Polscy święci i błogosławieni - Ewa Czerwińska - ebook

Polscy święci i błogosławieni ebook

Ewa Czerwińska

5,0

Opis

Za podstawę przyjęto wykaz polskich świętych i błogosławionych opublikowany na stronie internetowej Katolickiej Agencji Informacyjnej w 2009 roku, uzupełniony o osoby wyniesione na ołtarze po tej dacie.

W ten sposób książka obejmuje 32 osoby kanonizowane i 228 osób beatyfikowanych, czyli łącznie 260 postaci, przedstawionych w porządku chronologicznym, od św. Wojciecha po Jana Pawła II.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 449

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




POL­SCY ŚWIĘ­CI I BŁO­GO­SŁA­WIE­NI

EWA CZER­WIŃ­SKA

Au­tor­ka: Ewa Czer­wiń­ska

Re­dak­cja: Ita Tu­ro­wicz

Ko­rek­ta: Mo­ni­ka Ula­tow­ska

Pro­jekt okład­ki: Krzysz­tof Kieł­ba­siń­ski

Zdję­cia na okład­ce: św. Fau­sty­na: © Ma­rek Sko­rup­ski / Fo­rum, Jan Pa­weł II: © Zu­ma­Press / Fo­rum, ks. Po­pie­łusz­ko: © Sta­ni­sław Sas / Fo­rum

Skład i ła­ma­nie: TYPO

Co­py­ri­ght © 2013 Gru­pa Wy­daw­ni­cza Fok­sal sp. z o.o.

Wy­daw­ca:

Gru­pa Wy­daw­ni­cza Fok­sal sp. z o.o.

ul. Fok­sal 17, 00-372 War­sza­wa

tel. 22 826 08 82, faks 22 380 18 01

biu­ro@gwfok­sal.pl

www.gwfok­sal.pl

ISBN 978-83-7881-316-3

Skład wer­sji elek­tro­nicz­nej: Mi­chał Olew­nik / Gru­pa Wy­daw­ni­cza Fok­sal Sp. z o.o.i Mi­chał La­tu­sek / Vir­tu­alo Sp. z o.o.

Bądź­cie świę­ty­mi, bo Ja je­stem świę­ty, Pan, Bóg wasz!

(Księ­ga Ka­płań­ska 19,2)

Wprowadzenie Święci ikonami Chrystusa

„Pol­ska jest oj­czy­zną świę­tych” – po­wie­dział kar­dy­nał An­ge­lo Ama­to 9 czerw­ca 2013 roku, w dniu be­aty­fi­ka­cji dwóch Po­lek wy­nie­sio­nych wła­śnie na oł­ta­rze.

Czy sło­wa te ozna­cza­ją, że w na­szym na­ro­dzie ro­dzi­ło się i nadal się ro­dzi wie­lu chrze­ści­jan, któ­rzy za­słu­gu­ją na to za­szczyt­ne mia­no? Je­śli tak, to war­to so­bie za­dać py­ta­nie – kim wła­ści­wie są świę­ci? Co ich wy­róż­nia spo­śród in­nych?

Pierw­sze, co rzu­ca się w oczy, to ich bez­gra­nicz­na mi­łość do Boga, prze­ży­wa­na w oso­bi­stej wię­zi z Nim. Jest ona pod­sta­wo­wą mo­ty­wa­cją ca­łe­go ich ży­cia – wszyst­kich za­cho­wań, po­dej­mo­wa­nych dzia­łań. Nie ma roz­dzia­łu mię­dzy ich ży­ciem re­li­gij­nym a po­zo­sta­ły­mi sfe­ra­mi ziem­skie­go by­to­wa­nia, wszyst­ko łą­czy się w jed­no.

Aby to było moż­li­we, mu­szą ob­fi­cie czer­pać z Bo­żej ła­ski i mi­ło­ści, po­nie­waż to Boża mi­łość sta­no­wi po­czą­tek każ­dej ludz­kiej mi­ło­ści. Lu­dzie świę­ci w swo­im ziem­skim ży­ciu po­dej­mu­ją trud współ­pra­cy z ła­ską, co owo­cu­je za­rów­no oso­bi­stym uświę­ce­niem, jak i nad­zwy­czaj­ny­mi dzie­ła­mi.

Nie ozna­cza to jed­nak ży­cia ła­twe­go – w ży­ciu każ­de­go świę­te­go wi­dzi­my trud i cier­pie­nie; nie ma tu wy­jąt­ków. Nikt nie do­cho­dzi do świę­to­ści ścież­ką pro­stą i przy­jem­ną. Nikt nie sta­je się świę­ty z dnia na dzień. Każ­dy po­dej­mu­je wła­sną mia­rę bólu, cho­ro­by, nie­zro­zu­mie­nia, wy­sił­ku. Świę­tość osią­ga je­dy­nie ten, kto jest go­to­wy wziąć swój krzyż i złą­czyć go z męką Chry­stu­sa, pójść wą­ską dro­gą i przejść przez cia­sną bra­mę (Ewan­ge­lia wg św. Ma­te­usza 7,14).

Mi­łość do Boga prze­kła­da się na mi­łość do lu­dzi – przede wszyst­kim do tych, któ­rzy są naj­bli­żej, lecz nie tyl­ko. Ozna­cza tak­że mi­łość do wła­sne­go na­ro­du, do zie­mi ro­dzin­nej, do Oj­czy­zny.

Świę­ci ko­cha­ją w stop­niu he­ro­icz­nym – w peł­ni od­da­ją sie­bie Bogu i in­nym. Szu­ka­ją tej je­dy­nej dro­gi, na któ­rej mogą słu­żyć naj­le­piej, i od­kry­wa­ją ją. A po­tem idą nią kon­se­kwent­nie, nie zwa­ża­jąc na prze­ciw­no­ści, tru­dy, prze­szko­dy, ani na­wet na wła­sną sła­bość, cho­ro­bę, cier­pie­nie. Idą dro­gą po­wo­ła­nia, złą­cze­ni z Chry­stu­sem. „To lu­dzie od­waż­ni, któ­rzy sil­ni wia­rą wy­chy­la­ją się z ło­dzi mio­ta­nej bu­rza­mi, aby po­móc bra­ciom bę­dą­cym w po­trze­bie” (kar­dy­nał An­ge­lo Ama­to, 9 czerw­ca 2013).

Dzię­ki re­ali­zo­wa­niu tej po­sta­wy z peł­nym od­da­niem świę­ci sta­ją się dla nas iko­na­mi Chry­stu­sa. W nich i w ich ży­ciu mo­że­my jak w zwier­cia­dle oglą­dać Je­zu­sa. To oni po­ka­zu­ją nam, co jest w ży­ciu naj­waż­niej­sze, i jak to osią­gnąć. W trak­cie tego ży­cia – ży­cia na chwa­łę Bożą, nie wła­sną – znaj­du­ją szczę­ście i speł­nie­nie, ja­kie­go pra­gnie każ­dy czło­wiek.

O ilu Po­la­kach mo­że­my z całą pew­no­ścią po­wie­dzieć, że ta­kie wła­śnie ży­cie pro­wa­dzi­li? Ilu jest za­twier­dzo­nych przez Ko­ściół świę­tych i bło­go­sła­wio­nych pol­skich? Ilu mamy praw­dzi­wych bo­ha­te­rów wia­ry?

Trud­no licz­bę tę po­dać pre­cy­zyj­nie – po pierw­sze, po­nie­waż przez wie­ki dzia­ła­li w na­szym kra­ju i żyli tu tak­że cu­dzo­ziem­cy na tyle zwią­za­ni z na­szą Oj­czy­zną, iż po­wszech­nie my­śli­my o nich jako o sy­nach i cór­kach tej zie­mi. War­to wspo­mnieć choć­by o świę­tych Woj­cie­chu, Ja­dwi­dze czy Kin­dze. Po dru­gie, cza­sem bra­ku­je ofi­cjal­ne­go do­ku­men­tu po­twier­dza­ją­ce­go kult da­nej oso­by. W po­cząt­kach na­szej pań­stwo­wo­ści nie obo­wią­zy­wa­ły żad­ne pro­ce­du­ry ogła­sza­nia świę­ty­mi – szcze­gó­ło­we prze­pi­sy pro­ce­sów be­aty­fi­ka­cyj­nych i ka­no­ni­za­cyj­nych usta­li­li do­pie­ro pa­pież Urban VIII (1625) i Be­ne­dykt XIV (1745). Nie­kie­dy w ogó­le nie po­dej­mo­wa­no sta­rań o do­peł­nie­nie wy­mo­gów for­mal­nych, a w okre­sach za­wi­ro­wań hi­sto­rycz­nych (choć­by roz­bio­rów Pol­ski czy wo­jen) pro­ce­sy ciąg-nęły się bar­dzo dłu­go, do­ku­men­ty gi­nę­ły bądź ule­ga­ły znisz­cze­niu… W ta­kich i po­dob­nych oko­licz­no­ściach Sto­li­ca Apo­stol­ska po pro­stu po­twier­dza­ła kult ist­nie­ją­cy „od nie­pa­mięt­nych cza­sów”, za­li­cza­jąc oso­bę do gro­na bło­go­sła­wio­nych czy świę­tych. W in­nych przy­pad­kach po wie­kach prze­pro­wa­dza­no ofi­cjal­ny ob­rzęd be­aty­fi­ka­cji lub ka­no­ni­za­cji.

Poza tym żyło i żyje wśród nas wie­lu świę­tych, któ­rych świę­tość zna­na jest je­dy­nie Bogu, nie są wy­no­sze­ni na oł­ta­rze, ale łą­czą się w wiel­kie gro­no Wszyst­kich Świę­tych.

Na po­trze­by tej książ­ki za pod­sta­wę przy­ję­łam wy­kaz pol­skich świę­tych i bło­go­sła­wio­nych opu­bli­ko­wa­ny na stro­nie in­ter­ne­to­wej Ka­to­lic­kiej Agen­cji In­for­ma­cyj­nej w 2009 roku, uzu­peł­nio­ny o imio­na osób wy­nie­sio­nych na oł­ta­rze po tej da­cie. W ten spo­sób na­sza li­sta obej­mu­je 32 oso­by ka­no­ni­zo­wa­ne i 225 osób be­aty­fi­ko­wa­nych, czy­li łącz­nie 257 po­sta­ci.

Ce­lem pu­bli­ka­cji jest przed­sta­wie­nie tych lu­dzi w spo­sób jak naj­prost­szy i przy­stęp­ny – bez upięk­szeń, opie­ra­jąc się w mia­rę moż­li­wo­ści tyl­ko na fak­tach. Dla­te­go bio­gra­my są krót­kie, może „mało li­te­rac­kie”. Tam, gdzie in­for­ma­cje nie mogą być po­twier­dzo­ne przez źró­dła, albo są nie­pew­ne, zo­sta­ło to za­zna­czo­ne. Na­tu­ral­nie, w ży­cio­ry­sach osób od­le­głych nam w cza­sie trud­no ustrzec się śla­dów le­gend, gdyż nie­wie­le mamy da­nych zwe­ry­fi­ko­wa­nych. Z tego też po­wo­du przy­ję­łam za­sa­dę chro­no­lo­gicz­nej ko­lej­no­ści za­miesz­cza­nia syl­we­tek na­szych bo­ha­te­rów – zgod­nie z datą ich na­ro­dzin albo śmier­ci (gdy data uro­dzin nie jest zna­na). Dzię­ki temu wraz z po­stę­pem lek­tu­ry po­sta­cie sta­ją się nam co­raz bliż­sze pod wzglę­dem kul­tu­ro­wym – czy ma to zna­cze­nie dla do­świad­cza­nia więk­szej łącz­no­ści z nimi, po­zo­sta­je spra­wą in­dy­wi­du­al­ne­go od­bio­ru.

Gdy ob­ser­wu­je­my ro­sną­cą licz­bę pol­skich świę­tych i bło­go­sła­wio­nych w ko­lej­nych stu­le­ciach na­szej hi­sto­rii, ro­dzi się w nas py­ta­nie, czy ich mno­gość w wie­ku XIX i XX to je­dy­nie wy­nik więk­szej do­stęp­no­ści in­for­ma­cji, czy może rów­nież na­glą­cej po­trze­by cza­sów.

Za­uwa­ża­my też wiel­ką róż­no­rod­ność lu­dzi wy­nie­sio­nych na oł­ta­rze, je­śli cho­dzi o ich po­cho­dze­nie, wy­kształ­ce­nie, dro­gę ży­cio­wą, po­dej­mo­wa­ne dzia­ła­nia… a na­wet cha­rak­ter i zdol­no­ści. Może to su­ge­ro­wać po­wszech­ność po­wo­ła­nia do świę­to­ści, kie­ro­wa­nie go przez Boga do każ­de­go czło­wie­ka…

Część 1Polscy Święci

Wojciech – bosy biskup

Przy­czy­ną na­szej [tu] po­dró­ży jest wa­sze zba­wie­nie, aby­ście – po­rzu­ciw­szy głu­che i nie­me bał­wa­ny – uzna­li Stwór­cę na­sze­go, któ­ry jest je­dy­nym Bo­giem.

(wiec w Pru­sach, 17 kwiet­nia 997)

Nazy­wał się wła­ści­wie Woj­ciech Sław­ni­ko­wic. Uro­dził się oko­ło 956 roku w bo­ga­tej ro­dzi­nie w miej­sco­wo­ści Li­bi­ce na te­re­nie Czech. Jego oj­ciec Sław­nik był gło­wą rodu spo­krew­nio­ne­go z pa­nu­ją­cą w Niem­czech dy­na­stią sa­ską. Mat­ka Strze­ży­sła­wa po­cho­dzi­ła praw­do­po­dob­nie z rodu Prze­my­śli­dów, ów­cze­snych wład­ców Czech. Woj­ciech był szó­stym z sied­miu sy­nów.

Po­cząt­ko­wo oj­ciec prze­zna­czał go do sta­nu ry­cer­skie­go. Pla­ny te zmie­ni­ła po­waż­na cho­ro­ba chłop­ca. Kie­dy wy­zdro­wiał, ro­dzi­ce, wdzięcz­ni Bogu za ła­skę, w 972 roku od­da­li szes­na­sto­let­nie­go Woj­cie­cha pod opie­kę ar­cy­bi­sku­pa Mag­de­bur­ga, Adal­ber­ta, z prze­zna­cze­niem do sta­nu du­chow­ne­go. Na jego dwo­rze uczył się w szko­le ka­te­dral­nej, wraz z młod­szym bra­tem Ra­dzi­mem, pod okiem słyn­ne­go na­uczy­cie­la Otry­ka. Tu po­znał ję­zyk nie­miec­ki, ła­ci­nę i ję­zyk Lut­ty­ków (Wie­le­tów).

Przyj­mu­jąc sa­kra­ment bierz­mo­wa­nia, w po­dzię­ko­wa­niu dla opie­ku­na, wy­brał imię Adal­bert.

Po śmier­ci men­to­ra w 981 roku wró­cił jako sub­dia­kon do Czech. W tym sa­mym roku przy­jął świę­ce­nia ka­płań­skie. Gdy zmarł bi­skup pra­ski Dyt­mar, Woj­ciech sta­nął na cze­le die­ce­zji pra­skiej w dniu 3 kwiet­nia 983 roku, mimo że nie ukoń­czył jesz­cze wy­ma­ga­nych do peł­nie­nia tej funk­cji trzy­dzie­stu lat. Sa­krę bi­sku­pią otrzy­mał 29 czerw­ca tego sa­me­go roku.

Był wzo­rem pa­ste­rza trosz­czą­ce­go się o swo­ją owczar­nię – do Pra­gi wszedł boso, po­ma­gał ubo­gim, słu­chał ich skarg, od­wie­dzał ich. By­wał w wię­zie­niach i na tar­gu nie­wol­ni­ków.

Sy­tu­acja w Ko­ście­le cze­skim oka­za­ła się trud­na – bi­skup po­zo­sta­wał na ła­sce i nie­ła­sce wład­cy i bo­ga­tych ro­dów. Woj­ciech na­po­mi­nał du­chow­nych wio­dą­cych nie­mo­ral­ne ży­cie, to­też jego bez­kom­pro­mi­so­wa po­sta­wa pro­wa­dzi­ła do licz­nych kon­flik­tów. Po pię­ciu la­tach, w 989 roku wy­je­chał naj­pierw do Mo­gun­cji, a po­tem do Rzy­mu – do pa­pie­ża z proś­bą o radę i zgo­dę na zrze­cze­nie się urzę­du bi­sku­pa Pra­gi.

Pa­pież Jan XV nie zwol­nił Woj­cie­cha z obo­wiąz­ków, po­zwo­lił jed­nak na od­da­le­nie się od nich na pe­wien czas. Bi­skup za­mie­rzał udać się pie­szo do Zie­mi Świę­tej. W dro­dze, nie­da­le­ko Ga­ety, spo­tkał św. Nil­la, ba­zy­lia­ni­na. Ten do­ra­dził mu wstą­pie­nie do za­ko­nu be­ne­dyk­ty­nów. Ra­zem z bra­tem Ra­dzi­mem, Woj­ciech zło­żył ślu­by za­kon­ne w Wiel­ką So­bo­tę 990 roku, a w wy­peł­nia­niu mni­sich obo­wiąz­ków da­wał przy­kład ogrom­nej po­ko­ry.

W Pra­dze tym­cza­sem za­stę­po­wał go bi­skup Mi­śni Fal­kold. Po jego śmier­ci w 992 roku Cze­si za­żą­da­li po­wro­tu Woj­cie­cha. Pa­pież zwo­łał sy­nod w tej spra­wie – w jego wy­ni­ku na­ka­za­no, by Woj­ciech wró­cił do obo­wiąz­ków bi­sku­pich. Przy­był do Pra­gi z kil­ku­na­sto­ma za­kon­ni­ka­mi. Po­cząt­ko­wo sy­tu­acja wy­da­wa­ła się unor­mo­wa­na. Po­bie­rał dzie­się­ci­nę, wy­sy­łał mi­sjo­na­rzy na Wę­gry. Wkrót­ce jed­nak zo­stał wmie­sza­ny w waśń mię­dzy ry­wa­li­zu­ją­cy­mi ze sobą ro­da­mi. Wro­gie stron­nic­two Wer­szow­ców w dniu 28 wrze­śnia 995 roku spa­li­ło ro­dzin­ny gród Woj­cie­cha – Li­bi­ce i za­mor­do­wa­ło czte­rech jego bra­ci ra­zem z ro­dzi­na­mi.

Woj­ciech po­now­nie po­je­chał do Ita­lii, gdzie przy­jął go pa­pież, któ­ry nie­ste­ty wkrót­ce zmarł. W maju 996 roku pod­czas sy­no­du me­tro­po­li­ta Mo­gun­cji Wi­gil­lis ob­wi­nił Woj­cie­cha o bez­praw­ne opusz­cze­nie die­ce­zji i na­ka­zał po­wrót. Woj­ciech udał się naj­pierw do Fran­cji. Po­nie­waż Cze­si tym ra­zem nie chcie­li wpu­ścić go do Pra­gi, za zgo­dą ce­sa­rza skie­ro­wał się do Pol­ski – w ce­lach mi­syj­nych. Może skło­ni­ły go do tego sło­wa Chry­stu­sa, któ­re usły­szał we śnie: „Oto je­stem zno­wu sprze­da­wa­ny, a ty śpisz?”.

W Pol­sce przy­jął go w 997 roku król Bo­le­sław Chro­bry. Sły­szał o nim wie­le do­bre­go od jego bra­ta So­bi­bo­ra, któ­re­mu wcze­śniej udzie­lił schro­nie­nia. Chro­bry wi­dział w Woj­cie­chu po­śred­ni­ka w mi­sjach dy­plo­ma­tycz­nych. Ten jed­nak pra­gnął pro­wa­dzić mi­sje wśród po­gan. Otrzy­mał eskor­tę trzy­dzie­stu wo­jów i wio­sną 997 roku – wraz z Ra­dzi­mem (Gau­den­tym) oraz sub­dia­ko­nem Be­ne­dyk­tem Bo­gu­szą, zna­ją­cym ję­zyk pru­ski – po­pły­nę­li Wi­słą do Gdań­ska.

Przez kil­ka dni Woj­ciech gło­sił Ewan­ge­lię w Gdań­sku, po­tem ode­słał eskor­tę i udał się do Prus w oko­li­ce uj­ścia rze­ki Pre­go­ły. W dniu 23 kwiet­nia 997 roku, w cza­sie od­pra­wia­nia Mszy świę­tej oto­czy­li go Pru­so­wie. Po­gań­ski ka­płan ude­rzył go wio­słem, po­tem prze­bi­to go sze­ścio­ma włócz­nia­mi. Od­cię­to gło­wę i wbi­to ją na pal.

Bo­le­sław Chro­bry wy­ku­pił cia­ło Woj­cie­cha i z ho­no­ra­mi po­cho­wał w Gnieź­nie. Dwa lata póź­niej (w 999 roku) pa­pież Syl­we­ster II wpi­sał Woj­cie­cha do gro­na świę­tych.

W roku 1000 utwo­rzo­no me­tro­po­lię w Gnieź­nie – jej pa­tro­nem zo­stał Woj­ciech.

Jest głów­nym pa­tro­nem Pol­ski, ar­chi­die­ce­zji gnieź­nień­skiej, die­ce­zji gdań­skiej, ko­sza­liń­sko-ko­ło­brze­skiej i war­miń­skiej.

Re­li­kwie są prze­cho­wy­wa­ne w Rzy­mie, w ka­te­drze gnieź­nień­skiej i Trze­mesz­nie.

Przed­sta­wia się go w stro­ju bi­sku­pim, w pa­liu­szu, z pa­sto­ra­łem.

Jego atry­bu­ta­mi są: orzeł, wio­sło i włócz­nie.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi­my 23 kwiet­nia.

Benedykt, Jan, Izaak, Mateusz, Krystyn – Bracia Międzyrzeccy

Bez wa­ha­nia ka­zał za­li­czyć ich w po­czet świę­tych mę­czen­ni­ków i cześć im od­da­wać.

(św. Bru­non o de­cy­zji pa­pie­ża Jana XVIII)

Pię­ciu Bra­ci Mę­czen­ni­ków na­zy­wa się tak­że Pierw­szy­mi Mę­czen­ni­ka­mi Pol­ski albo Pię­cio­ma Świę­ty­mi Brać­mi Mię­dzy­rzec­ki­mi.

Byli miesz­kań­ca­mi pierw­sze­go opac­twa be­ne­dyk­tyń­skie­go, ufun­do­wa­ne­go przez Bo­le­sła­wa Chro­bre­go w Woj­cie­cho­wie koło Mię­dzy­rze­cza.

Zgi­nę­li pod­czas na­pa­du ra­bun­ko­we­go na klasz­tor w nocy z 10 na 11 li­sto­pa­da 1003 roku. Za­bi­li ich po­gań­scy chło­pi, przy­pusz­czal­nie dla sre­bra, da­ro­wa­ne­go przez kró­la na po­trze­by klasz­to­ru.

Po­grzeb bra­ci od­był się tego sa­me­go dnia albo kil­ka dni póź­niej, kie­dy przy­był bi­skup po­znań­ski Unger.

W cza­sie na­pa­du nie było w klasz­to­rze bra­ta Bar­na­by, co ura­to­wa­ło go od śmier­ci. Za­miesz­kał póź­niej w pu­stel­ni­czym ere­mie w Bie­ni­sze­wie i żył zgod­nie z re­gu­łą ka­me­du­łów.

1. Be­ne­dykt z Be­ne­wen­tu (Pe­reum) – do­wód­ca Bo­skiej ko­hor­ty

Uro­dził się oko­ło roku 970–975. Po­cho­dził z Be­ne­wen­tu w Ita­lii.

Miał po­boż­nych i bo­ga­tych ro­dzi­ców, któ­rzy prze­zna­czy­li go do sta­nu du­chow­ne­go. Zgo­dził się z ich wolą.

Był ka­no­ni­kiem w Ne­apo­lu, za­nim zło­żył ślu­by za­kon­ne. Po­sta­no­wił zre­zy­gno­wać z ży­cia w świe­cie. Naj­pierw za­miesz­kał w be­ne­dyk­tyń­skim opac­twie pw. św. Zba­wi­cie­la. Po kil­ku la­tach za zgo­dą prze­ło­żo­ne­go osiadł w pu­stel­ni na zbo­czu góry So­rac­te (So­rat­to), na pół­noc od Rzy­mu. Trzy lata póź­niej na we­zwa­nie opa­ta prze­niósł się do klasz­to­ru i miesz­kał w osob­nej celi jako pu­stel­nik.

W 999 roku przy­był do opac­twa na Mon­te Cas­si­no i tu po­znał Jana z We­ne­cji. Żył we­dług re­gu­ły opra­co­wa­nej przez Ro­mu­al­da (póź­niej­sze­go świę­te­go). Wraz z nim osiadł w Pe­reum koło Ra­wen­ny na po­cząt­ku 1001 roku. Za­przy­jaź­nił się rów­nież z Bru­no­nem z Kwer­fur­tu.

Be­ne­dykt nie przy­jął god­no­ści opa­ta, pro­po­no­wa­nej mu przez Bru­no­na i ce­sa­rza Ot­to­na III, ale zgo­dził się na wy­sła­nie go z mi­sją do Pol­ski na za­pro­sze­nie kró­la Bo­le­sła­wa Chro­bre­go w 1001 lub 1002 roku. Przed przy­by­ciem do na­sze­go kra­ju po­sta­rał się w Rzy­mie o li­cen­cję ka­zno­dziej­ską. Tra­sa jego po­dró­ży bie­gła z Pe­reum przez Alpy do Ra­ty­zbo­ny, po­tem do Pra­gi. Stam­tąd przez Wro­cław do­tarł do Wiel­ko­pol­ski. Ra­zem z nim przy­by­li jego współ­bra­cia za­kon­ni, Jan i Bar­na­ba.

Be­ne­dykt głę­bo­ko prze­ży­wał wia­rę, od­zna­czał się du­chem po­ku­ty, gor­li­wo­ścią i za­pa­łem. Do­świad­czał cią­głe­go przy­na­gle­nia, by co­raz le­piej słu­żyć Bogu i lu­dziom, co­raz peł­niej re­ali­zo­wać swo­je po­wo­ła­nie.

Praw­do­po­dob­nie peł­nił funk­cję prze­ło­żo­ne­go w pol­skim klasz­to­rze.

Jego gło­wę po śmier­ci ode­sła­no w srebr­nym re­li­kwia­rzu do Asco­li we Wło­szech.

2. Jan z We­ne­cji – ufny w Bożą do­broć

Po­cho­dził z bo­ga­te­go rodu we­nec­kie­go, uro­dził się oko­ło 940 roku. Wstą­pił do klasz­to­ru w Cuxa w po­bli­żu Per­pi­gnan w po­łu­dnio­wej Fran­cji, ra­zem z przy­ja­cie­lem Pio­trem Or­se­olo, we­nec­kim dożą. Tam przy­pusz­czal­nie po­znał Ro­mu­al­da (póź­niej­sze­go świę­te­go). Na­stęp­nie miesz­kał w klasz­to­rze be­ne­dyk­tyń­skim na Mon­te Cas­si­no. Stąd, ra­zem z Ro­mu­al­dem i Be­ne­dyk­tem, wy­ru­szył do Pe­reum koło Ra­wen­ny, a w 1001 roku do Pol­ski – z Be­ne­dyk­tem i Bar­na­bą. Osiadł w pu­stel­ni w Mię­dzy­rze­czu. Za­mie­rzał pro­wa­dzić mi­sje wśród Wie­le­tów i Po­mo­rzan oraz roz­po­wszech­niać ideę ży­cia za­kon­ne­go.

Z po­wo­du prze­by­tej ospy miał uszko­dzo­ne jed­no oko i ze­szpe­co­ną twarz. Mimo to był pe­łen uf­no­ści w Bożą do­broć, ła­god­ny i cier­pli­wy. Ce­cho­wa­ły go sta­now­czość, wy­trwa­łość, prak­tycz­ne po­dej­ście do ży­cia, a jed­no­cze­śnie wy­so­ka kul­tu­ra.

3–4. Iza­ak i Ma­te­usz – pierw­si pol­scy chrze­ści­ja­nie

To ro­dze­ni bra­cia – byli Po­la­ka­mi, wy­cho­wa­ny­mi już w chrze­ści­jań­stwie. Przy­pusz­czal­nie star­szy Iza­ak uro­dził się oko­ło 975 roku. Po­cho­dzi­li z bo­ga­tej ro­dzi­ny, może z krę­gów dwor­skich.

Do­łą­czy­li do dwóch wło­skich za­kon­ni­ków, Be­ne­dyk­ta i Jana, w 1002 roku jako no­wi­cju­sze. Ich sio­stry były mnisz­ka­mi, lecz nie wie­my, w ja­kim klasz­to­rze.

Cia­ła Iza­aka i Ma­te­usza prze­wie­zio­no w 1006 lub 1008 roku do Gnie­zna, a po­tem w 1039 roku do Czech.

5. Kry­styn – pol­ski słu­żą­cy

Kry­styn, in­a­czej Kry­spin, uro­dził się oko­ło 980 roku we wsi Woj­cie­chów, w po­bli­żu któ­rej wy­bu­do­wa­no klasz­tor-erem. Jako mło­dy chło­pak mógł zo­stać przez księ­cia albo przez wieś wy­zna­czo­ny do służ­by w klasz­to­rze lub też zgło­sić się sam. Pra­co­wał jako ku­charz. Nie skła­dał ślu­bów za­kon­nych. Żył jed­nak na wzór mni­si i oka­zał się bar­dzo od­da­ny bra­ciom pu­stel­ni­kom.

Rok po ich śmier­ci, czy­li w 1004 roku, mę­czen­ni­cy mię­dzy­rzec­cy zo­sta­li uzna­ni za świę­tych przez pa­pie­ża Jana XVIII. Za­twier­dze­nia ofi­cjal­ne­go, urzę­do­we­go do­ko­nał pa­pież Ju­liusz II, na proś­bę ge­ne­ra­ła za­ko­nu ka­me­du­łów, gdy w 1640 roku w Bie­ni­sze­wie (nie­da­le­ko Ko­ni­na) po­wstał ich klasz­tor i prze­nie­sio­no tam z Po­zna­nia re­li­kwie pię­ciu mę­czen­ni­ków.

Są pa­tro­na­mi die­ce­zji zie­lo­no­gór­sko-go­rzow­skiej.

By­wa­ją przed­sta­wia­ni w bia­łych ha­bi­tach ka­me­du­łów.

Ich atry­bu­tem jest koło tor­tur.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne przy­pa­da 13 li­sto­pa­da jako obo­wiąz­ko­we.

Stanisław ze Szczepanowa – odważny biskup

Ciesz się, Kra­ko­wie, a zwłasz­cza ko­ście­le ka­te­dral­ny, za­szczy­co­ny chwa­łą swo­je­go pa­ste­rza.

(Win­cen­ty z Kiel­czy, Ży­wot więk­szy)

Infor­ma­cje o po­cho­dze­niu i na­ro­dzi­nach Sta­ni­sła­wa nie są pew­ne, po­cho­dzą z tra­dy­cji. Uro­dził się praw­do­po­dob­nie 26 lip­ca 1030 roku w Szcze­pa­no­wie, po trzy­dzie­stu la­tach ocze­ki­wa­nia na po­tom­ka przez Wie­li­sła­wa i Bo­gnę.

Kształ­cił się naj­pierw w szko­le ka­te­dral­nej w Gnieź­nie, być może tak­że w opac­twie ty­niec­kim, po­tem we Fran­cji albo w Li­ège (Le­odium) w Bel­gii.

W 1060 roku przy­jął świę­ce­nia ka­płań­skie. Słu­żył w Ma­ło­pol­sce jako ka­zno­dzie­ja i mi­sjo­narz. Pra­co­wał w kan­ce­la­rii bi­sku­pa kra­kow­skie­go Lam­ber­ta Suły, któ­ry mia­no­wał go ka­no­ni­kiem ka­te­dry kra­kow­skiej. Po śmier­ci bi­sku­pa zo­stał or­dy­na­riu­szem die­ce­zji, wska­za­ny przez swe­go po­przed­ni­ka. W 1072 roku kon­se­kro­wa­no go na bi­sku­pa kra­kow­skie­go – za zgo­dą księ­cia Bo­le­sła­wa Śmia­łe­go.

Nie­wie­le wie­my o dzia­łal­no­ści dusz­pa­ster­skiej Sta­ni­sła­wa. Po­dob­no w swo­jej ro­dzin­nej wio­sce wy­bu­do­wał drew­nia­ny ko­ściół pw. św. Ma­rii Mag­da­le­ny. Ku­pił dla die­ce­zji wio­skę Po­tra­win na pra­wym brze­gu Wi­sły.

Po­pie­rał re­for­my prze­pro­wa­dza­ne w Ko­ście­le przez pa­pie­ża Grze­go­rza VII. Zor­ga­ni­zo­wał od nowa me­tro­po­lię gnieź­nień­ską, któ­ra po śmier­ci kró­la Bo­le­sła­wa Chro­bre­go prak­tycz­nie prze­sta­ła ist­nieć. Spro­wa­dził do Pol­ski le­ga­tów pa­pie­skich. Wspie­rał po­wsta­wa­nie klasz­to­rów be­ne­dyk­tyń­skich jako waż­nych ośrod­ków ewan­ge­li­za­cyj­nych. Za­le­ża­ło mu na sze­rze­niu wia­ry w kra­ju.

W 1075 roku pod­jął sta­ra­nia zmie­rza­ją­ce do ko­ro­na­cji Bo­le­sła­wa Śmia­łe­go.

Nie zna­my praw­dzi­wych przy­czyn kon­flik­tu z kró­lem. Może Sta­ni­sław zbyt ak­tyw­nie wsta­wiał się za uci­ska­ny­mi przez wład­cę i su­ro­wo ka­ra­ny­mi pod­da­ny­mi albo też ostro upo­mi­nał Bo­le­sła­wa za jego swo­bod­ne oby­cza­je. Tak czy in­a­czej ob­ło­żył go klą­twą, co wzmoc­ni­ło opo­zy­cję kró­lew­ską. Po­ryw­czy król po­dej­rze­wał spi­sek i oskar­żył bi­sku­pa o zdra­dę. Wy­słał swo­ich wo­jów, by za­bi­li Sta­ni­sła­wa. Sta­ło się to 8 maja (albo 11 kwiet­nia) 1079 roku pod­czas spra­wo­wa­nia Mszy św. w ko­ście­le pw. św. Mi­cha­ła na Skał­ce w Kra­ko­wie. Cia­ło bi­sku­pa po­ćwiar­to­wa­no. Ten ka­ry­god­ny czyn kró­la do­pro­wa­dził do otwar­te­go bun­tu i wy­gna­nia go z kra­ju. Na­to­miast szcząt­ki mę­czen­ni­ka prze­nie­sio­no w 1088 roku do ka­te­dry na Wa­we­lu.

Ba­da­nia re­li­kwii czasz­ki wy­ka­za­ły, że na­le­ży ona do oko­ło czter­dzie­sto­let­nie­go męż­czy­zny, a z tyłu gło­wy ma śla­dy kil­ku na­cięć tę­pym na­rzę­dziem, co mo­gło być przy­czy­ną śmier­ci.

Ka­no­ni­za­cja do­ko­na­na przez pa­pie­ża In­no­cen­te­go IV na­stą­pi­ła 8 wrze­śnia 1254 roku w ba­zy­li­ce pw. św. Fran­cisz­ka w Asy­żu.

Świę­ty Sta­ni­sław jest głów­nym pa­tro­nem Pol­ski i wie­lu die­ce­zji.

Przed­sta­wia się go w sza­tach pon­ty­fi­kal­nych.

Jego atry­bu­ta­mi są: orzeł, pa­sto­rał i Pio­tro­win (we­dług le­gen­dy wskrze­szo­ny, by po­twier­dzić ze­zna­nia Sta­ni­sła­wa przed są­dem).

W ca­łym Ko­ście­le wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne przy­pa­da 11 kwiet­nia, w Pol­sce zaś 8 maja.

Andrzej Świerad – pustelnik-pokutnik

Przy­szedł też z Pol­ski Zo­ra­wok albo Zo­rar­dus nie­ja­ki, sta­nu pod­łe­go wiej­skie­go, ale da­rów Bo­żych za­cnych i wiel­kich peł­ny.

(ks. Piotr Skar­ga, Ży­wo­ty świę­tych Pań­skich na­ro­du pol­skie­go, Sa­nok 1855)

Andrzej to jego imię za­kon­ne. W dzie­ciń­stwie no­sił imię Świe­rad (in­a­czej Wszech­rad). Jest tak­że zna­ny pod na­zwi­skiem Żu­ra­wek (Żó­ra­wek).

Uro­dził się naj­praw­do­po­dob­niej oko­ło 980 roku w Pol­sce, w ro­dzi­nie chłop­skiej z oko­lic Kra­ko­wa. Cza­sem przy­pi­su­je mu się po­kre­wień­stwo z ro­dem ry­cer­skim Ośmio­gro­dów, któ­rych za­wo­ła­nie brzmia­ło Gie­rałt. Jako miej­sce na­ro­dzin po­da­je się Sie­ra­dzi­ce, Opa­to­wiec nad Wi­słą oraz Za­kli­czyn nad Du­naj­cem – są to jed­nak in­for­ma­cje prze­cho­wa­ne w le­gen­dach, więc nie­pew­ne.

Nie wie­my, w jaki spo­sób Świe­rad zo­stał pu­stel­ni­kiem, z pew­no­ścią jed­nak wy­cho­wy­wał się w śro­do­wi­sku chrze­ści­jań­skim. Przez ja­kiś czas, przy­pusz­czal­nie dłu­żej niż rok, miesz­kał w gro­cie w Tro­piu nad Du­naj­cem, nie­da­le­ko Czcho­wa (kro­ni­ka Jana Dłu­go­sza, rok 998). Jego ucznia­mi byli praw­do­po­dob­nie Just (Jo­dok) w Tę­go­bo­rzy, Urban w Iw­ko­wej, mę­czen­nik Be­ne­dykt oraz sied­miu in­nych pu­stel­ni­ków.

Dzia­łał we Wro­cła­wiu, na gó­rze Ślę­ży, w Opa­tow­cu oraz na Pod­ha­lu, w Skał­ce. Był do­sko­na­łym le­ka­rzem, sły­nął z uzdro­wień cho­rób krę­go­słu­pa. Le­czył Eme­ry­ka, syna kró­la Wę­gier, oraz ce­sa­rza Hen­ry­ka II.

Mógł od­być piel­grzym­kę do Zie­mi Świę­tej, dzię­ki cze­mu po­znał ży­cie wschod­nich ere­mi­tów i na­śla­do­wał je po po­wro­cie.

W 997(albo 998) roku Świe­rad udał się na Sło­wa­cję, a w roku 1022 na Wę­gry. Wstą­pił do opac­twa be­ne­dyk­tyń­skie­go, do klasz­to­ru św. Hi­po­li­ta na gó­rze Za­bor (Zo­bor), w po­bli­żu Ni­try (dziś Sło­wa­cja).

Strój za­kon­ny za­ło­żył, ma­jąc czter­dzie­ści lat. Po­tem po­pro­sił o po­zwo­le­nie na ży­cie pu­stel­ni­cze. W cią­gu ty­go­dnia ra­zem ze swo­im uczniem Be­ne­dyk­tem prze­by­wał w pu­stel­ni, gdzie obaj zaj­mo­wa­li się kar­czo­wa­niem la­sów, a na so­bot­ni wie­czór i nie­dzie­lę wra­ca­li do wspól­no­ty za­kon­nej. Ich miej­sce od­osob­nie­nia było od­da­lo­ne o pół dnia dro­gi od klasz­to­ru.

An­drzej sto­so­wał bar­dzo su­ro­we prak­ty­ki po­kut­ni­cze. Po­ścił trzy razy w ty­go­dniu – w po­nie­dział­ki, śro­dy i piąt­ki. W Wiel­kim Po­ście od­ży­wiał się je­dy­nie orze­cha­mi wło­ski­mi (je­den dzien­nie) i wodą, peł­niej­sze po­sił­ki ja­dał w so­bo­ty i nie­dzie­le. Sy­piał na pniu oto­czo­nym za­ostrzo­ny­mi ki­ja­mi. Na gło­wie no­sił drew­nia­ną ko­ro­nę z ka­mie­nia­mi, a w pa­sie lub na bio­drach łań­cuch z mo­sią­dzu, któ­ry po pew­nym cza­sie wrósł mu w cia­ło i stał się praw­do­po­dob­nie przy­czy­ną jego śmier­ci – na sku­tek gan­gre­ny.

Zmarł mię­dzy 1030 a 1034 ro­kiem. Po­cho­wa­no go na cmen­ta­rzu w opac­twie ni­trzań­skim. Póź­niej re­li­kwie zło­żo­no w ko­ście­le pw. św. Eme­ra­ma w Ni­trze, praw­do­po­dob­nie oko­ło 1064 roku. Re­li­kwie prze­cho­wu­je się też w ko­ście­le pw. św. An­drze­ja i Be­ne­dyk­ta w Tro­piu oraz w Ostrzy­ho­miu na Wę­grzech.

Zo­stał ogło­szo­ny świę­tym oko­ło 1064 roku przez bi­sku­pów wę­gier­skich. Le­gat pa­pie­ża Grze­go­rza VII po­twier­dził to na sy­no­dzie w Ostrzy­ho­miu w 1083 roku.

Jest pa­tro­nem die­ce­zji ni­trzań­skiej i tar­now­skiej, mia­sta Ni­try, mło­dzie­ży sło­wac­kiej i chor­wac­kiej.

Bywa przed­sta­wia­ny jako pu­stel­nik, ra­zem ze św. Be­ne­dyk­tem.

Jego atry­bu­ta­mi są: dziu­pla, orze­chy, łań­cuch na bio­drach albo w rę­kach.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi się 13 lip­ca, a na Sło­wa­cji 17 lip­ca.

Jadwiga Śląska – polska Niemka

Stoi na mo­ście łą­czą­cym wschod­ni i za­chod­ni brzeg Odry. Wszyst­kim prze­cho­dzą­cym każe na sie­bie spo­glą­dać i każe im po­my­śleć, że wszy­scy są brać­mi, na któ­rym­kol­wiek brze­gu miesz­ka­ją…

(ks. kard. Bo­le­sław Ko­mi­nek, 15 paź­dzier­ni­ka 1967)

Uro­dzi­ła się w Ba­wa­rii w zam­ku An­dechs nad je­zio­rem Amer jako cór­ka hra­bie­go Ber­tol­da IV i jego dru­giej żony Agniesz­ki von Ro­chlitz z Mi­śni z rodu Wet­ty­nów. Jej ojcu w 1180 roku nada­no ty­tuł ksią­żę­cy Me­ra­nii; na­zy­wa­no go też księ­ciem Kro­acji i Dal­ma­cji. Rok uro­dze­nia Ja­dwi­gi jest po­da­wa­ny czę­sto jako 1173, lecz bar­dziej praw­do­po­dob­ny wy­da­je się rok 1178 lub 1180. Mia­ła czte­rech bra­ci i trzy sio­stry.

Sta­ran­ne wy­cho­wa­nie otrzy­ma­ła w ro­dzin­nym zam­ku, a po­tem w klasz­to­rze be­ne­dyk­ty­nek w Kit­zin­gen nad Me­nem, w po­bli­żu Würz­bur­ga. Pro­gram szko­ły klasz­tor­nej obej­mo­wał na­ukę ła­ci­ny, ha­ftu, ma­lo­wa­nia, mu­zy­ki, pie­lę­gno­wa­nia cho­rych. Dużą wagę przy­wią­zy­wa­no do zna­jo­mo­ści Pi­sma Świę­te­go, ży­cio­ry­sów świę­tych, pism Oj­ców Ko­ścio­ła. Ja­dwi­ga spo­tka­ła się tu z be­ne­dyk­tyń­ską mo­dli­twą, me­dy­ta­cją, czy­ta­niem przy sto­le oraz z li­tur­gią.

Ro­dzi­ce pla­no­wa­li, że zo­sta­nie żoną żu­pa­na Ser­bii, jed­nak za­mia­ry te zmie­ni­li i kie­dy mia­ła dwa­na­ście lat (w 1190 roku), wy­sła­li ją do Wro­cła­wia na dwór księ­cia Bo­le­sła­wa Wy­so­kie­go, z my­ślą o jej przy­szłym mał­żeń­stwie z jego sy­nem Hen­ry­kiem, na­zwa­nym póź­niej Bro­da­tym.

Nie zna­my daty ich ślu­bu.

Ja­dwi­ga i Hen­ryk mie­li sied­mio­ro dzie­ci: Bo­le­sła­wa, Kon­ra­da, Hen­ry­ka, Agniesz­kę, Zo­fię, Ger­tru­dę i Wła­dy­sła­wa. Byli bar­dzo do­brym, po­boż­nym mał­żeń­stwem. Do­świad­czy­li jed­nak wie­lu tru­dów i cier­pie­nia – czwo­ro ich dzie­ci zmar­ło przed­wcze­śnie.

Dba­li o roz­wój Ko­ścio­ła. Ja­dwi­ga fun­do­wa­ła ko­ścio­ły i klasz­to­ry, mię­dzy in­ny­mi cy­ste­rek w Trzeb­ni­cy w 1209 roku. Po­ma­ga­ła cho­rym i ubo­gim. Zor­ga­ni­zo­wa­ła prze­no­śny szpi­tal dla bied­nych, szpi­tal dla trę­do­wa­tych w Śro­dzie Ślą­skiej, pla­ców­kę lecz­ni­czą w Trzeb­ni­cy.

Mimo że z po­cho­dze­nia była Niem­ką, trosz­czy­ła się o za­cho­wy­wa­nie zwy­cza­jów pol­skich. Na­uczy­ła się na­sze­go ję­zy­ka. Na jej dwo­rze pa­no­wa­ły do­bre oby­cza­je i kar­ność. Licz­ne ko­ścio­ły otrzy­ma­ły sza­ty li­tur­gicz­ne ha­fto­wa­ne jej ręką.

Ja­dwi­gę ce­cho­wa­ła ogrom­na skrom­ność i po­ko­ra, a jed­no­cze­śnie duże za­an­ga­żo­wa­nie we wszyst­ko, co ro­bi­ła. Jako żona nig­dy nie na­rzu­ca­ła mę­żo­wi swo­jej woli, lecz zda­wa­ła się na jego de­cy­zję. Ra­nio­ne­go w 1227 roku pod­czas zjaz­du w Gą­sa­wie, pie­lę­gno­wa­ła z od­da­niem. Kie­dy w 1229 roku ksią­żę Kon­rad Ma­zo­wiec­ki uwię­ził Hen­ry­ka, wal­cząc z nim o tron pol­ski, po­je­cha­ła w da­le­ką po­dróż, aby wy­pro­sić jego uwol­nie­nie. Sta­ło się to osta­tecz­nie za cenę re­zy­gna­cji Hen­ry­ka z księ­stwa kra­kow­skie­go.

Dzie­więt­na­ście lat po ślu­bie mał­żon­ko­wie zło­ży­li ślu­by czy­sto­ści. Po śmier­ci Hen­ry­ka, w 1238 roku, Ja­dwi­ga za­miesz­ka­ła w klasz­to­rze w Trzeb­ni­cy, któ­ry pro­wa­dzi­ła ich cór­ka Ger­tru­da.

Ja­dwi­ga prze­ży­ła na­jazd ta­tar­ski i śmierć syna, Hen­ry­ka Po­boż­ne­go, w bi­twie pod Le­gni­cą w 1241 roku.

Do ko­ścio­łów ślą­skich za­czę­ła spro­wa­dzać ka­pła­nów z Nie­miec, by oży­wić ży­cie re­li­gij­ne na Ślą­sku. Wspie­ra­ła roz­wój rol­nic­twa, za­chę­ca­jąc osad­ni­ków nie­miec­kich do za­miesz­ki­wa­nia na sła­bo za­lud­nio­nych ob­sza­rach Ślą­ska.

Sta­wa­ła też w obro­nie pol­skiej ra­cji sta­nu – sprze­ci­wi­ła się od­da­niu Zie­mi Lu­bu­skiej w ręce Nie­miec przez księ­cia Bo­le­sła­wa Ro­gat­kę.

Z upły­wem lat co­raz głę­biej prze­ży­wa­ła wia­rę i przyj­mo­wa­ła ko­lej­ne prak­ty­ki po­kut­ne: po­sty, bi­czo­wa­nie, no­sze­nie wło­sien­ni­cy, noc­ne czu­wa­nia. Przez czter­dzie­ści lat ja­da­ła tyl­ko dwa razy dzien­nie, bez mię­sa i na­bia­łu.

Zmar­ła w nocy z 14 na 15 paź­dzier­ni­ka 1243 roku w opac­twie trzeb­nic­kim w opi­nii świę­to­ści, i tam ją po­cho­wa­no.

Zo­sta­ła ka­no­ni­zo­wa­na 26 mar­ca 1267 roku przez pa­pie­ża Kle­men­sa IV. Wte­dy część jej re­li­kwii prze­nie­sio­no do opac­twa w An­dechs. Kult Ja­dwi­gi Ślą­skiej roz­sze­rzył na cały Ko­ściół ka­to­lic­ki pa­pież In­no­cen­ty XI w 1680 roku – na proś­bę kró­la Jana III So­bie­skie­go i jego żony Ma­ry­sień­ki.

Jest pa­tron­ką Pol­ski, Ślą­ska, mał­żeństw i ro­dzin chrze­ści­jań­skich, a tak­że po­ko­ju i po­jed­na­nia.

Przed­sta­wia się ją w ha­bi­cie cy­ster­skim – boso lub z bu­ta­mi w ręku, albo jako mło­dą mę­żat­kę w dłu­giej suk­ni, ksią­żę­cym płasz­czu, z dia­de­mem na gło­wie.

Atry­bu­ta­mi Ja­dwi­gi Ślą­skiej są: but w ręce, księ­ga, fi­gur­ka Mat­ki Bo­żej, mo­del klasz­to­ru i ko­ścio­ła, ró­ża­niec.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne przy­pa­da 16 paź­dzier­ni­ka.

Jacek Odrowąż – apostoł Północy

Że­by­ście byli po­kor­ni, mie­li wza­jem­ną mi­łość i za­cho­wa­li do­bro­wol­ne ubó­stwo.

(te­sta­ment dla bra­ci za­kon­nych)

Na chrzcie świę­tym otrzy­mał imię Jan, któ­re po­tem utrwa­li­ło się jako Ja­cek (w wer­sji ła­ciń­skiej Hia­cynt). Uro­dził się w Ka­mie­niu Ślą­skim koło Opo­la w 1183 roku w ro­dzi­nie ry­cer­skiej z rodu Od­ro­wą­żów. Bi­skup Iwo Od­ro­wąż to jego krew­ny.

Uczył się w szko­le ka­te­dral­nej w Kra­ko­wie, praw­do­po­dob­nie pod opie­ką Win­cen­te­go Ka­dłub­ka. Z jego rąk lub bi­sku­pa Peł­ki przy­jął po jej ukoń­cze­niu świę­ce­nia ka­płań­skie. Na stu­dia wy­je­chał do Pa­ry­ża i Bo­lo­nii. Zdo­był ty­tuł dok­to­ra fi­lo­zo­fii, pra­wa i teo­lo­gii.

Od­by­wał po­dró­że do Kra­ko­wa, do po­sia­dło­ści ro­do­wych w Szy­dłow­cu oraz do Dęb­na i Chle­wisk. Na­stęp­nie mia­no­wa­ny ka­no­ni­kiem ka­pi­tu­ły kra­kow­skiej, pro­pa­go­wał re­for­mę gre­go­riań­ską w Ko­ście­le (usu­nię­cie han­dlu god­no­ścia­mi i urzę­da­mi ko­ściel­ny­mi, wpro­wa­dze­nie ce­li­ba­tu księ­ży, zli­kwi­do­wa­nie in­ge­ren­cji władz świec­kich w ob­sa­dę sta­no­wisk ko­ściel­nych). Jego wy­kształ­ce­nie i obe­zna­nie w świe­cie do­rów­ny­wa­ło ksią­żę­ce­mu albo je na­wet prze­wyż­sza­ło.

Bi­skup Iwo Od­ro­wąż za­pro­sił do Pol­ski do­mi­ni­ka­nów. Do Za­ko­nu Ka­zno­dziej­skie­go skie­ro­wa­no Jac­ka i Cze­sła­wa (praw­do­po­dob­nie rów­nież Od­ro­wą­ża), przyj­mu­jąc ich w 1218 roku w ba­zy­li­ce pw. św. Sa­bi­ny w Rzy­mie. Ob­łó­czyn do­ko­nał w 1221 roku (inne źró­dła: Śro­da Po­piel­co­wa 1220) za­ło­ży­ciel za­ko­nu, Do­mi­nik Gu­zman. Otrzy­ma­li mi­sję two­rze­nia klasz­to­rów w Pol­sce. W cza­sie po­dró­ży Ja­cek za­ło­żył pro­win­cję nie­miec­ką, otwie­ra­jąc klasz­tor we Fry­za­ku w Ka­ryn­tii.

W 1222 roku osie­dli­li się, za­kła­da­jąc pierw­szy w Pol­sce klasz­tor do­mi­ni­kań­ski przy ko­ście­le pw. Świę­tej Trój­cy w Kra­ko­wie. Klasz­tor ery­go­wa­no 12 mar­ca 1223 roku. W roku 1226 po­wsta­ła pol­ska pro­win­cja do­mi­ni­ka­nów. Ja­cek zo­stał prze­orem kra­kow­skim. Utwo­rzył stu­dium za­kon­ne, z któ­re­go do­mi­ni­kań­scy mi­sjo­na­rze uda­wa­li się w głąb Pol­ski, a tak­że do Czech, na Mo­ra­wy, Śląsk, Po­mo­rze, Ma­zow­sze, Ruś. W 1228 roku Jac­ka wy­sła­no na ka­pi­tu­łę ge­ne­ral­ną. Otrzy­mał naj­wyż­szą w za­ko­nie god­ność ka­zno­dziei ge­ne­ral­ne­go.

Zna­no go na dwo­rze pa­pie­skim, dwo­rach kró­lew­skich i ksią­żę­cych – miał tam wie­lu przy­ja­ciół. Zre­zy­gno­wał z ofe­ro­wa­nych mu god­no­ści ko­ściel­nych.

Był do­sko­na­łym or­ga­ni­za­to­rem, za­ło­żył trzy­dzie­ści dwa klasz­to­ry do­mi­ni­kań­skie w Pol­sce, Au­strii, Cze­chach, na Sło­wa­cji, Li­twie, w Pru­sach i na Rusi, a na­wet w Skan­dy­na­wii. To wła­śnie on przy­czy­nił się do po­wsta­nia w 1225 roku klasz­to­rów w Gdań­sku i Płoc­ku, w 1233 – w Chełm­nie, w 1238 – w El­blą­gu, oraz w To­ru­niu, Ry­dze, Do­rpa­cie i Kró­lew­cu, a tak­że w Ki­jo­wie i Ha­li­czu.

Jego dzia­łal­no­ści to­wa­rzy­szy­ła wiel­ka mą­drość i świę­tość – w jej wy­ni­ku na­stą­pi­ło ogrom­ne prze­bu­dze­nie re­li­gij­ne w Pol­sce.

Ja­cek po­dej­mo­wał rów­nież mi­sje dy­plo­ma­tycz­ne w imie­niu Sto­li­cy Apo­stol­skiej, ma­ją­ce na celu po­łą­cze­nie Ko­ścio­ła ła­ciń­skie­go i pra­wo­sław­ne­go oraz po­zy­ska­nie Mon­go­łów do udzia­łu w wy­zwa­la­niu Zie­mi Świę­tej.

Przy­czy­nił się zde­cy­do­wa­nie do na­ło­że­nia na za­kon krzy­żac­ki eks­ko­mu­ni­ki za od­stęp­stwo od woli Ko­ścio­ła i zbrod­nie wo­bec lud­no­ści obej­mo­wa­nej ewan­ge­li­za­cją.

Po ukoń­cze­niu pięć­dzie­się­ciu lat, zmę­czo­ny pra­cą mi­syj­ną w Pru­sach, wró­cił do Kra­ko­wa w 1243 roku i pro­wa­dził mi­sję ka­zno­dziej­ską, mię­dzy in­ny­mi w ko­ścio­łach na Skał­ce i na Wa­we­lu.

Ja­cek głę­bo­ko czcił Eu­cha­ry­stię i Naj­święt­szą Ma­ry­ję Pan­nę. Uczył mi­ło­ści do Chry­stu­sa i Jego Mat­ki. Był pro­pa­ga­to­rem mo­dli­twy ró­żań­co­wej, jemu też przy­pi­su­je się au­tor­stwo naj­star­sze­go pol­skie­go hym­nu, Bo­gu­ro­dzi­cy. Wła­snym ży­ciem da­wał przy­kład na­śla­do­wa­nia Je­zu­sa. Otrzy­mał od Boga rzad­ki dar czy­nie­nia cu­dów i wskrze­sza­nia zmar­łych. Wy­warł duży wpływ du­cho­wy na przy­szłych świę­tych, Kin­gę i Ja­nu­sza z Up­psa­li, tak­że póź­niej­szych bło­go­sła­wio­nych – Cze­sła­wa, Bro­ni­sła­wę, Sa­do­ka oraz na kil­ku bi­sku­pów.

Do koń­ca nie usta­wał w wy­peł­nia­niu mi­sji. Trzy ty­go­dnie przed śmier­cią po­je­chał nad Rabę do Ze­rnik, gdzie dzię­ki jego mo­dli­twie wró­cił do ży­cia uto­pio­ny Wie­sław.

Ja­cek zmarł 15 sierp­nia 1257 roku o go­dzi­nie dzie­wią­tej w klasz­to­rze kra­kow­skim. Po­cho­wa­no go w ko­ście­le pw. Świę­tej Trój­cy w Kra­ko­wie, w ka­pli­cy na­zwa­nej jego imie­niem.

Bło­go­sła­wio­nym ogło­sił go w 1527 roku pa­pież Kle­mens VII, a świę­tym – pa­pież Kle­mens VIII w dniu 17 kwiet­nia 1594 roku.

Pa­pież Be­ne­dykt XVI po­wie­dział o nim, iż był „Apo­sto­łem Pół­no­cy, któ­ry po­rwa­ny du­chem mi­syj­nym gło­sił gor­li­wie Ewan­ge­lię od Gdań­ska po Ki­jów”.

Jest pa­tro­nem Kró­le­stwa Pol­skie­go i Li­twy, kró­lów i pa­pie­ży, me­tro­po­lii ka­to­wic­kiej, ar­chi­die­ce­zji kra­kow­skiej, die­ce­zji opol­skiej, Związ­ku Gór­no­ślą­skie­go, pił­ka­rzy, mło­dzie­ży w trze­cim ty­siąc­le­ciu.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi­my 17 sierp­nia.

Kinga (Kunegunda) – dzielna niewiasta

Gdzie krew pły­nie, na­cisk czuć się daje,

Kró­lo­wa Kin­ga jak anioł tam sta­je.

Ci­cho się mo­dli, ci­cho do­brze czy­ni

I ci­cho rzą­dzi – pol­ska go­spo­dy­ni.

(Ano­nim)

Kinga, zna­na też jako Ku­ne­gun­da, uro­dzi­ła się przy­pusz­czal­nie w Ostrzy­ho­miu (obec­nie pół­noc­ne Wę­gry) 5 mar­ca 1234 roku (data bywa błęd­nie po­da­wa­na), jako trze­cia cór­ka kró­la Wę­gier Beli IV z dy­na­stii Ar­pa­dów i Ma­rii, cór­ki ce­sa­rza grec­kie­go Teo­do­ra I La­ska­ri­sa, a sio­stra św. Mał­go­rza­ty Wę­gier­skiej, księż­nej ru­skiej Kon­stan­cji oraz bł. Jo­len­ty (Jo­lan­ty). Pierw­sze pięć lat ży­cia spę­dzi­ła na dwo­rze kró­lew­skim, gdzie otrzy­ma­ła wy­cho­wa­nie re­li­gij­ne i sta­ran­ne wy­kształ­ce­nie.

W 1239 roku ra­zem z oj­cem wy­je­cha­ła do Pol­ski ce­lem zre­ali­zo­wa­nia pla­nu Beli IV, wi­dzą­ce­go po­trze­bę zjed­no­cze­nia Eu­ro­py wschod­niej dla prze­ciw­sta­wie­nia się na­jaz­dom Mon­go­łów. Wy­bór mał­żon­ka dla Kin­gi padł na trzy­na­sto­let­nie­go mło­de­go księ­cia san­do­mier­skie­go Bo­le­sła­wa Wsty­dli­we­go, syna księ­cia Lesz­ka Bia­łe­go, któ­ry chęt­nie wi­dział przy­szłe­go pro­tek­to­ra w kró­lu wę­gier­skim. Na­stą­pi­ły za­rę­czy­ny i za­war­cie umo­wy mał­żeń­skiej.

Pierw­sze lata po­by­tu w Pol­sce Kin­ga spę­dzi­ła w San­do­mie­rzu, pod opie­ką mat­ki Bo­le­sła­wa, księż­nej Grzy­mi­sła­wy i jego star­szej sio­stry Sa­lo­mei. To one nie tyl­ko wy­cho­wy­wa­ły Kin­gę, ale też sta­ły się jej przy­ja­ciół­ka­mi i po­wier­ni­ca­mi. Za­zna­jo­mi­ły ją z du­cho­wo­ścią fran­cisz­kań­ską.

Para na­rze­czo­nych była dzieć­mi, dla­te­go ich ślub od­był się póź­niej, oko­ło 1247 roku. Kin­ga wnio­sła w po­sa­gu ogrom­ną kwo­tę pie­nięż­ną, bo aż czter­dzie­ści ty­się­cy grzy­wien.

Wcze­śniej na­jazd Ta­ta­rów w 1241 roku zmu­sił Grzy­mi­sła­wę, Bo­le­sła­wa i Kin­gę do uciecz­ki do Kra­ko­wa, a po­tem na Wę­gry. Po klę­sce Wę­gier nad rze­ką Sajo zna­leź­li schro­nie­nie na Mo­ra­wach w opac­twie cy­ster­sów w We­leh­ra­dzie. Zwy­cię­stwo Po­la­ków pod Le­gni­cą, 9 kwiet­nia 1241 roku, za­trzy­ma­ło na­jeźdź­ców, jed­nak w kra­ju pa­no­wał nie­po­kój zwią­za­ny z wal­ką o dzie­dzic­two ślą­skie i kra­kow­skie. Do­pie­ro w 1243 roku Kin­ga i Bo­le­sław, ogło­szo­ny wła­śnie księ­ciem Ma­ło­pol­ski, wró­ci­li do Kra­ko­wa. Swój za­mek za­sta­li spa­lo­ny, więc za­miesz­ka­li w No­wym Kor­czy­nie. Wte­dy Kin­ga prze­ko­na­ła Bo­le­sła­wa do zło­że­nia ślu­bów czy­sto­ści – na ręce bi­sku­pa kra­kow­skie­go Pran­do­ty. Sama wstą­pi­ła do Trze­cie­go Za­ko­nu Fran­cisz­kań­skie­go.

Bar­dzo przy­wią­za­ła się do no­wej oj­czy­zny. Cały, ol­brzy­mi na owe cza­sy, po­sag od­da­ła na od­bu­do­wę kra­ju znisz­czo­ne­go na­jaz­dem ta­tar­skim. W za­mian w 1257 (albo 1252) roku do­sta­ła od męża Pie­ni­ny i zie­mię są­dec­ką w wie­czy­ste użyt­ko­wa­nie. Wpły­wa­ła na zbli­że­nie Pol­ski i Wę­gier. Trosz­czy­ła się o roz­wój spo­łecz­ny kra­ju, a jako księż­na ma­ło­pol­ska od­gry­wa­ła dużą rolę w po­li­ty­ce pań­stwa. Po­ma­ga­ła mę­żo­wi w rzą­dze­niu kra­jem. Spro­wa­dzi­ła do Pol­ski gór­ni­ków wę­gier­skich, dzię­ki cze­mu roz­po­czę­to wy­do­by­wa­nie soli w Boch­ni i Wie­licz­ce.

Umie­jęt­nie łą­czy­ła ży­cie w mo­dli­twie z obo­wiąz­ka­mi księż­nej. Wspie­ra­ła fi­nan­so­wo ka­te­drę kra­kow­ską oraz klasz­to­ry be­ne­dyk­tyń­skie, cy­ster­skie i fran­cisz­kań­skie. Fun­do­wa­ła ko­ścio­ły: mię­dzy in­ny­mi w No­wym Kor­czy­nie i Boch­ni, przy­pusz­czal­nie rów­nież w Ja­zow­sku i Łęc­ku.

Po śmier­ci Bo­le­sła­wa, 7 grud­nia 1279 roku, bi­skup kra­kow­ski Pa­weł i nie­któ­rzy pa­no­wie pol­scy pro­po­no­wa­li Kin­dze ob­ję­cie rzą­dów, ona jed­nak po­sta­no­wi­ła zre­zy­gno­wać z wła­dzy. Za­ło­ży­ła klasz­tor kla­ry­sek w Sta­rym Są­czu, a w 1280 roku za­miesz­ka­ła w nim. Mó­wio­no, że była du­szą po­boż­ną, po­kor­ną, lecz za­ra­zem „po­li­tycz­ną” – tak­że jako za­kon­ni­ca wspie­ra­ła radą i au­to­ry­te­tem no­we­go księ­cia kra­kow­skie­go, Lesz­ka Czar­ne­go.

Ży­cie klasz­tor­ne oka­za­ło się zwień­cze­niem jej wcze­śniej­sze­go świą­to­bli­we­go ży­cia w świe­cie. Sta­no­wi­ła wzór dla resz­ty sióstr. Po­kor­nie i z ule­gło­ścią pod­da­wa­ła się re­gu­le za­kon­nej, mimo że była fun­da­tor­ką klasz­to­ru. Dzię­ki niej w klasz­to­rze wpro­wa­dzo­no wspól­ne mo­dli­twy, pie­śni oraz ka­za­nia w ję­zy­ku pol­skim. Wy­róż­nia­ła się cno­tą czy­sto­ści i mi­ło­sier­dziem wo­bec po­trze­bu­ją­cych.

W 1287 roku z po­wo­du ko­lej­ne­go na­jaz­du Ta­ta­rów mu­sia­ła wraz z sio­stra­mi ucie­kać z klasz­to­ru. Schro­ni­ły się na zam­ku pie­niń­skim. Ślu­by za­kon­ne we­dług re­gu­ły św. Kla­ry zło­ży­ła do­pie­ro 24 kwiet­nia 1289 roku. Do tego cza­su dys­po­no­wa­ła swo­im ma­jąt­kiem na po­trze­by Ko­ścio­ła. Po zło­że­niu ślu­bu ubó­stwa nic już nie po­sia­da­ła. W klasz­to­rze w Sta­rym Są­czu spę­dzi­ła dwa­na­ście lat, nie pia­stu­jąc w nim żad­nych urzę­dów.

Je­sie­nią 1291 roku po­waż­nie za­cho­ro­wa­ła. Do koń­ca ży­cia zno­si­ła to z po­go­dą du­cha i przy­sta­niem na wolę Bożą; nadal szy­ła ubra­nia dla wdów i sie­rot.

Zmar­ła 24 lip­ca 1292 roku. Po­cho­wa­no ją pod pod­ło­gą ka­pli­cy klasz­tor­nej. Po­tem jej szcząt­ki prze­nie­sio­no do re­li­kwia­rzy – głów­nie z po­wo­du na­pły­wu piel­grzy­mów do jej gro­bu, przy któ­rym do­zna­wa­li licz­nych cu­dów i łask.

Za­twier­dze­nia kul­tu do­ko­nał pa­pież Alek­san­der VIII w 1690 roku, ka­no­ni­za­cję ogło­sił pa­pież Jan Pa­weł II w dniu 16 czerw­ca 1999 roku w Sta­rym Są­czu.

Jest pa­tron­ką Pol­ski i Li­twy, die­ce­zji tar­now­skiej, gór­ni­ków soli, pol­skich sa­mo­rzą­dow­ców.

Przed­sta­wia się ją w sza­tach księż­nej albo w ha­bi­cie kla­ry­ski. W ręce trzy­ma ma­kie­tę klasz­to­ru sta­ro­są­dec­kie­go, bry­łę soli albo pier­ścień.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi­my 24 lip­ca, w Pol­sce jako obo­wiąz­ko­we.

Jadwiga Królowa – Maria i Marta

Kto im łzy po­wró­ci?

(sło­wa Ja­dwi­gi w obro­nie po­krzyw­dzo­nych)

Uro­dzi­ła się 18 lu­te­go 1374 roku na zam­ku w Bu­dzie lub w Wy­szeh­ra­dzie na Wę­grzech. Była naj­młod­szym dziec­kiem kró­la Lu­dwi­ka Wę­gier­skie­go An­de­ga­we­na i księż­nicz­ki bo­śniac­kiej Elż­bie­ty. Pra­dziad­ka­mi Ja­dwi­gi byli król Pol­ski Wła­dy­sław Ło­kie­tek i jego żona Ja­dwi­ga, po któ­rej otrzy­ma­ła pierw­sze imię. Mo­gła też no­sić imię dru­gie, Dra­ga, nada­ne jej przez mat­kę.

Pierw­sze lata Ja­dwi­ga spę­dzi­ła na dwo­rze w Bu­dzie, gdzie od po­cząt­ku przy­go­to­wy­wa­no ją do roli kró­la. W związ­ku z tym otrzy­ma­ła sta­ran­ne wy­kształ­ce­nie – po­sia­dła umie­jęt­ność czy­ta­nia i pi­sa­nia, zna­jo­mość ję­zy­ków ob­cych (wę­gier­ski, pol­ski, wło­ski, nie­miec­ki i ła­ciń­ski), mu­zy­ki, sztu­ki, na­uki.

W dniu 15 czerw­ca 1378 roku od­by­ły się jej za­rę­czy­ny z ośmio­let­nim Wil­hel­mem z dy­na­stii Habs­bur­gów. Ewen­tu­al­ne ze­rwa­nie kon­trak­tu wią­za­ło się z opła­tą w wy­so­ko­ści dwu­stu ty­się­cy flo­re­nów w zło­cie.

Kie­dy w 1382 roku zmarł król Lu­dwik, jej mat­ka Elż­bie­ta na proś­bę pol­skich moż­no­wład­ców po zjeź­dzie w Ra­dom­sku (li­sto­pad 1382) zgo­dzi­ła się, by Ja­dwi­ga zo­sta­ła kró­lem Pol­ski. Przy­je­cha­ła je­sie­nią 1384 roku, a 16 paź­dzier­ni­ka ko­ro­na­cji do­ko­nał ar­cy­bi­skup gnieź­nień­ski Bo­dzan­ta. Mimo nie­peł­no­let­nio­ści Ja­dwi­gi nie po­wo­ła­no re­gen­ta, gdyż jej sło­wa i czy­ny świad­czy­ły o doj­rza­łej mą­dro­ści.

Przy­szła pora roz­strzy­gnię­cia spra­wy mał­żeń­stwa wład­czy­ni. Wil­helm Habs­burg, po­pie­ra­ny przez Wła­dy­sła­wa Opol­czy­ka, przy­je­chał do Pol­ski, by do­peł­nić ce­re­mo­nii, w dniu 24 sierp­nia 1385 roku. Sprze­ci­wi­li się temu zde­cy­do­wa­nie pa­no­wie kra­kow­scy, któ­rzy tron Pol­ski, a wraz z nim rękę Ja­dwi­gi, za­ofe­ro­wa­li Wła­dy­sła­wo­wi Ja­giel­le, wiel­kie­mu księ­ciu li­tew­skie­mu. Wią­za­ło się to z obiet­ni­cą przy­łą­cze­nia Li­twy do Ko­ro­ny Pol­skiej oraz przy­ję­cia chrztu przez Wła­dy­sła­wa i na­ród li­tew­ski (unia w Kre­wie, 14 sierp­nia 1385). Kasz­te­lan kra­kow­ski Do­bie­sław Ku­ro­zwiec­ki prze­pę­dził Wil­hel­ma z zam­ku, na co mło­da kró­lo­wa za­re­ago­wa­ła pró­bą wy­rą­ba­nia sie­kie­rą bra­my kra­kow­skiej, by uciec z uko­cha­nym na Śląsk. Po­wstrzy­mał ją praw­do­po­dob­nie pod­skar­bi wiel­ki ko­ron­ny, Dy­mitr z Go­ra­ja.

Osta­tecz­nie Ja­dwi­ga przy­sta­ła na pro­po­zy­cję mał­żeń­stwa z Wła­dy­sła­wem – dla do­bra na­ro­du i Ko­ścio­ła. Pu­blicz­nie od­wo­ła­ła za­rę­czy­ny z Wil­hel­mem. Ofi­cjal­ną in­for­ma­cję o zgo­dzie kró­lo­wej pa­no­wie pol­scy prze­ka­za­li Ja­giel­le 11 stycz­nia 1386 roku w Woł­ko­wy­sku. Wła­dy­sław przy­je­chał do Kra­ko­wa i 15 lu­te­go 1386 przy­jął chrzest. Uro­czy­sty ślub Ja­dwi­gi i Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły od­był się 18 lu­te­go 1386 roku w ka­te­drze na Wa­we­lu.

Siłę do ta­kich de­cy­zji mło­dziut­ka Ja­dwi­ga czer­pa­ła od Chry­stu­sa. Szcze­gól­nie uko­cha­ła Go jako ukrzy­żo­wa­ne­go i czę­sto mo­dli­ła się w ka­te­drze na Wa­we­lu, pod czar­nym kru­cy­fik­sem. Pro­wa­dzi­ła ży­cie asce­tycz­ne, sto­so­wa­ła su­ro­we umar­twie­nia i prak­ty­ki po­kut­ne. Jej kie­row­ni­kiem du­cho­wym był kra­kow­ski do­mi­ni­ka­nin Hen­ryk Bit­ter­feld.

Mo­dli­twę łą­czy­ła z czy­nem, kon­tem­pla­cję z dzia­ła­niem. Była wzo­rem mi­ło­ści i mi­ło­sier­dzia, zwłasz­cza wo­bec bied­nych i po­krzyw­dzo­nych. Z ofiar­no­ścią słu­ży­ła po­trze­bu­ją­cym, wraż­li­wa na po­trze­by ma­te­rial­ne, ale tak­że bro­ni­ła god­no­ści ludz­kiej. Za­kła­da­ła szpi­ta­le i wspie­ra­ła je w dzia­łal­no­ści – mię­dzy in­ny­mi szpi­tal w Bie­czu, San­do­mie­rzu, Są­czu, Kra­ko­wie na Stra­do­miu.

„Była ona bar­dzo po­wab­na na twa­rzy, lecz oby­cza­ja­mi i cno­ta­mi po­wab­niej­sza; krze­wi­ciel­ka wia­ry ka­to­lic­kiej na Li­twie (…) Ona przez Wiel­ki Post i Ad­went po­skra­mia­ła cia­ło swo­je wło­sien­ni­cą i nad­zwy­czaj­ny­mi umar­twie­nia­mi. Była peł­na wiel­kiej szczo­dro­bli­wo­ści wo­bec bied­nych, wdów, przy­by­szów i wo­bec wszel­kich nę­dza­rzy i po­trze­bu­ją­cych. Nie było w niej lek­ko­myśl­no­ści, nie było gnie­wu (…) py­chy, za­zdro­ści lub za­wzię­to­ści. Od­zna­cza­ła się głę­bo­ką po­boż­no­ścią i nie­zmier­ną mi­ło­ścią Boga” (ks. Jan Dłu­gosz).

Mia­ła świa­do­mość po­słan­nic­twa, któ­re wy­peł­nia­ła. Trosz­czy­ła się o gło­sze­nie Do­brej No­wi­ny, roz­wój praw­dzi­we­go kul­tu chrze­ści­jań­skie­go i jed­ność wy­znaw­ców Chry­stu­sa. Do­pil­no­wa­ła utwo­rze­nia die­ce­zji wi­leń­skiej. Fun­do­wa­ła nowe ko­ścio­ły i wy­po­sa­ża­ła ist­nie­ją­ce klasz­to­ry. Za­mó­wi­ła pierw­sze tłu­ma­cze­nie Księ­gi Psal­mów na ję­zyk pol­ski – Psał­terz Flo­riań­ski za­cho­wał się do dziś w jed­nym eg­zem­pla­rzu.

Przy Uni­wer­sy­te­cie Ka­ro­la w Pra­dze utwo­rzy­ła w 1397 roku bur­sę dla stu­den­tów pol­skich i li­tew­skich.

Dba­ła o roz­wój ży­cia kul­tu­ral­ne­go kra­ju. Na dwo­rze kró­lew­skim sku­pia­ła się kul­tu­ral­na eli­ta Pol­ski. Ja­dwi­ga przy­czy­ni­ła się do od­no­wie­nia Aka­de­mii Kra­kow­skiej, w 1397 roku otrzy­ma­ła zgo­dę pa­pie­ża Bo­ni­fa­ce­go IX na otwar­cie wy­dzia­łu teo­lo­gicz­ne­go.

Mat­ką zo­sta­ła po trzy­na­stu la­tach mał­żeń­stwa z Wła­dy­sła­wem. Ma­jąc dwa­dzie­ścia pięć lat, 22 czerw­ca 1399 roku, uro­dzi­ła cór­kę Elż­bie­tę Bo­ni­fa­cję. Nie­ste­ty, dziec­ko zmar­ło 13 lip­ca 1399 roku. Ja­dwi­ga tak­że przy­pła­ci­ła po­ród ży­ciem – 17 lip­ca 1399 roku, na sku­tek go­rącz­ki po­ło­go­wej. W te­sta­men­cie za­pi­sa­ła swo­je klej­no­ty Aka­de­mii Kra­kow­skiej.

Kró­lo­wą po­cho­wa­no w ka­te­drze na Wa­we­lu. Gro­bo­wiec był po­cząt­ko­wo bar­dzo skrom­ny, a umiesz­czo­ne w nim in­sy­gnia wy­ko­na­ne z drew­na i skó­ry. Kil­ka­krot­nie go otwie­ra­no i prze­bu­do­wy­wa­no.

Ofi­cjal­nej be­aty­fi­ka­cji Ja­dwi­gi do­ko­nał pa­pież Jan Pa­weł II w dniu 8 czerw­ca 1979 roku w Kra­ko­wie, za­twier­dza­jąc w ten spo­sób wie­lo­wie­ko­wy kult kró­lo­wej. Ka­no­ni­za­cja od­by­ła się rów­nież w Kra­ko­wie, 8 czerw­ca 1997 roku.

Ja­dwi­ga jest pa­tron­ką Pol­ski i apo­stoł­ką Li­twy, pa­tro­nu­je kil­ku mia­stom pol­skim (Nie­sza­wa, Ino­wro­cław, Ra­dom­sko).

Przed­sta­wia się ją w stro­ju kró­lew­skim.

Jej atry­bu­tem są bu­ci­ki, co wią­że się z le­gen­dą o ode­rwa­niu przez Ja­dwi­gę zło­tej klam­ry z trze­wi­ka i od­da­niu jej ubo­gie­mu ka­mie­nia­rzo­wi, któ­ry z wdzięcz­no­ści wmu­ro­wał ka­mień z od­ci­śnię­tym w wap­nie bu­ci­kiem w ścia­nę ko­ścio­ła NMP na Pia­sku w Kra­ko­wie.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi się 8 czerw­ca, w Pol­sce jako obo­wiąz­ko­we.

Jan Kanty – pracowity profesor

O Zie­mio Kęty! Aż w nie­bo cie­bie wzno­si chwa­ła

Mi­strza na­sze­go, żeś Mu Oj­czy­zną się sta­ła.

Nie­gdyś twe imię w ką­cie i za­le­d­wie zna­ne.

Bę­dzie z Kan­tym aż w kąty świa­ta ogła­sza­ne.

(ks. Wła­dy­sław Ga­si­dło, Ży­wot św. Jana z Kęt pió­rem po­etów pi­sa­ny)

Wła­ści­wie na­zy­wał się Jan Wa­cię­ga albo Jan z Kęt.

Uro­dził się 23 (albo 24) czerw­ca 1390 roku w Mal­cu pod Kę­ta­mi, le­żą­cy­mi trzy­dzie­ści ki­lo­me­trów od Oświę­ci­mia – w za­moż­nej ro­dzi­nie miesz­czań­skiej Sta­ni­sła­wa i Anny. Ro­dzi­ce wy­cho­wa­li go w bar­dzo po­boż­nym du­chu. Oj­ciec był przez ja­kiś czas bur­mi­strzem Żyw­ca.

Jan ukoń­czył szko­łę pa­ra­fial­ną i śred­nią, po czym w 1413 roku po­je­chał na stu­dia do Kra­ko­wa. W stycz­niu 1418 roku ukoń­czył Aka­de­mię Kra­kow­ską z ty­tu­łem ma­gi­stra sztuk (czy­li dok­to­ra nauk wy­zwo­lo­nych).

W Tu­cho­wie w ko­ście­le pw. Na­wie­dze­nia Naj­święt­szej Ma­ryi Pan­ny przy­jął świę­ce­nia ka­płań­skie – było to mię­dzy 1418 a 1421 ro­kiem. Jed­no­cze­śnie peł­nił funk­cję wy­kła­dow­cy. Po­nie­waż nie pła­co­no za to, utrzy­my­wał się z udzie­la­nia pry­wat­nych lek­cji.

W la­tach 1421–1428 pro­wa­dził szko­łę klasz­tor­ną w Mie­cho­wie u bo­żo­grob­ców, wy­sła­ny przez Aka­de­mię Kra­kow­ską. Szko­ła kształ­ci­ła kle­ry­ków za­kon­nych. Tam tak­że Jan wy­gła­szał ka­za­nia po pol­sku – jako ka­zno­dzie­ja w ko­ście­le klasz­tor­nym. In­te­re­so­wał się mu­zy­ką. Prze­pi­sy­wał rę­ko­pi­sy, po­trzeb­ne mu przede wszyst­kim do wy­kła­dów. Tę żmud­ną pra­cę wy­ko­ny­wał do koń­ca ży­cia.

Gdy w 1429 roku na Aka­de­mii Kra­kow­skiej zwol­ni­ło się miej­sce na jed­nym z ko­le­giów, przy­ja­cie­le spro­wa­dzi­li go z po­wro­tem. Jako pro­fe­sor Aka­de­mii miał za­pew­nio­ne miesz­ka­nie i utrzy­ma­nie. Wy­kła­dow­cy pro­wa­dzi­li wte­dy wspól­ne ży­cie na wzór za­kon­ne­go. Jan wy­kła­dał na wy­dzia­le fi­lo­zo­ficz­nym (sztu­ki wy­zwo­lo­ne: lo­gi­ka, fi­zy­ka, eko­no­mia). Jed­no­cze­śnie roz­po­czął stu­dia teo­lo­gicz­ne. Spra­wo­wał też urząd dzie­ka­na w se­me­strach zi­mo­wych 1432/1433 i 1437/1438 oraz w se­me­strze let­nim 1438. Od 1434 roku był rek­to­rem Ko­le­gium Więk­sze­go. Ty­tuł ma­gi­stra teo­lo­gii, rów­no­znacz­ny z dzi­siej­szym dok­to­ra­tem, uzy­skał w 1443 roku.

W 1439 roku zo­stał ka­no­ni­kiem kan­to­rem ka­pi­tu­ły św. Flo­ria­na w Kra­ko­wie oraz pro­bosz­czem w Ol­ku­szu. Po kil­ku mie­sią­cach z tej ostat­niej funk­cji ustą­pił, nie mo­gąc po­go­dzić obo­wiąz­ków uni­wer­sy­tec­kich i dusz­pa­ster­skich – w prak­ty­ce ozna­cza­ło to też re­zy­gna­cję ze spo­rych do­cho­dów.

Kil­ka razy od­był piel­grzym­kę do Rzy­mu, na pew­no w 1450 roku jako ju­bi­le­uszo­wym. Być może udał się tak­że do Zie­mi Świę­tej, ale co do tego bio­gra­fo­wie nie są zgod­ni. Praw­do­po­dob­nie cho­dzi­ło o piel­grzym­ki do Mie­cho­wa – tam w ba­zy­li­ce bo­żo­grob­ców prze­cho­wy­wa­no re­li­kwie zie­mi z gro­bu Pana Je­zu­sa.

Jan był nie­zwy­kle pra­co­wi­ty i wy­trwa­ły, o czym świad­czą jego rę­ko­pi­sy; li­czą­ce po­nad osiem­na­ście ty­się­cy stron.

Oce­nia się go jako czło­wie­ka ży­wej wia­ry i głę­bo­kiej po­boż­no­ści. Sze­ro­ko zna­ne było jego mi­ło­sier­dzie wo­bec po­trze­bu­ją­cych. Wie­le razy dzie­lił się po­sił­kiem z bied­ny­mi, od­da­wał wła­sne ubra­nie i buty. Jako rek­tor Aka­de­mii Kra­kow­skiej wpro­wa­dził zwy­czaj co­dzien­ne­go od­kła­da­nia czę­ści żyw­no­ści ze sto­łu pro­fe­so­rów dla ko­goś bied­ne­go. Z wła­snych do­cho­dów, mimo że były skrom­ne, po­ma­gał ubo­gim stu­den­tom. Dzia­łal­ność dusz­pa­ster­ską pro­wa­dził przez całe ży­cie. Pro­pa­go­wał kult Eu­cha­ry­stii, za­chę­ca­jąc do czę­ste­go jej przyj­mo­wa­nia. Wie­le go­dzin spę­dzał w kon­fe­sjo­na­le. Wy­róż­niał się praw­do­mów­no­ścią i tro­ską o do­bre imię in­nych.

Do­żył osiem­dzie­się­ciu trzech lat – mimo po­kut­ne­go i pra­co­wi­te­go sty­lu ży­cia.

Zmarł 24 grud­nia 1473 roku w Kra­ko­wie. Ze wzglę­du na sil­ne prze­ko­na­nie o jego świę­to­ści po­cho­wa­no go w ko­ście­le pw. św. Anny pod am­bo­ną.

Be­aty­fi­ka­cji do­ko­nał pa­pież In­no­cen­ty XI w dniu 27 wrze­śnia 1680 roku, a ka­no­ni­za­cji – Kle­mens XIII, dnia 16 lip­ca 1767 roku.

Jan Kan­ty jest pa­tro­nem uczą­cej się i stu­diu­ją­cej mło­dzie­ży, Pol­ski, ar­chi­die­ce­zji kra­kow­skiej i Kra­ko­wa, pro­fe­so­rów, szkół ka­to­lic­kich, Ca­ri­ta­su oraz Kęt (od 2010).

Przed­sta­wia się go w to­dze pro­fe­so­ra, czę­sto z krzy­żem w ręku.

Jego atry­bu­ty to: sca­lo­ny dzba­nek, obu­wie od­da­wa­ne ubo­gie­mu, pie­nią­dze wrę­cza­ne zbój­com i ró­ża­niec.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne, w Pol­sce obo­wiąz­ko­we, przy­pa­da 20 paź­dzier­ni­ka.

Jan z Dukli – życie z Ducha

Mil­cze­nie ści­śle za­cho­wał, wie­dząc, że wie­lo­mów­ność obejść się nie może bez grze­chu; a je­że­li co mó­wił, to tyl­ko w rze­czach po­waż­nych, oso­bli­wie du­chow­nych, i o Panu Bogu.

(ks. Piotr Skar­ga)

Uro­dził się oko­ło 1414 roku w Du­kli na Pod­kar­pa­ciu. Ro­dzi­ce byli po­boż­ny­mi miesz­cza­na­mi. Miesz­ka­li praw­do­po­dob­nie w domu przy uli­cy Ka­czy­niec, le­żą­cej na Przed­mie­ściu Wyż­szym w po­łu­dnio­wej czę­ści Sta­rej Du­kli.

Jako mło­dy czło­wiek prze­by­wał w pu­stel­ni na stro­mym sto­ku gór­skim, w miej­scu na­zy­wa­nym Za­śpit, pod ma­sy­wem Cer­go­wej, w po­bli­żu Trzcia­ny. Po po­wro­cie z od­osob­nie­nia oko­ło 1434 roku roz­dał ma­ją­tek bied­nym i zo­stał fran­cisz­ka­ni­nem, wstę­pu­jąc do Za­ko­nu Bra­ci Mniej­szych Kon­wen­tu­al­nych w Kro­śnie. Pod­jął stu­dia teo­lo­gicz­ne w Kra­ko­wie, w klasz­to­rze fran­cisz­kań­skim. Po­tem przy­jął świę­ce­nia ka­płań­skie.

W za­ko­nie przy­pusz­czal­nie spra­wo­wał róż­ne funk­cje – kwe­sta­rza, lek­to­ra, kan­to­ra, spo­wied­ni­ka, za­kry­stia­na, ka­zno­dziei – za­czy­na­jąc od naj­niż­szych. W la­tach 1438–1440 był gwar­dia­nem klasz­to­ru w Kro­śnie. Roz­bu­do­wał tam ko­ściół. Od 1444 roku tę samą funk­cję peł­nił w klasz­to­rze we Lwo­wie oraz urząd ku­sto­sza ku­sto­dii, czy­li prze­ło­żo­ne­go okrę­gu lwow­skie­go fran­cisz­ka­nów.

W 1461 roku był ka­zno­dzie­ją w ko­ście­le pw. Du­cha Świę­te­go we Lwo­wie, któ­ry sku­piał głów­nie nie­miec­kich miesz­czan – nie wie­my jed­nak, jak dłu­go. Wy­ka­zy­wał wy­bit­ne zdol­no­ści ka­zno­dziej­skie.

Zbli­ża­jąc się do pięć­dzie­siąt­ki, przy­jął bar­dziej su­ro­wą re­gu­łę ber­nar­dy­nów. Na­stą­pi­ło to pod wpły­wem Jana Ka­pi­stra­na, re­for­ma­to­ra ży­cia fran­cisz­ka­nów. Zgo­dę uzy­skał od pro­win­cja­ła Mi­ko­ła­ja Strycz­ka z Kar­nio­wa (1443–1467) w cza­sie przy­ję­cia z oka­zji jego wi­zy­ta­cji w klasz­to­rze św. Krzy­ża we Lwo­wie w 1463 roku. W tej ga­łę­zi za­ko­nu przez dwa­dzie­ścia je­den lat ści­śle za­cho­wy­wał re­gu­łę św. Fran­cisz­ka z Asy­żu, roz­wi­ja­jąc ży­cie we­wnętrz­ne.

Był ka­zno­dzie­ją i spo­wied­ni­kiem w klasz­to­rze w Po­zna­niu i we Lwo­wie, gor­li­wie spra­wu­jąc urząd, na­wet w cza­sie cho­rób. Jego po­słu­gę w kon­fe­sjo­na­le ce­cho­wa­ła ogrom­na cier­pli­wość i życz­li­wość wo­bec przy­stę­pu­ją­cych do sa­kra­men­tu. Udzie­lał im po­rad ży­cio­wych, wy­po­wia­dał sło­wa za­chę­ty i po­krze­pie­nia.

Praw­do­po­dob­nie brał czyn­ny udział w dzia­ła­niach mi­syj­nych ber­nar­dy­nów lwow­skich wśród lud­no­ści pra­wo­sław­nej oraz pro­wa­dził dzia­łal­ność do­bro­czyn­ną – od­wie­dzał cho­rych, udzie­lał im sa­kra­men­tów świę­tych, przy fur­cie klasz­tor­nej dzie­lił się po­sił­ka­mi z głod­ny­mi, a bo­ga­tych pro­sił o dat­ki dla ubo­gich.

W póź­niej­szych la­tach za­cho­ro­wał i stra­cił wzrok. Do­le­gli­wo­ści fi­zycz­nych nie uwa­żał za prze­szko­dę w wy­peł­nia­niu obo­wiąz­ków. Mimo owrzo­dze­nia nóg i utra­ty wzro­ku uczest­ni­czył w od­ma­wia­niu Li­tur­gii Go­dzin, a Psal­my z bre­wia­rza znał na pa­mięć. Pro­wa­dził ca­ło­noc­ne czu­wa­nia. Dla prze­zwy­cię­że­nia sen­no­ści cho­dził po chó­rze. Miał w ogro­dzie klasz­tor­nym przy­go­to­wa­ną ka­plicz­kę – pu­stel­nię. Czas prze­zna­czo­ny na re­kre­ację po­świę­cał na po­moc w róż­nych po­słu­gach w kuch­ni i ogro­dzie klasz­tor­nym. Wy­róż­niał się wy­jąt­ko­wym na­bo­żeń­stwem do Mat­ki Bo­żej – kil­ka razy dzien­nie od­ma­wiał Go­dzin­ki na Jej cześć.

Zmarł w śro­dę 29 wrze­śnia 1484 roku w celi klasz­tor­nej we Lwo­wie, po wcze­śniej­szym od­mó­wie­niu sied­miu psal­mów po­kut­nych z resz­tą bra­ci. Po­cho­wa­no go bez trum­ny, w gro­bie ziem­nym w chó­rze ko­ścio­ła pw. św. Ber­nar­dy­na ze Sie­ny i An­drze­ja Apo­sto­ła we Lwo­wie.

Be­aty­fi­ka­cji Jana z Du­kli do­ko­nał pa­pież Kle­mens XII w dniu 21 stycz­nia 1733 roku, a jego ka­no­ni­za­cję ogło­sił Jan Pa­weł II 10 czerw­ca 1997 roku.

Jan z Du­kli jest pa­tro­nem Ko­ro­ny i Li­twy od 1739 roku, a po­nad­to ar­chi­die­ce­zji prze­my­skiej, Lwo­wa i ry­cer­stwa pol­skie­go.

Przed­sta­wia się go jako nie­wi­do­me­go w ha­bi­cie fran­cisz­kań­skim, z dwo­ma pa­da­ją­cy­mi na nie­go pro­mie­nia­mi świa­tła.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne przy­pa­da 8 lip­ca, jako obo­wiąz­ko­we.

Stanisław Kazimierczyk (Sołtys) – apostoł Eucharystii

Ty, któ­ry słu­chasz Mszy świę­tej i wy­cho­dzisz przed jej za­koń­cze­niem, nie otrzy­masz żad­nej na­gro­dy, gdyż waż­ność obo­wiąz­ku wy­słu­cha­nia Mszy świę­tej stwier­dza się na koń­cu.

(po­wie­dze­nie)

Wła­ści­wie na­zy­wał się Sta­ni­sław Soł­tys.

Uro­dził się 27 wrze­śnia 1433 roku w Ka­zi­mie­rzu w ro­dzi­nie raj­cy mia­sta Ma­cie­ja zwa­ne­go Soł­ty­sem i Ja­dwi­gi. Oj­ciec był z za­wo­du tka­czem, lecz przez wie­le lat kie­ro­wał są­da­mi miej­ski­mi. Sta­ni­sław wy­cho­wy­wał się w at­mos­fe­rze po­boż­no­ści i głę­bo­kiej re­li­gij­no­ści.

Uczył się w szko­le pa­ra­fial­nej przy ko­ście­le pw. Bo­że­go Cia­ła w Kra­ko­wie, a na­stęp­nie na Aka­de­mii Kra­kow­skiej.

W wie­ku dwu­dzie­stu trzech lat wstą­pił do za­ko­nu ka­no­ni­ków re­gu­lar­nych la­te­rań­skich. Zna­ny był z od­po­wie­dzial­no­ści, su­mien­no­ści i pra­co­wi­to­ści, a jed­no­cze­śnie z du­żej po­ko­ry.

Praw­do­po­dob­nie w 1463 roku (źró­dła nie są zgod­ne, po­da­ją też 1456 i 1458 rok) przy­jął świę­ce­nia ka­płań­skie, po czym był ka­zno­dzie­ją, mi­strzem no­wi­cja­tu, prze­orem i spo­wied­ni­kiem w ko­ście­le pw. Bo­że­go Cia­ła w Kra­ko­wie.

W 1461 roku zdo­był ty­tuł ba­ka­la­rza, w 1466 roku – ma­gi­stra fi­lo­zo­fii, a w 1467 – teo­lo­gii. Ka­za­nia, póź­niej ze­bra­ne w zbio­ry, gło­sił w ję­zy­ku pol­skim i nie­miec­kim. Zo­sta­wił po so­bie licz­ne pi­sma z za­kre­su teo­lo­gii mo­ral­nej i bi­bli­sty­ki.

Wy­ka­zy­wał dużą tro­skę o bied­nych, cho­rych i współ­bra­ci. Wier­nie prze­strze­gał re­gu­ły św. Au­gu­sty­na. Na­zy­wa­no go apo­sto­łem Eu­cha­ry­stii z po­wo­du głę­bo­kiej czci dla Naj­święt­sze­go Sa­kra­men­tu. Był na­uczy­cie­lem i obroń­cą praw­dy ewan­ge­licz­nej, wy­cho­waw­cą, prze­wod­ni­kiem po dro­gach ży­cia du­cho­we­go, opie­ku­nem ubo­gich.

Miał ogrom­ną cześć dla Mat­ki Bo­żej. Tra­dy­cja mówi, że uka­za­ła mu się z Dzie­ciąt­kiem Je­zus na rę­kach, ze św. Sta­ni­sła­wem i licz­ny­mi anio­ła­mi.

Zmarł w klasz­to­rze, w po­sta­wie klę­czą­cej, 3 maja 1489 roku. Praw­do­po­dob­nie do śmier­ci przy­czy­ni­ły się su­ro­we prak­ty­ki po­kut­ne i po­sty. Po­cho­wa­no go (na jego ży­cze­nie) pod pod­ło­gą ko­ścio­ła pw. Bo­że­go Cia­ła w Kra­ko­wie. Kil­ka lat póź­niej szcząt­ki wy­do­by­to, a w 1632 roku umiesz­czo­no je w spe­cjal­nym sar­ko­fa­gu.

Był pa­tro­nem Ka­zi­mie­rza, w wie­ży tam­tej­sze­go ra­tu­sza znaj­do­wa­ły się jego re­li­kwie.

Sta­ra­nia o be­aty­fi­ka­cję roz­po­czę­ły się w 1767 roku. Po­now­nie pod­ję­to je po od­zy­ska­niu przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści, a na­stęp­nie po dru­giej woj­nie świa­to­wej w 1969 roku.

Jego kult zo­stał za­twier­dzo­ny przez pa­pie­ża Jana Paw­ła II w dniu 21 grud­nia 1992 roku, a uro­czy­sta be­aty­fi­ka­cja od­by­ła się 18 kwiet­nia 1993 roku. Ka­no­ni­za­cję ogło­sił pa­pież Be­ne­dykt XVI w Rzy­mie 17 paź­dzier­ni­ka 2010 roku.

Jest pa­tro­nem nad­zwy­czaj­nych sza­fa­rzy Ko­mu­nii świę­tej w ar­chi­die­ce­zji kra­kow­skiej.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi się w Pol­sce 5 maja, a w ca­łym Ko­ście­le 3 maja.

Szymon z Lipnicy – cudotwórca, mówca żarliwy

Nie było tak za­ka­mie­nia­łe­go grzesz­ni­ka, któ­ry by się z ka­za­nia jego do domu z po­sta­no­wie­niem po­pra­wy nie wró­cił.

(A. Miecz­ni­kow­ski)

Uro­dził się oko­ło 1438 roku w Lip­ni­cy koło Boch­ni. Ro­dzi­ca­mi byli Grze­gorz i Anna (na­zwi­ska nie zna­my). Oj­ciec pra­co­wał jako pie­karz. Nie na­le­że­li do za­moż­nych.

Od dzie­ciń­stwa Szy­mon prze­ja­wiał dużą po­boż­ność i chęć zdo­by­wa­nia wie­dzy. Ro­dzi­ce za­pew­ni­li mu edu­ka­cję w szko­le pa­ra­fial­nej. Po­tem ukoń­czył szko­łę śred­nią. W dniu 26 kwiet­nia 1454 roku roz­po­czął na­ukę na Aka­de­mii Kra­kow­skiej, na wy­dzia­le Ar­tium, czy­li nauk wy­zwo­lo­nych. Wpła­cił za­le­d­wie je­den grosz wpi­so­we­go, przy obo­wią­zu­ją­cej kwo­cie sze­ściu gro­szy, co świad­czy o bar­dzo skrom­nych za­so­bach fi­nan­so­wych. Jego ko­le­ga­mi byli, sław­ni póź­niej, Zbi­gniew z Ole­śni­cy i Ja­kub z Ko­niec­po­la. W 1457 roku Szy­mon uzy­skał ty­tuł ba­ka­ła­rza.

Za­raz po­tem z dzie­się­cio­ma ko­le­ga­mi z Aka­de­mii wstą­pił do za­ko­nu ob­ser­wan­tów (ber­nar­dy­nów), do klasz­to­ru za­ło­żo­ne­go czte­ry lata wcze­śniej w Kra­ko­wie przez Jana Ka­pi­stra­na. Szy­mon mógł słu­chać jego nauk – w cza­sie po­by­tu Jana w Kra­ko­wie na za­pro­sze­nie kró­la Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czy­ka.

Ślu­by za­kon­ne zło­żył w 1458 roku, po rocz­nym no­wi­cja­cie pod kie­run­kiem ma­gi­stra Krzysz­to­fa Va­ri­sio. Stu­dia teo­lo­gicz­ne pod­jął tak­że w Kra­ko­wie, przy­pusz­czal­nie w ma­cie­rzy­stym klasz­to­rze, a świę­ce­nia ka­płań­skie przy­jął mię­dzy ro­kiem 1460 a 1465.

Już w 1465 roku wy­bra­no go na gwar­dia­na klasz­to­ru w Tar­no­wie. W związ­ku z tym brał udział w ka­pi­tu­le pro­win­cji kra­kow­skiej. W roku 1467 ob­jął urząd ka­zno­dziei, tak­że w Kra­ko­wie. Wy­peł­niał tę funk­cję z du­żym za­an­ga­żo­wa­niem i ta­len­tem przez kil­ka­na­ście lat, aż do śmier­ci. Sze­rzył na­bo­żeń­stwo do Imie­nia Je­zus, na­wra­ca­jąc licz­nych grzesz­ni­ków. Był rów­no­cze­śnie ka­zno­dzie­ją za­kon­nym i ka­te­dral­nym – jako pierw­szy ber­nar­dyn. W tym okre­sie w ka­te­drze gło­szo­no w ję­zy­ku ła­ciń­skim, a więc Szy­mon mu­siał po­siąść do­brą jego zna­jo­mość. Prze­pi­sy­wał tak­że dzie­ła teo­lo­gicz­ne.

W 1472 roku wraz z kil­ku­na­sto­ma in­ny­mi ber­nar­dy­na­mi zo­stał de­le­ga­tem Pro­win­cji Pol­skiej na uro­czy­sto­ści prze­nie­sie­nia re­li­kwii za­ło­ży­cie­la za­ko­nu św. Ber­nar­da do ko­ścio­ła pod jego we­zwa­niem w Akwi­lei.

W 1476 roku wy­bra­no go na człon­ka za­rzą­du klasz­to­ru kra­kow­skie­go jako przed­sta­wi­cie­la na ka­pi­tu­łę pro­win­cji. W związ­ku z tym w 1478 roku po­je­chał do Pa­wii – ra­zem z pro­win­cja­łem Chry­zo­sto­mem z Po­nie­ca oraz gwar­dia­nem kra­kow­skim Ma­ria­nem z Je­zior­ka. Ko­rzy­sta­jąc z po­by­tu na ka­pi­tu­le ge­ne­ral­nej w Pa­wii, Szy­mon od­wie­dził Rzym, po czym od­był piel­grzym­kę do Zie­mi Świę­tej. Kie­dy wró­cił, spo­tkał się z bar­dzo go­rą­cym i ser­decz­nym po­wi­ta­niem.

Przez ja­kiś czas był ko­mi­sa­rzem pro­win­cja­ła i od­by­wał w jego imie­niu wi­zy­ta­cje nie­któ­rych klasz­to­rów, mię­dzy in­ny­mi św. Anny w War­sza­wie.

Wy­róż­niał się su­ro­wo­ścią przy­ję­te­go try­bu ży­cia oraz czcią dla Eu­cha­ry­stii i Mat­ki Bo­żej. Ko­chał sa­mot­ność, sku­pie­nie i mo­dli­twę. Był po­kor­ny, ćwi­czył się w sa­mo­za­par­ciu, kon­se­kwent­nie dą­żył do świę­to­ści. Ni­ko­mu nie od­ma­wiał po­mo­cy.

W 1482 roku Szy­mon zo­stał przed­sta­wi­cie­lem klasz­to­ru kra­kow­skie­go na ka­pi­tu­łę pro­win­cjal­ną w Kole nad War­tą. Nie zdą­żył na nią po­je­chać.

W tym okre­sie wie­lo­krot­nie wy­bu­cha­ły w Kra­ko­wie za­ra­zy. Szy­mon nie opusz­czał wte­dy mia­sta, lecz po­słu­gi­wał wśród cho­rych. Epi­de­mie cho­le­ry spa­da­ły na Kra­ków w la­tach 1472, 1480 i 1482. Pod­czas ostat­niej Szy­mon, po­słu­gu­ją­cy nie­stru­dze­nie cho­rym, sam za­cho­ro­wał i zmarł po pię­ciu dniach, w czwar­tek 18 lip­ca oko­ło go­dzi­ny pięt­na­stej. Po­cho­wa­no go wie­czo­rem tego sa­me­go dnia w ko­ście­le klasz­tor­nym na Stra­do­miu. Po śmier­ci od­no­to­wa­no po­nad 370 cu­dow­nych uzdro­wień i łask za jego wsta­wien­nic­twem.

W 1488 roku Wła­dy­sław z Giel­nio­wa, któ­ry peł­nił wte­dy funk­cję pro­win­cja­ła, prze­niósł szcząt­ki Szy­mo­na do od­dziel­nej ka­pli­cy ko­ścio­ła, po otrzy­ma­niu spe­cjal­ne­go bre­we od pa­pie­ża In­no­cen­te­go VIII. Było to rów­no­znacz­ne z be­aty­fi­ka­cją Szy­mo­na. De­kret be­aty­fi­ka­cyj­ny ogło­sił In­no­cen­ty XI w dniu 24 lu­te­go 1685 roku. Ka­no­ni­za­cji do­ko­nał Be­ne­dykt XVI – 3 czerw­ca 2007 roku.

Szy­mo­na z Lip­ni­cy przed­sta­wia się jako wy­gła­sza­ją­ce­go ka­za­nie.

Jest pa­tro­nem Kra­ko­wa, stu­den­tów i pa­ra­fii.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne ob­cho­dzi­my 18 lip­ca.

Kazimierz Jagiellończyk – pobożny królewicz

Du­szo moja, rzecz to two­ja, co dzień Ma­ry­ję sła­wić.

(hymn ła­ciń­ski, tłum. St. Gro­chow­ski)

Uro­dził się 3 paź­dzier­ni­ka 1458 roku na zam­ku na Wa­we­lu. Był dru­gim sy­nem kró­la Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czy­ka i Elż­bie­ty Ra­ku­szan­ki, cór­ki ce­sa­rza Al­brech­ta II Habs­bur­ga. Ochrzczo­no go w dru­gą nie­dzie­lę po uro­czy­sto­ści Wszyst­kich Świę­tych. Ro­dzi­ce sta­no­wi­li dla nie­go wzór do­bro­ci, mą­dro­ści i wia­ry. Co­dzien­nie bra­li udział we Mszy świę­tej, fun­do­wa­li ko­ścio­ły i klasz­to­ry.

Do dzie­wią­te­go roku ży­cia kró­le­wicz był pod opie­ką mat­ki. Po­tem wy­cho­wy­wał go i kształ­cił, wraz z jego pię­cio­ma brać­mi, ksiądz Jan Dłu­gosz. Ka­zi­mierz wy­róż­niał się nie tyl­ko ogrom­ny­mi zdol­no­ścia­mi i ta­len­tem, lecz tak­że po­boż­no­ścią i po­ko­rą.

W 1471 roku udał się na wy­pra­wę na Wę­gry, gdzie wy­buchł bunt prze­ciw pa­nu­ją­ce­mu Mar­ci­no­wi Kor­wi­no­wi. Mło­dziut­kie­go kró­le­wi­cza po­pro­szo­no o prze­ję­cie wła­dzy. Wy­pra­wa za­koń­czy­ła się po­raż­ką z po­wo­du ma­łej li­czeb­no­ści ar­mii pol­skiej (dwa­na­ście ty­się­cy) i bra­ku wspar­cia ze stro­ny miej­sco­wych ma­gna­tów. W cza­sie po­wro­tu spod Ni­try do Pol­ski woj­sko kró­le­wi­cza nę­ka­ły na­pa­dy chło­pów, ra­bun­ki, bun­ty ry­cer­stwa – było to bar­dzo sil­nym, bo­le­snym prze­ży­ciem dla trzy­na­sto­let­nie­go, wraż­li­we­go Ka­zi­mie­rza.

Po po­wro­cie cała ro­dzi­na kró­lew­ska i dwór od­by­li piel­grzym­kę do Czę­sto­cho­wy. W ka­pli­cy Mat­ki Bo­żej Czę­sto­chow­skiej Ka­zi­mierz ślu­bo­wał czy­stość. Chciał też pra­co­wać nad roz­wo­jem we­wnętrz­nym. Przy­pusz­czal­nie od­rzu­cił pro­po­no­wa­ne mu mał­żeń­stwo z cór­ką ce­sa­rza nie­miec­kie­go Fry­de­ry­ka III.

W 1472 roku ksią­żę­ta kró­lew­scy kon­ty­nu­owa­li na­ukę na zam­ku w Do­bczy­cach. Bra­li udział w za­ję­ciach ze sztu­ki wo­jen­nej pod okiem och­mi­strza kró­lew­skie­go Sta­ni­sła­wa Szy­dło­wiec­kie­go. W za­kre­sie przed­mio­tów hu­ma­ni­stycz­nych ich na­uczy­cie­lem zo­stał Włoch Fi­lip Kal­li­mach (Fi­lip­po Bu­onac­cor­si).

Już w wie­ku pięt­na­stu lat Ka­zi­mierz ucho­dził za in­te­li­gent­ne­go, wy­kształ­co­ne­go i zrów­no­wa­żo­ne­go czło­wie­ka – moc­no od­dzia­ły­wa­ła też na nie­go opo­wieść o jego bo­ha­ter­skim stry­ju Wła­dy­sła­wie War­neń­czy­ku.

Kró­le­wi­cza Ka­zi­mie­rza uwa­ża­no za na­stęp­cę tro­nu, a od 1475 roku za­zna­ja­mia­no go ze sztu­ką spra­wo­wa­nia wła­dzy. Brał udział w po­sie­dze­niach rady ko­ron­nej. Uczest­ni­czył w uro­czy­sto­ściach ko­ściel­nych i pań­stwo­wych, przy­ję­ciach po­słów za­gra­nicz­nych, w ob­ra­dach sej­mu. Rów­no­cze­śnie pro­wa­dził bar­dzo pro­sty i su­ro­wy tryb ży­cia. Uni­kał prze­py­chu i bo­gac­twa. Wal­czył z za­kła­ma­niem i po­chleb­stwa­mi na dwo­rze kró­lew­skim. Pod wzglę­dem mo­ral­nym był bar­dzo wy­ma­ga­ją­cy dla sie­bie i in­nych.

Ra­zem z oj­cem po­je­chał do Prus w 1476 roku. Od 1478 roku prze­by­wał w Wiel­kim Księ­stwie Li­tew­skim, wraz z kró­lem i młod­szym bra­tem Ja­nem Ol­brach­tem. Król ode­słał ich do Pol­ski w 1481 roku – po wy­kry­ciu spi­sku na ży­cie swo­je i sy­nów.

Ka­zi­mierz peł­nił funk­cję na­miest­ni­ka swe­go ojca w Kró­le­stwie przez bli­sko dwa lata. Miesz­kał w Ra­do­miu, a jego rzą­dy oce­nia­no jako roz­trop­ne i spra­wie­dli­we. Do­pro­wa­dził do po­pra­wy bez­pie­czeń­stwa na dro­gach – dzię­ki za­po­bie­ga­niu roz­bo­jom. Uczest­ni­czył w roz­strzy­ga­niu spraw przez sąd kró­lew­ski, nad­ra­bia­jąc za­le­gło­ści w tej dzie­dzi­nie. Sta­rał się o do­bre kon­tak­ty ze sta­na­mi pru­ski­mi, cze­go nie ro­bił jego oj­ciec. Wo­bec pod­wład­nych był życz­li­wy, i ko­cha­ny przez nich. Bied­ni mie­li, na po­le­ce­nie kró­le­wi­cza, do­stęp do nie­go o każ­dej po­rze. Od­wie­dzał naj­uboż­szych.

Wkrót­ce jed­nak oka­za­ło się, że jest cho­ry na gruź­li­cę, a do­le­gli­wo­ści się na­si­la­ły. Le­ka­rze za­le­ci­li zmia­nę kli­ma­tu. Pod ko­niec wio­sny 1483 roku we­zwa­no go do Wil­na, gdzie brał udział w za­rzą­dza­niu pań­stwem, nie­po­mny na cho­ro­bę. Król mia­no­wał go pod­kanc­le­rzem.

Pod ko­niec tego roku ra­zem z oj­cem po­je­chał na sejm Kró­le­stwa Pol­skie­go do Lu­bli­na. Zły stan zdro­wia za­trzy­mał go jed­nak w Grod­nie. W lu­tym 1484 roku król prze­rwał ob­ra­dy zjaz­du szlach­ty i wró­cił do Grod­na, po­wia­do­mio­ny o cięż­kim sta­nie syna. Był przy Ka­zi­mie­rzu w chwi­li jego śmier­ci, 4 mar­ca 1484 roku.

Mło­de­go kró­le­wi­cza po­cho­wa­no w ka­pli­cy w ka­te­drze wi­leń­skiej.

Bul­lę ka­no­ni­za­cyj­ną wy­dał pa­pież Leon X w 1521 roku. Miał ją przy­wieźć do Pol­ski bi­skup płoc­ki Erazm Cio­łek. Nie­ste­ty zmarł pod­czas za­ra­zy we Wło­szech w 1522 roku, a do­ku­men­ty za­gi­nę­ły. Nową bul­lę wy­dał do­pie­ro 7 li­sto­pa­da 1602 roku pa­pież Kle­mens VIII – na pod­sta­wie ko­pii zna­le­zio­nej w ar­chi­wum wa­ty­kań­skim.

W związ­ku z ka­no­ni­za­cją Ka­zi­mie­rza otwar­to jego grób, a świad­ko­wie zo­ba­czy­li nie­na­ru­szo­ne cia­ło kró­le­wi­cza – mimo upły­wu stu osiem­na­stu lat od jego śmier­ci. Uro­czy­sto­ści ka­no­ni­za­cyj­ne mia­ły miej­sce w 1604 roku w ka­te­drze w Wil­nie.

Świę­te­go Ka­zi­mie­rza przed­sta­wia się w stro­ju ksią­żę­cym w mi­trze i z li­lią w ręce, albo w po­zy­cji klę­czą­cej przed za­mknię­ty­mi drzwia­mi ka­te­dry.

Jego atry­bu­ta­mi są skrzy­żo­wa­ne bu­ła­wy, herb Ja­giel­lo­nów, wi­ze­ru­nek Mat­ki Bo­żej Ostro­bram­skiej, szar­fa z ty­tu­łem hym­nu, któ­ry zna­le­zio­no w jego trum­nie (Dnia każ­de­go sław Ma­ry­ję – Omni die dic Ma­riae).

Jest głów­nym pa­tro­nem Li­twy i szcze­gól­nym pa­tro­nem mło­dzie­ży li­tew­skiej, a tak­że hi­sto­rycz­nym pa­tro­nem Pol­ski, Ka­wa­le­rów Mal­tań­skich, osób spra­wu­ją­cych służ­bę pu­blicz­ną, rze­mieśl­ni­ków, ar­chi­die­ce­zji wi­leń­skiej i bia­ło­stoc­kiej, die­ce­zji ra­dom­skiej, dro­hi­czyń­skiej i piń­skiej, mia­sta Ra­dom.

Wspo­mnie­nie li­tur­gicz­ne przy­pa­da 4 mar­ca.

Stanisław Kostka – jezuita wbrew rodzicom

Po­cząt­kiem, środ­kiem i koń­cem rządź ła­ska­wie, Chry­ste.

Uro­dził się 28 grud­nia 1550 roku w Rost­ko­wie na Ma­zow­szu, w ro­dzi­nie kasz­te­la­na za­kro­czym­skie­go Jana i Mał­go­rza­ty z domu Kry­ska z Dro­bi­na. Jego ro­dzeń­stwo to trzech bra­ci (Pa­weł, Woj­ciech i Mi­ko­łaj) oraz dwie sio­stry (Anna, imię dru­giej nie­zna­ne). Zo­stał ochrzczo­ny w ko­ście­le pa­ra­fial­nym w Prza­sny­szu.