Prywatny przewodnik po Islandii - Wódecki Piotr - ebook + książka

Prywatny przewodnik po Islandii ebook

Wódecki Piotr

0,0
69,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Poznaj Islandię oczami Polaka mieszkającego na wyspie od 7 lat!

 Islandia to raj dla turystów. To tutaj, z bezpiecznej odległości, możesz zobaczyć wybuch wulkanu, podziwiać zorzę polarną obok prawdziwego lodowca czy wybrać się na poszukiwania wielorybów.

Zakochałem się w Islandii, bo poczułem się tu naprawdę wolny. Poczułem, że wszystko zależy ode mnie i od sił natury, którym podlega każdy w taki sam sposób. Ziemia często się trzęsie, padają poziome deszcze, dni się kończą zimą, a ja jestem tu zadowolony z życia.

Piotr Wódecki z humorem opowiada o życiu na wyspie, tutejszej społeczności i zwyczajach. Pokazuje najlepsze trasy i miejsca warte obejrzenia. Zdecydowanie można mu zaufać – mieszka na wyspie od 7 lat i z pasją odkrywa jej tajemnice każdego dnia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 77

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki: Wydawnictwo Oh book!

Redaktor prowadzący: Agata Garlińska

Redakcja: Julia Diduch-Stachura

Korekta: Lena Marciniak-Cąkała, Barbara Malinowska

Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

– fragment –

Fotografia na okładce oraz fotografie w środku:

Katarzyna Wódecka, Ada Wódecka-Pashaj, Maciej Wódecki, Piotr Wódecki

Copyright © by Piotr Wódecki

ISBN 978-83-67094-18-4

Warszawa 2022

Wydawca:

Oh book!

00-833 Warszawa

ul. Sienna 73

www.ohbook.pl

Skład łamanie: Magraf s.c., Bydgoszcz

Specjalne ostrzeżenie!

Osoby odwiedzające Islandię muszą być przygotowane na to, że wszyscy i wszędzie będą chcieli na nich zarobić. Osoby odwiedzające Islandię muszą zawsze pamiętać o powyższym ostrzeżeniu i udawać, że są biedne. Aha! Na Islandii nie dajemy nigdzie napiwków. Taki to obyczaj w tym biednym kraju, który Polacy powoli wzbogacają.

Dziękuję za pomoc i wsparcie mojej żonie Kasi oraz moim dzieciom: Adzie i Maciejowi

 Wstęp

Dla Polaka na Islandii najważniejsze jest jedno: dosłownie wszędzie znajdzie kogoś, z kim porozumie się w swoim ojczystym języku. Właśnie dlatego Islandia jest krajem dla Polaków. Jesteśmy tu mniejszością stanowiącą obecnie ponad 5 procent populacji tej wyspy, co jest największą pod względem procentowym polonią na świecie. W liczbach wygląda to tak: liczba ludności Islandii wynosi około 370 tys., a liczba Polaków na Islandii przekracza 20 tys. Jesteśmy tu siłą! Turyści z Polski mogą się poczuć tak, jak się czują w Polsce, bo właśnie w branży turystycznej pracuje najwięcej Polaków.

Islandia jest krajem dla Polaków z jeszcze jednego powodu: przetrwają tu tylko najsilniejsi. Jeśli Islandia dalej utrzyma swój kierunek rozwoju, to Islandczycy już niedługo będą stanowili mniejszość wobec polskiej większości .

Wobec powyższego dodam jeszcze, że islandzki parlament już się zastanawia nad przyjęciem języka polskiego jako języka urzędowego na Islandii. Na razie w języku polskim możemy czytać większość urzędowych stron w Internecie albo napisy na kontenerach na śmieci, co jest bardziej praktyczne.

Na Islandii mieszkam już siedem lat i nic nie wskazuje na to, żebym niedługo przeprowadził się w inne miejsce. Pominąwszy fakt, że przyjechałem tutaj do mojej żony i dzieci, to w tej skalistej wyspie się zakochałem. Skoro już kocham tę ziemię i trzy osoby, to znaczy, że tu jest mój dom.

Należę do ludzi, których życie dość mocno doświadczyło i nauczyło lekkiego traktowania spraw materialnych. Moja postawa nie pasuje zupełnie do filozofii życiowej dojrzałych Islandczyków, którzy kreują się na posiadaczy, inwestorów czy po prostu pracodawców, ale za to dobrze się uzupełniamy w przestrzeni publicznej. Oni mówią i piszą własną wersję tutejszej rzeczywistości, a ja ich obserwuję i śmieję się z ich słabości oraz zakłamania.

Z mojego punktu widzenia to raj dla turystów. Gdzie można zobaczyć wulkan i zorzę obok prawdziwego lodowca, na którym można sobie zrobić drinka z lodem tak czystym jak łza dziewicy orleańskiej? Gdzie można zobaczyć wieloryby, elfy i poziomo padający deszcz? Gdzie można zobaczyć kosmiczny krajobraz i powąchać, jak pachnie siarką piekło? To wszystko tylko na Islandii.

Każdy może dopasować sposób zwiedzania do swoich potrzeb i możliwości, żeby zobaczyć dużo i nie ryzykować życiem. Dla odważnych są też możliwości ekstremalnych wyczynów i kilkudziesięciokilometrowych wypadów w środek wyspy, ale zwykłym ludziom nie polecam spania w namiocie przy tak zmiennej pogodzie.

Ogólnie zwiedzać Islandię można na dwa sposoby. Pierwszy polega na kilkudniowym objeździe „złotego kręgu” i południa wyspy ze zwiedzaniem Reykjavíku, drugi natomiast łączy się ponadto z objazdem całej wyspy drogą krajową zwaną „jedynką” od jej oznaczenia na mapach. Reszta zależy od indywidualnych oczekiwań i skłonności do ekstremów.

Rozdział 1Þetta reddast znaczy „być Islandczykiem”

Wydawało mi się kiedyś, że cechy narodowe u ludzi nie istnieją. Dzisiaj coraz częściej widzę, że się myliłem. Oczy w tej kwestii otworzyłem dopiero w momencie zamieszkania między ludźmi pochodzącymi z innego narodu. Staram się być obojętnym obserwatorem, chociaż trudno obserwować, kiedy żyje się codziennie między wariatami, hi, hi. Pozytywne szaleństwo jest przyjemne, ale gdzieś są jego granice, po przekroczeniu których można nie wrócić. Wydaje mi się, że wielu Islandczyków nie wróciło.

Zacznę od tego, że Islandczycy mają ogólnie inne poczucie estetyki. Wystarczy popatrzeć na ich stroje na ulicy, na złomowiska samochodów przy głównej drodze krajowej czy stare, zardzewiałe hale przy farmach. Wystarczy zresztą zejść z głównych ulic w stolicy ich państwa, żeby zobaczyć w podwórkach i na osiedlach jednorodzinnych domów tragiczny obraz zaniedbanych budynków, korytarzy, brudu i śmieci. Niestety. Tego nie da się ukryć. Dużo zmieniło się przez ostatnich kilka lat, zwłaszcza wokół nowych budynków, ale ten „slumsowy” posmak jest odczuwalny prawie na każdym kroku.

Problem może polega na tym, że większość Islandczyków jeszcze niedawno mieszkała w czymś, co w naszym kręgu cywilizacyjnym nazywamy ziemianką.

Widoczne na zdjęciu szeregowe ziemianki były mieszkaniami zarówno ludzi, jak i zwierząt. Zimą było cieplej i weselej.

Miasto Reykjavík liczyło 100 lat temu 17 tys. mieszkańców, ale 200 lat temu nie mieszkało tu nawet tysiąc osób. Islandczycy byli rozproszeni po małych osadach i, mówiąc oględnie, ich kultura materialna była dość uboga.

Islandczycy są dumni ze swoich sag i dorabiają do tego różne legendy, ale brutalna prawda jest dość przykra i oparta na ubóstwie, głodzie, chorobach oraz codziennych cierpieniach. Nie napiszę, że polski chłop pańszczyźniany miał lepiej. Polski chłop jednak mógł z dalszej odległości popatrzeć na pałace, dworki szlacheckie czy kościoły i katedry przepychem sławiące boga. Polski chłop mógł poznać wzorce, których zastosowanie wymagało tylko nakładów finansowych i większej ogłady. Islandczyk najczęściej przez całe życie nie widział niczego poza swoją ziemianką, łodzią i kawałkiem uprawnego gruntu, jeśli w ogóle taki kawałek posiadał.

Aha! Þetta reddast nie znaczy „być Islandczykiem”. To znaczy jedynie: „ułoży się” albo „będzie dobrze”. Śmieję się z tej formułki, bo Islandczycy jej nadużywają dla podkreślenia swojej totalnej obojętności na wszystkie problemy wokół. Wszystko wokół będzie w porządku i nie wymaga ich zaangażowania, zwłaszcza przy pracach fizycznych, które zrobią za nich koledzy innej narodowości .

Zabytkowe domy wiejskie z XII wieku w miejscowości Keldur – najstarsze na Islandii

Zabytkowy dom w parku w Reykjavíku

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

Wydawca:

Oh book!

00-833 Warszawa

ul. Sienna 73

www.ohbook.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz