Co zrobić, kiedy w samochodzie brakuje miejsca na scoobychrupki? To proste: usuwa się koło zapasowe i w jego miejsce chowa bezcenne smakołyki. Scooby-Doo i Kudłaty zastosowali to proste rozwiązanie w przeddzień wielkiej wyprawy Wehikułem Tajemnic. Pech chciał, że właśnie podczas tej wyprawy pękła opona i koło zapasowe okazało się nieodzowne. Mm… I co dalej? Ano zapadła noc, było pustkowie, rozszalała się burza z piorunami i Tajemnicza Spółka zaczęła mieć kłopot. Więc schroniła się tam, gdzie schronić się było można: w złowieszczym zamku, pełnym tajemniczych domowników, w tym upiorów. I tak zaczęło się emocjonujące dochodzenie…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 28
Rozdział 1
Była ciemna, deszczowa noc. Furgonetka Tajemniczej Spółki mknęła leśną drogą. Nagle… rozległ się grzmot, aniebo przecięła błyskawica.
–Jejku, co to było? – jęknął Kudłaty, kuląc się na tylnym siedzeniu.
–To tylko burza! Nie ma się czego bać – uspokajała go Daphne.
–Nie ma się czego bać?! – oburzył się Kudłaty. – Słyszałeś to, Scooby? Niebo zaraz zwali się nam na głowy, a Daphne twierdzi, żenie ma się czego bać!!!
–Daj spokój, Kudłaty! – zawołał Fred zza kierownicy. – Zaraz dojedziemy do kina – burza nam wtym nie przeszkodzi.
–Mam nadzieję, że masz rację, bo robię się coraz bardziej głodny! – irytował się Kudłaty. – Aty, Scooby-Doo?
–Ja też! – zaszczekał Scooby.
Wehikuł Tajemnic ostrożnie sunął krętymi drogami. Deszcz zacinał coraz mocniej, ado kina pozostało jeszcze parę kilometrów.
–O rety! Gdzie my jesteśmy? Nie poznaję tej okolicy – niepokoiła się Velma.
–Fred, jesteś pewien, że jedziemy dobrym skrótem? – dopytywała Daphne.
–Wszystko wporządku, panuję nad sytuacją – uspokoił dziewczyny Fred.
Wtem samochód podskoczył na wyboistej drodze irozległ się głośny huk! Wehikuł Tajemnic zimpetem zjechał na pobocze.
–Ratunkuuu! – krzyknął Kudłaty.
–Trzymaj mnie, Kudłaty! – zawył Scooby, wskakując przyjacielowi na ręce.
–Wszyscy są cali? – troskliwie zapytał Fred.
–Ja tak – powiedziała Daphne. – Aty, Velmo?
–Nic mi się nie stało, dzięki. Dobrze, że miałam zapięte pasy – odpowiedziała Velma.
–A co zwami, chłopaki? – Fred zwrócił się do reszty ekipy, ale Kudłatego iScooby’ego nie było wsamochodzie.
–Kudłaty? Scooby-Doo? – zaniepokoiła się Velma.
–Nic nam się nie stało – spod tylnego siedzenia dobiegł głos Kudłatego. – My tylko sprawdzamy, czy… yyy… czy podłoga jest cała!
–Hm… Ciekawe, co to było? – zainteresowała się Daphne.
–Sądząc po odgłosie, chyba złapaliśmy gumę – powiedziała Velma.
–Sprawdzę to – odparł Fred ichwytając leżącą wschowku latarkę, wyskoczył zfurgonetki.
–Możecie już wyjść spod tego siedzenia! – roześmiała się Velma. – Jestem pewna, że podłoga jest cała!
–Nigdy nie zaszkodzi sprawdzić, prawda, Scooby? – mruknął Kudłaty.
–Prawda! – szczeknął Scooby.
Tymczasem Fred wrócił do furgonetki:
–Zgadza się, złapaliśmy gumę! – poinformował wszystkich. – Musieliśmy najechać na jakiś ostry kamień. Raz-dwa zmienimy koło iruszamy wdrogę. Kudłaty, pomożesz mi!
–Hm, chyba nic ztego, Fred – mruknął Kudłaty.
–Niby czemu? – zdziwił się Fred. – Nie mów mi, że nadal boisz się burzy?
–Nie boję się burzy! – fuknął Kudłaty.
Naraz rozległ się kolejny grzmot.
–Jejku, znów się niebo wali! – wrzasnął Kudłaty iwskoczył Scooby’emu na ręce, awszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem.
–Co was tak śmieszy? – zdziwił się Kudłaty, aScooby spojrzał na niego rozbawiony izawył:
– Buuum!
–Bardzo śmieszne, Scooby-Doo! – Kudłaty udawał obrażonego.
–Dosyć tych wygłupów, chłopaki! – powiedział Fred. – Musimy zmienić koło.
–Fred, mówiłem ci już, że nic ztego! – odparł Kudłaty. – Nie mamy koła zapasowego!
– Cooo?!! Jak to nie mamy koła zapasowego?! – Fred, Velma i Daphne spojrzeli po sobie, a potem na Scooby’ego i Kudłatego.
–Scooby ija… eee… potrzebowaliśmy miejsca na nasz ekwipunek ratunkowy – wydukał Kudłaty. – Mamy wnim wszystko, żeby przetrwać wawaryjnej sytuacji! Prawda, Scooby?
Scooby pokiwał twierdząco.
–Aż się boję zobaczyć, co tam macie… – westchnęła Daphne.
–Chyba wiem, co jest wśrodku – uśmiechnęła się Velma.
Kudłaty otworzył schowek – zamiast koła zapasowego były wnim kanapki, czipsy, cukierki, ciasteczka imnóstwo butelek oranżady.
–No cóż… Utknęliśmy wśrodku lasu, wokół szaleje burza, złapaliśmy gumę inie mamy koła zapasowego – westchnął Fred.
–To jest właśnie awaryjna sytuacja! – zawołał radośnie Kudłaty. – Prawda, Scooby?
–Zdecydowanie! – zgodził się Scooby iwraz zKudłatym rzucili się na smakołyki.
–Hej, patrzcie! Co tam jest? – Daphne wskazała ręką wzgórze.
Czarne niebo raz po raz przecinały błyskawice. Wblasku jednej znich młodzi detektywi dostrzegli zarys wielkiej budowli.
–Wygląda jak dom! – powiedziała Daphne.
–Raczej