Rotmistrz Sosnowski. As wywiadu Drugiej Rzeczpospolitej - Henryk Ćwięk - ebook

Rotmistrz Sosnowski. As wywiadu Drugiej Rzeczpospolitej ebook

Henryk Ćwięk

0,0

Opis

Opowieść o jednym z najbardziej skutecznych, ale i kontrowersyjnych agentów II RP. Sosnowski z końcem lat 20. objął agenturę w Berlinie, prowadził życie światowca, zdobywając względy kilku ustosunkowanych kobiet. Do 1936 był najważniejszym informatorem zza zachodniej granicy, przekazywał m. in. dane dotyczące agresji III Rzeszy na Polskę. Po powrocie do kraju został oskarżony o podwójną agenturę, ale zarzutów nie udowodniono. Dalsze losy agenta Sosnowskiego pozostają niejasne, a książka Henryka Ćwięka rzuca nowe światło na tę historię.

Życie na krawędzi jest próbą weryfikacji mitów, jakie narosły przez lata wokół postaci majora Sosnowskiego. Autor poprzez wyjątkowo drobiazgowe poszukiwania archiwalne stara się zbudować obiektywny obraz działalności rotmistrza na tajnym froncie polsko-niemieckiego wywiadu. To emocjonująca opowieść o wybitnym oficerze, który mimo ogromnych zasług dla kraju utracił wszystko.

 

 

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.

Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.

 

Książka dostępna w zasobach:

Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Jarocin

Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu
Miejska Biblioteka Publiczna w Zakopanem

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 181

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Henryk Ćwięk

ROTMISTRZ SOSNOWSKI

AS WYWIADU DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ

WYDAWNICTWO LITERACKIE

 

© Copyright by Henryk Ćwięk

© Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2010

Wydanie pierwsze

ISBN 978-83-08-04489-6

WSTĘP

Życie bohatera tej książki, rotmistrza Jerzego Sosnowskiego, mogłoby stać się kanwą doskonałego filmu sensacyjno-szpiegowskiego. Był oficerem wywiadu, ale i bohaterem tragicznym, człowiekiem sukcesu, ale i ofiarą splotu nieszczęśliwych dla niego okoliczności. Postacią kontrowersyjną, którą wciąż różnie się ocenia. Siedząc losy rotmistrza, możemy poznać też mniej znaną stronę zmagań polsko-niemieckich na tajnym froncie w okresie dwudziestolecia międzywojennego.

Jerzy Sosnowski urodził się i wychował we Lwowie. Otrzymał staranne wykształcenie, mimo że rodzice nie byli majętni. Przed wybuchem wojny był członkiem organizacji paramilitarnych i drużyn strzeleckich oraz Sokoła. W czasie pierwszej wojny światowej służył w Legionach Polskich, a później w armii austriackiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku porucznik Sosnowski wstąpił w szeregi tworzącej się polskiej armii. Jego kariera wojskowa zostanie obszerniej przedstawiona w dalszej części tej publikacji.

Pod koniec 1925 roku rotmistrz Sosnowski podjął decyzję, która zaważyła na całym jego życiu. Zdecydował się na służbę w Oddziale II Sztabu Generalnego (od 1928 roku Sztabu Głównego — SG). Do tajnej misji w Niemczech, na którą wkrótce go wysłano, został starannie przygotowany. Po „zwolnieniu” z wojska odbył specjalistyczne przeszkolenie. W centrali wywiadu opracowano też dla niego odpowiednią „legendę”: przyjęto, że baron von Sosnowski wyjedzie z kraju na polecenie bogatego ojca, który wcześniej sprzeciwiał się jego małżeństwu ze starszą kobietą, a teraz dążył do odizolowania go od żony. Ojciec miał ponadto utrzymywać syna, choć faktycznie pieniądze płynęły z Oddziału II SG.

W 1926 roku rotmistrz Sosnowski przybył do stolicy Niemiec, gdzie utworzył placówkę wywiadowczą. Jego agentki, a w większości także kochanki, wykradały największe tajemnice Reichswehrministerium. Kierownictwo Oddziału II SG posiadało dzięki niemu wiele wartościowych informacji dotyczących tajnej rozbudowy niemieckich sił zbrojnych, prowadzonych wbrew postanowieniom traktatu wersalskiego. Przełożeni jednak nie zawsze wierzyli w autentyczność otrzymywanych dokumentów. W tym czasie wyjątkowo niebezpiecznym dla Polski zjawiskiem była współpraca Niemiec z Rosją bolszewicką, a następnie ze Związkiem Sowieckim, w zasadzie rozpoczęta już w 1919 roku. I to właśnie w Związku Sowieckim tworzono podstawy późniejszej niemieckiej potęgi pancernej i lotniczej. A rotmistrz Sosnowski był tym, który przekazywał do centrali Oddziału II SG, tzw. dwójki, cenne informacje dotyczące współdziałania Reichswehry z Armią Czerwoną.

Biorąc pod uwagę nietypowe metody stosowane przez Sosnowskiego, jak i jego wyjątkową skuteczność, może nasunąć się pytanie, jak to się stało, że rotmistrz mógł przez prawie osiem lat prowadzić działalność wywiadowczą w stolicy Niemiec. W świetle dostępnych dokumentów źródłowych można przyjąć najprostszą, ale i najbardziej prawdopodobną odpowiedź, że oprócz wyjątkowych umiejętności, w tym wykorzystywania wpływów kobiet, które stawały się jego agentkami, sprzyjało mu po prostu szczęście. Oczywiście do pewnego czasu. Nie ma jednak żadnych materiałów, które wskazywałyby na jego współpracę z Abwehrą — co próbowano mu udowodnić jeszcze przed wojną — czy, jak niektórzy twierdzili, z wywiadem sowieckim.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku młode państwo polskie borykało się z wieloma problemami. Wśród nich szczególne miejsce zajmowała kwestia bezpieczeństwa. Przede wszystkim od momentu zakończenia pierwszej wojny światowej panowały napięte stosunki z Niemcami. Republika Weimarska nie pogodziła się z utratą części Górnego Śląska, Wielkopolski i Pomorza oraz utworzeniem Wolnego Miasta Gdańska. Dążyła do rewizji traktatu wersalskiego, a podpisane w 1925 roku układy w Locarno jeszcze zaostrzyły antypolską kampanię rewizjonistyczną. Tajne zbrojenia niemieckie, sprzeczne z postanowieniami traktatu wersalskiego, nasiliły się po zbliżeniu Niemiec i Związku Sowieckiego, do którego doszło wiosną 1922 roku w Rapallo. Dlatego tak ważne dla Polski stało się rozpoznanie zagrożenia ze strony zachodniego sąsiada.

Zajmował się tym Oddział II SG, który organizował placówki wywiadowcze. Ekspozytury krajowe (znajdujące się w Bydgoszczy i Katowicach) podejmowały działania specjalne w ramach tak zwanego wywiadu płytkiego, natomiast rozpoznaniem Niemiec w charakterze wywiadu głębokiego zajmowały się placówki usytuowane bezpośrednio na terenie państwa niemieckiego. Jedną z nich była utworzona przez rotmistrza Jerzego Sosnowskiego w 1926 roku placówka w Berlinie, która otrzymała kryptonim „In.3”. Choć od tamtych wydarzeń upłynęło wiele lat, to działalność wywiadowcza tej placówki i jej kierownika wciąż wywołuje dyskusje i polemiki nie tylko wśród historyków. W zależności od wagi informacji lub punktu widzenia można ją oceniać jako największy sukces Oddziału II SG, także w skali międzynarodowej, bądź jako największą jego kompromitację. Trzeba wziąć pod uwagę, że na utrzymanie placówki „In. 3” centrala polskiego wywiadu w latach 1926-1933 wydała około dwóch milionów złotych, co stanowiło prawie połowę funduszy przeznaczonych na wywiad głęboki w Niemczech. Ale pomijając nawet niezwykły aspekt sensacyjny tej sprawy,

Rotmistrz Jerzy Sosnowski (1896-1942)

należy mieć świadomość znaczenia przekazywanych przez nią informacji i pozycji, jaką zdobyła w tym okresie.

Nie jest łatwo badać pracę wywiadu w aspekcie historycznym, bowiem zawiera ona wiele pozornych lub rzeczywistych sprzeczności, które pojawiają się w gąszczu różnych uwarunkowań i związków. Obrasta w mity i jego rola jest upraszczana. Tak też się stało z działalnością wywiadowczą Oddziału II SG, która nie została dobrze poznana i wymaga dalszych badań. W literaturze dotyczącej pracy wywiadów i tak zwanych afer szpiegowskich poczesne miejsce zajęła niecałkowicie wyjaśniona sprawa Sosnowskiego. Prace polskich i niemieckich historyków, chociaż w pewnym aspekcie przedstawiają skomplikowane akcje wywiadowcze Sosnowskiego, nie ukazują w pełni ich prawdziwej roli — zwłaszcza w ostatnim okresie życia rotmistrza — w kontekście jego tragicznych losów po wybuchu drugiej wojny światowej. Autor tej książki dążył do naświetlenia i częściowego chociaż wyjaśnienia tych spraw. Starał się także skorygować, powtarzane w niektórych publikacjach, nieścisłości dotyczące Sosnowskiego. W tym celu przeprowadził badania dostępnych materiałów archiwalnych, wśród których na uwagę zasługują dokumenty ze zbiorów Centralnego Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Większość z nich znajduje się obecnie w Centralnym Archiwum Wojskowym. Niektóre ze względu na istotne znaczenie dla podjętej problematyki wyeksponowano w załącznikach. Wiele tajemnic dotyczących bohatera pracy kryją zasoby archiwów rosyjskich, do których niestety nie ma dostępu. Natomiast opublikowane materiały archiwalne Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w pewnym stopniu umożliwiają wyjaśnienie losów Sosnowskiego po wybuchu drugiej wojny światowej. Są to dokumenty śledcze z jego przesłuchań (które trzeba umiejętnie analizować i interpretować). Również pamiętniki Pawła Sudopłatowa dostarczają informacji o losach majora po aresztowaniu go przez NKWD. Należy jednak pamiętać o ich subiektywnym zabarwieniu. Burzliwe dzieje rotmistrza Sosnowskiego w Niemczech, jego osiągnięcia wywiadowcze oraz tragiczny los po likwidacji berlińskiej placówki „In.3” zostały przedstawione przy uwzględnieniu aktualnego stanu badań i dzięki dostępowi, ciągle ograniczonemu, do materiałów źródłowych.

Autor składa podziękowania tym wszystkim, którzy wykazali życzliwość, zrozumienie oraz pomoc udzieloną w czasie pracy nad książką.

W CIENIU NIEMIECKIEGOZAGROŻENIA

NIEMCY PO 1918 ROKU

Skutki klęski poniesionej w pierwszej wojnie światowej były nie do zniesienia dla obywateli Republiki Weimarskiej, a później Trzeciej Rzeszy. Nie uznając ustalonych w Wersalu granic, Niemcy przygotowywały się najpierw do odzyskania obszarów utraconych, a w następnej kolejności do aneksji ziem polskich. Pogardliwa nazwa „Saisonstaat” („państwo sezonowe”), którą określano Drugą Rzeczpospolitą, była dla Niemców zarówno synonimem agresji, jak i strachu. Jednak w początkowym okresie Republika Weimarska musiała się liczyć ze wschodnim sąsiadem, który kilka lat po odzyskaniu niepodległości dysponował znaczną siłą militarną. Od momentu odrodzenia państwa polskiego w 1918 roku stosunki z Niemcami były napięte. Głównodowodzący Reichswehry generał Hans von Seeckt w 1922 roku pisał: „Egzystencja Polski jest nie do zniesienia, nie do pogodzenia z życiowymi interesami Niemiec. Polska (...) musi zniknąć i zniknie przez swą słabość i z naszą pomocą (...)”1. Podpisane w 1925 roku układy w Locarno, w zasadzie dające Niemcom wolną rękę na Wschodzie, jeszcze zaostrzyły antypolską kampanię rewizjonistyczną w Republice Weimarskiej. Ponadto tajne, sprzeczne z ustaleniami wersalskimi zbrojenia Niemiec budziły w Polsce duży niepokój.

Traktat wersalski ustalał redukcję niemieckiej armii zawodowej do stu tysięcy żołnierzy (w tym czterech tysięcy oficerów), zniesiono również obowiązek służby wojskowej, a Reichswehrę pozbawiono broni ciężkiej. Niemcom zabroniono także prowadzenia wywiadu o charakterze ofensywnym, dopuszczając jedynie działania obronne. Nad wykonaniem postanowień militarnych traktatu wersalskiego miała czuwać Aliancka Komisja Kontroli. Niemcy zręcznie omijały te ograniczenia, dotyczące zarówno sił zbrojnych, jak i wywiadu. Należy podkreślić, że w Republice Weimarskiej stosunkowo dobrze zorganizowano działania specjalne przeciwko Polsce. Abwehra miała dogodne warunki do prowadzenia infiltracji, zwłaszcza na Górnym Śląsku.

WOJSKO POLSKIE — POCZĄTKI

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Polska postawiła na obronę kraju. Silna armia zapewniała państwu skuteczną ochronę granic. Równolegle z umacnianiem wojska i powstaniem struktur państwowych Drugiej Rzeczypospolitej organizowano tajne służby, dostosowując ich zadania do istniejących potrzeb. Najpierw utworzono zatem placówki wywiadowcze i kontrwywiadowcze, których podstawowe zadania, mimo wielu przemian organizacyjnych, nie uległy zasadniczym zmianom również po utworzeniu Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego2.

Przeobrażenia struktur organizacyjnych Sztabu Generalnego, które objęły także wspomniany Oddział II SG, były w dużym stopniu spowodowane wydarzeniami politycznymi3. Po rozpoczęciu działań zbrojnych przeciwko Rosji dostosowano służby informacyjno-wywiadowcze dla potrzeb wojennych. Wiosną 1920 roku w służbach specjalnych wytyczono zakres działań organów ofensywnych i defensywnych. Wyłączono wszystkie sprawy wykraczające poza ustalony zakres. Podpisanie 12 października 1920 roku układu rozejmowego i przerwanie 18 października działań wojennych między Wojskiem Polskim a Armią Czerwoną rozpoczęło w stosunkach Polski z Rosją bolszewicką okres pokoju. Usankcjonowaniem tego stanu był traktat pokojowy zawarty 18 marca 1921 roku w Rydze. Zawieszenie działań zbrojnych umożliwiło polskiej stronie przystąpienie do demobilizacji armii, przeprowadzenie reorganizacji i przejście na pokojowe współistnienie4.

Dekretem z 7 stycznia 1921 roku Naczelny Wódz marszałek Józef Piłsudski wprowadził pokojową organizację władz wojskowych. Dekret miał charakter tymczasowy, a zawarte w nim zasady powinny były obowiązywać „do czasu ustawowego zatwierdzenia organizacji najwyższych władz wojskowych”5. Powołano do życia Radę Wojenną i Ścisłą Radę Wojenną oraz zreorganizowano Ministerstwo Spraw Wojskowych (MSWojsk.). Rada Wojenna utworzona przy Prezydencie Rzeczypospolitej miała być organem doradczym i opiniującym w sprawach struktury armii, uzbrojenia, zaopatrzenia, a także w zakresie opracowywania zasadniczych ustaw wojskowych, jej uchwały zaś — wytycznymi działalności Ministerstwa Spraw Wojskowych. Miano ją informować o wszystkich kwestiach dotyczących organizacji sił zbrojnych i przygotowań na wypadek wojny, a zwłaszcza o systemie szkolenia, zarządzeniach w sprawie mobilizacji, innowacjach wojskowo-technicznych czy obiektach fortyfikacyjnych. Ścisła Rada Wojenna działała pod kierownictwem Józefa Piłsudskiego. Rada była organem kierującym w zakresie przygotowań wojennych i planów operacyjnych obrony kraju. Podjęte w tych sprawach decyzje obowiązywały ministra spraw wojskowych. Do uprawnień Rady należało także kwalifikowanie dowódców od szczebla pułku wzwyż6.

W organizacji Wojska Polskiego pomagali także zagraniczni sprzymierzeńcy. W lutym 1921 roku Piłsudski podpisał układ sojuszniczy z Francją, przy okazji którego zawarto też specjalną konwencję wojskową. Francja obiecała przyznać Polsce pożyczkę na rozwój sił obronnych przeciw Niemcom. Pod jej naciskiem podjęto decyzję o podziale państwa na dziesięć okręgów generalnych. Armia miała składać się z trzydziestu dywizji piechoty i dziesięciu brygad kawalerii, liczących łącznie czterysta tysięcy osób. Okazało się jednak, że państwo nie jest w stanie utrzymać i przeszkolić tylu ludzi. Planowano zatem zredukować siły zbrojne do 17 tysięcy oficerów i 275 tysięcy szeregowych. Stanu tego faktycznie nie osiągnięto7. Utworzono dziesięć Dowództw Okręgów Korpusów (DOK): I — w Warszawie, II — w Lublinie, III — w Wilnie, IV — w Łodzi, V — w Krakowie, VI — we Lwowie, VII — w Poznaniu, VIII — w Toruniu, IX — w Brześciu nad Bugiem, X — w Przemyślu oraz Dowództwo Floty. Poszczególne dowództwa były zalążkami samodzielnych armii. Podział wojskowy na DOK nie pokrywał się z podziałem administracyjnym państwa. Na obszarze niektórych województw rozciągała się władza kilku DOK. Zdarzało się też, że władza jednego DOK obejmowała części kilku województw. Taki stan utrudniał współpracę okręgów z wojewodami8.

POLSKI WYWIAD A NIEMCY

Sporym problemem dla młodego państwa było właściwe zorganizowanie tajnych służb, które miały działać w trudnych warunkach. W styczniu 1921 roku Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego tworzyło struktury organizacyjne wywiadu, które powinny funkcjonować w czasie pokoju. Zwracano uwagę na konieczność wprowadzenia centralizacji w tajnych służbach. Oddział II Informacyjny Sztabu Generalnego przywiązywał dużą wagę do efektywnego wykorzystywania agentury i bardzo oszczędnego gospodarowania środkami finansowymi, które otrzymał do dyspozycji. Ustalono, że działania wywiadowcze określonej ekspozytury będą obejmować całokształt spraw rozpoznawanego okręgu. Ekspozytura Oddziału II Naczelnego Dowództwa w Poznaniu obejmowała swym wpływem niemieckie okręgi wojskowe (Wehrkreis) o numerach II—VII. Ekspozytura gdańska prowadziła działania specjalne na obszarze Wolnego Miasta Gdańska, a także okręgu wojskowego numer I w Prusach Wschodnich9.

Jesienią 1922 roku przedstawiciele Oddziału II SG i resortu spraw zagranicznych opracowali koncepcję funkcjonowania wywiadu głębokiego w Niemczech. W Republice Weimarskiej miała się też znaleźć centrala nadzorująca działalność placówek usytuowanych przy polskich konsulatach — zamierzano tam tworzyć sieci tego wywiadu. Nie planowano współpracy attache wojskowego z którymkolwiek ogniwem wywiadowczym. Wiedziano bowiem doskonale, że jest on inwigilowany przez niemiecki kontrwywiad. Do zadań kierowników tak zwanej głównej sieci wywiadowczej miała należeć organizacja pracy placówek, ustalanie kierunków działań agentury, nadzór nad wykonywaniem zadań i opracowywanie meldunków kierowanych do Sztabu Generalnego, a także utrzymywanie kontaktów z wytypowanym pracownikiem konsulatu. Planowano, że w miarę rozwoju sieci wywiadowczych w Niemczech rola ekspozytur krajowych będzie ograniczana. Miały one jednak funkcjonować i w pewnym stopniu koordynować tajne działania. Zakładano, że w przypadku dekonspiracji sieci wywiadowczej w Niemczech ekspozytury krajowe zostaną wykorzystane do stosownego rozpoznania wroga10.

Uzupełnieniem działalności wywiadowczej przeciwko Niemcom stały się placówki zwane limitrofowymi. Powstawały one w sąsiednich krajach i dostarczały istotnych informacji. Uwzględniano utworzenie agend wywiadowczych w Anglii, Belgii, Danii, Norwegii, Szwecji, Czechosłowacji, Austrii i we Włoszech, które byłyby bardzo cennym źródłem danych w przypadku konfliktu zbrojnego z Niemcami. Planowano zakonspirowanie placówek działających zarówno poza granicami Polski, jak i w kraju. Miały one funkcjonować pod przykrywką różnych firm, najczęściej handlowych11.

Na początku lat dwudziestych kierownictwo Oddziału II dążyło do utworzenia w Niemczech sieci wywiadu ideowego. Do zadań specjalnych usiłowano angażować przede wszystkim obywateli niemieckich narodowości polskiej. Zakładano, że przekazywaliby oni informacje, nie pobierając wynagrodzenia, bowiem w większości byli wrogo nastawieni do państwa niemieckiego. Mimo wysiłków rozpoznanie wywiadowcze Niemiec w tym okresie nie było zadowalające, a uzyskiwane przez stronę polską informacje natury wojskowej nie przedstawiały większej wartości. W raporcie Oddziału II SG z października 1921 roku czytamy: „Od chwili reorganizacji Naczelnego Dowództwa, a nawet ściślej ujmując, od momentu likwidacji ostatniego powstania górnośląskiego, do Referatu Ewidencyjnego «Zachód» nie wpłynęły ze źródeł własnych (wyjątek misja francuska) żadne materiały mogące być podstawą poważnej pracy ewidencyjnej (...). Po trzymiesięcznej pracy, usilnym zbieraniu i opracowaniu materiału Referat«Zachód» nie jest w stanie dać nawet ogólnego poglądu, ugruntowanego na wiarygodnych danych, na organizację, siłę i uzbrojenie obecnie istniejących organizacji cywilno-wojskowych. Zupełny brak materiału sprawił, iż są całe prowincje, o których nie można nic powiedzieć, oraz organizacje, nawet poważne, o których istnieniu nic nie wiemy (...)”12.

Taka sytuacja właściwie nie powinna dziwić. Wręcz niemożliwe było, by polski wywiad, ciągle w procesie tworzenia, mógł rozpracować służby niemieckie, ich struktury, czy zdobywać dane na temat nawet istniejących organizacji. Do tego potrzebni byli odpowiednio wyszkoleni ludzie. Tymczasem rozpoznanie armii

Pałac Saski, w latach 1918-1939 siedziba Sztabu Generalnego (od 1928 r. Sztabu Głównego) Wojska Polskiego.

niemieckiej musiało się opierać wyłącznie na wiedzy zawartej w oficjalnie publikowanych wydawnictwach. Niektóre informacje przekazywali przedstawiciele francuskiej misji wojskowej. W podsumowaniu działalności wywiadu polskiego w 1921 roku stwierdzono: „Brak danych o faktycznych stanach liczebnych oddziałów liniowych oraz ich uzbrojeniu i zapasach amunicji. O planie mobilizacyjnym nie mamy pojęcia. Szczególnie brak dokładnych informacji o zarządzeniach władz centralnych w zakresie prac i umocnień na polskim pograniczu (...). Referat «Zachód» nie posiada żadnych materiałów, na podstawie których mógłby przedstawić zestawienie dające choćby nawet ogólny pogląd na organizacje cywilno-wojskowe Dużą wagę przykładano więc do analizy dostarczanych informacji. Prowadziły ją komórki ewidencyjne. W Oddziale II tak ujmowano ten problem: „Należy podawać przede wszystkim fakty. Niedopuszczalne jest uogólnianie wiadomości, np. nie wystarczy powiedzieć, że w danym państwie odbywa się demobilizacja czy mobilizacja. Trzeba poprzeć to faktami w rodzaju: w okręgu zachodnim odbywa się mobilizacja określonego rocznika, zarządzona rozkazem z dnia (...). Fakty muszą być wartościowe. Nie wystarczy powiedzieć, że w miejscowości X znajduje się 300 żołnierzy i kilka dział. Należy bezwzględnie podać, w skład jakiej jednostki wchodzą ci żołnierze (...). Każda wiadomość musi być zaopatrzona w źródła, skąd pochodzi. Niedopuszczalne jest powoływanie się na ogólniki w rodzaju «mówią», «słyszałem» itd. (...)”14.

W marcu 1922 roku minister spraw wojskowych przedstawił wytyczne w sprawie angażowania oficerów do służby wywiadowczej poza granicami kraju15. Ustalenie zaś ich limitu należało do kompetencji szefa Sztabu Generalnego. Do tej służby można było trafić na dwa sposoby, mianowicie oficerów wyznaczano do działań specjalnych, delegując ich z jednostek macierzystych lub okresowo przenosząc do rezerwy. W 1924 roku kierownictwo resortu spraw wojskowych zastrzegło, że z jednostek macierzystych do działań wywiadowczych poza granicami Polski nie powinno się delegować więcej aniżeli osiemdziesiąt osób. Formalnie wyglądało to tak, że szef Oddziału II SG przedstawiał do akceptacji wnioski personalne kandydatów do tajnych misji szefowi Sztabu Generalnego. Wszelkie sprawy związane z opracowywaniem, typowaniem i delegowaniem oficerów do działań wywiadowczych przeprowadzano w tajemnicy. Dla większego kamuflażu kandydaci byli przenoszeni z jednostek macierzystych, rzekomo z powodu redukcji etatów, do Oddziału V SG. Także pobory przekazywano w specjalny sposób — często otrzymywał je wyznaczony przez oficera członek rodziny. Bywało też, że wstrzymywano wypłaty do czasu powrotu oficera do Polski. Działalność oficerów w służbie wywiadowczej ujmowano w ramy planu Oddziału II SG. Określano w nim między innymi zakres zadań specjalnych danego oficera. Wszystkie akcje finansowała

Wojsko na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego. W tle Pałac Saski.

centrala wywiadu. Szef Oddziału II mógł zaliczyć pracę w wywiadzie jako służbę na froncie — warunkiem było uzyskanie przez agenta bardzo dobrych rezultatów. W razie aresztowania lub skazania oficera wyrokiem sądowym jego rodzina nie traciła prawa do ustalonego wynagrodzenia.

Należy podkreślić, że polskiemu wywiadowi nie było łatwo poruszać się po Republice Weimarskiej. Agenci starali się rozpoznać organizacje cywilno-wojskowe, bardzo dobrze wyposażone i wyszkolone, przygotowujące kadrę dla przyszłej armii. Polskie służby, szczególnie starając się rozpoznawać Reichswehrę, natrafiały na poważne przeszkody: bardzo trudno było pozyskać do współpracy niemieckich żołnierzy, którzy w większości byli wrogo nastawieni do Polski, cieszyli się dobrą sytuacją materialną i obawiali się surowej kary za szpiegostwo. Wywiad polski miał też o tyle trudne zadanie, że ograniczenia budżetowe Oddziału II nie pozwalały na wysokie wynagradzanie takich agentów16.

Jednak już w 1923 roku zainteresowania „dwójki” były rozległe, o czym świadczy instrukcja wywiadowcza17. Wśród najważniejszych tematów można wymienić: plany operacyjne i zamiary państwa w zakresie przygotowań mobilizacyjnych, system organizacji armii, dowództw oraz centralnych władz wojskowych, organizacja okręgów wojskowych, organizacja poszczególnych rodzajów broni, lotnictwo wojskowe, wojska pancerne, zaopatrzenie wojska, wyszkolenie armii, zdolność bojowa armii i poszczególnych oddziałów.

Oddział II SG skupił się szczególnie na zagadnieniach organizacji i funkcjonowania służby kolejowej w kontekście wykorzystania jej przez Reichswehrę. Zwierzchnią władzę nad niemieckimi kolejami państwowymi sprawowało Ministerstwo Komunikacji. Mogło ono także kontrolować koleje prywatne. Dyrekcje kolejowe nadzorowały zaś koleje na określonym obszarze. W każdej z nich znajdował się pełnomocnik do spraw wojskowych, który zajmował się problematyką wykorzystania kolei na potrzeby wojska. Ściśle współpracowali oni z dowództwem armii, tym bardziej że zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego Reichswehra nie posiadała wojsk kolejowych. Kadrę do pracy w wojskach kolejowych w okresie mobilizacji przygotowywano więc w organizacjach cywilno-wojskowych. Strona polska zmierzała do pozyskania agentów spośród pracowników dyrekcji kolejowych oraz podoficerów utrzymujących kontakty z pełnomocnikami do spraw wojskowych. Agenci Oddziału II SG nawiązywali kontakty operacyjne z pracownikami istotnych węzłów kolejowych, dużych stacji, a także członkami organizacji cywilno-wojskowych.

Podejmowano starania, by poprawić efektywność służb specjalnych w działaniach i przeciwko Niemcom, i przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Dlatego pod koniec lat dwudziestych w centrali Oddziału II SG utworzono referaty „Zachód” i „Wschód”. Ich struktury organizacyjne były do siebie podobne, przy czym Referat „Zachód” wyposażono dodatkowo w komórkę kontrwywiadu zaczepnego. W jej dyspozycji znajdowały się dwie ekspozytury terenowe. Jedna z nich, oznaczona numerem 4, powstała w Krakowie, ale w 1930 roku przeniesiono ją do Katowic. W okresie narastającego kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich kierował nią major Stanisław Kuniczak. Natomiast druga, oznaczona numerem 3, działała najpierw w Poznaniu, a od 1930 roku w Bydgoszczy. Kolejna Ekspozytura nr 2 (później nr 7) funkcjonowała w Wolnym Mieście Gdańsku18. Ekspozytura nr 4 w Katowicach obejmowała zasięgiem nie tylko terytorium Śląska. Miała posterunki oficerskie usytuowane w Cieszynie, Chorzowie i Nowym Targu, a od 25 sierpnia 1939 roku podlegały jej placówki w Ostrowie Wielkopolskim i Częstochowie, następnie przekazane Ekspozyturze nr 6 w Łodzi19.

Ekspozytura nr 3 prowadziła działania specjalne na obszarze Prus Wschodnich, Wolnego Miasta Gdańska, Pomorza Zachodniego i w rejonach przygranicznych na północ od Warty i linii kolejowej Poznań-Berlin. Jej placówki oficerskie znajdowały się w Poznaniu, Grudziądzu, Starogardzie, Mławie, Lesznie, Białymstoku, Pile i Kwidzynie. Działalność wywiadu ofensywnego prowadzona przez tę ekspozyturę sięgała najczęściej 50-100 kilometrów w głąb terytorium niemieckiego. Bardzo często wiązano z nią działania kontrwywiadowcze. Obronne akcje zwalczania wpływów wywiadu niemieckiego koncentrowały się na pograniczu polsko-niemieckim, od Rawicza poczynając, a na Białymstoku kończąc20. Wielokrotnie zmieniano strukturę organizacyjną placówki bydgoskiej. Starano się rozszerzać zakres zadań specjalnych i ograniczyć pracę ewidencyjną. Paradoksalnie bowiem zatrudniano więcej pracowników do ewidencjonowania i opracowywania uzyskanych informacji aniżeli do samej realizacji zadań specjalnych. Ostatecznie organizacja ekspozytury została ustalona w 1930 roku i z pewnymi, aczkolwiek niewielkimi zmianami, utrzymała się w tej postaci do września 1939 roku. W jej skład wchodziły referaty: organizacyjny, studiów, kontrwywiadowczy, a ponadto laboratorium techniczne i kancelaria. Działania o charakterze specjalnym prowadzono za pośrednictwem posterunków oficerskich.

Rozpoznanie wywiadowcze Niemiec pod koniec lat dwudziestych prowadziły zatem trzy ekspozytury Oddziału II SG: nr 3 w Poznaniu, nr 4 w Krakowie, nr 7 (BIG) w Gdańsku oraz dwie placówki w Berlinie: „LA” oraz „In.3”. Posterunek Oficerski nr 5 oraz Posterunek Oficerski nr 3 przesunięto zaś do struktury organizacyjnej ekspozytury gdańskiej. Poszczególne jednostki zajmujące się wywiadem lub nadzorujące jego działania kontaktowały się też między sobą, na przykład attache wojskowy w Berlinie współpracował z Oddziałem II SG, kontakty Referatu „Zachód” z MSZ oceniano zaś jako sporadyczne. Sieci wywiadowcze ekspozytur tworzyły posterunki oficerskie. W ramach ekspozytury poznańskiej funkcjonowały dwa takie posterunki: nr 1 w Chojnicach i nr 3 w Wieluniu. Ekspozytura nr 4 w Krakowie nadzorowała działalność posterunków: nr 1 w Królewskiej Hucie i nr 2 w Katowicach. Ekspozytura gdańska kierowała posterunkami: nr 1 w Grudziądzu, nr 2 w Kościerzynie, nr 3 w Szczecinie, nr 4 w Tczewie i nr 5 w Królewcu. Spośród czterech placówek zagranicznych trzy prowadziły aktywne działania operacyjne, a jedna spełniała funkcję obserwacyjną. Do działań specjalnych na obszarze Niemiec na początku 1929 roku oddelegowano osiemdziesięciu dziewięciu agentów. Ekspozytura nr 3 w Poznaniu do takich działań wykorzystywała dwudziestu jeden agentów, w tym dziesięciu jako źródła operacyjne i jedenastu pośredników. W ekspozyturze krakowskiej tajne zadania wykonywało trzydziestu jeden współpracowników, w tym piętnastu było źródłami, a szesnastu pośrednikami. Ekspozytura gdańska pracowała z dwudziestoma dwoma agentami. Wśród nich było szesnaście źródeł i sześciu pośredników21.

W ramach wywiadu płytkiego ekspozytury krajowe rozpracowywały niemieckie organizacje cywilno-wojskowe, Reichswehrę oraz policję22. Chociaż ekspozytura poznańska miała racjonalnie rozbudowaną sieć wywiadowczą, to pod koniec lat dwudziestych wyniki jej działań nie były zadowalające. Rozpoznała organizacje cywilno-wojskowe, w mniejszym stopniu kontrwywiad niemiecki oraz kolejnictwo. Pewnym wskaźnikiem efektywności pracy wywiadowczej były rezultaty uzyskane w ostatnim kwartale 1928 roku. Ekspozytura nr 3 zdobyła w tym okresie dwanaście dokumentów niemieckich, z czego dziewięć oceniono jako dobre, a trzy jako małowartościowe. Ponadto przedstawiła: dwadzieścia cztery opracowania, z któ rych piętnaście oceniano jako bardzo dobre, siedem było dobrych, a dwa średnie. Obszar Prus Wschodnich był dobrze rozpoznany przez ekspozyturę gdańską, czego nie można powiedzieć o niemieckim Pomorzu. Placówka gdańska uzyskała najwięcej wiadomości na temat organizacji cywilno-wojskowych, nieco mniej o Reichswehrze, policji i lotnictwie niemieckim. Udało jej się zdobyć aż sześćdziesiąt trzy niemieckie dokumenty. Oceniano, że dwadzieścia trzy są dobre, trzydzieści siedem — średnich, a trzy niezbyt wartościowe. Ekspozytura przedstawiła dwadzieścia trzy opracowania, z czego dwa były bardzo dobre, piętnaście dobrych, pięć średnich i jedno małowartościowe, a także osiemdziesiąt jeden meldunków, spośród których osiem oceniono jako bardzo dobre, sześćdziesiąt jako dobre, dwa jako średnie i jedenaście o niewielkiej wartości. Ekspozytura krakowska uzyskiwała wartościowe informacje dotyczące: organizacji cywilno-wojskowych, Schupo, kontrwywiadu, przemysłu, a także Reichswehry i straży celnej. Zdobyła dwadzieścia siedem niemieckich dokumentów, z których siedem było bardzo dobrych, piętnaście dobrych, a pięć średnich. Przedstawiła także: dziewięć opracowań, w tym pięć dobrych i cztery średnie, oraz siedemdziesiąt siedem meldunków, z których piętnaście oceniono jako bardzo dobre, pięćdziesiąt jeden jako dobre, dziewięć jako średnie, a dwa o niskiej wartości. Działania specjalne ekspozytury krakowskiej i gdańskiej prowadzono na wysokim poziomie. Ekspozyturę poznańską oceniano pozytywnie pod względem ewidencyjnym, ale jedynie dostatecznie, jeśli chodzi o działania techniczne. Zdaniem Sztabu Generalnego berlińska placówka „I.A” uzyskała dobre efekty pracy, a placówka „In. 3” — wybitne rezultaty.

W 1930 roku przeprowadzono zmiany organizacyjne ekspozytur zachodnich w celu poprawy efektywności rozpoznania wywiadowczego Niemiec. Kierownictwo Oddziału IISG tak uzasadniało konieczność zmian: „1. Beznadziejny stan Ekspozytury nr 3, pozostającej bez kierownictwa, bez odpowiedniego dostatecznego personelu oficerskiego, nie odpowiadającej swym zadaniom i nie dającej żadnej nadziei na szybkie polepszenie się tego stanu; 2. Zbyt duża odległość i ograniczona możliwość komunikowania się centralnego aparatu Ekspozytury nr 4 z posterunkami. Ze względu na konieczność trwałego utrzymywania stosunków przez Ekspozyturę z lokalnymi władzami śląskimi (...) coraz silniej daje się wyczuć potrzeba przeniesienia miejsca postoju Ekspozytury z Krakowa do Katowic; 3. Utrzymywanie Ekspozytury na terenie Gdańska jest kosztowne. Przeniesienie jej do kraju pozwoli na oszczędności, a równocześnie ułatwi pracę (,..)”23.

Należy podkreślić, że przeniesienie Ekspozytury nr 4 z Krakowa do Katowic spowodowało poszerzenie jej wpływów operacyjnych w Niemczech na terytorium Wehrkreis III (okręg wojskowy), sięgające linii kolejowej Zbąszyń-Berlin. W tej sytuacji ekspozytura katowicka kierowała działalnością posterunków oficerskich: nr 1 w Królewskiej Hucie, nr 2 w Katowicach i nr 4 w Ostrowie. W grudniu 1930 roku utworzono posterunek w Rybniku. Ekspozyturę gdańską zlikwidowano, a jej zadania przejęła Ekspozytura nr 3 w Bydgoszczy. W Gdańsku w jej miejsce powstał posterunek oficerski, który oficjalnie występował jako Referat Lądowy przy Wydziale Wojskowym Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej. Ekspozytura bydgoska nadzorowała działania specjalne następujących posterunków oficer skich: nr 1 w Mławie, nr 2 w Chojnicach, nr 6 w Poznaniu, nr 3 w Szczecinie, nr 4 w Gdańsku, nr 5 w Królewcu oraz Straży Granicznej nr 7. Obszar wpływów wywiadowczych ekspozytury bydgoskiej w Niemczech obejmował Wehrkreis I, II i część III do linii kolejowej Zbąszyń-Berlin. Ze względu na ograniczenia budżetowe Oddziału II odwołano kierownika Posterunku Oficerskiego nr 3 w Szczecinie, którego obowiązki przejął rezydent.

Ekspozytura bydgoska rozpracowywała oddziały niemieckiego wywiadu wojskowego nr 1 w Królewcu i nr 2 w Szczecinie, działające na obszarze Gdańska, gdzie przy Prezydium Policji funkcjonowała zamaskowana komórka wywiadu niemieckiego. Stronie polskiej zależało na stworzeniu jednolitego frontu działania. Taką opcję wybrał kapitan Jan Henryk Żychoń, który pracując w gdańskim Komisariacie Generalnym Rzeczypospolitej, ujawnił bezpośrednie powiązania niemieckich służb specjalnych w Gdańsku z placówką Abwehry w Królewcu. Ze względu na znaczną odległość Poznania od Gdańska i wynikające z tego faktu utrudnienia w prowadzeniu stosownych działań siedzibę ekspozytury przeniesiono do Bydgoszczy24.

W czerwcu 1930 roku szefem ekspozytury bydgoskiej został wspomniany kapitan Żychoń25. Pracowało w niej trzydzieści czy trzydzieści pięć osób, w referatach: organizacyjno-wywiadowczym, kontrwywiadowczym, ewidencyjnym i ogólnym. Zatrudnieni w poszczególnych komórkach zajmowali się między innymi opracowywaniem meldunków i opinii, a także utrzymywali bliski kontakt z Samodzielnym Referatem Informacyjnym (SRI) DOK VIII. Ekspozytura nr 3 rozpoznawała strategiczne obszary Trzeciej Rzeszy. Bardzo często podejmowano trudne działania specjalne, których celem było umieszczenie agentów w strukturach Abwehry.

Nieco inną formę działań kontrwywiadowczych realizowały samodzielne referaty informacyjne pracujące przy DOK. Ich operacje często polegały na ochronie tajemnicy wojskowej. SRI przy DOK VIII w Toruniu wykorzystywał swe agendy rozlokowane w Bydgoszczy i Grudziądzu, a także sieć oficerów rozmieszczonych w każdej większej jednostce wojskowej. Placówką oficerską SRI w Bydgoszczy, złożoną z sześciu pracowników, kierował kapitan Antoni Bem. Działania specjalne Ekspozytury nr 3 w istotnym stopniu uzupełniały aktywność kontrwywiadowczą SRI.

Ekspozytura bydgoska od 1930 roku do wybuchu wojny prowadziła akcje o kryptonimach „Ciotka” i „Wózek”, które zasługują na uwagę. Chcąc jednak lepiej zrozumieć ich istotę, należy wyjaśnić pewne uwarunkowania26. Otóż na podstawie umów zawartych między stroną niemiecką a polską przez terytorium tak zwanego korytarza pomorskiego z niemieckiego Pomorza Zachodniego do Prus Wschodnich przejeżdżały pociągi tranzytowe, które przewoziły ludzi oraz towary. Na pierwszej stacji kolejowej po polskiej stronie w Chojnicach kolejarze przejmowali opiekę nad tranzytami, przy czym wagony towarowe lub pocztowe plombowano w obecności kolejarzy niemieckich. Na stacji kończącej przejazd przez Polskę, w Tczewie, plomby komisyjnie sprawdzano, a następnie pociąg przejmowali Niemcy. Szef Ekspozytury nr 3, kapitan Żychoń, oraz jego najbliżsi współpracownicy opracowali system kontroli poszczególnych transportów. Interesowali się szczególnie przesyłkami adresowanymi do jednostek wojskowych stacjonujących na obszarze Prus Wschodnich. Znajdowały się tam bowiem trzy dywizje piechoty oraz brygada kawalerii. Do realizacji tego zamierzenia zaangażowano polskich kolejarzy zatrudnionych na stacji w Chojnicach. Wtajemniczony w sprawę maszynista w umówionym rejonie zwalniał bieg pociągu, by mogli do niego wsiąść wywiadowcy z Ekspozytury nr 3. Otwierali oni wspólnie z kolejarzami wagony i przeglądali transport. Przesyłki adresowane do niektórych niemieckich instytucji i elementy broni wyrzucano z pociągu w ściśle określonym miejscu, gdzie przejmowała je ekipa zaopatrzona w aparaty fotograficzne, sprzęt kreślarski oraz plombownice. W specjalnie do tego celu wynajętym domu sporządzano

Kpt. Jan Henryk Żychoń, szef Ekspozytury nr 3 Oddziału II Sztabu Głównego w Bydgoszczy od 1930 roku.

Stacja kolejowa w Tczewie.

fotokopie korespondencji, a także dokumentację przewożonej broni. Po zaplombowaniu przesyłki kierowano do pierwotnego miejsca przeznaczenia, zaś pojedyncze egzemplarze niektórych wartościowych przedmiotów wykradano. Do wybuchu wojny strona niemiecka nie zorientowała się, że transporty do Prus były kontrolowane przez Polaków, którzy dzięki akcji „Wózek” zyskali wiele cennych informacji. Udało się na przykład ustalić nazwiska niektórych kolejarzy współpracujących z bydgoską ekspozyturą. Jednym z nich był Leon Drążkowski, zamieszkały w Chojnicach, który w tym czasie pracował jako kierownik pociągów tranzytowych. Koszty akcji „Wózek” nie były wysokie w stosunku do efektów, jakie przynosiła. Stanowiły około trzydziestej części budżetu operacyjnego Ekspozytury nr 3, czyli niespełna tysiąc złotych miesięcznie27.

Ekspozytury bydgoska i katowicka, chociaż podobne, różniły się w zakresie i metodach działania28. Wprawdzie obie były agendami terenowymi prowadzącymi wywiad płytki, ale spełniały swe funkcje w odmienny sposób. Placówka bydgoska prezentowała bardziej ofensywny styl działania, często wykraczający poza formalne ramy płytkiego wywiadu. Placówka katowicka zaś, uwzględniając właściwości obszaru, na którym działała, preferowała wywiad defensywny i kontrwywiad. Istotną rolę w doborze metod pracy stosowanych przez ekspozyturę w Bydgoszczy odgrywały również względy terenowe. Placówki polskich służb specjalnych ulokowane w Królewcu i Szczecinie uzupełniały działalność ekspozytury bydgoskiej, a komórka Referatu „Zachód”, usytuowana we Wrocławiu, wspomagała ekspozyturę katowicką.

Na granicy zachodniej działalność służb specjalnych była wspomagana przez placówki informacyjne Straży Granicznej. Ekspozytura katowicka dysponowała posterunkami oficerskimi: nr 3 w Katowicach i nr 5 w Poznaniu, ogniwami wywiadu Straży Granicznej29.

W latach 1921-1939 ekspozyturami krakowską i katowicką kierowali między innymi major Adam Studencki, kapitan Ludwik Sadowski i major Stanisław Kuniczak. W 1938 roku w ekspozyturze katowickiej obsadzono trzydzieści etatów operacyjnych (łącznie z szefem), funkcje kierownicze pełniło dziewięć osób nadzorujących działalność referatów: wywiadowczo-ofensywnego, kontrwywiadowczego, ewidencyjnego, technicznego. Zatrudniono w niej również kierowników czterech placówek wywiadowczych oraz kierownika radiostacji. Obsada ekspozytury katowickiej była dostosowana do wykonywania zadań operacyjnych. Stosunek zwierzchników do personelu kształtował się w proporcjach 1:2, co jest zjawiskiem świadczącym o uprzywilejowaniu kadry Oddziału II SG w przyznawaniu jej miejsc kierowniczych30. Ogółem w ekspozyturach zachodnich pod koniec lat dwudziestych zauważa się dużą rotację agentury. W latach 1929-1930 zwolniono pięćdziesięciu sześciu współpracowników, a pozyskano do współpracy siedemdziesięciu siedmiu agentów.

Tego rodzaju zmiany następowały we wszystkich placówkach31.

Placówce „I.A”, działającej w Berlinie, powierzono istotne funkcje obserwacyjno-informacyjne oraz techniczne. Ułatwiała ona dzięki temu pracę innym ośrodkom, ale też wykorzystywała własną agenturę. W latach 1929-1930 zajmowała się rozpoznaniem współpracy niemiecko-sowieckiej oraz zbrojeniami Republiki Weimarskiej, posiłkując się grupami agenturalnymi „Zimmert” i „Mirecki”, kierowanymi przez agentów „2126” i „2127”. W polu zainteresowania berlińskiej placówki znalazły się także lotnictwo i rozwój komunikacji, czym zajmował się doświadczony agent „506”, który przekazywał niewielką liczbę informacji, ale każda z nich miała sporą wartość. Ważny agent „Baciek” informował o przemyśle chemicznym, a o uzbrojeniu Reichswehry oraz innowacjach technicznych w wojsku — agent „2130”.

Na początku 1930 roku kierownictwo Oddziału II SG zorganizowało w Niemczech kolejną placówkę wywiadowczą — „Ch.M.3”, której celem było rozpoznanie rozwoju przemysłu chemicznego. Siedzibę znalazła we Frankfurcie nad Menem, skąd miała pełnić funkcje obserwacyjne, gromadzić stosowne informacje i analizować wszelkiego typu wydawnictwa. Jednak już w grudniu 1930 roku została zlikwidowana ze względu na trudności budżetowe Oddziału II SG (pamiętajmy, że początek lat trzydziestych to zarazem początek wielkiego kryzysu gospodarczego, który uszczuplił także finanse wywiadu). Niemal równocześnie z tą placówką utworzono w lutym 1930 roku w Berlinie placówkę„F.A.”. Zakładano, że będzie działać samodzielnie, nie utrzymując kontaktów z innymi agendami polskich służb specjalnych. Swą uwagę miała skupić na rozpoznaniu uzbrojenia Reichswehry32. Mimo problemów finansowych tej placówki, w przeciwieństwie do poprzedniej, nie zlikwidowano.

Ogromne znaczenie w działaniach wywiadowczych odgrywały dobór i szkolenie zarówno oficerów, jak i agentów. Referat „Zachód” starał się kierować do Niemiec na stanowiska kierowników placówek oficerów, którzy mogli prowadzić nie tylko działania specjalne o charakterze obserwacyjnym, lecz także wywiad informacyjny. Istota tego zadania tkwiła w umiejętności nawiązywania kontaktów z określonymi osobami, stwarzaniu pozorów zażyłości i stosownym wykorzystywaniu tego układu. W sprzyjających warunkach osoby te mogły przekazywać, nawet nieświadomie, interesujące wywiad wiadomości. Ten model działań wykorzystywano między innymi w placówce „Placyda”, funkcjonującej przy Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej w Berlinie. Bardzo często agenci, nawet pozyskani na obszarze przeciwnika, zdobywali więcej cennych informacji niż pracownicy kadrowi, którzy mieli ograniczone możliwości działania33. Agentem był pracownik służb specjalnych pozostający w kontakcie z oficerem wywiadu, działający aktywnie w celu zdobycia określonych informacji bądź oddający usługi pomocnicze, bez względu na okres pracy, motywy, stopień zaangażowania i wynagrodzenia. Agentów starano się odpowiednio przygotować do realizacji niecodziennych zadań, przede wszystkim przygotowując dla nich specjalne instrukcje34. Szczególne wytyczne odnosiły się do agentów dopiero rozpoczynających działalność. Odradzano (czy też „nie zalecano”) posługiwanie się określeniem „konfident” wobec współpracownika na tak zwanym okresie próbnym. Taką formę spotykamy tylko w niektórych placówkach. Sugerowanym terminem był „agent próbny” i tak mieli być nazywani w kwestionariuszu ewidencyjnym.

Ważną częścią pracy oficera wywiadu z agentami był nadzór nad nimi. Czasem przybierało to kształt skomplikowanej gry35. W tych zmaganiach między nimi uzupełniały się spryt i podstęp. Przy sceptycznym stosunku a priori do agenta oficer nie mógł okazywać mu braku zaufania, było to bowiem sprzeczne z zasadami pracy operacyjnej. Nawet przy całkowitym niedowierzaniu starał się manifestować swe zaufanie. Dobór kandydatów do tajnych działań był więc dosyć trudnym zadaniem. Osoby przygotowywane do działań specjalnych w charakterze agentów podlegały określonym rygorom kontroli. Dzielono ich na współpracujących ze względów ideowych lub takich, którzy stawiali głównie na zarobek. Należało zatem, oprócz naturalnych możliwości przyszłego współpracownika, rozpoznać motywy jego postępowania. Ci, którzy działali z pobudek ideowych, odznaczający się wysoką inteligencją i świadomi celu, byli najbardziej wartościowymi źródłami informacji. Do agentów podejmujących współpracę z chęci zysku, zemsty czy zamiłowania do przygód podchodzono bardzo ostrożnie, starając się na bieżąco kontrolować ich działalność, przede wszystkim w początkowym okresie współpracy. Szczególną uwagę zwracano na osoby działające z pobudek materialnych, gdyż z doświadczeń wynikało, że byli to często oszuści lub nawet podwójni agenci36. Zdarzali się także agenci-prowokatorzy, będący na usługach obcego wywiadu i starający się podejmować współpracę z polskimi służbami specjalnymi37. Najczęściej agenci werbunkowi typowali, częściowo opracowywali i pozyskiwali współpracowników do tajnych operacji.

Oprócz tego zwracano szczególną uwagę na możliwości działania, cechy charakteru, opinię, zapatrywania polityczne czy skłonności do nałogów. Kandydaci przechodzili pewnego rodzaju sprawdzian ze spostrzegawczości, uczciwości oraz przekonań politycznych. W jednostkach terenowych prowadzono książki ewidencyjno-statystyczne kandydatów na agentów, w których rejestrowano dane niezbędne do pełnego rozpoznania przyszłego współpracownika. W podsumowaniu posiłkowano się najczęściej określeniami: pewny, wątpliwy i podejrzany. Starano się, aby współpracownik nie miał żadnej styczności z lokalami urzędowymi służb specjalnych ani z osobami tam zatrudnionymi. W myśl wytycznych nie powinien nawiązywać osobistych kontaktów z innymi agentami. Był natomiast zobowiązany do informowania przełożonego o zawieraniu nowych prywatnych znajomości, co wykorzystywano do sprawdzenia jego prawdomówności. Agenta oraz jego rodzinę nierzadko też obserwowano.

W umiejętny sposób należało także ich przygotować do wykonywania zadań specjalnych, uwzględniając cechy charakteru, poziom inteligencji, możliwości operacyjne, a także — wspomniane już — motywy działań każdej z osób. Oficerowie często dokonywali kalkulacji i biorąc pod uwagę nakład sił i środków oraz spodziewane wyniki pracy agentury, starali się zrównoważyć bilans nieporozumień z agentami i rozczarowań z braku efektów ich pracy. Proces szkolenia miał się przyczynić do stworzenia proporcji korzystnych dla służb specjalnych i właściwego wykorzystania tajnych współpracowników. Oficerowie wykazywali też ostrożność, przekazując agentom jedynie konieczne dla ich działania informacje.

W centrali Oddziału II SG zwracano uwagę na obowiązek zgłaszania przez placówki terenowe wszelkich danych o pozyskanych współpracownikach, by ustrzec się przed niekorzystnymi działaniami prowokatorów, podwójnych czy bezwartościowych agentów. Wpływał na to znacząco fakt, iż na początku lat trzydziestych w centralnej ewidencji istniały luki utrudniające działania wobec obcych wywiadów. Było to niewątpliwie wynikiem zaniedbań ze strony agend terenowych.