Propozycja - Magda Rysa - ebook

Propozycja ebook

Rysa Magda

4,0

Opis

„To mogła być piękna historia o miłości. Ale taką nie była. Przeze mnie. Byłem głupi, teraz już to wiem.”

 

 Bartek żył pełnią życia, nie zważając na konsekwencje. Jego luźne podejście do instytucji małżeństwa, zdrady zniszczyły związek dwojga kochających się ludzi.

 

Jednak los upomniał się o niego boleśnie.

 

Jego zdrada, jego strata, ale cenę zapłacił olbrzymią i nie tylko on.

 

 Został już w firmie i starał się ogarnąć po stracie, choć było ciężko. Wszystko ją przypominało.

 

Gdy na drodze stanęła ponętna Wioletta przypomniał sobie o świecie, którego kiedyś pragnął, ale to mogło się źle skończyć.

 

Ta Propozycja, to było czyste szaleństwo i nie był to jego pomysł, ale w końcu, czy to ważne? Ważne, że mógł uratować firmę i ludzi tam pracujących, a może i siebie samego.

 

Czy ta Propozycja pomogła mu się wyrwać z emocjonalnego dna?

 

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 92

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (4 oceny)
2
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Copyrigh© by Magda Rysa 2023

Copyrigh© Wydawnictwo Rysa 2023

All rights reserved

Zdjęcie na okładce © by VistaCreate

Projekt okładki Magda Rysa

Kopiowanie, odtwarzanie i wstawianie cytatów do wszelkich mediów tylko za zgodą autora.

ISBN 978-83-967135-1-3

Wydanie I

Wydawnictwo Rysa

Wydawca: Magdalena Szczepańska

Czaplinek

Kontakt: [email protected]

Opowiadanie dostępne tylko w formie e-booka

MAGDA RYSA

PROPOZYCJA

Ta propozycja to czyste szaleństwo,

ale warto było.

Wszedłem do kawiarnianego ogródka, kilka stolików było już zajętych, ale zauważyłem dwa wolne. Usiadłem przy jednym i spojrzałem na zegarek, miałem jeszcze chwilę do oznaczonej godziny. Rozsiadłem się więc wygodnie i zamówiłem kawę.

Przez chwilę przeglądałem informacje w telefonie a potem oddałem się obserwowaniu ludzi.

Dzisiaj, a dokładnie za trzydzieści minut miałem spotkanie z moją żoną.

Wiosna szalała w tym roku na całego. Zielono było i jakoś tak świeżo. Lubiłem maj, to znaczy kiedyś lubiłem. Potem wszystko się pomieszało, ale tutaj, w Polsce to jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku.

Przyleciałem przedwczoraj, jeszcze trochę męczyła mnie różnica czasów, ale szło przeżyć.

Zaraz po przylocie przespałem się w Warszawie w hotelu i potem wynajętym samochodem ruszyłem do domu. Postanowiłem nie dzwonić do Ali, tylko zrobić jej niespodziankę. Te odległości są nużące i męczące, ale w gruncie rzeczy mieszkanie w małym miasteczku na Pojezierzu Drawskim miało wiele pozytywów.

Jadąc wynajętym samochodem autostradą miałem sporo czasu na rozmyślanie. Dobrze wymyśliłem, żeby przespać się w hotelu, dzięki temu byłem wypoczęty.

Jadąc autostradą w stronę Poznania naszła mnie myśl o moim życiu. Może dlatego, że dostałem takie nagłe wezwanie do firmy? Zadzwonił zastępca Alicji, Łukasz Tankowski i poprosił o jak najszybszy przylot do Polski, do firmy, Na moje pytanie o przyczynę zaczął

kręcić, ale wyszło, że coś tam się dzieje. Zadzwoniłem do Alicji, najpierw nie odbierała, a gdy w końcu mogliśmy porozmawiać i zapytałem o sytuację odparła.

- Tak, Łukasz ma rację, powinieneś przylecieć do kraju, choć na chwilę. Wyjaśnię ci wszystko na miejscu, ale nie martw się o firmę. Jest ok. Przepraszam, ale muszę kończyć, za chwilę mam spotkanie. Zadzwoń do mnie jak wylądujesz. – I rozłączyła się.

To nie było w jej stylu. Natychmiast zabukowałem bilet na następny dzień. Ze Steevenem, moim partnerem biznesowym pożegnałem się telefonicznie. Obiecałem wrócić za tydzień.

Wieczorem podjechałem do hotelu na obrzeżach miasta, gdzie spotykałem się od trzech miesięcy z Mary. Najpierw zrobiła smutną minkę na wieść, że muszę wyjechać, ona to potrafiła idealnie grać smutek. Długo nie musiała się tak smucić, bo nadrobiłem to ognistym seksem. Potem zjedliśmy kolację i każde pojechało w swoją stronę. Na tydzień wystarczy.

Nie kochałem Mary, ale mógłbym. Była cudownie zbudowana, a na samo wspomnienie jej boskiego ciała moje natychmiast reagowało.

Prowadząc samochód analizowałem moje ostatnie lata w Ameryce. Firma działała bez zarzutu, kasa na koncie rosła. Moje życie osobiste było szalone, ale ten wyjazd do domu trochę mnie wystraszył. Zdawałem sobie sprawę, że jestem podły. Zdradzałem Alicję, ale nigdy nie przestałem jej kochać. Spotkania z tymi kobietami to był tylko czysty fizyczny seks.

Jestem młody, atrakcyjny, więc co się dziwić, że mam swoje potrzeby. Spojrzałem w lusterko wsteczne. Patrzył na mnie całkiem spoko gość, przystojny, zadbany, dobrze ubrany.

Podobałem się kobietom.

Po pięciu godzinach jazdy wreszcie wjeżdżałem do naszego miasteczka. Zatrzymałem się przed kwiaciarnią i kupiłem bukiet czerwonych róż. W końcu zaparkowałem na podjeździe niewielkiego domku. Osiedle domków jednorodzinnych na Polnej było w miarę nowe. Nie budowaliśmy się z Alą, kupiłem dom już w stanie zamkniętym od kogoś, kogo przerosły spłaty kredytu na budowę.

Trawnik trochę wybujał, ale wszędzie było czysto. Wszedłem do środka. Nasz mały domek na osiedlu podobnych domów wyglądał tak spokojnie, że aż się zaniepokoiłem. Rozejrzałem się po pomieszczeniach. Miałem rację, ze zdziwieniem stwierdziłem, że dom jest pusty. Nie było jej rzeczy. Chodziłem po pokojach i zaglądałem do różnych miejsc. Pusto, w łazience też żadnych kosmetyków. Wyprowadziła się? Co się stało?

Stojąc w pustym, bez życia salonie, wybrałem numer do Alicji. Odebrała dopiero po trzecim dzwonku.

- Cześć Aluśka, jestem w domu, ale nie wiem, co tu się stało. Gdzie jesteś?

- Witaj Bartek. Dobrze, że przyjechałeś. Spotkajmy się jutro w kawiarni na deptaku. Muszę ci coś powiedzieć.

- A nie możesz teraz? Gdzie ty jesteś? Czemu tu nie ma twoich rzeczy?

- Do jutra, wszystko powiem, gdy się spotkamy. O jedenastej na deptaku.

Usiadłem przy stole, dalej nic nie rozumiałem. Może chciała rozwodu? Czyżby się dowiedziała? Zawsze byłem ostrożny. Pilnowałem, że żadne moje zdjęcie nie trafiło do mediów. Ludziom też nie świeciłem w oczy. Nie, na pewno nie, to musiało być coś innego.

Cholera, ta niewiedza była męcząca. Był już wczesny wieczór, moja firma zamknięta. Zresztą najpierw chciałem porozmawiać z Alą.

Ruszyłem do miasta zrobić jakieś podstawowe zakupy. Wieczorem chodziłem znowu po domu i po ogrodzie, dawno już tu nie byłem. Moje, znajome kąty, ale jakieś takie odległe.

Chyba za długo siedziałem w Stanach. Podobało mi się tam, zachłysnąłem się tą wolnością.

Całkiem inaczej tam się żyje niż tutaj. Możliwe, że gdyby nie Ala to bym już tu nie wrócił.

Jednak była moją żona i kochałem ją. A teraz to wezwanie do przyjazdu? Co się mogło stać?

Podczas rozmów przez telefon i przez video nie wyczułem nic, co mogłoby mnie zaniepokoić, dopiero teraz zacząłem intensywnie myśleć, o co w tym wszystkim chodzi.

Dziwnie się czułem w pustym domu, nie było w nim życia, pusto, smutno, to jednak Alicja najwięcej wnosiła do naszego małżeństwa. Całą radość i ożywienie. Mimo zmęczenie nie mogłem zasnąć. Kiepsko spałem.

Pijąc rano kawę obiecałem sobie, że zostanę tu cały tydzień tak jak mówiłem Steevenowi.

Wyjdziemy gdzieś razem z Alą, jak za dawnych lat. Pójdziemy na kolację czy gdzieś. Może kino, jak kiedyś? Ala zawsze lubiła porządne kino akcji, więc chodziliśmy w narzeczeństwie do kina dość często. To zawsze była cała wyprawa do innego miasta, bo w naszej mieścinie kino zamknęli bardzo dawno temu.

Trzy lata mnie nie było, a nie, raz przyjechałem, po sześciu miesiącach, na dwa dni. A potem już tam zostałem, szkoda było tracić czas na loty. Teraz ze zdziwieniem obserwowałem zmiany w miasteczku. Zmieniało się i to na lepsze.

Niecierpliwie oczekiwałem jedenastej, potem zaplanowałem wizytę z biurze.

Już pół godziny przed czasem zaparkowałem na Rynku. Przeszedłem się dookoła, mile stwierdzając poprawę estetyki. Jednak nawierzchnia ulic była jak zawsze dziurawa jak ser szwajcarski, to się nigdy w Polsce nie zmieni.

Alicja, jak zawsze punktualna, szła powoli w stronę mojego stolika. Patrzyłem na moją żonę, piękną kobietę o kasztanowych włosach. Podcięła je chyba ostatnio, nie były już długie, teraz sięgały do ramion, ale też wyglądała ślicznie. Nie widziałem tego na video, ale też ostatnio rozmawialiśmy jakiś tydzień temu, może dwa tygodnie? Czyli to jakaś świeża sprawa.

Kochałem ją, na swój pokręcony sposób, ale kochałem. Zawsze była dla mnie ważna, mimo, że ją krzywdziłem. Po sposobie, w jaki szła, widać było, że coś ją męczy. Wiedziałem, co, a raczej, kto – ja. Ja byłem tą przyczyną. Im dłużej na nią patrzyłem tym bardziej czułem się podle.

– Witaj, Bartku. Nie, nie wstawaj. – Chciałem się zerwać i ją objąć. Zachowywała się spokojnie, nawet za bardzo spokojnie. Jak nie ona. Usiadła ostrożnie na brzegu krzesła naprzeciw mnie. Położyła torebkę na kolanach, a na niej obie dłonie. Była spięta i smutna.

Zmieniła się, dopiero teraz zobaczyłem, kamerka tego nie pokaże, skóra nie błyszczała, smutne oczy, tylko na chwilę spojrzała mi w oczy a potem jej wzrok uciekał w bok.

– Dzień dobry, Aluśka. – Uśmiechnąłem się do niej, ale nie odpowiedziała uśmiechem.

– Poproszę wodę z cytryną - zwróciła się do kelnerki z lekkim uśmiechem, ale kiedy wróciła się do mnie uśmiech zszedł z jej ślicznej twarzy. Zaniepokoiłem się.

– Co się stało, kochanie? Twój zastępca tak nagle do mnie zadzwonił, że mam natychmiast wracać do kraju. Potem ty mnie wystraszyłaś. Czy w firmie wszystko w porządku? Mówiłaś, że jest ok. Zresztą zaraz po spotkaniu tam pojedziemy, dobrze? Tam w Stanach wszystko działa idealnie, maszyny wyszukujemy naprawdę szybko. Steeven bardzo się przydaje. Myślę nawet o rozszerzeniu asortymentu o jakąś drobnicę. No, ale powiedz, co u ciebie i najważniejsze pytanie, czemu nie spotkaliśmy się w domu?

– Mam ci tak wiele do powiedzenia, ale wiem, że na pewno spieszysz się do swoich spraw i do firmy, więc postaram się opowiedzieć to wszystko w skrócie. Całe trzy lata mojego życia.

Tak, to już trzy lata, szybko to minęło prawda? Zaraz po naszym cudownym ślubie zostawiłeś mnie w swojej firmie i pojechałeś do Stanów otwierać jej filię. Wpadłeś do domu na dwa dni, czyli jedną noc. Zostawiłeś tu swojego szpiega Łukasza, a mojego zastępcę, wiedziałam o tym, bo sam się przyznał. Przekabaciłam go na swoją stronę. Zdawał ci raporty takie, jakie ja chciałam, żebyś widział.

Już trzy tygodnie po przyjeździe do Denver zdradziłeś mnie pierwszy raz. Ja też miałam tam swojego szpiega. Pamiętasz swoją sekretarkę? Ellen? Odrzuciłeś jej awanse, więc zemściła się wysyłając mi informacje. Nie mogłeś się powstrzymać, nie wiem jak to sobie tłumaczyłeś żeby w trzy tygodnie po opuszczeniu naszego małżeńskiego łóżka już przelecieć jakąś inną, obcą kobietę.

Tak się złożyło, że nie wiedziałam o jednej bardzo ważnej sprawie. Jak wyjeżdżałeś z Polski po tej dwudniowej wizycie, zaszłam w ciążę, zakochana, z naszym dzieckiem pod sercem, byłam szczęśliwa ponad wszystko. Czułam się fantastycznie, nie miałam typowych objawów, tylko smak mi się zmieniał. Trochę przypadkiem się dowiedziałam, ale nie wyobrażasz sobie, z jaką radością witałam każdy dzień.

Na moment przerwała, chwytając powoli szklankę i pijąc wodę. O kurde! Teraz dopiero mnie zaszokowała, była w ciąży? Ze mną? Mamy dziecko? Czemu nie przyszła z nim, ciekawe czy to syn czy córeczka? Czyli…szybko przemyślałem, ma już dwa latka. O kurde, ale numer…

Ona jednak zaczęła mówić dalej, wpatrywała się w szklankę z wodą i mówiła dalej:

– Chciałam ci powiedzieć o tym przez Skypeà, ale dwa dni wcześniej dostałam pierwszą informację o twojej zdradzie. Zdziwiłam się listem na maila, list był po angielsku i w załącznikach zdjęcia jak uprawiasz seks z kelnerką na tyłach klubu. Niestety to nie była informacja, której oczekiwałam, zemdlałam, dostałam krwotoku i poroniłam. Te zdjęcia były okropne. Stres był za duży. Straciłam nasze dziecko, Bartek. Małą fasolkę, która była częścią ciebie i mnie, owocem naszej miłości. Nosiłam ją pod sercem, ale nie utrzymałam jej z bólu, jaki mi zadałeś. Zwolniłeś Ellen a ona cię śledziła, ten list i zdjęcia to była jej zemsta. Tylko powiedz mi, dlaczego cierpiałam ja? To mnie dobiło, wręcz zniszczyło. Czułam się pusta i nic chyba bardziej nie mogło mnie zranić. Nawet kolejne informacje i zdjęcia z twoich miłosnych podbojów. Nic już tak nie bolało. Po roku, gdy miałam już tych informacji powyżej uszu, skończyły się. Jednak to, co widziałam i czytałam w mailach wystarczyło. A przecież w rozmowach telefonicznych i przez video byłeś ze mną taki radosny i tak gładko szło ci kłamanie o tęsknocie. Zapewnianie o miłości Ja też udawałam, że ci wierzę. Oboje byliśmy świetnymi aktorami.

Teraz sytuacja się zmieniła na tyle, że poprosiłam, aby mój zastępca a twój, a raczej nasz szpieg wezwał cię do kraju, bo przyszedł czas…– Wzięła kolejny łyk wody.

Wypiłem całą kawę, słuchałem tego, co mówiła i nie mogłem uwierzyć, ona o wszystkim wiedziała. Mieliśmy mieć dziecko? Wspólne nasze. Miałem być ojcem…Wiedziała o wszystkim, a ja…

Milion myśli w głowie i ten cholerny kamień w klacie, który nagle się pojawił nie wiadomo skąd. Ciężko mi się oddychało. Bałem się ruszyć jakbym przeczuwał, że to nie koniec złych wieści. Czyli jednak rozwód, Boże, nie chciałem jej stracić, przecież to była moja Aluśka, tamte romanse to był głownie seks. No dobra, może Mary to było coś więcej, ale ona też miała męża, więc i tak by nie wyszło. Ale tutaj? Rozwód?

– Przyszedł czas, abym powiedziała ci, że niedługo dam ci wolność. Na początku chciałam od ciebie rozwodu, już miałam nawet wniosek przygotowany. Pewnie leży gdzieś tam w którejś z szuflad. Kiedyś sobie poczytasz i się uśmiejesz z tych bzdur o niezgodności charakterów,

nie pisałam, że mnie zdradzasz to byłoby…za bardzo poniżające. Jednak trzy miesiące temu okazało się, że los wybrał całkiem inne rozwiązanie twojego problemu.

– Ala, ja nie wiem…