Polska miłość - Wojciech Młynarski - ebook + książka

Polska miłość ebook

Wojciech Młynarski

4,0

Opis

Na początku jego kariery poetyckiej sławna aktorka Kalina Jędrusik zapytała Wojciecha Młynarskiego: Młody człowieku, skąd pan tyle wie o kobietach?. Młynarski napisał wówczas dla niej piosenkę "Z kim tak ci będzie źle jak ze mną", która w 1964 roku wygrała Festiwal w Opolu.

Miłość w piosenkach Młynarskiego nie była nigdy "słodkim banałem". Choć pisał najczystsze liryki ("Gram o wszystko", "Poranne łzy", "Moje życie, twoje życie"), zawsze był w nich jakiś pomysł, gra słów, puenta. "Polska miłość" - bo przecież Po co jechać aż do Werony, do Werony daleko hen, w naszym mieście też są balkony do tragicznych stworzone scen.

W tomie "Polska miłość" znalazło się sto czterdzieści tekstów. Wiele z nich po raz pierwszy ukazuje się w druku. Oprócz wielkich przebojów, które wygrywały festiwale i są śpiewane przez kolejne pokolenia, znajdą tu Państwo utwory mniej znane, śpiewane lub recytowane na scenach teatrów czy napisane do szuflady i znalezione w archiwum. Czytelnicy będą mogli też zajrzeć do wybranych rękopisów i maszynopisów Wojciecha Młynarskiego.

Do naszej książki świetnie pasuje komentarz Mistrza z roku 1991, choć wtedy dotyczył innego dzieła: Książeczkę tę można śmiało ofiarować każdemu, o kim myślimy z odrobiną uczucia. Inaczej mówiąc, nabywając ten zbiorek, dokonują Państwo cennej lokaty kapitału (uczuciowego).

Wojciech Młynarski (1941–2017) - poeta, satyryk, artysta kabaretowy, konferansjer, dramaturg, scenarzysta, librecista, tłumacz, felietonista, kompozytor, reżyser teatralny i wykonawca swoich piosenek. Absolwent Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Autor ponad 2000 tekstów piosenek oraz wielu fraszek, limeryków i librett. Napisał też tłumaczenia lub polskie teksty do wielu zagranicznych piosenek i musicali. Debiutował na początku lat sześćdziesiątych w kabarecie i teatrze studenckiego klubu Hybrydy. Współpracował z kabaretami Dudek, Owca i Dreszczowiec. Przez lata związany ze sceną teatru Ateneum, na której stworzył legendarne spektakle "Brel", "Wysocki", "Hemar - piosenki i wiersze", Młynarski - recital". Uznawany za twórcę nowej formy artystycznej - felietonów śpiewanych. Jego piosenki, pisane m.in. dla Skaldów, Hanny Banaszak, Kaliny Jędrusik, Haliny Kunickiej, Andrzeja Zauchy, Zbigniewa Wodeckiego, Alicji Majewskiej, Ewy Bem, Maryli Rodowicz, Edyty Geppert, Michała Bajora, Krystyny Prońko czy Ireny Santor, stały się ponadczasowymi przebojami. Odznaczony Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, uhonorowany tytułem Mistrza Mowy Polskiej. Został pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 131

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (3 oceny)
1
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

 

Copyright © Agata Młynarska,

Paulina Młynarska, Jan Emil Młynarski, 2019

 

Redaktor wydania

Michał Nalewski

 

Projekt okładki

Paweł Panczakiewicz

www.panczakiewicz.pl

 

Ilustracja na okładce

© Władysław Pawelec

Ponieważ do dnia oddania książki do druku nie udało się skontaktować ze spadkobiercami autora zdjęcia na okładce, wydawca zobowiązuje się wypłacić stosowne wynagrodzenie osobom uprawnionym niezwłocznie po zgłoszeniu się do wydawcy.

 

Koncepcja książki oraz wybór wierszy

Fundacja im. Wojciecha Młynarskiego

oraz redaktor wydania Michał Nalewski

 

Korekta

Maja Lipowska

 

ISBN 978-83-8169-635-7

 

Warszawa 2019

 

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

 

GNAĆ DO LUDZI

Obruszał się, kiedy mówiło się o nim „poeta”. Powtarzał, że jest „tekściarzem”. I rzeczywiście, kiedy siadał do czystej kartki, chodziło mu o napisanie tekstu. Najczęściej piosenki. A że teksty stawały się wierszami? To już sprawa szczęścia, talentu, iskry bożej… Wszystko to w jego twórczości było. Zatem był poetą. Ale takim, który uniemożliwia polonistom zadawanie ich ulubionego pytania: „Co poeta miał na myśli?”. Bo odpowiedź jest banalnie prosta: dokładnie to, co napisał. Kiedy się Wojciecha Młynarskiego słucha albo czyta, wszytko jest jasne, klarowne, zrozumiałe. Chciał swoimi tekstami zachęcać do myślenia, ale nie miał ochoty zadręczać słuchacza czy czytelnika używaniem słów, których znaczenie znał tylko on i kilku jego wykładowców z polonistyki.

Był poetą tutejszym. Najbardziej interesowała go miłość miejscowa. Pisał: „Po co jechać do Werony?/ Do Werony daleko hen./ W naszym mieście też są balkony/ Do tragicznych stworzone scen”. Te sceny zresztą nie zawsze musiały być tragiczne. Nawet jeśli nie wszystko z miłością było w porządku, to zazwyczaj pojawiała się nadzieja. Że ona (miłość) ma sens, że warto. Bohaterowie tych opowieści zawsze byli okoliczni („Jak on ją kocha, gdy tak czeka pod budką Ruchu”) i swojscy. A to gitarzysta basowy, a to pracownica biura, która mimo zawodowego awansu wciąż jada z ukochanym w pracowniczej (a potem dyrektorskiej) stołówce. Albo odchodząca „w dal przez łan niezżęty” żniwna dziewczyna („Szukali jej w brygadzie żniwnej/ Wszyscy działacze, wszyscy żeńce”). I pasażer pociągu, który z miłości do nieznajomej „…zbacza z trasy, czyniąc dopłatę do pierwszej klasy”. Zakochanym w tekstach Młynarskiego nie kwitną jakieś ekskluzywne kwiaty, ale maciejka i czosnek. No dobrze, jeszcze jaśmin pojawia się w kilku utworach. Słowa rozstania zapisywane są na kwicie z chemicznej pralni („Odchodzę, odbierz sama…”). A symbolem gorącego uczucia może być jedzona wspólnie kartoflanka.

Wiele z jego lirycznych tekstów to utwory dokumentalne. Miłość miłością, ale ważne są też czasy, miejsca i okoliczności, w których się zdarzyła. Jest taka, którą trzeba wystać w kwaterunku, jest zdobywana na raty, jest plan idealny: „…cukier na kartki, sweter do pralni, wyspać się i ożenić”, pojawia się „cerownia” pękniętych serc i opowieść o tym, że „kuchnię mamy ciemną, przyszłość mamy jasną”. Kochankowie posługują się językiem znanym z oficjalnych komunikatów prasowych: „Blade gwiazdy świeciły wysoko/ i choć pora zrodziła się nocna/ bezpośrednio i z troską głęboką/ przebiegała dyskusja owocna”.

Miłość opisywana przez Wojciecha Młynarskiego nie jest letnia ani średnia. Raczej taka, której bohaterowie z całą pewnością mogą stwierdzić: „Idę na całość” i „Gram o wszystko”. Jak się kochają to… absolutnie, że posłużę się ulubionym sformułowaniem bohatera serialu Droga. Ta piosenka kierowcy ciężarówki z telewizyjnego filmu wraca do mnie zawsze, kiedy wspominam Wojciecha Młynarskiego. Pewnie nie zaliczyłby jej do najważniejszych w swoim dorobku, ale dla mnie ma ona znaczenie fundamentalne. Zwłaszcza ten fragment: „No a gdyby kiedy kto/ Zadał mi pytanie to/ Co mnie nocą razy sto/ Ze snu budzi/ Gdybym miał powiedzieć wam/ Dokąd gonię, dokąd gnam/ Ja odpowiedź jedną mam/ Gnam do ludzi”. A na co trafiłem podczas czytania tekstów zebranych w tej książce? W piosence Idę na całość pojawia się zwrot: „A ja do ludzi gnam jak w dym/ i słowa »kocham« się nie wstydzę…”. Moim zdaniem właśnie to „gnanie do ludzi” było sensem twórczości Wojciecha Młynarskiego. Żeby z nimi pobyć, poobserwować ich, zaczerpnąć z ich języka, czasem potrząsnąć nimi, wytknąć im wady i słabości, ale przede wszystkim opisać ich uczucia. I oby się okazało, że wśród nas jest wielu takich, którzy ciągle gnają do Młynarskiego. Wspominając, słuchając, czytając. I że być może dzięki temu „gnaniu” stajemy się odrobinę wrażliwsi i odważniejsi. Na tyle, żeby słowa „kocham” się nie wstydzić.

Artur Andrus

 

DROGI CZYTELNIKU!

Oddajemy w Twoje ręce kolejny wybór wierszy i piosenek Wojciecha Młynarskiego. Tym razem o miłości. Ten temat był dla niego zawsze ważny. W 1964 roku na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zdobył nagrodę za piosenkę o namiętnej relacji dwojga zakochanych – Z kim tak ci będzie źle jak ze mną, którą napisał dla Kaliny Jędrusik. Chwilę potem cała Polska śpiewała jego słynne Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach, z panną Krysią – polską femme fatale z turnusu trzeciego – w roli głównej. Kiedy jego nazwisko znalazło się pod specjalnym nad­zorem cenzury PRL-u, ubierał niewygodne treści w romantyczne dekoracje i mówił „co to jest poezja oraz miłość”. Do miłości w piosenkach wracał też w swoich ostatnich latach, kiedy – już wycofany z życia publicznego – trwał w „skromnej niszy przeznaczonej dla myślących”. Zawsze powtarzał, że piosenki liryczne pozawalają mu obcować z materią ponadczasową, uniwersalną, bliską każdemu.

Młynarski potrafił nadać rangę poetycką codziennym gestom. Nazwać to, co czujemy, za czym tęsknimy i o czym marzymy. A z naszych słów – rzucanych w pośpiechu, ­złości czy zachwycie – tworzył swoje śpiewane przypo­wieści.

 

W tym wydaniu kolejny raz sięgnęliśmy do archiwum ­Autora, żeby wybrać teksty nieznane i niepublikowane oraz wrócić do tych, które są jego znakiem firmowym. Po raz pierwszy publikujemy wybrane rękopisy i maszynopisy. Wszystko po to, żeby w pewnych tematach mieć ­jasność. A zwłaszcza w temacie Marioli.

 

Z wyrazami szacunku

Fundacja imienia Wojciecha Młynarskiego:

Agata Młynarska-Schmidt, Paulina Młynarska,

Jan Emil Młynarski,

oraz redaktor wydania Michał Nalewski

 

WIERSZE DATOWANE

 

OPUSZCZONA DZIEWCZYNA

Jeszcze wczoraj zaciągałeś się OLD-GOLDEM

Jeszcze wczoraj byłeś moim Leopoldem

Oddawałam, poświęcałam się bez granic

Wszystko na nic, wszystko na nic…

 

Jeszcze jaśmin i księżyca promień blady

Jeszcze w ustach gorzki smak twej czekolady

Czemu znowu nie jesteś mi ZŁY

Czemu znowu nie mówisz mi: „Ty”

 

Leopoldzie posłuchaj tych słów

Leopoldzie ach wróć do niej znów

Tyś dla niej jeden tyś jedyny w całym worldzie

Leopoldzie Leopoldzie Leopoldzie

 

Leopoldzie – ach doceń ten ból

Leopoldzie – ty przestań być cool

Swym szeptem wypełń jej noce jej dnie

O Leopoldzie Leopodzie nie mów: „Nie”

Leopoldzie – ach doceń mój ból

Leopoldzie – ty przestań być cool

W twej prozie znów przeglądać się chcę

O Leopoldzie Leopoldzie nie mów: „Nie”

 

Jeszcze wczoraj wspólny obiad – był makaron

Lecz u brzegów jazzu czekał smutny Haron

Coś się zacięło, coś się niedookreśliło

I prysła miłość, największa miłość

 

Dziś w deszczowe popołudnie siedzę sama

Mój jamsession się zmienił w melodramat

Milczą longplaye, łzy płyną spod rzęs

A jeszcze wczoraj moje życie miało sens…

 

Leopoldzie posłuchaj tych słów

Leopoldzie ach wróć do niej znów

Tyś dla niej jeden tyś jedyny w całym worldzie

Leopoldzie Leopoldzie Leopoldzie

 

Leopoldzie ach doceń ten ból

Leopoldzie ty przestań być cool

Swym szeptem wypełń jej noce jej dnie

O Leopoldzie Leopoldzie nie mów: „Nie”

Leopoldzie – ach doceń mój ból

Leopoldzie – ty przestań być cool

W twej prozie znów przeglądać się chcę

O Leopoldzie Leopoldzie nie mów: „Nie”

1962

 

Z KIM TAK CI BĘDZIE ŹLE JAK ZE MNĄ

Oszukiwałeś mnie! Dręczyłeś mnie!

Na każdą prośbę mą odpowiedź miałeś jedną: „Nie!”.

Może to lepiej, po co dłużej grać,

gdy polska kuchnia i to ciało cię przestało brać...

Byliśmy zbyt sentymentalni,

krótko przeciąłeś ten głupi melodramat:

nad miastem świt, na stole kwit z chemicznej pralni

z krótkim dopiskiem: „Odchodzę, odbierz sama...”.

 

Z kim tak ci będzie źle jak ze mną,

przez kogo stracisz tyle szans każdego dnia,

kto blady świt, noce bezsenne

tak ci zatruje jak ja?!

Przez kogo w pół się golić przerwiesz,

na deszcz wybiegniesz – zarośnięty, zły,

kto będzie zdrowie miał i nerwy

na takie zero jak ty?!

 

I w którym z miast, przy której z dam

tak będziesz cierpiał, będziesz taki całkiem sam,

jak zagrać chcesz kolejną z ról,

kto się da nabrać na twój ból?!

Z kim tak ci będzie źle jak ze mną

i kogo rzucisz tak jak mnie któregoś dnia?

Kto będzie czekał w noc bezsenną?

Bo już nie ja!!!

 

A w końcu zerwać z kimś – zwyczajna rzecz,

w końcu ja pierwsza dawno chciałam ci powiedzieć: „Precz!”.

Mógłbyś się kąpać albo jeść mój chleb,

mnie żadna siła – wyrzuciłabym na zbity łeb!

W końcu – pal sześć – nie jestem winna,

że byłeś taki, że nie byłeś w moim stylu...

Twój beret basque, twych oczu blask zabierze inna,

lecz nim zabierze, pomyśl chwilę...

 

Z kim tak ci będzie źle jak ze mną,

przez kogo stracisz tyle szans każdego dnia,

kto blady świt, noce bezsenne

tak ci zatruje jak ja...

Przez kogo w pół się golić przerwiesz,

na deszcz wybiegniesz – zarośnięty, zły,

kto będzie zdrowie miał i nerwy

na takie ścierwo jak ty...

 

I w którym z miast, przy której z dam

tak będziesz cierpiał, będziesz taki całkiem sam,

jak zagrać chcesz kolejną z ról,

kto się da nabrać na twój ból?

Z kim tak ci będzie źle jak ze mną

i kogo rzucisz tak jak mnie któregoś dnia?

Kto będzie czekał w noc bezsenną?

Ty wiesz – że ja!

1963

OCH, TY W ŻYCIU!

Słów znowu parę skreślić muszę,

bo choć w tym nie ma mojej winy,

lecz znowu mam rozdartą duszę

z powodu – śmieszna rzecz – dziewczyny.

Taki byłem hardy, taki byłem twardy,

ani mi się o tym dotąd śniło,

dotąd nie wiedziałem, dzisiaj zrozumiałem,

co to jest poezja... oraz miłość...

Że w tych sprawach to się liczy

byle listek, byle śmieć – 

pan mnie rozumie?!

I kalendarz robotniczy

może żółty kolor mieć –

pan mnie rozumie?!

A gdy fruną kormorany

i mgła snuje się jak dym

w sitowia szumie,

to mężczyzna ukochany się skojarzyć

może z tym...

Pan mnie rozumie? Pan nie

rozumie?!

Och, ty w życiu, ty w życiu jedyna! –

do dziewczyny tej wzdycham wśród marzeń,

bo choć nie wiem, gdzie leży przyczyna,

ja się jej z tym raczej nie kojarzę...

Ta poezja mnie przesłania

wokół cały świat i wiem – pan mnie wyczuwa?

Że nie musi się zmierzchaniem

czy z mieszkaniem kończyć dzień – pan mnie

wyczuwa?

Że to jest brutalny krzyk,

przeboju gwizd, banału brak

i ptak, co fruwa...

i z tym wszystkim ten kochany się kojarzy,

niech go szlag – pan mnie wyczuwa? Pan nie

wyczuwa!

Och, ty w życiu, ty w życiu jedyna! –

do dziewczyny tej wśród marzeń wzdycham,

lecz choć nie wiem, gdzie leży przyczyna,

ona wciąż mnie nie chce i odpycha...

Ona nie ma tych skojarzeń,

czemu nie ma – nie wiem sam – pan to

przyswaja?

A ja świat intymnych marzeń

jak mężczyźni inni mam – pan to przyswaja?

Czasem myślę, że to wszystko

jest już blisko, jest tuż-tuż – świat mnie upaja!

A po chwili sen mój pryska, nie kojarzę

się i już! – pan to przyswaja? Pan nie

przyswaja!

Och, ty w życiu, ty w życiu jedyna,

och, ty dolo, och, dolo ty mojaż,

sympatyczna, liryczna dziewczyno,

skojarz ty mnie sobie wreszcie, skojarz...

1965

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

GNAĆ DO LUDZI

DROGI CZYTELNIKU!

WIERSZE DATOWANE

OPUSZCZONA DZIEWCZYNA*

Z KIM TAK CI BĘDZIE ŹLE JAK ZE MNĄ

OCH, TY W ŻYCIU!

POLSKA MIŁOŚĆ

CZAS MIŁOŚCI

ZMIENIŁEŚ SIĘ

ŻORŻYK

KARTOFLANKA

JUŻ JA Z TOBĄ NIE ZOSTANĘ

ŻNIWNA DZIEWCZYNA

DZIEWCZYNY, BĄDŹCIE DLA NAS DOBRE NA WIOSNĘ

BALLADA O ROMANSACH

DAJ DES

NIE UMIAŁEM TAK ŁADNIE

CZY JESZCZE ZDĄŻĘ

NIE MÓW, JAKĄ PRZYJDZIESZ DROGĄ

WSZYSTKO MI MÓWI, ŻE MNIE KTOŚ POKOCHAŁ

BYNAJMNIEJ

PRZEZ MINUTĘ

ACH, CO TO BYŁ ZA ŚLUB

KTOŚ, KTO MNIE LUBI

TY

ZECHCESZ MNIE, ZECHCESZ*

RELACJA LIRYCZNA

ŚCIANY MIĘDZY LUDŹMI

DZIEWCZYNY, KOCHAJCIE NAS*

IDĘ NA CAŁOŚĆ

NAJPIĘKNIEJSZY LIST MIŁOSNY

PO CO JECHAĆ DO WERONY

ZATĘSKNIĆ ZA SOBĄ NIE JEST ŹLE*

PRZEŚLICZNA WIOLONCZELISTKA

NA NASZYM PIĘTRZE NOWINA

DLACZEGO NAS TAM NIE MA?*

ZUZANNY JESZCZE ŚPIĄ

CHŁOPIEC NA DŁUŻEJ

PROWIZORYCZNIE

DWANAŚCIE GODZIN Z ŻYCIA KOBIETY

CZAS MAŁŻEŃSKIEJ NIEPOGODY

Z WIELKIEJ NIEŚMIAŁOŚCI MEJ

TOWARZYSTWO PRZYJAŹNI MĘŻA Z ŻONĄ

BOSSA NOVA DLA TEŚCIÓW

KOCHAM SIĘ W POECIE

CO Z NAMI BĘDZIE PO HAPPY ENDZIE*

PAN MARCIN ŚPI

NIE PRZECHODŹMY NA CZAS LETNI

SPÓŹNIŁAM SIĘ NA MÓJ ŚLUB

JESTEM ZNÓW BOGATA

JESIENNY PAN

W MIŁOŚCI SŁOWA NIC NIE ZNACZĄ

CUDOWNIE ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA

KAŻDA BLONDYNKA*

KSIĘŻYC NAD KOŚCIELISKIEM

PORANNE ŁZY

PĘKŁO MI SERCE

MACIE MNIE Z GŁOWY

JEŚLI MASZ DO KOGO WRACAĆ*

PRZYSZŁA DO MNIE MIŁOŚĆ NIESZCZĘŚLIWA*

ZAJĘTY TYTUŁ KOCHAM CIĘ*

JUTRZEJSZA MIŁOŚĆ*

BOHATEROWIE REMARQUE’A

MAM ZŁE LATA I DOBRE DNI

ZZIĘBNIĘTE SERCE*

JAK ODERWAĆ OD CIEBIE MYŚL*

WIECZÓR BEZ OKAZJI

GRAM O WSZYSTKO

PIOSENKA O TAJEMNICY

MAM OCHOTĘ NA CHWILECZKĘ ZAPOMNIENIA

KOCHAM CIĘ, ŻYCIE!

PRZEPROWADZKI

MARSZ SAMOTNYCH KOBIET

OGRZEJ MNIE

BĄDŹ MOIM NATCHNIENIEM

SERCE TO JEST MUZYK

TAK BYM CHCIAŁA KOCHAĆ JUŻ

KLEJ DO SERC*

ZA CO KOCHAM CIĘ?*

MOJA MIŁOŚĆ NAJWIĘKSZA

SZANOWNY PANIE BALZAC

BIDUSIA

NIE MAM JASNOŚCI W TEMACIE MARIOLI

JUŻ CIĘ NIE KOCHAM

DZIEWCZYNY Z KOMOROWA

DWA MIASTA

„ŁOŁ”

JA DO DOMU WRACAM DŁUGO*

MOJE ŻYCIE, TWOJE ŻYCIE

ŻADNA, PROSZĘ PANA, KOBITA

POD KAŻDYM ADRESEM MIŁOŚCI*

MÓJ NIEANIELSKI LOS*

KAŻDA DZIEWCZYNA JEST CYGANKĄ*

ŻAL MI NADZIEI*

ZANIM PIĘKNIE KŁAMAĆ SIĘ NAUCZĘ*

NA KRAKOWSKIM CZY W NOHANT*

UWIERZ MIŁOŚCI*

MELODIĄ WRACASZ DO MNIE*

NIE UMIEM GRAĆ W MIŁOŚCI*

W BŁĘKIT ŚWIAT ZMIENIASZ MI*

BĄDŹ MOIM PIAZZOLLĄ*

TRUDNE RÓWNANIE*

NA ZŁAMANIE KARKU*

NOCE MAGICZNE*

MIŁOŚĆ JEST IMPRESJONISTĄ

BYLE SIĘ JESZCZE ZNOWU SPOTKAĆ*

SAMBA Z KALENDARZA*

AŻ ZAKOCHAM SIĘ SZCZĘŚLIWIE*

PROSZĘ, DAJ MI CZAS

JA KOCHAM, TY KOCHASZ*

MIŁOŚĆ JEST TYLKO JEDNA*

MIŁOŚĆ NAM PIOSENKĘ GRA*

ŻYJE SIĘ ZAWSZE W BRULIONIE*

UCZ SIĘ CZEKAĆ*

WIERSZE NIEDATOWANE

BIAŁE ŻAGIELKI*

ŁAGODNE ŚWIATŁO TWOICH OCZU*

CHYBA ŻE TY MNIE POLUBISZ*

NIE PRÓBUJ ZATRZYMAĆ MIŁOŚCI*

WTUL SIĘ W SEN*

JUŻ JEST PO BURZY*

PRYWATNE ŚWIĘTO*

PRZEKORNY HOROSKOP*

KTÓRA TO JUŻ WSPÓLNA WIOSNA*

ONA CHODZI TAK PRZEŚLICZNIE*

PRAWO DO MIŁOŚCI*

KARNAWAŁOWO WIRUJE ŚWIAT*

POGADAJ ZE MNĄ*

DLACZEGO NIKT NIE NAPISAŁ MI ROMANSU*

A MNĄ NIE CHCE PONIEWIERAĆ NIKT…*

BĘDZIEMY SAMI*

BYM WRESZCIE POCZUŁ, ŻE BEZ NIEJ ANI RUSZ*

DALEKO DO CIEBIE*

JAK JA JĄ KOCHAM*

JAŚMINOWA PIOSENKA*

JEŚLI KOCHA CIĘ KTOŚ*

KOCHAM CIEBIE JAK TY MNIE*

NIE MA CIEBIE W MOIM NIEBIE

PANOWIE, BĄDŹCIE DLA NAS DOBRZY NA LATO*

PIOSENKI MOJEJ PIERWSZEJ MIŁOŚCI*

PÓKI LUDZIE SIĘ KOCHAJĄ*

ŻONA AUTORA*

ZAPOMINAM CIĘ*

WSZYSTKIE SŁOWA MIŁOŚCI*

NOTA EDYTORSKA