Sekretarz dwóch papieży - Abp Mieczysław Mokrzycki, Krzysztof Tadej - ebook

Sekretarz dwóch papieży ebook

Abp Mieczysław Mokrzycki, Krzysztof Tadej

4,6

Opis

Świadectwo świętości Jana Pawła II, kulisy życia za murami Watykanu…

Rozmowa jakiej jeszcze nie było!

Wyjątkowa, szczera opowieść jedynego Polaka, który był osobistym sekretarzem dwóch papieży. O tym, co działo się za murami Watykanu: m. in. o morderstwie w Watykanie, abdykacji Benedykta XVI, reakcji Jana Pawła II na planowany, kolejny zamach na jego życie. Także o problemach katolików na Ukrainie. Problemach, o których tak wielu milczy…

„Jaki sens mają rozmowy pozbawione szczerości?”, pyta Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, na początku książki, w której odpowiada na dotychczas niezadane, zaskakujące pytania.

To fascynująca i wzruszająca opowieść o życiu następców świętego Piotra widziana oczami najbliższego współpracownika – skromnego, pełnego pokory „Mietka”, jak nazywali go papieże. Niegdyś osobisty sekretarz, dziś przewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy, opowiada o codzienności Jana Pawła II i Benedykta XVI – ich harmonogramie dnia, przyzwyczajeniach, rytuałach. O życiu w Watykanie, w którym nie uczestniczyli dziennikarze. To także bardzo poruszająca, osobista opowieść o ostatnich godzinach życia papieża Polaka, świadectwo jego świętości i pokory.

Książka, która powstawała przez kilka lat w Watykanie, na Ukrainie i w Polsce, stanowi vademecum wiedzy o dwóch Namiestnikach Chrystusa oraz sytuacji katolików na Ukrainie. Całość dopełnia galeria unikalnych zdjęć z prywatnego archiwum abpa Mokrzyckiego, które po raz pierwszy ujrzały światło dzienne.

Ksiądz arcybiskup Mieczysław Mokrzycki spotykał najważniejszych i najbardziej wpływowych ludzi świata. Widział świętość życia dwóch papieży – codziennie, w najbardziej prywatnych sytuacjach. A później, w innym miejscu, zobaczył w ludzkich oczach przerażenie, strach i rozpacz. Dramat, jaki zawsze związany jest z wojną.

Krzysztof Tadej

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 172

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (9 ocen)
6
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Konsultacja redakcyjna: ANNA ZAREMBA-MICHALSKA
Opieka redakcyjna: BARBARA GÓRSKA
Redakcja: MARIA ROLA
Korekta: EWELINA KOROSTYŃSKA, LIDIA TIMOFIEJCZYK, MARIA WOLAŃCZYK
Opracowanie graficzne oraz projekt okładki i stron tytułowych: MAREK PAWŁOWSKI
Na okładce wykorzystano zdjęcie ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego autorstwa Krzysztofa Tadeja
Redaktor techniczny: ROBERT GĘBUŚ
Skład i łamanie: Infomarket
© Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2017 Copyright ® Servizio Fotografico de „L’Osservatore Romano”
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-08-05972-2
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl
Konwersja: eLitera s.c.

JAK ZOSTAŁEM SEKRETARZEM PAPIEŻA

Watykan, 2002 rok. Kaplica prywatna Ojca Świętego na trzecim piętrze w Pałacu Apostolskim. Jan Paweł II jest pogrążony w modlitwie. Tuż przy nim jego sekretarze. Obserwuję twarz papieża. Skupiony. Od czasu do czasu słychać westchnienie i nierozpoznawalny szept. Za chwilę rozpocznie się msza święta. Po jej zakończeniu w jednym z sąsiednich pomieszczeń następuje spotkanie z zaproszonymi na mszę świętą gośćmi. Okazja do jeszcze jednej wspólnej modlitwy, krótkiej rozmowy z papieżem zakończonej błogosławieństwem. Wszyscy wychodzą z tego spotkania szczęśliwi – jakby odmienieni wewnętrznie, spokojniejsi, bardziej radośni.

Na placu św. Piotra jeszcze raz spoglądam na trzecie piętro Pałacu Apostolskiego. W czasach pontyfikatów poprzednich papieży pisano, że „łatwiej dostać się do nieba niż na trzecie piętro w Pałacu Apostolskim!”. Radykalna zmiana nastąpiła wraz z rozpoczęciem posługi przez papieża Polaka. W otwarciu papiestwa na świat, w dostępie ludzi do następcy świętego Piotra pomagali jego sekretarze. Ks. Stanisław Dziwisz, a w ostatnich latach życia Jana Pawła II również ks. Mieczysław Mokrzycki.

Z Janem Pawłem II, z tyłu po lewej prefekt Domu Papieskiego ks. abp James Harvey, po prawej fotograf papieski Arturo Mari.

.

Kiedy Ksiądz dowiedział się, że zostanie osobistym sekretarzem papieża Jana Pawła II?

W styczniu 1996 roku. Zadzwonił do mnie ks. Stanisław Dziwisz. Powiedział, że chce ze mną porozmawiać. Prosił, żebym któregoś dnia wpadł do niego. Pomyślałem, że chodzi o odebranie listu Ojca Świętego do mojego przełożonego, arcybiskupa Mariana Jaworskiego. Papież przyjaźnił się z arcybiskupem Jaworskim i często w ten sposób się kontaktowali. Listów nie wysyłano pocztą. Wiele informacji dotyczyło spraw poufnych, dlatego przekazywało się je bezpośrednio.

Poszedł Ksiądz do Watykanu i...

Pojawiłem się na dziedzińcu św. Damazego. Po prawej stronie, na dziedzińcu Sykstusa V, znajduje się mała winda do dyspozycji papieża. Można ją uruchomić tylko specjalnym kluczykiem. Ksiądz Dziwisz już czekał. Wjechaliśmy na trzecie piętro Pałacu Apostolskiego. Ksiądz Stanisław zaprosił mnie do saloniku znajdującego się niedaleko papieskich apartamentów. Tam zwykle oczekiwali ci, którzy przybyli na prywatne spotkania z papieżem. Przy eleganckim okrągłym stole rozpoczęła się rozmowa. Ksiądz Dziwisz mówił, że Ojcu Świętemu pomaga dwóch sekretarzy, to znaczy on i ksiądz z Wietnamu, Vincent Tran Ngoc Thu[2]. Po chwili dodał, że jest bardzo dużo pracy, a ks. Vincent ma już 78 lat. W skupieniu słuchałem, ale jeszcze nie wiedziałem, o co chodzi. W pewnym momencie ks. Stanisław powiedział, że Ojciec Święty pomyślał o zmianie i chce zaproponować mi tę pracę. Dodał, że mój przełożony, ks. arcybiskup Marian Jaworski, jeszcze o tym nie wie, ale z pewnością nie będzie miał nic przeciwko temu. „Co ksiądz na to?” – spytał.

Jak Ksiądz zareagował?

Osłupiałem. To był dla mnie szok. Wszystkiego bym się spodziewał, ale nie takiej propozycji! Byłem prostym, zwykłym księdzem; chłopakiem ze wschodu Polski, który po studiach w Rzymie pracował zaledwie kilka miesięcy w Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Do tego zajmowałem się procesem beatyfikacyjnym ks. arcybiskupa Bilczewskiego. Koncentrowałem się na tych zadaniach i poza nimi świata nie widziałem. „Nie wiem, czy potrafię? Nie wiem, czy dam radę, bo nie jestem do tego przygotowany” – odpowiedziałem. Zdawałem sobie sprawę, z jak ogromną wiąże się to odpowiedzialnością. Wiedziałem, że wielu księży w Sekretariacie Stanu skończyło Akademię Dyplomatyczną i byli znakomicie przygotowani do wykonywania różnych obowiązków. Czułem się niegodny i bałem się.

Ksiądz Dziwisz nie przyjął tych argumentów?

Dał mi tydzień na zastanowienie i porozmawianie z moim przełożonym. Po chwili dodał: „Myślę, że jakoś sobie poradzimy. Razem będziemy pracowali i damy radę”. Wyszedłem oszołomiony z tego spotkania.

Ksiądz arcybiskup Jaworski szybko rozwiał wszystkie wątpliwości.

„Trzeba przyjąć propozycję. Ojcu Świętemu się nie odmawia! Bardzo się cieszę, że ksiądz będzie tam pracował” – powiedział. Po tej rozmowie przekazałem pozytywną odpowiedź ks. Dziwiszowi. Podkreśliłem, że tak jak tylko potrafię, bardzo chętnie będę służył Ojcu Świętemu.

Z Janem Pawłem II po porannej Mszy św. w Pałacu Apostolskim w Watykanie, 8 XII 1991. W tle pośrodku ks. abp Marian Jaworski, z lewej osobisty sekretarz papieża, ks. Vincent Tran Ngoc Thu.

W lutym 1996 roku rozpoczął Ksiądz pracę w Pałacu Apostolskim. Biuro sekretarzy znajdowało się na trzecim piętrze, tuż obok gabinetu papieża. Gdy w 2012 roku zobaczyłem ten pokój, to muszę przyznać, że przypominał mi pokoje dziennikarzy w redakcjach dużych gazet. Stosy dokumentów, książek, różne przedmioty wypełniające biurka. Od razu można było się zorientować, że w tym miejscu załatwia się mnóstwo spraw.

Kiedy po raz pierwszy pojawiłem się w tym gabinecie, też miałem takie wrażenie! (śmiech), ale na rozmyślania nie było czasu, bo rozpoczęła się praca. Należało szybko załatwiać bieżące sprawy. Na początku nie miałem bezpośredniego kontaktu z Ojcem Świętym. Przyjeżdżałem do Watykanu z mieszkania przy kościele rektoralnym Quo vadis Domine. Tą słynną rzymską świątynią opiekują się polscy zakonnicy ze Zgromadzenia św. Michała Archanioła (nazywani michalitami) i dzięki ich życzliwości mogłem tam mieszkać. Dość szybko, w Środę Popielcową, czyli po trzech tygodniach pracy, ks. Dziwisz poinformował mnie, że Ojciec Święty jedzie do bazyliki św. Sabiny w Rzymie i wtedy mam się przeprowadzić do apartamentu w Pałacu Apostolskim. Pożyczyłem samochód od mojego przyjaciela, michality, ojca Mariana Babuli, i przewiozłem swoje rzeczy.

Otoczenie Ojca Świętego było zaskoczone, że Ksiądz właściwie nic nie ma.

No nie. Miałem przecież niewielką walizkę. A do tego płaszcz, kurtkę! (uśmiech)

Jak wyglądało pierwsze osobiste spotkanie Księdza z Janem Pawłem II po przeprowadzce do Pałacu Apostolskiego? Papież osobiście wręczył Księdzu nominację na sekretarza?

Nie, nie. Nie odbywa się to tak, że papież wzywa i wręcza dokument. Zatrudniono mnie zresztą jako pracownika Sekretariatu Stanu.

Bardzo dobrze pamiętam pierwsze spotkanie. Siostry sercanki, które pracowały w najbliższym otoczeniu papieża, powiedziały, że Ojciec Święty po godzinie 19.00 wróci z bazyliki św. Sabiny. Razem czekaliśmy przy windzie. Gdy papież się pojawił, stojący obok ks. Stanisław przedstawił mnie: „Ojcze Święty, to jest właśnie ten nowy sekretarz”. Jan Paweł II odpowiedział: „Witam serdecznie, widzimy się na kolacji!”. I tak zaczął się mój najwspanialszy okres życia.

Miał Ksiądz na początku tremę?

Ogromną. Ledwo coś zjadłem podczas tej kolacji. Myślałem, czy sobie poradzę. Sądziłem, że pierwsze tygodnie będą okresem próbnym. Nie chciałem zawieść zaufania. Papież zauważył moje zdenerwowanie i od razu rozładował napięcie. Jego słowa, uśmiech, życzliwość spowodowały, że poczułem się przy stole bardzo dobrze; jak u siebie w domu. Od tego momentu do ostatnich chwil życia Ojca Świętego zawsze miałem z nim łatwy, przyjemny kontakt.

Podczas kolacji zobaczyłem, z jak wielkim szacunkiem i życzliwością Ojciec Święty zwraca się do innych. Na przykład do ks. Dziwisza. Widziałem, że rozumieją się w pół słowa. To były wyjątkowe relacje.

Przyjacielskie?

Nie użyłbym takiego określenia. Raczej ojcowskie. Można je porównać do relacji, jakie ma ojciec z synem. Ksiądz Stanisław był w każdej chwili do dyspozycji Jana Pawła II. Świadomie wybrał właśnie takie życie. W kolejnych dniach i tygodniach przekonałem się, że pracował bez wytchnienia. Wszystko organizował. Myślał przede wszystkim o tym, czego potrzebuje papież. Gdzieś na końcu zajmował się dopiero swoimi sprawami. Polscy księża mieszkający w Rzymie, którzy dobrze znali ks. Dziwisza, nawet nie próbowali zapraszać go na imieniny czy urodziny. Wiedzieli, że nic z tego nie wyjdzie. Mówili: „On żyje dla Jana Pawła II. Pracuje dla niego dwadzieścia cztery godziny na dobę, nie może nigdzie wyjść”. Tak właśnie było. Mając taki obraz zadań sekretarza papieża, przed zamieszkaniem w Pałacu Apostolskim kupiłem trochę bielizny osobistej i koszule, bo pomyślałem, że później nie będę miał możliwości wyjścia poza Watykan. Ale już pierwszego dnia po przeprowadzce do Pałacu Apostolskiego ks. Dziwisz powiedział do mnie: „Dzisiaj jest mniej pracy. Jak chcesz, to odpocznij sobie albo idź na zakupy”.

We wstępie do albumu „Sekretarz dwóch papieży” ze zdjęciami wybitnego fotografa Grzegorza Gałązki wspomniał Ksiądz historię z pierwszych dni pontyfikatu Jana Pawła II. Być może najlepiej charakteryzuje ona relacje między papieżem a ks. Stanisławem Dziwiszem.

Usłyszałem ją od Jana Pawła II. Kiedyś opowiadał o pierwszych dniach po konklawe w październiku 1978 roku. Gdy został papieżem, zaprosił na rozmowę ks. Stanisława. Poinformował go, że chce, by nadal był jego osobistym sekretarzem. Tak jak przez wiele lat w Krakowie. Ale ks. Dziwisz powiedział: „Nie będę sekretarzem”. Argumentował, że nie zna dobrze Sekretariatu Stanu i Kurii Rzymskiej. Dodał, że wielu księży zna lepiej język włoski. Papież oczywiście się tym nie przejął. Ale ks. Dziwisz ponownie stwierdził, że nie zostanie sekretarzem. Wówczas Jan Paweł II zaczął zbierać dokumenty i rzeczy z biurka. Ksiądz Stanisław stał zdumiony. Ojciec Święty popatrzył na niego i powiedział: „Jeśli ty wracasz do Polski, to i ja wracam!”. I tak rozwiązał tę kwestię. Pozostali w Watykanie, a ich relacje oparte były na ogromnym szacunku i wzajemnym zaufaniu.

Zamieszkał Ksiądz w szesnastowiecznym Pałacu Apostolskim, czyli w domu papieża. I życie Księdza całkiem się zmieniło.

Przez chwilę w papieskiej kaplicy zastanawiałem się, jak do tego doszło i czy to się dzieje naprawdę. Nie miałem przecież wielkich ambicji, nie myślałem o stanowiskach i zaszczytach, bo moim celem było po prostu dobre kapłaństwo. Już w seminarium myślałem, jak osiągnąć ten cel. Planowałem, że po święceniach, kiedy trafię do jakiejś parafii, będę stosował różne formy duszpasterskie, aby jak najwięcej czasu spędzać między ludźmi. Aby kapłaństwo nie ograniczało się do odprawiania mszy świętej, prowadzenia katechez czy spowiadania. Chciałem organizować dużo spotkań z parafianami, wsłuchiwać się w ich problemy i pomagać im. Gdy bowiem ksiądz jest blisko ludzi, to Kościół staje się Kościołem przyjaznym i otwartym. Dzięki temu wierni lepiej poznają wiarę i Pana Boga. Takie miałem marzenia i plany. Ale Opatrzność Boża chciała inaczej. W Rzymie studiowałem, napisałem i obroniłem doktorat, pracowałem w kongregacji watykańskiej, a później w Pałacu Apostolskim w Watykanie. Nagle znalazłem się w miejscu, gdzie żyło i służyło Kościołowi i światu wielu wspaniałych papieży. W miejscu, do którego przyjeżdżali najważniejsi przywódcy państw. Wreszcie w miejscu, gdzie był Jan Paweł II. Człowiek święty. Nie miałem nigdy co do tego żadnych wątpliwości. Codziennie utwierdzałem się w tym przekonaniu.

Dzisiaj, gdy myślę o tych latach, nasuwa mi się jedno określenie: to była wielka łaska i dar od Pana Boga. Wspaniały, piękny okres życia.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Źródła fotografii

Grzegorz Gałązka – fotografie na s. 18.

„L’Osservatore Romano” – fotografie na s. 24.

Krzysztof Tadej – fotografie na okładce.

Przypisy

[2] Ksiądz infułat Vincent Tran Ngoc Thu (1918–2002), kapłan z Wietnamu, postulator w procesie beatyfikacyjnym 117 męczenników z Wietnamu (zostali beatyfikowani w 1988 r.). Od 7 stycznia 1987 r. do lutego 1996 r. pełnił funkcję osobistego sekretarza Jana Pawła II. Był kanonikiem kapituły Bazyliki św. Piotra. Podczas jego pogrzebu kard. Giovanni Battista Re wspominał: „Kiedy urodził się i kiedy rozwinęło się w nim powołanie, jego kraj przeżywał okres rozkwitu życia religijnego. Wkrótce jednak nadeszła zima prześladowań. Zmusiła go ona 26 lat temu do opuszczenia ojczyzny. Przybył do Rzymu, gdzie podjął służbę w biurach Sekretariatu Stanu – a później blisko Ojca Świętego w apartamentach papieskich. Byliśmy kolegami. Ksiądz Thu pozostawał zawsze człowiekiem wielkiej prostoty, bez wygórowanych ambicji, pogodnym i serdecznym w kontaktach ze wszystkimi. Zawsze gotowy do pomocy, uzbrojony w bezgraniczną cierpliwość, szczery i lojalny. Był skłonny dostrzegać w kolegach raczej strony pozytywne aniżeli negatywne”.