Rozważania i życiu i nie tylko - Marcin Bill - ebook

Rozważania i życiu i nie tylko ebook

Bill Marcin

0,0
6,06 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Obyś żył w ciekawych czasach, brzmiało pradawne przekleństwo. Przecież cenimy sobie spokój, umiarkowany ale jednak. Możliwość stabilnego rozwoju i funkcjonowania. Ale czy na pewno świat na którym żyjemy został do tego właśnie przeznaczony? Czy naprawdę rozumiemy o co w tym wszystkim chodzi? Pandemia, wojna, kryzys ekonomiczny, co jeszcze jest potrzebne aby skłonić nas do przewartościowania wbijanych nam od najmłodszych lat dogmatów… Okładka: denamorado, freepik.com (2022) free licence

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 22

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Marcin Bill

Rozważania i życiu i nie tylko

© Marcin Bill, 2022

Obyś żył w ciekawych czasach, brzmiało pradawne przekleństwo. Przecież cenimy sobie spokój, umiarkowany ale jednak. Możliwość stabilnego rozwoju i funkcjonowania. Ale czy na pewno świat na którym żyjemy został do tego właśnie przeznaczony? Czy naprawdę rozumiemy o co w tym wszystkim chodzi? Pandemia, wojna, kryzys ekonomiczny, co jeszcze jest potrzebne aby skłonić nas do przewartościowania wbijanych nam od najmłodszych lat dogmatów…

Okładka: denamorado, freepik.com (2022) free licence

ISBN 978-83-8324-286-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Smutek

Czasami jak człowiekowi coś doskwiera albo umrze ktoś bliski lub dalszy z rodziny, a może ktoś znajomy, zaczyna się zastanawiać. Myślenie o śmierci nie należy do najprzyjemniejszych, dlatego raczej na co dzień unikamy tego tematu. Zresztą, po pierwsze o śmierci z przyjemnością mogą myśleć tylko osoby przewlekle i nieuleczalnie chore, cierpiące na dolegliwości bólu nie do zniesienia. O śmierci z przyjemnością myśleć zapewne mogą także osoby u skraju psychicznej rozpaczy, którym wydaje się, że zakończenie egzystencji to najlepsze co może ich spotkać. Co zabawne, w tym ostatnim przypadku lekarze co prawda ratują zdrowie psychiczne, ale przecież delikwent wraca do tej samej rzeczywistości, podrasowany lekami które poprawiają nastrój.

Poprawianie lekami nastroju jest zasadne. Nie trzeba być chorym żeby się na dobre rozchorować, jeśli ma się chociaż odrobinę moralności, duszy, empatii. Wystarczy zapoznać się z dzienną ofertą wiadomości epatujących rozmaitymi formami przemocy. Ktoś z innego wszechświata oglądając powtórkę takich informacji mógłby szybko dojść do wniosku, że nasza planeta jest ostatnią do zamieszkania dla miłujących pokój Marsjan. A może przeciwnie, zachęciłoby to jakąś krwiożerczą rasę, która uznałaby, że wreszcie dotarła do kogoś, kto będzie ich doskonale rozumiał.

Ale nic błędniejszego. Po przybyciu na naszą zaniedbaną acz nadal niebiesko-zieloną planetę obcy napotkaliby siedzących w domu przed telewizorami obżartuchów, jedzących cudze mięso i oglądających straszne wiadomości. Ale również firmy czy programy nie stroniące od przemocy i seksu. Zapewne byłby to doskonały temat do galaktycznego doktoratu dla jakiegoś naukowca. Ale warto spojrzeć właśnie z tej innej perspektywy.

Chwile, kiedy myślimy o śmierci dotyczą konkretnych sytuacji. Odczuwamy wtedy żal, smutek, ewentualnie współczujemy sobie lub innym, po to tylko, aby po odpowiednim czasie o wszystkim naraz zapomnieć i wrócić do starych nawyków, nałogów i ogólnie do tego wszystkiego, co nazywa się współczesnym światem. Kiedy słyszę, że to świat nowoczesny, przychodzi mi na myśl, że tak samo myśleli o sobie na pewno Egipcjanie i Rzymianie w starożytności, Chińczycy i jeszcze inne cywilizacje nie wymienione z nazwy lub po prostu dotąd nadal nieznane. Ale że nauka w przypadku ludzi często idzie w las a kontemplacja z racji naszego krótkiego życia jest dość ograniczona, również nasze postrzeganie śmierci ma w zasadzie jeden wymiar.

Jeśli nie pracujemy z osobami chorymi nieuleczalnie albo nie ratujemy życia ofiarom wypadków zjawisko śmierci jest dla nas dość efemeryczne. Kojarzy się z trumną, cmentarzem, może z obrazami z telewizora. Nasycenie tą tematyką sprawia, że stajemy się na swój sposób uodpornieni. Nie do końca oczywiście, ale to zrozumiałe, że oglądając cały czas obrazy wojny i zniszczenia czuć możemy ulgę. A może właśnie o ulgę chodzi a nie o wzbudzanie strachu. Trudno nam pojąć, że żyjemy w relatywnie spokojnej części świata, nawet jeśli ten spokój ostatnio zaburzyli nasi wschodni sąsiedzi.