Sad inny niż wszystkie - Andrzej Sarwa - ebook

Sad inny niż wszystkie ebook

Sarwa Andrzej

3,5

Opis

Książka adresowana jest głównie dla ogrodników amatorów i działkowiczów. Zawiera szczegółowy opis uprawy, sposobów rozmnażania i pielęgnacji ponad czterdziestu drzew, krzewów i pnączy owocowych, znanych i mało znanych. Oprócz wskazówek dotyczących uprawy informuje o ich właściwościach leczniczych i podaje oryginalne przepisy na przetwory z płodów tych roślin.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 279

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (2 oceny)
0
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Andrzej Sarwa

SAD INNY NIŻ WSZYSTKIE

szlachetne i dzikie drzewa, krzewy i pnącza owocowe w ogródku i na działce

Armoryka SANDOMIERZ 2009

Redaktor: Władysław Kot Projekt okładki: Juliusz Susak

Copyright © 2009 by Wydawnictwo i Księgarnia Internetowa ARMORYKA

Wydawnictwo ARMORYKA ul. Krucza 16 27-600 Sandomierz tel (0-15) 833 21 41 e-mail:[email protected]: / / www.armoryka.strefa.pl /

ISBN 978-83-60276-71-6

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

OD AUTORA

Istnieje wiele drzew, krzewów i pnączy, zarówno dzikich, jak i uprawnych, które dostarczają wartościowych, jadalnych owoców. Owoce te (a wielokroć i inne części roślin, na przykład kwiaty) poza zastosowaniem kulinarnym, mają także często właściwości lecznicze.

Należy zatem zwrócić na te rośliny baczniejszą uwagę i w większym stopniu wykorzystywać je w domu. Niestety, nie zawsze jest to łatwe, bowiem w przypadku roślin dzikich ich pozyskiwanie jest kłopotliwe, a często wręcz niemożliwe (szczególnie dla mieszkańców wielkich aglomeracji miejskich). Przyczyna tkwi w tym, iż owe gatunki bądź nie rosną w najbliższej okolicy, bądź dostęp do nich jest utrudniony. Co się zaś tyczy owoców roślin uprawnych, lecz mało rozpowszechnionych, to jeśli ich sadzonek nie wyprodukujemy sami, w ogóle nie będziemy mogli ich zdobyć. A zatem celem tej książki jest zachęcenie do uprawy na działkach i w ogródkach przydomowych zarówno dzikich, jak i mało popularnych czy rzadkich roślin uprawnych, rodzących jadalne owoce. Dzięki urządzeniu takiego „sadu”, będziemy mieli stały i łatwy dostęp do owych płodów, co wyjdzie na dobre nie tylko naszym podniebieniom, lecz i zdrowiu. Dodatkową zaletą omawianych roślin jest to, iż mają one często dużą wartość dekoracyjną.

Oczywiście można mi zarzucić, że w niniejszej książce znalazło się zbyt wiele roślin, które mają niezbyt wielkie znaczenie pomologiczne – i to zarówno tych szlachetnych, jak i dzikich. Trzeba jednak pamiętać o czymś niezwykle ważnym, mianowicie o tym, iż opisane tutaj rośliny mają – mimo wszystko – nie tylko znaczenie dietetyczne, ale i znaczenie lecznicze, a to już jest coś.

Nie wolno także zapominać o ekologii, a w pewnym sensie i ekologia znajduje się w opisach zamieszczonych na kartach tej pracy. Chodzi tutaj przede wszystkim o płody dzikich roślin, które można zakwalifikować do zdrowej żywności, pod warunkiem wszakże, iż wydają je rośliny rosnące daleko od zanieczyszczonej gleby, zanieczyszczonego powietrza i zanieczyszczonych wód gruntowych. Ponadto także, iż dzikie rośliny nie są zasilane nawozami chemicznymi i chronione chemicznymi środkami przed chorobami i szkodnikami. Doskonale rozumiem, że dziś aż nadto mówi się o ekologii, sprzedając zdrową żywność, jednocześnie oszukując ludzi, którzy chcą odżywiać się zdrowo.

Bo czyż nie jest oszustwem handlowanie żółtym serem, który można kupić w każdym sklepie spożywczym, śmierdzącym twarogiem, mlekiem w którym znajduje się tyle konserwantów, że nie może się skwasić? Albo chrupkami pszennymi bądź kukurydzianymi, nafaszerowanymi „witaminami” i „mikroelementami”?

Oczywiście nie wszyscy producenci „zdrowej żywności” oszukują nas, ale jest sporo takich, którzy to czynią, byle jak najwięcej zarobić.

I dlatego chyba najlepiej będzie wyprodukować na własnej działce czy w ogródku przydomowym owoce, co do których mamy absolutna pewność, iż są rzeczywiście zdrowe. I to chyba jest najważniejsze w tej książce. Wcześnie wspomniałem, że opisane na kartach tej książki mają także znaczenie lecznicze. W związku z tym, koniecznie trzeba – choćby krótko – napisać coś na temat postaci leków ziołowych:

Napar. Jest postacią najczęściej stosowaną, najprościej go przygotować i chyba każdy z nas robił już to w swym życiu, parząc jeśli nie zioła, to przynajmniej herbatę chińską (która nawiasem mówiąc także jest ziołem). Przygotowuje się go w ten sposób, iż odpowiednia ilość ziółek zalewamy wrzątkiem, przykrywamy i czekamy około 10 – 15 minut, aż „naciągną” i wówczas lek jest gotowy do użycia. Odwar. Jest to płyn powstały w wyniku gotowania przez 5 – 20 minut (czasem wyjątkowo dłużej) surowca zielarskiego (najczęściej kłączy, korzeni lub kory) Podczas gotowania, do wody przedostają się substancje, które w wyniku parzenia nie mogły by się tam znaleźć.

Macerat. To również wyciąg wodny, tyle że przygotowany na zimno. Aby go uzyskać zioła zalewa się chłodną, przegotowaną wodą i pozostawia zwykle na kilkanaście godzin. Nalewka powstaje przez zalanie ziół spirytusem bądź wódką (rzadko winem) i pozostawienie ich w szczelnie zakręconym naczyniu przez określony czas, podczas którego substancje lecznicze przejdą z surowca zielarskiego do alkoholu. Syrop natomiast uzyskuje się w wyniku odparowania bardzo mocno osłodzonego wywaru, albo przez gotowanie świeżych, mocno rozdrobnionych, ziół w syropie złożonym z wody i cukru, a później przecedzenie przez gazę, aby oddzielić czysty płyn. Syrop może również powstać w ten sposób, iż świeży surowiec zielarski zasypuje się cukrem. S o k powstaje przez wyciśnięcie go ze świeżego surowca zielarskiego.

Na ogół lek ziołowy kojarzy się nam z niesmacznym naparem, odwarem itp., podczas gdy nie zawsze i niekoniecznie musi mieć taką postać. Z niektórych roślin leczniczych można przygotowywać smakowite przetwory: napoje alkoholowe (nalewki i wina), soki, syropy, miodki, konfitury, cykatę… Niejednokrotnie stanowią one prawdziwe delicje i warto je sprowadzić je na nasze stoły, łącząc przyjemne z pożytecznym – czyli ucztę dla podniebienia z kuracją tej czy innej choroby (lub też z profilaktyką)…

Książka skierowana jest głównie do ogrodników amatorów i działkowiczów. Oprócz wskazówek dotyczących uprawy opisanych tutaj drzew, krzewów i pnączy, zawiera ona omówienie ich właściwości leczniczych, a także ich przydatność kulinarną. Cytowane są oryginalne, i stare, i nowe, przepisy na potrawy z płodów roślin omówionych na kartach tej książki. Mam nadzieję, że okażą się one przydatne w kuchniach Czytelników i stosunkowo proste (choć nie zawsze!) w zastosowaniu.

Na zakończenie pozostaje mi tylko życzyć sukcesów w uprawie!

OGÓLNE ZASADY UPRAWY DRZEW, KRZEWÓW I PNĄCZY OWOCOWYCH

ROZMNAŻANIE ROŚLIN SADOWNICZYCH

Chociaż najłatwiej po prostu kupić w szkółce czy w sklepie ogrodniczym gotową sadzonkę, nie zawsze jest to możliwe. Poza tym wielu ogrodników amatorów chciałoby rozmnażać rośliny we własnym zakresie, bo to i większa frajda dla hobbysty i – co także nie jest bez znaczenia – o wiele taniej. Dlatego w miarę krótko przedstawię w tym rozdziale sposoby rozmnażania roślin.

Rośliny rozmnaża się dwojako: generatywnie, czyli z nasion, lub wegetatywnie, to znaczy z nadziemnych bądź podziemnych ich części. Nie w każdym przypadku można zastosować obydwa sposoby. Niektóre rośliny da się rozmnażać wyłącznie generatywnie, inne wegetatywnie, jeszcze inne i tak, i tak. Ponieważ przy każdej z opisywanych w tej książce roślin został opisany sposób jej rozmnażania, dlatego teraz przedstawię wyłącznie ogólne zasady.

ROZMNAŻANIE GENERATYWNE

Nasiona roślin pochodzących z chłodniejszych stref naszego globu – klimatu umiarkowanego i przejściowego między umiarkowanym i subtropikalnym – mają różne wymagania. Niektóre muszą być wysiane jak najszybciej, inne mogą być przez dłuższy czas przechowywane na sucho, jeszcze inne do skiełkowania potrzebują zabiegu zwanego stratyfikacją. Polega on na zmieszaniu nasion z wilgotnym piaskiem i przetrzymaniu przez najczęściej kilka miesięcy w temperaturze bliskiej 0°C.

Aby przyspieszyć wschodzenie nasion przechowywanych na sucho, najpierw je moczymy jedną, dwie doby w wodzie o temperaturze pokojowej i wysiewamy po lekkim podsuszeniu (aby się ze sobą nie sklejały). Wysiewamy je na uprzednio przygotowane grządki o wyjątkowo starannie uprawionej ziemi. Drobne nasiona wysiewamy rzutowo, grube – w rzędach lub punktowo i nakrywamy warstewką ziemi trzy razy grubszą od ich średnicy (taka przynajmniej jest zasada, której nie zawsze udaje się przestrzegać).

Kiełkowanie następuje u poszczególnych gatunków w różnym terminie. Gdy rośliny wzejdą i oprócz liścieni wyrosną im pierwsze liście właściwe, przystępujemy do ich przerywania (o ile rosną nazbyt gęsto).

Idealnie byłoby, gdyby na grządce siewki rosły oddalone od siebie co 15 cm, a szerokość międzyrzędzi wynosiła 30 cm. Ułatwi nam to dalszą pielęgnację (pielenie, spulchnianie ziemi) i nie zmusi do przesadzania w inne miejsce, w większej rozstawie, gdy rośliny wzeszłe z nasion, przeznaczone na podkładki, będą po osiągnięciu grubości pnia równej mniej więcej średnicy ołówka okulizowane albo przeszczepiane innymi metodami (co przeważnie – w przypadku roślin opisywanych w tej książce – ma miejsce w drugim roku od wschodów).

ROZMNAŻANIE WEGETATYWNE

Do rozmnażania wegetatywnego używa się części rośliny – pędów, liści, korzeni, kłączy, bulw lub cebul. Ten sposób pod wieloma względami jest korzystniejszy od generatywnego: uzyskujemy nowe egzemplarze zawsze i pod każdym względem identyczne z matecznym oraz (co jest niezmiernie istotne w uprawie drzew i krzewów owocowych) niepomiernie skracamy okres oczekiwania na zdolność do kwitnienia. Odróżnia się trzy najczęściej stosowane sposoby rozmnażania wegetatywnego. Pierwszy polega na wykorzystaniu sposobów spotykanych w naturze, a więc rozmnażaniu przez odrosty, kłącza, cebule, bulwy i rozłogi. Zalicza się do niego i podział, chociaż w tym wypadku niezbędny jest udział człowieka, gdyż ten sposób rozmnażania samoistnie nie występuje w przyrodzie.

Drugi sposób to rozmnażanie roślin przez sadzonki pędowe, liściowe, odkłady i kopczykowanie (będące odmianą odkładu). Wykorzystuje się tu ich zdolność do odtwarzania tkanek i całych organów, co zwie się restytucją. Trzecim sposobem jest szczepienie i okulizacja, polegające na wykorzystaniu faktu, że zaszczepione i zaokulizowane tkanki dość łatwo się zrastają.

Najprostsze, chociaż mało wydajne, jest rozmnażanie przez podział i odrosty korzeniowe. Polega ono bądź na oddzielaniu odrośli wyrastających wokół rośliny matecznej (z jej organów podziemnych), bądź na rozdzielaniu starszych, silnie rozrośniętych egzemplarzy.

Następny sposób – rozmnażanie z sadzonek, które dzielimy na pędowe, liściowe i korzeniowe – jest bardziej skomplikowany. Ponieważ rozmnażania z sadzonek w przypadku roślin opisywanych w tej książce w zasadzie nie polecamy, nie będę się nim zajmował (jeżeli jednak opisujemy gatunki, które najłatwiej, najprościej, lub tylko i wyłącznie rozmnaża się z sadzonek, oczywiście ten sposób – przy danej roślinie – zostanie omówiony).

Sposobem opierającym się na zjawisku odtwarzania przez rośliny brakujących organów są odkłady ziemne (płaskie, zwykłe, powtarzane) i powietrzne oraz kopczykowanie, stanowiące rodzaj odkładu. Gdy gałązki są elastyczne i łatwo dają się przyginać, stosujemy odkłady ziemne płaskie. Wokół egzemplarza matecznego należy wykonać rozchodzące się promieniście, niezbyt głębokie (10-15 cm) rowki. Układa się w nich długie pędy, mocując je do podłoża. Po wyrośnięciu z nich pionowych przyrostów rowki zasypuje się ziemią, w pierwszej lub drugiej jesieni – w zależności od gatunku – jeśli roślina jest dostatecznie zakorzeniona, wykopuje się ją i rozdziela. Sposobem opierającym się na zjawisku odtwarzania przez rośliny brakujących organów są odkłady ziemne (płaskie, zwykłe, powtarzane) i powietrzne oraz kopczykowanie, stanowiące rodzaj odkładu. Gdy gałązki są elastyczne i łatwo dają się przyginać, stosujemy odkłady ziemne płaskie. Wokół egzemplarza matecznego należy wykopać rozchodzące się promieniście, niezbyt głębokie (10-15 cm) rowki. Układa się w nich długie pędy, mocując je do podłoża. Po wyrośnięciu z nich pionowych przyrostów rowki zasypuje się ziemią, a pierwszej lub drugiej jesieni – w zależności od gatunku – jeśli roślina jest dostatecznie zakorzeniona, wykopuje się ją i rozdziela. Zwykłymi nazywa się takie odkłady, przy robieniu których można wykorzystywać krótsze pędy. Nagina się je, mocuje, obsypuje ziemią, a później postępuje w ten sam sposób, jak w przypadku odkładów płaskich.

Odkłady powtarzane są pewną odmianą odkładów płaskich. Stosuje się je najczęściej przy pnączach. Różnica polega na tym, że pędy – zamiast w rowku – umieszczamy w równo oddalonych od siebie dołkach.

Jeśli gałązki są sztywne lub kruche i nie dają się przygiąć do ziemi lub rosną wysoko nad ziemią, możemy zdecydować się na odkłady powietrzne. Przygotowujemy je następująco: na wybranych pędach usuwamy pierścienie kory (jednak na tyle ostrożnie, aby nie skaleczyć znajdującego się pod nią drewna) szerokości 2-3 cm i miejsce to na odcinku 10-15 cm obkładamy wilgotnym mchem Iub włóknistym torfem ściśle obowiązując go folią (później – oczywiście musimy czuwać, aby ów mech, czy torf, były s t a l e wilgotne, jeśli grozi im wyschnięcie, możemy przez folię dostarczyć im wody, na przykład wstrzykując ja tam).

Zamiast usuwania kory można nacinać gałązkę, wkładając w szczelinę odrobinę mchu. Po pewnym czasie, różnym dla poszczególnych gatunków, wyrastają korzenie przybyszowe. Gdy korzenie rozwiną się dostatecznie, przerastając mech lub torf, odcinamy pędy i sadzimy je do osobnych doniczek, które ustawiamy w ciepłym, zacienionym miejscu i często zraszamy, a przesadzamy do gruntu dopiero po przyjęciu się (być może, że nowoposadzone do doniczek rośliny będą wymagały dodatkowo osłony z folii, bądź choćby nakrycia ich słoikami). Ostatnim z możliwych sposobów rozmnażania jest wykorzystanie zdolności spokrewnionych roślin do zrastania się ze sobą. Rodzajów szczepienia i okulizacji (oczkowania) jest wiele. Dla nas przydatne będzie szczepienie przez zbliżenie (ablaktacja), przez stosowanie, w klin, na przystawkę boczną, za korę i okulizacja metodą odwróconego T. Przez zbliżenie szczepimy tylko te gatunki roślin, które trudno zrastają się ze sobą. Stosując ten sposób, części naszczepianej – pędu szlachetnego – nie oddzielamy od egzemplarza matecznego do czasu całkowitego zrośnięcia się z podkładką. Do szczepienia przystępujemy w okresie pełnej wegetacji, gdy kora łatwo oddziela się od drewna. Na roślinie matecznej i na podkładce zdejmujemy wąskie paseczki kory, długie na 3-5 cm. Obie pozbawione kory powierzchnie stykamy dokładnie ze sobą, związując obie części rafią lub nawet elastyczną włóczką i smarujemy maścią ogrodniczą. Jeśli nią nie dysponujemy, zakładamy szczelny opatrunek z folii polietylenowej. Do odłączenia zrazu od egzemplarza matecznego nie możemy przystąpić wcześniej, aż zrośnie się on całkowicie z podkładką i, co więcej, wyda przyrosty. Wówczas dopiero odcinamy go od miejsca zrośnięcia.

Następnym ze sposobów jest szczepienie za korę („kożuchówka”). Można się nim posłużyć wtedy, gdy wegetacja jest w pełni, a zrazy (zupełnie odcięte) są bardzo cienkie. Podkładka wymaga skrócenia o około 1/3. Następnie nacina się na niej korę równolegle do osi pionowej, odchyla ją i wsuwa ścięty ukośnie zraz (płaszczyzna cięcia musi być niezwykle równa i jak najdłuższa). Miejsce szczepienia obwiązuje się mocno rafią albo elastyczną włóczką i smaruje maścią ogrodniczą. Maścią smaruje się również górne płaszczyzny cięć zrazu i podkładki.

Szczepienie przez stosowanie wykorzystywać można tylko wtedy, gdy podkładka ma tę samą grubość co zraz. Zraz w dolnej jego części ścinamy skośnie i jak najbardziej gładko, starając się uzyskać jak najdłuższą powierzchnię cięcia. Następnie zraz bierze się w wargi i podkładkę ścina w dokładnie taki sam sposób – skośnie i równo. Zraz przykłada się teraz do podkładki, tak aby miejsca cięcia możliwie jak najściślej dopasować do siebie. Następną czynnością jest obwiązanie i w ten sposób spojenie ze sobą obydwu komponentów (najlepiej rafią), a wreszcie dokładne zasmarowanie miejsca szczepienia maścią ogrodniczą.

Szczepienie na przystawkę ma zastosowanie wtedy, gdy podkładka jest znacznie grubsza od zrazu. Zraz tnie się najpierw, tak jak do stosowania, a potem w górnym końcu cięcia tnie prostopadle do płaszczyzny pierwotnej cięcia i usuwa od góry zbędne drewno. W ten sposób uzyskamy dwie płaszczyzny: jedną prostopadłą do osi pędu, drugą ukośnie podłużną Następnym etapem jest przygotowanie podkładki. Te ostatnią traktujemy najpierw jak do szczepienia przez stosowanie (ukośnie), a następnie – mniej więcej w połowie ukośnej płaszczyzny cięcia – prostopadle do osi pędu podkładki. Obydwa komponenty – naszczep i podkładkę – zespalamy teraz ze sobą za pomocą wiązania i miejsce szczepienia dokładnie zasmarowujemy maścią ogrodniczą.

Szczepienie w klin podobne jest do przystawki bocznej. Polega ono na wycięciu w podkładce (po zdjęciu paska kory) trójkątnego, klinowego zagłębienia i wpasowaniu w nie takiego samego „zastruganego” trójkątnie zrazu. Obydwa komponenty związujemy ze sobą jak najściślej i miejsce szczepienia zasmarowujemy maścią ogrodniczą.

Okulizacja różni się od poprzedniego sposobu rozmnażania tym, że jako naszczepianego elementu nie używa się kawałka pędu, lecz pojedynczego pąka (oczka). Znane są dwa sposoby okulizacji: w "śpiące oczko" i w "żywe oczko". Wybranie któregoś z nich zależy głównie od tego, czy chcemy, aby szlachetny pęd wyrósł jeszcze w roku okulizacji (co w przypadku roślin opisywanych w tej książce jest nie do przyjęcia), czy też w następnym sezonie. Oczkujemy "śpiącym oczkiem", gdy podkładka znajduje się w pełni wegetacji (można poznać to po łatwym odstawaniu kory od drewna). Najczęściej optymalną porą wykonywania tego zabiegu jest połowa sierpnia.

Ze wszystkich rodzajów okulizacji omówiony zostanie tylko jeden, zwany metodą odwróconego T, najłatwiejszy do wykonania przez amatorów. Z rośliny, którą chcemy rozmnożyć, bierzemy młody, ale całkowicie już wykształcony, jednoroczny pęd. Odcinamy z niego liście, pozostawiając ich ogonki. Jeśli na zrazie znajdują się kolce, usuwamy je. Oczko, które się nie przyjęło, brunatnieje, marszczy się i mimo przywiązania do podkładki wyraźnie od niej odstaje. Gdy zabieg się nie uda, można go powtórzyć, okulizując powyżej lub poniżej poprzedniego miejsca, ale dopiero w roku następnym.

Najlepiej zakładać od razu kilka oczek, przez co wzrasta szansa, że któreś się przyjmie. Jeśli zrosną się wszystkie, zostawiamy jeden, dwa najsilniejsze pędy z tych, które wybiją. Może jednak się zdarzyć, że wszystkie zostaną odrzucone. Do oczkowania służy specjalny nóż ogrodniczy, zwany okulizakiem, ale można go z powodzeniem zastąpić żyletką i nożem kuchennym o wąskim ostrzu i spiczastym czubku. Po wyrośnięciu szlachetnego pędu musimy zadbać, aby rósł on prostopadle w górę i dał się z czasem uformować w koronę W tym celu najlepiej jest przywiązać go do jakiejś podpórki, ale dopiero wówczas, gdy wyrośnie na tyle, że nie będzie mu groziło wyłamanie przy próbie przygięcia do pionu. Pęd pozostawiony sam sobie dość często zamiast ku górze rośnie w bok i chociaż z czasem samoistnie wykształci się zeń korona, to jednak będzie ona niesymetryczna. (por.: Andrzej S a r w a, Egzotyczne rośliny użytkowe w domu i w ogrodzie, Warszawa 1989, s. 21-36).

PROWADZENIE SZKÓŁKI

Jeśli decydujemy się na rozmnażanie drzew, krzewów i pnączy we własnym zakresie, jesteśmy zmuszeni do założenia niewielkiej szkółki, w której rosnąć będą młode egzemplarze. Będzie to konieczne, oczywiście, gdy grządka, na której sialiśmy rośliny, okaże się zbyt mała i nie będzie mogła być jednocześnie szkółką.

Pod szkółkę wybieramy ziemię – o ile to jest akurat możliwe – tylko taką, w której mogłyby rosnąć, jeśli nie wszystkie, to przynajmniej zdecydowana większość gatunków przeznaczonych do uprawy na naszej działce, czy ogródku. Nie powinno się wybierać miejsc o ziemi lichej – suchych, jałowych piasków czy zlewnych, ciężkich glin, chyba, że nie mamy innej możliwości. Najlepsze będzie przeznaczenie na szkółkę części ogrodu o ziemi od lat starannie uprawianej, o dużej miąższości humusu (wierzchniej warstwy próchniczej), żyznej i urodzajnej.

Gdyby nie było to możliwe, wskazane jest wybrać kawałek działki, obficie nawieźć wiosną i przez lato uprawiać tam warzywa, a dopiero po ich usunięciu zakładać szkółkę. Gdy i takiej możliwości nie ma, jesienią na wybranym kawałku gruntu należy rozrzucić dobrze rozłożony kompost zmieszany z odkwaszonym torfem (w stosunku 1:1) w dawce około 10 kg na 1 m2 i głęboko przekopać.

Miejsce pod szkółkę musimy przekopać jak najwcześniej, najlepiej tuż po zbiorze warzyw, o ile takowe tam rosły. Gdy po przekopaniu ziemia się nieco uleży, wyrównujemy ją i wytyczamy linie oddalone od siebie o 50 -70 cm. Wskazane jest, by linie te (później posadzimy tam rośliny) biegły w kierunku północ-południe, co zapobiegnie wzajemnemu zacienianiu się roślin. Odstępy pomiędzy sadzonymi w liniach "dziczkami" winny wynosić około 30 cm.

W następnym roku – aż do momentu uszlachetnia poprzez przeszczepianie – cała opieka nad szkółką polega jedynie na systematycznym odchwaszczaniu ziemi i spulchnianiu jej (płytkim i ostrożnym, żeby nie uszkodzić korzeni), a w razie konieczności, gdy lato jest wyjątkowo suche, także i podlewaniu. W sezonie wegetacyjnym nie ma potrzeby dokarmiania roślin nawozami.

Gdy drzewka przeszczepiamy w sierpniu (pod warunkiem oczywiście, iż pieńki rnają odpowiednią grubość), możemy z nimi postąpić dwojako. Albo najbliższej jesieni sadzimy je na miejsca dla nich przeznaczone, albo pozostawiamy na jeszcze rok w szkółce. Bez względu jednak na to, na który wariant postępowania byśmy się zdecydowali, wiosną następnego roku, na przełomie lutego i marca, zaokulizowane rośliny ucinamy ponad miejscem oczkowania, co umożliwi wybicie się szlachetnego pędu. Nie dotyczy to oczywiście drzew przeszczepianych przy zastosowaniu innych metod.

ZAKŁADANIE SADU

Na początku należy wspomnieć – choćby krótko – o rodzajach ziem, osłonach i podziale ogrodu.

Niezbyt często spotyka się takie ziemie, na których wogóle nie dałoby się uprawiać żadnych roślin sadowniczych. Jedynie ziemie absolutnie jałowe, bądź to suche, piaszczyste, bądź odwrotnie – bardzo ciężkie, gliniaste i zlewne, nie będą mogły wyżywić roślin, które są opisane na kartach tej książki.

Co do innych gleb, zwykle udaje się znaleźć dla nich, jeśli nie wszystkie, to przynajmniej niektóre gatunki. Dlatego tak bardzo istotne jest przebadanie ziemi, na której mamy zamiar założyć nasz sad.

Niezmiernie istotnym będzie zbadanie nie tylko humusu (czyli wierzchniej, części gleb, decydującym o ich urodzajności), ale i podglebia, od którego także zależy czy, i jak będą plonować uprawiane rośliny.

Przy badaniu ziemi z naszej działki, czy ogródka przydomowego powinno się brać pod uwagę, nie tylko jej własności chemiczne, lecz również fizyczne, miąższość humusu i stan jej wilgotności. Badaniem gleby zajmują się wyspecjalizowane stacje naukowe, które potrafią nam odpowiedzieć na pytania: co możemy uprawiać, jak nawozić itp. Chociaż takie badanie trochę kosztuje, to warto w nie zainwestować, bo już na samym początku, jeszcze przed założeniem sadu, będziemy wiedzieli co będzie rosło na naszej działce, co ewentualnie może rosnąć, a co nie będzie rosło na pewno. Zatem nie podejmiemy pracy niejako „w ciemno”.

A teraz – tak mi się przynajmniej wydaje – najlepiej zrobię, jeśli zacytuję fragment dzieła prof. Józefa Brzezińskiego, które chociaż powstało przed kilkudziesięciu laty, w tej akurat kwestii, szczególnie dla działkowiczów, jest wciąż aktualne i użyteczne. Oto opisy poszczególnych gleb i przydatności dla uprawy różnych gatunków roślin:

„Czarnoziemy i lekkie glinki. Ziemiami najlepszymi pod sady są niewątpliwie te, na których wszystkie prawie rodzaje drzew mniej lub więcej się udają. Do takich należą przedewszystkiem żyzne gliniaste czarnoziemy, a także ziemie gliniaste lub mułkowate, dostatecznie przepuszczalne, a przytem głębokie. Do tej kategorii należą przedewszystkiem ziemie, tzw. popielatki (czyli lessy – występujące głównie w Sandomierskiem, Lubelskiem i Krakowskiem – przyp.: A.S.). Są to lekkie glinki, bardzo głęboko jednolite, a przytem przepuszczalne i przewiewne, a zatem doskonale się nagrzewające. Do doskonałych ziem należą namuły wodne, pospolite w dolinach rzek, jeżeli tylko są dostatecznie głębokie. Mając taką ziemię, możemy na niej sadzić wszelkie drzewa (krzewy i pnącza – A.S.) owocowe, a w ich doborze kierujemy się tylko mniejszą lub większą wilgotnością gleby, względami na klimat miejscowy (…). Na takich gruntach, zależnie naturalnie od ich położenia i wilgotności otrzymywać można równie dobrze piękne gruszki wszystkich odmian, jak jabłka, śliwki i wiśnie (oczywiście na czarnoziemach i lessach można uprawiać wszystkie z opisanych w tej książce roślin, bez względu na to czy będą to drzewa, krzewy i pnącza szlachetne, czy dzikie – A.S.)

Ziemie gliniaste, ciężkie i silnie wodę zatrzymujące, nie nadają się dla czereśni i gruszek, a szczególniej dla delikatniejszych odmian grusz (a także prawie wszystkich opisanych tutaj roślin). Dobrze udawać się na nich mogą za to jabłonie i śliwy. Bardzo ciężkie ziemie gliniaste i iłowate, nieprzepuszczalne, do hodowli (poprawnie: uprawy – A.S.) drzew (krzewów i pnączy – A.S.) mało się nadają. (…) Ziemie lekkie, piaszczyste. Przeciwieństwo do ziem ciężkich i wilgotnych stanowią grunta mniej lub więcej piaszczyste i zbyt przepuszczalne, ale za to łatwo się nagrzewające i ciepłe. Na gruntach bardzo piaszczystych i jałowych żadne drzewo (krzew i pnącze – A.S.) owocowe (…) hodowanym być nie może. Na ziemiach piaszczystych, lecz o tyle, o ile jeszcze spójnych i żyznych, udają się wszystkie drzewa owocowe (i wszystkie rośliny opisane w tej książce), ale wymagają silniejszego nawożenia niż na czarnoziemach lub glinkach (lessach – przyp.: A. S.). Im klimat jest wilgotniejszym (…) tym ziemie piaszczyste, pomimo swoich wad, zyskują więcej na wartości z punktu hodowli drzew owocowych (…) Ziemie wapienne i kredowe, zawierające znaczny procent wapna, nie nadają się dla drzew ziarnkowych, a szczególniej dla gruszy, która na nich źle rośnie (…). Dobre są za to dla drzew pestkowych i winorośli; czereśnie i winorośl rosną na nich dobrze, nawet gdy grunta te są kamieniste i suchawe. Dobrze również udaje się na nich orzech włoski. Ziemie torfowe mniej się nadają do hodowli drzew (krzewów i pnączy – A.S.) przede wszystkim dlatego, że zazwyczaj są zbyt mokre, a przytem i z powodu, że pod mniej lub więcej grubą warstwą torfu znajduje się tam szczery, mokry piasek, najlepiej jeszcze udają się na nich śliwy i jabłonie. Torfy są ziemiami bardzo zimnemi, dlatego unikać należy sadzenia na nich [roślin] na mróz niewytrzymałych, albo takich, których owoce trudno w klimacie naszym dojrzewają. (…)" (Józef Brzeziński, Hodowla drzew i krzewów owocowych, Warszawa, Lublin, Łódź, Poznań, Kraków, brak roku wydania, cz. I i II, s. 98 – 101)

Zastanawiając nad wyborem miejsca, w którym chcemy założyć nasz sad, niezwykle istotnym (o czym zresztą wspominałem już wcześniej) jest zwrócenie uwagi na podglebie, które dla omówionych tu roślin może mieć nieraz identyczne znaczenie jak i wierzchnia warstwa humusu. Oczywiście najlepiej jest gdy warstwa tego ostatniego ma dużą miąższość, osiągającą 1,5 – 2 metry, wtedy na ogół nie ma problemów z roślinami, jeśli jednak jest cieńsza, wówczas bardzo wiele zależy od rodzaju i jakości podglebia. Jeżeli podglebie (gdy warstwa próchnicza jest cienka) nie jest skaliste, iłowate, zbite i nieprzepuszczalne, można tam z powodzeniem (chociaż zgoła mniejszym niż w przypadku czarnoziemów i lessów) uprawiać wszystkie z naszych drzew, krzewów i pnączy. Gdy jest odwrotnie raczej trudno mówić o powodzeniu uprawy. Podobnie nie nadają się dla nas ziemie o cienkiej warstwie humusu i podglebiu, które stanowią gruboziarniste piaski, żwir, lub osady wapienne.

Na temat względnej wilgotności ziemi znów powołam się na cytowanego już prof. Józefa Brzezińskiego, a oto jego słowa: „Względna wilgotność ziemi odgrywa w hodowli drzew, jak i wszystkich roślin wogóle, niezmiernie ważną rolę. Jest to rzecz nie dająca się określić jasno i ściśle, bo zależna od bardzo wielu czynników, jak: skład fizyczny ziemi, bliskość poziomu wody gruntowej, pochylenia terenu. Używając utartego określenia, powiem, że ziemie tak zwane pszenne, będą zazwyczaj odpowiednio wilgotne dla wszystkich drzew owocowych (a ziemie te to czarnoziemy i lessy – A.S.) (…) Jeżeli poziom wody gruntowej znajduje się w głębokości 2 metrów, to możemy sadzić wszystkie rodzaje drzew (a także krzewów i pnączy – A.S.); przy poziomie wody bliższym powierzchni, lepiej ograniczyć się do jabłoni, śliw i zwykłych wisien (a także do płytko korzeniących się krzewów – A.S.).” (dz. cyt.: s. 102 – 103)

Bardzo istotnym czynnikiem decydującym o powodzeniu uprawy, jest wystawa, czyli położenie wydzielonej części działki względem słońca. W przypadku, kiedy działka jest całkiem płaska i równa, trudno wogóle mówić o wystawie, jak i zajmować się nią.

Jeśli jednak działka znajduje się na mniejszej bądź większej pochyłości, to ma to znaczenie.

W klimacie panującym w naszym kraju najodpowiedniejsze będą wystawy: południowa, południowo-wschodnia i wschodnia.

Ale oprócz wystaw naturalnych, na najmniejszej nawet działce można tworzyć wystawy sztuczne, a to wtedy gdy działka jest ogrodzona murem, płotem, czy osłoną utworzoną ze ścisłego, specjalnie w tym celu posadzonego, szpaleru drzew, lub wysokich krzewów. I w tym znaczeniu osłony – jakikolwiek byłby ich rodzaj – odgrywają tak ważną rolę. Dlaczego? To proste – przy osłonie chroniącej działkę od strony północnej sztucznie wytworzy się wystawa południowa, kiedy działkę ochronimy osłoną od strony zachodniej, uzyskamy przy niej sztuczną wystawę o cechach wystawy wschodniej. A teraz powróćmy do zasadniczego tematu, czyli do sadzenia i późniejszego pielęgnowania roślin sadowniczych: Gdy doczekaliśmy się już nadających się do posadzenia na miejsca stałe drzew, krzewów lub pnączy, przystępujemy do zakładania sadu. Przed jego założeniem należy odpowiednio przygotować glebę. Pierwszą czynnością jest pozbawienie jej wszelkich chwastów trwałych: perzu i innych traw, ostu, pokrzyw, mniszka itp., które później konkurowałyby z roślinami uprawianymi przez nas o składniki pokarmowe i bardzo utrudniały pielęgnację.

Zanim posadzimy drzewka i krzewy, powinniśmy nawieźć ziemię dość dużymi dawkami nawozów naturalnych. Wzbogacą one glebę w składniki pokarmowe, niezbędne do życia i prawidłowego rozwoju roślin, oraz zwiększą zawartość próchnicy w wieszchniej warstwie ziemi, co w sposób zdecydowany poprawi jej strukturę, bez względu na to, czy dotyczyć to będzie ciężkich glin, czy lekkich, przepuszczalnych piasków.

Na miejscu przeznaczonym pod założenie naszego sadu rozrzucamy albo stary (nie świeży!), bardzo dobrze rozłożony obornik zmieszany z odkwaszonym torfem (w stosunku 1:1) w ilości od 30 do 60 kg na 1m2 (w zależności od żyzności i urodzajności ziemi przeznaczonej pod sad (im słabsza gleba, tym większej dawki nawozu potrzebuje), albo równie dobrze rozłożony kompost w dawce od 30 do 40 kg na 1 m2. Jeśli nie dysponujemy ani obornikiem, ani kompostem, to latem, poprzedzającym założenie sadu, jesienią, powinniśmy przynajmniej w wybranym miejscu zasiać rośliny motylkowe (na przykład wykę czy peluszkę) i przekopać je płytko, gdy tylko przekwitną i zaczną formować zawiązki strąków. Tuż przed założeniem sadu przekopujemy ziemię głęboko (jeśli jest to obszar niewielki, przekopujemy ją ręcznie, jeśli spory, najlepiej wykonać orkę), potem wyrównujemy i rozplanowujemy kwatery, w których mają rosnąć poszczególne gatunki. W obrębie owych kwater zaznaczamy palikami miejsca, gdzie będą posadzone poszczególne egzemplarze drzew, krzewów i pnączy.

Ustalając miejsce