjearwicke - iStockphoto.com, clafouti - iStockphoto.com, MEJones - iStockphoto.com

ISBN: 978-83-7900-016-6

Wydawnictwo Psychoskokul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konintel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131wydawnictwo.psychoskok.plhttp://ebooki123.ple-mail:[email protected]

Jonathan Gray
SEKRETY UMARLAKÓW
Oryginalny Tytuł: „Dead Mans Secrets”

Intrygujące Ślady ZaginionejSuper Cywilizacji

Wydawnictwo

DEDYKACJADla tej odważnej grupy badaczy prehistorii, którzy odważyli się powiedzieć publicznie to, o czym inni wiedzieli tylko w swoich sercach, – że król nie ma na sobie ubrania

PRZEDMOWA

W tym czasie Profesor Martin Byron był w Melbourne w Australii, gdzie zaproszono go na serię odczytów naukowych. Właśnie był w swoim pokoju w hotelu i wszedł pod prysznic, gdy usłyszał ostry dźwięk dzwonka telefonu leżącego przy łóżku. Podbiegł do telefonu, odbierając w ostatniej chwili rozmowę z Pasadeny w Kalifornii.

- Martin, znów zauważono Czarnego Księcia - krzyczał podekscytowany głos. - Faceci z NASA domagają się detali. Kazantsev naciska w Moskwie, aby niezwłocznie zorganizować wyprawę w tą pustkę. Potrzebujemy cię tutaj tak prędko, jak to tylko jest możliwe.

Byron odłożył słuchawkę. Znowu się to wydarzyło. Nikt nie słyszał o tym przez ponad 20 lat. W przerwach między przekąskami wykręcił inny numer. Byłem jakieś 15 minut drogi od jego hotelu, co dało mi troszkę czasu na refleksje.

Pamiętam, że wydarzyło się to w październiku 1957 roku. Największy triumf ludzkiej śmiałości - Sputnik - został wystrzelony na orbitę okołoziemską na wysokość 950 kilometrów od jej powierzchni. Na całym świecie miliony zafascynowanych ludzi, wręcz z odrobiną niedowierzania, wpatrywało się w nocne niebo, wypatrując silnie lśniącej, sztucznej gwiazdki, która co kilka godzin przesuwała się ze wschodu na zachód na tle rozgwieżdżonego nieba. Cztery miesiące później amerykanie powtórzyli ten wyczyn!

Tak, więc po tysiącach lat postępu w żółwim tempie, ludzkość raptownie sięgnęła kosmosu. To było trudne do uwierzenia i na dodatek nam przyszło być tego świadkami! Wtedy jednak odkryto coś jeszcze bardziej nieprawdopodobnego, co po sprawdzeniu niezwłocznie wyciszono.

Dojechałem do hotelu Byrona, wyłączyłem silnik samochodu, pozostając w nim nadal rozmyślając nad tamtymi wydarzeniami. Gdy wszystkie stacje na ziemi zajęte były śledzeniem Sputnika oraz jego amerykańskiego kolegi, nocne niebo raptownie wyjawiło jeszcze jedno zadziwiające misterium. Niespodziewanie ukazał się jeszcze jeden satelita, który już był na orbicie okołoziemskiej, choć znacznie wyżej niż te dwa pierwsze. Wielu z pewnością myślało, że to kolejny statek wystrzelony przez Sowietów albo Amerykanów a może to, kto inny go wystrzelił? Nie było to możliwe, ponieważ nikt nie dysponował wtedy taką technologią.

Francuski astronom Jacques Valle z Paryskiego Obserwatorium widział go trzykrotnie w roku 1961. Wyglądało na to, że orbitował w odwrotnym kierunku na wysokości ponad 35 000 kilometrów. Eksperci oniemieli z wrażenia. Kto umieścił tego satelitę na orbicie? Od jak dawna tam się już znajdował? Ilość pytań bez odpowiedzi wydawała się nie mieć końca.

- Cieszę się, że przyszedłeś – śmiał się profesor, podając mi krzesło. – Mam coś, co przyczyni się do rozwoju twoich badań, aczkolwiek muszę przyznać, że Rosjanie mają nad nami pewną przewagę. Lev Gindelis oraz Obserwatorium, Pulkovo w Leningradzie twierdzą, że „Czarny Rycerz”– bo tak nazwano nowego satelitę – już tam na nas czeka. Oczekują naszego przybycia ze względu na to, że to my zostaliśmy wytypowani do sprawdzenia zawartego w nim ładunku.

- Bóg jeden wie, co znajdziemy na jego pokładzie. Co by to jednak nie było, to z pewnością na zawsze zmieniłoby naszą historię – przerwałem? Myślisz, że to pojazd umieszczony tam przez jakąś inteligencję?

- z pewnością nie jest to meteoryt ani też kawał kosmicznego złomu – odpowiedział.

Ostatnie 25 lat naszej historii naprawdę podrzuciło nam kilka niewyjaśnionych misteriów na temat naszej, nieznanej przeszłości. Przypomniałem Byronowi o tamtym lutowym dniu w roku 1961. Był to dokładnie 13 luty, kiedy badacze Mike Mikesell, Wallace Lane oraz Wirginia Maxey, będąc na wysokości ponad 1400 metrów w Górach Coso w Kalifornii, znaleźli skrystalizowaną skamielinę utworzoną wokół czegoś zupełnie nieznanego. Sama formacja nie jest sama w sobie niczym nadzwyczajnym! Postanowili to otworzyć przy użyciu piły z diamentową tarcza, ale struktura znaleziska była zbyt twarda, w konsekwencji, czego doszło do uszkodzenia tarczy. Gdy wreszcie udało się im dostać do środka ku ich ogromnemu zaskoczeniu nie znaleźli tam pięknych kryształów, lecz urządzenie mechaniczne przypominające świecę zapłonową. Ten zaawansowany przedmiot z przeszłości został oceniony przez specjalistów na minimum 500 tysięcy lat.

- Czy widzisz, jaki mamy problem – zapytałem? Jeśli nawet odrzucimy wszelkie metody datowania wykopalisk, jako niezbyt wiarygodne, to pomimo to, mamy tu coś, co jest zbyt stare, aby można było to wyjaśnić przy pomocy jakiejkolwiek ze znanych nam teorii. Profesor uśmiechnął się. Wyraźnie był zafascynowany takimi zagadkami.

- Odkrycia, takie jak to, są przyczyną do stawiania niewygodnych pytań – skwitował, śmiejąc się. – Powiedz mi, Martin, mówiąc naukowo, czy rzeczy, które nie powinny istnieć, mogą w rzeczy samej istnieć? Czy istniała kiedyś na ziemi era, gdy cuda wytwarzane przez człowieka były czymś tak nagminnym jak teraz?

Po maleńku wszystkie części składanki zaczynały do siebie pasować. Zaczynałem zastanawiać się, a co jeśli w zamierzchłej przeszłości wydarzyło się coś naprawdę wielkiego na tej planecie? Coś tak wielkiego, że wszelkie ślady po tamtych wydarzeniach zostały starte z jej powierzchni, pozostawiając nam jedynie garstkę wskazówek, o które teraz się potykamy? Wyobrażam sobie, co sobie w tym momencie myślisz. Jesteś z pewnością zaintrygowany i być może sceptyczny, prawda? Człowiek prahistoryczny nie mógł przecież produkować satelitów czy też świec zapłonowych? Tak, wiem. Dziewiętnastowieczna teoria ewolucji jest nam wbijana do głów od wczesnego dzieciństwa, przekazywana przez media, naukę itd. Historia ta wyjaśnia, że pochodzimy od dzikusów, którzy pomaleńku i w nieprzerwany sposób osiągali obecny stan OŚWIECENIA!

Zadajmy sobie teraz pytanie, czy jest możliwym, że cała ta historia to mit? Ale czy ewolucja nie została udowodniona? To świetne pytanie. Prawda jest taka, że ewolucja zawsze była tylko teorią. Tak, wiem. Najczęściej prezentuje się ją, jako fakt, pomimo tego, że nie istnieją żadne, twarde dowody na jej potwierdzenie.

Czy byłbyś zaskoczony, dowiadując się, że na całym świecie zaczynają pojawiać się dowody na to, że kiedyś istniała na ziemi technologia, której stopień zaawansowania najskromniej mówiąc, znajdował się na przynajmniej tym samym poziomie, co dziś?

Czy wiesz o tym, że wszystkie najstarsze dokumenty spisane na ziemi mówią o cywilizacyjnej degradacji, która nastąpiła na ziemi po upadku „Złotej Ery?” Potwierdzają one tezę, że katastroficzne wydarzenia zmiotły z powierzchni ziemi zaawansowany świat przeszłości.

O prawdziwości tych zapisów świadczą wykopaliska na całym świecie, które potwierdzają, że te stare podania opierają się na faktach!

Ogromne konstrukcje kamienne, a nawet fragmenty metalowe spotkać można na każdym kroku i już nie jest możliwym argumentowanie, że ich tam nie ma. To jest naprawdę intrygujące! w chwili obecnej koncepcja istnienia zaawansowanego świata przeszłości, który dawał impulsy rozwoju wielu starożytnym cywilizacjom, znajduje się już w granicach akceptowalnych przez naukę. A nawet więcej - uważam, że stało się to tak wiarygodną częścią rzeczywistości, że nie możemy już dłużej się od niej odwracać.

To historia o początkowym świecie tak zaawansowanym technicznie, że jego mieszkańcy mogą się nam wydawać bogaczami ponad wszelkie wyobrażenia. Udokumentuję wam, jak Potop zniósł tamten świat, mieląc go praktycznie na atomy. Pokażę, jakie próby robiono później, aby odzyskać chwałę utraconą wskutek zagłady i wyzwolić się z epoki kamienia łupanego. Tak wiele nieprawdziwych teorii dotychczas powstało, że nadszedł wreszcie czas, aby wyjawić prawdę. Być może już nie poznamy wszystkich faktów, lecz istnieje wystarczająco dużo dowodów, aby stały się one iskierką, która będzie początkiem eksplozji, która rozsadzi pseudo-teorie i fałszywe mity.

Gdy pojmiesz nagą prawdę o naszej tajemniczej przeszłości, o naszym wczesnym dzieciństwie na planecie Ziemia, to odkryjesz jak gdyby nasze najskrytsze tajemnice rodzinne, przez co stanie się to naprawdę fascynującą przygodą. Jestem pewny, że w miarę jak będziesz poznawał dowody na istnienie naszej fantastycznej przeszłości, zaczniesz odczuwać ekscytacje jak ktoś, kto właśnie zaczął odkrywać jakąś nową, nieznaną planetę. Odkrycia są prezentowane zwykłym codziennym językiem, tak, aby prezentowane fakty były zrozumiałe dla każdego. To opowieść o wielkim bogactwie przeszłości – fałszowanym, zapomnianym i ponownie odkrytym. Jest w tym coś niepokojąco groźnego. Teraz na początku XXI wieku, gdy znajdujemy się na przedprożu nowej wielkiej cywilizacji, skacząc wielkimi krokami na niewyobrażalny poziom rozwoju stajemy oko w oko z naszą przeszłością, uzmysławiając sobie, że już tu kiedyś byliśmy.

Zarówno teraz, jak i kiedyś świat był wypełniony przemocą, zachłannością i korupcją. Końcem tamtego świata była prawie całkowita zagłada! Musimy, więc zadać sobie dręczące nas pytanie: czy coś podobnego może znów się wydarzyć? Czy czyha na nas kolejny holocaust o podobnych proporcjach, który będzie porównywalny z tym z przeszłości? Łatwiej nam będzie odpowiedzieć na to pytanie pod koniec tej książki. W międzyczasie nasza wyprawa do przeszłości stanie się ucztą dla zmysłów. Rozpoczynajmy!

CZĘŚĆ PIERWSZA

JAK ZAGINĄŁ ORYGINALNY SUPER ŚWIAT?

JAK SUPER CYWILIZACJA O GLOBALNYM ZASIĘGU ZGINĘŁA w KOSMICZNEJ KATASTROFIE

ROZDZIAŁ 1

DZIEŃ, W KTÓRYM PRZECHYLIŁA SIĘ ZIEMIA

Jak globalna cywilizacja została unicestwiona w kosmicznej katastrofie

Sam wypadł na zewnątrz. Anna tak naiwnie kupowała wszelkie sensacje. Ten facet w wywiadzie dla Wiadomości i jego gadki o końcu świata, co za bzdury! Dlaczego Anna nie potrafiła być tak praktyczna jak on? Sam stworzył ich ogród od podstaw, 16 tysięcy ananasów, najlepsza uprawa w basenie bieguna południowego. I na dodatek ten maleńki szantaż. Anna jeszcze nie wie o tym, że już niedługo będą bardzo bogaci. Poduszkowiec z szumem skręcił w zatłoczoną aleję Adah, wystawiając swój ładunek przed hotelem 'Zielonej Piramidy'. Ulubiony bar Sama mienił się bogactwem kolorów. Wewnątrz przy stoliku w rogu siedział znajomy Sama, który pracował w fabryce komponentów elektronicznych. Był nadal nadąsany naiwnością Anny, więc wylał swoją frustrację przy piwie.[1]

- Powiedziałem jej, Mal, jeśli miałby nastąpić potop o zasięgu globalnym, to z pewnością nasi najlepsi naukowcy by o tym wiedzieli. Czy natura nas kiedyś zawiodła? Już od początków dziejów wszystko świetnie działa! Katastrofy naturalne? Czysta fantazja, Mal, to się nie może wydarzyć!

- Może – skwitował jego kolega. – Gdy ten kufel się opróżni, będzie katastrofa naturalna. Sam wzruszył nonszalancko ramionami na tą uwagę, kontynuując.

- Anna mówi, że zbliża się koniec, Mal. Czy słyszałeś kiedykolwiek coś bardziej naiwnego? Że ta cała planeta, wspaniała i ciepła od bieguna po biegun, ma raptownie zniknąć pod kaskadami wody. [2]

Mal popatrzył kontem oka unosząc głowę nad swoją flaszką.

- Jak? – Zapytał.

- Oh, jakaś głupia przepowiednia, mówiąca o kaskadach wody z nieba, które zaleją ziemię, jak też erupcje z głębi ziemi – wymamrotał Sam. – Religijny nonsens.

- Być może i tak – odpowiedział Mal – lecz wiesz o tym kolego, że tam w dole, jak i w górze jest pod dostatkiem wody – mówił to, wymachując swoją flaszką.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

Sam nie wierzył, że słyszy poprawnie. Czy Mal, też był całkowitym świrem? Mal wciągnął powietrze, mówiąc:

- Sam, przecież wiesz, dlaczego mamy na ziemi taki wspaniały klimat. Dlaczego nasza przyroda jest tak cudownie bujna w swoim bogactwie i przepełniona ogromem wszelkiego życia?

- Mów dalej – powiedział Sam.

- To z powodu tego baldachimu osłony ziemi, który unosi się nad jej powierzchnią. Osłona ta chroni ziemię, filtrując szkodliwe promieniowanie kosmiczne i zachowując jednocześnie idealny klimat na ziemi. Jednak tam w górze są całe oceany zamarzniętej wody i parę razy tyle w morzach i podziemnych basenach. Gdyby, cokolwiek zakłóciło ten doskonały balans, to...

Sam przerwał Malowi, mamrocząc coś pod nosem. W końcu wybuchnął:

- Bzdury! Dopiero w to uwierzę, gdy spadnie pierwsza kropla. Zwróć uwagę na to, że większa część powierzchni ziemi to lądy, od początku nawadniane jedynie poranną mgłą, co całkowicie wystarczy. Co złego mogłoby się wydarzyć?

- Może gdyby przechyliła się ziemia – wtrącił Mal.

- Dokładnie to, co myślę zrobić... – Rozpoczął Sam, ale ugryzł się w język.

Nie było dzisiaj sensu nawet próbować prowadzić jakiejkolwiek rozmowy z Malem. Rzucił, więc okiem na ekran monitora, w którym właśnie rozpoczęły się wiadomości. Donosili, że teraz, gdy w 70% domów znajdują się już skanery policyjne, to ilość aresztowań z powodu różnic poglądowych wzrosła w ich regionie do 600 tygodniowo. Poza Plutonem odkryto właśnie nową planetę, a gang uliczny ściął głowę jakiemuś facetowi, strzelając do niego z pistoletu laserowego. Przypuszczalnie przeszkodził im w grupowym gwałcie. Także dzisiaj, gdzieś na równiku jeszcze jedna bomba zniosła z powierzchni ziemi jakieś miasto. 'Przerażająca jest ta cała masa przemocy. To się już zaczyna wymykać spod kontroli' - pomyślał.

Sam nie czuł się dobrze, więc wpadł na pomysł, że troszkę chłodnego powietrza dobrze mu zrobi. Wyszedł na ulicę przez dźwiękiem otwierane drzwi. Było spokojnie, orzeźwiająco i świeżo, od razu poczuł się lepiej. Chodniki były zaśmiecone ulotkami, które pozostawili po sobie ludzie protestujący przeciwko wojnie. Sam patrzył w zamyśleniu, jak jedną z nich porwał powiew wiatru, unosząc ją wysoko w kierunku nowo budowanego budynku Korporacji Jareda, który już się wznosił na ponad 100 metrów, a jeszcze nie był nawet w połowie gotowy. 'Ten drapacz chmur był częściowo jego' – pomyślał – 'dzięki kilku fotografiom, które trzymał w bezpiecznym schowku'. Szantażowanie dyrektora korporacji okazało się łatwe, bo Sam wiedział, że faceta nie byłoby stać na skandal w momencie, kiedy wyszłyby na jaw detale jego oszustw. Sam uśmiechał się, więc pod nosem, ponieważ z jego udziałami w Korporacji Jared był ustawiony na całe życie.

No i Anna, ten głuptas, tak jej bardzo pragnął, że aż bolało. Jutro miał być ich ślub, a potem spędzi długie, beztroskie i szczęśliwe życie u boku ukochanej. Nagle jednak niespodziewanie zakołysało chodnikiem, aż Samem rzuciło na ogrodzenie. Popatrzył w górę i ujrzał chwiejące się masywne budynki. Z nieba dochodził głośny huk, przypominający jak gdyby pękanie czegoś, gdzieś wysoko na niebie. Rozłożył ręce, aby zachować równowagę i wtedy poczuł na dłoniach pierwsze KROPLE!

******

Jeśli naturalnie mamy wierzyć późniejszym tradycjom i przekazom większości nam znanych cywilizacji, coś podobnego musiało wydarzyć się tamtej, ostatniej nocy w erze przed Potopem. Podobnie zresztą było w przypadku klimatu, będącego środowiskiem cieplarnianym obejmującym całą ziemię, które równie gwałtownie przestało istnieć.

Wiarygodności tym zjawiskom dodaje fakt, że w tradycjach kultur, które powstały ze strzępów tamtej, wielkiej, zaginionej cywilizacji sprzed Potopu, traktowano jej członków jak bogów. Egipskie zapiski z pierwszych dynastii potwierdzają, że światem przed pierwszą dynastią rządzili ludzie posiadający wręcz cudowne moce bogów. Wydaje się być, zatem niemożliwe, aby ich przekazy nie odzwierciedlały prawdziwej historii tamtego okresu.

Po Potopie, Popol Vuh, święta księga Indian Quiche z Gwatemali podaje, że: „Pierwsi ludzie, którzy przeżyli Potop, posiadali całą wiedzę tamtego zaginionego świata, studiowali wszystkie cztery strony nieba oraz okrągłą powierzchnię ziemi". W tym świetle, nawet późniejsza mitologia Grecka ma jakiś sens. Widzimy tam wszechpotężnych bogów, choć niemoralnych i całkowicie zdegenerowanych, których imperium rozciągało się po całej ziemi.

Przerwa na refleksje. Czy jest to do wyobrażenia, aby wszystkie kultury żyjące na wszystkich kontynentach całkowicie niezależnie od siebie wymyśliły taką historię? Czy wszystkie wspominają „Złotą Erę” przez przypadek, ot tak bez żadnych podstaw?

Czuję potrzebę zadania następującego pytania:, Jeśli człowiek pochodzi od małpy, to dlaczego wszystkie cywilizacje wspominają „Złota Erę”, jako początek wszystkiego, a nie przekazy o dzikiej przeszłości z jaskiń? Czy ktoś mógłby to wytłumaczyć? z pewnością pragniesz zapytać, jaką wiarygodność mogą posiadać starożytne legendy? To zadziwiające, ale naprawdę dużą. Obawiam się, że nazbyt często, ot tak po prostu odrzucaliśmy folklor oraz legendy. Ale czy nie jest to nienaukowe, szczególnie w sytuacjach, gdy podania i tradycje w wielu przypadkach doprowadzały nas do fizycznych dowodów z przeszłości?

LEGENDY OPIERAJĄ SIĘ ZAWSZE NA ZIARNIE PRAWDY

W ten oto sposób, William Prescott, wielki amerykanista przypomina nam: „Naród może przestać istnieć, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia swojej egzystencji, jednak opowieści o jego osiągnięciach przetrwają na wieki”. Chodzi po prostu o to, że folklor to skamieliny historii, przekazywane pod postacią barwnych opowieści. Najczęściej jednak opowieści te są bardzo dalekie od baśni. Są raczej recitalem faktycznych, minionych wydarzeń. Posiadają wartość poznawczą, naukową, jeśli nawet wraz z upływem generacji, pewne fakty zostały w nich przekręcone, czy też pominięte. Rosyjski Profesor I. A. Efremov podkreśla, że: „historycy powinni poświęcać więcej uwagi folklorowi i starożytnym tradycjom”. Nazywa zachodnich naukowców snobami, którzy odrzucają opowieści 'zwykłych ludzi'. Musimy przyznać, że wszystkie legendy oparte są na ziarnie prawdy! [3]

Popatrzmy na legendę o Troi. Nie było nikogo w świecie nauki, kto by traktował Iliadę oraz Odyseję Homera, jako historyczną prawdę. Jedynie Schliemann postawił na nie swoją wiarę i pieniądze, odkopując 'mityczną' Troję. W Iliadzie wspomniany jest puchar udekorowany dwoma gołębiami, którym Odyseusz się posługiwał. W głębokim wykopie Schliemann odnalazł go i obliczył jego wiek na ponad 3600 lat. Herodot opowiadał wspaniałą historię o dalekiej krainie, gdzie Gryfy pilnowały złotego skarbu. Kraina ten to Ałtaj lub Kin Shan, która została właśnie odkryta. Znajdują się tam prastare kopalnie złota oraz postacie Gryfów chroniących wejścia. Ten prastary 'mit' także okazał się prawdą! [4]

Meksykańskie legendy opowiadały o tajemniczym źródle, w którym składano ofiary, wrzucając w nie dziewice oraz złoto. Historycy traktowali to, jako jeszcze jedną bajkę do chwili, aż w starożytnym mieście Chichen Itza źródło to zostało odkryte pod koniec XIX wieku.

W świetle mitu stawiano przez długi czas Biblię. Jednak ku wielkiemu zakłopotaniu krytyków Pisma Świętego, odkrycia archeologiczne ostatnich dziesięcioleci udowadniają raz po raz, że zbiór fantazyjnych mitów przekłada się na realne miejsca, wydarzenia i postacie historyczne - i to czasem w najdrobniejszych detalach. Obecnie Biblia może być traktowana, jako jeden z najbardziej dokładnych i wiarygodnych źródeł historycznych, jakie posiadamy!

WSPOMNIENIA NASZYCH PRZODKÓW o „ZŁOTEJ ERZE”

Jeśli byśmy potraktowali poważnie i uwierzyli w zebrane świadectwa wszystkich starożytnych narodów, to okazało by się, że wcześniejsza historia ludzkości była naprawdę pasjonująca. Była to „Złota Era” niezwykle zaawansowanej cywilizacji, era gigantów posiadających przewyższającą nas inteligencję i technologię. Fakt ten był traktowany, jako prawda uniwersalna epoki starożytnej.

Święte księgi potwierdzają, że od samego początku (a więc upadku Raju) ludzie posiadali niezwykłe, mentalne zdolności. Rozpoczynając na 'gołej ziemi' osiągnęli niesamowity poziom rozwoju jedynie w przeciągu pierwszych 6 generacji istnienia na ziemi. W tym czasie nauczyli się budować ogromne miasta, grać na złożonych instrumentach i wytapiać metale. Patrząc dziś na śladowe resztki ich osiągnięć, widać doskonale, że ci ludzie byli naprawdę bardzo inteligentni.

Możemy tylko zastanawiać się, jak daleko sięgał poziom ich rozwoju w ostatnich kilkuset latach przed Potopem. Czy cuda techniki były wtedy tak samo oszałamiające jak teraz? To pytanie całkiem na miejscu, tak myślę.

Wyobraźmy sobie tęczowe miasta z brukowanymi ulicami, gdzie 'kryształowe domy' odbijają wszystkie barwy i cienie. Jest też mowa o podróżach lotniczych, o komputerach i plastikach. [5]

Wiecie o tym, że gdy Graham Bell wynalazł telefon, to wspominał o tym, że już wcześniej to zrobiono. Skwitował ten fakt, mówiąc krótko: „Te stare wynalazki zostają odkryte na nowo". Tak właśnie powiedział! Wypowiedź ta została rozwinięta nieco szerzej przez wybitnego, brytyjskiego naukowca Fredericka Soddy, zdobywcę Nagrody Nobla z fizyki. Twierdził on, że starożytni nie tylko osiągnęli nasz aktualny poziom wiedzy, ale znacznie go przewyższyli, poznając rzeczy, które są jeszcze niepojęte dla nas. [6]

FIZYCZNE DOWODY

Skąd Bell i Soddy wzięli swoje informacje? Przypuszczalnie z jakichś starych, zakurzonych zapisków. Tym niemniej, nasze badania nie opierają się na starożytnych tekstach i doniesieniach, lecz na akceptowanych, naukowych odkryciach. Istnieją niedawno odkryte fizyczne dowody, których nie można łatwo odrzucić, jak np. metalowe obiekty znajdujące się w muzeach, czy też inne przedmioty wykonane w starożytnym świecie z wykorzystaniem, bardzo zaawansowanej technologii, którą dopiero częściowo dzisiaj posiadamy.

Ogrom dowodów rośnie z każdym dniem i wskazuje na to, że wszystkie ze znanych nam dzisiaj tajemnic techniki były już znane i zapomniane w dalekiej przeszłości. Są dowody na to, że wczesny człowiek zbudował takie społeczeństwo, które pod względem osiągnięć techniki przerastało o 'niebo' ludzi współczesnych.

Cały, znany nam świat, to jeden wielki grobowiec, prawdziwy raj dla poszukiwaczy skarbów. W miarę tego, jak podnosimy wieko tego grobowca, narasta napięcie. Pomaleńku unosimy wieko, odkrywając zaginioną technologię, która wręcz ociera się o science fiction. Stajemy twarzą w twarz przed takim „absurdalnym” osiągnięciom jak: transplantacje mózgu, kolonie na Księżycu i Marsie, czy też niewidzialni ludzie. Zastanawiając się, co będzie następne?

Trzeba przyznać, że wszystko to leży na pograniczu prawdopodobieństwa. Wręcz korci, aby zadać pytanie, czy starożytni naprawdę mogli osiągnąć tak wiele? Ażeby rozwikłać tę zagadkę myślę, że trzeba spojrzeć wpierw na naszą własną historię osiągnięć.

Niewiele więcej niż 100 lat temu, większość osiągnięć dzisiejszej techniki była nam nie tylko całkowicie nieznana, ale wydawać się mogła wręcz nieprawdopodobna. Od tamtego czasu tempo rozwoju diametralnie przybrało na sile, by w chwili obecnej znów znaleźć się w powijakach. Ocenia się, bowiem, że skumulowana przez nas wiedza podwoi się jedynie w przeciągu następnych 15 lat. Czy jesteś w stanie pojąć, co to oznacza? Jak więc można pojąć, jaki poziom rozwoju osiągnęli nasi przodkowie, zanim zmiotła ich globalna katastrofa?

POTOP

Na ziemi szalała wtedy wojna. W 34 wieku przed Chrystusem miała miejsce katastrofa o kosmicznych wręcz rozmiarach, powodując zaburzenie przechylenia orbity ziemi, co w rezultacie doprowadziło do rozerwania powłoki ziemskiej na strzępy. Wielka powódź zalała całą planetę. [7]

Tamten dzień był z pełnym prawdopodobieństwem podobny do wszystkich poprzednich dni, łagodny i spokojny. Miliony ludzi jadło kolację, bawiło się czy też odpoczywało. O godzinie 20, coś potężnego wstrząsnęło raptownie ziemią. Szarpnięta jakąś zewnętrzną siłą ziemia, przechyliła się w swojej osi. Przy akompaniamencie przerażających błyskawic i grzmotów, okrywający ziemię baldachim lodu zaczął pękać i rozpadać się na strzępy. Potoki deszczu zaczęły zalewać ziemię. Nie było mowy o powolnym przybieraniu wody. Kosmiczne siły o przerażającej mocy zostały wyzwolone.

W potężnych wstrząsach rozłamywały się części kontynentów, znikając wraz z ludnością w oceanach. Powierzchnia całej ziemi wyglądała jak piekielna kadź, w której mieszały się woda i ląd. Huragany o przerażającej mocy wzmagały fale na wysokość ponad 2000 metrów, niszcząc wszystko, co spotkały na swej drodze. Gigantyczne ilości lawy i toksycznych gazów potęgowały zniszczenia, unicestwiając wszelkie życie na ziemi. Ta epiczna katastrofa zmiotła z powierzchni ziemi macierzystą cywilizację, zagrzebując na zawsze jej cały dorobek cywilizacyjny w wodnym grobowcu.

Nie tylko cała cywilizacja sprzed potopu została zniszczona, ale także jej cały dorobek technologiczny oraz budowle. Jest całkiem prawdopodobne, że okręgi, które były najgęściej zaludnione, zostały zatopione w oceanach albo przykryte tysiącami metrów ziemi i kamieni. Istnieją naukowe obliczenia, które potwierdzają, że np. w Indiach większość podkontynentu ma charakter osadowy, gdzie warstwa tego osadu sięga nawet do 20 kilometrów głębokości. W rzeczy samej, ziemia była wstrząsana, rozrywana i mieszana z wodą. Na dodatek wybuchło nie mniej niż 30000 wulkanów, co wytworzyło w atmosferze warstwę popiołu, która utrzymywała się w niej przez setki lat, powodując raptowne oziębienie klimatu, i co za tym idzie - erę lodowcową, której ślady są widoczne do dzisiaj. Z rasy ludzkiej przeżyła jedynie garstka, a ich ocalenie można określić jedynie mianem cudu. Przestraszeni uratowali wszystko to, co było niezbędne do przeżycia w nowym, 'popotopowym' świecie. Zabrali ze sobą również większość informacji na temat dorobku tamtej cywilizacji, co było później niezwykle ważne dla ich potomków. [8]

Teraz, z powodu czytelników, którzy być może nie znają detali dotyczących tamtych wydarzeń, pragnę podkreślić, że Potop stał się kluczowym faktem całej historii ludzkości. Nie tylko istnieją na to przeogromne ilości geologicznych dowodów, ale wydarzenie to wywarło niezatarty ślad w zbiorczej pamięci całej ludzkości. Analizy około 600 narodów, szczepów i grup etnicznych na całym świecie, wyjawiają bardzo duże podobieństwo przekazów dotyczących detali oraz powodów tamtych tragicznych wydarzeń: [9]

* całkowita moralna degeneracja rasy ludzkiej,

* ostrzeżenie przed potopem, którego nikt nie słuchał,

* statek ratowniczy,

* uratowanie 8 osób wraz z przedstawicielami głównych gatunków zwierząt,

* wypuszczenie ptaka w celu ocenienia przydatności ukazującej się ziemi,

* znaczenie tęczy,

* zejście z góry,

* ponowne zaludnienie ziemi przez małą grupkę uratowanych.

Szczególnie godnym uwagi jest uparcie powtarzające się imię Noe. Jest to zjawisko o tyle wyjątkowe, gdyż biorąc pod uwagę różnice językowe pomiędzy różnymi narodami na całym świecie oraz ogromne odległości dzielące te kultury. Pomimo to imię to przetrwało praktycznie w niezmienionej formie nawet w najbardziej odległych zakątkach ziemi. Przykładowo na Hawajach był on nazywany - Nu-u, w Sudanie - Nuch, w Chinach - Nu-wach, w regionie Amazonki - Noa, przez Frygijczyków - Noe, a Hottentotów - Noh lub Hiagnoh. Tylko pomyśl, czy wszystkie te narody wymyśliły sobie to imię i całą historię ot tak niezależnie, aby ją potem przekazywać swoim potomkom? Czy też wiernie przekazywały jedynie to, co otrzymały w spadku po swoich wspólnych przodkach, którzy przeżyli Potop? [10]

Tablica narodów w Genezie 10 dokładnie notuje kolejność, w jakiej potomkowie Noego rozpierzchnęli się po ziemi, wymieniając kolejno ich imiona. W ten sposób otrzymuje się wskazówki na temat historii ich wędrówek. Geneza potwierdza, że wszystkie narody ziemi są potomkami jednej rodziny Noego. Profesor W. F. Albright, światowy autorytet w dziedzinie archeologii, opisał Genezę, jako: „zadziwiająco dokładny dokument, który wykazuje się niezwykle wnikliwą znajomością zagadnień językowych i etnicznych różnych grup. Pomimo ogromnej kompleksowości zagadnienia, autor Genezy zadziwia badaczy tego zagadnienia swoją wnikliwością i znajomością tematu”.[11]

Krótko mówiąc, istnieje bardzo dobry powód, aby wierzyć w to, że po Potopie ludzkość wywiodła się z jednej, wąskiej grupy ludzi. W rozdziałach 2 - 6 dostarczymy dowodów na to, że ludzie ci nie byli idiotami czy też analfabetami. Była to bardzo cywilizowana społeczność posiadająca ogromny spadek kulturowy. Zanim się rozpierzchli po wiecie. W rozdziale 5. Prześledzimy historię ich powolnej drogi do kulturowego upadku i zapomnienia. Następnie w rozdziałach 7 - 9 poruszymy 3 ważne pytania, na które musimy sobie odpowiedzieć. Merytorycznie przygotowani, będziemy w stanie prześledzić wszelkie poszlaki starożytnego świata, którym została poświęcona większość niniejszej książki.

ROZDZIAŁ 2

POSZUKIWANIA

Dlaczego pierwsze miasta i cywilizacje powstały raptem z niczego?

- Szybko, wskakuj! – Krzyczał Ed. – Wsiadaj!

Drzwi jego jeepa były szeroko otwarte. Obejrzałem się za siebie w pośpiechu. Rozwścieczony tłum był niebezpiecznie blisko, wszystko działo się tak szybko. Jeszcze ten pasek od kamery. Zwiedzałem świątynię płodności niedaleko Kalkuty i nieoczekiwanie natknąłem się na ofiarny, krwawy obrządek. Któryś z partycypujących w nim mężczyzn zaczął krzyczeć, gdy mnie tylko ujrzał. W sekundach stałem się przedmiotem zaciekłej pogoni. Najbliższy ze ścigających był już tak, blisko, że słyszałem jego przyspieszony oddech. Rzuciłem kątem oka za siebie, widząc błysk uniesionego noża. 'Mocny argument' – pomyślałem, wskakując do pędzącego Jeepa, który przyspieszył z piskiem opon

Kilka godzin później moje serce nadal biło jak oszalałe, choć teraz moje podekscytowanie nieco opadło. Cztery makabryczne wydarzenia w tak krótkim czasie i teraz to piąte? 'Czy miało się naprawdę wydarzyć coś, co ma wstrząsnąć światem?' –Pomyślałem. Właśnie badałem jakieś stare przepowiednie, które przepowiadały nadejście końca znanego nam świata. Przepowiednie te potwierdzały swoją wiarygodność, opierając się na pewnych wydarzeniach z przeszłości. Naturalnie, zanim zacznie się brać nieco poważniej takie przepowiednie, należy wpierw sprawdzić czy wydarzenie, na które się powołują naprawdę miało miejsce.

Wiedziałem, że Edgar Savage był rasowym archeologiem. Pomimo to, jego oświadczenie bardzo mnie zaskoczyło. Tego wieczoru, przy kolacji, brałem go na spytki przy potrawce z curry i soku z mango z lodem.

- Ujmując to prosto – rozpoczął – nagminnie podtrzymywana wersja wydarzeń jest taka, że wywodzimy się w prostej linii od dzikusów, a więc z epoki kamienia łupanego, pomaleńku awansując cywilizacyjnie aż do chwili obecnej. Naturalnie, że chciałem zweryfikować te fakty, badając pierwsze znane nam cywilizacje, lecz to, co się ukazało, było czymś całkowicie odwrotnym i nie jest to żadnym przypadkiem. Wszystkie kultury eksplodowały raptownie i już w pełni rozwinięte. Teorii długiego okresu rozwoju nie wspierają żadne wykopaliska archeologiczne.

Ale... – Wtrąciłem, szukając słów.

- Zanim powstały zaawansowane miasta na ziemi nie było nic, absolutnie nic poza gołą ziemią.

- Twierdzisz, więc – Wtrąciłem, – że dowody wskazują na to, że nie istniał żaden okres przejściowy pomiędzy starymi wysoko rozwiniętymi cywilizacjami a naszymi prymitywnymi przodkami?

- Tak, dokładnie. Oni nie wspinali się mozolnie na szczyty, oni juz tam byli!

- Bzdury – wymamrotałem. – Przecież musiał istnieć jakiś okres przejściowy, okres błędów i poprawek, okres ewolucji.

RAPTOWNE POJAWIENIE

Ed kontynuował:

- Wpierw sam nie mogłem w to uwierzyć, ale wszędzie powtarzał się ten sam wzór. Niespodziewane i jednoczesne pojawienie się pięciu cywilizacji. Jest to, więc pięć zbiegów okoliczności, czy też jedna wspólna cecha? Zresztą nazywaj to, jak chcesz.

- To znaczy? – Patrzyłem na niego pytająco.

- OK, popatrz na Egipt. Około 3000 lat przed Chrystusem, nagle pojawił się, jako w pełni rozwinięta cywilizacja, bez jakiegokolwiek okresu przejściowego od prymitywnego społeczeństwa zbieraczy czy nomadów. Egipcjanie pojawili się na pustyni, jako gotowy produkt w postaci fantastycznie zaawansowanego technicznie społeczeństwa. Wspaniałe miasta, gigantyczne świątynie i piramidy oszałamiającej wielkości. Kolosalne posągi o ogromnej ekspresji, zaawansowane tunele, katakumby i grobowce. Piękne place i aleje zdobione rzędami posągów. Doskonały system kanalizacyjny. Zwróć uwagę na wysoki poziom nauki chociażby w dziedzinie matematyki czy astronomii. Wiedz też, że ich społeczeństwo było podzielone na wysoko wyspecjalizowane klasy społeczne i zawodowe. Istniała elita administracyjna, armia zawodowa itd. – wszystko doskonale zaplanowane. Warstwę rządząca, którą cechował doskonale sprecyzowany i funkcjonujący system zarządzania państwem.

Ed odsunął swoje talerze.

- z najstarszych dokumentów z tego okresu wynika, że Egipt odznaczał się takim poziomem rozwoju, którego nie daje się wytłumaczyć. Być może brzmi to głupio, lecz jest to niepodważalnym i niewyjaśnionym faktem!

Opróżniłem swoją szklankę jednym haustem, bez smakowania, nalewając sobie mechanicznie drugą.

- Co jeśli... – Zacząłem.

- Mów dalej – powiedział Edgar.

- Zapomnij, muszę iść, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

Na zewnątrz noc była dziwnie cicha i bezksiężycowa. Miało się wrażenie, że niziutko nad głową mieniła się Droga Mleczna. Poczułem delikatny, chłodny powiew wiatru na twarzy. Myśli niewyjaśnione przewalały mi się w głowie.

- Niewyjaśnione, niewyjaśnione – powiedział Ed – o ile naturalnie…

Nagle jednak doznałem olśnienia

- 'Tak to musi być to!' – Usłyszałem swoje okrzyki, ciesząc się, że nikt mnie nie słyszał. – Niewyjaśnione, o ile Egipt nie otrzymał swojego cywilizacyjnego spadku po kimś innym. Po prostu wywiódł się ze starszej, wysoko rozwiniętej cywilizacji. - Tłumaczyłem sobie w myślach.

Triumfalnie wróciłem do hotelu. Ed wysłuchał mnie cierpliwie, po czym na koniec jeszcze raz zapytał:

- Więc według ciebie Egipcjanie otrzymali wszystko w spadku po kimś?

- No tak – odpowiedziałem. Ed popatrzył na mnie uważnie pytając.. No, ale kto był ich Mamusią? Przyznam, że to mnie na chwilę ostudziło. - To nie dotyczy jedynie Egiptu – odrzekł. Popatrz tylko na Sumerię. Cywilizacja ta narodziła się około 3000 lat przed Chrystusem, równie gwałtownie i nieoczekiwanie, H. Frankfort (Tell Uqair) nazwał ją "zadziwiającą”. Pierre Amiet (Elam) określił ją „nadzwyczajną”. A. Parrot (Sumer) opisał ją, jako płomień, który rozbłysnął w pustce otchłani. Leo Oppenheim (Starożytna Mezopotamia) podkreślał zadziwiająco krótki okres czasu, w jakim ta cywilizacja powstała. Joseph Campbell (The masks of God) podsumował to w ten sposób: "Z zapierającym dech w piersiach tempie, ukazała się w błotach Mezopotamii jak cudowny ogród. Jak zalążek późniejszego dorobku kulturowego, który stał się podstawą wszystkich cywilizacji, tego świata? [12]

Ed zgniótł w dłoni serwetkę, którą rzucił na talerz.

- Oto Twój drugi 'zbieg okoliczności!'- Wykrzyknął. – Badałem także dowody, jakie wykopano w Harappie i Mohenjo Daro. To były centra Cywilizacji z Doliny Indusu. One także pojawiły się niespodziewanie, nie pozostawiając żadnych śladów wywodzenia się z bardziej prymitywnego początku. To Twój trzeci 'zbieg okoliczności'.

Archeolog otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamyślił się przez chwilę. - Może mam wybujałą wyobraźnię – powiedział powoli. – Istnieje jeszcze jedna możliwość, którą muszę zbadać. Czy uważasz, że za tym wszystkim może kryć się jakaś bomba? Jakieś nieprawdopodobne wydarzenie, które wszyscy przeoczyliśmy? Popatrz też na kulturę Majów w Centralnej Ameryce. Ich kalendarz cofa się w czasie o jakieś 3000 lat przed Chrystusem. A ich kultura, nauka i pismo były w pełni ukształtowane. To następna bomba!

Wstałem, pochylając się w kierunku ściany, zastanawiając się nad dowodami.

- To cztery bardzo dziwne 'zbiegi okoliczności' – powiedziałem. – Mówiłeś, że było ich pięć. - Tak, w rzeczy samej – powiedział. – Kolejny to megalityczni budowniczowie Europy Północno-Zachodniej, którzy pojawili się dokładnie w tym samym okresie czasu. Ich osiągnięcia były bardzo podobne. Tak, więc jednocześnie z innymi 'odkryli' prawa Pitagorasa, posługiwali się bardzo dokładnym kalendarzem, znali kompas, posiadali ogromną wiedzę astronomiczną, włącznie ze świadomością, że ziemia jest okrągła. Poza tym posiadali doskonały system mierniczy. Tak, to wszystko to niepodważalne fakty. Pragnąłbym tylko otrzymać jakąś odpowiedź! [13]

Następnego dnia Edgar był już w drodze do Nepalu. Jedna rzecz wyglądała na pewną – nasze następne spotkanie, które miało być niezapomniane. Tej jednak nocy nie mogłem zasnąć. Huczało mi w głowie, a misterium coraz bardziej się zagęszczało. Jak to wszystko było możliwe? Skąd tyle powstałych nagle cywilizacji? Wziąłem mapę, zakreśliłem na niej wszystkie wcześniej omawiane cywilizacje i zacząłem im się przyglądać.

WSPÓLNE POCHODZENIE?

Czy było między nimi coś wspólnego? Zacząłem mozolnie przesiewać wszystkie odizolowane kawałki informacji, jakie tylko były dostępne. Przez następne miesiące poszukiwania wiodły przez dziesiątki krajów. W międzyczasie, gdzieś w umyśle, zaczęła się rodzić myśl 'a co z przepowiedniami?' Coś mi podpowiadało, że tutaj musiał istnieć jakiś związek, choć dokładnie nie wiedziałem gdzie go szukać. Poszukiwania związku pomiędzy „raptownym powstaniem cywilizacji” zacząłem od wyróżnienia 8 wątków:

1. Symbole i hieroglify. Na całym świecie identyczne lub bardzo podobne wykazywały ślady wspólnego pochodzenia. Najbardziej popularne były swastyki, znaki węża lub słońca. Jak też bardzo duża liczba innych intrygujących symboli, które były wspólna dla wszystkich tych cywilizacji, bez możliwości zinterpretowania tego, jako czystego przypadku? [14]

2. Systemy pisania. Wykazywały duże podobieństwo i to na całym świecie. Nawet na odizolowanych wyspach. To było naprawdę uderzające.

3. Podobieństwa językowe. Zachodzi tu pewna prawidłowość, mianowicie: im starsze języki, tym bardziej są do siebie podobne. Praktycznie rzecz biorąc wszystkie języki miały jakiś związek w słownictwie lub w samej konstrukcji. W prawie każdym języku istnieje pewna liczba słów, które posiadają to samo jądro lub też jego kombinację. Takich związków było zbyt wiele, aby można potraktować je w kategoriach 'przypadku'. Popatrzmy na przykład na wszystkie nazwy konstelacji gwiezdnych. Odkryłem, że były identyczne, bez względu na to czy było to w Polinezji, Afryce, Azji, czy obu Amerykach.

4. Kalendarze. Kalendarze Egipcjan czy też odległych Peruwiańczyków, posiadały 18 miesięcy. Każdy z nich liczył 20 dni oraz pięciodniowe obchody świąteczne na koniec roku.

5. Budownictwo. Wziąłem pod uwagę ogromne podobieństwo w architekturze i technice budowania do ścisłych zależności astronomicznych, którym było to wszystko podporządkowane. Powstałe w ten sposób to m. in. Sfinksy w Egipcie i na Jukatanie w Meksyku, piramidy w Egipcie i na wszystkich innych kontynentach oraz oddalonych wyspach Polinezji, monolity a także kręgi kamienne do budowy, których najczęściej wydobywano kamień w miejscach daleko oddalonych. Zdumiewające były też identyczne powody, dla jakich te konstrukcje stawiano. Josephus, żydowski historyk z pierwszego wieku naszej ery pisał, że Wieża Babel była budowlą mieszkalną, mającą zapewnić schronienie ludziom, gdyby doszło do kolejnego Potopu. W odniesieniu do Tolteckich piramid, Meksykański kronikarz Txtlilxochitl pisał z kolei, że: „Gdy ludzie się rozmnożyli, wznieśli bardzo wysokie 'zacuali', która jest dziś wieżą o dużej wysokości, aby w przypadku gdyby drugi świat miał zostać zniszczony, ludzie mogli się w niej schronić”. Zadaję teraz pytanie: jak bez dostępu do wspólnych źródeł, przeznaczenie tych wież mogłoby być identyczne tak w Babilonie, jak i Meksyku, czy też Chinach? [15]

6. Zwyczaje. Większość zwyczajów było bardzo podobnych, wręcz identycznych. Były to: obrządki pogrzebowe, mumifikacje, obrzezanie, wiązanie głów noworodków tak, aby formować wydłużone kształty czaszek (Majowie, Celtowie, Egipcjanie, Inkowie, Baskowie i wiele innych kultur).

7. Formy religijnych obrządków posiadały wiele uderzających podobieństw.

8. Na koniec dodałem do tej listy Wczesne tradycje o światowym zasięgu, czyli m. in.podania przekazywane przez tysiąclecia o Raju na Ziemi, Złotej Erze, Potopie, jednym języku na całej ziemi, o wieży, gdzie nastąpiło pomieszanie języków, co z kolei doprowadziło do rozpierzchnięcia się ludów itd. Wszystko wyraźnie świadczyło o wspólnym pochodzeniu. Byłem pewny, że pochodzenia kultur, które były tak od siebie różne i tak oddalone, nie można było wytłumaczyć jedynie stwierdzeniem, że imitowały się nawzajem! Rosyjski poeta, Valeri Brussov, określił to we właściwy sposób, pisząc: „U podstaw najstarszych kultur na ziemi, musimy szukać wspólnych wpływów. Musimy szukać wielkiego X w erze przed antycznością, które było tą nieznaną kulturą, która uruchomiła ten motor, jaki znamy. Egipcjanie, Babilończycy, Grecy, Rzymianie, wszyscy byli naszymi nauczycielami, lecz kto był nauczycielem nauczycieli?” [16]

Moją uwagę przykuwało jedno pytanie. Oto mieliśmy wiele w pełni rozwiniętych kultur, wyraźnie powiązanych, które raptownie pojawiły się znikąd. No, więc jak poradzić sobie z takim odkryciem? Przyznaję, że moja ciekawość osiągnęła granicę eksplozji. Kolejne poszukiwania były niezbędne. Tym razem musiałem prześledzić wspólne źródła, takie jak wspólne odciski stóp, które wiodły do tych kultur.

Rysunek 1. Porównanie wykonane przez Larrego E. Arnolda z pism starożytnej Ameryki Północnej(NA), Egipt(E), Chiny(C), Dolina Indusu(I) oraz Wyspa Wielkanocna(W). Wszystkie symbole wskazują na wspólne pochodzenie źródeł.

ŹRÓDŁO POCHODZENIA ŚLADÓW

Szczęściem było to, że po 5000 lat nadal istniały wystarczająco widoczne ślady, aby je można było odczytać. Ilość dowodów zaczęła się spiętrzać.

Języki były pierwszą wskazówką. Szybko przekonałem się, że jądra, z których wywodziły się słowa, miały swoje źródło na Bliskim Wschodzie.

Znaki pisane były innym dowodem. Prosty system symboli, którym posługiwali 'pisarze' w kamieniu na całym świecie, miały także wspólne pochodzenie. Wszystkie pochodziły z Bliskiego Wschodu.

Antropologia także dostarczała pomocnych wskazówek. Wszystkie rekonstrukcje antropo-logiczne wskazują na wspólne źródło pochodzenia wszystkich ras na ziemi. Miejsce to, to masyw lądowy wyodrębniony z połączenia kontynentów – Europy, Azji i Afryki.

Znaleziska archeologiczne wiązały to w pewną całość.

Rolnictwo rozprzestrzeniło się po całym świecie, właśnie z regionu Wyżyn Bliskiego Wschodu. W najdrobniejszym detalu, rośliny uprawne, krzewy i drzewa owocowe niezbędne do przeżycia w każdym nowym środowisku pochodziły właśnie z Bliskiego Wschodu. Studia botaniczno-genetyczne nie pozostawiają, co do tego najmniejszych wątpliwości. Tak, nasze korzenie wywodzą się z wyżyn Bliskiego Wschodu. [17]

Opowiedziałem to Edowi Savage następnym razem, gdy się spotkaliśmy. Pierwszą jego reakcją było zadanie mi bardzo podchwytliwego pytania,:

-, Dlaczego twoim zdaniem rolnictwo zaczęło rozwijać się w bardzo surowym i niełatwym regionie płaskowyżu Bliskiego Wschodu? Czy się nad tym zastanawiałeś? Dlaczego uprawa roli nie zaczęła się na terenach równinnych i bardziej żyznych, które z natury swojej były łatwiejsze do uprawy?

Tak to było bardzo naturalne pytanie. W czasie moich badań natknąłem się na wielu badaczy, którzy też sobie to pytanie zadawali, jednocześnie wyrażając zdziwienie tym faktem.

- Czy brałeś pod uwagę Potop o światowym zasięgu? – Zapytał.

- Chyba nie masz na myśli Potopu Noego? – Zdziwiłem się.

- Dokładnie to – skwitował Ed. – To daje związek i rzuca światło na wiele zagadnień.

Czy nie widzisz? Ci, którzy przeżyli taką katastrofę, (czego większość badaczy absolutnie nie bierze pod uwagę), musieli na początku tkwić w górach, gdyż żyzne równiny były zbyt podmokłe, aby się mogły nadawać do zamieszkania. Czy wiesz też, że podania biblijne nie wskazują na górę Ararat (w Armenii), jako miejscu lądowania Arki, lecz potwierdzają, że wylądowali w pasmie gór "Ararat?. [18]

Ed rozłożył na stole mapę świata. Podparłem się o stół na łokciach, a on pokazywał tereny, o których mówiliśmy.

- Znaleziska potwierdzają, że osadnictwo zaczęło rozprzestrzeniać się od Ameryki na zachodzie po Chiny na wschodzie, dokładnie jakieś 3000 lat przed naszą erą. W tym okresie czasu zaczęły też powstawać pierwsze wielkie cywilizacje, od Hiszpanii po Pakistan.

Zaintrygowany patrzyłem na mapę. Armenia, miejsce początku wędrówek ludów, leżała dokładnie w środku. Dopiero później odkryłem, że wielu innych badaczy doszło do identycznych konkluzji. Tak to określił, Howells: ”Jeśli popatrzymy, to w pierwszej kolejności zauważymy, że miejscem skąd się wywiodły wszystkie rasy może być tylko Azja Mniejsza, gdyż wszystkie widoczne ślady, jakie pozostały wychodzą z Azji. [19]

- Ed – zapytałem – czy to właśnie może być odpowiedzią na twoje pięć zbiegów okoliczności? - Nie wydaje mi się. Niby jak? – Zapytał.

Wtedy przypomniałem mu naszą ostatnią rozmowę i kolejność wydarzeń, którą wtedy podał.

1. Każda starożytna cywilizacja zjawiła się raptem znikąd i na dodatek w pełni rozwinięta.

2. Istniały między nimi podobieństwa i ścisłe związki.

3. Wszystkie ślady ich wędrówek wiodły z powrotem w góry Bliskiego Wschodu.

Oczy archeologa zwęziły się w szparki, gdy się zastanawiał się, jak poukładać wszystkie fakty. Po chwili na jego spieczonych słońcem ustach zaczął formować się szeroki uśmiech.

- Do diaska, człowieku znalazłeś to! Tylko jedno mogło wytłumaczyć tak wysoki poziom cywilizacyjny tak wielu kultur. Te kultury otrzymały w spadku swą wiedzę od poprzedniego świata, który został zmieciony z powierzchni ziemi przez Potop. Po prostu kontynuowali to, z czym pozostawił ich Noe i jego generacja. Ci, którzy przeżyli Potop, musieli posiadać wystarczającą wiedzę, aby umożliwiło to błyskawiczny start tak wielu tworzącym się cywilizacjom. – Strzelił palcami. – i wszystko pasuje. Potrzebne było tylko 400 lat, aby gęstość zaludnienia mogła wesprzeć takie cywilizacje.

Naturalnie, że nie mogliśmy twierdzić, że byliśmy pierwsi, odkrywając ten wątek. Sir Leonard Woolley wyraził coś bardzo podobnego wiele lat wcześniej, pisząc: „W kręgach naukowych oczekiwało się na to, że na teorię o stopniowym powstawaniu cywilizacji stopniowo będziemy znajdywać dowody. Wszystkie jednak dowody zaczęły wskazywać na coś wręcz odwrotnego– patrząc na najstarsze cywilizacje dochodziło się do wniosku, że szczyt rozwoju przypadał na okres niedługo po Potopie”.

Gwałtowne pojawienie się cywilizacji, to swego rodzaju memoriał dla świata przed katastrofą oraz dla samej katastrofy. Co ważniejsze, Potop to historyczne wydarzenie o ogromnym znaczeniu dowodowym dla współczesnego człowieka. Tak, jak za czasów Noego świat osiągnął bezprecedensowy poziom rozwoju materialnego i technicznego, tak też wtedy jak i teraz górują sceptycyzm, zepsucie, korupcja oraz przemoc. Starożytne profecje traktują Potop i Noego, jako prototyp zbliżającego się, gwałtownego i przerażającego końca dzisiejszego świata,

Biblia podaje: a jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. (Ewangelia św. Mateusza 24:37-39). Inne profecje podają, że tak jak Pierwszy Świat został zniszczony przez wodę, tak obecny świat zostanie zniszczony przez ogień. I tak, jak drugi świat wyłonił się z Potopu pozbawiony swej początkowej chwały, tak ten Nowy Świat, który się ukaże z ognia, będzie oczyszczony ze zła, biedy i śmierci. Zostanie on odbudowany do perfekcji, która przyćmi nawet chwałę Pierwszego Świata.

PORZĄDEK ŚWIATA POWSTAŁEGO z RUIN

Twierdzi się, że maleńka grupka tych, którzy przetrwali Potop, miała znikome szanse odbudowy technologicznego świata sprzed Potopu. Tym niemniej posiadali w swoich umysłach i zapiskach bezpośrednie lub z drugiej ręki informacje, które wystarczyłyby swoją treścią niejednego z nas oszołomić. Wiadomo dzisiaj, że pierwsze zboża wykazują ślady genetycznej manipulacji, co oznacza, że były super wydajne zaraz po Potopie. Próbując zrekonstruować osiągnięcia technologiczne świata sprzed Potopu wykonano ich kopie. Okazało się, że osiągnięcia tych kultur były naprawdę zadziwiające. W wielu dziedzinach posiadali tak gruntowną wiedzę, której nasza nauka zaledwie zdołała musnąć. Zebrałem wyniki moich badań pod „P” (potwierdzone), siedząc przy kominku i patrząc w rozżarzone węgle. Nadszedł czas, aby ponownie zebrać nasz Team Drwali.

ROZDZIAŁ 3

MISTYCZNE PRZEKAZY Z KANIONU

Jak ktoś sporządził mapy całej ziemi, zanim się rozpoczęła się nasza historia?

Jest rok 1799. Odkrywca Humboldt wiosłuje w dół dzikiej rzeki Orinoko. Mijając imponujące urwiska skalne, rozciągające się po obu stronach rzeki, Nagle zauważa wykute wysoko w pionowych skałach całe rzędy dziwnych napisów. Humboldt pyta towarzyszących mu krajowców, co to znaczy. Ich odpowiedź jest tak zaskakująca, że o mało nie wypadł z czółna.

Dokładnie 130 lat później, Halil Edhem, dyrektor Tureckiego Muzeum Narodowego, sprząta zakamarki Pałacu Topkapi w Istambule. Natrafia wówczas na zakurzone fragmenty starych map. Bliższe badania pokazują, że jest to mapa stworzona w roku 1513 przez admirała Piri Reisa. Sam Piri Reis twierdził, że złożył ją z 20 starszych map, których pochodzenia nie znał.

Dopiero w roku 1956 mapa została poddana bardziej dokładnej analizie. Biuro Hydro-graficzne Marynarki Stanów Zjednoczonych wydało oświadczenie, którego treść brzmi wręcz nieprawdopodobnie. 12 lat później prezydent Richard Nixon, jako pierwszy amerykański prezydent odwiedza Chiny Ludowe, aby nawiązać z Chinami wymianę kulturalną. Na liście życzeń, którą otrzymał od amerykańskich naukowców, znajduje się prośba o udostępnienie kopii starożytnego dokumentu o nazwie Shan Hai King. To, co ten dokument wyjawia, mogłoby każdego zwalić z nóg.

Wszystkie te wydarzenia, które pozornie nie mają ze sobą związku, zostały połączone 17 października 1984 roku. Tego dnia, wszedłem do lobby hotelu w Hongkongu, gdzie zostało zwołane spotkanie Teamu Drwali. Pięciu mężczyzn oraz jedna kobieta zjawili się tutaj, aby podzielić się wynikami niezależnie prowadzonych przez nich badań dotyczących kilku bardzo dziwnych odkryć ostatnich lat.

Phillip Corderoy był kartografem. Denise Tagg lingwistą o znacznych osiągnięciach. Paul Heron – matematykiem. Paul Weismann był oddanym studentem prahistorii, a Charlie Perch doskonałym detektywem Scotland Yardu, który przeniósł na genealogię całe swoje doświadczenie i wiedzę, czyniąc to bardziej z pasji niż dla pieniędzy. Jego sceptyczny umysł i zdolności analityczne były coraz bardziej przydatne do prowadzenia krytycznych analiz poszczególnych wydarzeń. Wyszło na to, że mieliśmy spędzić w ciasnym pokoiku hotelowym 4 intensywne dni pracy. Składając, mozolnie do kupy wszystkie te skrawki informacji, które z sobą przywieźliśmy. W końcu zaczęła wyłaniać się z tego jakaś logiczna składanka. Składanka, która okazała się w efekcie końcowym być bardziej zaskakującą, niż mogliśmy nawet przypuszczać. Corderoy energicznie otworzył swoją teczkę, wyjął z niej plik papierów, patrząc jednocześnie na nas znad swoich okularów.

- Pragnę, abyście na początek zapoznali się z tymi mapami. Jest ich tutaj 14 i wszystkie pochodzą z okresu Średniowiecza i Renesansu.

Corderoy położył je powoli na stole.

- Pierwsza to mapa Zeno pochodząca z roku 1380. Popatrzcie, z jaką dokładnością są na niej zarysowane kontury wybrzeży Norwegii, Szwecji, Dani, Niemiec i Szkocji.

- Przepraszam Phil – wtrącił Heron, – ale chronometr niezbędny do określenia długości geograficznej został dopiero wynaleziony w roku 1765.

- Tak, on ma rację – dorzucił Perch. – Dlatego też wszystkie dane geograficzne, które przywiózł ze sobą Kolumb były tak niedokładne. [20]

- Tak czy inaczej, mapa Zeno jest niezwykle dokładna – upierał się Corderoy. – Zwróćcie też uwagę na topografię Grenlandii, gdzie jest ukazana, jako ląd z rzekami i górami, a więc bez pokrywy lodowej, co miało miejsce przed ostatnia erą lodowcową. Te nieznane rzeki i pasma górskie, które widzicie tutaj zostały naniesione na nasze mapy dopiero w latach 1947-49 przez francuską ekspedycję polarną. Co o tym myślicie?

W pokoju panowała cisza.

- Widzicie tę fotografię? To zdjęcie chińskiej mapy w kamieniu z roku 1137, która została wyryta na sferycznej siatce. A to jest mapa Camerio z roku 1502, która także jest narysowana na sferycznej siatce.

Pani Tagg spojrzała na niego zaskoczona.

- Słuchaj Pfil, w Średniowieczu wszyscy przecież myśleli, że ziemia była płaska. Czy jesteś pewny, że to nie jakieś współczesne podróbki?

- Nie ma najmniejszego ryzyka, zapewniam Cię, ale poczekaj tylko na to... Corderoy podał wszystkim kopie następnej mapy.

- To, co widzicie, to mapa Zauche z roku 1737. Widać na niej dokładne kontury Antarktydy zanim ją pokryły lody... - To niemożliwe Phil – przerwał Wajsman. – Istnienie Antarktydy zostało dopiero zweryfikowane w roku 1819.

Corderoy zaśmiał się.

- Tego oczekiwałem. Pomimo to, ta mapa ukazuje właśnie ten kontynent i na dodatek całkowicie wolny od lodu. Zaskakującym jest, że nie ukazuje tego kontynentu, jako całości, lecz jako dwie wyspy rozdzielone cieśniną biegnącą od Morza Rossa do Morza Weddella. (Fakty te zostały dopiero potwierdzone w Roku Geofizycznym 1968.) – Oznaczone są tutaj także wyspy na Atlantyku w paśmie centralnego grzbietu górskiego, które obecnie leżą na dnie oceanu. Kolejna, to mapa stworzona w roku 1531 przez Orontiusa Fineusa, gdzie kształt i wymiary Antarktydy są podane i bardzo dokładnie odpowiadają tym kształtom i wymiarom, jakie można znaleźć na współczesnych mapach. Mapa ta wskazuje na to, że gdy była rysowana, to centrum Antarktydy właśnie zaczynało pokrywać się lodem. Ukazuje rzeki i fiordy w miejscach, gdzie dzisiaj leży wielokilometrowa pokrywa lodu. Następną w kolejności jest Mapa Mercator z roku 1569, która odzwierciedla jedynie kontury linii brzegowej Antarktydy, która jeszcze nie została pokryta lodem.

- Ja naprawdę nie nadążam – wtrącił Heron. – Wydarzenia, które omawiasz, a więc początki zlodowacenia Antarktydy, miały miejsce w naszej Erze Kamienia Łupanego, a ty twierdzisz, że wszystkie te mapy pochodzą z okresu Renesansu.

Corderoy wybuchnął śmiechem.

- Tak, to prawda, ale z pewnością musisz przyznać, że mapy te są o niebo bardziej zaawansowane od map, które rysowano w tamtym okresie czasu. Podzielę się teraz z wami pewnym sekretem. Widzicie przyjaciele, większość twórców map z epoki Średniowiecza i Renesansu przyznawało, że kopiowali je z map, których pochodzenia nie znali. Te mapy to naukowe osiągnięcie, które znacznie wykraczało poza wiedzę i możliwości nawigacyjne twórców map Renesansu, Średniowiecza, Arabów, czy nawet starożytnych geografów. Mapy te były tworem jakiejś wcześniejszej cywilizacji, która rozciągała się daleko w czasie, poza znane nam cywilizacje. Teraz popatrzmy na niezwykle ekscytującą mapę, skopiowaną w roku 1559. Mapa Hadji Ahmed ukazuje Antarktydę, zachodnie wybrzeża obu Ameryk z wręcz nieprawdopodobną dokładnością. Ukazuje też pomost lądowy, jaki kiedyś łączył kontynenty pomiędzy Syberią i Alaską. Następna w kolejności to mapa Andrea Benincasa z roku 1508, która ukazuje region Północnej Europy, który był w znacznie większym stopniu pokryty lodem niż to ma miejsce dzisiaj. A teraz mapa Iehudi Ibn Ben Zara z roku 1487. Zwróćcie proszę uwagę na pozostałości lodowców w Wielkiej Brytanii oraz niezwykle dokładne profile wysp na Morzu Śródziemnym i Egejskim. Te wyspy są tam nadal, ale w chwili obecnej znajdują się pod wodą. Z kolei mapa Hamy King z roku 1502 dokładnie ukazuje sieć rzek Północnej Syberii, które wpływają do Oceanu Arktycznego. Obecnie one również istnieją, ale znajdują się głęboko pod lodem. Mapa ta pokazuje także ogromne lodowce, które pokrywały tereny dzisiejszych krajów bałtyckich. To, co dzisiaj tworzy grupy wielkich wysp Azji Południowo-Wschodniej jest oznaczone, jako części kontynentu azjatyckiego (kiedyś też tak było). Mapa ta dokładnie pokazuje też starożytny Kanał Sueski! Natomiast tak zwana 'Mapa Północy Ptolomeusza' ukazuje lodową pokrywę, która rozciąga się na terenach południowo-centralnej Grenlandii. Jednocześnie pokazuje też pokrywę lodową, która zaczyna się cofać z terenów Szwecji, Dani i północnych Niemiec. Czy teraz rozumiecie, że to wszystko mogło jedynie pochodzić z okresu, gdy prowadzono badania kartograficzne w skali całego globu i to na dodatek przed, w czasie oraz po Epoce Lodowcowej.

Rys. 3-1a i b

Rys.3-1a Mapa Oriontiusa Fineusa. Jej największym błędem jest to, że Antarktyda została narysowana jako zbyt wielka, być może jest to błędem kopiującego. Jednakże pasma górskie i inne detale są bardzo dokładnie naniesione, (co dopiero odkryto w roku 1958).

Rys. 3-1b Antarktyda na mapie Oriontiusa Fineusa z roku 1531 zredukowana do tej samej skali i wrysowana w siatkę geograficzną, podobnie jak współczesna mapa.

- w Epoce Lodowcowej, zgodnie z teorią ewolucji, ludzie byli chrząkającymi dzikusami. Mapa Gloreanusa z roku 1510 ukazuje nie tylko dokładne zarysy wschodnich wybrzeży Ameryki Północnej i Południowej od Kanady aż po Ziemię Ognistą, lecz także całą zachodnią część wybrzeża obu Ameryk. Mapa Świata King Jaime z roku 1502 ukazuje pustynię Sahary, jako żyzną krainę z wielkimi jeziorami, rzekami i oznaczonymi miastami (jak oddalony okres czasu był to?). Następnie mamy mapę Dulcerta z roku 1339, która dokładnie nanosi tereny północnej Europy od Irlandii aż po rzekę Don. Zapewniam was, mapa ta ukazuje precyzję, która jest nie do pojęcia! To jednak nie wszystko. To, co zostało na koniec, to istna piękność. Corderoy przez chwilę patrzył na nas z szelmowskim błyskiem w oku, następnie wstał z krzesła podchodząc do okna. Stał tam przez chwilę, patrząc na widok portu w kierunku Victoria Peak z linią drapaczy chmur. Stał tam nie mówiąc nic, jak gdybyśmy byli nieobecni w pokoju.

- Dawaj Pfil, czekamy, co tam masz w rękawie.

Corderoy odwrócił się z uśmiechem, przyłączając się do nas. Wetknął rękę do swojej teczki, chwilę czegoś szukał i następnie rzucił to na stół!

- Oto słynna już mapa Piri Reisa z roku 1513. Piri Reis był tureckim admirałem i wiadomo jest, że nigdy nie wypłynął poza Morze Śródziemne. Po ich odkryciu, kapitan Arlington H. Mallery, amerykański autorytet kartografii zwrócił się do Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej USA z prośbą o zweryfikowanie mapy Piri Reisa. W rezultacie Biuro Hydrograficzne Marynarki Wojennej USA w osobie komandora Larsena wystawiło następujące oświadczenie:

Corderoy poszukał w swoim notatniku i przeczytał nam:

- „Biuro Hydrograficzne Marynarki Stanów Zjednoczonych zweryfikowało starożytna mapę Piri Reisa, której wiek oceniamy na 5000 lat. Jest tak dokładna, że jej istnienie można wytłumaczyć jedynie określeniem 'pomiary kartograficzne na skalę globu'. Biuro Hydrograficzne nie dawało temu z początku wiary, lecz nie tylko byliśmy w stanie potwierdzić autentyczność mapy, lecz pomogła nam ona skorygować pewne nieścisłości na współczesnych mapach używanych przez Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych”. Mówię wam, jeśli kiedykolwiek istniała jakaś mapa skarbów, to właśnie jest to ta mapa! Po prostu jest naładowana bezcennymi wiadomościami. Opowiada historię prastarych zarysów lądów, potwierdzając zaskakujące wielkoskalowe przedsięwzięcia kartograficzne sprzed 5000 lat! Piri Reis, sam przyznawał, że kopię swojej mapy stworzył kopiując dane z dwudziestu starych map, których pochodzenia nie znał.