R!P!G! - Krzysztof Bonk - ebook

R!P!G! ebook

Krzysztof Bonk

4,5

Opis

Czy w wirtualnej rzeczywistości gry komputerowej można odnaleźć samego siebie? Co może połączyć na spalonym apokalipsą świecie mężczyznę i kobietę robota? Jak poradzić sobie wespół z kosmitką na statku kosmicznym po uprowadzeniu przez UFO? Czego w gwiezdnym uniwersum mogą doświadczyć Czerwony Olbrzym i jego przyjaciel Biały Karzeł?

R!P!G! to zbiór opowiadań SF, fantasy i postapokaliptycznych, których łącznikiem są wspólne przygody i sążniste dialogi różnorodnych par bohaterów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 126

Rok wydania: 2017

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (4 oceny)
2
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Okładka

Strona tytułowa

KRZYSZTOF BONK

R!P!G!

Strona redakcyjna

Redakcja i korekta: Dawid Wiktorski

Projekt okładki: Agnieszka Radzięda

Konwersja wydania elektronicznego: Tomasz Semmler | e-freelance.pl

ISBN wydania elektronicznego: 978-83-7853-443-3

Wydawnictwo: self-publishing

Wszelkie prawa zastrzeżone

e-wydanie pierwsze 2017

Kontakt: [email protected]

RPG

NIECH SIĘ STANIE ENTER

– W życiu wszystkiego należy ponoć spróbować. Tak więc zobaczmy, zakładka „Jak zacząć”:

a) Znajduję się w królewskim więzieniu. Raczej kiepska perspektywa.

b) Stoję w szeregu skazańców oczekując egzekucji. To przestaje być zabawne.

c) Budzę się w łożu pięknej księżnej. Żyć, nie umierać. „Akceptuj”.

Co my tu dalej mamy? „Wybór Rasy”. Niewątpliwie chciałbym być rasowy, przyjrzyjmy się zatem:

a) Ork. Lubię jak widać mięśnie, ale to już przesada.

b) Elf. Raczej nie ta orientacja.

c) Krasnolud. Koleś z kompleksem wzrostu? – Odpada.

d) Człowiek. Chyba jedyne sensowne rozwiązanie. „Akceptuj”.

Co zostało?: „Towarzysz-podpowiadacz”. Może się przydać. Niech będzie „tak”, bylebym nie musiał dzielić się z nim piękną księżną. To chyba już wszystko. Oto więc unoszę palec do góry i niech się stanie Enter!

PIĘKNA KSIĘŻNA I CZACHA

– Miękko, wygodnie, czyżby to...

– Oczywiście łoże w komnacie pięknej księżnej – odezwał się ktoś nieopodal. – Tylko masochiści wybierają inną opcję.

– Kto to powiedział? Nie widzę cię, nie mogę się ruszyć. Jestem sparaliżowany! Ratunku!

– Ech... Znowu jakiś noob mi się trafił. Najpierw musisz wybrać ksywkę. Wtedy świat ruszy dalej. Ja na ten przykład nazywam się Czacha.

– Więc rozmawiamy na jakiejś... pauzie?

– Aha.

– Dobrze, zatem...

Minęło dziesięć minut.

– Co z tym imieniem? – zapytał zniecierpliwiony Czacha.

– Zastanawiam się.

– Kiedy już wymyślisz sobie imię, niebawem powróci do łoża piękna księżna. Może to cię zmobilizuje?

– Wariacki Joe.

– Jesteś pewien...?

– Mniejsza o imię, dawać piękną księżną! „Akceptuj”. Ha! Mogę się ruszać! Co u diabła...?

– Przecież mówiłem. Nazywam się Czacha.

– Unosząca się w powietrzu gadająca, ludzka czaszka?

– Nie inaczej. Zapewne wybrałeś opcję „Człowiek” w tworzeniu postaci.

– Tak...

– Gdybyś wybrał elfa, miałbyś za towarzysza białego jednorożca.

– A w przypadku krasnoluda?

– Gadający kufel piwa.

– Dobra, niech już będzie czaszka... A czy... kiedy przyjdzie piękna księżna i... no wiesz... Możesz się wtedy odwrócić?

– Jasne. Ale jeśli nie chcesz jej rozczarować, to proponuję poćwiczyć zręczność.

– Zręczność?

– Tak. Widzę, że na sto możliwych punktów masz zaledwie trzy.

– I co z tego?

– To, że jesteś żałosnym niezdarą. Proszę, wstań i przejdź się po pokoju.

– Nie ma sprawy. Idę. W mordę!

– A nie mówiłem?

– Chyba skręciłem kostkę.

– Bez obaw, jest wirtualna. To jak, podkręcamy skilla?

– Hę?

– Musisz trochę poekspić.

– Hę?

– Po prostu poćwiczyć zręczność. Nieśmiało przypominam: piękna księżna już się tutaj zbliża.

– Nie traćmy więc czasu. Co mam robić?! – krzyknął z entuzjazmem Wariacki Joe.

– Na łóżku leży kusza i pełen kołczan. Zacznij w coś strzelać. Powiedzmy do...

– Drzwi.

– Świetny pomysł.

Po chwili.

– Uważaj! Miały być drzwi! Nie moja potylica!

– Palec mi się omsknął...

– Amator. Strzelaj dalej.

Po dłuższej chwili.

– Co to był za dźwięk? Nawet przyjemny – zainteresował się Wariacki Joe.

– Dziesiąty bełt dosięgnął celu. Gratuluję, o punkt podskoczyła ci zręczność.

– Super! Chcę jeszcze!

– Nie radzę.

– Przestań. – Wariacki Joe nałożył kolejny bełt na kuszę

– Stanowczo odradzam.

Bełt została wymierzony w drzwi, gdy te raptem otworzyły się, a w progu stanęła piękna księżna.

– Witaj mój ukochany, Wariacki Joe! – powiedziała podniośle. – Gnałam do ciebie jak szalo...

Rozległo się ciche brzdęknięcie, a grot bełtu utkwił w piersi pięknej księżnej. Kobieca postać osunęła się bezwładnie na podłogę.

– Ostrzegałem... – odezwał się markotnie Czacha.

– Kiedy ja... tylko...

– Tak wiem. Zamordowałeś z zimną krwią piękną księżną.

– To straszne.

– Nie do końca.

– Dlaczego?

– Tak naprawdę była krwiożerczym wampirem.

– Aha... I co teraz...?

– To co zawsze, gdy zostaje zniszczona linia fabularna.

– A więc?

– Zaraz nastąpi ładowanie do początkowego stanu gry.

– Znowu to samo?

– To samo. Z tą tylko różnicą, że tym razem masz p o c a ł o w a ć piękną księżną, nie zamordować.

– Nie ugryzie mnie? Wspominałeś, że jest wampirem...

– Nie zdradzę ci fabuły, wybacz.

– W porządku...

Upłynęło dziesięć minut.

– Nic się nie dzieje – zauważył Wariacki Joe.

– Ta, widocznie jakiś bug.

– I co dalej...?

– Możemy tu poczekać kilka minut... lub dni na patch albo ruszyć na eksplorację świata.

– Jeśli poczekamy... Piękna księżna nie zacznie się rozkładać...?

– Nie ma szans.

– Dlaczego?

– W scenariuszu jest piękną księżną. Rozkładając się, przestałaby taką być.

– Racja. A czy w eksplorowanym świecie mógłbym znaleźć inne piękne księżne? Tylko żywe? No wiesz...

– Chcesz sobie pociupciać, co?

– Eee...

– Chcesz pozbierać karty, hę?

– Że jak?!

– Nieważne. W każdym razie na zewnątrz jest sporo ciekawego towaru. Musisz tylko zdobyć odpowiednie perki.

– Dam radę?

– Z moją pomocą? Dziecinna igraszka!

– Zatem eksploracja.

– Zatem wynośmy się stąd.

– A... dlaczego nie udajesz się ze mną? – zapytał niepewnie Wariacki Joe, gdy stanął za progiem drzwi komnaty pięknej księżnej.

– Ponieważ, zgodnie ze scenariuszem, to ty idziesz ze mną.

– Jak to?

– Ano tak. Pod łóżkiem pięknej księżnej znajduje się kratka ściekowa. Musisz ją zdjąć, przecisnąć się i ruszyć poza mury miasta kanałami.

– Mam brnąć przez szambo?

– Nie patrz tak na mnie. Nie ja układałem scenariusz. Gdyby to ode mnie zależało, wylecielibyśmy stąd przez okno na trójgłowym smoku.

– Dobre.

– Wiem. Nieskromnie przyznam, że czasami pisuję... Wiesz, takie tam...

– A jednak teraz... pozostaje nam jedynie...

– Szambo.

– A... jeśli nie posłucham i pójdę dalej, na korytarz...?

Czacha zamyślił się.

– To wreszcie ktoś złamie schemat i nie pytaj mnie, co będzie dalej!

– Chromolę, wybieram awangardę!

– Doskonale. Ale najpierw wyczyść tę komnatę.

– Mam sprzątać? – rozglądając się za miotłą, Wariacki Joe nie mógł ukryć zdumienia. – W opisie programu miałem uratować świat przed zagładą...

– Ta, jasne. Ale najpierw musisz ukraść z tej komnaty wszelkie wartościowe rzeczy.

– Że niby czemu?

– Sprzedamy je na miejskim targu. Tylko spójrz na siebie, jesteś łachmaniarzem. Jeżeli masz uratować świat, potrzebujemy zrobić z ciebie prawdziwego rycerza. No wiesz, kupić lśniącą zbroję, srebrny miecz i tak dalej.

– Chcę złoty...

– Oczywiście, złoty miecz, jak każdy.

– Dobra, pomyszkuje tu trochę.

– Oszczędzę ci fatygi. Pod lustrem w górnej szufladzie komody znajduje się dziesięć monet i fiolka z białą substancją. Poza tym wartościowa jest suknia, którą ma na sobie piękna księżna i jej diadem.

– Może jeszcze jej bielizna, którą ma na sobie? – obruszył się Wariacki Joe.

– Fakt, parę monet by za nią wpadło. Jednak do tego trzeba wgrać odpowiednie mody, inaczej nie zdejmiesz bielizny.

– Aha...

– No dalej. Kradnij i ładuj wszystko do plecaka. Potem udamy się na korytarz.

MIASTO BIEL

– To był całkiem zwyczajny zamek. Wirtualnie zwiedzałem już podobne. – Wariacki Joe ziewnął przeciągle, gdy wespół z Czachą opuścił pałac.

– Też jestem rozczarowany. Twórcy nie grzeszyli oryginalnością.

– Mimo wszystko lepsze to chyba niż brodzenie w szambie.

– Wierz mi, zdecydowanie.

– Gdzie teraz?

– Na pobliski targ. Kupimy ci odpowiedni ekwipunek.

– To świetnie. A czemu otaczają nas same białe budynki?

– Biel. Tak się to miasto nazywa.

Wszechotaczająca biel wyzierała dosłownie zewsząd.

– Chyba widziałem elfkę? – zaintrygował się Wariacki Joe.

– Możliwe. Jest w tym mieście trochę elfickich narządnic.

– Chyba nierządnic...

– Wiem, co powiedziałem

– Nie rozumiem...

– To narządnice. Dzięki magii potrafią tworzyć w sobie parzyste organy i nie mam tu na myśli płuc i nerek.

– Po co to robią?

– Dla pieniędzy. Przykładowo elfickie serce to składnik wielu eliksirów. Dodatkowo przysmak orków, dzięki którym odzyskują utraconą kondycję.

– Co odzyskują?

– Widzisz ten zielony pasek tuż nad ziemią?

– Tak.

– Pobiegnij trochę truchtem.

Wariacki Joe wykonał polecenie.

– Spójrz na ten pasek teraz.

– Skurczył się...

– Aha!

– A gdyby całkiem zniknął?

– Wtedy będziesz poruszał się bez życia, ślamazarnie jak ślimak.

– Kiepska perspektywa...

– Ta, szczególnie w łóżku z piękną księżną, nieprawdaż? – Wariacki Joe skinął głową. – Tymczasem dotarliśmy na targ. Przygotuj się i wysil retorykę.

Targ składał się z kilku stołów z poustawianymi na nich różnorodnymi towarami. Za każdym stołem znajdował się kupiec.

– Świetnie nie ma kolejek. – Uśmiechnął się Wariacki Joe.

– Tu nigdy nie ma kolejek... – zawtórował mu smętnie Czacha.

– Dlaczego?

– Zastanów się chwilę.

– Chyba już wiem...

– Otóż to. W tym świecie jesteś jedynym kupującym. Najpierw stań przed stołem z napisem „rozmaitości”. Musimy opchnąć kradziony towar.

Wariacki Joe ochoczo ustawił się przed stołem, za którym w roli kupca stał człekokształtny jaszczur. Wyjął z plecaka suknię pięknej księżnej i złożył ofertę.

– Chcę to sprzedać.

– Doskonale. Mogę wziąć za dwie monety – odparł Jaszczur.

– Ale... tu jest metka... Napisane jest dziesięć...

– Dam dwie – negocjował twardo kupiec.

– Pssst – odezwał się dyskretnie Czacha. – Zdaje się, że nie wydałeś jeszcze punktów umiejętności. Masz ich pięć.

– Czego nie wydałem?

– Punktów umiejętności. Przydziel dwa na retorykę i złóż ofertę. „Akceptuj”.

– Akceptuję... – powiedział bez przekonania Wariacki Joe i zwrócił się z ponowną ofertą do kupca. – Mam do opchnięcia kieckę. – Wskazał na suknię pięknej księżnej.

– Dobry towar. Dam pięć monet.

– Niech będzie... Sprzedam jeszcze diadem...

– Dam dziesięć.

– Dobiliśmy targu...

Zanim Wariacki Joe i Czacha opuścili targ, ten pierwszy zakupił jeszcze żelazny miecz i futrzany pancerz.

– Wyglądam jak jakiś kretyński traper w tych borsuczych skórkach. – Wariacki Joe popatrzył zdegustowany na swoje nowe ubranie.

– Zaufaj mi – próbował pocieszyć go Czacha. – Na lśniącą zbroję przyjdzie jeszcze pora. Co było napisane w tym względzie w opisie programu?

– Od zera do bohatera...

– Ha! Właśnie.

– I co teraz?

– Proponuję zebrać parę drobnych zleceń i zająć się głównym wątkiem fabularnym.

– Nie przepadł? No wiesz... Ten incydent z piękną księżną...

– Skoro system się do tej pory nie zawiesił, zapewne weszła nowa łatka. Spokojnie, jestem dobrej myśli.

– W takim razie prowadź.

Nie zaszli daleko, gdy Czacha zawisł nieruchomo w powietrzu, a do uszu Wariackiego Joe dotarły różnorodne nawoływania, stojących na mównicach ludzi.

– Jeszcze nigdy tak wielu, nie pracowało tak wiele, za tak niewiele, na tak niewielu!

– System ucisku opiera się na kłamcach wykorzystujących głupców!

– Jesteśmy na Placu Mówców – zasępił się Czacha – ale to nie są oryginalne kwestie... Przyznaj się, władowałeś w program nielegalne mody...

– Mody?

– Tak.

– Nic z tych rzeczy.

– To może jedziemy na piracie?

Wariacki Joe przecząco potrząsnął głową.

– Ech... – Czacha się zamyślił. – W takim układzie udamy się od razu do miasta Czerwień. O dziwo dokonana została zmiana w programie, o której nic mi nie wiadomo, więc na razie ograniczymy misje poboczne.